Gość wychodzę z tego Napisano Luty 28, 2012 Witam. Jakiś czas temu zostałam porzucona przez faceta. Związek wyglądał podobnie jak poprzednie. Najpierw ON mówił mi jaka jestem mądra, piękna, dobra. Adorował, zabiegał, sprawiał, że czułam się tą jedną wyjątkową kobietą. Po 3 miesiącach zaczęło mu brakować czasu, wiecznie zmęczony, małomówny. a ja odurzona tymi wszystkimi komplementami chciałam jeszcze i jeszcze. nie mogłam sie pogodzić z nagłym brakiem zainteresowania, wręcz chłodem. Przepychanka z prosbami płaczem, jego powroty coraz dłuzsze okresy milczenia i nieporozumien.Tak podobnie wyglądały moje poprzednie związki. Ten ostatni trwał 3 lata i chyba czułam kiedy zbliża się koniec, bo ten moment nawet mnie jakos szczegolnie nie zaskoczyl. Potem znajoma powiedziala mi ze to typowe uzaleznienie od milosci , ze ja nieswiadomie wybieram mezczyzn z problemami, którzy maja chec opiekowania się krucha kobieta a potem czują się nią przyduszeni, bo przez przyzwyczajenie do stalego pocieszania i chwallenia staje się roszczeniowa i zaborcza. Poznałąm na fotce chlopaka miesiac temu i zauwazylam wlasnie ten sam problem. Niby pewny siebie i zaradny chcial mi we wszystkim pomagac, ciagle mowil ze jestem bog wie jak zajebista. A na mnie to juz nie robilo wrazenia, bo ostatnio slyszalam doslownie to samo. Zakonczylam te znajomosc zanim się cokolwiek rozwinęło, bo zwyczajnie się boję kolejnej porażki. powiedzcie i jak kochac normalniie? Jak nie byc zazdrosną i nie przyduszac faceta ciągła niepewnoscia. Za kazdym razem jak mialam chlopaka to zawsze podejrzewalam go ze nie jest zupelnie szczery ze mna i potem sie okazywalo ze mam racje. Czy wszyscy faceci klamia, gdzie sa ci wierni i dobrzy sie pytam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach