Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

luska46

Mamusie Grudzień 2012 :)

Polecane posty

terlikula, gratuluje, i zazdroszczę takiego przebiegu porodu. nawet nie wiem już co mam napisać bo to się nudne robi, czuję taką frustracje że szkoda gadać, z godzinę przed KTG dostałam skurczy mocnych jak nie wiem co ale bolesnych średnio. Na KTG położna i lekarka zdziwione że się z bólu nie zwijam, myślałby że to początek porodu, dostałam taką dawkę nospy w dupala że się cały pośladek mnie boli i miałam czekać na rozwój wydarzeń, oczywiście poza szpitalem. Pokrążyłam dwie godziny po warszawie i stwierdziłam że skurcze nadal mam ale jakoś się nie nakręcają więc wróciłam do domu, jeszcze w trakcie powrotu do domu zostałam porzucona przez mojego pseudopartnera.... że może jednak zostaniemy na etapie koleżeństwa... i tak oto wróciłam do domu roztrzęsiona, zapłakana i w ogóle niechętna do życia. Teraz tylko sobie siedzę i patrzę w ścianę i już zupełnie nie czuje siły na nic a w szczególności na poród. Od to tyle co u mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Titucha, strasznie smutno brzmisz. A czy twój partner jest ojcem Twojego dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
titucha, dawaj namiary na tego mega dooopka!!!!!!! kwalifikuje się do obicia mu mordy przez inne ciężarne!!!!! co za jakiś...aż brak mi słów...! >8-E

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Justi Głowa do góry, ja też jestem już zniechęcona i powoli rozdrażniona, bo przecież już powinno się coś dziać a tu nic, zero :( ale wiesz, pocieszające jest jednak to że prędzej czy później w końcu urodzimy :P 🌼 titucha bardzo mi przykro z powodu Twojej sytuacji, jesteś bardzo dzielna pomimo tego że nie masz partnera jak praktycznie każda z nas, podziwiam Ciebie i jestem w Tobą myślami. Dasz radę, dużo już zniosłaś a teraz myśl o dzieciątku na pewno podniesie Ciebie na duchu. Myślę że będziesz kolejną do rozpakowania - przynajmniej coś się u Ciebie dzieje ;) trzymam mocno kciuki za szybkie Twoje rozpakowanie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W gruncie rzeczy, gdybyśmy tak z tymi brzuchami się zgrały i zawitały u pseudopartnera jak go nazwałaś to byłby na pewno zdziwiony, a porządny wpierd... nie byłby złym pomysłem. Titucha jestem przekonana że on nawet nie zasługuje na Ciebie a prędzej czy później - znajdziesz godnego partnera dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Titucha, To bardzo przykra wiadomość. Dlaczego Ci faceci sa niedorozwinieci? Mój też uciekł jak się okazało że bliźniaki. Chyba za dużo oczekiwałam i nie wzięłam pod uwagę, że on też przeżył szok. No ale po 3 dniach skończyła się moja cierpliwość. I zrobiłam awanturę, że albo się będzie zachowywał jak na dorosłego (40 lat) przystało albo na pewno będzie płacił alimenty i to nie male, bo ja na to nie pozwolę!! Po czym powiedziałam, żeby to sobie przemyślał i że czekam w domu, po czym odjechałam z piskiem opon. Przyjechał i przyznał mi rację od tamtej pory zaczął zachowywać się jak przyszły ojciec. A teraz w ogóle biega jak nakręcony. Dziś pojechał po moje auto bo w końcu zaczął zdawać sobie sprawę z tego że niebawem będę musiała przemieszczać się z dziećmi a on musi pracować. Może u Ciebie będzie podobnie. Daj mu kilka dni i w końcu powiedz co myślisz. Nie naciskaj tylko daj alternatywę albo albo-jak jest dojrzałym facetem to podejmie wyzwanie a jak nie jest to niech idzie w cholerę ze swoimi zabawkami i poszuka innej piaskownicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
titucha też nie wiem czy jest to ojciec Twojego bobasa, ale takie zachowanie względem kobiety która lada chwila ma rodzić...to chyba już mówi całkiem sporo o dojrzałości tego człowieka. więc jeśli to był "tylko" partner (nie ojciec), niech się wali i spada na drzewo, bo absolutnie ani na Ciebie ani na Twoje dziecko nie zasługuje, nie ma co o niego walczyć. a jeśli to był ojciec- w sumie tak samo- po co naciskać i namawiać? jeśli się przestraszył i to zrozumie to sam wróci. a jeśli nie wróci- tak czy siak nie warto mu odpuszczać jako ojcu, bo będzie nim zawsze bez względu na relacje między wami. a jako partner już pokazał na co go stać. się zdenerwowałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Titucha po co Ci taki nieodpowiedzialny facet. Jesteś silna i sama sobie dasz radę z dzieckiem,które lada dzień będzie z Tobą. Trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
titucha odezwij się jak się czujesz i co tam się dzieje :) 🌼 🌼 Łóżeczko udało mi się przygotować "na gotowo", teraz to już na pewno mogę rodzić :) zostało przeniesienie komody do dużego pokoju z pokoiku Natalki. 🌼 Jadę dziś po M do Bydgoszczy autem, dobrych kilka km mam i tak w ogóle zaczęłam się zastanawiać że ja wciąż gdzieś jeżdżę, biegam a niezbędnych dokumentów "w razie czego" nie noszę ze sobą, dziś już biorę, a nóż coś się wydarzy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzidka-2012
Gratulacje kolejnym mamusiom ! :) Ja mam termin na 25, ale już bym strasznie chciała urodzić. No cóż, nic się nie da niestety przyspieszyć, trzeba czekać, aż Maluch sam postanowi wyjść. Byłam dzisiaj u fryzjera, bo później mogłabym już nie zdążyć, śnieg u mnie sypie strasznie i ślisko jest, można orła wywinąć. U mnie Mikołaj już był rano :) Dostałam fajny olejek do kąpieli, także wieczorem relax w wannie :P)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gosik, Justi, Misia, Mama, domi. Dziękuję wam za wsparcie. sytuacja u mnie jest zagmatwana. Ojciec mojego dziecka zwinął się już na początku ciąży i to nie bez zagwarantowania mi dodatkowych emocji z tym związanych. Wiedziałam na co się piszę, nie chce od niego alimentów ani nie chcę go oglądać.Obecny "pseudopartner" zjawił się już w ciąży i to dość zaawansowanej bo w jakimś 6 miesiącu? Pseudopartnerem jest bo dostał czas na oswojenie się z sytuacją, rozumiem że dla niego to nie łatwe no i jak widać się nie oswoił. Tylko jak zwykle zostaje sama jak najbardziej potrzebuje wsparcia. Miał mi towarzyszyć przy porodzie, woził mnie na tą głupia izbę przyjęć ( bo ja sierota bez samochodu). I już pomijając moją kondycję psychiczną to z niczym nie dam rady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
titucha a mysle tak jak mama wszelkimi kończynami podpisuje sie pod jej wpisem. Po prostu facet stchórzył i tyle, teraz tylko pytanie czy sie opamieta czy nie, jesli nie to zdaje sie jednak niewielka strata... dasz sobie rade bez wzgledu na dalszy rozwój wydarzeń zobaczysz!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dasz sobie radę. Dzieci dają kopa naprawdę-ja w ciąży też myślałam że taka słaba jestem itd. Nieprawda. Dla moich żabek zrobię wszystko i mimo że nie są idealne jak bym chciała to niebawem będą ;-) na razie przestaje zauważać całą resztę bo liczą się tylko oni. Jestem pewną że u ciebie też tak będzie. Bądź dzielna, bo masz dla kogo. :-*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
titucha, jest Ci ciężko to zrozumiałe i dlatego wydaje Ci się, że nie dasz rady z niczym. to nieprawda. dasz radę ze wszystkim. teraz tylko dwie osoby są najważniejsze- Ty i Twoje dziecko. dlatego najlepiej schować "dumę" do kieszeni i jeżeli koleś oferuje Ci tzw "przyjaźń" to ją bierz- niech Ci chociaż pomaga w dowózkach do szpitala. to boli, nadal widywać człowieka, jeśli oczekiwałaś od niego poważnego zaangażowania i się zawiodłaś, wiem. ale uważam, że powinnaś z kolesiem pogadać i ustalić czy nadal możesz na niego liczyć jak na "przyjaciela".... (a ojcu dziecka, choćby nie wiem co, nie odpuściłabym alimentów).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antałek30
ale tu dziś smutno :( titucha trzymaj się musisz być dzielna dla swojego dziecka, ono cię potrzebuje tak jak ty potrzebujesz jego :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
titucha jestem podobnego zdania co Justi, bo może jednak warto skorzystać z jego pomocy ? zawsze będziesz miała "fizyczne" wsparcie, ale oczywiście wszystko zależy od Ciebie i Twojego podejścia do tego tematu. Przyjaciel, kolega - ale zawsze ktoś , nie będziesz dzięki temu sama :) Odpocznij, przemyśl, teraz może to "gorszy" moment dla Ciebie ale za chwilkę to minie i na nowo nabierzesz sił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antałek30
też bym nie odpuściła alimentów, życie kosztuje i kasa ci bedzie potrzebna, kobieto nie daj się walcz o swoje !! dziś Mikołaj, ja już prezenty rozdałam moim siostrzenicom bliźniaczkom, ciekawe czy do mnie przyjdzie Mikołaj... sama siedzę w domku, nudno, cicho, idę ubierać choinkę żeby było jakoś weselej .. wiecie co zauważyłam? że jak piję kompot z WIŚNI to moja mała nie daje mi normalnie funkcjonować, chyba ją to drażni i nie lubi wiśni wczoraj do kompotu z wiśni dodałam truskawek ale i tak nie pomogło, po jednej wypitej przeze mnie szklance miałam popis tańca brzucha i malutkie stópki między żebrami ;/ wniosek? UNIKAĆ WIŚNI !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Antałek jeszcze kilka dni i truskawek tez już będziesz unikać no chyba że nie będziesz karmić swoim mlekiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
muszę dać radę, nie mam innego wyjścia. Własnie za młoda zjadłam śniadanie mimo że zjadłam na siłę to wiem że muszę. Justi,Misia, niektórzy nie potrafią dumy schować do kieszeni i ja niestety należę do tych osób. Wiem że mogę na niego liczyć pod tym względem i w zasadzie o cokolwiek bym go nie poprosiła pewnie przez jakiś czas pomógłby ale właśnie duma i smutek mi nie pozwolą poprosić nawet. A co do ojca dziecka to grubsza historia i nad alimenty choćby nie wiem jakie to pieniądze miał być przedkładam spokój swój i swojego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antałek30
bardzo chcę karmić ale jak to wyjdzie to się okaże monika a właśnie miałam się Ciebie pytać jak to jest z zakłądaniem cewnika kiedy zakłądają już na sali po podaniu znieczulenia czy kiedy?? i czy po operacji to już się ma założóne podkłądy poporodowe"/? bo wyobrażam sobie że już jak wyjmą dziecko to zaczyna się wszystko oczyszczać jak po porodzie naturalnym i wylewać dołem ? sorki że tak obrazowo ale mnie to ciekawi, przecież nie chciałabym opaplać łóżka ;/ szczerze Monika to boję się ;-( samej cesarki i sali operacyjnej, nie lubie ;-( ale chyba bardziej się boję porodu SN

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcyś87
Misia, te dwa dni jeszcze przetrwam jakoś:) ale czas mi się dłuży koszmarnie:) szkoda, że nie mogę przespać tego czasu:) titucha, przykro mi że coś takiego Cię spotkało i to w momencie kiedy tak bardzo potrzebny jest Ci spokój i poczucie bezpieczeństwa, ale myślę że jak zobaczysz swojego malucha to dostaniesz takiego "kopa" do działania, że będziesz w stanie góry przenosić. co do ojca dziecka, to podobnie jak dziewczyny nie znam sytuacji, ale też uważam że alimentów nie powinnaś odpuszczać. dziecko to jednak ogromne koszta, wydatki z roku na rok większe, poza tym nie wiesz jak Twoja sytuacja się potoczy, co Cię jeszcze spotka w życiu... nawet jeśli teraz będziesz sobie radziła finansowo i pieniądze od "tatusia" nie będą Ci niezbędne to warto byłoby je dziecku odkładać na start w dorosłe życie, jakiś rodzaj zabezpieczenia. faktem jest, że się dziecku należą i wg mnie powinnaś o nie zawalczyć - nie dla siebie przecież ale dla dziecka. pomyśl o tym... trzymam kciuki żeby wszystko się ułożyło i potoczyło po Twojej myśli:* trzymaj się:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
antałek, a czy to ożywienie po kompocie to aby nie przez cukier dodany do kompotu? :)) titucha, z tą dumą to ja cię rozumiem, pewnie dokładnie tak samo bym postąpiła - też tak mam. Zosia samosia. Skoro poznaliście się, gdy już bylaś w ciąży to powinien rozumieć na co się pisze. Z drugiej strony niektórzy faceci mają taki odruch "wybawiciela" czyli chęć zostania księciem dla kobiety "w potrzebie" (uwięzionej w wieży) - czasem nie zdają sobie sprawy, że takie pobudki to za mało, to wręcz egoizm - taka trochę pułapka. Nagle okazuje się, że to nie jest amerykański film tylko życie i że najczęsciej wcale nie jest pięknie i romantycznie... Powaga sytuacji i odpowiedzialności zapewne do niego dotarła i teraz wycofuje się rakiem z wcześniejszych, ewentualnych deklaracji... Przykre, bo najbardziej na tym cierpisz Ty - Ty, która teraz powinna się skupić na czymś zupełnie innym. Trzymam kciuki byś sobie poradziła. Ja bardzo popieram rady Justi i uważam, że byłoby super, gdybyś jednak spróbowała skorzystać - mimo wszytsko - z tego koleżeństwa. Ale z drugiej strony rozumiem Cię, jeśli tego nie zrobisz, bo on Cię bardzo zranił. Szczegóły znasz tylko Ty, a jak wiadomo - to w szczegółach tkwi istota - i sama podejmiesz najlepszą dla siebie/ dla Was decyzję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Antalek, mogę Ci odpowiedzieć jak to było u mnie. Przed wyjściem na salę operacyjną dostałam coś słonawego do wypicia (aby jelita nie zrobiły niespodzianki) w szczegóły nie wnikałam ;-) zrobiono mi wklucie już dzień wcześniej czyli ok 12 godz przed cc. Cewnik mi założono już po znieczuleniu zzo, więc nie czułam nawet kiedy.. Po porodzie od razu przekładają na łóżko transportowe w międzyczasie podkładaja wkładki te duże. I tak jedzie się na salę pooperacyjna.. Tam co jakiś czas położne podają znieczulenie (jak zzo) przestaje działać, sprawdzają jak macica się obkurcza, i zmieniają wkładki.. Później po 6 godz trafiłam na swoją salę i radz już sobie sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
marcyś,Kwestie alimentów przemyślałam już na wszystkie możliwe strony,Nawet nie chodzi o walkę o alimenty bo sprawa w sądzie załatwiła by problem ale po pierwsze wiem że on się będzie od płacenia uchylał a jednak zasądzone alimenty oraz ustalone ojcostwo da mu pełne prawo do dziecka a ja osobie skrajnie nie odpowiedzialnej dziecka nie powierzę nawet na sekundę. To już jest temat zamknięty aczkolwiek wolałabym żeby to wyglądało inaczej. gosik, no nie do końca jest tak że się poznaliśmy już w ciąży, my kiedyś, kiedyś byliśmy razem. Zjawił się nagle jako kolega i faktycznie przekształciło się to w coś więcej ale tylko i wyłącznie z jego inicjatywy bo ja się bałam zaufać i otworzyć, zaryzykowałam i mam. Usłyszałam że on patrząc na moje dziecko będzie widział oczami wyobraźni jak kto inny mi je robił... A wcześniej słyszałam ze on chce pokochać moje dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
marcyś, aż się zmierzyłam w obwodzie (wcześniej tego nie robiłam do tej pory) i mam równe 100cm - a mimo wszystko skóra na brzuchu już cienka jak pergamin. jejuuu, oby wytrzymała :P misia, tak - miałam na myśli mojego TŻ, który przyjeżdża tylko na weekendy, więc prezent mikołajowy dostanę jutro :D:D:D Justi, mój TŻ jak do tej pory w ogóle był "nie prezentowy" - w sensie on do tego w ogóle wagi żadnej nie przywiązywał - z żadnej okazji! Zazwyczaj było tak, że ja sama sobie coś pod choinkę kupowałam, pakowałam i wkładałam pod choinkę z innymi prezentami, a on mi oddawał kasę. Na moje urodziny zazwyczaj uzgadniał ze mną co mi kupi (a ja marzyłam o niespodziankach) - nawet musiałąm mu przypominać, by kupił prezenty dla swoich siostrzeńców, czy nawet rodziców, gdy jedziemy do nich w odwiedziny. Taki to typ - dla niego liczą się gesty, słowa, prawdziwe życie, a nie jakieś tam przedmioty :D No ale miarka się przebrała, kiedy na moje 30 urodziny nie dostałam od niego NIC - oczywiście były wspaniałe życzenia itp, ale zero prezentu! Kumulowałam żal w sobie długo, ale w końcu się wylało i mieliśmy na ten temat bardzo, ale to bardzo poważną dyskusję. No i prezent na dniach zostanie "nadrobiony", oprócz tego na mikołajki i pod choinkę też kupuje mi już samodzielnie. Przyznał, że nie zdawał sobie do tej pory sprawy, że dla mnie to jest tak ważny temat i obiecał, że będzie tego pilnował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ach, titucha, to faktycznie więcej teraz rozumiem... uszy do góry mimo wszystko. Jest takie afrykańskie powiedzenie "zwróć twarz w stronę słońca, a cienie zostaną za Tobą". To chyba jedyne wyjście w obecnej sytuacji. A co do ojca dziecka to też cię rozumiem, jeśli to taki człowiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antałek30
mama_ dzięki za szczegółowy opis ;-) nie wiem co mnie czeka i mam stracha ;/ a jak Twoja rana? boli ? jak szybko wstałaś z łóżka ? ciekawa jestem czy dają dziecko na pierś zaraz po wyjęciu z brzuszka, Monice dali tylko na chwlke na buziaczka ale mały był wcześniakiem to zrozumiałe że musieli go zabrać a jak to jest przy dzieciach w terminie dziewczynki? po wyjeciu z brzuszka dają dzieciątko na pierś żeby sie przywitać czy tylko pokazują i zabierają? pewnie zależy to od szpitala, a ja bym bardzo chciała dostać małą do przytulenia taką golutką i będę się o to dopominać ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
titucha, również jestem osobą dumną. ale kiedy zaczęłam obserwować dokładnie "jak działa świat", zauważyłam, że są sytuacje, w których warto zrobić bilans i podjąć decyzję "rozumową" a nie dyktowaną emocjami. nie zawsze da się to zrobić, czasami faktycznie nie warto. po tym, co powiedział Ci Twój eks partner (bardzo subtelne słowa ...), rozumiem, że musiało Cię to bardzo zaboleć (nawet jeśli miał prawo tak czuć). nie przekonam Cię, wiem. ale chciałabym, abyś mimo wszystko nie przekreślała możliwości pomocy. sama myśl, że możesz liczyć na kogoś, jest bardzo ważna (a tak na marginesie-proszenie o pomoc akurat jego i to w tak kluczowej dla Ciebie sprawie, wcale nie uważam za coś uwłaczającego godności....) gosik, oj, gdyby mój mi coś takiego zafundował (a raczej NIE zafundował prezentu ;-) ) normalnie foch by był jak stąd do Honolulu! mój M też woli się "wykazywać" inaczej,niekoniecznie w zrozumiały dla mnie sposób, ale tacy są faceci. nie staram się nawet czasami tego pojąć he he ;-) w każdym razie kupiłam mu czekoladki mikołajkowo, a sobie i córci paczkę batoników mini bounty, których to już zjadłam sztuk dwie....dodam, że nawet nie lubię wiórek kokosowych 8-/ jestem po monitoringu. serce bije Małej jak dzwon. położna stwierdziła, że wcale się nie dziwi, że Mała nie wychodzi, bo wygląda na to, że jest jej tam jak w raju. okazało się, że miałam non stop skurcze (a raczej pseudo skurcze...) ale takie malutkie, nic nie odczuwalne, phi. jeden ciut solidniejszy, ale i tak bez szału. pocieszyła mnie trochę, że mój gin na pewno nie będzie czekał do świąt, jeśli Mała nie wykluje się sama do 20.12. zobaczymy w praniu. następny monito w poniedziałek. rozpisałam się, sorki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość od niedawna żona
Witam Was Grudniowe Mamusie w ten Mikołajkowy dzień :) Widzę, że kolejne Mamusie trzymają już w ramionach swoje Skarby ... Gratuluję i ... bardzo zazdroszczę. Ja już zwątpiłam, że urodzę w tym roku :( ... Już tak bardzo chcę zobaczyć synusia, że chyba wmawiam sobie objawy porodu. Jak budzę się w nocy z bólami brzucha to wręcz cieszę się, że może coś się ruszyło, ale nic z tego :( Dziś Mały jest mniej aktywny niż zazwyczaj i znowu mam nadzieję, że może przygotowuje się do wyjścia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania154
marcyś87 nie martw się na zapas tą pępowiną. Ja wieczorem przed cc (przed południem następnego dnia) miałam robione dokładne usg sprawdzające czy wszystko ok. wtedy mój mały jeszcze nie był okręcony okazało się to podczas porodu gdy nie chciał wyjść bo główka duża i pępowina. Jak powiedział pan doktor później dziecko może się okręcić i odkręcić w każdej chwili. Więc jeżeli lekarze już wiedzą, że twój synek ma korale i będą one zagrażać bo są krótkie to napewno zrobią cc. Jak pępowina jest długa to nie zagraża ale wiem, że i tak każda z nas się tym martwi. Moim wskazaniem do cc była długa walka o dziecko. Leczyłam się 5 lat... antałek30 w moim przypadku cc cewnik zakładali przed znieczuleniem podczas przygotowania. Bałam się tego najbardziej ale nie taki diabeł straszny... Ja bez ruszania głową leżałam 7 godzin a potem jeszcze 12 (noc) na sali pooperacyjnej i dopiero rano wstałam z łózka i przeszłam na salę ogólną. Ale po cc mąż przyniósł mi synusia. jeżeli chodzi o pokazanie po operacji dziecka to podczas cc jesteś zasłonięta kotarą praktycznie od ramion więc nawet nie ma gdzie położyć dziecka. Mnie przystawili synusia do twarzy na dobrą chwilkę poczym zabrali na badania. Mama nadzieje, że w czymś pomogłam a nie wystraszyłam. Naprawdę nie ma się czego bać dostajemy skrzydeł gdy tylko zobaczymy maluchy i wtedy zapominamy o bólu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×