Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Beliar

Czy słyszeliście kiedykolwiek o facecie co wybaczył zdradę?

Polecane posty

A teraz, biorąc pod uwagę mściwe osoby- czy dla nich, w pewnych sytuacjach zdrada by się nie przydała? Załóżmy, że jakaś tam pani X zdradziła pana Y, tylko raz. Zrozumiała błąd, chce wrócić, jest na skraju załamania nerwowego i nienawidzi siebie za to co zrobiła. Byłaby w stanie za pomocą pierdnięcia wylecieć na orbitę okołoziemską, jeśli by tylko to pomogło jej wrócić do ukochanego pana Y. Wobec tego, załóżmy mściwy pan Y sprawi, czysto emocjonalnie, że pani X solidnie wycierpi za to co zrobiła, do tego stopnia, że oglądając reklamę Old Spice, gdzie rosły, umięsniony murzyn coś tam pierdzieli zatykałaby oczy obiema rąkoma i krzyczała ,,NIC NIE WIDZIAŁAM, NIC NIE WIDZIAŁAM!!!" a oprócz tego nie miałaby ani jednego meskiego znajomego i innych facetów omijałaby szerokim łukiem z bluzką dosuniętą do samej brody. Czy to by nie powodowało dobrej sytuacji dla pana Y? Uzasadniona, pełna kontrola i uzależnienie emocjonalne pani X. W praktyce sie tak zapewne nie ma, bo w końcu panią X by ktoś solidnie wyruchał i zapomniałaby o panu Y.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyi Moorland, wychodzisz z założenia że zdrady się nie wybacza i nie pozwala się wrócić partnerowi do siebie. Prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zależy od okoliczności, ale ogólnie rzecz biorąc tak. Jeżeli jest to po prostu różnica zdań na temat tego co jest zdradą to można polemizować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulubiony kolor szary
Czasem trzeba się zgubic, błądzic nawet, by się odnalezc i powrocic. Wcale nie trzeba byc ostatnią egoistyczną swinią, aby zdradzic. Wystarczy byc niedojrzałym emocjonalnie i miec problem z samym sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to powiedzcie mi, czy moje końcowe wnioski i plany (na wszelki wypadek) są dobre. Bierzemy pod uwagę jedynie okoliczności, gdzie dwie osoby by się bardzo kochały (obustronnie). Jeśli kobieta zdradza faceta na trzeźwo, w wyniku romansu to bez żadnych okoliczności łagodzących się ją rzuca, choćby miała tynk pośladkami drapać. Jeśli natomiast dziewczynie zależy na chłopaku, jednak jej zabawowy tryb życia prowadzi do zdrady po alkoholu to można ją trochę poolewać, od czasu do czasu zrobić jej nadzieję (ogólnie znęcać się emocjonalnie) tylko po to żeby stała się uzależniona emocjonalnie od partnera i żeby też zmienić jej tryb życia. Żeby zaczęła wręcz bać się imprez, alkoholu, facetów i innych sytuacji lub przedmiotów, które kojarzyłyby się z jej durnym postępkiem, przez który przez pewien czas bardzo cierpiała psychicznie. Co o tym sądzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W przypadku zdrady na trzeźwo- rzucić definitywnie. W przypadku zdrady po pijaku- zeszmacić, poznęcać się psychicznie, jednak finalnie pozwolić wrócić jednak już tylko na jasno ustalonych zasadach z dosyć rygorystycznym i chłodnym podejściem do przestrzegania ich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam teraz rozkimkę emocjonalną czy się wdawać w szczegóły mojego punktu widzenia czy nie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze raz napiszę; Konsekwencją zdrady na trzeźwo jest całkowite odrzucenie, bez możliwości powrotu. Konsekwencją zdrady po pijaku jest cierpienie psychiczne, długie i mozolne odbudowywanie zaufania, którego już nie będzie, upokorzenie, jednak z możliwością powrotu do ukochanej osoby. Dlaczego wydaje mi się że to ma sens? Jak zdrada jest na trzeźwo to prawie na pewno pojawi się ponownie. Jak po pijanemu, gdzie można przyjąć że osoba nie panowała nad sobą można założyć że już się nie powtórzy, a zarazem może być okazją do sprawdzenia uczuć drugiej połówki (własnego skurrwysyństwa też) no i przede wszystkim do przyszłej kontroli i uzależnienia zdrajczyni. Takie coś może przynieść wiadome profity.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlatego, że są ludzie którzy nawet pijani nie zdradzają. Dlatego, że skoro ktoś wie, że nie potrafi się powstrzymać po alkoholu, a mimo to pije to nie zmienia faktu, że pić zaczyna świadomie. Dlatego nie uznaję okoliczności łagodzących, jak ktoś pije i zdradza to nagle pić nie przestanie...zdradzać w takim razie też nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I Beliar - nie uzależnisz od siebie nikogo kto na początku wolał się nawalić i ci przyprawić rogi, a teraz nagle płacze. To już wygląda na ściemę z samego opisu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zwiększa to też margines własnego błędu. To jest, możesz pewnego wieczoru po dwóch dniach picia z kumplami wrócić do domu i w przypadku jakichś pretensji ze strony partnerki, która po pijaku zdradziła, można rzucić coś w stylu ,,a chooj cie obchodzi co ja robie, przypomnij sobie co ty robiłaś" itp. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulubiony kolor szary
Wiadomo, że zdrada boli. Pytanie brzmi, czy potrafię dalej z tym życ, bo zapomniec się nie da, mozna jedynie nauczyc się z tym życ. Ilu z nas to potrafi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale Moorland, chodzi o to że zdrada po pijaku, może być okazją do podporządkowania sobie partnerki. Jeśli podporządkowanie się nie uda to niech idzie w chooj. A Ty sugerujesz że żadnej zdrady się nie wybacza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Beliar - a tak z ciekawości, "na chooj" ci taki związek? Poza tym mam znajomego który chyba myślał podobnie, teraz nie wiem jak on się w drzwi mieści z takim dorodnym porożem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja spokojnie mogłabym wybaczyć zdradę gdzie partner nie wie, że jego zachowanie jest raniące. BA! Ja coś takiego wybaczyłam. Ale kiedy mowa o sytuacji gdzie zdrada jest niepodważalna to nie uznaję żadnych wymówek. Alkohol nie alkohol, jak się puszczasz po piwie to nie pij, a nie się tym tłumacz. Poza tym po co mi związek gdzie muszę faceta trzymać na smyczy i ustawiać szantażem emocjonalnym? Ja chcę partnera, a to się wyklucza. I myślę, że większość dojrzałych mężczyzn też wolałaby wiedzieć, że partnerka jest z nimi bo ich kocha, a nie dlatego, że rozpieprzyli jej psychikę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to Moorland ja mam lepszy pomysł. Nie wybaczę żadnej zdrady i nie dopuszczę do ponownego związku. Natomiast, jeśli tylko będzie okazja, a zdrajczyni będzie zależeć na powrocie to postaram się z tego tytułu popróbować w łóżku wszystkiego na co by normlanie nie miała ochoty, bzykać ją przez pewien czas tylko dla własnej przyjemności, jeśli emocjonalne dopierrdalanie jej okaże się przyjemne to to też praktykować. A jak się znudzi to wywalić i niech idzie precz. A co sądzisz o takim czymś? Nie pozwolić na odnowienie związku, nie wybaczyć i znienawidzić, ale korzystając z okazji wykorzystać do cna. Ruchać, ruchać, spełniać inne swoje zachcianki itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Beliar - a może Ty weź najpierw spróbuj seksu w zwyczajnym związku, a nie fantazjuj o zemście na tym tle? :P Poza tym gdybym ja miała twardo zmieniać się w Terminatora za każdym razem kiedy na początku związku mój facet odwalał coś co naruszało moje i tak niskie zaufanie to już leżałby u mnie w ogródku i kwiatki by na nim rosły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten system, który przedstawiłem powyżej ma dwie luki. Jeśli okazałoby się że ta zdradziecka szmata jest tak superowa w łóżku, że dla zasad szkoda z niej rezygnować na rzecz honorowego, samotnego walenia konia to mógłby to być zalążek wolnego związku. A jak wiemy takie coś nie prowadzi do niczego dobrego. Gorszą perspektywą byłoby ponowne zakochanie się w zdrajczyni- tragedia w skutkach. Może lepiej przyjąć zasadę że ŻADNEJ zdrady się nie wybacza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moorland Beliar - a może Ty weź najpierw spróbuj seksu w zwyczajnym związku, a nie fantazjuj o zemście na tym tle? Nie bądź złośliwa, przecież wiesz że nie mogę :D 🖐️ Ten temat miał mi w jakiś sposób pomóc przynajmniej częściowo wyrobić sobie zdanie na pewien trudny temat. Końcowym, moim wnioskiem jest że na zdradę nie ma żadnego usprawiedliwienia i nigdy się jej nie wybacza. Koniec. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Beliar - mnie by się odechciało jak pomyślałabym gdzie ona się takich zajebistych rzeczy nauczyła :P Wiesz, mnie akurat trochę by przeszkadzało sypianie z kimś kogo kochałam a kto mnie zranił, ale to może tylko ja tak mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W sumie to się z Tobą zgadzam - na zdradę nie ma usprawiedliwienia, a co za tym idzie ciężko by było odbudować po niej związek, więc z mojego punktu widzenia nie powinno się przebaczać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moorland, ale ja nie wiem jeszcze co by mnie raniło a co nie. Wiadomo dlaczego tego nie wiem. Jednak zanim będę kogoś miał, chcę wyrobić u siebie pewne schematy i zasady, żeby czuć się bezpieczniej. Na dzień dzisiejszy wychodzę z założenia że zdrady nigdy się nie wybacza i koniec. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdybym przykładowo spotkał panienkę na miarę tej o której od czasu do czasu myślę już od lat i ona by mnie zdradziła to ja już widzę jak leżę napierrdolony do nieprzytomności. Jedna z rzeczy, których nie mógłbym przełknąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam niejeden przypadek
moj mi zreszta tez wybaczył ( i ja jemu). za dobrze nam jest ze sobą,zeby głupi skok w bok mial przekreslać malzenstwo, ktore trwa od wielu wielu lat i jest naprawde fajne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
znam niejeden przypadek moj mi zreszta tez wybaczył ( i ja jemu). za dobrze nam jest ze sobą,zeby głupi skok w bok mial przekreslać malzenstwo, ktore trwa od wielu wielu lat i jest naprawde fajne. Prowadzicie coś na wzór wolnego związku. Raz jedno zdradzi, raz drugie. A co tam, grunt to ,,fajne" małżeństwo. :D 🖐️ Ożeszjapierrdolę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Beliarze. Piszesz o zdradzie ze strony kobiety. Załóżmy jednak, że ty - pod wpływem alkoholu/narkotyków/Siły Wyższej/ect, dopuszczasz się zdrady swojej kobiety (nie zarzekaj się, że tego nie zrobisz, bo nie wiesz, co życie ci szykuje). Na co będziesz liczył? Weź pod uwagę fakt, że nie tylko osoba zdradzająca cierpi. Zdradzacze też cierpią gdy uświadamiają sobie ogrom cierpienia, jakie zgotowali tym, którzy ich kochają. Pomijając (rzecz jasna) patologię i osoby o zabawowym sposobie życia, dla których bycie w związku nie stanowi przeszkody do skoków w bok i jest zwykłym sportem. Sytuacje bywają miłosierniejsze, niż człowiek a i diabeł czasem ma w sobie więcej zrozumienia dla ludzkich słabości. Zrozumiesz to, Beliarze, kiedy pokochasz kogoś bardziej, niż siebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja wam powiem z doświadczenia, że osoba zdradzająca cierpi bardziej, niż osoba zdradzona... Pod warunkiem oczywiście, że był to jednorazowy wybryk, na przykład na imprezie, "pod wpływem"... Tak wpadka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"chcę wyrobić u siebie pewne schematy i zasady" Schematy dobrze wyglądają na papierze, świat uczuć jest nieco bardziej skomplikowany. "żeby czuć się bezpieczniej" - poczucie bezpieczeństwa trzeba wypracować sobie z partnerem a nie z wyobrażeniami o nim (o partnerze i związku). Teoretycy zazwyczaj szybko tracą grunt pod nogami, kiedy ich teorie nie znajdują potwierdzenia w praktyce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×