Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Alais

Wierzę,że jeszcze bedziemy razem. Wy też nie tracicie nadziei? Zapraszam :)

Polecane posty

Czasami tak się składa w życiu,że z różnych powodów rozstajemy się z naszymi ukochanymi. Mnie też niedawno to spotkało. Walczyłam,swoje przepłakałam i poddaję się. Co ma być to będzie,a ja głęboko wierzę w niego,nasze uczucie i to,że się pogubiliśmy,że to nie ostateczny finał... Może jestem głupia i naiwna co na pewno usłyszę ale bez tej wiary nie potrafiłabym żyć. Nie będę płakać,nie będę czekać ale wierzę,że przyjdzie odpowiedni czas,że na wszystko będzie odpowiednia chwila i wtedy się uda :) Że zarówno mi,jak i jemu uda się nie zrobić niczego co by to przekreśliło na zawsze. Chcę teraz skupić się na własnych pasjach,przyjaciołach z którymi straciłam kontakt,poznaniu nowych ludzi... Będą gorsze chwile,ale będą również te lepsze i myślę,że to dobry moment i okazja aby skupić się odrobinę na sobie i wyciszyć po ciężkich i bolesnych chwilach. Jesteście w takiej samej sytuacji? Zapraszam :) Dzielmy się swoimi chwilami,tymi lepszymi i tymi mniej,wspierajmy i cieszmy drobnymi krokami które zrobimy w stronę spełnionych marzeń :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani doc
naiwna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a dlaczego nie
o co ci chodzi ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Komu o co chodzi? Może i naiwna,może nie :) Los już nie raz pozytywnie mnie zaskoczył. Nie uda się z nim,kiedyś poznam kogoś innego i choć nie będzie to ta miłość wierzę,że będzie dobrym człowiekiem i przyjacielem którego z czasem na swój sposób pokocham. Zamiast się załamywać i zakopywać w tym bólu postaram się go przetrwać będąc dobrej myśli... Ponoć wiara czyni cuda :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak,wiem o tym,
że Twe oczy są zielone,też mam nadzieję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość równieżmam
podobnie:(ciągle wierzę w niego w nas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja wierzę
że się wreszcie uwolnię...Już mam ochoty na nadzieję, że będzie kiedyś dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
równieżmam Więc skoro masz nie smuć się :) Nadzieja jest zawsze. Ja też płacze i będę to robić jeszcze nie raz,ale jeśli nastawię się na nie... Co wtedy mi zostanie ?? Skup się teraz na sobie,zrób coś dla siebie :) Ja planuję zadbać trochę o siebie,może troszkę zrzucić,zmienić fryzurę,jakiś nowy makijaż,nowe szpilki :) A nuż go spotkam :) I co? Mają nas widzieć zapłakane,z podpuchniętymi oczami? Mój nie jest aniołkiem,ja owszem również nie ale na ten koniec zapracował tylko i wyłącznie on. Niech widzi,że nie na nim kończy się mój świat (nawet jeśli jest inaczej ;) ) Wiesz jak obojętność działa na mężczyzn,a jeśli jeszcze towarzyszy temu zachwyt ;) ??? Kochana damy radę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem pod wrażeniem tego jak sobie potrafisz poradzić w zaistniałej sytuacji:) Ja po jakimś pół roku dopiero zacząłem wychodzić na prostą po rozstaniu z moją byłą. Jestem właśnie pierwszy tydzień bez antydepresantów po tym czasie, a ty radzisz sobie na świeżo lepiej niż ja teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość równieżmam
Ciekawe podejście, skąd w tobie ta siła..odpisałaś w moim temacie więc wiesz, że jutro czeka mnie spotkanie z Mężem..choć jeszcze mu nie odpisałam:(boję się, bo jestem miękka:(ale mam wyglądać bosko rozumiem...tylko że ze strachu nie wiem czy mi wyjdzie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dkkl Wcale nie radzę sobie na świeżo. To trwa niecały rok ale każdy dzień był dla mnie jak ten pierwszy po rozstaniu. Problem z moim ex leży w tym,że raz zapiera się jak to mnie kocha,za chwilę jak nienawidzi. Widzę w nim jakąś durna walkę z samym sobą i próbowałam interweniować,rozmawiać,płakałam,błagałam,dawałam szansę których inna na pewno by mu nie dała ale potrafię wiele wybaczyć. Naprawdę wiele choć muszę widzieć,że on również chce,stara się,pomaga mi w odbudowaniu tego. Ale niestety jego głupia duma nie pozwala mu przyznać się do błędu. No więc postanowiłam. Dosyć tego. Faktycznie ma być beze mnie szczęśliwszy? Proszę bardzo,droga wolna. Ale ostrzegłam,że jeśli czuje,że w jakikolwiek sposób się dla niego liczę,to niech się zastanowi czy w tym czasie wda się z inną w romans czy nie bo po tym powrotów nie będzie. No i już jego sprawa co wybierze. To jego życie,jego sumienie. Ale ja nie będę już ani czekać na jego powrót, sprawdzać co u niego,postanowiłam zrezygnować ze wszystkich profili na forach internetowych gdzie bywa,nawet gg z jego nr nie otwieram,żeby nie widzieć jaki ma opis,na jego konto na fb nie wchodzę i zablokowałam też go,niech sobie tam siedzi i się zastanawia jak wygląda teraz moje życie ;) Nie siedzę już tez z tel w ręku i jak kretynka sprawdzam co 30 s czy napisał,a ja może nie słyszałam dzwonka :) Zdecydowałam się na to choć strasznie mi trudno bo wiem,a przynajmniej myślę,że ciągła moja obecność-jakakolwiek- w jego życiu dawała mu jakieś złudzenie tego,że jestem . Może brak mnie jakoś zmusi go do przemyślenia sprawy,może coś wtedy sobie uświadomi. Ale leżenie w łóżku,upijanie się byle nie myśleć,gapienie w ścianę i wieczny płacz prędzej wykończy mnie,a ja mimo wszystko mam plany,marzenia i chcę w jakikolwiek możliwy sposób je spełnić i być szczęśliwa,na tyle na ile mogę. równieżmam Dopiero dzisiaj zorientowałam się,że to Ty :) Przepraszam. Po pierwsze,wyjdź z domu jak ci mówiłam. Nie funduj sobie dręczenia samej siebie. Kochana ja jestem miękka jak roztopione masło,zapewniam cię,że tyle ile ja wypłakałam i ile jeszcze wyplączę to mało która :o Ale z drugiej strony... Jesteśmy młode,piękne,dbałyśmy o nich,kochałyśmy i kochamy bezgranicznie. Stracą nas? ich strata ;) ten uśmiech to może i przez łzy ale nie możemy się poddawać. Nie wiem czy może napisałaś coś więcej w swoim temacie bo nie czytałam jeszcze ale właściwie dlaczego on chce tego rozwodu? O ile zrozumiałam nie dostałaś jeszcze pozwu prawda? Więc może nie wszystko stracone ??? Ja na twoim miejscu choć na parę dni odcięłabym się od sytuacji,wyjechała na trzy dni do spa z przyjaciółką,żeby samej nie myśleć i odżyła. Jeżeli masz taką okazję,zrobiła się na milion dolarów i "wpadła na niego przypadkiem" gdzieś gdzie wiesz,że bywa,pod pracą,czy gdziekolwiek. Może schowaj gdzieś jeden z jego papierów które chce zabrać,przecież zawsze coś może się zawieruszyć :) No i odnieś mu "kiedy już znajdziesz" . Bądź wtedy piękna,skrop się jego ulubionym zapachem,załóż seksowną bieliznę bo to dodaje pewności siebie każdej kobiecie i odnieś mu to z uśmiechem na twarzy :) Pewnie go bodnie,że nie jesteś załamana,może zaprosi cię na kawę czy spacer i będzie okazja do spokojnej rozmowy? Jeśli nie to i tak będzie myślał,aż będzie trzeszczeć :) Jeśli nie dostałaś pozwu jeszcze nie wszystko stracone.... A ja dzisiaj zrobiłam już pranie,sprzątnęłam dom,nawet pokój brata leniucha :) Później ugotuję coś lekkiego i smacznego,wezmę długa pachnąca kąpiel,wydepiluję się dokładnie,nałożę maseczkę i odżywkę na włosy,poprawię sobie humor takimi przyjemnościami :) przeczytam ulubioną książkę,napiję się winka w spokoju i zastanowię co na siebie jutro założyć ... Mam się z nim spotkać,mamy parę wspólnych spraw do załatwienia w banku i jestem tam potrzebna. Braciszek mój ukochany doradził,żebym się uśmiechała i wyglądała na szczęśliwą :) To dorosły facet i jak sam powiedział,nie ma szans,żeby w naszej sytuacji,widząc mnie taką zasnął spokojnie w nocy. Więc postanowiłam zaufać jego męskiemu instynktowi :) Będę świeża,piękna i uśmiechnięta,zero łez,dogryzania,pytań. Nic oprócz miłej rozmowy jeśli już się odezwie :) Bo zawsze przy takich okazjach siedzi nachmurzony,a jeśli już się odzywa to sypie z rękawa zazdrością na lewo i prawo. Tylko nie mam jeszcze pewności jak w razie czego zareagować na jakieś zarzuty... Może Ty Dkkl coś doradzisz? :) Dzisiaj rano dostałam miłego smsa od starego przyjaciela który zapewnił,że jeśli będę go potrzebować zawsze mogę na niego liczyć :) Chwała bogu ,że jeszcze mam parę bliskich osób :) I słysząc dźwięk dzwonka nawet nie miałam jak zwykle podskoku serca aż po same gardło któremu towarzyszy myśl "a może to on"? jestem z siebie dumna :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alais Jak ja Cię podziwiam za taką postawę, za to, że tak sobie radzisz i potrafisz się w tym wszystkim odnaleźć. W moim przypadku nie ma mowy o związku, bo to początek znajomości w dodatku telefonicznej a dokładnie smsowej. Mamy wspólnych znajomych i stąd się to wzięło. Chciał mnie poznać i dostał mój nr. Piszemy jakiś miesiąc ale teraz to raczej ja pierwsza piszę a on odpisuje. Nie wiem co dalej z tym robić? Zależy mi na tej znajomości ale jemu chyba jednak nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alais Podziwiam Cię za taką postawę i za to, że tak sobie z tym radzisz. W moim przypadku nie ma mowy o związku bo to dopiero początek znajomości w dodatku tylko telefonicznej a dokładnie smsowej. Mamy wspólnych znajomych i stąd się to wzięło. Chciał mnie poznać i dostał mój nr. Piszemy jakiś miesiąc ale teraz to raczej ja pierwsza piszę a on odpisuje. Nie wiem co dalej z tym robić? Zależy mi na tej znajomości ale jemu chyba jednak nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym nie pisała pierwsza. Utnij to,a jeśli za jakiś czas się nie odezwie to chyba świadczy jedynie o tym,że nic nie zaiskrzyło z jego strony. nie rozmawiaj też o nim z nikim,żeby przypadkiem gdyby pytał nie wyszło na to,że o nim rozmyślasz bez końca:) A jeśli się odezwie pytając czy coś się stało,napisz mu jakoś żartobliwie,że to rola mężczyzny aby się pierwszemu odezwać ;) Później już tylko czekaj co dalej. Przynajmniej ja bym tak to rozegrała :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monisiaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
ja tak miałam z moim mężem i poki płakałam, walczyłam i sie starałam on miał mnie w dupie, aż pewnego dnia powiedziałam sobie dość! i przestałam płakac, wlaczyc itd zaczełam mysle c o osbie, dbac o siebie, wychodzic i jak wokół mnie zaczał sie kręcic ktos inny nagle mój mąz mnie dostrzegł i doszedł do wniosku jak bardzo mnie kocha. Trzeba olac faceta i jesli ma byc ok to bedzie a jesli on nie wroci to znaczy ze to nie ten facet ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dyniaaa888877777778
Ja tez Cie podziwiam za taka postawe. nie piszesz powodow swojego rozstania, moze autorko powiesz kilka slow? ja jestem w podobnej sytuacji, gdy go widze to tez jestem na bostwo. Niezbyt czesto go widze, nie pisze, nie narzucam sie... tez czekam, ale przestaje juz wierzyc. posypalo nam sie chyba juz 2 miesiace temu, a nie mamy kontaktu zadnego od 2-3 tygodni. nie jest fajnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No cóż,ogólnie chodziło o inne i o jego zachowanie. O to jak się ze mną nie liczy,oszukuje i żyje jakby był wolny. No ale koniec końców on zostawił mnie z zazdrości co jest patrząc na jego zachowanie ewidentnie śmieszne gdyż ja nie robiłam nic. Mogłabym odpuscić,ale powiedziałam sobie,że nie tym razem. Albo on dostrzeże swoje błędy i naprawi je albo przykro mi ale żegnaj kotku. Już nie raz,nie dwa,nie dziesięć dawałam się nabierać na jego obietnice i nigdy więcej. Muszę przecież myśleć również o swoim poczuciu bezpieczeństwa i zdrowiu psychicznym. Monisiaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Właśnie. Sądzę,ze póki dajemy im wybór,jesteśmy "w zapasie" to oni chętnie będą z tego korzystać. A gdy wyboru już nie ma muszą nareszcie siłą rzeczy przemyśleć sprawę i wybrać. Napisz coś więcej o tym co się działo u ciebie :) Dyniaaa888877777778 Ja sobie obiecałam,że nie będę czekać więcej niż parę miesięcy. jeśli nic z tego nie wyjdzie,nie zmieni się to zwyczajnie zaczynam szukać innego. Nie ma co się łudzić w nieskończoność i szkoda tracić czas na tak niedojrzałych "chłopaczków". Przecież chcemy prawdziwych mężczyzn prawda :) ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kawloon
Zazdroszcze tym, ktore wreszcie wyszly z zaloby po rozstaniu, albo przynajmniej potrafia sie usmiechac i udawac, ze wszystko jest dobrze. U mnie bylo zle juz od jakichs 6 ciu miesiecy, a ostatnie 2 to juz kompletna porazka. On mnie tak od siebie odepchnal, ze az moja wielka i goraca milosc troche zmalala i ostygla. Chwilami myslalam ze juz go wcale nie kocham, przez to ze on nie okazywal mi zadnego zainteresowania. W jego towarzystwie czulam sie doslownie samotna ( i niepotrzebna) Przez ostatni rok (tak mowia mi wszyscy znajomi) bardzo 'wyladnialam' ( inny kolor wlosow, fryzura, makijaz, ciuchy, szpilki, paznokcie), schudlam ( przez stres), bardzo sie staralam zeby byc dla niego piekna, pachnaca, usmiechnieta. A on.... On tego w ogole nie zauwazal. Nie uslyszalam od niego ani jednego komplementu, a wrecz rozgladal sie za innymi. 2 tygodnie temu powiedzialam mu ze to koniec, wygarnelam mu co mu siedzialo na duszy, ale blagal o szanse, nie chcial mnie wypuscic z domu.wiec oczywiscie sie zgodzilam dalej z nim byc. Na drugi dzien dowiedzialam sie o czyms niewybaczalnym. Spakowalam swoje manele, co do jednej pary majtek, i napisalam mu ze to koniec. Od tamtego czasu przyslal mi jednego smsa, ja placze, ale wiem ze juz nie mozemy byc razem, chocciaz tak bardzo bym chciala. On sie nawet nie stara, i to jest najgorsze. Sprawdzam telefon, email, jestem zalosna :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na babe zapier­dalaj całe życie a i tak jej źle i się puści - co byś nie robił zawsze jest nie tak. A kubuś w. obieca naleśniki i już nogi same się rozkładają dla magazyniera z fabryki suwaków. Żałosne szmaty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kawloon Ja też udaję ale co z tego? Nie dostrzegł tego? Dostrzeże inny tylko daj sobie czas. Mój też nie docenił,nie widział ile dla niego robiłam i ile poświęciłam. Kiedy o tym z nim rozmawiałam on trzymał się na upartego tylko naszych kłótni które jak wiadomo są w każdym związku. Obrał taktykę "nie ważne co zrobiłaś dla mnie dobrego,to się nie liczy". Nie wiem co mu to przyniosło czy ile daje teraz,może tak dla niego łatwiej? Nie otworzą mu się oczy,inny doceni to jak potrafię bez reszty oddać się dla związku,jak potrafię dbać i troszczyć się. To już nie będzie miłość,bo wiem,ze innego nie pokocham ale liczę na przyjaźń która gdzieś tam muśnie o głębsze uczucie. Dziewczyny zasługujemy na to co najlepsze:) Ja nie jestem może wielką pięknością,ot przeciętna dziewczyna,figury też nie mam boskiej,tu i ówdzie za dużo. Mam wiele wad,jestem pyskata,wybuchowa,uparta. Ale wiem jedno :) Jeśli kocham to bezgranicznie,a jeśli z kimś jestem to nie na pół gwizdka tylko zatracam się w tym cała. W czasie mojego związku trzech mężczyzn poprosiło mnie o rękę i nie byli to desperaci. Często słyszę od znajomych,że chcieliby kobiety takiej jak ja. Może i czasem wrednej małpy ale za to bez reszty kochającej. Takiej która potrafi rzucić wszystko i przybiec z pomocą czy wsparciem swoim bliskim. Więc może nie jest ze mną aż tak źle i starą panną nie zostanę ;) Przykre tylko jest to,że docenia to każdy,tylko nie ten na którym tak mi zależy... Zgorzkniałemu panu wyżej podziękujemy za wiele wnoszącą wypowiedź :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dxvxvxdfddsdddzvzvzvvfdffdf
nie widze nadziei.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kawloon
Ja to twoje calkowite przeciwienstwo :P ja jestem spokojna, nigdy nie nie kloce, zawsze wyrozumiala. Ale tak jak ty, zawsze o niego dbalam i troszczylam sie, bylam czula ale nie nachalna, zdecydowanie nie ograniczalam go, mogl lazic gdzie chcial i kiedy chcial, nie bylam zaborcza ani nie okazywalam zazdrosci kiedy nie bylo powodu. On mi bardzo rzadko okazywal czulosc, wyznal milosc jeden jedyny raz przez 4 lata, ale tez o mnie dbal, kupowal co chcialam, zabieral na wakacje, na weekendy do paryza. No ale ostatnimi czasy czulam sie jak piate kolo u wozu, poprostu nieszczesliwa. Ale teraz wspominam wszystkie dobre chwile, ogladam zdjecia z wakacji, i czekam ;( Zeby nie bylo, nie zamknelam sie w 4 scianach- bylam 2 razy na silowni, dzisiaj wieczorem znowu ide, bylam pobiegac wczoraj rano, normalnie chodze do pracy, raz wyszlam ze znajomymi na drinka, co skonczylo sie 5 cioma drinkami i klubem, oraz lekkim kacem na drugi dzien, bylam w kinie na 'happy feet 2', jutro jestem umowiona na drinka z innym znajomym, w weekend w sobote i niedziele bylam na spacerze i kawie z przyjciolka. Jakos sobie organizuje czas, ale niby jestem w tym miejscach, ale myslami mnie tam nie ma- myslami jestem z nim;( Wczoraj plakalam do poduszki i wyobrazalam sobie ze on lezy obok;( ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kawloon
A jak chodzilismy razem do kina to on zawsze trzymal moja reke, i ostatnio jak siedzialam sama w tym kinie, to mi lzy plynely,i siesa,a potrzymalam za ta reke :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też robiąc cokolwiek myślami jestem z nim. To chyba normalne. Ciągle myślę sobie -o,to chciałabym mu pokazać-muszę go tu zabrać-muszę mu o tym opowiedzieć- łapiąc się na tym,że przecież nie ma go obok. Wiele mnie później kosztuje przełkniecie łez... Robiąc coś co zawsze robiliśmy we dwoje i naprawdę to lubiliśmy odbębniam to raz dwa byle minęło. Nawet nie jem naszych ulubionych dań,nie oglądam naszych ulubionych filmów,nie robię nic co przypomina mi o nim. Ale to nie ma większego sensu bo wystarczy zapach,widok,droga którą często jeździliśmy i gotowe. Ostatnio kolega żartobliwie zmierzwił mi włosy,jak zawsze były no i płacz gotowy :o Ale powoli do przodu i myślę,a przynajmniej mam taką nadzieję,że oswoję się z tym na tyle,żeby znów normalnie żyć. Kiedy jest mi naprawdę ciężko mówię sobie "idiotko,mu to wisi,robi co chce i pewnie nawet o tobie nie myśli" biorę głęboki wdech i jest troszkę lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kawloon
Ja nie wiem jak ja przetrwam nastepny tydzien, miesiac bez niego. Czuje ze z kazdym dniem bez kontaktu, jestesmy coraz dalej od siebie, i z jednej strony mysle sobie ' bardzo dobrze, juz nie bedziesz ranil moich uczuc!', a z drugiej strony boje sie, ze jak tak dalej bedzie, zero kntaktu, to w pewnym momencie nie bedzie powrotu- boje sie ze on o mnie zapomni, pozna inna, wyrzuci mnie ze swojego zycia na zawsze, a ja jeszcze bardzo bardzo dlugo sobie z tym nie poradze. Ja nie mam motywacji do niczego. Robie wszystko jak maszyna, bez uczuc i pasji. Powiedz , co jeszcze robisz zeby zapomniec i zeby bylo troszke lzej :( Czy naprawde juz nie jestescie razem od roku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prawie... Ale to był codzienny kontakt,na zmianę miłość,chęć naprawienia,poprawy,zmiany siebie z wrogością i nienawiścią. Ciągły kontakt. Ostatnio napisał do mnie wczoraj,ja do niego,że koniec,odpuszczam i cisza. Tu nic nie zdziałasz. Widać dla nich dobra wola i chęci to za mało. Jestem wściekła,rozżalona,stęskniona i za przeproszeniem sram już na to ;) Kocha mnie? Zależy mu to nie pozwoli sobie na utratę mnie. Jest inaczej to choćbyśmy na rzęsach stawały to nic nie wskóramy. Skupiam się na sobie od jakiegoś czasu ,robię wszystko byle zająć myśli. Brat bardzo mnie wspiera. Co jeszcze można by zrobić aby się pozbierać? Sama chciałabym wiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość space for you
Alais bardzo optymistycznie piszesz, a ja mam dziś akurat mega dół, więc dobrze się to czyta :) Tyle,że u mnie sytuacja trochę poważniejsza, bo zostawił mnie mąż, mnie i małe dziecko. Zatęsknił za życiem bez zobowiązań i zabawą, to już było jakiś czas temu i z tego się otrząsnęłam. Ale niestety pojawiają się myśli, że już nic dobrego mnie w życiu nie czeka. Ciężko przejść przez to, ale się staram :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i :) ?? Pobawi się i pewnego dnia obudzi z ręką w nocniku ,sam,bez bliskiej kochającej osoby przy boku. Co najwyżej może się pocieszać przelotnymi przygodami,a i to jak długo? Będzie się starzał,a młode panienki na niego nie polecą ;) Jeszcze może wrócić z podkulonym ogonem,a wtedy??? Władza Twoja ;) :) :) Mój tak samo,chyba za wolnością mu się zatęskniło i co? Wiem,że powoli do niego dociera. Może i nic z tego nie będzie ale jeśli pewnego dnia uświadomi sobie jaki był głupi i odezwie się to poczuję satysfakcję. Podłe ale niestety,też mam uczucia. Już się tu żalił na kafeterii w paru tematach,że nie otrząśnie się z miłości do mnie nigdy i jestem tą jedną jedyną jego wielką miłością... Pfff,w dziwny sposób to okazuje ale niech mu będzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok dziewczyny kochane:) Ja wyłączam tel i zmykam do wanny na pachnący relaksik z książką :P A wy piszcie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×