Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wściekła córka

moja matka to syfiara

Polecane posty

Gość wściekła córka

ogólnie chodzi mi o to że gdziekolwiek się nie pojawi i cokolwiek nie robi zostawia syf - moja własna matka. Wcześniej jak byłam panną od małego dziecka to ja zawsze sprzątałam w domu, na podwórku, zmywałam naczynia, robiłam pranie i jakoś to wszystko miało ręce i nogi. Po ślubie mama strasznie chciała żebyśmy zostali z nią i z babcią w domu (chcielismy kupić sobie mieszkanie), mówiła że ona sobie nie poradzi finansowo (nie pracuje, ma załatwioną rentę, ogólnie to ma dwie lewe ręce do wszystkiego), i w ogóle płakała żebym jej nie opuszczała (rodzice rozwiedli się jak miałam 3 latka, jestem jedynaczką). Zostaliśmy więc i kupę kasy wsadziliśmy w dom, zmienilismy dach, zrobilismy ocieplenie, położyliśmy nowy tynk, wyremontowaliśmy w środku dużo. My zamieszkaliśmy na górze, mamy dwa pokoje i łazienkę. Na dole jest trzy pokoje (mamy, babci i z trzeciego dużego miał być taki gościnny salon), łazienka i kuchnia niestety póki co jest wspólna na dole. Problemem dla mnie jest to że moja matka nie robi dosłownie nic, ani ze sobą ani wokół siebie, jest mi z tego powodu strasznie wstyd. Wielokrotnie z nią o tym rozmawiałam, ona nie widzi problemu. Dopóki byliśmy bez dziecka to ja sprzątałam w całym domu, gotowałam, robiłam zakupy do kuchni, oplacałam rachunki i załatwiałam wszystko i wszędzie (kiedy byłam mała wszystkimi ważniejszymi sprawami zajmowała się babacia). Jak urodził się nasz synek mama obiecała że będzie mi pomagała, że nie będę musiała przerywać nauki (ostatni rok mgr), że po urodzeniu małego jak dziecko skończy roczek to ona się nim zajmie żebym mogła wrócić do pracy chociaż na pól etatu. Teraz dziecko ma dwa latka i do tej pory nigdy z nim nie została, nigdy go nie przewinęła, nie nakarmila, nie pobawiła się z nim, nie była na żadnym spacerze, ani specjalnie się nim nie interesowała. Wiem, że to moje dziecko i do mnie należy rola matki, ale jak widzę matki moich koleżanek wychodzące z wnukami na spacerki to aż chce mi się płakać. Mój mąż dobrze zarabia, ale praktycznie cały dzień jest w pracy. Po urodzeniu dziecka myslałam że matka mi chociaż trochę pomoże i np. ugotuje obiad czy coś a ona ciągle miała jeszcze do mnie pretensje, o to że dziecko płacze i ją denerwuje, że jak ma kolki to jestem złą matką itd. Nigdy nie powiedziała że się nim zajmie np na godzinkę żebym się pouczyła czy odpoczeła, ale do tego się już przyzwyczaiłam. W efekcie musialam zrezygnować na jakiś czas ze studiów, do pracy już nie mam powrotu, muszę coś znaleźć jak synek pójdzie do przedszkola (od 2013 od września), bo o zostaniu na kilka godzin nie ma mowy, ona nie zostanie z nim nawet na 5 min. Czuję się oszukana, bo ja do końca ciąży gotowałam dla wszystkich, sprzątałam itd i myślałam ze mama pomoże mi chociaż odrobinkę ale nie ważne. Najbardziej wkurza mnie teraz to że ona nie robi zupełnie nic poza syfem. Wszędzie zostawia brudne ubrania, nie dba o higienę, po prostu od niej smierdzi. Ja na górze mam dosłownie błysk a na dole jest taki syf że aż wstyd. My opłacamy wszystkie rachunki, robimy remonty, kupujemy własciwie wszystko co jest potrzebne, również jedzenie. Moja matka uważa że skoro u niej mieszkamy to powinniśmy ją utrzymywac i robić dosłownie wszystko. Z racji tego, że mój mąż pracuje, nie ma go od 6 do 20 to owe "wszystko" spada na mnie, a ja nie mam siły już. Nie daję rady ze wszystkim. Cięzko mi nawet gotować przy małym bo on jest bardzo ruchliwy. Wcześniej tak chociaż raz na tydzień sprzątałam matce na dole bo było mi wstyd, ale od jakichś trzech miesięcy stweirdziłam że koniec i od tamtej pory ona nawet odkurzacza nie włączyła, nie wycierala kurzu, nie myła podłogi, wszędzie jest brud, pełno psich kłaków (ma psa - zresztą tak samo zaniedbanego jak wszystko wokól niej), pies się przeraxliwie leni, ona go nie czesze. Wstyd mi przed teściami, szwagierką, ogólnie całą rodziną. Ostatnio mój mąż naprawiał jej telewizor i jak wrócił na górę to powiedział do mnie, że jak ona może mieć taki syf, że ma brudną pościel, że pies śpi w jej łóżku, że smierdzi sikami u niej (pewnie pies leje), i że w ogóle wstyd żeby młoda kobieta (49lat) miała taki bałagan i żeby zyła w takim smrodzie i brudzie. Myśłałam że spłonę ze wstydu. Mój mąż pochodzi z bardzo zadbanego domu, teściowa to elegancka i zadbana kobieta, naprawdę wstyd mi kiedy do nas przyjeżdżają a moja matka wyskakuje z tłustymi włosami, brudnymi podartymi kapciami, w podartej i poplamionej bluzce itd. Co ja mam robić??? Rozmowy, krzyki, prośby, grośby, nic nie pomaga. Wydaje mi się że ona ma wszystkich i wszystko w głebokim poważaniu. Z naszej rodziny wszyscy nas obgadują, ciotki drą się na mnie żebym coś z nią zrobiła, jedna nawet przychodziła jej sprzątac ale dała sobie spokój bo nastepnego dnia od nowa był burdel (na stole np masło, grzebień, ciuchy, książki, a nawet buty. Wszystko jej jest potrzebne, nawet stare pudelka po czekoladkach, jak robie porządki (czasami) na dole to potem ona idzie na śmietnik i wyciąga to co ja wyrzucam. Nie mam już siły... Zajmuję się synkiem, gotuję, robię zakupy, od pażdziernika wracam do szkoły i kończę studia (już mamy umówioną niańkę która będzie zostawała z naszym synkiem jak będę na zajęciach). Chcieliśmy mieć drugie dziecko, ale teraz to się w ogóle już nad tym nie zastanawiamy. Mamy duże podwórko, moja matka codziennie znosi jakieś "kwiatki" i sadzi je gdzie popadnie, a potem nie ma kto w tym plewić. My chcielismy fajnie urządzić to wszystko, zrobilismy nawet projekt naprawdę świetnego ogrodu, ale oa nic nie pozwala usunąć, nawet stare drzewa, suche i nie rodzące są jej potrzebne. O wszystko się z nami kłóci, jest bardzo głośna, ja żeby uspić dziecko w dzień muszę wychodzić na spacer (mały spi wtedy w wózku). W tej wspólnej kuchni jest najgorzej, ja codziennie tam sprzątam a ona codziennie syfi, zostawia doslownie wszystko, skorupki z jajek na stole, resztki jedzenia, brudzi blaty, rozlewa wszystko, plami serwetki, nawet wrzuca pety do zlewu! No dosłownie załamka:( A ja chodzę i ciągle po niej sprzątam bo mi wstyd przed mężem i wq ogóle, ale już nie mam siły, psychika mi siada. Czuję że wpadam w nerwicę, jestem ciągle poirytowana, dominujęce uczucia u mnie to wściekłość i żal do matki oraz wstyd przed tym co inni powiedzą, co zobaczą jak do na s przyjdą itd. Ona wszystko znosi np stare meble od sąsiadów, niepotrzebne innym kwiatki, słoiki, ubrania itd. ciągle się wszystkich pyta dookoła czy nie mają czegoś zbędnego. Dosłownie mnie trafia, ja po kryjomu wyrzucam, a ona zagraca od nowa. Najgorsze jest jednak to że wszędzie gdzie się pojawi bałagani i dosłownie nie robi nic. Rano wstaje pije kawe i pali cały dzień obrzydliwie śmierdzące papierochy (my nie palimy), siedzi sobie na tarasie, je obiadek który ja ugotuję i cały dzień popija kawkę i pali papierochy, chodzi do sąsiadów i znosi smieci, nie sprząta nic, nawet się nie myje, a bieliznę to zmienia chyba co tydzień albo jeszcze rzadziej. Boże jak mi jest za nią wstyd! To moja matka! Co ja mam z nią zrobić, rozmowy nic nie dają, ona po prostu zawsze taka była. Ciocia mi powiedziała że ja jej już nie zmienię, sama straciłam już na to nadzieję... Co zrobilibyście na moim miejscu? Sprzątalibyscie jej, prali itd?, ja nie mam przez nią swojego życia, nie mam czasu dla siebie, ciagle zajmuję się synkiem (to normalne), u siebie na górze mam jak w pudełeczku, ale 80% mojego czasu pochłania sprzątanie za nią, po niej itd. Ona dosłownie wejdzie i już jest syf, ja układam, a ona rozwala np. naczynia, nie daje już rady. Dopiero teraz zrozumiałam że wcześniej jak byłam mała to babcia wszystko robiła, myslę że tak ją wychowała na taką nieudacznicę, babcia gotowała itd. Właściwie to ona mnie wychowała, teraz jest bardzo schorowana (ją też ja się zajmuję, ale to robię z wdzięczności i nie mam do nikogo pretensji), ma prawie 90 lat i mnóstwo chorób, muszę chodzić z nią po lakarzach, robić posiłki i ogólnie pomagać we wszystkim. Babcia jednak jest w miarę sprawna, dba o siebie i otoczenie wokół siebie, to ona nauczyła mnie porządku. Nie wiem co robić z matką, czy jej pomagać, czy olać ją i ten jej syf? Wyprowadzić już się nie wyprowadzimy, bo naprawdę kupę kasy tu wsadziliśmy (byłoby mieszkanie za to), wszystkie nasze oszczędności i kredyt poszły w remonty, poza tym matka nie utrzyma tego domu a szkoda żeby go sprzedać, a może to byłoby rozwiązanie sprzedac i kupić dwa mieszkania osobne, ale ona się w życiu nie zgodzi. Dom jest teraz jej, chociaż ona nie dołożyła się nigdy do niego nawet złotóweczki, wszystko wybudowali i urządzili dziadkowie, ona go dostała żeby miała gdzie mieszkać bo była tak niezaradna, że niczego się nie dorobiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wściekła córka
co byście zrobili na moim miejscu? może ktoś był w podobnej sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ikdeera
moja mamcia jak posprzata,to potem znow na scyfii,co najgorsze sprowadza ubrania swoje do mojego pokoju koszmar,a ja porzadnie mam poukladane wszystko i czysto wszedzie w pokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ikdeera
nie wiadomo co zrobic,trzeba sie szybko wyprowadzic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wściekła córka
szkoda mi zostawić to wszystko co tu włozylismy, ona nie ma pieniędzy na rachunki itd., to niesprawiedliwe żebym tak miała. Ona nie che słyszeć żadnych pretensji, mówi że ma jak chce, że jest u siebie itd. Nie widzi tego syfu czy nie chce widzieć ,nie wiem, najgorsze jest jeszcze to że ciągle kłamie, kręci i udaje rózne choroby żeby nic nie robić. Codziennie ją coś boli, głowa, serce, nogi, brzuch itd itp. Ja już nie mam siły psychicznie żeby to znosić, jeszcze na dodatek bez przerwy się zemną kłóci i ma pretensje jak jej nie posprzątam, uważa że dla mnie to pikuś a ona jest zmęczona (ciekawe czym) i chora a ja jestem wyrodną córką itd. Ale ja i tak jej pomagam, ona niczego nie docenia, tylko ma wymagania, ale ja nie mogę na nią liczyć nigdy. To jest smutne, że ona nigdy nie była przy mnie kiedy jej potrzebowałam, nigdy nie miała dla mnie czasu (wolała latać po koleżankach, albo spać), nigdy ze mną nie rozmawiała tak od serca, właściwie to nie mam z nią więzi emocjonalnej i bardzo mi tego brakuje, jestem tak naładowana negatywnymi emocjami do niej że sam widok jej mnie denerwuje. Zrozumiałam to że ona jest złą matką, że mnie nie kocha jak zobaczyłam relacje męża ze swoją mamą, a przede wszystkim relacje szwagierki z teściową, moja teściowa jest mi bliższa niż matka. Sama jestem matką i nie rozumiem jak mozna taktowac dziecko tak przedmiotowo i roszczeniowo na każdym kroku, ona by tylko ode mnie brała i brała nie dając nic poza krzykami i wyzwiskami. Mam jej dosyć. Jak ją zmusić do dbania o dom? Albo chociaż do sprzątania po sobie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozaliaaaaaa
moja tesciowa jest identyczna!!!! syf, syf syf a jak chce sie POKAZAĆ przed rodzinka synowej to pomaluje paznokcie i wystapi w dziurawych rajstopach, zębów juz nie ma bo nie dbała, jest ttłusta i zapuszczona, w domu jeden wielki bajzel :-( a mozecie sie wyprowadzic? moze porozmawiaj z nia ze jak sie nie zmieni to sie wyprowadzicie, postrasz ja troche, powiedz jej ze gdybyscie mieszkali sami byloby Wam lepiej itp itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozaliaaaaaa
o moja tez nie sprzata bo jest bardzo chora tu ja boli i tam ja boli doszło do tego ze wogole do niej nie jezdzimy bo ona odwoluje wszystkie wizyty bo jest chora i nie moze posprzatac, ugotowac... ale po miescie, po marketach zapitala codziennie i nic ja nie boli :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wściekła córka
rozmawiałam z nią setki razy, przynajmniej po kilka razy w tygodniu, tłumaczyłam, prosiłam, płakałam i nic. Sprzatałam jej zawsze, ale już nie mam siły. Ok, moglabym sprzątac w całym domu, nie pracuję teraz to korona by mi z głowy nie spadła, ale gdyby ona to szanowała i doceniała. Wielokrotnie poczułam że ma gdzieś moje wysiłki i po prostu już mi się nie chce sprzątać u niej na dole bo to bez sensu. Przytoczę kilka przykładów: dziewiąty miesiąc ciąży, ja na kolanach szoruję u nij podłogę bo mi wstyd że jest taka brudna i smierdząca (na tej podłodze plamy po kawie i - o zgrozo! - o psiej cieczce!!!), po godzinie szorowania płynem i gorącą wodą konczę a ona przychodzi z buciorami w błocie i robi ślady przez cały pokój, na zwrócenie uwagi mówi że nie zauważyła że tu myłam i ogóle że takie ślady to jest nic, poprałam jej kiedyś ręcznie wszystkie ładniejsze bluzki, poprasowałam, zaniosłam żeby sobie ułożyła w szafie a ona potem położyła je na fotelu w którym zagnieździł się jej smierdzący pies i wszystkie bluzki zakudłacił, w kuchni to samo - ja pozmywam, wyczyszczę kuchenkę, lodówkę (swoją i jej bo z racji jej zamiłowania do przetrzymywania starego jedzenia kupilismy sobie drugą), a ona zaraz przyjdzie i coś rozleje, zaplami i nawet tego nie zauważy, jak cokolwiek robi na kuchence to wszystko tak zapaćka że dosłownie mnie szlag trafia jak tam wchodzę, wybrudzi wszytskie naczynia, garnki (bo przelewa np. sos do kilku po kolei nie wiedzac który najlepszy do gotowania), a potem rzuci wszystko do zlewu i czeka az pozmywam:( No załamka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozaliaaaaaa
wiesz co, wydaje mi sie ze na marne Twoje starania bo Twoja mama sie nie zmieni, nigdy :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjjkkgffhkllhddghk
Jesli przeszkadza Ci to jak postepuje Twoja matka , nie masz zadnego pomyslu , mozesz zrobic jedno . Po pierwsze Twoj maz nie powinien naprawiac jej telewizora . Gdyby przez jakis czas nie ogladala , mozliwe ze zajelaby sie czyms innym . Nikt nie powinien za nia sprzatac . Jest dorosla ,sprawna kobieta . Nie przejmuj sie co nowise inni . Przeciez to nie Twoja wina ze masz taka matke . Powoedz jej ze mozesz jej pomagac , jesli bedzie robila cos wokol siebie . To dosc drastyczne rozwiazania , i musialabys czekac na rezultat . Obiad tez mozesz przez jakis czas robic tylko dla siebie i meza . Nie sluchaj tego co mowi , ona tez Cie nie slucha . A nie wyrzuci Cie , bo widzi w Tobie ostatnia deske ratunku . Jesli tak bedziesz dalej robic , nic sie nie zmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doswiadczona mama 29
nie wiem co bym zrbila na Twoim miejsc bo nie chce mi sie czytac tak dlugiego tekstu :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babbbbbbbbbbbbbbbbbbbb
a może da się jakąś małą kuchnię u ciebie na górze wygospodarować wtedy bardziej mogłabyś sie odciąć od matki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wściekła córka
Też tak myslę chociaż jest to dla mnie nie do pomyslenia jak mozna byc takim chodzacym brudem, kiedyś w nerwach jej to powiedziałam że jest jak chodzacy brud to się obraziła ale nic nie zrozumiała. Dzisiaj dzień matki, a ja nie mam ochoty nawet na złożenie życzeń, smutne to bardzo. Na każdą okazję kupujemy jej prezenty, np bizuterię a ona ją gdzieś rzuci i nawet nie wie gdzie, mąż jak się do nas wprowadził kupił jej pierścionek złoty, bardzo ładny, znalazłam go kiedyś u niej za kiblem taki brudny że ledwo poznałam co to jest, dobrze ze mąż go nie znalazł... Boże, ona potrafi rzucać opakowania do papierosach za szafę i gaziś pety w łazience za rurą - ostatnio to odkryłam i mało nie dostałam biełej gorączki! Wstyd wstyd i jeszcze raz wstyd! Ostatnio przyjechał do na swujek i powiedział że na dworcu w łazienkach jest czyściej niż u nas, on nie wie że to ona robi taki bajzel, mysli że ogólnie nie dbamy o nic. Myśłam że się zapalę z ewstydu ale nie chciałam tłumaczyć że ja u siebie na górze mam czyściutko że to ona tak syfi, bo jakoś tak mi było głupio. Ona potrafiła jak miała jeszcze okres (na szczęście od jakiegoś czasu nie ma), upychać brudne podpaski po kosmetyczkach w łazience, a ja je wyrzucałam! Boże to moja matka, jak ona tak może! Jestem tak wściekła że czasami myslę że jakby umarła byłoby dobrze. Wiem, że nie powinnam tak mysleć, ale ja naprawdę jestem załamana i nie wiem jak do niej dotrzeć:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniczkaaas
boże, jakbym czytała o mojej matce :o tylko, że nie mam męża 🖐️ jesteśmy dość bogaci i mamy duży dom, ale wszędzie syf :o kiedyś tata wynajmował sprzątaczki- mieszkały sobie w 3 pokojach i przynajmniej było czysto, ale zaczęła kraść jedna, więc zrezygnowali :o i teraz ja muszę w większości, tata jest pedantem, ciągle narzeka na bałagan i napomina o sprzątaczce, nawet już jednej z góry zapłacił. ale mama się nie zgodziła :( masakra, naprawde

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wściekła córka
wyrzucić nas nie wyrzuci bo właściwie my ją utrzymujemy, płacimy wszyskie opłaty itd. Na górze mamy tylko dwa małe pokoje, szkoda mi np. rezygnować z dziecinnego żeby zrobić kuchnię, zresztą to i tak nie rozwiąze problemu, bo na dole dalej bedzie jak jest. Ja naprawdę nie wiem jak z nią rozmawiać, ona jest ciągle na mnie nafuczona, uważa że odkąd wyszłam za mąż to się zmieniłam na gorsze, że nie mam dla niej czasu (w sensie nie usługuję jej na każdym kroku), mówi że mój mąż mnie buntuje na nią (co jest kompletną bzdurą), czepia się mojego synka (że płacze czy piszczy - jak to małe dziecko), ciągle jest niezadowolona, nie docenia niczeg ani nikogo, ciągle ma tylko pretensje i żale no i wiecznie jest chora, codziennie leży przynajmniej kilka godzin, jak nie do południa to po obiedzie i wtedy woła mnie żebym jej np podała herbatę, jakieś leki itd.! Ona jest nienormalna, wszystkie próby rozmowy, tłumaczenia konczą się awanturą. Olać ją i jej syf to chyba najlepsza rada, ale tak strasznie mi wstyd, że jak ktoś przyjdzie np. z rodziny to co pomysli. Jedna ciotka mi mówi że ona jest taka jakaś zniedolężniała i że powinnam się nią zajmować (w sensie robić wszystko za nią) bo to moja matka, ale ona się mną nigdy nie zajmowała i nawet nie przejmowała. Czuję ogromne wyrzuty sumienia, nie mogę spać, chyba niedługo ja zwariuję, kłócimy się z mężem przez to wszystko, nie mam cierpliwosci do dziecka, nie mam siły już... A jak ją codziennie rano słyszę gdy mnie woła to dosłownie robi mi się niedobrze:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniczkaaas
kurcze nie wiem co powinnaś zrobić, ale na pewno twoja matka nie może zabierać ci tyle czasu i energii :o masz dziecko, no bez jaj ale na ci obiecała że się nim zajmie czasem, oszukała cię. A nie dałby się jakoś pomieszkać np miesiąc z rodzicami męża? Wtedy zobaczyłaby że jesteś potrzebna i może coś by poprawiła w swoim życiu. Jakby już dzwoniła żebyś wróciła, bo tęskni, bo prąd zapłacić itp to powiedz że wrócisz jak będzie czysto. I tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moze to...
autorko, na moje oko to Twoja mama chyba cierpi na "zbieractwo" (nie wiem cz to sie tak fachowo nazywa). to rodzaj choroby i to sie leczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gatagqr
Straszne to co piszesz, ale my ci rozwiazania nie damy, jedyne co mozesz zrobic to przestac co kolwiek za nia robic. Ona ma na ciebie tez wylane, wiec czemu ty masz jakiekolwiek skrupuly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniczkaaas
oj można leczyć, ale matka musi chcieć się leczyć, mam ten sam problem, ale moja nie chce, bo dla niej to norma i nie widzi w tym nic złego :o co jest dziwne bo u jej matki jest bardzo czysto chociaż babcia jest po bardzo poważnym nowotworze i młoda nie jest .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gatagqr
a rodzina sie nie przejuj. Im jest latwo mowic bo oni nie musza mieszkac z twoja mama. Poza ty z rodzina to tylko dobrze na zdjeciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wściekła córka
u rodziców mąża nie mamy jak zamieszkać bo oni mają dwa pokiki w bloku (przerobione na dwa z kawalerki), gnietlibysmy się strasznie, chociaż czasami mam taki pomysł. Pewnie cierpi na zbieractwo, ale to jest jest jeszcze takie w normie o ile mozna tak powiedziec, najwiekszym problemem jest brud i brak zaangażowania w cokolwiek, nie dba o nic, wszystko co jej kupię za chwilke jest zniszczona, na każdą rodzinną uroczystość muszę ją "ubrać" bo niszczy wszystkie ciuchy, nie dba o nie i potem nie nadają się do założenia. Przychodzi do mnie po skarpetki, po drobne na papierosy, i po wiele innych rzeczy. Jak jej nie dam to się awanturuje. Czasami myslę, że jej nienawidzę i szczerze mam jej dosyć! Muszę się w końcu wygadać, chociaż tutaj, na forum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja tesciowa to samo ehh i jeszcze potrafi sie na mnie wydrzec ze ja nic nie robie heh a w ciazy jestem 7 mies

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość huhi
dokladnie o tym samym pomyślałam Jeśli czujesz się osaczona we własnym domu, bałagan wymyka ci się spod kontroli, a w szafach i szufladach zalegają przedmioty oraz ubrania, których od dawna nie używasz, możesz cierpieć na chorobę zwaną patologicznym zbieractwem Czujesz bezradność i zrezygnowanie, widząc stertę rozmaitych drobiazgów w szufladzie? A może na samą myśl o własnym mieszkaniu, pełnym niepotrzebnych bibelotów, kurzu i stert prania masz ochotę uciec jak najdalej? Jeśli codziennie walczysz z podobnymi problemami bądź ostrożna. Możesz należeć do osób cierpiących na syllogomanię. Choroba polegająca na gromadzeniu lub nieumiejętności pozbycia się nieużytecznych przedmiotów, powszechnie nazywana jest patologicznym zbieractwem. Jej konsekwencją może być uczucie osaczenia czy dyskomfortu. W cięższych przypadkach syllogomania doprowadza jednak do niezdolności prawidłowego funkcjonowania w zagraconym domu, a nawet i w społeczeństwie. Do tej pory twierdzono, że to emeryci stanowią najbardziej zagrożoną grupę społeczną. Syllogomania wiąże się ze zmianami życia zawodowego i ograniczeniem przestrzeni życiowej. Może stanowić sposób na obronę przed cierpieniem, związanym ze śmiercią współmałżonka, chorobą lub nienadążaniem za szybko zmieniającą się rzeczywistością. Z tych przyczyn, mieszkania starszych osób, chorujących na patologiczne zbieractwo, zamieniają się w graciarnie pełne przyniesionego ze śmietnika złomu. W obecnych czasach problem gromadzenia przedmiotów to jednak coraz częściej przypadłość młodych osób. Pamiętacie programy telewizyjne, takie jak „Perfekcyjna pani domu czy „Wielkie Porządki? Pierwszą czynnością, jaką zajmują się gospodarze zaniedbanych domostw, jest właśnie przeglądanie i wyrzucanie tego, co nie jest im już potrzebne. W kartonach z napisem „do wyrzucenia lądują więc suknie ślubne przypominające nieudane małżeństwo, za małe ubrania, pamiątki po rodzicach, stare zabawki, itp. Dlaczego nie chcemy pozbywać się niepotrzebnych przedmiotów? W momencie dokonywania decyzji o wyrzuceniu danej rzeczy, zawsze się okazuje, że z każdą z nich wiążą się wspomnienia. To nadaje im wartość sentymentalną. Czasem gromadzenie to wynik przejęcia nawyków od rodziców, którzy zbierali wszystko, co przydatne, ponieważ sklepowe półki świeciły pustkami. Gromadzenie to również syndrom wspomnień o własnym ubóstwie lub chęć przekazania dobytku potomstwu i wnukom. Bywa jednak też tak, że nie chcemy pogodzić się ze zmieniającym się otoczeniem, a zachowując pamiątki dnia powszechnego, takie jak bilet, nieudany prezent czy pocztówka z Zakopanego, mamy nadzieję na ocalenie części teraźniejszości. Może dlatego w naszych szafach znajdujemy tak wiele pamiątek z dzieciństwa? Naukowcy wiążą syllogomanię z trudnościami podejmowania decyzji, realizacji planów, unikaniem konsekwencji czy perfekcjonizmem. Kwalifikują ją jako chorobę psychiczną. Jeśli jednak nadal możesz swobodnie poruszać się po swoim domu, nie musisz od razu iść do psychologa. Wystarczy, że zdasz sobie sprawę z tego, iż żyjesz w trudnych czasach. Dziś nawyki z doby komunizmu kłócą się z rozwiniętym na dużą skalę konsumpcjonizmem, który każe kupować wciąż nowe produkty. Masz jeszcze czas na zmianę nawyków i na zmierzenie się z problemem. Wystarczy poprosić osobę, obiektywnie nastawioną do twoich dóbr, aby pomogła ci sprecyzować, czego tak naprawdę nie potrzebujesz. Może Twoja mama potrzebuje pomocy specjalisty???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrzeciradze
nie masz wyjscia, sama tego nie ogarniesz, do tej starej syfiary juz nic nie dtrze, jesli was stac i maz dobrze zarabia to po prostu wynajij gosposie na przyjscie raz,dwa razy w tygodniu, ogarnie jej troche a tobie nie bedzie wstyd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mjatjajmdakpgj
Moim zdaniem powinniście zrobić mała kuchnię i łazienkę u siebie i własne wejście dobudować. Od matki się zakluczyc i spokój

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość huhi
z tą gosposią bardzo dobry pomysł, ale może mamusia by za nią płaciła... albo niech się dokłada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gatagqr
A mozecie nnp matke wywalic na gore a sami zajc dol. Wtedy nie bedziesz musiala jeje syfu ogladac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wściekła córka
ja za nią robie tylko i wyłącznie dlatego, że jest mi za nią wstyd, a poza tym szkoda mi babci, bo ona się bardzo denerwuje, że postawili z dziadkiem ten dom, wszystko kupili a ona wszystko niszczy i o nic nie dba. Babcia się też z nią klóci o to, że jest taką bałaganiarą i że nie szanuje niczyjej pracy, nawet babcia czasami sprząta, szkoda mi jej też więc pomagam sprzatać po matce, ale coraz mniej mam na to ochotę. Winię też trochę babcię za to wszystko, bo z tego co wiem to ona zawsze ją traktowała jak małe dziecko i wszystko za nią robiła, o wszystkim decydowala i tak zostało. Teraz babcia jest już u schylku zycia i wszystko przeszło na mnie, moja matka jest jak małe dziecko, bez żadnych obowiązków, mysli tylko i wyłącznie o serialach, papierosach i ploteczkach, ale ni widzi, że wszyscy się z nije smieją i ją wytykają palcami, co jest przykre dla całej rodziny. Boże jakie to jest upokarzające, jak dzieci sąsiadów wołają za nią : ej ty smierdząca babo. No dosłownie brak mi słów na to wszystko... Nie wiem jak tak można, myslę że ona może ma jakieś zaburzenia, depresję to ma na bank (nic ją nie cieszy, wszystko jej obojętne, na wszystko i na wszystkich ma wywalone), ale co ja mam z nią zrobić jak ona nie chce słyszeć o żadnym lekarzu ani o żadnym leczeniu, jak jej wspomnę o psychologu to mnie wyzywa i się drze że chcę się jej pozbyć jak kiedyś i zamknąć ją w jakimś wariatkowie. KIedyś była taka sytuacja; wyjechałam na wakacje i jak wróciłam to w domu nie miałam gdzie nogi postawić, wszędzie były graty jakieś naznoszone chyba ze smietników, tak się wściekłam, że zadzwoniłam do psychiatryka, przyjechali, zabrali ją na izbę przyjęć, ale nie wyraziła zgody na żadne leczenie, lekarz stwierdził że nie jest zagrożeniem dla otoczenia i że bez jej zgody nie będzie żadnej terapii, na oddziale też jej nie mogli zostawić (bardzo nalegałam chociaż na kilka dni obserwacji żebym mogła zrobić w domu porządek) bo nic poważnego jej nie dolegało. Mój mąż nic o tym nie wie, ale jak ja to wspominam to mi się chce rzygać. To było straszne, potem w awanturach zamawiałam kontenery i wywalałam te śmierdzące graty. Boże ja chyba oszaleję:( dlaczego muszę się z nią tak męczyć? dlaczego ona nie widzi tego syfu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość huhi
uwazam ze bez pomocy specjalisty się nie obejdzie.. Nie uwazam, żeby pomysł "wywalenia" mamusi na gore cos poprawił. Owszem na pierwszy rzut oka tak bo na dole bedzie czysto ale jak mamusia narobi syf na gorze to uwazacie ze nie bedzie go czuc w calym domu?? Smrod się bedzie rozchodzil po calym mieszkaniu czy tak czy tak. Nie daj Boshe jeszcze zalegna ci sie jakies myszy i szczury i inne robactwo w tym syfie. Proponuje odwiedzic samemu lekarza potem zaciagnac matke, a jeśli nie bedzie chciala to jak symuluje choroby dzwon po pogotowie ze sie zle czuje i niech ja zabieraja. Najgorsze jest to, że ty jesteś juz psychicznie wykończona i to znajduje odzwierciedlenie w relacjach z mezem, a pozniej dzieckiem. Wszystko Cie drazni, bo to cie przerasta. Współczuje Ci bardzo ale bądź silna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moze to...
dlaczego nie widzi syfu? bo jest chora. problem jest w tym, ze tacy ludzie nie widza problemu i nie chca dac sobie pomoc. kiedys na tlc lecial taki program o ludziach zbieraczach w stanach i rodzina zalatwiala im specjalnego terapeute i razem z nim pomagali tej osobie sprzatac. wyobraz sobie, ze malo kto chetnie sie na to godzil- byl placz, histeria agresja :( smutne to, tym bardziej, ze ci ludzie to czesto wyksztalcone osoby, nieglupie. choroba ta moze zrodzic sie na wskutek jakiegos silnego przyzycia, u Twojej mamy moglo miec wplyw to, ze Twoi rodzice sie rozstali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×