Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kobita której już zabrakło sił

Potrzebuję opinii silnych Kobiet

Polecane posty

zegarku dobre!a ja pamiętam jak się bałam pierwszej nocy z moim obecnym,stara baba przecież,pojechaliśmy na weekend i choć żadne z nas nic nie mówiło na ten temat to iboje wiedzieliśmy co się zdarzy.tylko jak on poszedł pod prysznic to ja się zlękłam i ubrałam płaszcz i buty i chciałam uciec.on nagusieńki wyszedł z łazienki a ja z torebką w ręku i spuszczoną głową/do dziś się z tego nabijamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
matko...ale się uśmiałam z tej ucieczki...to też nieźle wykombinowałaś.... ja ze swoim obecnym, mamy jeszcze lepsze wspomnienie, bo swoją pierwszą noc, romatyczną noc razem, przeżyliśmy razem z moją koleżanką za ścianą, którą chciałam akurat tego dnia przenocować... hehehehe też to jest niezłe i ciągle z tego się śmiejemy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć! :) Pozwolę sobie dodać coś do tematu o samobójstwie. Widzę, że wykrystalizowały nam się dwie grupy. "Zegarek" i "Kobitka" versus "to ja jeszcze od siebie". Jak czytam to mam wrażenie, że... wszystkie macie racje. :P To o czym mówi "Zegarek" przypomina mi podejście Ernesta Hemingwaya. Podejrzewam, że wszystkie Panie wiedzą kim był. Chciałbym skupić się przez chwilę na jego śmierci. Facet strzelił sobie w głowę. Popełnił więc samobójstwo. Tylko dlaczego? Nikogo kto odrobinę bliżej zna tą postać nie będzie to dziwiło. Facet miał cholernie interesujące i bogate życie. Prócz tego odznaczał się ogromną siłą charakteru. On do samobójstwa podszedł jak do kolejnego wyboru. Przez całe życie kształtował swój los i walczył. Chciał mieć również wpływ na to jaka spotka go śmierć. I tak też zrobił. Powiedział sobie "Dosyć. Widziałem i przeżyłem wystarczająco dużo. Jestem coraz to starszy i mam coraz mniej kontroli nad własnym życiem. Czas w takim razie z tym skończyć." Myślę, że taka postawa w pewnej mierze odzwierciedla to o czym pisał Zegarek i po części Kobitka. Myślę jednak, że osoby popełniające samobójstwo z takiego powodu są w zdeeeeecydowanej mniejszości. Ja osobiście skłaniam się bardziej w stronę tego o czym pisała "to ja jeszcze od siebie". Nie wiem co musiałoby się stać żebym w ogóle zaczął myśleć o zabiciu się. Wiem jednak, że nie byłbym w stanie tego zrobić. Nie ze względu na tchórzostwo. Powstrzymałaby mnie świadomość tego ilu osobom sprawiłbym ogromny ból i zawód. Uważam, że samobójstwo jest jedną z najbardziej egoistycznych rzeczy jakie możemy zrobić. Nasze problemy skończą się szybko ale co z resztą? Rodziną? Przyjaciółmi? Jak można skazać innych na takie cierpienie przez własną słabość. Tak. Uważam, że jest to słabość. Może w przypadku Hemingwaya było to coś więcej. Świadoma decyzja. Duma. Siła. Tylko, że takich przypadków jest niewiele. Większość ludzi decyduję się na taki krok bo nie potrafi poradzić sobie z otaczającą ich rzeczywistością. Łatwo jest się poddać i skończyć ze wszystkim w ciągu kilku chwil. Ludzie z charakterem to ci którzy pomimo ogromnych przeciwności nie poddają się tylko walczą. Mozolnie dzień za dniem. Z drugiej strony należy pamiętać o tym, że jest to niesamowicie skomplikowany temat. Każdy przypadek jest inny i jedną z najgorszych rzeczy jaką możemy zrobić to generalizowanie. Bardzo łatwo ocenia się takich ludzi... a przecież nigdy nie wiadomo czy ktoś z naszego grona nie będzie zaliczał się do tej grupy. Ot... życie. Oczywiście gdyby nie generalizowanie to każdy temat musielibyśmy ciągnąć tygodniami. Rozkładając go na czynniki pierwsze i wymieniając wszystkie wyjątki. Więc... generalizowanie dobre nie jest, ale czy potrzebne? Jak najbardziej. :) Żeby skończyć pozytywną nutą napiszę Wam, że uśmiałem się niesamowicie czytając o... przygodach jakie Was spotkały w relacjach damsko-męskich. ;) Przyznaję się, że troszkę popuściłem ze śmiechu. :P Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej. Jak tam weekend? :) Mój dobry. Wypoczęła, wyspacerowana, wyspana. Gość zagościl. Właśnie temat samobójców jest bardzo trudny. Przeczytałam co myślisz. Nie moge za bardzo mówić bo oficjalnie temat zamknięty więc tylko trochę powiem... Może to i tchórzostwo może i nie. Nie każdy jednak jest bohaterski, mężny i waleczny przez całe życie. Mnie złamałoby wiele rzeczy a i tak nie wiem czy potrafiłabym skoczyć, strzelić, połknąć, powiesić..... nie wiem. I to właśnie z tchórzostwa nie potrafiłabym. Jeżeli ktoś żyje samotnie wiele lat to nie myśli czy ktoś będzie za nim płakał bo zwyczajnie nie ma tego kogoś. Taki bezdomny przykładowo. Jeszcze tylko na temat Ernesta coś powiem. Postanowił strzelić bo niby chciał decydować o sobie od początku do końca. Czyli nie zrobił tego ze stresu, nerwów, braku wyjścia z sytuacji, braku bliskich itd. Z drugiej strony podobno umyślił sobie że wszystko szczęśliwe co może zdarzyć sie człowiekowi on już dostał więc nie ma już na co czekać bo jedynie może sie zdarzać coś niedobrego. Tak jakby był jakiś limit szczęścia. Większość ludzi byłaby szczęśliwa że... jest szczęśliwa! :) Ludzki umysł jest nieodgadniony. W każdym z nas coś siedzi co jest zrozumiałe tylko dla nas. Fajne te historie damsko-męskie! Proponuję kontynuować!!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Temat samobójców jest zamknięty więc zostawiam go już w spokoju. Co myślałem to napisałem. Tak! Rozmawiajmy na tematy damsko-męskie! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W związku z tym wesołym tematem o "wpadkach" i nie wpadkach w naszych relacjach z płcią odmienną chciałam jeszcze powiedzieć że zauważyłam że nawet jak coś mnie bardzo śmieszy to nie potrafie śmiać się na głos jak jestem taka pojedyncza. Z kimś to śmieję się tak głośno że jestem mistrzem w osiąganiu najwyższego poziomu decybeli ale sama to jakoś tak... ucichłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Kobita. :) Trochę tak głupio się śmiać samemu do siebie... ja też trochę dziwnie czuję się w takiej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj... moje historie nie nadają się do publikacji. Szczerze mówiąc to one się średnio nadają do opowiadania nawet przed najbliższymi przyjaciółmi... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może przypomnę sobie coś co się nadaje... mam jednak wrażenie, że osoba której taka historia dotyczy mogłaby się tu przypadkiem pojawić... :P Hihi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Taka bardziej lajtowa... Scena klasyczna. Łóżko. Przygaszone światło. "Dobieram się" do partnerki. Ta droczy się ze mną śmiejąc się, odpychając mnie, jakoś się na tym łóżku rzuca na prawo i lewo i w chwili wyjątkowego entuzjazmu gwałtownie "rzuca" jedną z nóg w powietrze. A ja dostaje z kolanka prosto w... klejnoty rodzinne. :P Dodam, że oboje byliśmy nago. Przestała się śmiać kiedy zobaczyła, że z jękiem na ustach spadam z łóżka. Przeleżałem w pozycji embrionalnej tak z 15 min. Musiało to wyglądać przezabawnie bo dziewczyna popłakała się ze śmiechu. Podobno moja mina - bezcenna. ;) Ja jednak śmieje się dzisiaj z czegoś innego. Wiecie czym leczyłem ten... uraz? Mrożonki. Marki Hortex. Na szczęście pomogło. :P Nie pytajcie co stało się z mrożonkami. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ha ha ha ha ha! Gość. Uśmiałam sie. Wiesz ja miałam podobną historię. Wchodzimy do łóżka no i chciałam jeszcze coś opowiedzieć... Z takim zaangażowaniem opowiedziałam że wspomogłam się gestykulacją ręczną. Uderzyłam prosto w..... Myślałam że sie spale ze wsytdu tymbardziej że wtedy jeszcze między nami nic.... A on mi mówi: no ty to jesteś konkretna i tak bez żadnego skrępowania pokazujesz o co ci chodzi. :D Naprawdę sekundę przed tym zdarzeniem było tam jego ramię. Tylko się jakoś tak położył niespodziewanie i... bach! Nie miałam pojęcia czy przeprasza sie w takim momencie czy nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hehe... tak. Na szczęście był Hortex. A wiesz jakie były jaja jak gotowaliśmy następnego dnia zupę? :P:P:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten facet fajnie zareagował. :) Zdarza się. Nie raz przez przypadek moje dłonie powędrowały np. w okolice klatki piersiowej... przypadkiem oczywiście. ;) Trzeba było przepraszać ale co se złapałem to moje nie? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj... zastanowię się i może coś sobie przypomnę. Od dawna już uważam gdzie macham łapskami. Łatwiej rozmawia mi się kiedy gestykuluje. A takie sytuacje zdarzają się szczególnie w większym gronie i ścisku. Zawsze wychodziło to przez przypadek... ale nie żałuje. Na szczęście większość kobiet była dosyć tolerancyjna. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×