Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 28tydzień

tata przy porodzie-mity i fakty...

Polecane posty

Gość mój nie był przy porodzie i ok
nawet do szpitala mnie nie wiózł bo pojechała ze mną teściowa tylko mnie odwiozła. rodziłam 13godz w końcu zdecydowali się na cesarką i wiem,że gdyby był tam mój mąż to o to co mi robili była by wija niesamowita, nie wytrzymał by tego. chyba by ich pozabijał a poza tym zawsze mówi,że to trochę przerażające że z człowieka wychodzi człowiek!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie nikt nikogo nigdzie nie ciągnął :) To kobieta i mężczyzna muszą chcieć tego. Pamiętam, że jak położna się pyta, czy Pan chce wyjść to mój mąż się oburzył, że nigdy w życiu! ;) Jedyne co go 'dobijało' to to, że nie może mi pomóc. Nie mógł się potem nadziwić jak kobieta potrafi być silna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :):):):):):):)ooooouuuu
oczywiscie, ze istanieja tacy faceci. Zebys sie nie zdziwila, ze np twoj tak zareaguje albo zareagowal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój nie był przy porodzie i ok
zobaczył mnie i dziecko dokładnie 26godz pózniej jak już byłam w stanie "jako tako" cieszę,ze mnie nie widział jak cierpiałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blablbalablbalblbalbalablablab
Mój tak nie zareagował. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj maz nie chcial byc przy porodzie,ale byl przy mnie caly czas jak mialam skurcze i cierpialam az chyba mu sie mnie zal zrobilo i zostal trzymal mnie za reke i widzial jak sie rodzi jego coreczka,ale powiedzial ze juz nigdy wiecej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adaa13
Wpadnijcie na www.showup.tv/pp/liveon gorace chlopaki i dziewczyny zapraszam , na zywo i to za darmo tylko teraz!!! Wpadnijcie na www.showup.tv/pp/liveon gorace chlopaki i dziewczyny zapraszam , na zywo i to za darmo tylko teraz!!! Wpadnijcie na www.showup.tv/pp/liveon gorace chlopaki i dziewczyny zapraszam , na zywo i to za darmo tylko teraz!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiadome jest co człowiek to inna opinia, inne odczucia. Ja pamiętam, że długo przed porodem prowadziłam liczne dyskusje, że nie ma mowy, żeby mąż był przy porodzie! Matko jak ja się zarzekałam! ;) Życie potoczyło się jednak inaczej ;) dzięki Bogu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wyobrażam sobie braku męża przy mnie w takiej chwili. Zresztą on by mnie nie zostawił. Nie musi przecież gapić się w krocze, ważne żeby był, wspierał. A że nie wygląda się wtedy pięknie,to cóż z tego ?? Nie zawsze wszystko jest piękne i estetyczne. Gdyby stała się dla męża odrażająca przez fakt, że urodziłam mu dziecko, to zastanowiłabym się poważnie nad zmianą męża. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blablbalablbalblbalbalablablab
Borntoride - dokładnie. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wysoki chudzielec
niestety bardzo czesto zdarza sie, ze wasz maz godzi sie na porod bo dla was to wazne lub nawet chce, ale pozniej zaluje. sam bylem przy porodzie mojej zony, nie mialem oporow sie zgodzic jak zapytala, chcialem byc przy niej. mam 36 lat, nie jestem glupim nastolatkiem, ani mieczakiem, krew mnie nie brzydzi. ale po porodzie zrobilo sie jakos dziwnie, jakbym byl otepialy, bardzo dlugo trwalo zanim w ogole chcialem spojrzec na krocze zony, a jak myslalem o seksie to wydawalo mi sie, ze nie powinienem byc w zonie, ze to ja boli bo przeciez byla tam zmasakrowana. potem bardzo zalowalem, ze bylem przy porodzie, mam wrazenie, ze juz nigdy nie bede tak pozadal zony jak przedtem, ze nie rzuce sie na nia w dzikim szale, bo jest jakas blokada, cos jakby mozg automatycznie laczyl seks z momentem porodu.. bylem nawet na terapii, ale zniechecilem sie bo nie bylo efektow. mam tez dwoch znajomych, jeden z nich otwarcie i prostacko mi powiedzial, ze czul obrzydzenie choc ochoczo szedl na porod, taka klasyczna historia z kochanka w tle. ja tego nie czuje, ale czuje ze nie jest dobrze w sferze intymnej po porodzie. nie warto jest ciagnac na sile, to pewne, a i czasem tez moze lepiej pokazac facetowi autentyczny porod ze szczegolami, zeby wczesniej widzial i sam zdecydowal, nie wiem. ja zaluje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ekhmmmm
Ale nie każdy facet jest taki, jak Ty. Mój mąż od zawsze powtarzał mi, że nie wyobraża sobie nie być przy narodzinach dziecka. Tu nie chodzi o to, żeby zmuszac czy ciągnac na siłę. Nie wyobrażam sobie brzydzic się, poród to jedno ale w życiu różne rzeczy się zdarzają i trzeba się zmierzyc z gorszymi rzeczami jeszcze i co wtedy ?? Po to jest się razem, żeby się wspierac. Nie chcesz patrzec na żonę bo jest spocona i cierpi ?? no niestety jak dla mnie związek nie polega jedynie na tym żeby byc obok tylko gdy druga osoba jest piękna pachnąca i tryskająca humorem i zdrowiem, ale moze dziwna jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ekhmmmm
ale z jednym się zgadzam, trzeba uświadamiac przyszłego tatę co go czeka na sali porodowej, my dostaliśmy od lekarza namiary na dobre książki i filmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym nie chciała generalizować, ale zauważyłam taką jedną rzecz. Jak chodziliśmy z mężem do szkoły rodzenia, były tam też inne pary, zwykle takie młodziutkie, 20-paro latki, 22, 23 lata, my byliśmy najstarsi, my i jeszcze jedna para też po 30ce. I co zauważyłam - żaden z tych młodych chłopaków nie przyszedł tu z własnej woli, wszyscy zostali zaciągnięci przez partnerki, i jak była gadka na temat obecności przy porodzie, to żaden wprost przy swojej kobicie nie przyznał się, że nie chce być, ale mieli opory i chyba się cykali:D Tak więc obecność meża przy porodzie to kwestia dojrzałości;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mój był
Mój mąż był przy porodzie, sprawdził się rewelacyjnie, masował plecki, trzymał za rękę, załatwiał formalności. Nie krępowało mnie to, byłam szczęśliwa, że ktoś może przy mnie być, ale to też chyba zależy od zaufania, jak długo się znamy itp. Najważniejsze, że nie musiałam go namawiać, sam chciał. Teraz namawia przyszłych tatuśków, żeby uczestniczyli przy porodzie, bo jak sam stwierdził "to jest super uczucie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
u nas nie było na ten temat rozmowy- było oczywiste, ze razem rodzimy. Według mnie wspólny poród to zajebista rzecz! Nie wiem jakim trzeba być idiotą, zeby czuć potem obrzydzenie do własnej żony...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Laury
zgodzę się z Tobą, takie knypki co wpadły przeważnie nie chca byc przy porodzie , dojrzały mężczyzna juz dobrze wie co robic i jak się zachowac i wie ze nie wystarczy tylko zalac forme i po sprawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie do pewnych spraw trzeba dojrzeć. Ale fakt jest jeden, nikogo nie można zmuszać do tego, by chodził do szkoły rodzenia, by był przy porodzie. To mężczyzna sam musi chcieć. Mój wszystkim powtarza, że poleca poród rodzinny. Że odrazu rodzi się więź z dzieckiem. Że jakby stał za drzwiami to by tego wszystkiego tak mocno nie poczuł, że nie byłoby to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdania jak zwykle podzielone, opinie i doświadczenia różne. Osobom pragnącym podjąć przemyślaną decyzję w tej kwestii polecam artykuł Stanisława Bywalskiego ;) "Narodziny z tatą" http://porady-poloznej.pl/porod-rodzinny-narodziny-z-tata/ Autor zebrał większosć argumentów "za" i "przeciw" wysuwanych na internetowych forach zarówno przez kobiety jak i męzczyzn a także podzielił się osobistmi wrażeniami z udziału w narodzinach córki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poprzednia z wierzchu
my na ten temat nie rozmawialiśmy, bo dla nas obojga było oczywiste, ze rodzimy razem. Tak też się stało i żadne z nas nie narzeka. Mąż był bardz pomocny. Przecinał pempowinę i jest dumny z tego, ze pierwszy wziął córę w ramiona. Moja koleżanka a kilka dni rodzi i też chciałaby zeby mąż był z nią, ale on nie pali się do tego. Na pytanie dlaczego odpowiada jej: A co koledzy na to powiedzą;-/ no tak koledzy najważniejsi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
przeczytałam artykuł :) I uświadomiłam sobie, ze gdyby mój partner nie chciał być przy porodzie chyba byłabym nim rozczarowana...Bo to rzeczywiście trochę sprawdzian uczuć najbliższej nam osoby. Więc całe szczęście, że on z tych "normalnych":)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"A co koledzy powiedza" o matko co za gówniarskie myślenie. Mój mąż dumny jak paw wszystkim z podniesioną głową opowiadał, że odbierał poród ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poprzednia z wierzchu
heh mój też przy każdej okazji mówi, ze był przy narodzinach;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
mój chyba bije resztę na głowie- powtarza, że RODZILIŚMY :) Taa, on najwięcej :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mireczka hehehee ;) mój przeważnie mówi, że tak naprawdę to On poród odbierał. ale "że rodziliśmy" to też :) hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama po raz 2iii
Zgadzam się, że to kwestia dojrzałości, ale też miłości. Gdy się kogoś kocha stawia się swoje obawy czy widzi-mi-się na drugim planie. I gdy kobieta się boi i potrzebuje w tym dniu wsparcia i o nie prosi - to Panowie - trzeba stanąć na wysokości zadania. Wiele spornych czy drażliwych kwestii (badania lekarskie, oglądanie krocza,itp.) można przecież wcześniej omówić. Lęki? Zawsze można wyjść, przewietrzyć się, albo - w skrajnych przypadkach - zrezygnować. Ale spróbować trzeba. A to, że wygląda się źle... No cóż... Kochamy się za to, jak wyglądamy czy za to, jacy jesteśmy? Mój mąż, który od początku deklarował, że chce być przy porodzie, już po nim powiedział, że nie wyobraża sobie, żeby mogło go tam nie być. Było dość naturalistycznie. Poród długi, ciężki, z komplikacjami. Mąż łapał, gdy mdlałam. Umówiliśmy się, że będzie wychodził podczas badań lekarskich. Gdy córka się urodziła ręce trzęsły mu się tak, że położna musiała pomóc w przecięciu pępowiny. Nigdy wcześniej i nigdy później nie widziałam też, żeby tak płakał. Córka to jego pierwszego złapała za rękę gdy położyli mi ją na brzuchu. Później wielokrotnie powtarzał, że dokonałam "wielkiej rzeczy". Po powrocie do domu w nocy przynosił mi dziecko na karmienie, jak tylko zapłakało już był na nogach (podczas gdy ja jeszcze ledwo siadałam), nosił, kąpał... Teraz oczekujemy drugiego dziecka i mąż już deklaruje, że chce być przy porodzie. Ja też bardzo tego chcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×