Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość beznadziejna jestem

Zgubiłam bułki, mąż się wściekł

Polecane posty

mireczkowataa - juz gdzies pisalam, ze nie opłacało mi sie za niewielkie pieniadze (a na poczatku zawsze sa niewielkie) isc dla samych wzgledów finansowych a jesli chodzi o ambicje nigdy nie czulam sie zle z tym, ze jestem na utrzymaniu faceta, ktory sam to zaproponowalm i chciał mnie utrzymywac, a rozwijac swoje zainteresowania moglam tak czy tak i owszem, mają dziewczyny racje pisząc, ze moja pozycja w klotni czy rozmowie jest przez to gorsza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiscie, że programistka, czy graficzka. Ja nie lubie, jak kobieta mówi np. ze nie jest czegos zwolennikiem albo fanem. To dopiero jest ultra drazniace. A autorce sie bardo dziwie. Rozumiem gdyby miała męża, ktory docenia jej prace w domu i ja szanuje ale byc popychadlem dla jakiegos palanta, mając wyzsze wykształcenie!? Marnowanie sobie życia. Pamietaj, że z czasem bedzie coraz trudniej znaleźć sensowna pracę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mireczkowataa - a i oczywiscie ja zastanawiam sie caly czas na pracowaniu z domu, mialam nawet juz jakies zarobione pieniadze, ale to raczej tak rekreacyjnie bylo do tej pory, raz na jakis czas znajdowałam jakies zlecenie i zgadzam sie ze w obecnej sytuacji powinnam sie nad tym zastanowic, po prostu uwazałam, ze taki związek moze byc udany i ludzie mogą w nim darzyc sie szacunkiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A nie powinna być gorsza, bo ty pracujesz w domu i nalezy ci sie za to szacunek!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gospodyni domowa to też cieżka praca. Przecież nie jest tak, że siedzisz w domu gapiąc się cały dzień w sufit...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tu jest kwestia tego, ze maz nie szanuje ciebie i tego co robisz dla domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a widzisz ja juz wspominalam, ze mam wlasnie wzorzec wyniesiony z domu mojej matki i ojca, tam była podobna sytuacja i szacunek byl zawsze wiadomo, ze to zalezy od ludzi, mialam pecha, nie trafilam tak jak moja matka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Muszę uciekać Przemyśl sobie, co jest dla ciebie najlepsze i nie daj siebie stawiac na nizszej pozycji, tylko dla tego, że poswiecasz rozwój zawodowy dla wygody męża. Powinien być ci za to wdzięczny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlatego* ps. u mojej chrzesnej jest taki model i swietnie funkcjonuje, bo wujek bardzo ceni ciocię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jej, współczuję ja się często zastanawiam czy mój facet mnie źle nie traktuje i czy nie powinnam go właśnie przez to zostawić, bo mnie potrafi doprowadzić do złości jak mi na sms nie odpisze albo zrobi jakąś nieprzyjazną minę. A jesteśmy już 3 lata razem. Gotować to on akurat lubi więc nie mogę porównać jak reaguje, ale pamiętam że raz przez mnie spóźnił się na pociąg i musiał odłożyć wyjazd na kolejny dzień. Czułam że jest zły ale nie powiedział mi nic, zachowywał się normalnie, nawet poszliśmy nad jezioro i na pizze potem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weronicka
mam podobnie nie wiem co robic. jestem zareczona od ponad roku. planujemy z narzeczonym slub i wesele, ale nie wiemy kiedy. czasem mamy ochote zrobic juz nawet w tegoroczne lato [mamy jeden termin], a czasem sie obawiamy, ze sie nie wyrobimy i wolimy przelozyc to na przyszly rok.... problem w tym, ze ciagle sie klocimy i sprzeczamy. myslicie, ze to ma sens? byc moze nie ma tez sensu zadawanie takich pytan na takich forach, ale juz jestem taka rozdarta emocjonalnie, ze nie wiem co robic. jak sie nie klocimy to jest super, ale jak cos tylko sie zdarzy to wybuchamy zaraz na siebie. meczy mnie to. najgorsze jest to, ze my klocimy sie ciagle o jakies pie**oly. jemu sie cos nie spodoba-oskarza mnie, mi sie cos nie spodoba-skarzam jego. nie widzimy swoich win, tylko obwiniamy siebie nawzajem. nie wiem, co mam robic.... kochamy sie, ale nie potrafimy sie dogadac. chce mi sie juz plakac z tego wszystkiego. potrzebuje porady i pomocy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkowataa
beznadziejna- nawet nie w tej sytuacji, ale dla samej siebie. Skoro i tak w domu się dokształcasz to naprawdę nie kumam dlaczego się nie zahaczyć w jakiejs firmie. Taki wzorzec w dzisiejszych czasach, moim zdaniem, nie ma racji bytu. Nie można być zależnym tylko od faceta. Ludzie sie zmieniają, twoj maz tez moze. powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
weronicka wiesz to inna sytuacja, bo nie jest tak że on tylko Ciebie poniża, czy oskarża. Że tak powiem, przynajmniej nie nudzicie się, możecie się namiętnie godzić etc. Ja czasem bym tak wolała bo mój związek wydaje się chwilami strasznie nudny. Ale taki znów może być męczący, chyba zawsze jest strasznie trudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śmigła
ludzie gdzie wy żyjeci. teraz się nie możecie dogadać a co będzie potem. ty myślisz, ze jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki po ślubie będzie inaczej.masz jedno życie. do czego ty się śpieszysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weronicka
sigh. co wiec zrobic zeby bylo latwiej? klotnie-zle, nudnie-tez zle. naprawde nie wiem, co robic. śmigła- a skad pewnosc, ze np z kolejnym tez nie bede sie klocic.... jestesmy dlugo ze soba.nie umiem tego wytlumaczyc, ale kochamy sie i klocimy,czesto sie klocimy.o glupoty.ale wystarczy jak jedno sie usmiechnie to i drugie, i jest ok. ale ja jestemjakas przerwrazliwiona, ze strasznie to zawsze przezywam:( moze to jakos podwiadomie dzialamy,bo nie chcemy slubu?nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mam pojęcia, nie ma żadnej recepty, znam taką parę co od 20 lat na zmianę są w sobie zakochani albo się rozwodzą i kłócą, po prostu jak jest źle, to naprawdę kiepsko to wygląda, a kolejnego dnia jak z bajki. Jeśli czujesz że to ta osoba, to chyba jedyne co możesz zrobić, to jakoś się zdystansować emocjonalnie, choć trochę ja tak właśnie zrobiłam i jest lepiej z moim samopoczuciem, choć czuję że oddalamy się przez to, ale jakoś nie chcę już się starać, chcę zobaczyć że mu naprawdę zależy, chociaż czasem rozsądek mi mówi że nic nie zrobił takiego żebym musiała go sprawdzać. Ale jednak coś mi mówi że nie powinnam mu ufać, pokręcone to jest :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u nas jest nudno w tym sensie że on ma swój świat, ja swój, i zawsze traktuje mnie poprawnie, a nie tak jakby naprawdę był zadowolony że jesteśmy razem. Jak go o coś proszę to nigdy nie odmawia, nigdy też nie denerwuje się, ale myślami zawsze jest gdzieś w swoim świecie, może dlatego że jest artystą, pisze, rysuje i projektuje jakieś rzeczy. Ale ja też studiuję na artystycznej uczelni, jednak to co robię nigdy nie interesuje go specjalnie :( Czasem jestem wściekła jak mnie tak olewa, potrafię np wyłączyć mu z gniazdka komputer, choć wiem że coś tam robi ważnego. Czasem myślę że nie jesteśmy dobrani ponieważ obydwoje jesteśmy introwertykami :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weronicka
nie wiem,czy bym chciala byc tak nadal.czesto mu mowie,ze teraz sie klocimy,a potem ja nie chce,zeby on jako moj maz tez tak sie ze mna klocil,albo z dziecmi.a on zawsze znajduje jakies tlumaczenie.mowi,ze po prostu tworzymy taki zwiazek.ale czy on mnie kocha,skoro ciagle cos mu nie pasuje....???chcialabym wierzyc w takie bajki,ze jak ktos kogos kocha to akceptuje w nim wszystko,ale chyba tak nie ma na swiecie. nie wiem,czy potrafie sie tak zdynstansowac,zwlaszcza,ze niedlugo musimy wybrac termin slubu.moj narzeczony tez nigdy nie zrobil nic strasznego,czasem mial jakies male wybryki,ktre mi sie nie podbaly,ale nigdy mnie nie zdradzil,ani nic..... skoro cos Ci mowi,ze nie powinnas mu ufac to moze nalzezaloby sie nad tym zastanowic?????moze to nie ten,moze moj to tez nie ten. u was plusem jest to,ze sie nie klocicie,ale chyba brakuje ognia w waszym zwiazku,punktow zapalnych,zeby bylo czuc,ze wam na sobie zalezy????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz ludzie się zmieniają, ale nie wiem czy w takich kwestiach też, ja myślę że takie kłótnie same w sobie nie są tragedią, chyba że właśnie któraś ze stron nie może tego wytrzymać psychicznie. A on z tego co mówisz, nie ma zamiaru się zmienić, jemu widać to nie przeszkadza, ale to nie znaczy że Cię nie kocha. Przede wszystkim trzeba akceptować siebie, tak naprawdę nie będąc egoistą nie da się chyba stworzyć działającego związku. Ja czasem myślę że nasz związek nie jest najgorszy, a idealne związki nie istnieją i każdy jest tak naprawdę samotny. Bo nie da się nikogo dobrze zrozumieć, wejść mu do głowy i zobaczyć rzeczy tak jak ktoś inny. Może, choć ja raczej myślę że jak z nim mi nie wyjdzie to nie będę już nikogo szukać na siłę, raczej na tyle już jest mi dobrze ze sobą, że nie potrzebuję koniecznie nikogo, zawsze byłam samotniczką Nigdy się ie kłóciliśmy ale kiedyś było inaczej, było tak bardzo romantycznie, jak z filmów po prostu, i to nie było wcale aż tak dawno temu, lecz w ostatnich miesiącach się wszystko zmienia na gorsze. Zawsze w pewnym sensie było tak że jak ja się oddalam to on się przybliża i na odwrót. A teraz czuję się jakbym utknęła w martwym punkcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weronicka
moze macie tylko taki etap przejsciowy i musicie go wytrzymac,a potem znowu bedzie tak romantycznie,jak kiedys. ja nie wiem,jak bedzie u nas.chcialabym spokoju i stabilizacji,ale chyba oboje jestesmy zbyt nerwowi i wybuchowi i tak to wychodzi wlasnie.gdyby ktores z nas bylo bardziej ugodowe to byloby pewnie lepiej,bo jedno z nas by wybuchalo,a drugie by lagodzilo.a tak oboje wybuchamy i nie mamy nikogo,kto by zalagodzil..... staram sie z tym zyc,pogodzic sie,ale to trudne.podobnie chyba jest u was,ciezko Ci pogodzic sie z tym,ze nie jest tak,jak dawniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×