Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kurrrrrak

Gotowanie NA WESOŁO- śmieszne historie w kuchni

Polecane posty

Gość kurrrrrak

Moja siostra np była święcie przekonana, że jajko zanim ugotuje się na miękko najpierw trzeba ugotować na twardo a potem odpowiednio długo wydłużyć czas gotowania aż ........ zmięknie. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja siostra jak miała 16 lat
robiła gołąbki, a jako że była noga z gotowania to liście kapusty układała na stolnicy i wałkowała :D byłam młodsza od niej więc mnie nie słuchała :/ ja jak miałam jakies 15 lat zupe zagęściłam mąką ziemniaczaną, bo też nie słuchałąm starszej siostry i zamiast zupy wysżłedł kisiel :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurrrrrak
Inną jajową wpadkę miał mój znajomy, który słyszał, jak kiedyś opowiadałam, że bardzo szybko potrafię zrobić jajo na miękko w mikrofalówce. Nie chciał być gorszy, spróbował nie pytając mnie o dokładny sposób w jaki się to robi. Jajo w skorupce włożył do mikrofalówki..... .... i co się stało później nie trudno się nie domyśleć. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jaaaaaaa
Kiedyś wsypałam do ciasta 1,5 szkl soli bo słoik z produktem nie był opisany. Zorientowałam się jak chciałam wylizać miskę...Fuuuj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja kiedys spaliłam
faworki, no i olej śmierdział niemiłosiernie. nie myślać wsadziłam do zlewu i odkręciłam wode. spiertoliłam stamtąd bo bym była cała poparzona. kuchnia cała w oleju. gówniarą wtedy byłam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja miałam takąsąsiadkę,która
zamiast spytać jak co się gotuje(słaba była z niej kucharka) wolała sama wszystko robić drogą dedukcji.Raz przyszła do naszego domu i widziała,że z mamą zawijamy gołąbki,postała poprzyglądała się i poszła je robić.Za niedługi czas przyszła i prosi o pomoc,bo jej gołąbki pływają.Poszłyśmy do niej a ona powiązane sznurkami gołąbki(omotane jak paczki) wrzucała na wrzątek jak pierogi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocxhck
kiedyś byłam na wakacjach ze znajomymi. podzieliliśmy się obowiązkami. ja z kolegą miałam iść po zakupy a koleżanka z siostrą miała ugotować makaron. Do sklepu było daleko- 3 godziny w obie strony. jak wróciłam- ręce mi opadły. Dziewczyny przez cały ten czas gotowały makaron- żeby byl ciepły jak wrócimy. Do tego- wiedząc, że do gotującego się makarony warto czasem dodać trochę tłuszczu, wrzuciły tam ćwierć kostki masła (bo oleju ie mialy):O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no pewnie
Moja mama jest mistrzynia ciast drozdzowych. Kilka lat temu wpadla do nas baaardzo rzadko widywana kuzynka, moja mama akurat smazyla paczki. Kuzynka zaoferowala sie z pomoca, bo ona bardzo szybko smazy. Ok., mama sie nawet ucieszyla, bo miala cos tam do zalatwienia. Kiedy po pol godzinie wrocila, wszystkie paczki byly zlotorumiano upieczone, kuzynka nagle zaczela sie spieszyc do pociagu, wiec nawet nie zdazyla zabrac kilku na droge czy do domu. No... My do probowania i.... pfuuuujjjjj... w srodku surowe ciasto :O Po prostu podkrecila gaz, zeby sie szybciej rumienily a nie piekly. Wszystkie paczusie trzeba bylo wyrzucic. Ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no pewnie
Zapomnialam dodac, ze kuzynka do dzis sie chwali, jak szybko usmazyla mojej mamie paczki :D Przypuszczam, ze sama nigdy ich nie robila. Ja nauczylam sie smazyc ale nie robic :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś pamiętam, że
moja teściowa odcedziła cytrynówkę /wódeczka/ do zlewu, a na sitku z gazą zostały same cytrynowe farfocle. Szkoda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś pamiętam, że
aha i na studiach gotowałyśmy wspólnie z koleżankami. Byłyśmy na praktyce , było lato i były czereśnie. Więc któraś rzuca pomysł - zróbmy zupę owocową na tych czereśniach. A na to jedna z naszych koleżanek, u której w domu zawsze jadło się dośc tłusto, pyta się - a macie kości na tę zupę?.... więc my najpierw myślałyśmy, że ona żartuje , a ona całkiem na poważnie Nie wyobrażała sobie zupy bez wywaru mięsnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja kiedyś jak miałam może
10 lat i zostałam sama w domu bo mama musiała do miasta jechać pomyślałam, że zrobię niespodziankę i ugotuję rosół i ziemniaki. Więc do rosołu wrzuciłam wszystko co miałam pod ręką (schab, marchewke i pietruszkę nieobraną, czosnek, szczypiorek i coś tam jeszcze) i tak gotowałam rosół :) ziemniaki obrałam włożyłam do gara i dałam na piec, jakież było moje zdziwienie kiedy garnek zaczął się przypalać, ziemniaki były czarne bo się spaliły a ja nie wiedziałam dlaczego. Dopiero mama jak przyjechała to mi uświadomiła, że ziemniaki gotuje się w wodzie a nie bez a do rosołu nie dodaje się szczypiorku, schabu i warzywa mają być obrane :p Moja koleżanka zaś robiła spaghetti, znalazła w szafce słoiczek gdzie było napisane "sos do spaghetti" nie wiele myśląc ugotowała makaron, na patelni podsmażyła mięso mielone, wlała "sos", przyprawiła i poczęstowała koleżankę, jadły ale dziwnie im smakowało i kolor jakis taki fioletowy, coś za słodkie to było ale zjadły. Pozniej przyjechała mama koleżanki i koleżanka sie jej pyta co to za ohydny sos do spaghetti kupiła, ta zdziwiona pyta jaki sos a kolezanka jej mowi ze ten co był w szafce. Jak sie okazało to nie był żaden sos tylko w słoiczku po sosie sok z czarnej porzeczki od babci :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakieś 20 lat temu rano, co ważne, przyszedł kolega mojego starszego brata. Jako że pora była bardzo wczesna - ja leżałam jeszcze w łóżku. Nie w kuchni, ale historia jak najbardziej kulinarna... Nieco zawstydzona i zakłopotana, bo chłopak całkiem do rzeczy, zapytałam go, czy chce może baby. Bo tak nazwywano u nas babkę ziemniaczaną... Zwiał i niestety nie został moim małżonkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gondolalalala
mnie się przytrafilo pomylic platki owsiane z mydlanymi......maż sie przy konsumpcji bardzo spienił:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiadasz, że pomyliłaś
płatki owsiane z mydlanymi ... chyba bałaganiara jesteś, bo płatki mydlane powinnaś trzymać w łazience a owsiane w kuchni. Przynajmniej w innych szfkach a nie obok siebie:O A ja kiedyś po pwrocie z pracy powiedziałam do męża, że jak wchodze do kuchni to krzyczeć mi się chce. A on odpowiedzial - to dzisiaj nic nie gotuj, kanapki zjemy. Następnego dnia to samo powiedziałam, ale odpowiedział - dziś ten nimer ci się nie uda. Obiad robiliśmy we dwoje;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewnie garnek
trzeba wyło wyrzucić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hehe moj brat tez gotowal
ziemniaki bez wody - mial juz ze 14 lat. ja mialam 16 i gotowalam juz obiady dla calej rodziny, raz mama jego poprosila zeby tylko ziemniaki zrobil no i spalil caly gar. mam zal do mamy, ze jego nie uczyla gotowac, a mnie tak. matki uczcie synow gotowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pokerowa mina
jak mialam 14 lat postanowilam zrobic nalesniki. wszystko byloby dobrze gdybym nie wpadla na glupi pomysl o nauczeniu sie podrzucania ich w powietrzu :p pierwszy do gory polecial i do sufitu sie przykleil :p myslalam ze od ojca lanie dostane. na szczescie upieklo mi sie :) a moja starsza siostra robila schabowe wieprzowe i nie wiedziala ze najpierw trzeba je rozbic. domyslcie sie efektu- bulka spalona a schaboszczaka nijak ukroic. uratowalam sytuacje- obdrapalam bulke do rondla i wyszly troszke dziwne, ale dobre "bitki wieprzowe"w sosie :p teraz jak dzwonie i pytam ja co ma dzis na obiad (ona wie po co pytam :)) - mowi "bitki" tyle lat juz minelo a my ciagle pokladamy sie ze smiechu :) :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj kumpel w stanie mocno nawalonym odgrzewal sobie rosol. Zasnal oczywiscie i obudzila go mama oskarzyciesko wskazujac na spalony gar ze zweglonymi warzywami na dnie oraz przyspawana do krawedzi chochla aluminiowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mi mama opowiadala ze jak moja siostra z bratem byli mali to chcieli ugotowac dla rodzicow zupe. no i zamiast gozdzikow dodali piolunu:) chyba nie za smazna ta zupa byla:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mi mama opowiadala ze jak moja siostra z bratem byli mali to chcieli ugotowac dla rodzicow zupe. no i zamiast gozdzikow dodali piolunu:) chyba nie za smazna ta zupa byla:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja z siostrami jak byłysmy dziecmi, bylysmy na wakacjach na domku cioci i ciocia wynajmowała przybudówke jakiejs rodzinie której strasznie nie lubiłysmy. i oni gotowali sobie zupe dla wszystkich, jak sie pozniej okazałało także dla nas:D a my do niej wsypałysmy ziemi z podwórka , zmielonych lisci i bardzo duzo słodzika bo nam sie niechcacy wieczko od niego otworzyło:d oni jedli ta zupe!! i wolali: dziewczynki zjedzcie zupe głodne bedziecie, a my: nie, nie chcemy:D do tej pory nikt nie wie co wtedy za mieszanke jedlli, jak mogli sie nie zorientowac?;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kromka chleba ze smalcem......
Dawno dawno temu gotowalam mleko, przyszedl znajomy, zagadalismy sie a mleko sie gotowala i gotowalo, bylo na malym ogniu wiec nie wykipialo, rezultat to brazowy spalony gruby korzuch w polowie garnka, a kilka centymetrow pod korzuchem jakies 2 cm wegla...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość assanaa
Mój znajomy na lekcji gotowania miał stopić masło. Niewiele myśląc ukroił trochę masła nadział na widelec włączył palnik z gazem i roztapiał. Bez jakiegokolwiek naczynia. to dopiero artysta!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja mama kiedyś podała siostrze przepis na ciasto i numerowała składniki np. 1. jajka itd. W pkt 3 było pół kostki margaryny, a siostra dała 3,5 kostki. Oczywiście z tortownicy zaczął kapać roztopiony tłuszcz, narobiło się mnóstwo dymu i smrodu :D A jeszcze kiedys mama dodała do klusek cukru pudru zamiast mąki ziemniaczanej, bo ma w takich samych puszkach. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to moja mama do marynowanej
papryki zamiast soli dała cukier. Zrobiła 50 słoików i wszystkie nadawały się do wyrzucenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość super temat!
jak bylam mala to wpadlismy z kuzynem na super genialny pomysl zrobienia karmelkow( niektorzy nazywaja to tez krowkami). Wszystko ladnie pieknie, sie zrobilo tylko ze masa zastygla w zastrzaszjaco szybkim tempie :O nie wiedzielismy jak wydostac karmelki z patelni wiec zaczelismy walic dnem patelni w kant stolu :D patelnia sie wygiela ale karmelki odpadly :D mama do dzis sie nie moze nadziwic co sie stalo z patelnia ( oczywiscie juz jej nie mamy ale mama czasami wspomina :P ) :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beatasmarkata
ja jakieś 2 lata temu opiekowałam się młodszym rodzeństwem gdy mama pojechała do pracy i będąc bardzo zmęczona postanowiłam że zrobię tylko makaron z serem ;) ugotowałam oczywiście makaron , rozgniotłam trochę sera za śmietanką i zamiast cukru wsypałam sporo soli ;) ale zorientowałam się dopiero wtedy gdy już wszyscy spróbowali i pluli makaronem ;) heheh nie długo myśląc dosypałam pół paczki cukru do jedzenia , wymieszałam i zjedli ze smakiem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krucafuks
Jakos tak wyszlo, ze opiekowala sie mna i moim brajdakiem ciotka(miala wtedy okolo czterdziestki). Wiadomo dzieciaki trzeba czyms nakarmic, padlo na ryz ze smietana, cukrem i cynamonem. Wszamalismy, nikt nie skladal zazalen. Dopiero jak mama wrocila, zainteresowala sie, co to za cynamon byl, bo byla pewna, ze tej przyprawy na stanie nie bylo. Ciotunia uraczyla nas papryka w proszku, na szczescie slodka:D. Robilam domowa pizze, przepis prosty, "na oko" i zawsze wychodzilo, podpatrzyla mnie wspollokatorka i dawaj. Rzecz dziala sie na emigracji i jedyne drozdze jakie mialam to suszone. Chyba nie byla do konca przekonana, dziesiec razy upewnila sie mamusi przez telefon, dziesiec razy powtarzalam, ze jesli w przepisie jest x gram, to ilosc musi spolowic. Nie posluchala, podwoila ilosc drozdzy i dosypala troche od serca. Byla zafascynowana tym,jak pieknie powiekszaja swoja objetosc i opuszczaja miseczke z zaczynem- az fotki cykali. Niestety ciasto po upieczeniu mialo przerazliwie mocny posmak i nadawalo sie tylko do kosza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×