Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie moge przestac o tym myslec

Co byscie zrobily na miejscu matki tej porwanej dziewczynki....?

Polecane posty

Gość nie moge przestac o tym myslec

Ja nie moge przestac o tym myslec;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bym się przyznała do ,
morderstwa a nie kłamała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
LUDZIE DAJCIE SOBIE NA WSTRZYMANIE . ! PO CHOLERE O TYM PISZECIE ?? NO ?? TO I TAK NIC NIE POMOŻE !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gregreg
Pewnie miałabym pełno w gaciach że wszystko się wyda, i co wtedy rodzice, sąd, i całe poruszone społeczeństwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gregreg
Natomiast gdyby porwano naprawdę moje dziecko, to nie milczałabym ale apelowała w telewizji - skoro tv tak przychylna - do porywaczy żeby oddali mi córkę. No i na pewno biegałabym sama po mieście z obłędem w oczach szukając dziecka. (Tyle spokoju to ja nie miałam w sobie gdy pies mi zaginął na dwie godziny, co ta kobieta po rzekomym napadzie i porwaniu dziecka. Wiem że normalny czlowiek któremu naprawdę ktoś zaginął, wciąż przeszukuje wzrokiem otoczenie, a nie wlepia spojrzenie w ziemię jak odpytywany uczeń który wie że nic nie umie i zaraz się to wyda, lub przestępca na sali sądowej.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mozeeeeeeee
nie rozumiem dlaczego tyle osób najeżdża na tą rodzinę... każdy inaczej reaguje na stres. Pewnie rodzice biorą leki na uspokojenie żeby jakoś funkcjonować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tego nie można przewidzieć. nie można postawić się w takiej ciężkiej syt.i stwierdzić, że ja to bym na pewno...każdy jest inny. jeden wpada w panikę, ktoś się staje bezradny, inny sobie nie poradzi i zrobi sobie krzywdę. ile ludzi tyle reakcji. to, że ktoś nie zachowuje się tak jak nam się wydaje, że powinien nie oznacza braku cierpienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gregreg
To nieprawda że każdy reaguje inaczej. Bardzo podobne są reakcje przy konkretnych typach zagrożeń, bardzo. Nawet to co człowiek pamięta przy amnezji, a czego nie pamięta, to też jest określone, i tu też coś się nie zgadza w przypadku tej kobiety. Ta kobieta podpada mi w całości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gregreg
"jeden wpada w panikę, ktoś się staje bezradny, inny sobie nie poradzi i zrobi sobie krzywdę. ile ludzi tyle reakcji." Ale będą mieli jedną cechę wspólną, nerwowe rozglądanie się, przynajmniej "strzelanie" oczami. Każda matka, każdego gatunku, będzie pobudzona i niespokojna. Nawet jeśli pozornie się podda, to przynajmniej oczy będzie miała niespokojne. Spokojnie np w areszcie czeka tylko ten kto faktycznie coś wie i boi się że to wyjdzie na jaw. Ona coś wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mylisz się. leżałam w szpitalu z kobietą która urodziła martwe dziecko. dostawała leki a i tak silnie rozpaczała i była wrakiem człowieka. niedługo potem moja kol urodziła martwego synka i ona potrafiła rzeczowo, spokojnie opowiedzieć co się działo na porodówce. o której urodziła, nie będę tu się o tym rozpisywać ale to dwa bardzo podobne syt i bardzo odmienne zachowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość firanka danka
ja prawie umarłam ze strachu jak mi dziecko 1,5 roczne się schowało w sklepie i nie umiałam przez 15 minut go znaleźć, a co dopiero jakby mi porwali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wypowiadam się o tej sprawie,nie mam zdania. mówię tylko, że nie można dokładnie powiedzieć co bym zrobiła, gdybym byłą na jej miejscu. Ale będą mieli jedną cechę wspólną, nerwowe rozglądanie się, przynajmniej "strzelanie" oczami. z tym się zgodzę, to są odruchy bezwarunkowe, których nie można kontrolować. pewne zachowania instynktowne. ja miałam na myśli raczej czyny wymagające wysiłku, podjęcia inicjatywy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamuska83
na pogrzebie mojej babci nie uronilam ani łzy, nie potrafiłam, cos mnie zablokowało. Później hamulce póściły ile nocy przepłakał to wiem tylko ja. Po czasie doszły mnie słuchy, że śmierć babci mnie nie ruszyła bo nie płakałam na pogrzebie... :O każdy inaczej reaguje na nietypowe sytuacje. Ja sobie nie wyobrażam, że ktoś porwa mojego synka, chyba bym oszalała. Była taka jedna sytuacja, gdzie było zagrożone jego zycie. Pamiętam, że odchodziłam od zmysłów... nie da się tego stanu opisac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asicaaaaaaaaaa
Tak, na pewno ktoś napadł matkę i porwał dziecko, dajcie spokój...przecież to bzdura...żeby jeszcze bogata była, to dla okupu...ale też sposób porwania nie pasuje...Moim zdaniem matka coś zrobiła temu dziecku, umyślnie, bądź nie i wymyśliła całą historię na poczekaniu, niech policja lepiej zajmie się szukaniem zwłok gdzieś w okolicy... brutalne słowa, ale najbardziej prawdopodobne niestety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no cóż///
ja śmierć mojego taty bardzo przeżywałam, dużo nocy przepłakałam a w noc przed pogrzebem wymiotowałam i wymiotowałam... a na pogrzebie się śmiałam, nie mogłam tego pohamować... patrzyli na mnie jak na debila!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gregreg
Mamuska, ty opisujesz zupełnie inny rodzaj stresu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pumplotka
bzykałabym się z mężem by zrobić sobie drugie dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weronika rottati
a co sie wlasciwei stalo. Jak zaginrlo to dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypowiedz z wp
to nie jest wróżba-wyrocznia, ale szkic ujrzenia wydarzeń ( proszę wziaść na to poprawkę i ten zapis-próbę tak traktować): jestem jasnowidzem, nie jestem nieomylna - uprzedzam Dziewczynka żyje i jest nadal w Polsce. Została nie tyle uprowadzona, co wykradziona-przeniesiona fortelem w pobliskie miejsce ( okolica vis a vis wydarzenia, pobliska ulica/ osiedle lub podmiejska miejscowość ) akt dokonany przez osobę znaną z otoczenia. Tak naprawdę to dziecko wykradła (zleciła to) kobieta znana rodzinie i otoczeniu z przeszłości, z którą łączyła ich wspólna przeszłość, wspomnienia, kobieta w wieku matki prawdopodobnie. Kobieta znana rodzinie (wspólna przeszłość, krąg osób i spraw/ problemów, które zostły niby rozwiązane). Kobieta mniej więcej w wieku matki dziecka, ale bardziej mająca więź i kontakt z ojcem dziewczynki (przeszłość, wspólne sprawy), niż z matką. Kobieta w sumie samotna; ma charakterystyczną cechę...jakby nie urodziła się w tym mieście (zamieszkania), ktoś z zewnątrz, inne miasto/okolica ale w Polsce. Kobieta ma prawdopodobnie włosy w jasnym kolorze, od jasnego do ciemnego blondu, choć może teraz mieć pasemka/ balejaż w różnych odcieniach. Włosy po ścięciu, niedługie. Prawdopodobnie ma ciemn(iejsz)e oczy, po matce lub babce - kobiecie z rodziny. Powód porwania: fobia i obesja wewnętrzna, być może albo związana z brakiem dziecka/i prawdziwego domu lub b.ew. ze straopanieństwem. Wykradzenie było aktem desperacji, determinacji, żądzy. Dziecko miało być dla niej ulgą, nadzieją po poczuciu straty, wewnętrznej batalii, cierpienia. Kobieta już w czasie do 7 tygodni wcześniej bacznie obserwowała to dziecko i otoczenie, wszystko planowała, analizowała ( sposób porwania, miejsce, przeszkody, a rodzina ). Obserwacja dziecka była przeprowadzona jakby przy kontakcie z rodziną, a plan ukradzenia dziecka był już zaczęty w dalekiej przeszłości poczym powrócił w stosownych/dogodnych okolicznościach. Kobieta po porwaniu spotkała się z rodziną dziecka - dokładnie znów wychodzi tutaj krótka podróż albo przez rzekę albo z jedngo miejsca do drugiego (gdzie jest blisko zbiornik wody: staw/jezioro, ew. rzeka ). Kobieta pozuje na przyjaciółkę rodziny, kogoś kto jest obok i niby chce dobrze, a mota i prowadzi do nieszczęścia; też więź z nią mogła kiedyś (na początku) przeżywać trudne chwile (detsrukcja, problemy) a potem powróciła w lepszej formie, uporządkowanej, pozytywnej - która zyskała poparcie rodziny / mężczyzny od dziecka. Dziecko po czasie poszukiwań i poczucia, że już nic z tego nie będzie, rozważań i uczuć, że to koniec...że nie żyje, zostanie odnalezione. Czas minimum go 6 tygodni włącznie - maksimum do 8 tygodni włącznie. Odnalezienie po długim czasie szukania, walce, sprawdzania wszelkich powiązań. Dziecko zostanie odnalezione w Polsce w mieście/ okolicy znanej, związanej z tym dzieckiem, jego losami. Prawdopodobnie będzie to masto rodzinne tego dziecka, tam gdzie jest dom jego rodziców. Dziecko będzie zdrowe, choć być może po przebytej chorobie lub potrzebie wzmocnienia go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypowiedz z wp
poszłabym do jasnowidza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Life dont come easy
gregreg to, że Tobie się coś wydaje nie oznacza, że jest to fakt niepodważalny. Nie wiesz co tam się stało, więc jak możesz oskarżać tę kobietę o coś takiego. Co zrobisz, jeśli za 2 lata, ktoś uprowadzi Ci dziecko, którego już nigdy więcej nie zobaczysz a otoczenie wyda na Ciebie wyrok bo niby za mało rozpaczasz, za mało łez wylałaś albo włożyłaś zbyt jasną sukienkę? Jak można twierdzić nie mając najmniejszych dowodów, że matka zrobiła coś własnemu dziecku. Skoro masz ku temu takie zapędy pewnie oceniasz ją własną miarą i jesteś wyrodną matką, której nie obce jest katowanie dziecka. Urok anonimowości w internecie, ciekawa jestem czy powiedziałabyś to samo prosto w twarz tej biednej kobiecie. Jak można być aż tak pozbawioną empatii. Brzydzą mnie takie osoby jak Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napewno nawet najgorszemu wrogowi nie życzę alby spotkało go cos takiego... Jak ja bym zareagowała?Nie wiem i nie chcę się przekonywać,chociaż napewno dostałabym jakiegoś obłędu,bo wiem co się działo jak mój 6 miesięczny synek spadł z łóżka na głowę przez moje zaniedbanie.jak sobie przypomnę moje zachowanie wtedy to był jakiś amok,wrzeszczałam,latałam z płaczacym dzieckiem na rękach,nie zachowywałam się normalnie.A jaki będzie finał sprawy, to się okaże.Oby tylko dziecko znalazło się całe i zdrowe....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emilianna
tak czytam i mysle... roznie bywa ,roznie reagujemy w syt stresowych gdy zniknelo mi dziecko w sklepie myslalam ,ze oszaleje tylko ,ze w szal wpadamy na kilka min godz potem otumania nas lekami i wpadamy w rozpacz niekoniecznie widoczna dla innych wydaje mi sie ,ze takie zachowanie moga zrozumiec tylko osoby ktore przezyly jakąś traume pamietam jak zmarla moja mama....jak wariowałam płakałam wyzywalam i niekontrolowałam sie az przyjechal lekarz podał mi zastrzyk ,pozniej płakałam non stop po pogrzebie kazdy podziwiał jaka jestem silna a nie bylam stałam na cmentarzu godzinami nocami wylam ogladała zdjecia klelam tylko moj maz wie jak bardzo cierpiałam i nadal cierpie nie osadzajmy jej ,wspolczujmy zreszta nie wierze ,ze osoba tak religijna zrobiłaby krzywde dziecku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamuska83
gregreg> sytuacja inna jednak bardzo "stresogenna", przez ten przykład chciałam naocznić, ludzie różnie reagują na takie wydarzenia. Jeden będzie wył, inni się w sobie zamknie, tyle możliwości ile ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdsaassa
ja też nie moge o tym przestać myśleć, ja bym chyba zwariowała, na pewno nie mogłabym znieć tej nieświadomości; aż mi żołądek ściska jak pomyślę co to dzieciątko moze przeżywać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypowiedz z wp
Z innego portalu: "Początkowo policja twierdziła, że idącą z wózkiem 22-letnią matkę niemowlęcia ktoś zaatakował. Teraz wiadomo już, że napadu nie było, a kobieta z niewyjaśnionych powodów straciła przytomność. Kiedy się ocknęła córeczki nie było już w wózku. Policji nie udało się jej wczoraj przesłuchać. Podczas krótkiej rozmowy kobieta twierdziła jednak, że szła z dziewczynką do mamy, potem, że do pracy. Kiedy jednak okazało się, że jest bezrobotna, powiedziała, że właśnie szła szukać pracy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość diabel vs anioł
Ludzie, nie oskarzajcie rodzicow o morderstwo, bo jak prawda w koncu wyjdzie na jaw, to szczeki takim jak Wy poopadaja. Ja sadze, ze policja, rodzina juz wiedza co i jak i dlatego zaslaniaja sie tajemnica sledztwa. Czekajmy wiec na rozwoj sytuacji, a nie pochopnie wydawajmy wyroki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baracholka
ja niemoge o tym przestać myśleć gdzie jest to dziecko co robi czy ktos sie zajął tak jak to trzeba niemowlakiem. czy wy też w kółko o tym myslicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×