Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

AgentT

Samotni pośród ludzi

Polecane posty

scullyyy ależ są ludzie , którzy nie chcą , nie potrzebują innych , bo z założenia nie ufają ( i wcale nie musza miec za sobą traumatycznych doświadczeń), bo ludźmi gardzą i są podli, bo są samotnikami ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
scullyyy ależ są ludzie , którzy nie chcą , nie potrzebują innych , bo z założenia nie ufają ( i wcale nie musza miec za sobą traumatycznych doświadczeń), bo ludźmi gardzą i są podli, bo są samotnikami ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scullyyy
No tak. Sa i tacy. Tylko ich osobowość też z czegoś wynika. Głębsza psychologia. Kiepskie dzieciństwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaisaaaa
"najbardziej lubię rozmawiać sama ze sobą, oszczędzam czas i unikam kłótni" mam taki pogląd od kilku lat. Jestem typem samotnika, ale też zawsze chciałam mieć osobę do zwirzeń itp. Przekonałam sie jednak, ze ludzi tak naprawdę nie interesują moje sprawy i moje życie, a mówienie o swoich dolegliwościach, problemach, strapieniach jest jedynie pożywką dla ludzi, którzy tym próbują podbudować swoje życie, bo na pewno nie ma co liczyć na szczere wsparcie, już nie mówiąc o realnej pomocy (nie pisze o pożyczaniu pieniędzy, a raczej o byciu blisko, kiedy ktoś tego potrzebuje)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scullyyy
Przykre jest to co piszesz. Moze nie trafiłaś jeszcze na odpowiednią osobę? Jest trochę ludzi empatycznych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taka a nie inna struktura układu nerwowego, brak wzorców, brak wartosci, ale i zwyczajny skrajny egoizm wyrażający się w postawie , ze nie obchodzą mnie inni bo nie chce słuchac trucia nt ich osobistych problemów itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taka a nie inna struktura układu nerwowego, brak wzorców, brak wartosci, ale i zwyczajny skrajny egoizm wyrażający się w postawie , ze nie obchodzą mnie inni bo nie chce słuchac trucia nt ich osobistych problemów itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaisaaaa
nie wszyscy są tacy sami, ja nie lubię wchodzić w bliskie związki, bo to zawsze końćzy się rozczarowaniem i cierpieniem. Ja już od lat żyje sobie wśród ludzi, ale świadomie nie zacieśniam więzi i moze mi nie uwierzycie, nie zalezy mi na tym, ale tak żyje się dużo lepiej, spokojniej itp. Niczego nie oczekuję od ludzi i jestem przekonana, ze taka postawa jest dla mnei idealna, nie lubię skazywać się na pewne w 100% cierpienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scullyyy
Tacy ludzie, którzy nie potrafią odczuwać ze względu na budowę systemu nerwowego to chyba socjopaci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scullyyy
Jeśli dobrze sie z tym czujesz to o.k. Każdy żyje tak jak chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No a tak szczerze, macie prawdziwych przyjaciół? Nie takich do zabaway i wyjścia na imprezę czy do kina, ale takich którzy w chorobie ugotują wam rosół czy zawiozą do lekarza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie , nie tylko. Jest szereg innych zaburzen osobowści dla których taka postawa moze byc właściwa : anankastyczna, unikająca, paranoidalna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaisaaaa
tak, jest mi tak dobrze. CHodze swoimi drogami i sama rozwiązuję wsyztskie swoje problemy. U mnie to juz jets stan nieodwracalny ;-) ponad rok temu spotkałam meżczyznę, który powolutku zaczął wchodzić w moje życie, przegadane wieczory, miesiące spotkań i myślenia. Zaczełam od nowa wierzyć, ze jednak można komuś zaufać, że warto się zaprzyjaźnić i otworzyć. Było mi cięzko, ale powiedziałam mu największy sekret, może nie tyle sekret, co coś, co sprawia mi wielki ból od lat i z nikim innym o tym nie rozmawiałam, a jemu powiedziałam :-( . Ta osoba jest dojrzała i cudowna, ale poczułam jak nasze więzi słabną, on nawet nie wysłał smsa na święta :-( poczułam sie zdradzona, oszukana, rozczarowana (choć wiem, zę się jeszcze odezwie, bo jak sam mówi nie wyobraża sobie swojego życia bez naszej znajomosci), ale JA JUŻ TEGO NIE CHCĘ. Nie odzywa się tygodniami, straciłam zaufananie i jakoś tak smutno. Przekonałam sie po raz kolejny i ostatni w moim życiu, ze nie warto! I nie chodzi o to, ze olał moje problemy, bo w sumie ma prawo do tego i wcale nie musi się angazowac w moje sprawy, ale o to, ze po raz kolejny dałam sie nabrać :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaisaaaa
będe miła nie wiem, czy to można tak relatywizować. Ten mężczyzna o którym pisałam zachował sie fantastycznie, gdy czekałam na wazne wyniki, zawoził mnie do lekarza, czułam wtedy, ze jest naprawdę przy mnie, że to mój PRZYJACIEL. Niestety to i tak nie było gwarancją przyjaźni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej scullyyy, tak, troszku wcześniej odpadłem, ale już nie bardzo miałem siły siedzieć przed komputerem. #będę miła Ja w pobliżu nie mam takiego prawdziwego przyjaciela, wokół tylko parę osób do luźniejszych rozmów. Przez 16 lat przyjaźniłem się z kolegą osiedla, ale on wyjechał na drugi koniec Polski i jest już inaczej. Wiadomo, trzeba jakoś ruszyć do przodu, żyć swoim życiem. Nie mogę jak dawniej tylko tyrknąć i już wyjść gdzieś pogadać, czy wspólnie załatwić jakąś sprawę. Obecne znajomości podtrzymują się na neutralnym, bezpiecznym poziomie, z części zrezygnowałem i wygasły - szkoda było zachodu, angażowania się w puste kontakty. Na uczelnie niby też "znałem" sporo osób, ale to wszystko było powierzchowne - o czym świadczy najlepiej fakt,że po 5 latach wspólnej znajomości tylko kilka osób się odzywa. W takich chwilach człowiek sobie uświadamia, że tak naprawdę to nikogo nie znał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona100
święte słowa. kiedyś jeszcze miałam tak zwane "psiapsióły", z którymi nigdy się nie rozstawałam. ale to już minęło, pozostały tylko wspomnienia(bolesne wspomnienia, choć miłe, ale mimo wszystko to przeszłość). A teraz? koleżanki do pogadania o różnych pierdołach a o niczym konkretnym, tak jak powiedziałeś. A kiedy ich najbardziej potrzebujesz... nie ma. Okrutne ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam dwie przyjacióki - w pełni tego słowa znaczeniu, sprawdziły się w momencie, gdy ich najardziej potrzebowałam, i z pewnością mogę stwierdzić,że prawdziwy przyjaciel to największy skarb. Chyba każdy z nas potrzebuje kogoś zaufanego, a po co?? choćby po to że gdy nam źle, gdy mamy doła, chwytamy za telefon i wiemy, że mamy do kogo zadzwonić, że kogoś obchodzi co u nas słychać czy jak nam minął dzień..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaaaaaisaaaa - wybacz, ale ja nie wierzę w taką prawdziwą przyjaźń między kobietą a mężczyzną. Zawsze będzie to coś w powietrzu między nimi czego przyjaźnią nie można nazwać. Przyjaźniłaś się z tym mężczyną? Ale jaka była wasza relacja- jesteś sama, czy on był też sam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@aaaaaaisaaaa Jak dla mnie to tak na pewno jest spokojniej, tzn gdy żyjemy samotnie. Mamy poukładane życie - wiemy na co liczyć - czyli na nic specjalnego. Czy to jest idealne? Dla mnie osobiście nie. Jest spokojniej, ale nie jest lepiej. Nawet sukcesy nie cieszą, jeśli nie ma się z kim podzielić radością. Sam to wiem to z doświadczenia. Chwilka radości i powrót do szarego świata. No i smutki bardziej wówczas bolą. A mur niedostępności i otoczka samotności z czasem jest większa i większa. Z czasem co raz trudniej jest się przełamać. Mówi się,że się do tego można przyzwyczaić. Można być zarobionym pracoholikiem, ale zawsze zdarzy się taki wieczór, że kładąc się do snu poczujemy dziwną pustkę i ból samotności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agent, masz 100% racji. będąc samemu ze sobą jest spokojniej, nikt nie zawiedzie, nikt nie zdradzi, skrzywdzi. dla jednych jest to priorytet, inni wolą przeżywać zawody, ale i szczęśliwe chwile. spokój ale i samotność niestety. trudno wypośrodkować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
AgentT - znajomości z uczelni to juz wogóle inna bajka. Na licencjacie miałam zgraną paczke znajomych- 4 dziewczyny i 3 chłopaków. Zawsze razem siedzieliśmy, razem wychodziliśmy po zajęciach itd. Licencjat się skończył, nasze drogi się rozeszły i już nawet sms na swięta nie ma. Nie wiem od czego to zależy. Wiem, ze tego przyjaźnią nie mozna nazwać. Ale tyle razem czasu spędziliśmy, tyle się wygłupialiśmy, rozmawialiśmy...poza nami tak jakby inncyh ludzi nie było w grupie. I co...przecież jakaś zażyłość była, a teraz nikt do nikogo nie pisze, nie dzwoni..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
AgentT tylko , że w tej samotni można się całkowicie zatracic, do tego stopnia że nawet jesli spotkamy na swojej drodze rzeczywiscie wyjątkowych , wartościowych ludzi to możemy ich zwyczajnie od siebie odepchnąc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@ będę miła ja miałem podobną grupę, ale wiesz, uważam teraz ,że widocznie była to czysto zawodowo-uczelniana relacja. Mogliśmy się razem spotykać, uczyć, bawić, ale czy tak naprawdę się znaliśmy? Sądzę, że nie. Wypracowaliśmy więź opartą dzięki wspólnej uczelni. Obroniliśmy dyplomy i skończyło się coś co nas spajało. Każdy poszedł swoją drogą, każdy wrócił do swojego życia - zaliczając studia do jednego z rozdziałów życia, który jest już przeszłością

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@ Enfant Terrible Święta racja, popieram w 105% ;) Smutne jest to, że często wyjątkowe osoby, które możemy spotkać na swojej drodze też trzymają się na dystans - z różnych powodów. I trzeba chyba wówczas cudu by takie dwie osoby wyszły na świat ze swoich fortec ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak jest zawsze. Spotykamy ludzi, z którymi coś nas łączy np. wspólny kurs czy praca. W mojej pracy nie ma czegoś takiego jak wyjście po pracy na kawę czy piwo. Robimy symboliczną wigilię ale to jest tak bardzo sztuczne, że aż się odechciewa. Nie wiem, moze to wina naszej polska mętalności, ze jest taka smutna, a ludzie zamknęci w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzambalajaaaa
Powiem wam tak... nie ma co szufladkować ludzi- na tych co są warci naszego zauafania i tajemnic jak i na tych co niczego nie są warci. Każdy człowiek jest specyficzny. Zmieniamy się wraz z wiekiem. Zmieniają nas sytuacje i punkt widzenia. Ja w ostatnim czasie doświadczyłam tego, że miałam niby 'przyjaciółkę' znałyśmy że od czasów szkolnych, miałyśmy przerwę, ale jakoś tak wyszło że od dwóch lat mniałyśmy elegancki kontakt. Do momentu oczywiście... Zwróciłam uwagę, że oceniła mnie z prespektywy tego co jej się zwierzałam, co opowiadałam- uczucie jak bys w pysk dostała. A najgorsze że to w 70 % jej wina bo się nie okresliła w jednen sprawie. Starałam sie ją wspierać, pomagać, pracować wspólnie, wiele nas łączyło, ale jedna sytuacja. Za dużo słów. zarzuciła coś czego bym w życiu nie zrobiła, dodała bardzo dużo słów i zdanie trzecich ludzi... coś pękło we w mnie. Ja bywam długo cierpliwa wiele zniose, ale to przeszło najśmielsze oczekiwania. I są ludzie od których się po prostu odchodzi. Bez słów. Bez zbędnych tłumaczeń. Oni nie zasługują na prawdę. A mam paru oddanych znajomych i oni są w porządku i cenie ich zdanie. Można czuć sie samotnym.... ale kwestia tego jak bardzo doprowadzasz do takiego stanu. Faktycznie łatwiej jest się nie otwierać. Zachowywać tzw. zdrowy dystans. To nie wymaga wysiłku. Mieć przyjaciela.... znajomych.... to angażować się, poświęcic swoje chrzanione ego i otworzyć się- a tu trzeba odwagi jak i zarówno nakładu czasu. Są dni kiedy nie chce mieć z ludzmi nic do czynienia;) i się zamykam w 4 ścianach, a są dni kiedy po prostu nie umiem bez łobuzów żyć. Kwestia równowagi- każdy ma swoją. A pustka kiedy wraca sie do domu czasmi rozwala serce, podkreślam czasmi, stan względny. Istnieje przyjaźń między kobietą i mężczyzną! I czasmi facet lepsza istota nic baba. ha -tyż!. __________________________________________________ 'każdy z nas powinien mieć sporych rozmiarów cmentarz, aby móc grzebać tam winy swoich przyjaciół.' z prochu powstałeś i w proch się obrócisz tam gdzie nie ma bab tam sie nie kłócisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale na pocieszenie dodam, że czasami życie i ludzie potrafią nas zadziwic i może się okazac ze przyjacielem bedzie ten po kim w ogole się tego nie spodziewamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Życie samo w sobie jest zaskakujące. Niemniej ja uważam, że obcym zwierzać się nie ma co. Oni przychodzą i odchodzą a razem z nimi nasze przemyślenia, problemy, radości...po co mają wtedy o nich wiedzieć, kiedy ich już nie będzie. Kiedy jest mi źle to wyżalam się mamie, albo siostrze. Wiem, ze ich obchodzę i doradzą mi z serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×