Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość miserkaal

Jak wyglądała śmierć Waszego psa ?

Polecane posty

Gość gość
straszne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Głowa do góry kiedy nadejdzie
Kiedy przyjdzie TEN dzień zyczę Wam by po prostu błogo zasneła po cudnym spacerze i pełnej dobrej misce. Sunia ma wielkie szczęście, że zyje w zdrowiu, że nie cierpi. Wielu długich chwil jeszcze razem Wam zyczę ! A kiedy przyjdzie TEN dzień i odprowadzisz ją w sercu na drugą stronę teczy pamiętaj Wasze wspólne dni, szmat czasu razem, wszystkie wygłupy z piłeczkami i patykami, ciepły jęzor i zimny mokry nos, szczeniacze zabawy i dojrzałe spojrzenie, stałą obecnośc obok cibie, wierność i miłośc. I pamiętaj, ona będzie zawsze w Twoim sercu, zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój Misiek miał raka wątroby. Osobiście zaniosłam go na rękach do oddalonego o 5 km weterynarza, słyszałam jak broni się przed podaniem mu zastrzyku usypiającego.Wycie ,którego nie zapomnę do konca życia.... Potem sama przyniosłam go martwego na rękach do domu,mąz wykopał dół .............Nie życzę nikomu takich doznań

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
'' Zmarł pewien facet. Razem z nim zmarł jego pies. I oto dusza człowieka, z psem u boku, stoją przed wrotami z napisem ''Raj. Psom wstęp wzbroniony''. Nie przeszedł człowiek przez te drzwi, poszedł dalej, w nicość. Idzie, po jakimś czasie widzi drugie wrota. Nic nie jest na nich napisane, tylko obok siedzi jakiś starzec. Człowiek podchodzi do niego i zagaja: - Przepraszam szanownego... - Święty Piotr jestem. - A co jest za tymi wrotami? - Raj. - A z psem można? - Oczywiście. - A tam wcześniej to co to było? - Piekło. Do Raju dochodzą tylko ci, którzy nie porzucają przyjaciół.''

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jacek64
Cześć, do dziś miałem psa. A w zasadzie suczkę. Piękną, mądrą, kochaną. Spokojną, kochającą ludzi. Nigdy nikt jej nie uderzył, Ona nigdy nikogo nie ugryzła, wszystkich ludzi u nas w domu zawsze witała w przyjazny sposób. Zawsze wesoła, radosna, uwielbiająca wodę z węża ogrodowego, kochająca wszelkie oczka wodne, rzeki, jeziorka itd. Zawsze witająca nas w sposób niesamowity. Radość, miłość, wręcz uwielbienie.Miała 12 lat. Owczarek niemiecki, długi włos. Kupiona od Matadorów we Wrocławiu. Maści brązowo-rudo- czarnej. Piękne, kochające życie zwierzątko. No i dziś nas zostawiła, odeszła. Nie żyje. Jedna rzecz nie daje mi spokoju: jeszcze wczoraj wszystko było OK, zjadła swoje jedzonka jak zwykle ( około 19-20 wieczorem ). Około 2-3 w nocy zaczęła wymiotować. To nie był ( przepraszam za szczegóły )niestrawiony pokarm tylko coś co wyglądało na pianę, białą pianę, śluzowata biała piana. Powycierałem wszystko w domu. Poszła sobie do ogrodu...Rano wstałem, poszedłem do ogrodu nawołując moją kochaną sukę i ... znalazłem ją martwą na trawie w ogrodzie. Do tego wyglądała tak, jakby ktoś ją napompował ! Tak jakby połknęła piłkę plażową sporych rozmiarów. Wyglądała tak, jakby za chwilę jej zwłoki miały wybuchnąć ! Czy ktoś może mi powiedzieć co spowodowało śmierć mojego ukochanego, cudownego zwierzaka ? Co się stało ? Dlaczego ona umarła ? Co było powodem jej śmierci ? Dlaczego wieczorem wyglądała jak zawsze a rano tak, jakby ktoś ją nadmuchał kompresorem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość portalu
Krakowska trufelka, jesteś za...ista, po prostu brak mi słów czytając takie kocopoły. Niestety w Polsce z tego co wiem to tylko w Lublinie jest cmentarz dla zwierząt, gdzie każdy może pochować legalnie swojego przyjaciele. Prawo jest okrutne i za pochowanie psa gdzie sie da są okrutne kary, a jeżdżenie po uczuciach właścicieli jest bardzo nie w porządku. A ci ludzie mają zrobić. Taka mądra jesteś? Postaw się w sytuacji, kiedy właściel psa to np starsza pani. I co ta kobiecina ma zrobić? Kopać dól dla psa jak sama ledwo się porusza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy ktoś może mi powiedzieć co spowodowało śmierć mojego ukochanego, cudownego zwierzaka ? Co się stało ? Dlaczego ona umarła ? >>>>>>>>>>>> wodobrzusze albo ją ktoś otruł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nasze wszystkie psy odchodziły w samotności. Po prostu kiedy czuły, że nadszedł czas, znajdowały sobie ciche miejsce, w wysokiej trawie, w krzakach, pod mostkiem. Mieliśmy wielką działkę, więc nikt z nas nie widział jak zdychają, choć czuliśmy, że kiedy nie przychodzą na zawołanie, to nadszedł ten czas. Kiedyś były inne czasy, weterynarze nie prowadzili uporczywej terapii. Dwa psy zdechły ze starości, jeden młody z powodu zatrucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do Jacek64,z tego co opisujesz objawy były typowe dla skrętu żołądka.poczytaj na ten temat,ślinienie,uporczywe wymioty bez treści,wzdęcie.Niestety często nie wiemy,że właśnie nam się coś przydarzy.Pewnie to nie będzie to pociechą,ale Twój piesio pożył dość sporo.Sąsiadów owczarek nie przeżył skrętu,a miał tylko rok..,mogę też się mylić.to,co przytrafiło się mi,opiszę wkrótce,jak znajde siły...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja Misia bardzo cierpiała. A ja z nią. Chodziła zawsze przy nodze. A jednak stało się nieszczęście. Zjadła gdzieś prawdopodobnie trutkę na szczury drugiej generacji- z opóznionym działaniem. Odeszła w mękach po 10 dniach.Walczyłam o nią do końca. Byłyśmy razem 14 lat. Do dziś zalewam się łzami. Minęło zaledwie parę dni po tej tragedii. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Gość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja koleżanka, drobna osoba, miała od dzieciństwa psa nie wiem jaka rasa, ale był ogromny. Ledwo chodził ale dalej lubił spacery, moja znajoma z nim wyszła i on zmarł na tym spacerze. Sytuacja makabryczno straszna bo on był tak wielki że nie mogła go ruszyć z ulicy, dopiero jej obcy ludzie pomogli zanieść ciało w odosobnione miejsce i dwie godziny czekała aż rodzice przyjadą i zabiorą martwego psa :o nawet sobie nie wyobrażam co wtedy czuła :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nasz zdechł na nosówkę.... nic nie pomogło. Cały dzień leżał za domem na kocu, a wieczorem, kiedy chciałam sprawdzić co z nim, znalazłam go na wycieraczce pod drzwiami.... nie wiem skąd znalazł siłę aby wejść po schodach :( Od tej pory nie mamy psa.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amelka danowska
Moja suczka zmarła gdy miała 7 lat... ja miałam tylko 13. ostatni dzień był taki: pies wrócił ze spaceru. Zjadła wszystko z miski i zasneła. gdy się obudziła ciągle piszczała i niestety ta chwila..... Upadła i jóż się nie ruszyła...... To było bardzo smutne i cała rodzina się popłakała.... Pies rasa york , imię Szanti

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój ukochany pies umarł na starość.Miał problemy z krążeniem,dyszał ciężko podczas upałów,coraz gorzej widział i słyszał.Jeszcze chodził po schodach,ale z trudem.Był z nami 17lat,aż kiedyś rano nie wyszedł ze swojego legowiska.Odszedł spokojnie podczas snu.Zostały mi po nim zdjęcia,filmiki i dobre wspomnienia.Mam kolejnego psa,bardzo bym chciała,żeby był zdrowy jak najdłużej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nasz sunia LUNA prawie 12 lat była z nami odeszła 2 dni temu.To była piękna biszkoptowa Labladorka .Mam wyrzuty sumienia ze zlekceważylam jej zachowanie.Była sama w domu przez 6 godzin,po przyjsciu do domu zobaczyliśmy ,ze nie cieszy się z naszego przyjścia tak jak zwykle tylko pomerdała ogonem i nie chciała wstać.Po chwili wstała i poszła z swim panem się załatwic,nie chciała wrócic do domu,leżała na trawniku przed domem.Nic nie wskazywało ,ze coś dzieje się grożnego ,oprócz tego że nie chciała jeść.Za jakiś czas przyszla sama do domu,położyła się w ulubionym miejscu ,pod dużym stołem w kuchni, masowałam jej brzuch,ale ona leżała niespokojnie.P o moze godzinie przeniosła sie na swoje legowisko i nie mogła sobie znaleść dobrej pozycji aby się położyc,w końcu sie położyła i zaczęla cieżko oddychać.Siedziałam koło niej, głaskałam,trzymałam za łapki i wydawalo mi się ,ze one są jakieś zimne,ale ona zasnęła.Około 2 w nocy wstała i przeniosła się pod jej ulubiony stół na dywan.Była niespokojna ,ciężko oddychała,ale przysnęła,poszłam spać,O 5,30 wstałam zobaczyć co z nią.spojrzałam i wydawało mi się że spi,wróciłam do łóżka,po chwili uświadomiłam sobie ze ona nie zaregowała na moje przyjście,wrócilam i stwierdziłam coś strasznego,ona nie żyje.Moja wina nie zadzwoniłam do wet a może by ja uratowł.Zadzwoniłam po fakcie aby sie"usprawiedliwic",ze nic nie wskazywało ,ze odejdzie. Z mężem płaczemy i nie wiemy jak sobie z tym poradzić.To był nasz ukochany przyjaciel i kochaliśmy ją za to ,że poprostu była.Powiadomiliśmy całą rodzinę i naszych znajomych bo LUNA byla psem znanym w calym naszym miasteczku ze swojego pięknego charakteru,przyjaciółka dzieci z całej okolicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój piesek odszedł wtedy , gdy nie było mnie w domu ponieważ miałam zajęcia na uczelni. Miał 13 lat. Kotek chorował(nie będę wdawać się w szczegóły), pewnego razu wyszedł z domu i już nie wrócił. Teraz nie mam zwierzaka :-(:-(:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój dwunastoletni doberman słabł już od jakiegoś czasu, ale na to co się stało nie byłem przygotowany. Podczas powrotu z wieczornego spaceru, mój pupil zatoczył się jak pijany, podtrzymałem go aby nie upadł. Po kilku sekundach, jego głowa opadła bezwładnie, nawet nie zapiszczał. Położyłem go na trawie i sprawdziłem czy serce bije i czy jest oddech. Niestety, mój przyjaciel już nie żył. Pocieszam się faktem że nie cierpiał. Stało się to jakieś dwieście metrów od domu. Więc ta historia skończyła się tak jak się zaczęła, zaniosłem go do domu tak jak prawie 12 lat temu(wtedy jako szczeniaczka), na rękach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rusky
Michałka przyniosłem do domu jak miał pięć tygodni. Od początku mocno sue związaliśmy, chodził ze mną wszędzie, spał ze mną i ze mną sie bawił. Mineły dwa lata i trzy miesiące. Misza był moim najlepszym i najwierniejszym przyjacielem. Trzy dni temu zachorował, nikł w oczach. Natychmiast. Pojechaliśmy do weterynarza, rokowania noe były najlepsze. Następneho dnia pies wymagał transfuzji bo btł w bardzo złym stanie. Udało sie znaleźć dawce dopiero przez post na jednym z portali społecznościowych i w ciągu 3 godzin Misza przeszedł zabieg. Niestety dziś lekarz zadzwonił i poinformował że pies odszedł. Po trzech dniach walki o jego życie poddał sie, przeżyłem z nim najlepsze chwile, i tą najgorszą. Nie wiem czy zdecyduje sie na kolejnego psa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój 14 letni przyjaciel umiera :-( z każdym dniem jest coraz słabszy :-( dostaje różne leki od weterynarza. Nie ma z nim kontaktu.juz nie widzi, nie słyszy prawie nic nie je.pije tylko że strzykawki :-( i ten pisk jakby go coś bolało ..:-( uspokaja się jak do niego mówię,jak go przytulam i mówię mu ze jestem przy nim i żeby się nie bał :-( jest mi strasznie ciężko dużo wspólnie przeżyliśmy a teraz musze patrzeć na jego cierpienie :-( będę z nim do samego.konca żeby miał świadomość że wszyscy go kochamy i będziemy tęsknic :-( :-( pisze i płacze :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przegrywamy nierówna walkę o naszego przyjaciela :-( Malutki ciężko oddycha prawie nie chodzi przewraca się :-( pisze i płacze :-( leki już nie pomagają :-( myślę że poprostu on już się poddał :-( nawet oczka ma takie metne :-( :-( Ciężko przeżyliśmy razem wspaniałych 14 lat :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój przyjaciel odszedł tam gdzie nie ma bólu :-( pocichutku trzymany za łapkę do ostatniego oddechu :-( na zawsze w moim sercu i pamięci :-( dziękuję za wspaniałych 14 lat :-( :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od ponad trzech tygodni przeżywam ciężkie chwile, czasem z rozpaczy i niemocy myślę, że oszaleję... Tabletki uspakajając nic nie pomagają. Nie jestem w stanie opisać jak do tego doszło, to zbyt mocno boli. Od tamtego dnia moje życie to wegetacja. Chciałabym zasnąć na kilka miesięcy, może to ukoiłoby ten ból. Na zawsze w moim sercu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Minął miesiąc kiedy mój przyjaciel odszedł.... Ból i smutek pozostały. Bardzo mi go brakuje.na zawsze w moim sercu <3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czystka
Wspominanie pięknych chwil razem spędzonych tak bardzo boli...ta bolesna świadomość, że już nigdy nie wrócą. Może to tylko zły sen? Może za chwilę się obudzę i będzie jak dawniej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeden z moich psów już miał kilkanaście lat i zmarł na nowotwór oczywiście. Nie miał już siłu chodzić, ani jesć trzeba było podjąć decyzję o uśpieniu. Teraz mam kolejnego i badamy go przede wszystkim pod katem nowotwórów , a ponieważ jest już starszy dajemy mu różne witaminy i suplementy, bo te w karmie nie są wystarczające. Na właśnie nowotwory polecam capsomasol. Oczywiścei nie wyleczy choroby , ale wpływa na zatrzymanie jej procesów rozwoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćtata
Mój pies zdycha teraz, syn jest z nim u weterynarza ma 19 lat i jak na kundla to dużo .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lhcifxfuxfuxx
Mój pieseczek zachorował prawdopodobnie od kleszcza, który dostał się do jego uszka i nikt go nie zauważył :( miał wtedy 8 lat, a ja 11. Z dnia na dzień było coraz gorzej, przestał widzieć, nigdy nie zapomnę tych jego oczek bez wyrazu... Tata zabrał go do weterynarza, niestety trzeba było go uśpić... Pamiętam jak się z nami pożegnał każdy go przytulił, a on był taki smutny... Tata podczas uśpienia trzymał go na rękach, piesek się tak wtulil w niego :( Przeplakalam kilka godzin. Pamiętam, że nazajutrz gdy poszłam do kościoła po prostu zaczęłam ryczeć :( tak bardzo go kochałam... Od tamtego czasu minęło 11 lat. Wciąż o nim pamiętam i tęsknię za nim okropnie, bo był moim najlepszym przyjacielem. Teraz od 9 lat mam nowego pieska, którego również bardzo kocham i nie wyobrażam sobie, że mogłoby go zabraknąć, mimo że wiem, że to kiedyś nadejdzie :( kochajcie swoje psiaki i dbajcie o nie, a one odwdzięczą się wam bezgraniczna miłością :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gośćtata, to do ciebie! Nie wyrażaj się, że pies "zdycha". To aż niesmaczne dla ucha, a z twojej strony brak szacunku dla przyjaciela, który był z wami 19 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aneta gość
Dzis odszedł mój ukochany Nobo, 13 lat skończyłby we wrześniu, najukochańszy golden pod słońcem, znał mnie lepiej niz ktokolwiek , bede bardzo tęsknić i nie chce innego psa, chce zeby wrócił Nobo, ale wiem ze to niemożliwe , niech spi w spokoju , w moim sercu bedzie na zawsze i codziennie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×