Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość desperatka....................

kurcze pieczone nie mam jeszcze wyplaty

Polecane posty

Gość katie fitz
Tak. Bigos na 2 - 3 dni. Albo gołąbki bo to kapusta i mięso mielone tanie. Ja owoce i warzywa kupuję niezależnie od ceny i pory roku. Dzieciom. Jogurty i serki też. Sobie od ust odejmę a im kupię. Nie chcę, by rosły z odczuciem, że czegoś im brakowało. Wstyd się przyznać ale co roku bierzemy 2 000 zł kredytu, by zabrać je na 2 tygodnie na Mazury. Później cały rok ten kredyt spłacamy ale mam satysfakcję, że dzieci miały wakacje. PS. U mnie schab po 16 zł za kg. Za 4 kotlety płacę ok. 6,50 - 7 zł. Za jedną pierś 10-11 zł (a na 4 osoby to jeden obiad). Często też gotuję gulasze z łopatki na 2-3 dni. Do tego albo kopytka albo makaron. Dobre, sycące i stosunkowo niedrogie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość altdelate
skad jestes ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goniaca kroliczka
jeju dziewczyny, az mnie scisnelo jak przeczytalam Wasze posty.. naprawde jest tak zle? ja 7 lat temu ucieklam zagrance..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co wy gadacie ja jestem
programistą i zarabiam 7 tysiecy miesiecznie, wy nieuki!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katie fitz
xxxxxxxxZZZZZZZ A czego Twoim zdaniem moje dzieci nie jedzą czego tak potrzebują do prawidłowego rozwoju? Dzieci codziennie mają świeży chleb na śniadanie. Mleko. Do szkoły dostają po butelce wody mineralnej, pączka i po bananie. A w szkole wykupujemy im obiady. Po szkole jedzą jeszcze obiad w domu. W lodówce zawsze mają serki czy jogurty. Chcieliśmy jedno dziecko. Okazało się, że będą bliźniaki. Miałam jedno wyskrobać? U nas nie ma głodu, brudu i patologii. Pieniędzy wystarcza od wypłaty do wypłaty i nikt głodny nie chodzi. Żalę się bo 5 lat studiów i nie wystarcza, by coś odłożyć. Żyjemy właściwie na bieżąco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona swojego męża od roku
Ja mam 900zł w pracy na pół etatu a mąż 3000 plus soboty. Odkładamy 1500 tysiąca miesięcznie. Ale nie mamy kredytu. Swoją drogą kurczak za 11zł na obiad?? To co to za pierś?!?! Ja mam w sklepie pierś po 15 za kg. Na jedne obiad potrzeba mi 300-400g. Ja zjem 150 a mąż 200-250...15/pół to 7,50- ja zwykle na jeden obiad piersi z kurczaka kupuje za 6,70-7,00-tak pakowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona swojego męża od roku
sorry nie doczytałam że na 4 osoby obiad...tylko dzieciaczki mniej zjedzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość desperatka....................
gdzie uciekne za granice jak jezyka nie znam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość altdelate
nie musisz znać ,ważne ,ze swój masz sprawny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katie fitz
@ żona Ja mam dwóch chłopaków 7-letnich. Uwierz mi, potrafią zjeść. Rosną. ;) Jedzą obiad w szkole cały i w domu też cały wciągają bez problemu. Dobrze, że chociaż mieszkanie mamy własnościowe bo inaczej w ogóle byłaby załamka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie odbierz tego, ze się czepiam, ale po co kupujesz dzieciom pączki do szkoły? Nie lepiej dać im kanapki - taniej i zdrowiej? A zamiast kupować małe butelki z wodą mineralną kupic dużą i przelawać do małych czy bidonów? Jednorazowo nie jest to az taka wielka oszczędność, ale w miesiącu trochę się tego zbierze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 123adam123
Nie chcesz się puścić, a chcesz zrobić loda za 30zł? To chyba niekonsekwencja. Czy brak kasy jest wystarczającym powodem do prostytuowania się? ---------------------------------------------------------------------------- http://www.podane.pl/ dział Uczucia i Seks

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katie fitz
@messol Woda mała niegazowa w Biedronce jest po 69 groszy. Kupujemy zazwyczaj zgrzewkami. A kupujemy po pączku bo na śniadanie jedzą kanapki, później w szkole obiad więc podwieczorek to pączek i banan. Nie wiem. Jakoś tak się utarło. :) Dzieciaki prawie słodyczy nie jedzą więc ten pączek to taki niezdrowy akcent. ;) A słodyczy nie jedzą nie przez brak pieniędzy na nie tylko ogólnie u nas w domu mało słodyczy się przewija. Bo tak zdrowiej. Wolę, by zjedli jabłko niż batonika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chujnia
altdelate....biorac pod uwage temat masz prznajmniej szanse, ze desperatka....szczupla, wiec i 'odrabiane' moze byc przyjemne :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak na podwieczorek, to rozumiem. Mnie pączki na śniadanie kojarzą się zawsze z grubymi policjantami z amerykańskich kryminałów :D A chłopcy wypijają całą wodę w szkole? Bo mój syn miałby to conajmniej na 2 dni - zawsze mu mówię, że za mało pije, ale jakoś to do niego nie dociera. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxxxxxxZZZZZZZZZZ
katie fitz--- ale co za gadanie z tymi studiami? pewnie robiłaś dzienne studia i czemu sie dziwisz? bez braku konkretnego doświadczenia, ze mając to 25lat zaczynałaś z poziomu osoby, która mając lat 20 pracowała i studiowała? więc mając 25lat oprócz studiów jak Ty miała jeszcze 5lat doświadczenia? Ja sama po zaliczeniu pierwszego roku na dziennych wiedziałam , że sytuacja na rynku pracy robi się jaka się robi, znajomości nie miałam a sama studia bez doświadczenia niewiele mi dadzą. Przeniosłam się na zaoczne, wszyscy pukali się w czoło, bo oni dzienni lepsza liga, a ja w tym czasie na pełen etat do pracy i po godzinach dodatkowe zlecenia, a a weekendy kiedy oni biedni zmęczeni studiowaniem imprezowali, ja zasuwałam na studia od rana do wieczora. Było bardzo ciężko, ale wiem , ze się opłaciło. Mając dyplom w kieszeni miałam wspomniane już bezcenne doświadczenie i byłam sporo przed nimi. Większość obudziła się dopiero po skończeniu dziennych studiów, ze różowo nie ma. Czasem jak spotykam tych ludzi to też słyszę wyrzuty, bo mi po zaocznych się dobrze wiedzie, a oni taaakie cieżkie dzienne skończyli i du.a . Każdy jest kowalem swojego losu, a studia bez konkretnych umiejętności i doświadczenia nic nie znaczą, bo ma je zbyt wiele ludzi! Nie będe oceniać Ciebie i Twojej sytuacji, bo w tym całym towarzystwie wydajesz się mimo tego co napisałam powyzej najbardziej rozgarnieta. Ale jak czytam, ze dziecko owoce i warzywa widzi jedynie latem, bo w zimie za drogie. O rybach i porządnym mięsie nie wspomnę to mnie strzela dosłownie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojć ojć ojć
to mi i mojemu facetowi U mnie schab jest drogi, 18zł za kg Czasami kupię jak zostanie coś kasy ale naprawdę rzadko. Najczęściej gotuję zupy bo tanio wychodzą i gotuję np na 2 dni, do zupy żeby była bardziej sycąca obieram mięso na której się gotowała (jakieś udko czy z porcji rosołowej lub jeszcze inne). Piersi z kurczaka czasami kupuję, z jednej piersi zrobię 2 kotlety, do tego ziemniaki, jakaś surówka i można się najeść. Mam pytanie: z jednej piersi zrobisz tylko 2 kotlety? Ja z jednej piersi robię co najmniej 4 spore, albo 2 spore i 4 mniejsze. No chyba, że mówimy o BIG-kotlecie na cały talerz ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katie fitz
XXXXXzzzzz Rzeczywiście. Studiowałam dziennie. Pracuję w biurze za 1300 zł. :O Mój mąż studiował zaocznie. Pracując. I co pracuje w budżetówce. Ma studia i zarabia 2300 zł na rękę. Moje dzieci mają warzywa, owoce, jogurty i porządne, zbilansowane posiłki bez względu na porę roku. Jak pisałam, moja największą bolączką jest to, że nie możemy nic odłożyć. Na jedzenie i życie na wystarcza na styk. @melissl Tak wypijają po butelce wody w szkole. I kompot podczas obiadu. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katie fitz
@ ojć ojć ojć Prawdę mówiąc JEDNA pierś to połówka tej podwójnej. Tylko tak się utarło, że na te dwie połączone piersi mówi się PIERŚ z kurczaka. Może o to jej chodziło. Ja z takiej podwójnej robię 4 wielkie kotlety. Jeden zawsze zostaje ale do wieczora go nie ma bo chłopcy zjadają bo na połowę na chlebie z pomidorem albo ogórkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojć ojć ojć
Odnośnie warzyw i owoców - ja cały rok kupuję tylko sezonowe owoce. Zimą nie kupię za ciula ogórka ani pomidora, nie mają żadnych walorów ani smakowych , ani odżywczych. Tak więc zimą to co najwyżej kupuję mrożone brokuły i kalafior, chyba, że jesienią jeszcze trafi się coś taniej, to jesienią kupuję świeże, a tak, to mrożonki. I z tego coś tam kombinuję. Owoce tak samo - zimą nie kupię truskawek, choćby kusiły pięknością, wielkością i ceną. Truskawki tylko w sezonie, to samo czereśnie, brzoskwinie i morele. Winogrona jesienią i zimą, cytrusy też, latem niekoniecznie, stare już, zleżałe. Zimą najczęściej korzystamy z przetworów, ogórków kiszonych ma dużo, to czy zupa, surówka z nich do obiadu (plus cebulka i oliwa), czy sam w rękę jak ta lala. Soki robię też, najwięcej z malin, bo tego dużo dostajemy od rodziców z działki (tzn. nakazują rwać i dla dzieci robić, więc zrywamy i przerabiamy). To samo czerwona porzeczka, nieco czarnej. Rodzice mają też paprykę i pomidory (nieco im pomagamy w hodowli, w sensie, że wysiewamy, pikujemy i do chwili wzrostu dbamy o nie u siebie w domu, a potem wywozimy na działkę i wsadzamy do szklarni). Latem nie idzie tego przejeść, więc z pomidorów robię przecier i soki, na zupkę pomidorową jak ta lala, kiedyś porwałam się na keczup i choć dobry był, to pracochłonne toto nieco. I mówcie sobie co chcecie, ale warto zrobić choć po kilka, bo czasem takie przetwory to tyłek ratują. Nie ma pomysłu, albo kasy na wykwintny obiad, to można usmażyć naleśniki i podać z dżemem czy powidłami własnej roboty. Jak ma się źródło jabłek (my mamy z działki i na całą zimę spokojnie wystarczy, a dzieci sporo jedzą), to można też jako wkład do naleśnika, czy na racuszki, żeby bogatsze były. Nam może kasy nie brakuje, ale tak czy siak zabezpieczam lodówkę i piwnicę na wypadek , gdyby przybrakło. Po wypłacie warto przemyśleć sobie i zrobić plan mniej więcej tygodniowy. Można coś zrobić wcześniej, zamrozić, ot gołąbki - można zrobić je z farszem mięsnym, czy z kaszą gryczaną+pieczarki - swoją drogą pyszne). Ile się na bieżąco zje, powiedzmy dwa dni z rzędu, to i dość, bo ileż można , ale resztę do zamrażalnika i ot biedy będzie na koniec miesiąca. Wiadomo, że nie smakuje jak świeże, ale ... lepszy rydz niż nic. Kobietki, tak naprawdę da się i uwierzcie, te najmniej środków posiadające tak pięknie kombinują, że z tańszych półproduktów robią bardzo syte i pożywne dania. Nie mówię o skrajnościach, że tak naprawdę po wypłacie niemal już kasy nie ma, bo opłaty i zostaje 300 zł. Są i takie rodziny przecież. Mając dwa dochody, można po wypłacie wysilić się, każdorazowo szykując obiad, zrobić ciut więcej i nadwyżkę pomrozić. Ja ostatnio ratowałam nas pomrożonymi pozostałościami po świętach. Może nie niebo w gębie już, ale po rozmrożeniu i właściwej obróbce, urozmaiceniu czymś, poszło. W kieszeni nie ubyło, zostało na inne zakupy, ot chleb i coś do chleba, a jeść też było co. I nie mędrkuję, po prostu my kobiety czasem nie zdajemy sobie sprawy, że możemy dać radę :) kto jak nie my:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojć ojć ojć
Zabrakło precyzji, u nas z kolei jedna pierś to całość, może to region, albo rodzinne zwyczaje:) No i u nas raczej to jest filet (bez kości, wiadomo), z kością mało gdzie są. I to z kością to w sklepach oficjalnie pierś, a bez kości - filet. Sprzedają zawsze podwójnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A my mamy jeszcze tysiąca
a dzisiaj wypłata :D Ale jestem dumna że tyle zostało.Jak nigdy!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxxxxxxZZZZZZZZZZ
Przepraszam katie fitz, ale to jest budżetówka i ile wg Ciebie powinien zarabiać? większość budżetówki zarabia i tak dużo za dużo za to co robią, plus mają masę przywilejów i bonusów... mało zaradny albo ambitny mąż i tyle. Nie wiem jakie studia robił, ale ja nie znam osoby, która robiąc studia zaoczne i pracując już w branży związanej z tym co studiowali (bo nie chodzi mi o łapanie doświadczenia typu w barze, na kasie etc) by żyło im się źle. I tyle. A to o czym piszesz,że musicie oszczędzać na sobie by dzieciaki miały wszystko przykre jest bardzo i wcale nie uważam, ze to w porządku! dziwne nasz kraj i łatwo nie jest, ale trzeba brać sprawy w swoje ręce, nie narzekać i w końcu będzie dobrze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katie fitz
@ojć ojć ojć U nas tez sprzedają podwójnie. Ale zdarzyło mi się, że jak w mięsnym poprosiłam o PIERŚ kurczaka to ekspedientka zapytała czy chodzi mi o połówkę. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojć ojć ojć
A co do tego jak ktoś se radzi po studiach dziennych a zaocznych ... nie ma reguły, zależy jak się trafi, gdzie się mieszka (region Polski). Ja od początku ustawiłam się na znalezienie pracy i studia zaoczne. Dzisiaj mam 15 letni staż pracy (mam 35 lat), zarabiam 1490 netto (żaden szał, dupy nie urywa). Mój mąż skończył częściowo studia dziennie inżynierskie, magisterkę zaocznie już, poszedł do pracy, ma 13 letni staż pracy, jeszcze rok temu miał netto około 2000 . Ja rok temu miałam 300 zł mniej netto, więc razem było jakieś 3200 wszystkiego. Udawało się zaoszczędzić coś z miesiąca zawsze, raz mniej, raz więcej, ale my mieszkamy w pipidówie, mając dwójkę dzieci i mieszkanie bez kredytu dawaliśmy sobie radę nie najgorzej. Mąż zmienił pracę, teraz ma około 85 % więcej netto na rękę, mi doszło właśnie to ok. 300 zł, więc jest dużo lepiej. I stwierdzam, że nie jestem głupia, ale szlak mnie trafia, że na naszych terenach ja nie mogę znaleźć pracy w swoim zawodzie. Mam szerokie doświadczenie, przeszłam tu sporo działów, więc liznęłam kilku dziedzin działalności firmy, ale na większe zarobki nie ma co liczyć. Od 2 lat szukam, pytam, wysyłam cv ... jak już mnie chcą, to najlepiej za mniej, niż mam tu, a nie o to chodzi. I to na stanowiska minimum równoważne do tego, co teraz zajmuję, niżej nie zejdę, chyba, że będzie więcej kasy za to. Pracy się nie boję. Tak więc to nie reguła, bo sporo moich znajomych po dużo gorszych studiach, dzisiaj siedzą na załatwionych przez znajomości stołkach i biorą średnio 600 zł netto więcej niż ja na rękę. DLa mnie 2 koła to narazie szczyt marzeń. A weźcie z tym zyjcie w dużym mieście ... ktoś punkąłby się w czoło i powiedział, że za 2 koła to nie opłaci mu się wstawać. A dla mnie szczyt marzeń, chociaż mam te zakichane dwa dyplomy na kierunkach obecnie "pożądanych" i "deficytowych". Jakoś nie czuję, by było zapotrzebowanie na ludzi w moim zawodzie, a to dlatego, ze te stanowiska są wszędzie obsadzone, a jak coś się zwalnia, to już następca jest "załatwiony" przez tego, co odchodzi. Kwestia tylko "oficjalnych" konkursów i odrzucenia często ludzi z większym pojęciem, ale bez tych cennych znajomości. Takie realia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katie fitz
@xxxxxZZZZZZ pedagogika resocjalizacyjna z elementami kryminologii i kryminalistyki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojć ojć ojć
He, dwa dyplomy i 15 letni staż pracy, dzieci odchowane, choć w wieku przedszkolnym ... a mnie się marzy budżetówka, tam co roku lecą podwyżki ... jakby zaczęła kiedyś w budżetówce, to dzisiaj doszłabym do "dwójki" na rękę, bo i stazowe by doszło. U nas poobcinali wszelakie dodatki, jubilatek nie ma, zmienili regulaminy, zrezygnowali z układu zbiorowgo i przeszli na kodeks pracy. Dla firmy lżej, pracownikom niestety coraz gorzej, ceny i koszty utrzymania galopują, a pieniądze ciągle te same. Rok temu za 100 zł miałam pożądne zakupy, dzisiaj tyle to pójdzie na pierdoły jednorazowo. Pierdołami nazywam całą masę różnych, dziwnych rzeczy, nie do zjedzenia, ale bez tego się nie da funkcjonować (mówię o chemii, ściereczkach, gąbeczkach, zmywakach, płatkach kosmetycznych, patyczkach higienicznych. A gdzie żarcie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxxxxxxZZZZZZZZZZ
ojć ojć ojć jest dużo racji w tym co piszesz, mniejsze miasta to większe układy i układziki zdaję sobie sprawę. Z tego co piszesz wnioskuję, że jesteś po jakiejś wąskiej technicznej uczelni. Jeśli tak to dochodzi druga sprawa, w pewnych kręgach u nas w Polsce nadal pokutuje błędne przekonanie, że w pewnych dziedzinach ścisłych , technicznych lepszy jest facet, a tego raczej nie przeskoczysz :( katie fitz Ty się ciesz, że Twój mąż po takich studiach ma w ogóle pracę i zarabia ... Co do tych wspomnianych "2kół" zarobków, dla Ciebie szczyt marzeń, a moja rata kredytu na mieszkanie jest dużo większa bez opłat... więc owszem duże miasto większa kasa, ale też wydatki rosną i kółko się zamyka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katie fitz
xxxxxxxZZZZZZ Mój mąż wybrał studia pod kątem wykonywanego zawodu. Pracuje w Sekcji Kryminalnej Policji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×