Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jak ja się cieszę...

Jak jak się cieszę - wiem że to okropne ale taka jest prawda.

Polecane posty

Gość mama z depresją
A ja Ciebie rozumiem, bo mam dokładnie tak samo jak Ty. Kocham mojego synka nad życie, ale nie umiem zagadywać malucha, średnio sprawdzam się w gotowaniu hiperzdrowych obiadków itd. Bardzo długo wyrzucałam sobie, że jestem beznadziejną matką, bardzo chciałam, żeby opieka nad dzieckiem przychodziła mi tak naturalnie, jak owym "fasolkowym staraczkom", ale zwyczajnie tak nie potrafię. Dużo rzeczy się na to złożyło - w czasie ciąży mieszkaliśmy z mężem u teściów, ja nie miałam swoich pieniędzy i nie bardzo mogłam, że tak to wyrażę, "uwić gniazdko" dla swojego dziecka. Wszystko załatwiała po rodzinie teściowa, co zresztą było kochane z jej strony, ale mnie właśnie brakowało tego elementu samodzielności. Potem, gdy mały był na świecie, jako mama debiutantka musiałam mierzyć się z mocno przeterminowanymi radami teściowej, która nie znosiła sprzeciwu i bardzo długo nie mogłam po swojemu zajmować się dzieckiem, bo zaraz słyszałam jakieś komentarze i przekonywania, że coś źle robię. Druga sprawa to niewyspanie - ja też potrzebuję dużo snu, a synek dał mi pod tym względem tak w kość, że chodziłam jak zombie dobre pół roku i do dzisiaj wykorzystuję każdą wolną chwilę na drzemkę, tak jakby "na zapas". Trzecia sprawa - mąż nic przy dziecku nie robił, bo wszystko robiłam ja, ewentualnie jego mama, więc on już nie czuł się w obowiązku robić cokolwiek. Gdy poszłam do pracy, też poczułam się jak wypuszczona z więzienia. Praca jest wymagająca, ale i tak psychicznie odpoczywam (chyba od wyrzutów sumienia, że nudzi mnie siedzenie z klockami na podłodze). Mały jest w żłobku z fantastyczną opieką, instrumentami, dobrym jedzeniem - bardzo lubi tam chodzić, a mnie kamień spadł z serca, że wykwalifikowane osoby zajmują się małym i zapewniają mu odpowiednie zabawy do jego wieku. Ja za to zapewniam mu mnóstwo miłości i czułości. Uwielbiam go przytulać, głaskać po główce, dawać buziaki, wymyślać mu śmieszne przezwiska itd. Jest bardzo pogodnym, kochanym dzieckiem. Nie mogę się doczekać, aż wyrośnie z tego "ciumkającego" wieku, żebym mogła z normalnie pogadać i gdy będzie trochę bardziej samodzielny. Tak więc nie martw się, bo jest takich kobiet więcej, są po prostu przemęczone, nie mają czasu dla siebie. Te dziewczyny, które tu na Ciebie naskoczyły, są tak naprawdę szczęściarami, bo nie wiedzą, czym jest depresja poporodowa, co tak właściwie komentują. One wyobrażają sobie, że to jakaś okropna patologia, kompletne olewanie dziecka, a przecież wiadomo, że tak nie jest. To, że nie lubisz zajmowania się małym, nieporadnym dzieckiem nie znaczy, że nie znajdziesz świetnego kontaktu z gadatliwym przedszkolakiem czy uczniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak ja się cieszę...
DO mama z depresją: Trzymaj sie ciepło! Damy rade! Twoja historia tez daje mi do myslenia i naprawde wiem, że nie powinnam mieć powodów do narzekania... eh... Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaspłakana
Jeeeezzzuuuuuuu!!!! Jak bym czytała o sobie! No nie wierzę, myślałam że tylko ja mam takie mysli. Załamana byłam, że taka okropna ze mnie matka. Nienawidzę bawić się z moją córką. To totalna beznadzieja. Kocham Ją to oczywiste ale zabawy mnie strasznie męczą. Nie mam ani odrobiny entuzjazmu przy nich. :( Smuci mnie to bo chciałabym być najlepszą mamą na Świecie ale to nie zależy ode mnie. To ponad moje siły. Dbam o Małą, zawsze przytulam mówię że Ją kocham ale bawić się z nią nie znoszę. Te wole dni w tygodniu bo czas z dzieckiem jest krotszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No to jest nas wiecej...
...tylko nie wszystkie sie przyznają. Nie maja odwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stara ale jara :)
Szkoda mi Was, ale Waszych dzieci bardziej... Przygnębiające - rodzic, który kocha dziecko, ale nie lubi gdy to dziecko jest blisko niego... Przecież dzieci to czują, tę Waszą niechęć. Smutne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×