Po rozstaniu... Zostałam z tysiącem myśli :((((((((((((((

Dopiero 3 tygodnie od rozstania, czyli najgorsze dopiero przede mną. Być z nim już ani nie mogę ani nie chcę, o mnie niszczył. Gdy wreszcie znalazłam w sobie tą siłę by go zostawić, czuje się jeszcze gorzej niż wtedy gdy z nim się męczyłam. Nie wiem , może mi coś podpowiecie, może macie jakiś sposób? Siedzę zamknięta w 4 ścianach, każdy dzień taki sam.. Wyjść do ludzi? spoko, pod warunkiem, że ma się jakichkolwiek znajomych, a ja nie mam nikogo. Nie podniosę się już raczej z tego:(

podniesiesz.tylko potrzeba czasu,nie daj mu tej satysfakcji i niech nie widzi Cie smutnej,pojdz do fryzjera,moze zmien fryzure albo ufarbuj,powoli do przodu malymi kroczkami,a wszystko samo sie ulozy

Fryzjer mi nie jest potrzebny, mam fajną fryzure, dobrze mi w niej, jestem bardzo zadbana, aż chyba przesadnie, więc nie w tym rzecz.. Po prostu wszystko przestało mieć dla mnie sens, przestałam wierzyć, że będę szczęśliwa. On pewnie bawi się w nalepsze, odpoczywa od zobowiązań a ja nie mogę się pozbierać. echhh

to tez sie baw,nie masz ani jednej kolezanki z ktora bys wyszla?siedzenie w domu tylko pogorszy samopoczucie

poczytaj sobie topik "jak sobie radzicie po rozstaniu"...ta moze cos znajdziesz dla siebie

nie mam nikogo:( żadnej koleżanki, jestem w tym cholernym mieście sama jak pies:( Odcięta od świata... Nie wiem co robić, ale taka wegetacja jest nie do wytrzymania. Ile można łazić bez celu po parku!

Ale po co płaczesz za kimś kto Cię niszczył.Powiedz sobie Kobieto,że nie potrzebujesz takiego niszczyciela jak Twój były i on się bawi a Ty co?Użalasz się nad kimś takim? A nawet jak nie masz z kim wyjść to zajmij się czymś w domu.Ile w ogóle masz lat?Pracujesz gdzieś?