Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ma_gala

zaborcza toksyczna matka - i co dalej?

Polecane posty

Gość ma_gala

Muszę się wygadać, bo oszaleję. Mam 31 lat i zaborczą, toksyczną matkę! Moja matka dzwoni do mnie non-stop, a jak kilka razy nie odebrałam telefonu (byłam zajęta w pracy, u znajomych, w kinie z mężem) to potrafiła przyjechać do naszego mieszkania, żeby skontrolować co robię! Nie wiem czy to troska czy po prostu obsesja kontrolowania mnie (zawsze musiała wiedzieć co robię a jak robiłam coś po swojemu to np. zabierała mi zarobione przeze mnie pieniądze albo doprowadzała swoim krytykanctwem do rozpadu wszystkich moich związków i przyjaźni). Odkąd jestem w ciąży dzwoni dosłownie z takimi pytaniami: jadłaś? co jadłaś? kiedy jadłaś? spałaś? sikałaś? byłaś gdzieś? czemu byłaś/nie byłaś? o której poszłaś spać? a jak już wspomnieliśmy o remoncie w mieszkaniu jeszcze przed narodzinami dziecka to oczekuje, że będę spędzać czas tylko i wyłącznie z nią: mam przyjechać na obiad (oczywiście sama), spać u rodziców, a męża mam olać (przecież remontuje to po co masz z nim siedzieć), przygotować u nich rzeczy dla dziecka (bo przecież z remontem na pewno nie zdążycie). Cały czas mnie nakręca, że coś nie tak będzie z dzieckiem, mam nieustannie - według niej - latać po lekarzach, a nie cieszyć się zdrową ciążą. Nie mogę być sama w domu przez kilka godzin (np. gdy mąż jest w delegacji), bo przecież wszystkie najgorsze rzeczy przydarzą się właśnie mnie. Ingeruje dosłownie we wszystko i wszystko też krytykuje: kolor ścian w przedpokoju, to jak spędzamy wolny czas (idziecie na grilla? grill jest dla prymitywów), to jak się ubieram i ogólnie co robię i planuję robić. Ostatnio usłyszałam od niej, że chyba jestem ubezwłasnowolniona skoro kolor ścian w pokoju dziecka ustalam z mężem, mimo że przecież jej się podoba zielony! Dla świętego spokoju odbieram więc jej telefony, machinalnie odpowiadam na 100 pytań uważając żeby za dużo nie powiedzieć. Niestety czasami się zapomnę, bo chciałoby się normalnie pogadać i wtedy cała jazda zaczyna się od początku. Kilka dni temu przyszła do mojego mieszkania bez zapowiedzi "sprawdzić warunki mieszkaniowe" - doskonale wiedząc, że trwa u nas remont! Oczywiście skrytykowała wszystko co się dało: biurko robione przez męża extra na wymiar, rzeźbę, którą dostaliśmy w prezencie ślubnym itp. itd. a widząc butelkę wody mineralnej przy łóżku już tonem wszechwiedzącego eksperta stwierdziła, że mąż jest alkoholikiem i musi mieć na kaca! Dowiedziałam się, że jestem kretynką, skoro pozwalam mężowi na robienie remontu w moim mieszkaniu. Poczekała specjalnie aż on wróci z pracy po to żeby go obrazić, zmieszać z błotem, zwyzywać od chamów i prostaków, uderzyć go (!) i stwierdzić, że jest w tym mieszkaniu i w moim życiu przez przypadek! Oczywiście została wyproszona - m.in. dlatego, że jestem w ciąży i nie mogę się denerwować co skończyło się grożeniem policją, komentarzem jak to szybko się rozwiodę i ciężkim fochem od kilku dni. Dzisiaj zadzwoniła bynajmniej nie po to żeby się zapytać jak się czuję, tylko żeby oznajmić mi, że to pewnie mąż pod groźbą rozwodu nie pozwala mi do niej zadzwonić (a może po prostu chcę mieć święty spokój?), że jestem przez niego zastraszona, ale że wkrótce przejrzę na oczy i zarzucając, że cała sytuacja odbyła się za moim przyzwoleniem i ja zamiast się za nią wstawić to po prostu wyszłam do pokoju obok. Później było tak: pukanie po sąsiadach, nachodzenie ich i mówienie im, że mój mąż ją pobił! (kompletna bzdura!!) i najście mojej teściowej w pracy z wyzywaniem od patologicznych rodzin przy jej współpracownikach włącznie. Mam wrażenie, że moja matka za punkt honoru postawiła sobie rozwieść mnie, że ma to być jakaś chora, wybawcza w jej mniemaniu krucjata! I co? Pewnie faktycznie mam się rozwieść, sprzedać mieszkanie i wrócić do niej? Mam serdecznie dosyć... :-(( Nie mam siły już z tym walczyć, bo ochładzanie stosunków i trzymanie na dystans tylko podjudza ją do intensywniejszej kontroli i coraz bardziej chorych teorii i wniosków na temat mnie, mojego męża mojego życia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja pikole taka dole
Ty denerwowac w ciazy sie nie mozesz to powiedz jej delikatnie ze masz jej dosc a mezowi powiedz zeby bardziej dosadnie to powiedzial o ile Twoja matka sie nie obrazi(co bylo by calkiem dobre) to moze zrozumie ja to wprost bym jej powiedziala Mamusiu ja jestem dorosla to jest moje zycie i sie nie wtracaj a jak nie mozesz zniesc mojich decyzji to przykro mi ale nie truj mi zycia i daj mi spokoj .No moze przesadzilam ja normalnie w swiecie powiedziala bym jej odpierdol sie i spierdalaj ja wiem jak mam zyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×