Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Lubliniankaa

Poród w szpitalu na Staszica w Lublinie

Polecane posty

Gaha to straszne co piszesz, co komu przeszkadza wozek? Macie jakis wrogow w tej samej klatce? Ja mieszkalam w bloku jak moj starszy byl malutki (do jego 3 roku zycia) i tez mi sie zdazylo kilka dziwnych rzeczy, ale nie az takich... Kilka razy ktos mi wozek przesunal na srodek - zostawialam go pod skrzynka na listy, zginelo nam koleczko ktore zaklada sie na parasolke zeby sie nie rozlozyla i ktos odkrecil nam ta taka srobke ozdobna na koncu parasolki ale ja znalazlam obok wozka. No i nieraz mialam wyciagnieta folie przeciwdeszczowa ktora nosilam w koszu. i raz zginely mi chusteczki nawilzane i herbatniki wiec wiecej juz nic nie zostawialam... Ludzie sa wredni, nie rozumiem jak ktos mogl pociac gondole, przeciez to kosztuje :( Bardzo mi przykro ze Cie to spotkalo :( moze masz jakies podejrzenia? Duzo macie mieszkan w klatce? MatkaEv mojemu zaczela sie robic ok 6 tygodnia, trwalo to jakies dwa tyg tzn. byla bardzo widoczna i nic nie pomagalo. Potem kupilam ten zel i jest spokoj - tzn. czasem jeszcze mu sie robi ale jak widze pierwsze oznaki to od razu smaruje. Ciemieniucha jest niestety nawracajaca. A Twoja mala ma dlugie wloski? Moze dlatego kazala czesac, bo chyba na dlugich jest wieksze prawdopodobienstwo? Nie wiem, tak sobie mysle... Chociaz moj lysolek i tez ma ;) Ja sprobuje ta bluzke zaniesc do przerobek, moze cos wymysla, doszyja... Szkoda bo mialam ja na sobie tylko raz, oszczedzalam, a wiem ze kosztowala 90 zl bo mama nie odrywala metki zeby w razie czego wymienic... Dla mnie to sporo :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gaha ja bym tez zrobila zdjecie i zachowala ta kartke, w razie jak cos takiego sie powtorzy to bedziesz miala dowod. Mozesz tez zapytac kogos kto mieszka na tym pietrze czy czegos nie widzial.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MatkaEV
Ja to bym już zrobiła dym, bo wózek to nie paczka herbatników - swoje kosztuje. Mój mąż stwierdził, że to na bank jakiś stary moher albo jakaś p***a, która nie ma / nie może mieć dzieci. Mam do Was pytanie: moja mała ma 2,5 tygodnia i dziś (przed chwilą) dałam jej smoka. Załapała i zasnęła :) Czy to nie za wcześnie ? Nie odzwyczai się od mojego cycka? Czy jak przestanie ssać w trakcie snu, to jej delikatnie wyciągnąć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość domimama
Co do ciemieniuchy to właśnie łysolków trzeba często i mocno czesać bo jest większe ryzyko wystąpienia. Co do wózka to przykro słyszeć takie rzeczy ale się zdarzają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MatkaEV
sisia, moja młoda też jest łysa :) Z tyłu głowy ma włosy, nad czołem glaca :) Skoro kazała czesać, to czeszę :) Jutro mam wizytę u ortopedy, ale odwołam. Mąż został w pracy sam, bo kolega na urlopie i nie może się ruszyć. A ja z 2,5 tygodniowym dzieckiem nie będę się tłukła aż na Magnoliową (okolice Olimpu). Ode mnie z Węglina to godzina jazdy MPK z 2 przesiadkami. Masakra. Poczekamy aż kolega skończy wakacje i wykorzystam męża żeby nas zawiózł. Poza tym mam jeszcze czas, bo muszę się wyrobić przed 6 tygodniem, a my mamy dopiero 2,5. Z tą bluzką, jak się da Twoim zdaniem, to pewnie, że warto spróbować. Tylko ciekawe ile krawcowa weźmie ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość domimama
Nam położna/doradca laktacyjny odradzała smoczek do 6 tyg. a potem że ładnie ssała i nie miała problemów z jedzeniem to pozwoliła i skorzystaliśmy jak skończyła 2m-ce, bo z naszego Dzidziola jest nieprzeciętny ssak. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19donia: dzieki za podpowiedz. Przeczytalam wskazane przez Ciebie strony i czyje sie pewniej. Aczkolwiek zostalo mi juz niewiele czasu do porodu i jestem coraz bardziej zdenerwowana. Dziewczyny orientujecie sie jak obecnie wyglada sytuacja na Staszica?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milvane
monia - ja mam termin na 20.07. Ostatnio jak byłam u lekarza prowadzącego mówił, że trudno przewidzieć co się będzie działo na oddziale. W poprzednią sobotę nie było przyjęć, bo mieli oblężenie na neonatologii. Raz jest lepiej, a innym razem totalne przepełnienie. Martwię się trochę tym, ale chyba nic z tym nie da się zrobić...teraz już tylko pozostaje nam spokojnie czekać na nasze maleństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Milvane: mi ostatnio lekarz powiedzial zebym sie nie martwila ale jak tak sama przez caly dzien siedze w domu to nie moge! To moje pierwsze dziecko i pewnie dlatego za duzo mysle. Termin mam na 22 go. Wszystki moje znajome rodzily przynajmniej 2 tyg przed terminem i mi sie udziela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kostecka
Gaha jestem w szoku po tym co napisałaś o wózku. ludzie są beznadziejni i codzienie się o tym przekonuję :/ ja na waszym miejscu od razu bym zglosila na policję, przecież to jest droga rzecz., czemu ma to jakiemuś idiocie ujść na sucho? my mieszkamy w kamienicy kilku rodzinnej i też mnie szlag trafia jak codzienie patrzę na te mordy, które mi zaglądają do ogródka. mam nadzieję, że pobudujemy się w ciągu kilku lat. MatkaEv, moja sąsiadka ostatnio zrobiła sobie ogrodzenie a'la amerykańskie - wysoki płot bez zadnych przerw między deskami - super sprawa, nic nie widaćz zewnątrz wiec z gołą d**ą spokojnie moze sobie biegac :D my dzisiaj po raz drugi zostawilismy małą, tym razem z teściami, pojechalismy na zakupy (kupiłam sobie te gigantyczne staniki 75G, pani mi nawet przyniosła jeden model H!!!) niestety w tym czasie zjadła mleko modyfikowane, bo jakos nie dałam rady więcej dzis odciągnąc. ale mała zadowolona i uśmiechnięta jak ją odbieraliśmy :) a co do smoka - moja dostała praktycznie zaraz po urodzeniu:P jest to teraz jej najlepszy przyjaciel (huśtawka na drugim miejscu:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milvane
Monia, skoro lekarz mówi żeby się nie martwić to sobie odpuść. Wprawdzie sprzątanie nie bardzo wchodzi w grę, ale rób coś co pozwoli Ci zapomnieć o tym co Cię czeka. To mój drugi poród, a poza tym przy synku nie bardzo mam czas na myślenie. Niby się spakowałam, ale zostały mi już drobnostki, które zostawiam na ostatnią chwilę. Wyprawka do tego szpitala jest ciągle taka sama, a ja rodziłam 7 lat temu. Nic się nie zmieniło. Teraz walczę z dolegliwościami końcówki ciąży - biodro mnie tak boli, że chodzę podparta o parasolkę, plecy bolą, sikam non stop, do tego już drugi raz wyjęłam kleszcza, który umiejscowił się na brzuchu. Menda jedna, brzuch sobie wybrał...jakoś tę ciąże gorzej znoszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matka moj smoka nie tolerowal do ok 4-5 tyg, nie pamietam dokladnie. Jak mu dawalismy to az sie dlawil i nie chcial wiec na sile nie wpychalam. Potem znow zaczelam mu dawac ale tylko kiedy nic innego nie pomagalo i teraz tez rzadko dostaje, czasem do zasypiania. Nie chce go przyzwyczajac skoro az tak nie jest mu potrzebny, starszy syn do 3 lat chodzil ze smokiem... Gorzej, on mial jednego w buzi i po jednym w kazdej raczce jak zasypial, tak go nauczylismy - my niedoswiadczeni rodzice ;) A Twojej smok jest potrzebny, wisi ciagle na piersi? Bo jak nie jest niezbedny to ja bym sie jeszcze wstrzymala... Bo faktycznie smoka ssie sie inaczej niz piers, zeby pozniej nie miala problemow. Krawcowa mam w rodzinie, zapytam dyskretnie na chrzcinach co mysli i jesli jej zdaniem bedzie co ratowac to albo ja poprosze - to moja chrzestna albo zaniose do przerobek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My mieszkamy w bloku 4 piętrowym, 15 mieszkań. Mieszanka moherów, i wariatów (jeden typek ma wyrok w sądzie bo wlazł do sąsiadki bo ta rzekomo za głośno słuchała muzyki i powyrywał głośniki ze ścian) a jedna sąsiadeczka ma żółte papiery (wygląda jak upiór, boje się jej czasami). Więc jest komu. Jestem pewna że to po złości na zasadzie "ja wózka nie trzymam to oni tez nie!!!" raczej nic osobistego.... Ja zrobie dym nie z tej ziemi, jeszcze poczekam. To nasze mieszkanie więc nigdzie się stąd nie wybieram, a z budową to pewnie poczekamy jeszcze kilka lat więc jestem na nich skazana. Dodam, że nie mieszkam w patologicznej dzielnicy tylko na Czubach, Rucie - miłe osiedle, a tu takie rzeczy heh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kostecka
Gaha to niewesolo macie z takimi lokatorami :( cholera, jakby idiota nie mogł zwyczajnie przyjsc i powiedzieć że wózek mu przeszkadza (chociaż nie rozumiem w czym), tylko niszczyc! przed kąpielą mała zwymiotowała cały poprzedni posilek, czyli sztuczne. nieźle się wystraszyłam, bo chlusnęła jak w egzorcyscie ;) widocznie jej to mleko nie przypasowało. chociaż jak po kąpieli nakarmiłam ją piersią to też za chwilę zwymiotowała :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gaha współczuje takich sąsiadów ja to mam przesrane mieszkam w wieżowcu gdzie na pietrze jest dziesięć rodzić hyhy a pięter dziesięć na szczęście mam windę ale do niedawna mieszkałam na stancji na 3 piętrze i wiem co to znaczy wnosić wózek ;/ Ja bym nie popuściła a mój mąż toby wole nawet nie myśleć, mam nadzieje że znajdziecie winnego i dosięgnie go kara ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kostecka moze zjadlas cos nowego? Albo czegos za duzo? Moj jak byl mniejszy wymiotowal po czystym mleku, tzn. przetworzone moglam jesc byle zwyklego nie pic. dziewczyny, wczoraj wieczorem stanelam na wage - 49,5 kg. Jeszcze ze dwa tyg temu wazylam 52, przestalam sie wazyc bo od jakiegos miesiaca wazylam te 52 wiec uznalam ze tak juz zostanie... Ostatnio zauwazylam ze znow zaczely mi wypadac wlosy, mysle ze to przez ten spadek wagi, bo to w ciagu tych dwoch tyg 2,5 kg to chyba za duzo naraz :( Za to maly rosnie jak na drozdzach, pewnie 6,5 kg bedzie na nastepnym szczepieniu ;) KassiaM ile Twoj niunio teraz wazy? Jest dwa tyg mlodszy od mojego, dlatego Ciebie pytam :) Gaha faktycznie, niezbyt udane masz towarzystwo... Tym bardziej powinnas cos z tym zrobic, bo nastepnym razem mozesz po prostu wozka nie zastac na klatce... Nie chce straszyc ale ta osoba poczuje sie bezkarnie i skoro wozek jej przeszkadza to sama go sprzatnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kostecka
Sisia, wczoraj nic nowego nie zjadłam, ale ona wypiła mleko modyfikowane i wydaje mi się, że to ono jej nie przypasowało. dzisiaj już jest ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdaje sobie sprawę z tego że któregoś dnia wózek może zniknąć. Pomimo wszystko moje zdrowie i szwy są ważniejsze i nie będę ulegać presji. Byliśmy na policji i pytaliśmy czy mogą oznakować nam wózek (robią tak z rowerami np) ale odmówili nam hehe . Czasami to państwo mnie osłabia. Człowiek chce coś zrobić jak należy, ale się nie da. Kostecka mój jest na sztucznym mleku, więc pewnie nie ma co porównywać ale czasem idzie mu ustami nosem taka fontanna. A ulewanie to po każdym posiłku. Pediatra powiedziała, że to normalne. Zwrócić uwagę trzeba jeśli ulewanie codziennie zmienia się w wymiotowanie bo wówczas to może byc poważniejszy problem. Podejrzewam że u mojego dzecika to czasem z przejedzenia, ale on jest taki łapczywy i płaczliwy że cięzko mi to kontrolować ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KassiaM
OMG Gaha niektorzy ludzie to potwory!!!! Jak mozna cos takiego zrobic, w glowie sie nie miesci, bardzo Ci wspolczuje, ja tez mieszkalam w bloku jak moj starszy syn byl maly i tez mialam przykre incydenty, raz zginela mi hustawka, ktora doslownie na moment zostawilam na klatce a drugim razem ktos zakosil mi wozek taka spacerowke parasolke, dodam ze ja mieszkalam na 4 pietrze i wszystko zostawialam pod drzwiami na gorze wiec zlodziej musial sie specjalnie fatygowac na 4 pietro. Teraz jestesmy na swoim i to duzy komfort a przed wscibskimi sasiadami jestem oddzielona mata bambusowa i tujami:-) Sisia moj maly dopiero tydzien temu byl na szczepieniu bo wczesniej mial katar i lekarz przesunal szczepienie o 2 tygodnie, potem jeszcze 3 dni czekalam na szczepionke na rotawirusy i w rezultacie mamy prawie 3 tygodniowe opoznienie wtedy maly na golaska wazyl 6100 teraz to nie wiem bo nie mam go na czym zwazyc, przykro mi z powodu Twojej bluzeczki ja to sobie nic nie zniszczylam zelazkiem ale za to wsadzilam do wody i chcialam uprac recznie meza jedwabny krawat za 170 zl, mozecie sobie wyobrazic co wyciagnelam z wody, kawal sznurka nie przypominajacego piekny krawat :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamila4446
Witam . A propos szpitala . Na ile prawdziwe są zasłyszane opinie nt. studentów/praktykantek obecnych przy porodach/ Są tam ? Czy któraś mama mogła by się wypowiedzieć? Bo coś mi sie o uszy obiło tylko nie wiem czy to konkretnie TEN szpital.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kostecka
Kamila - tak, jeśli trafisz na porodówkę na tygodniu to raczej na 100% będą obecni studenci. ale zapewniam, że w trakcie ich obecność w niczym nie przeszkadza - wręcz przeciwnie, są bardzo mili i pomocni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość domimama
W każdym szpitalu klinicznym są studenci. Na Staszica w Lublinie były studentki położnictwa i studenci z wydziału lekarskiego. Ja osobiście jestem zadowolona z obecności przyszłych położnych, bardzo pomocne, konkretne dziewczyny mi się trafiły, ale ich już nie ma na praktykach (rodziłam w marcu). Nie wiem jak to jest w letnie miesiące, może mają jakieś praktyki wakacyjne, ale nie wiem, więc się nie wypowiadam tylko gdybam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MatkaEV
ja rodziłam na Kraśnickich i też były studentki / studenci. Co prawda przy porodzie nikogo nie było, ale środa-czwartek asystowali lekarzom przy wizytach, pomagali przy maluchach - rozbierali do badania, ubierali, pomagali przy myciu, mierzyli ciśnienie mamom. Mi nie przeszkadzali, wręcz przeciwnie - czułam się odciążona, bo z pieluchą między nogami ciężko czasem do łazienki wyjść, nie mówiąc o staniu przy wózeczku i nieudolnej próbie ogarnięcia malucha po obchodzie. Moim zdaniem nie ma się co zrażać. W końcu uczą się na położne / lekarzy, są to młode osoby - często bardziej speszone przy badaniu ginekologicznym niż sama pacjentka. U mnie na badaniu były takie, buraczki stały w kącie, nie wiedziały gdzie oczy podziać :) Trochę je popytałam gdzie studiują i takie tam, no się dziewczyny trochę rozluźniły :) Czasem też trzeba być człowiekiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamila446
To na Staszica TRZEBA się godzić? Pomoc przy dziecku byle kompetentna ok. ale badanie gino ,poród to już dla mnie wyższa półka... Matka EV- ale ty masz nerwy , mi by języka zabrakło w tej sytuacji!!! To Twój pierwszy poród? domimamo- tj asystowali przy porodzie? Napiszcie jeszcze kochane ile sztuk i jakiej płci było przy was - jak liczne grupy przy badaniu gino oglądzie krocza i no i porodzie. Ja pytam po dośc koszmarnych opowieściach mamy/ciotek/teściowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MatkaEV
eee...tam Kamila, słuchaj ciotek i babć to daleko zajdziesz :) Tak, to mój pierwszy poród :) Przy badaniu były 2 studentki - młode dziewczynki. Po porodzie były obchody i zwykle 2-3 studentki i jeden student. A jak mnie wypisywali to jakiś młodziak biegał i mierzył kobietkom ciśnienie. Ja do szpitala poszłam z założeniem "niech się dzieje wola Nieba" :) Pomyślałam, że niech robią co nich należy, studenci niech się uczą, ja przyszłam tu urodzić, chcę mieć to za sobą i wyjść bez komplikacji. A to czy ktoś patrzy czy nie i co myśli - wisi mi powiewa. Nie ja pierwsza i nie ostatnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kostecka
Kamila, u mnie przy porodznie były dwie studentki. a jeśli chodzi o badania gin (leżałam kilka dni wcześniej na patologii) to bardzo różnie, ale raczej nie więcej niż 3 sztuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milvane
Szpitale kliniczne mają to do siebie, że często tam są studenci. W sumie gdzie się mają tego uczyć? Wydaje mi się jednak, że wakacje dla studentów nie są okresem kiedy bywają na oddziale...więc raczej jest szansa, że ich nie będzie. Mi to jednak nie przeszkadza. Atmosfera jest w szpitalu tak przyjemna, że nie czuje się ich obecności. W domu inaczej się o nich myśli, ale jak już jest się w szpitalu to zupełnie to nie przeszkadza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość domimama
Tak, przy porodzie były 3 studentki, potem 2 (jedna poszła do innej rodzącej). Masowały, podawały wodę, pomagały prawidłowo oddychać, mówiły kiedy wdychać gaz - pomoc niezbędna dla mnie. Jedna z nich. Paulina, przyjmowała Dzidziola na ręce, a po oporządzeniu mnie (m.in. szyciu i takich tam) przyniosła mi Małą do karmienia - chciała przystawić, ale mój ssak wiedział o co chodzi i nie potrzebowałyśmy pomocy. Studentów lekarzy było więcej, (byli akurat na obchodzie po 8:30, a ja urodziłam 8:45) ale oni tylko patrzyli z daleka (3 studentki mi pomagały). Ani razu nie badali mnie studenci, a na obchodzie nawet nie wchodzili na salę - stali na korytarzu. Oni uzupełniali dokumentację, roznosili wypisy. Potem studentki położne mnie odwiedzały na sali i pytały czy trzeba pomóc, jak się czujemy - ogólnie miło. Zaznaczę, że rodziłam w czasie kiedy obowiązywał zakaz i nie mogłam rodzić z mężem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kostecka
jak skakałam na piłce to jedna z nich głaskała mnie po głowie i mówiła, że mam piękne włosy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wy tu na temat kupek i innych takich a ja jeszcze nie rozpakowana:) troszkę mnie nie było, ogarniałam pranie dziecinnych rzeczy do wyprawki,kompletowałam torbę do szpitala a teraz czeka mnie jeszcze prasowanko, a i mąż wymyślił sobie malowanie pokoju dla dzidzi, ale już mi wszystko jedno. Pogoda mnie wykończy , taki skwar...:( Gaha to straszne co piszesz:( ja chyba bym się wściekła ale mój małż znając jego porywczość to chyba by wysadził blok w powietrze....:) Co do studentów to akurat pora wakacyjna nie ma nic do rzeczy, nam położna na SR mówiła że studenci są przez cały rok i ponieważ szpital kliniczny to mogę się nie zgodzić na udział studentów przy porodzie np. w planie porodu ale większego wpływu na to nie mam i na pewno mniej lub więcej ich będzie ale będą obecni:( kostecka ty to potrafisz rozładować atmosferę:) ciężarówka pewnie się już rozpakowała i lada dzień się odezwie:) Mija 34 tydzień a moja dzidzia nijak nie chce się przekręcić. A termin coraz bliżej, i stres coraz większy, zwłaszcza że nie wiem jak będę rodzić. Do tego małż rozmawiał ze znajomym lekarzem ze staszica który robił poprzedniego dnia usg i były wskazania do CC a następnego dnia jak kobietę przyjęli na oddział przy badaniu wyszło że dzidzia się ustawiła" na nietoperza" i weź się kobieto przygotuj na taką sytuację. Wiem że będzie co ma być ale zawsze zostaje jakieś ale. Nie wiem czy katować się herbatką z malin i wiesiołkiem, o ile wiesiołek łykam i nie przeszkadza w niczym to herbatka jak mówiłyście jest paskudna... Druga sprawa która mnie nurtuje to zakup wózka, jeszcze go nie kupiłam, miał być lupo:) wszędzie braki a dostawa ma być pod koniec lipca i nie wiem co robić, jakoś nie orientowałam się co do innego modelu, macie jakieś pomysły w podobnej cenie? Dziewczyny które użytkują lupo od dłuższego czasu powiedzcie jak się sprawuje kolor tkaniny, blaknie, widać plamy np. po deszczu? Słyszałam opinie że hamulec się zacina przy dłuższym użytkowaniu lub koła blokują i skrzypią. Ile w tym prawdy? I jaki kolor polecacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×