Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tabletkanaserce

Czy to ze mną jest coś nie tak czy z chłopakiem?

Polecane posty

Gość tabletkanaserce

Witam! Pierwszy raz piszę na forum tego typu (dla kobiet) ale mam samych kolegów i nie mam przyjacióki czy po prostu kobiety, z która mogłabym porozmawiać. Mam chłopaka, niewiele starszego ode mnie, od dwóch lat. Nawet 2,5 roku powiedzmy. Nie mamy po 15 czy 18 lat, ale też i nie 30. Ja nie mam rodziny, utrzymuję się sama - on mieszka z mamą. Oboje studiujemy, on od niedawna pracuje u kolegi za całkiem niezłe pieniądze (kupno częsci za 3tysiące to kwestia jednej pensji czy dwóch- co zarobi idzie tylko na przyjemności; tak, czasem mi coś kupi fajnego, nie trzyma tego tylko dla siebie). Ja mam średnio dobrą pracę, ale jednak mogę ją w domu wykonywać dzięki czemu mogęstudiować dziennie - nade mną wisi niestety zwolnienie, bo firma upada :( I bardzo, bardzo mnie martwi bo od lutego pensji nie będę mieć a muszę mieć pieniądze... Ale nie mówięmu o tym jak się martwię, bo nie chcę go zamęczać.... Ale - jak w nawiasie - własnei część do rowera jest tutaj złą monetą, bo jest wyprzedana i jest jedna sztuka w Polsce za okazyjną cenę 3,5 tysiąca, ale chłopak nie ma tyle odłożone a musi ją neidługo kupić. I od jakiegoś czasu lamenty że on nie ma NIC, że wszystko w zyciu musiał z gardła wyrywać aby mieć, że nikt o niego nie dba. Pokłóćiliśmy się dziś STRASZNIE (a ja nadrabiam zaległości w pracy ze świąt i czeka mnie jeszcze dobre kilka godzin stukania w klawiaturę :( ) a o co? Bo mu powiedziałam że to nieprawda, bo mama kupuje mu jedzenie, ubrania, ma ciepło w domu, ma dom. I mówię to ja- czasem jestem głodna, marznę w domu bo musiałam przykręcić kaloryfery bo nie mam pieniędzy na rachunki, święta może i były przyjemne bo z jego rodziną, ale jednak ja je organizowałam. Obraził się, krzyczał, syczał przez telefon że go nie rozumiem. Że jego matka nie jest dobrą matką, że miał depresję X lat temu (pewnie wciąż ma, chociaż zwykle jest dużo bardziej pogodny), że nie rozumiem. Że w życiu nie chodzi o jedzenie czy ubrania, że ON JEDEN ma wyższe cele w życiu i wyższe idee i to o nie chodzi. Często się tak kłócimy o podobne rzeczy. Że go nie rozumiem. Ma tyle zalet, kocham go, ale po czymś takim jestem długo rozstrojona i nieszczęśliwa - a sama nie dzielę się raczej swoimi problemami, bo nie uważam je za warte wspominania... Ech, sama nie wiem o co spytać. Pocieszenie? Co zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hshshshsh
ale głupie kłótnie, o kasę i przepychanki kto ma bardziej przejebane!! Śmieszy mnie coś takiego!! lepiej skupić się na dobrych rzeczach i cieszyć się,że ukochany ma kasę, że jest szczęśliwy, a nie mu zazdrościć. Ty szukaj nowej roboty i bierz się za swoje życie i tyle, nie wypominaj mu, że zarabia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tabletkanaserce
Ja mu nigdy nie wypomniałam ile zarabia. Co więcej - jak pisałam - nigdy mu nie mówię, co u mnie jest źle, bo nigdy nie jest tak źle, abym musiała o tym rozpowiadać zwłaszcza jemu. Nigdy do łowy mi nie przyszłaby taka interpretacja, że mu zazdroszczę pieniędzy - w końcu zarabiam więcej od niego, tylko mam niestty tez więcej wydatków....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×