Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pechowa?

Jak odejsc?- czy ktos mial tak beznadziejnie jak ja?

Polecane posty

Gość pechowa?

Slub byl bo zaszlam w ciaze. Moj odmienny stan sprawil ze myslam tylko o dziecku, zeby mialo ojca, rodzine itp... Potem jak sie urodzilo nie bylo zle ale daleko nam od tego jak sobie wyobrazam normalne malzenstwo.... Z moja corka jest troche problemow- jest dzieckiem wrazliwym, ma zaburzenia koncentacji, pozno mowila, niekotzy psychologowie widza w niej zaburzenia ze spektrum autyzmu... Wzielismy sie w garsc i bardzo duzo pracy wlopzylismy w jej rozwoj- terapia i leczenie. Dziecko coraz lepiej ale z nami coraz gorzej. Brak kasy (bo wszystko idzie na dziecko) i zmeczenie sprawiaja ze klocimymsie codzinnnie. Juz go chybna nie kocham...nie mam ochoty z nim spedzac czasu, nie miwie juz o czulosciach i seksie. On tez odreagowywuje stres i stal sie nerwowy, czesto kszyczy i mnie o wszystko obwinia (np ze malo w ciazy jadlam i dziecko ma teraz prpblemy) Moje pytanie: JAK ODEJSC?czy to ma sens? BEDZIE NAM CIEZKO... Dziecko poszlo teraz do specjalnego przedszkola, ja pracuje (mam super prace ale zarabiam tylko 2tys na reke). On zarabia duzo wiecej. Zawsze wydawalo mi sie ze jestem atrakcyjna, nadal jestem szczupla i staram sie dbac o siebie. Mam dopiero 26 lat A TYLE PROBLEMOW..... czy ktos kiedys mnie zechce, z dzieckiem ,do tego ktore ma problemy..... ps sorry za bledy ale nie mam glowy ostatnio...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mały odkrywca
a nie chcesz tego ratować? bądź co bądź przysięgaliście że będziecie na dobre i złe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak spotkasz kogoś normalnego to dziecko nie będzie stanowiło żadnej przeszkody. Lepsze rozstanie niż narastające kłótnie i nieporozumienia. Ty się męczysz, on też, a dzieci nie są głupie i wyczuwają takie rzeczy. Oboje jesteście młodzi i macie szansę ułożyć sobie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zafascynowany kobiecą głupotą
Czemu rozkładałaś nogi przed taką pokraką? xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tommee tippeeeeeeeeee
Pomysl sobie czy Ty jako czlowiek chcialabys wzrastac z niekochajacymi sie rodzicami? czy chcialabys zeby trwali w takim ukladzie tylko dla twojego dobra i w koncu czy potrafisz ty sama zyc bez milosci.Jesli nie odejdz i nie ogladaj sie za siebie dla dziecka tak naprawde jakkolwiek to nie zabrzmi im wczesniej tym lepiej znam to z wlasnego doswiadczenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pechowa?
Ja bym za niego nie wyszla jakbym nie byla w ciazy...W tym stanie myslalam tylko o dziecku nie o siebie.... Boje sie strasznie, nie mam tyle kasy.... Pozatym on jest BARDZO zaborczy. Nie da mi latwo rozodu... Nie mam nic na niego, zajmuej sie domem dzieckiem, zarabia...To ze sie klocimy to chyba slaby argument... JA wiem ze jak bede starsza to bede zalowac...bo on robi sie bardziej upierdliwy, pedancki, czepia sie dropnostek. krytykuje mnie- to sa narazie drobne rzeczy. Ale wiem jaki jest jego ojciec teraz. widze duze podobienstwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny dobrze piszą. Nie będzie to łatwe, ale nie trudniejsze niż życie z człowiekiem, którego się nie kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakla
Odejdź póki czas. Nie marnuj sobie reszty zycia. Łudzić się z naiwnością dziecka że się poprawi, to głupota. Nie zmieni się, co najwyzej na gorsze. Slusznie zauważyłaś podobieństwo zachowań jego i ojca. To są wzorce i geny. Z tym nie zawalczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobre i złe chwile miałam
czy ktos kiedys mnie zechce, z dzieckiem ,do tego ktore ma problemy..... Może zechce, może nie... Jeżeli nawet zechce myślisz, że będzie Ci lżej? Spróbuj odbudować dobre relacje z mężem, jesteście zmęczeni codziennymi obowiązkami. Może urlop we dwoje, bez dziecka? Oczywiście, o ile masz jakąś zaufaną osobę, która podjęłaby się opieki nad nim na ten czas. Wyciszylibyście się oboje, odreagowali stresy, przypomnieli sobie to co piękne było między Wami? Ze swojego doświadczenia wiem, że mając chleb nie trzeba szukać bułek, chleb można odświeżyć i jest jeszcze smaczniejszy, bułeczki szybko czerstwieją.Moja babcia mi o tym przypominała wiele razy, ale i tak aby zrozumieć jej przekaz musiałam porządnie sparzyć się. Balsamem na sparzone rany okazał się mąż, a właściwie już były mąż. Zatoczyliśmy koło, ale jesteśmy razem i wspólnie pokonujemy drogi z licznymi koleinami. Teraz nawet z tego umiemy czerpać radość. Nie będę opowiadać o naszych długoletnich zmaganiach z walką o utrzymaniu dziecka przy życiu, zbyt osobisty to temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak na prawdę to nikt nie wie jak wygląda Twoja sytuacja. To co opisałaś może być "na dwoje babka wróżyła". Moze po prostu zmęczenie i nuda? W końcu troche juz razem jestescie, dziecko macie, problemów na głowie więcej niż przeciętny człowiek no i się nałożyło i stad caly twój post i widzenie przeszłości w czarnych barwach a przyszłości w jeszcze ciemniejszych. No bo patrz logicznie (nie tak jak kafeteria gdzie na kazdy problem małżeński wyjściem jest rozwód ;) ) Masz chore dziecko, masz męża który jest z wami i was wspiera, to ze czasem wybucha - Ty nie wybuchasz? Wytknął Ci coś i zabolało, nie powinien ale może nie wie jak Cię tym zranił- mówiłaś mu? Prawda jest taka ze książęta z bajki istnieją tylko w bajkach.Jeśli liczysz ze spotkasz takiego co pokocha Cię bezwarunkowo, będzie nosił na rekach, będzie czuly dobry romantyczny, namiętny, przy okazji jak kumpel, przystojny, zajmie się dzieckiem jak swoim własnym albo i lepiej i zarobi miliony... To warto chyba to jeszcze raz przeanalizować, ograniczyć oglądanie Julii, Majki czy co tam teraz emitują i zastanowić się co tak naprawdę się dla Ciebie liczy i czy twoj mąż jest az tak zlym człowiekiem zeby go zostawiać i szukać wiatru w polu? No ale pewnie zaraz się dowiem ze glupio pisze bo powinnam napisac "ROZWIEDŹ SIĘ!" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pechowa?
nie to nie jest tak ze ja chce tylko rozwodu. Staram sie myslec logicznie, wiem ze nie sztuka sie rozwiesc i podpisac papierek. Zycie to nie amerykanski film...w ksiecia bajki tez nie wieże chociaz szkoda ze takich nie ma...A nawet jak sa to pewnie wiekszosc z nich i tak zmienia sie w zwyklego meza w takiej sytuacji jaka my mamy.... Ja boje sie tylko tego ze za 10 lat bede zalowac bo zycie pokaze ze jednak nie tedy droga... MAm strasznego pecha w zyciu- ciezkie dziecinstwo i ciagly brak kasy. Ciezkie studia i tez problemy z kasa. I teraz to - chore dziecko i malzenstwo nie takie o jakim marzylam. Myslam ze chociaz malzenstwo bedzie w 100% udane, bo bede juz miec swoja kase. meza wybiore rozwaznie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tradycyjnie i skutecznie
weź się w garść do cholery.......na pewno jesteś śliczna i atrakcyjna pupcia.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiosenna ma racje, ksiecia z bajki ciezko znalezc. Kazdy ma swoje wady, Ty napewno tez. Moj maz calkiem spoko facet a czasami jak mnie wkurzy to najchetniej wystawilabym go z walizkami za drzwi. Nie jestem za tym aby byc z kims na sile ale tez nie jestem za tym aby rzucac wszystko jak tylko cos sie popsuje w relacjach. Autorko sama musisz sie zastanowic na ile Ci zalezy i czy chcesz ratowac. Jesli uznasz ze warto to przede wszystkim rozmowa, moze tez maz dalby sie namowic na jakas terapie malzenska (mam znajomych ktorym taka terapia uratowala malzenstwo), moze jakis wyjazd we dwoje jakby byla mozliwosc itp. Zawsze mozna sprobowac a jak nie wyjdzie to odejsc w spokoju. Ale Ty sama wiesz najlepiej czy jest szansa ze uda sie to jeszcze uratowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tommee tippeeeeeeeeee
Wiosenna masz troche racji ale tez i jej nie masz..potrafisz zyc z obcym sobie czlowiekiem? tylko dlatego ze macie dziecko? ja mialam dwoje jak odeszlam i bez niego radzilam sobie po stokroc lepiej mimo ze nie zarabialam kokosow...czasem ta druga osoba ciagne cie w dol i sprowadza do poziomu bruku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pechowa?
I jak tu ma cos zrobic jak nawet na forum sa podzielone opinie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pechowa?
i dziekuje za wszytkie wartosciowe opinie, przeczytalam uwaznie ale wiem ze to ja musze dzialac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tommee tippeeeeeeeeee
To nigdy nie jest latwa decyzja u mnie trwalo to dlugo zanim podjelam decyzje bylam za mloda zeby niszczyc sobie i dzieciom zycie,niby pozornie nie bylo zle ,ale brakowalo milosci ,oddania wiary ze razem mozemy gory przenosic, bezpieczenstwa ,a to dla mnie fundamentalne sprawy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tommee tippeeeeeeeeee
mialam tyle lat co ty...teraz jestem w nowym zwiazku malzenskim mamy wspolne dziecko moj ksiaze nie zarabia tylko milionow ,a poza tym ma wszystkie cechy ktore zostaly wymienione..nie mozna zakladac ze sie nikogo nie spotka, ale tez nie mozna szukac milosci na sile bo to nie dziala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pechowa?
Z moim szczesciem to napewno nie bedzie lepiej...:) Juz naprawde tyle zlych rzeczy mnie spotkalo ze chyba ksiazke napisze kiedys

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość week of view
No ie ciekawa sytuacja, jezeli nie jestes szczesliwa, on takze-nie ma co sie meczyc dluzej. Szczerze porozmwiaj z mezem n aten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tommee tippeeeeeeeeee
wiesz duzo zalkezy w zyciu od nastawienia i u Ciebie od tego trzeba by zaczac musisz w siebie uwierzyc bo cos mi sie wydaje ze twoj zwiazek i maz mocno podkopal twoja wiare w siebie i swoje mozliwosci,pomysl o psychologu zacznij od siebie i powoli zaczniesz widziec swiatelko w tunelu wtedy decyzja o reszcie zycia z mezem przyjdzie sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość week of view
duzo daja terapie z psychologiem, mysle ze mozesz o tym pomyslec, to da ci duzo sily. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pechowa?
moze rzeczywiscie pojde do psychologa, tylko musze znalesc kogos dobrego...juz mam przejsca z roznymi specjalistami do ktorych chodze z dzieckierm i wiem ze teraz ciezko o kogso kompetentnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co to oznacza "obcy obok siebie czlowiek"? Przecież jeśli jest tak jak pisze autorka to maż nie ejst obcy! Wspiera ją, pomaga, byl przy niej i przy jej dziecku kiedy była taka potrzeba. Wspólnie podjeli decyzję o drogim leczeniu dla dziecka (finansuje je zapewne maż). Autorka pisze że ma w nim oparcie jesli o to chodzi- o codzienne życie. Jedyne co to sytuacja zaczęła im sie wymykac i problemy rzucają cień. Jaką ma się pweność ze z kim innym będzie lepiej? Jaką masz pewnosć ze będzie tak samo? Można trafic z deszczu pod rynne a w tym wszystkim jest dziecko- wrażliwe, czyli potrzebujące oparcia stabilizacji, rodziców. I guzik prawda ze dzieci czują ze rodzice sie nie kochają i cierpią na tym okropnie i wolalyby żeby rodzice się rozstali i ble ble. Moi się rozstali. Nie bylam już wtedy dzieckiem, ale i tak przezylam to jak cholera! Tylko ze oni musieli sie rozstać bo mieli powody i to konkretne. To nie był problem pt "nie wyszłabym chyba za niego po raz drugi jakbym nie byla w ciąży" Rany co to jest milość? No co? To ze sie patrzy komuś w oczy i serce skacze do gardla? Tak ale tylko w liceum :P Po kilku latach malżeństwa, po pojawieniu się dzieci, po problemach zdrowotnych, finansowych, miliardach innych problemów to serce do gardla nie skacze. Mnie nie skacze ale wiem ze mam w męzu oparcie a on ma we mnie! Nie jest obcy na Boga! Jest kimś z kim mam dzieci i przezylismy tyle razem lepszych i gorszych dni! Jest kims kto już nie raz udowodnil że się moze na niego liczyć. A to ze czasem ktoś wybuchnie, ze poplyną gorzkie slowa... cala ideaa bycia razem w moim przekonaniu to właśnie pokonywac takie problemy i nakierowywać się na właściwe tory, a nie bujać w oblokach i dowalac sobie zmartwień pt "a co by bylo gdybym zamiast tego nieudacznika mojego meza wyszła za maz za ksiecia z bajki". A cholera wie co by było? Może ksiaze z bajki po urodzeniu chorego dziecka powiedzial by Ci "spadaj mala nie mój problem" i przesylal co miesiac koperty? Nie chcę pisac co ma zrobic autorka bo ja nie znam jej sytuacji, chce tylko napisac ze NIGDZIE (prócz kafeteryjnych małżeństw oczywiscie które sa idealne i uprawiają sex 5 razy dziennie - keidys czytalam taki temat i zapomniec nie mogę :D:D ) nie jest rożowo. Każdy ma mniejsze i wieksze problemy i lepiej lub gorzej sobie z nimi radzi! Nie jesteś sama autorko w poczuciu że "moglo by by ć lepiej". Tylko wiekszosc z ludzi ktorzy jednak nie decydują się na rozwód po prostu dochodza do wniosku ze mogloby być też gorzej ;) Sory za blędy nie chce mi sie poprawiać :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tommee tippeeeeeeeeee
sprobuj to nie zaszkodzi a mysle ze pomoze zrob to dla siebie i swojego dziecka zeby widzialo codziennie usmiechnieta mama:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jsiaofp
Baby to jednak podludzie, najpierw dają się zapłodnić jakimś menelom a później płaczą xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tommee tippeeeeeeeeee
wiosenna mamo a ile lat jestescie malzenstwem zapytam jesli moge?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5,5 roku po slubie plus to co wcześniej i czasem mam ochote go ukatrupić (np wczoraj jak nakarmil psy obiadem ktory przygotowalam na dzisiaj dla dzieci) ale zaraz sobie myślę o tych biednych sierotkach które zostaną samę jak matkę wsadzą za kratki za zabicie ojca i jakoś tak sie po kosciach rozchodzi :D:D:D :D:D:D A tak serio to uważam że na prawde warto się 100 razy zastanowić zanim się podejmie takie kroki o jakich myśli autorka. Zburzyć wieżę z kart to kwestia ulamka sekundy, ale buduje się ją bardzo długo i mozolnie! Nawet jak zwali się szczyt mozna dokładać karty dalej bazując na fundamentach. Warto, jeśli nie ma na prawde mocnych powodów by zacząć wszystko od nowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pechowa?
Dziekuje dziewczyny... Musze sie wziac w garsc bo inaczej sie wykoncze. Napewno czesc problemu lezy po mojej stronie....tez jestem przemeczona i obciazona psychicznie. Oczywiscie ani troche nie tlumacze mojego meza. Pojde najpierw do psychologa i jak juz sie troche oczyszcze to dam wam znac co mi sie w glowie poukladalo. Nie chce znowu wpakowac sie w klopoty. Juz mam ich w moim stosunkowo krotkim zyciu wystarczajaco...:) Napewno musze sie jakos dowartosciowac...mimo ze wlozylam w moje zycie tyle wysilku (edukacja i dbanie o siebie) to nie czuje sie dowartosciowana. Pracy nie mam ambitnej...moj maz tez nie nalezy to najbardziej rozchwytywanych facetow ale wiadomo dla mnie wyglad nigdy sie nie liczyl. Mimo wszystko wiadomo czasem jak ide ulica i oglada sie za mna super przystojny gosciu to czlowiek ma rozne glupie mysli...Wiem ze to glupie ale jestem kobieta i kazda chcialaby byc dowartosciowana jakos prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×