Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zmianana

lepiej dla dziecka jak ma rodzenstwo ??

Polecane posty

Gość zmianana

Jestem jedynaczka i mam wraznenie, ze rodzac 2 dziecko skrzywdze moje pierwsze dziecko . Zawsze mialam jako dziecko wszystko czego mi potrzeba natomiast mialam kolezanki, ktore czuly sie zazdrosne i narzekały na brak uwagi u rodzicow przez rodzenstwo.. jak to bylo u was i jak jest u waszych dzieci , ktore maja juz rodzenstwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak. Jedynacy mają kolegów. Przychodzą do moich dzieci koledzy jedynacy, bo moi się nigdy nie nudzą. Fakt taki jedynak ma wszystkie najnowsze gadżety, konsole itp. Ale najzwyczajniej w świecie nie ma się z kim wygłupiać, gadać, czy nawet pobić ;P Nawet najlepszy rodzic nie zastąpi dziecku rodzeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama z cukru....
Myślę, ze kazde dziecko powinno mieć brata lub siostrę, a czy rodzice zostana przy dwójce lub trójce, to juz powinno zalezec od rodziców, czy sa w stanie zapewnić potem zycie na normalnym poziomie - zalezy od tego co kto uwaza za ten poziom :) do "mogę wtrącić słówko": mądrze piszesz, w ogóle masz takie "zdrowe" podejście do życia, mimo że nie masz lekko :) Jak przeczytałam o tym jak duże robisz zakupy - jak na wojnę, jak szybko szarańcza robi pustki w twojej lodówce, to się zastanawiam, że nie sztuka jest zrobić dzieci, ale je potem wykarmić..... Chyba nie da się nic zaoszczedzic przy takich wydatkach, a co dopiero wybrać sie razem np. do kina czy McDonalda :) Bo to się po prostu nie opłaca, chyba ze ma się tyle kasy co dzisiaj lodu za oknem. Myślę, ze wiele mam nie zdaje sobie z tego sprawy jezeli nie przeczyta twoich postów:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Mama z cukru....
kolejna co każe rodzić i latać po opiece społecznej po chleb dla dzieci, jak ja nienawidzę takich bab co narodzą i jęczą, że nie mają za co żyć, a mam wokół siebie po kolei, mało co którą stać, bo mieszkam w bardzo biednej miejscowości, bieda aż piszczy, no ale dzieci to ci mają po kilkoro, takie matki winno się palić na stosie. Nie stać to się nie rodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Starsi synowie chodzą do kina średnio raz w miesiącu. Mamy centrum handlowe, my z młodszymi do tzw bawilandi, oni do kina. Z tymi młodszymi chodzimy jak wyjdzie jakaś bajka, na którą bardzo chcą iść. Ale jak idziemy wszyscy razem do kina to kilka razy zdarzyło nam się usłyszeć "Ale to razem będzie prawie 130 zł. Może być?" ;P Na lodach w Grycanie zawsze jestr problem ze stolikiem i te komentarze dookoła "patrz, wszyscy jedzą lody" ;P Do Mc Donalda, również z powodów zdrowotnych chodzimy od wielkiego święta ;) Ja nawet wędlin staram się w sklepie nie kupować, bo mam zbyt wybujałą fantazję ;P (Kupuję mięso, piekę, wędzę, gotuję do chleba..." Więc nie sądzę by dzieci coś traciły na Mc Donaldzie, tym bardziej, że każde wyjście szkolne, czy z zuchów kończy się właśnie tam, albo w Burger Kingu :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie zaloguje sie bo mnie zjeci
a ile masz dzieci,,moge wtracis slowko,,?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam 2rodzenstwa- mlodsze i starsze i NIGDY, przenigdy nie bede miala wiecej, niz jednego dziecka. Moi rodzice maja pieniadze, zawsze mielismy wszystko co najlepsze, ale ja nie lubie sie dzielic, potrzebuje prywatnosci i jak bylam mala, a urodzil sie moj brat to cala uwaga skupiala sie na nim, albo na starszym (bo taki chorowity). Mnie wszyscy mieli gdzies, bo "przeciez ty sobie zawsze dasz rade". Ja postanowilam, ze chce miec jedno dziecko, ktore dostanie cala moja uwage i wszystko czego zapragnie, i niczym nie bedzie musialo sie dzielic ani byc porownywane do nikogo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rób jak chcesz. Ale niekoniecznie Twoje dzieci będą się przyjaźnić, więc jeśli na to liczysz to zapomnij.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę że kiedy jest małe to moze i lepiej, za to w dorosłym życiu już niekoniecznie. Właściwie więcej znam dorosłych rodzeństw które sie kłócą niz kochają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z jednym prościej? Nie wiem. Jak jedno się nudzi to cały wolny czas musi być zorganizowany przez rodziców. Moi młodsi do południa byli na łyżwach z tatą, teraz mają biwak w namiocie i mam nie przeszkadzać ;P Ja nie mam jednego dziecka, dlatego, że nie lubimy się z moją siostrą, tylko robię wszystko, żeby nie powielać błędów rodziców. M.in od zawsze starszy ma inne prawa i obowiązki niż młodszy. I nie ma zmiłuj. Starszy może być do godz 22 na placu, ten 2 lata młodszy musi wrócić godz wcześniej (latem;P) Starszy może jechać sam z kolegami, średni nie. Jak skończy 13 lat. Itp. z naciskiem, że na wszystko jest odpowiedni wiek ;) Bo moja siostra zawsze mogła to samo co ja. Ale już obowiązki miała inne, bo młodsza. Efekty widać do dziś :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie mam pomysłu na obiad i
Nie zawsze. Opowiem na własnym przykładzie. Mam brata starszego od siebie dokładnie o 11 miesięcy i 20 dni, więc nawet nie rok. Razem bawiliśmy się do chili gdy skończyłam 3 lata, potem inni znajomi inne światy. Z roku na rok coraz mniej tematów. Dziś 30 lat później, mój brat jest mi kulą u nogi, kocham go ale mam dość jego bezmyślności, pracuje od czasu do czasu na czarno, spłacałam już masę jego długów, znosiłam wieczne kłamstwa i oszukiwanie, łzy matki, załamania ojca z jego powodu. Brat do dziś mieszka z rodzicami, całymi dniami gra w gry komputerowe. Ma 2 wyroki na koncie. Pracy w ogóle nie szuka. Przez 5 lat okłamywał cała rodzinę. twierdząc, że studiuje zaocznie. Potem się okazało, że wyleciał na 3 semestrze. Przez wiele lat miał problemy z narkotykami i alkoholem, bywały lata, że 5-6 razy w tygodniu wracał do domu w takim stanie, że trzeba go było wnosić do domu. Powiecie patologia. Rodzicie dobrze nas wychowywali, mama pokazywała co jest dobre a co złe, ojciec pracował na rodzinę. To, że mój brat dziś jest taki to tylko i wyłącznie jego decyzja. Moi rodzice zrobili wiele by jakoś na niego wpłynąć, bez skutku. Może powinni go wyrzucić na bruk, ale matka nie ma serca wie, że jej syn wyląduje w rynsztoku. Z racji tego, że rodzice stracili już grubo 50tys spłycając jego długi i kwoty zasądzone przez sąd mieszkanie zapisali mi. Jeśli po śmierci rodziców oddam to mieszkanie bratu wiem z całą pewnością, że je sprzeda a kasa pójdzie na wódkę itp. Jeśli on tam zostanie będę musiała opłacać wszystkie rachunki, żywić go, ubierać. Jeśli wyrzucą na bruk, będę go miała na sumieniu. Jestem doskonałym przykładem na to, że posiadanie rodzeństwa to nie są wyłącznie superlatywy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście, że nie. Ale czy to jest/ma być decydujące o tym ile sama będziesz miała dzieci? Ja ze swoją siostrą nie miałam dobrych kontaktów NIGDY. Nawet we wczesnym dzieciństwie. Ale nijak to nie miało wpływu na moją rodzinę teraz. Moi starsi chłopcy mają teraz 13 i 11 lat. Na obóz pojechali tylko razem. Razem chodzą na treningi (ich własna decyzja) Może niebawem ich drogi się rozejdą, ale chociaż do jakiegoś momentu będą mieli fajne, wspólne wspomnienia. Córka ma 9 lat, namłodszy . Ona oczywiście pańća "ą" "ę" Ale przy koleżankach. Jak teraz są ferie, koleżanki z powodu mrozów nie mogą wychodzić z domu to bawi się z bratem. Mogła jechać do babci, albo do cioci, to wymyśliła, że woli w końcu spędzić czas z bratem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam dwoje rodzeństwa, nigdy nie miałam z nimi super kontaktu, z siostrą (4 lata różnicy) nigdy się nie bawiłam, nie spędzałam czasu , ewentualnie klóciłam, zaczełysmy rozmawiac może z rok temu, jak w tym samym czasie urodziłyśmy dzieci, ale rozmowy dotyczą tylko naszych maluchów i raczej tylko z tego powodu sa prowadzone, mój brat jest sporo młodszy i nie znałam go zbyt dobrze, bo jak był mały to ja juz sie wyprowadziłam, kontakty mamy od święta, mimo że oboje mieszkamy w tym samym mieście mój W ma troje rodzeństwa, widuje się i rozmawia z nimi jeszcze rzadziej niz ja ze swoim i tak jest od zawsze, mimo że oni wszyscy są rok po roku - nie bylo miedzy nimi więzi od początku nie, nie uważam że mój syn potrzebuje rodzeństwa, ma kolegów i koleżanki i często spotyka się z innymi dziećmi a mając tylko jedno dziecko mam ochotę i finanse żeby wystarczająco ciekawie zajmować mu czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XXvvqq
Nie skrzywdzisz. Byłam jedynaczką przez wiele lat. Koszmarne dziecinstwo wśród dorosłych. Na szczęście rodzice w końcu wpadli :) Cieszyłam się siostrą, opiekowałam. Zostałam ekspertem w opiece nad niemowlęciem. Mama nie przeczytała tych wszystkich podręczników o wychowaniu, które zaliczyłam, a byłam w podstawówce. Potem oczywiście była krótka przerwa, bo licealistka niewiele ma wspólnego z przedszkolakiem. Ale teraz mamy świetny kontakt, a sama mam więcej dzieci i żadne z nich nie narzeka na posiadanie rodzeństwa. Zachęcam, jesli tylko czujesz się na silach. kiedyś odejdziecie, wtedy dzieci będą się wspierać i pomagać sobie nawzajem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bingobingo
Tez jedynaczka jestem. Moi rodzice niestety nie wpadli :-( Zawsze brakowało mi rodzeństwa, najlepiej siostry :-P Miałam taka cioteczną, bardzo bliską, rok starszą. Razem ferie, wakacje...Jak przyjeżdzała, ja zaczynałam naprawdę żyć. Mimo ze miałąm koleżanki, jedna taka bliską, swietna przyjaciółkę, ale moja kuzyneczka była dla mnie najukochańsza i duzo bym wtedy dała, by była moja rodzoną siostrą i została ze mną na zawsze... Teraz jestem mama 3 dzieci i to jest moje największe szczęscie. Ciesze się, ze swoim dzieciom dałam to, czego mi samej najbardziej brakowało.... i brakuje do dzisiaj :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem bardzo szczesliwa
ze mam siostre, jest mi taka bliska!Zawsze mozemy na siebie liczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja mam brata i...
kiedy byliśmy mali (3,5 roku roznicy jest miedzy nami) od zawsze się kłociliśmy okropnie, a nawet biliśmy. Ale też z drugiej strony medalu zawsze bylo się z kim bawic.:) Potem zaczęliśmy dorastac, a mieliśmy jeden pokoj tak że wiadomo niezbyt fajnie, ciągłe kłótnie, każde potrzebowalo swojego kącika, prywatności. Teraz jesteśmy juz dorosli i mamy kontakt w porządku, ale tez bez szału. Nie zwierzam się bratu ze swoich problemow, ani on mnie, mamy swoje życie, swoje sprawy. Wiadomo, czasem się widujemy (lubię bratową:) ) no i u rodzicow, ale jakiejś super więzi to między nami nie ma. Ja na razie jestem w ciązy z pierwszym dzieckiem. Nie wiem czy będzie jedynakiem czy nie. Na pewno każda sytuacja ma swoje plusy czy minusy. Ale na pewno wazniejszy dla mnie jest fakt, czy będę miała środki aby dwoje czy troje dzieci wychowac. Bo powiedzenie, że jak jedno sie wychowa to i dla drugiego starczy mnie nie przekonuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też jestem jedynaczka i dziękuje rodzicom za to. Zawsze miałam i nadal mam wiele koleżanek , przyjaciółkę otwarty dom dla dzieci. Nigdy niczego mi nie brakowało zarówno miłości, zainteresowania rodziców , rzeczy materialnych jak i towarzystwa dzieci . Dzięki rodzicom zwiedzilam większość Europy co roku jeździłam na kolonie , obozy. Teraz mam męża i jedno dziecko. Na szczęście synek (6lat) też nie chce rodzeństwa. Ma kolegów (głównie jedynacy ;) ) którzy często u nas bywają więc nie brakuje mu towarzystwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do tych wszystkich osób które mają pretensje do rodziców o rodzeństwo powinny mieć żal o to,że zostali źle wychowani. Mam dwóch mlodszych braci(3li 6lat różnicy) Nigdy nie było jakis kłótni bo ten czy inny nie ma tego czy tego-a w luksusach nie żyliśmy.Do dziś mamy swietny kontakt i wsparcie w sobie.Nie wyobrażam sobie żeby mój syn nie miał rodzeństwa a ja była mamą jedynaka. Tyle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam siostre i chociaz klocimy sie do tego stopnia ze przez miesiac nie rozmawiamy to i tak wczesniej czy pozniej ktoras sie pierwsza odezwie:P tak naprawde gdyby nie ona to komu bym sie zwierzala i skarzyla,komuu bym dziecko podrzucala zeby z mezem do kina isc,komu bym radzila zeby chlopa zmienic, no i przez kogo bym takie rachunki za telefon placila. fajnie miec rodzenstwo i moj synek mam nadzieje ze bedzie je mial:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magda__magda
Ja mam brata 4.5 roku młodszego. Początkowo była katastrofa - marzyłam o rodzeństwie, ale miała to być siostra, Natalia uściślając - byłam wówczas fanką Puszka Okruszka :D Niestety, urodził się brat i z opowieści rodziny wiem, że nie radziłam sobie z tym za bardzo. Rozpieszczana jedynaczka, nie tylko przez rodziców ale i babcię i chrzestną (siostra mamy), która mieszkała na tym samym podwórku. Potem chrzestna urodziła dwoje dzieci (kuzyna i kuzynkę) i zainteresowanie mną w ogóle spadło - tak mi się wówczas wydawało. Z bratem wiecznie się kłóciłam, tłukliśmy się niewiarygodnie. Cóż...był dla mnie niczym innym jak "małym kablem" :D Potem sytuacja zaczęła się zmieniać, dorośliśmy, zaczęliśmy ze sobą "współpracować". Brat zaczął się radzić w sprawach dziewczyn, ubioru itp. Zaczęliśmy nawet mieć częściowo wspólne towarzystwo, razem chodzić na imprezy, ewentualnie odwozić i przywozić się z tychże ;) Towarzyszył mi też na paru weselach, kiedy nie miałam "osoby towarzyszącej" pod ręką :D Z donosiciela stał się moją "przykrywką",a i ja jego kryłam przed rodzicami nie raz ;) Kiedy brat miał 20 lat, zginął w wypadku nasz kuzyn, syn mojej chrzestnej, ten, z którym mieszkaliśmy całe życie po sąsiedzku. Był dla nas prawie jak brat rodzony, nie jak cioteczny. Razem z moim chodzili razem do klasy, bo byli z jednego roku, całe dzieciństwo spędziliśmy wspólnie. Wszyscy to masakrycznie przeżyliśmy. Ale to wtedy na maksa zbliżyłam się z moim bratem, wtedy pierwszy raz powiedziałam mu, że go kocham i cieszę się, że go mam. Potem rozjechaliśmy sie do różnych krajów i straszliwie za sobą tęskniliśmy. Nawet nie podejrzewałam nas o takie uczucia ;) Zaczęłam się też o niego bardzo martwić, kiedy np. miał pojechać samochodem gdzieś daleko, kiedy nie wracał o umówionej godzinie, kiedy nie dzwonił za długo...wręcz nie do wiary! Potem wróciliśmy oboje do domu rodziców, póki co mieszkamy jeszcze razem, czasem sobie dogryzamy, to chyba normalne, ale zrobilibyśmy dla siebie wszystko! Nie jesteśmy jakoś wylewni w uczuciach, ale ostatnio była taka sytuacja, że jedna znajoma miała spory problem w małżeństwie. W skrócie: mąż ją prał, ona milczała a jej rodzina, w tym dwóch starszych braci, udawali, że nic sie nie dzieje. Zapytałam wtedy mojego brata, co by zrobił, gdybym to ja była w takiej sytuacji, gdyby mąż mnie bił, poniżał.... chwila milczenia, a potem powiedział, że pewnie poszedłby siedzieć, bo zajebał by takiego sukinsyna! To było dla mnie najpiękniejsze wyznanie "braterskiej miłości", jakie słyszałam! Podsumowując: warto mieć rodzeństwo! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam czworo rodzeństwa - z dwojgiem dogaduję się dobrze, najmłodsza urodziła się kiedy wyjechałam z domu, więc najmniej ją znam, ale też kontakt jest ok, z jedną nie gadam od wielu lat - róznica charakterów nie do przejścia...także warto miec rodzeństwo, ale niestety nie z każdym zawsze da się dogadać:( natomiast niezależnie od częstotliwości i formy kontaktów czuję te więzy krwi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam 2.5 letniego synka i 6 miesiecznego. Widze po starszym, ze rodzenstwo to piekna sprawa. Nauczyl sie dzielic, czasami przez chwilke popilnuje mlodszego np kiedy ja musze isc siku no i bardzo sie kochaja nawet mlodszy jak widzi starszego to sie do niego smieje. Nie ma nic lepszego jak rodzenstwo :) tylko dzieci musza byc odpowiednio wychowywane tzn. nie ma mozliwosci zeby ktores z rodzicvow albo nie daj boze obydwoje mieli swojego ulubienca bo wtedy miedzy rodzenstwem rodzi sie NIENAWISC i z tego biora sie zle relacje. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jagoda 100% racji, u mnie jest tak samo, moje bardzo się kochają. Ja mam siostrę rok młodszą i przez całe życie to ona była moją największą przyjaciółką. Ogromna rola w tym rodziców, bo byłyśmy traktowane równo. Jak jedna dostawała zabawkę to druga dostawała identyczną. U moich dzieci różnica jest 2 lata i staram się traktować je tak jak moi rodzice traktowali nas. Wzorce wynosi się z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alibaba1980
ja uważam, że dzieci bez rodzeństwa mają gorzej rodzeństwo to super sprawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×