Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hhhhuuuuuttttaaaa

różne podejście do pieniędzy w związku

Polecane posty

Gość aqu-qu
ale Ty podajesz konkretne kwoty, a autorka zupełnie co innego pisze. To, że razem zamieszkają nie znaczy, że od razu trzeba kredyt brać. A samochód, ja nie uważam że trzeba mieć - koszty utrzymania są coraz większe a auto nie jest niezbędne przecież

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhuuuuuttttaaaa
wg mnie musimy miec 2 pokoje, bo on duzo pracuje w domu, czesto do pozna. ja wtedy musze byc np cicho, filmy na sluchawkach, zeby pogadac przez tel musze wychodzic do kuchni itd. nie wyobrazam sobie w takim systemie miec 1 pokoj - drugi to musi byc jego biuro te wydatki sa przyblizone. czasem na ciuchy nie wydam nic, czasem wydam wiecej, czasem nie chodze na silownie i basen itd. czasem tez mam fuchy i w efekcie mam pod 4 tysiace. czasem wydam wiecej, czasem mniej, tysiac zl jednak zawsz laduje na osobnym koncie. myslalam tez o tym, ze moze on tak naprawde zarabia mniej, tylko wstydzi sie mi powiedziec? to by rzecz jasna zmienilo postac rzeczy, ja sie chetnie dziele i nie mam z tym problemow. mysle jednak, ze moje rachunki sa dobre i on chomikuje to siano, nie wiadomo na co. poki co jak wracam z zakupow itd to patrzy na mnie tak troche krzywo, jakby przeczuwajac trudnosci w przyszlosci. drogie restautacje w ogole odpadaja - chodzimy tak naprawde do barow, obiad maks 15 zl. na kino mu zal, na imprezy mu zal. juz teraz troche mnie to uwiera, a mysle, ze jak zaczniemy mieszkac razem bedzie znacznie gorzej. martwie sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hfggdg
nogo ja to wiem ze lodowka sie zepsuje a talerze potluka... ale widze ze czegos nie rozumiesz wiec Ci to rozpisze: autporka za 10 lat decyduje sie kupic mieszkanie. do pomalowania, nieumeblowane, itd. bierze kredyt, dajmy na to 400 tys (na samo mieszkanie), do tego przypuscmy 50 tys na meble. a teraz ja. mam swoj odurzacz, swoja kuchenke, swoja lodowke, talerze. za 10 lat biore 300tys na mieszkanie. ok, moze ta moja lodowka zepsuje sie za 6 lat, wtedy kupie nowa, moze talerze potluka sie za rok, kupie nowe, ale ca;y czas mam ta ciaglosc, jedno sie psuje, kupuje nowe, na zmiane, stopniowo. i na pewno wszystkie sprzety nie padna mi w dniu wziecia kredytu. a juz yych dodatkowych 50tys nie musze brac. teraz rozumiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hfggdg
Ty sie zachowujesz jakbys 15 lat miala a nie 26!! normalne ze facet patrzy na Ciebie krzywo bo on odklada jak najwiecej i mysli o powazniej przyszlosci a Ty rozrzucasz na prawo i lewo. i w dodatku tego nie rozumiesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"tak, odkladam 1 tys zl miesiecznie ZAWSZE i go nie ruszam, to jest moj priorytet w zwiazku z ratami za studia i wakacjami. " Czekaj, to odkładasz, czy wydajesz na studia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhuuuuuttttaaaa
czy to, ze mam w nosie sprzety, lodowki, talerze i inne bajery, wole za to isc na dobra impreze i przepuscic 10 tys zl na wakacje swiadczy o tym, ze nie nadaje sie do zwiazku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie oszukuj się, to nie kwestia "wolenia". Lodówkę i tak kupisz, bo bez lodówki nie da się funkcjonować, a więc zapłacisz za to i za to (no chyba że chcesz jeść tylko w restauracjach)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhuuuuuttttaaaa
1 tys zl idzie na 2 glowne wydatki ekstra - wakacje i studia. studia place ratami, lacznie jest ich 4. czyli czasem wydaje, czasem odkladam i czekam na termin splaty nastepnej raty. w kazdym razie we wrzesniu tego roku z tych odkladanych co miesiac pieniedzy nie bedzie nic - studia i wakacje stana sie przeszloscia :). wtedy ten tysiak bedzie szedl na wklad wlasny w kredyt na mieszkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym koniecznych wydatków na studia nie traktował jako "zaoszczędzone pieniądze". To tak jak byś mówiła, że zaoszczędzasz 2000zł co miesiąc i z tego płacisz mieszkanie:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem, rozumiem. Ale nie rozumiem czemu robicie z autorki nieodpowiedzialną gówniarę tylko dlatego, że oprócz tego, że mysli o przyszłości (raz jeszcze podkreślam odkładany co miesiąc tysiak - co za 10 lat da już 120 tysiaków, a to wystarczy na więcej niż talerze i lodówka do nowego mieszkania), to chce też cieszyć się teraźniejszością. To głupie - rezygnować ze wszystkich przyjemności w wieku 26 lat(a kiedy będzie lepszy czas na przyjemności!?), żeby kiedyś tam, w jakiejś bliżej nieokreślonej przyszłości, było "lżej". A co jeśli w grudniu 2012 faktycznie będzie koniec świata? Autorka przynajmniej będzie miała satysfakcję, że sobie pożyła. A reszta będzie miała satysfakcję, że do końca świata dotarła z dużymi oszczędnościami :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"raz jeszcze podkreślam odkładany co miesiąc tysiak - co za 10 lat da już 120 tysiaków, a to wystarczy na więcej niż talerze i lodówka do nowego mieszkania" Nic nie da bo to pieniądze na studia i wakacje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ja bym koniecznych wydatków na studia nie traktował jako "zaoszczędzone pieniądze". To tak jak byś mówiła, że zaoszczędzasz 2000zł co miesiąc i z tego płacisz mieszkanie " Tu sięa kurat zgodzę i faktycznie kasa oszczędzona, żeby zaraz wydać, jest raczej umiarkowanie oszczędzona - myslałam, że oszczędzasz i nie ruszasz ;) Nadal jednak uważam, że nie robisz nic złego. Życie jest za krótkie, żeby odmawiać sobie wszystkich przyjemności :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkowataa
Autorko- oczywiście, ze nadajesz się do związku :) Tylko zastanów się czy z meżczyzną, który ma diametralnie inne podejście do życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hfggdg
no wlasnie, autorka odlozony tysiac wydaje na studia i wakacje, czyli na dobra sprawe go nie odklada. po prostu zyje z miesiaca na miesiac i jest zwyklym golodupcem bo wszystkie pieniadze wydaje i nic nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie czytalam calosci wiec
tylko generalnie. Praktycznie jest zamieszkac razem po slubie dopiero. Wtedy jest wspolnota majatkowa, bez zadnych ograniczen, wspolna kasa , kazdy z niej bierze, nac o potrzebuje. Oczywiscie, jak to w malzenstwie,dwypadaloby przed slubem dogadac sie co do sposobu wydawania pieniadzy, okreslivc, czy pasujecie do siebie, bo jak calkiem nie, to tylko sie bedziecie gryżc. Nie wypbrazam sobie sensownego podziaaly kasy na pol gwizdka - w sensie partner( ktory moze sie przeciez zmienic, skoro nie mąz) , to juz lepiej isc w spontan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hfggdg
alez nikt nie mowi ze ma odmawiac sobie wszystkich przyjemnosci. ale przyjemnoscia moze byc rowniez wspolnie przygotowana kolacja w domu przy swiecach. nie trzeba wydawac 100zl na restauracje zeby miec przyjemnosc. czy wakacje w krakowie sa gorsze od wakacji na majorce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hfggdg
a co zmienia malzenstwo? czy moj zwiazek,mieszkajac z partnerem bez slubu, rozni sie od zwiazku mouch rodzicow ktorzy slub maja? w sensie finansowym oczywiscie. nie. bo tak czy inaczej wspolnota finansowa tworzy sie w momencie wspolnego zamieszkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkowataa
Oczywiście, ze wakacje w Krakowie są gorsze niż te na Majorce. Ktoś tu chyba zaczyna być zabawny:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhuuuuuttttaaaa
a to przepraszam, jesli wypowiadalam sie niejasno - na biezace zycie idzie mi 2,5 tys zl. reszta laduje na osobnym koncie pt studia+wakacje. i jedno i drugie ma to do siebie, ze nie jest produkt, a pewna usluga i po jej zakonczeniu po kasie nie bedzie sladu. od wrzesnia, kiedy odejda mi studia i wakacje zamierzam oszczedzac 1 tys zl na mieszkanie. wtedy ta kasa bedzie sie kumulowac i kupie za nia cos "namacalnego". i oczywiscie, moge jezdzic do krakowa, moge jesc pasztety, moge nie chodzic na imprezy. tyle ze ja to lubie! kocham mojego faceta calym sercem, ale pytanie: dlaczego mam z tego zrezygnowac? w imie milosci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"kocham mojego faceta calym sercem, ale pytanie: dlaczego mam z tego zrezygnowac? w imie milosci? " W imię nie tyrania do 67roku życia, a więc ogólnego rozsądku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
Dkkl dkkl@tlen.pl'; "kocham mojego faceta calym sercem, ale pytanie: dlaczego mam z tego zrezygnowac? w imie milosci? " W imię nie tyrania do 67roku życia, a więc ogólnego rozsądku no jak będzie jeść tylko pasztety to padnie na jakiegoś raka żołądka i faktycznie nie będzie pracowąć do 67 roku życia, bo nie dożyje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhuuuuuttttaaaa
w ogole powiem wam ze jestem zaskoczona... w moim towarzystwie uchodze za rozsadna powiedzmy "kobiete sukcesu" przez to ze inwestuje tyle kasy w edukacje i jednak jak na moj wiek, wyksztalcenie humanistyczne i polskie realia zarabiam dosc duzo. a tutaj widze wielka jechanka, ze jestem nieodpowiedzialna gowniara :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"no jak będzie jeść tylko pasztety to padnie na jakiegoś raka żołądka i faktycznie nie będzie pracowąć do 67 roku życia, bo nie dożyje." Dokładnie :] A do 67 roku życia i tak wszystkie będziemy tyrać ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hfggdg
a czy ona nie moze tego wyposrodkowac? facet je pasztety, ona je w restauracjach. nie moze zaczac gotowac w domu? taniej niz w restauracji a lepsze niz pasztet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"no jak będzie jeść tylko pasztety to padnie na jakiegoś raka żołądka i faktycznie nie będzie pracowąć do 67 roku życia, bo nie dożyje." 'Dokładnie :]' Nie musisz kupować śmieciowego jedzenia by postępować w miarę ekonomicznie. Zdrowy pomidor, czy soja są dużo tańsze niż śmieciowy pasztet, a są z zasady zdrowsze niż to co podają w większości restauracji, ale to osobny temat. "A do 67 roku życia i tak wszystkie będziemy tyrać ;P" No chyba, że inwestujesz i masz oszczędności i w wieku 50lat będziesz mogła żyć z odsetek/dywidend.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhuuuuuttttaaaa
przypominam ze na chwile obecna na imprezy i restauracje wydaje ok 200 zl miesiecznie! nie jadam na miescie codziennie gotuje i to gotuje dobrze. ale wiecie, od paru miesiecy marzy mi sie sushi... i nie mam z kim isc, przeciez moj kochany nie wyda w knajpie 100 zl :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kyfkiy
a gdzie pracujesz ze bez studiów zarabiasz aż tyle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhuuuuuttttaaaa
mam studia magisterskie, teraz robie podyplomowke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kyfkiy
ahaa, to sper masz zarobki, zdzradzisz jaka branza i stanowikso?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"ona je w restauracjach." JADA. Nie JE, a JADA. Różnica jest taka, że JADANIE polega na tym, że czasem się do knajpy wyskoczy, a JEDZENIE, że nie uznaje się domowego żarcia :P Jasne, życie jest sztuką kompromisów, ale tutaj obydwie strony muszą się nieco nagiąć. I prawdę mówiąc uważam, że niepotrzebnie w ogóle robi się tu z tego problem. Owszem, nie zawsze, ale zazwyczaj jednak ludzie się w naturalny sposób "docierają". I tego Ci właśnie autorko życzę, żeby Wam się najzwyczajniej w świecie ułoży :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×