Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość anonimowa kobieta z mężem

Czy to już przemoc?

Polecane posty

Gość sunnnyday
2+3, ja nie piszę, ze jest dobrze, tymczasem odnoszę wrażenie, ze twoim rozwiazaniem jest jedynie rozwód, jak możesz pisać nie znając mojej rodziny i więzi jaka nas łączy, ze to będzie dobre dla dzieci? dla moich dzieci, a właściwie syna rozwód byłby dramatem, to co powiedział do siostry zdarzyło się jakiś czas temu i zapomniał o tym, od tego czasu nie powtórzył, a jak masz dzieci to wiesz jak uparcie potrafią sie uczepić nowych słówek,mąż od tamtej pory nie powiedział tak do mnie, ale widać dla ciebie to i tak podstawa by skreślić go jako męża, wywodzisz sie z rodziny o toksycznych relacjach, wiec masz zdanie jakie masz ale nie mierz wszystkich miarką swojego ojca pijaka, niedobrego ojczyma i faceta, który też z czymś ci nie spasił. podałam tu przykłady, które uwierz mi zdarzają się w rodzinach kochających się, gdzie pewne warunki, gromadzone frustracje, zmęczenie, mogą spowodować takie reakcje, jak pisałam, jesteśmy 10 lat po ślubie, to nie byle jaki kawałek czasu i jeszcze nigdy się nie zdarzyło by mąż celowo mnie uderzył, pisałam o popchnięciu, które było przypadkiem, nie będę to wchodzić w szczegóły, ale nie popchnął mnie brutalnie na podłogę, po prostu chciał przesunąć, widziałam, ze sam się przestraszył gdy to sie zdarzyło, ehhh wiem, ze mogłabym pisać i pisać ale do ciebie i tak nie trafi to, ze rozwód złamałby mnie, dzieci, męża, chyba to dla ciebie po prostu niepojęte...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2+3 twoja matka zaliczała faceta za facetem, ty widać tak samo, najpierw chłop, potem jakiś mąż, smieci nie wyniesie to wykopiesz go z domu? A jak się krzywo spojrzy to wpadniesz w drgawki ze strachu. jesteś spaczona i nadajesz się na niezłą terapię, bo za byle gówno wzięłabyś rozwód i jeszcze uważała, ze to dobrze będzie dla dzieci. Zrozum zakuta pało z rodzinki patologicznej, że nie każdy jest Twoim tatusiem pijakiem i niestety takie osoby jak ty ciągną potem do takich samych mężczyzn, a potem dziwią się nie wiadomo czemu..Idąc Twoim rozumowaniem to 90% włoskich rodzin powinno się rozwieźć, a moja rodzina pochodzi z kresów i jak się moi dziadkowie z babkami brali za łby to iskry szły, a teraz wspominamy to ze śmiechem i jakoś nikt nie wylądował ze zlamaną szczęką czy przetrąconym nosem. Moi rodzice też charakterni i każdy swego bronil, a nie raz mama ojcu ścierą przyłożyła, albo ojciec matce ręce przytrzymał, czy klapsa dał. Jakoś traumy po tym nie mam, a mam męża kłótliwego i w życiu na mnie ręki nie podniósł, a kłótnie rodziców ja i moje rodzeństwo wspominamy ze śmiechem, tymczasem jak pomyślę, ze moi rodzice mieliby się rozwieźć z tego powodu to jako dziecko chyba pochlastałabym się i dopiero teraz byłabym zwichrowana. Nie wypowiadaj sie za cały świat, bo ludzie się kłócą i szturchają i żyją dalej i starzeją się i wspierają do końca dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mrs.c
ty tego nie zauwazasz ale to ty jestes spczona .Piekny wzorzec przekazali ci Rodzice .Mozna sie szturchac ,bic .jak sie kobiety nie bije to jej watoba gnije co nie ?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakas patologia
Ja pierdole, jakie wy macie te rodziny? krzyczycie, popychacie sie, bijecie, walicie scierami po mordach. Jestescie zwyczajna PATOLOGIA.Ja tez jestem 11 lat po slubie ale zeby w moim domu cos takiego? owszem poklocimy sie, czasem pokrzycze ale w zyciu nie przyszlo by mi do glowy tknac mojego meza czy on mnie... "jak możesz pisać nie znając mojej rodziny i więzi jaka nas łączy, ze to będzie dobre dla dzieci?.." Sunnyday, to jest forum i kazdy moze wyrazic swoje zdanie.A to co piszesz mowi duzo o tobie... ale coz ukochany mezulek buahaha, przeciez dzieki niemu stac cie na zycie na naprawde wysokim poziomie"...zenua:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no nie wiem czy 3 facet w życiu 28 letniej kobiety to zaliczanie.... ale cóż... i wolę być taką patologią która takie zachowanie uważa za nienormalne niż "normalną" z opisów powyżej... następna która broni... a sunny... niestety jak się czyta ciebie to sama sobie zaprzeczasz.... idź do psychologa to cio powie to co ja między innymi.... to aż niesamowite że są takie kobiety....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tak na marginesie ja sobie rodziny nie wybrałam ale miałam to szczęście że matka była przytomna i zostawiła i jednego i drugiego... a u mnie nie ma picia awantur a nawet kłótni.... pewnie że czasem sobie pokrzyczę że coś nie zrobione ale to jest raczej kilka zdań powiedzianych podniesionym głosem i koniec kłótni... i nie muszę nikogo usprawiedliwiać... mąż nigdy nie powiedział do mnie nawet zamknij się... jak ja się gorączkuję nigdy do niego nie mówię w ten sposób o wyzywaniu nie wspomnę nawet.... i mąż zawsze mnie wysłuchuje a jak ma dosyć to się wyłącza:P zresztą co ja będę pisać..... ofiar przemocy domowej i tak nie przegadasz bo im się wydaje że taka przemoc to tylko spranie żony na kwaśne jabłko.... tak jak dla alkoholika jedno piwo dziennie to nie alkoholizm bo alkoholizm to niby chlanie na umór każdego dnia... a dzieci choć małe to patrza słyszą i czują i chłoną... chłoną.... i będą powielać... syn nie bedzie szanował żony... czasem ja popchnie bo był zdenerwowany po pracy.... a córka będzie uważała że to normalne i tak trzeba dla dobra dzieci..... wolę swoją patologię jednak:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny znajdują się w fazie zaprzeczania, bo prawda jest bolesna. I nie chodzi mi o wywlekanie spraw na forum, ale przyznanie się przed samym sobą. Nie ma związków / ludzi idelanych, to na pewno. Nie chodzi o to, żeby szukac dziury w całym. Ale sama musisz sobie odpowiedziec czy takie a nie inne zachowanie jest dla CIEBIE akceptowalne. Czy umiesz z tym żyć i się dobrze czuć. Jeżeli płaczesz i czujesz niesprawiedliwość to jest to jakiś symptom, że cos jest nie tak. Nie lekceważ go. Jeżeli będziesz to w sobie tłamsić, "dla świętego spokoju i dobra rodziny" to możesz doprowadzić do eskalacji zachowań z jego strony - bo dajesz mu przyzwolenie. A z drugiej strony będziesz się dusiła ze swoimi stłamszonymi uczuciami i wybuchała w najdziwniejszych, czasem nieadekwatnych sytuacjach. I będziesz się z tym źle czuła, a ona będzie mówił,że jesteś wariatka i przesadzasz. Takie pierońskie koło, z którego ciężko się wyrwać :( Powodzenia w walce o siebie :) Mam nadzieję, że z korzyścią dla całej rodziny! Jeszcze jedno - pamiętajcie, że dzieci widzą duuuużo więcej niż Wam się wydaje. Najgorsza sytuacja jest kiedy one czują, że coś jest nie tak, ale okłamuje się je, że wszystko super. Potem mają problem z oceną rzeczywistości i są podatne na opinie innych i "złe towarzystwo". Jak płaczesz to powiedz dlaczego (w delikatnej formie, bez histerii, to przecież nic strasznego być czasem smutnym)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no ale
nie wazne ze cham wazne ze kasa jest:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolezanka z fermy
Nie ma to jak biedota udajaca 'psycholozki', kogos kasa was boli i tylko to zapamietalyscie, nie wiem gdzie wyczytalyscie o nawqalaniu sie scierami po mordach itp. Pieprzycie o jakichs fazach zaprzeczania i uzalacie sie nad biednymi dziecmi a jedyna wasza propozycja jest rozwod. To jest dla was rozwiazanie dla rodziny, w ktorej ojciec nie bije matki, ale powie jej cos przykrego i w efekcie matka placze....o jezusie!!!! Straszne rzeczy, nie raz w zlosci maz powiedzial mi cos omczym wiedzial,ze mnie zaboli i nie raz plakalam, teraz musze mu powiedziec,ze to bylo znecanie sie pwychiczne i musze wniesc sprawe o rozwod, a dzieciom powiem,ze tak musi byc bo beda szczesliwsze, na pewno to zrozumieja:))))) chore, chore, chore.... Ale rozumiem,ze teraz taka moda, prokobiecosc nam zapanowala, aborcja to naturalne prawo kobiety, maz na zone nie ma prawa spojrzec krzywo, bo inaczej jest przesladowca, a dziecku nie mozna dac klapsa, bo od razu jest to rowne z katowaniem, a najlepsze dla rodzin sa rozqwody, aborcje wlasnie i odbieranie praw rodzicielskich, proponuje by od razu po urodzeniu oddawac dzieci do domow dziecka i podobnych instytucji a mezow na kastracje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tej z fermy
nie posraj sie czasem nastepna bogaczko:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pieprzone matki polkiiii
popierdolone matki polki, faceci tak ich traktują a one owszem mają z nimi po kilkoro dzieci, po huj żeście rodziły te dzieci, po to aby miały popieprzoną rodzinę, i złamaną psychikę, samo tłumaczenie, ze lepiej odejść jak dzieci maja tak zyć, uważam, ze lepiej nie rodzić ich i nie będą musiały żyć w tak popierdolonej rodzinie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa kobieta z mężem
Pani powyżej proponuję wizytę u specjalisty :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tam absolutnie nie zachęcam do rozwodu. Uważam, że to ostateczność. Ja tylko zachęcam do walki o siebie i swoje szczęście. najczęściej, jeżeli facet jest ok tylko pobłądził to się dostosuje. I jeszcze będzie zadowolony :) A jeżeli jest szowinistą albo przemocowcem to i tak wcześniej czy później zacznie urządzać piekło z życia. Więc warto się o tym przekonać wcześniej :) Najważniejsze jest, żeby obie strony czuły się w związku dobrze. Żeby były szczęśliwe. Związek ma sens jeżeli jest mi w nim lepiej niż samemu! A szczęście jest subiektywne - jedna będzie się czuła szczęśliwa nawet z bijącym mężem, a inną będzie dołować fakt, że nie ma z kim pogadać po pracy. I żadnej nie mamy prawa oceniać, bo to jej życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Here comes the...
Mój mąż mial takie zapędy:/ niestety:/ Nie radził sobie momentami jako szef dużych zespołów, czy też jego szef był niezadowolony. Przyłaził do domu, było ok, może trochę podenerwowany i spięty ale jak trafiła mu się okazja to przygadał mi tak skutecznie, że potrafiłam się popłakać i był bardzo niesprawiedliwy. Jak minął szok i przyszło brzydko mówiąc wkur****** to pokazałam mu jak będzie w takich sytuacjach i to ja zaczęłam go gnębić, po jakimś czasie widziałam, że go to strasznie dołuje więc wyjaśniłam w czym rzecz. Przeszła tendencja, jak wraca to robię mu jazdę, przy ludziach jak próbuje się popisać to mówię mu "ostrzegającym" tonem, gdzie może sobie porządzić. Oko za oko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i co w związku z tymm
2+3 :)) ma rację, ale ona przeżyła w domu co innego więc nie dziwcie się że psychicznie ma inne podejcie. W każdej zdrowej rodzinie zdarzają się czasem spięcia i to nie jest powód do rozwodu. Trzeba walczyć o rodzinę. Nie mówię o patologii, bo patologia sama w sobie jest powodem do rozejścia, ale ofiary nie potrafią odejść, niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa kobieta z mężem
Optym 15 dziękuję za odpowiedzi. Pewnie masz rację, że znajduję się w fazie zaprzeczania (mam wrażenie, że napisanie przeze mnie słowa nie oddają w 100% sytuacji, że trochę przesadziłam i że opisana sytuacja wcale nie jest taka czarno-biała -mąż ten zły, a ja ta biedna, bo ja też potrafię dać popalić). Z drugiej strony ostatnio było całkiem dobrze więc już zapomniałam jak potrafią mnie załamać takie sytuacje, kiedy czuję się totalnie wykończona psychicznie, dobita przez męża, gdy brakuje mi już łez. Wiem, że zmieniłby sie dla mnie i dla rodziny. Wiem bo po pierwsze- nie jest taki od początku, po drugie sam często mówi o terapii, a po trzecie- ogólnie jest naprawdę do rany przyłóż (np potrafi zająć się dzieckiem w nocy, żebym ja się wyspała). Tak jak pisałam na początku- nie jestem typem kobiety jaki jawi mi się na myśl o przemocy- słabej, podporządkowanej mężowi, zastraszonej (takie mam wyobrażenie, przepraszam jeśli kogoś uraziłam, być może nie wszystkie kobiety takie są). Ja się męża nie boję- potrafię mu odpowiedzieć, nie robię nic po to 'zeby mąż był zadowolony i nie miał pretensji'. Z drugiej strony- paradoks- jestem strasznie słaba psychicznie, chyba jeszcze po poprzednim związku, gdy to partner manipulował mną strasznie- byłam wtedy jeszcze bardzo młodziutka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chciałam jeszcze tylko napisać że jak zaczęłam spotykać sie z moim obecnym mężem i zaczęlismy być razem to myślałam że to nie to bo było spokojnie... moje 2 poprzednie związki to głównie kłotnie... drugi związek był ciągłą szarpaniną w przenośni bo nigdy nie doświadczyłam fizycznej przemocy od moich byłych... walczyłam o ten zwiazek stawałam na rzęsach... a facet miał to gdzieś.... im gorzej sie czułam tym gorzej mnie traktował... byłam zestresowana... płakałam... coraz częściej po takich scenach i kłótniach siegałam po piwo choć nigdy nie piłam sama gdy było mi źle... choć mieszkał u mnie i nie wziął mnie z ulicy mówił że mnie przygarnął i że powinnam być mu za to wdzięczna.... on mógł wszystko a ja nic.... moja samoocena w tym związku szybko spadła.... umiał tylko wymagać choc były i miłe chwile:) na szczęście się rozeszliśmy poznałam męża ale ten związek też nie przetrwał i zaczęłam znowu spotykać się z tamtym... bylismy od siebie uzależnienie ale znowu po kilku mc zaczęła wracać sytuacja poprzednia... miałam juz troche inne podejście ale mimo wszystko dałam sie w to wciągnąć... a jaka byłam szczęśliwa gdy po awanturze dostałam kwiaty z karteczka że jestem dla niego za dobra i że mnie kocha... a w między czasie mój mąż kręcił sie koło mnie i próbował mnie rozkochac na nowo:P ale ja nie chciałam bo brakowało mi tam tych emocji nie zawsze pozytywnych które towarzyszyły spotykaniu sie z tamtym... myślałam że jeśli nie ma emocji tak silnych to nic z tego nie bedzie bo to nie miłość... w końcu do mnie dotarło.... po kilku latach pseudo związku z tamtym urwałam z nim kontakt i postawiłam na męża... dałam nam szansę:) i co??? i okazało się że jest miłość:) ale nie ma kłótni nerwów stresu dołowania jestem w końcu sobą:) jestem spokojna:) uśmiecham się:) nie ma na każdym kroku gróźb że odejdzie... nawet jak sprawi mi przykrość to nie dokręca śruby jak tamten który ranił mnie celowo.... to tego nie ma bo wiem że on to zrobił nieświadomie:) długo mi zajęło wyrwanie się z tamtego związku który mnie niestety niszczył a ja myslałam że to normalne że ludzie sie kłócą że jest krzyk nerwy płacz... teraz wiem że to nie jest normalne i dziękuje Bogu że otworzył mi oczy bo stało się to po prostu w kościele podczas specjalnych zjazdów i mszy na które raz pojechałam z ciekawości po nastu latach pierwszy raz:) siedziałam i myslałąm analizowałam płakałam bo był tez w tym wszystkim mój syn który tak jak pisałam miał wtedy 3 lata a teraz ma 8 i ciągle pamięta tamte kłótnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze jedno... uważam że kłótnia taka normalna jest bez wyzwisk upokarzania celowego sprawiania drugiej osobie bólu i bez żadnych popychań łapań siniaków...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ankakaad
u nas mąż też potrafi mnie przetrzymać mocno, szarpnac, popchnac na łóżko; u nas to reakcja na moje pretensje, bo mąż się stara, pomaga, a ją go nie doceniam, ciągle mi mało i wszczynam awantury, a mąż czuje się niesprawiedliwie oceniany i w ostateczności wpada w szał,; ostatnio doszło do tego że zamarkowal uderzenie mnie w twarz i sam oberwał, czasem też coś w złości powie przykrego; u nas ta strona inicjujaca kłótnie jestem ją, mąż nigdy się nie czepia, nie ma pretensji, nie złości się jak nie ma obiadu, jak nieposprzatane; zawsze zloszcze się ją; po kłótni mąż mnie prosi żebyśmy się nie kłócili, żebym go nie dreczyla psychicznie, ,abym sobie odpoczela zamiast sprzątać/gotować; kocham męża i staram się hamować bo widzę swoją winę, ale dkad urodził się syn jestem jakąś nerwowa i między nami gorzej się ukladA, ale będę się starać, bo ta sytuacja że spoliczkowaniem męża to już przegiecie; pisze to dlatego żebyście nie skreslaly mężów, jeśli widzicie że się starają, kochają i żałują zachowania, trzeba dużo rozmawiać w chwilach gdy jest ok, i ciągle nad sobą pacowac; nie pochodzimy z rodzin idealnych i nie mamy dobrych wzorców,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa kobieta z mężem
Ech długo sielanki nie było. Dziś też była kłótnia. O co? Podobno o to, że wzięłam komputer do drugiego pokoju na 15 min (zeby napisac poprzedniego posta). Ni z tego ni z owego zaczął od ubliżania mojej babci, później wszedł na mamę. Raniły mnie jego słowa, ale trzymałam fason i udawałam ze nic mnie nie obchodzi co mówi. Powiedziałam mu że ja tez mu mogę kilka słów o jego rodzince powiedziec. To odpowiedział zebym powiedziała. Nie chciałam grac tak jak on, wiec powiedziałam ze nie, a on wtedy zasugerował mi ze pewnie obgaduje jego rodzine ze swoją mamą a wprost mu nie chce powiedziec o co chodzi. Wiec powiedziałam mu kilka słów. Wtedy uszczypnął mnie z całej siły w udo i pociągnął, tak ze prawie rozerwał mi spodnie dresowe. Chciałam iść pod prysznic, wiec on powiedział- idź, popłacz sobie jak zawsze pod prysznicem. Miał rację popłakałam się, ale nie przez niego tylko dlatego że pomyślałam o dziecku, że mi go szkoda. Jak wyszłam, powiedziałam mu, że rozbija rodzinę. On stwierdził że to komputerek rozbija rodzinę (używam go tylko wieczorem jak juz moge sobie pozwolic na relaks, nie mamy tv póki co, ksiązek nowych tez nie mam, wiec co? Miałabym się pewnie w ściane wgapiac wieczorami, albo jeszcze lepiej sprzątać). Już sama nie wiem co o tym myśleć :( Nie wiem co robić. On się raczej nie zmieni. Teraz jest w pracy i najlepiej by było jakby wcale z niej nie wracał :S Tzn nie chce go widziec wieczorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa kobieta z mężem
Acha, powiedziałam mu, że chyba trzeba będzie się rozwieść. Odpowiedział mi, że wie co się stanie po rozwodzie: najpierw zapuszczę dom, pozniej dziecko az opieka społeczna przyjdzie i je zabierze. Tylko ze ja jeszcze w domu coś robię, a on robi tyylko bałagan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to może separacja na początek??? według mnie jego gadanie że zapuscisz że opieka mają tylko cię zgnoić i utwierdzić w przekonaniu że bez niego nie dasz rady i jestes nikim... mój były też uważał że nigdy od niego nie odejdę bo sobie nie poradzę:) i bardzo się zdziwił jak odeszłam i zerwałam z nim kontakt i to co było między nami trwało koło 5 lat więc tez nie było łatwo.. ty masz męża a nie faceta więc niby ciężej ale według mnie powinnaś to przemysleć bo skoro się męczysz to gdzie tu szczęśliwa rodzina... dla mnie to mąż się na tobie wyżywa i tyle... śmieje się z ciebie i tego co czujesz.... nie bądź głupia... spróbuj terapii separacji.... czego chcesz ale postaw sobie granicę której nie przekroczysz bo możesz kiedyś usłyszeć od dziecka MAMO CZEMU NIE ODESZŁAŚ OD TATY WCZEŚNIEJ??? nie jestem za rozwodami bo sama przez 2 lata próbowałam stworzyć starszemu synowi pełna rodzinę ale w końcu doszłam do wniosku że SZCZĘŚLIWA MAMA TO SZCZĘŚLIWE DZIECKO:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i wierzysz w to że po rozwodzie pójdziesz na dno zabiorą ci dziecko??? obie wiemy że nie:) bo jeśli odważysz się walczyć o siebie i odejdziesz to wygrasz i nic cię nie złamie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa kobieta z mężem
Ech gdyby to było takie proste. Bardzo bym chciała separacji, tylko gdzie on pójdzie? Mieszkamy w moim mieszkaniu. Byłabym gotowa wziąć dziecko i iść do rodziców, byleby pożyć w spokoju i samej się pozbierać z myślami. Ja po prostu nie mam pojecia jaki powinnam wykonac pierwszy krok!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa kobieta z mężem
Dzięki 2+3 :) Masz rację, w życiu bym nie dopuściła do tego. Prawda jest taka, że w domu ja najczęściej sprzątam, a mąż jest od bałaganienia. Rok temu robiliśmy remont i do dziś zostały rury niepomalowane, listwy nieprzymocowane, drobiazgi, których mąż do dziś nie ma 'czasu' zrobić. a do mnie ma pretensje ze czasem szklanki nie zmyje- czasem po prostu wole spedzic czas z dzieckiem, a wieczorem odpoczac, a szklanke zmyc na drugi dzien.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to może idź do rodziców??? na tydzień... odetchniesz przemyślisz a jemu zostaw kartkę co i jak... spróbuj... a ile masz lat jeśli można spytać? a dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja to rozumiem bo też tak mam z myciem:P może nie mam jakiegoś dużego doświadczenia życiowego ale patrzę na to z boku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mieszkanie jest twoje tak że on nie ma do niego żadnych praw??? i zastanów się czy gdyby było jego nie zagroziłby ci wyrzuceniem za drzwi... a gdzie pójdzie??? wynajmie do rodziców... musisz być choć przez chwilę egoistką i pomyśleć tylko o sobie i dziecku... spróbuj zrobić to chociaż w myślach:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa kobieta z mężem
dziekuje. mam 26 lat, dziecko 8 miesiecy. napisze pozniej bo sie obudzilo ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×