Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość atom wodoru

Żal do rodziców

Polecane posty

Gość atom wodoru

Nie macie czasem żalu do swoich rodziców, że wychowali Was tak a nie inaczej, że popełnili wiele błędów,że przez nich macie problemy bo gdzies po drodze zrobili coś źle?? Jak sobie z tym radzicie? Moi rodzice chcieli chyba dobrze, ale aż za dobrze, tak mnie chronili przed światem i ludżmi, tak mi pomagali we wszystkim, tak mnie we wszystkim wyręczali, pilnowali żeby mi nic nie brakowało, nic nie wymagali (tzn wymagali ale jak nie zrobiłam to i tak zrobili za mnie). Nie nauczyli mnie myśleć, własne zdanie.. I teraz mam męża i dzieci. Jestem niesamodzielna, niezaradna, niepotrafiaca sobie poradzić z każdą napotkaną trudnością. Jestem też egoistką, mam zero empatii, nie potrafie zbudować normalnych relacji z ludźmi. Nie umiem podjąć decyzji sama, wydaje mi się że jak zrobie inaczej niż zrobiliby rodzice, to zrobie źle :o Ciezko mi strasznie mimo że walczę z tym wszystkim, próbuje dzieci wychować inaczej niż ja byłam... Ale jestem wściekła na rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ludzie popełniają różne błędy wychowawcze. Ale uważam za przesadę, zwalanie życiowych niepowodzeń na rodziców. Jesteś już dorosła, świadoma swoich wad- masz czas wziąć się w garść. Nawet jak miałaś trudniejszy start- bo rodzice Cię czegoś nie nauczyli- teraz masz szansę to nadrobić. Taki żal to dla mnie dziecinada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atom wodoru
Jakie niepowodzenia? To po prostu duży, wierz mi, olbrzymi problem w radzeniu sobie w życiu. Ciężko mi normalnie funkcjonować. Nawet sobie nie zdawałam sprawy z tego, póki nie wyprowadziłam się z domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy z nas ma jakieś problemy i mnóstwo ich wynika właśnie z rodzaju wychowania. Ale takich rzezy nie da się uniknąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anulkaczarnulka@
bo jestes lewa od urodzenia i to nie wina twoch rodziców dali ci tak wiele a ty tego nie doceniasz mi moi nie dali nic matka mnie wywaliła jak miałam 11 lat a ojciec przypomniał sobie ze ma córka po 30 latach i co ja mam powiedziec??/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam duzy zal do rodzicow
mama ża l WIELKI do rodzoicow, ale musze z tym i tak nadal zyc, to nic nie zmieni Czuje gniew do nich ze nieokazywali dobrych uczuc do mnie, tylko wieczne nerwy, fruustracje, krzyki i niemalc codziennie kary cielesne o byle pierdole,zawsze znalazl sie pwood aby mnie ponizyc, zwyzywac czy uderzyc lub zbic...o to mam zal ,ze nie rozmawiali, dawali mi odczuc ze jestem jedna wielką poprazką ,i wszelkie swoje niepowodzenia na mnie zwalali, a ja jako dziecko nie mialam prawa do bledu ani glosu niestety.To mnie zabilo psychiczne.Moja samoocena to -100 :o Mysle ze mam prawo mioec o to żal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mxclnbkkd
Ja mam jedynie żal za to, ze gdy byłam w okresie nastoletnim( ok. 13-15 lat) to mama wpędzała mnie w kompleksy. Każde smutki zajadałam, dupa mi rosła. A mama zamiast mnie zmotywować do ćwiczeń, jakąś dietkę mi wprowadzić to mi dokuczała że gruba jestem, że mam uda jak balerony, że mam coś ze sobą zrobić itd. Myślała, że mnie tym zmotywuje ale niestety tylko pogłębiała problem bo wywoływała u mnie taki smutek, że szłam do lodówki i jadłam... Jak o coś się pokłóciłyśmy to w czasie kłótni wyzywała mnie od grubasów, spaślaków itd. Chciała mi w ten sposób dokuczyć.. Przyszedł czas, że sama postanowiłam się za siebie wziąć. Schudłam 15 kg. Ale to już było wtedy gdy sie zakochałam i miałam motywację :P No ale niestety kompleksy zostały. Mam obsesję na punkcie swojej figury. Nie potrafię się zaakceptować, polubić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mojego znajomego
było 8 rodzeństwa, rodzice nawet na opał w ich pokojach żałowali, po 18 każdy musiał się wyprowadzić i sam utrzymywać... jak pytam znajomego czy ma żal do rodziców - to mówi ze nie, że jest wdzięczny że miał co jeść i gdzie spać - nawet potrafi powiedzieć, ze im "niczego nie brakowało"! przemyśl to autorko...moim zdaniem szukasz dziury w całym, weź się w garść zamiast zwalać winę za swoje niepowodzenia na rodziców- oni są tylko ludźmi wiadomo, ze popełniają błędy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam duzy zal do rodzicow
a dodam ze nie pochodzilam z patologi tylko z przykladnej porządnej rodziny , mama i tata na dobrym stanowisku w pracy, a w 4 scianach z okresu dziecka i nastoletnosci wspominam gehenne i rezim wojskowy.Stres i strach mi cale zycie towarzyszyl pod ich obecnoscią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam duzy zal do rodzicow
a i nie jestem autorką :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czym innym jest żal o nieludzkie traktowanie- czym innym o troskę. Wiadomo- nikt z nas nie jest wychowawcą idealnym. Każdy popełnia błędy w innej sferze. skutkiem tego jest wychowanie człowieka aroganckiego, egoisty, mało pewnego siebie, zbyt pewnego siebie i wielu jeszcze innych typów. Ale rodzice mają na nas wpływ do pewnego momentu. Kiedy zaczynamy sobie zdawać sprawę z naszych ułomności- możemy zacząć pracę nad sobą. Jest to bardziej konstruktywne i z pewnością dojrzalsze niż wieczne użalanie się nad soba. NA nasze dzieciństwo nie mamy wpływu. Ni przyszłoby mi do głowy, mieć pretensję za to, co moi rodzice robili w dobrej wierze. Nie wszystko w życiu nam wychodzi, tak jak byśmy tego chcieli. Rodzice też mają prawo do błędów. Nie ma rodziców idealnych, idealnego systemu wychowania, nikt nie ma idealnego charakteru- stąd nasze wady i problemy w życiu dorosłym. Składa się na nie cała masa różnych czynników

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko co to za samoocena? Glowa do gory napewno przesadzasz i nie jest tak zle.... zawsze mozesz cos zmienic! Ja mam zal do rodzicow ze cale zycie bylam zdana tylko na siebie oni byli obok ale nie ze mna:( Nie wiadomo co gorsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamusiaZaraz
Mam żal spory do rodziców. Nigdy nie stworzyli mi prawdziwego domu, domu w ogóle.. Matka od zawsze uwielbiała moją siostrę, swoją pierworodną, zawsze mi waliła teksty "niby w żartach", że zrobiła mnie po to, żeby ona nie była samotna, jak mama juz umrze... ja robiłam za laleczkę do popisywania, jak siostrze coś nie szło, a ja dobrze się uczyłam, jestem ładniejsza itp itd. Ojciec? Całe dzieciństwo mi zmarnowal, pił nałogowo, bił matkę, sprowadzał kolesi. Przez niego zawsze ciągnęło mnie do takich zasrańców jak on sam. A teraz, kiedy założyłam swoją rodzinę, kiedy będę mieć dziecko nagle sobie uświadomili, ze siostra ich wykorzystywala te lata, ciągnąc kasę itp, a nie mogą liczyc, że im pomoże, w sumie nie wiem czego się spodziewali, skoro wychowali darmozjada, co miał wszystko pod nos. Teraz nagle zdziwieni, ze nie przyklaskuje radosnie na ich checi stworzenia prawdziwej rodziny, udawania, ze zawsze tacy zajebisci bylismy itp. Matke szlag trafia, ze trzymam ja na dystans, ze nie chcialam sie zwierzac z dolegliwosci ciazowych itp itd. Ale jak tu sie zwierzac, jak dostalam w twarz od niej za to, ze dostalam I okresu ? A siostra lody miala...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mogłabym wymieniać i wymieniać wszystko co moim zdaniem bylo zle, ale przecież nikt nie jest idealny, a czasu cofnąć sie nie da. Jedyna rzecz która mnie okropnie irytowała to to ze traktowali nas (głównie mama) i nadal traktuje jako jedna całość. Jak któraś z nas coś spsociła to obrywało się wszystkim. Jak któraś zalazła za skórę to mama nie oddzywala się do zadnej z nas. To mnie wkurza okropnie, szczególnie ze łapie się na tym ze robie podobnie. Musze się poprawiać. Glupia sytuacja- mialyśmy jeden komputer i bylo ustalone ze gramy na nim po pól godz - najpierw siostra, a potem ja. Czekalam ponad poł godziny w koncu poprosilam siostre zeby zeszla, olewa mnie. Poszlam do mamy na skargę i co? Przyszlą wylączylą komputer i się wydarla ze nie umiemy się bawić. Tak bylo zawsze. Zawsze bylyśmy "jenym" a nie osobnymi dziećmi. haha to sobie ulzylam :D Ale już jej to wygarnelam, tylko ze nic nie daje. Jak sie z siostrą pokłóci to nadal ze mną nie chce gadać i twierdzi "jesteście niewdzięczne i nie mam o czym z wami rozmawiać". Ciekawe skąd się bierze takie podejście bo nie jest jedyną osobą u ktorej to zaobserwowałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atom wodoru
No wreszcie jakieś zrozumienie... anulka - rodzice wcale nie musza znecac sie nad dziecmi fizycznie, czy wyrzucac ich z domu czy nie utrzymywac kontaktu zeby zrobic dziecku krzywde!! wystarczy, tak jak moi, robic wszystko za mnie, decydowac we wszystkim za mnie, narzucac mi swoje zdanie (a zawsze to tylko oni maja racje, az do dzis), nie pozwolic na jakakolwiek samodzielnosc, tlumic inicjatywe, izolowac mnie od swiata nadmiernie nie o mnie bojac - i wychowac kaleke zyciowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ToksyznaKobita
Rozumiem ciebie bo sama jestem matką dzieci ,ktore mają do mnie wielki żal,bo popelnilam wiele wiele blędow wychowawczych jako matka.Na mlodszych dzieciach juz wiem czego unkamc i jak sie zachowywac w niektorych sytuacjach ,aby nie popelnic takich bledow jak przy dwojce starszych to zrobilam.Rozumiem ich bardzo dobrze, mają prawo czuc do mnie żal i wscieklosc za rozne sytuacje w przeszlosci, no ale czasu sie nie cofnie i mam nadzieje ze kiedys minie im ta zlosc do mnie.Jest ciezko z naszymi relacjami do siebie ale i tak sie ciesze ze nie jest tak najgorzej jak u nie jednej rodziny bywa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mxclnbkkd
MamusiaZaraz - dostałaś w twarz za to, że dostałaś okres ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fakt,nie ma rodzicow idealnych,ale takze nie ma dzieci idealnych wiec nie mozna od nich oczekiwaac wszystkiego na perfekt, ani zloscic sie na nich gdy cos pójdzie nie ponaszej mysli.Niestety duzo matek tlumaczy sie ze swoich popelnionych blędow, ze nie są idealne i mają prawo do blędu...no tak, tylko dlaczego o tym nie wiedzą,ze dziecko tez nie jest idealne i tez ma prawo do bledu ,a nie tylko my matki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamusiaZaraz
Tak. Tak moja mama zareagowała na to, jak jej powiedziałam, ze dostałam okres. To już moja wychowawczyni z gimnazjum bardziej się ucieszyła, gratulowała, przytuliła mnie (zle to zniosłam, byłam u pielęgniarki i ona przyszła i się dowiedziała). Potem matka potrafiła władować mi się do łazienki lub kibelka i chciała oglądać podpaski. A teraz wielce oburzona, że jej nic nie mówię, że wysmiałam pomysł rodzenia z nia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość od siebie...
A ja po części zgadzam się z autorką. Ja mam ogromny żal do rodziców głównie ojca (matka była mu podporządkowana, więc o niej nawet nie wspominam) że wszystkiego od dziecka mi zabraniał. Gdziekolwiek się nie poszło, to nie kazał dotykać tego, tamtego, nie kazał mówić głośno, nawet jak jeździliśmy do rodziny zabraniał sam wstawać od stołu (bo nie wypada) samej iść do łazienki ( bo nie wypada, trzeba zapytać się właściciela) nic nie brać ze stołu (bo nie wypada) a jak raz wzięła, to dostałam po łapach, nakrzyczał na mnie i w konsekwencji popłakałam się. Później myślałam że tak po prostu ma być, skąd dziecko ma wiedzieć że to rodzic jest 'nie halo' :-O Wszystko to, całe takie wychowanie, spowodowało że jako osoba już starsza wszystkiego się bałam, byłam bardzo nieśmiała, nigdy sama niczego nie zaczynałam, na imprezach stałam z boku, sama juz nie wiedziałam czy wypada mi podejść do stołu i sobie coś zjeść, czy może mam czekać aż ktoś mnie zaprosi do stołu. Może to i jest śmieszne, ale takie zachowania wryte w dzieciństwie zaburzają potem normalne funkcjonowanie, czlowiek już nie wie co mu wolno co wypada. Czy lepiej wychodząc od koleżanki z domu krzyknąć do jej rodziców 'dowidzenia' czy lepiej nie krzyczec bo to tak niekulturalnie, a moze niekulturalnym jest niepowiedziec dowidzenie i wyjść bez słowa. Oczywiście póżniej na podstawie obserwacji znajomych dostowsowywałam się do nich i 'znormalniałam', ale ile zajęło mi to czasu... Do tego nadal uważam że wiele przede mną, ciągle się uczę i przełamuję bariery dla kogoś śmieszne i naturalne, a dla mnie ciągle ciężki i ta niepewność czy dobrze robię, bo wpojono mi inaczej, a co innego obserwuję :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
napisałam, że nikt nie jest idealny- ani matka, ani dziecko, nie ma idealnych sytuacji ani sposobów wychowawczych. Na to, jacy jesteśmy- w dużej mierze mamy wpływ my sami. Najłatwiej jest zrzucać winę na kogoś. ale znam mnóstwo ludzi, którzy w dorosłym życiu bardzo się zmienili. Zarówno ci wychowani na egoistów jak i ciamajdy życiowe. Jak się dostrzeże swoje wady- zawsze można je zmienić. Obwinianie rodziców jest mało efektywne. Lepiej wziąć się w garść. Tym bardziej, jeśli błąd był "wypadkiem" przy pracy wychowawczej- nie zaś efektem zaniedbań

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atom wodoru
alonuszka - to nie jest tak że jak nic nie robie tylko narzekam na nich. Ja staram sie pracowac nad soba, ale trwa to dopiero niecale 3 lata, bo wtedy wyszlam z domu i uswiadomilam sobie, dopiero po jakims czasie, ze jest ze mna zle. Wczesniej nie bylo najlepiej, potrafilam tydzien odchorowywac pojscie do apteki czy sklepu, tak bardzo balam sie ludzi i swiata, ale wtedy jeszcze moglam liczyc na rodzicow, ze zrobia cos za mnie, zdecyduja, pomoga, a ja nie bede musiala... A żal mam...bo o co w koncu chodzi w wychowaniu? o nauczenie dziecka samodzielnego funkjonowania w swiecie, radzenie sobie, mimo swoich wad i slabosci. A tego mi nie dali. Oni nie nauczyli mnie zyc, ale zyli za mnie i nagle bam, wyprowadzilam sie i szok. Nie umiem bez nich fuknkcjonowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noami..
Ja miałam 2 bolączki dzieciństwa: jedynactwo i alkoholizm ojca. Poza tym było w porzadku, bo mama jest super, zawsze było respektowane moje zdanie, miałam duzo do powiedzenia, czasami mysle, ze moze za duzo :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To dobrze, że pracujesz. Ale żalu nadal nie rozumiem. Jestem w stanie pojąć, że uważasz iż coś im poszło nie tak. Ale żal?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atom wodoru
alonuszka - toz mowie, ani nie zrzucam calej winy na nich ani nie siedze biernie, placzac na swym losem. Zal mi tylko ze mialam tak ciezki start, zostalam wrzucona na gleboka wode i do tej pory ciezko mi sie pozbierac. Pracuje nad soba, ale gdzie te 3 latra do 20kilku?? sporo pracy mi zostalo, dobrze ze maz mnie wspiera. A ze metod wychowawczych jest sporo to fakt i nie bede sie spierac. Ale jak juz pisalam - celem kazdego rodzica, niezaleznie od przekonan nt wychowania, powinno byc uksztaltowanie SAMODZIELNEGO czlowieka, a chyba niestety ten cel troche umyka niektorym rodzicom :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamusiaZaraz
Ja mam żal o to też, ze nie mam ŻADNYCH wspomnień z rodzicami. Nie oni mnie nauczyli się modlić, nie oni uczyli mnie jeździć na rowerku, nie oni uczyli mnie pisać/czytać. Nie pamiętam ani jednego momentu, w ktorym się bawili ze mną choćby minutę. Pamiętam za to, jak matka lała mnie pasem na gołą dupę za przewinienia siostry, bo pewnie ją sprowokowałam, jak wysmiewała mnie przy swoich koleżankach, jak szperała w moich osobistych rzeczach (mając 20 lat, chłopaka, miałam jakąś seksi bieliznę, kazałam nie ruszac torby póki nie wrócę do domu z randki- przyjechalam ze studiow w odiwedziny i co? Wszystko nieruszone, seksi bielizna wywleczona na wierzch....), czytała pamietniki itp itd... Masakra. Nie znosze jej za to. Nigdy nie uczyla mnie np gotowac, a teraz potrafi mnie pouczac, wysmiewac. A jak cos odpyskne to foch. A ojciec? Jak czasem wytrzezwial, a potem sie wyleczyl, to wiecznie kazal sobie uslugiwac, probowal sprawowac nade mna kontrole i gadac np "po 21 poza domem tylko kurwy i pluskwy siedza ipt itd. A teraz wydzwania i placze, czemu do ojca sie wlasnego nie odzywam, sam nie zadzwoni peirwszy ot tak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie, że w wychowaniu chodzi o to, aby przystosować dziecko do funkcjonowania w świecie, ale też o to, zeby dać mu poczucie bliskości i wiele innych rzeczy. nikomu z nas nie uda się bezbłędnie wychować dziecka. Jedno dziecko w przyszłosci nie poradzi sobie z załatwieniem sprawy w urzędzie, inne będzie maiło problem w innej dziedzinie. Wiele też zależy od charakteru dziecka. Są rodziny, w których jest powiedzmy trójka dzieci i każde ma inne problemy życiowe. Mimo podobnego podejścia rodziców. To jaka jesteś, w dużej mierze jest Twoją zasługą. Ale najłatwiej jest obarczyć kogoś. Też kiedyś podobnie myślałam. Ale wyrosłam z tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atom wodoru
alonuszka - Chyba jakos zawsze to pozostanie w czlowieku. Wybaczylam im ale jest mi czasem tak trudno, ze ciezko mi zapomniec. Poza tym ten wlasnie ich elementarny blad wypominaja mi teraz jak mam wlasne dzieci, ze jestem zla matka bo nie robie wszystko za nich. Tlumacze i tlumacze ze np nie bede karmila syna wiecznie, bo on sam chce jesc, zreszta chyba dobrze ze umie sam bo za rok pojdzie do przedszkola, ale oni nie rozumieja. Za malo sie troszcze o dzieci jesli im pozwalam na samodzielnosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam duzy zal do rodzicow
Aonuszka nie zgadzam sie z tobą.Mimo wszystko uwzam ze MAM PRAWO miec zal do rodzicow o zyeebanie mi psychiki, zanizanie samooceny przez prawie 20 lat i tak do tej pory.Nikt mi nie w mowi ze nie mozna za to rodzicow obwiniac, dlaczego nie?? to wlasnie przez nich stalam sie wrakiem psychicznym jezdzili po mojej psychice ostro, bardzo czesto bili, za byle gowno karali, za zgubienie czapi, plama na bluzce o wszystko byl opierdool albo ostry wpierdool, Przy gosciach wyganiali jak psa do osobnego pokoju, podczas gdy WSZYSTKIE dzieci z rodziny siedzialy przy stole , tylko ja bylam wypedzana jak smiec , i smama tyle godzin musialm siedziec w pokoiku,a tak bardzo lubilam moje ciocie,wujka.Wyzwiska i brak szacunku do mojej osobe, wpędzanie mnie ze zawsze wszystko robie źle, mowie źle,mysle źle, do tej pory owocują na mojej zyebaną psychice.Lęki,strach odezwania sie publicznie, brak znajomych,kolezanek w dziecinstwie i nastoletnosci,kary cielsne odbija sie do tej pory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To popatrz czego Cię nauczyli- jak wychować swoje dziecko:) O wtrącanie się w wychowanie dzieci możesz miec słuszne pretensje- bo myślę, że nikt nie ma prawa nas osądzać. W ogóle to rozumiem o co Tobie chodzi. Bo wiem, jak bardzo błędy rodziców wpływają na dzieci. Ale jak nie ten błąd- to popełnili by inny i też nie byłabyś zadowolona. twoje dziecko też z pewnością dostrzeże jakieś wady u Ciebie. Wzajemne obwinianie sie nie ma sensu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×