Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

maleeha

Jak sobie radzic? ciagle placze ;(

Polecane posty

Noi stalo sie, niedawno pisalam tutaj ze moj 13 letni pies ma raka, wtedy jeszcze bylo z nim dobrze, niestety z dnia na dzien jego stan sie pogarszal i dzis dostal zastrzyk smierci :( nie umiem sobie z tym poradzic ciagle o nim mysle i placze nawet teraz jak to pisze, jak sobie z tym radzic? czuje taka cholerna pustke a mysl ze juz nigdy go nie zobacze mnie poprostu dobija :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sobie ze śmiercią radzę w dość brutalny ale skuteczny sposób. jestem świadomy że każdy kiedyś umrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W połowie marca zmarła moja kotka na raka - chłoniak. Chętnie z tobą porozmawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigdy nie zapomnisz pieska. Nigdy nie przestaniesz o nim czasami myśleć. Ale niestety, odszedł i musisz się z tym pogodzić. Minie sporo czasu, wiele łez i dziwnych snów. Ale pomyśl przede wszystkim o tym jak bardzo się męczył już teraz. O tym, jaki był szczęśliwy,jak był zdrowy i takiego go pamiętaj. Nie będzie łatwo, ale u mnie minęło trochę czasu i jest lepiej. Niestety, przywiązujemy się do zwierząt jak do ludzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mądralla
ja miałam boksera i żałuję, że go nie uśpiłam. Powiem brutalnie-to było najlepsze co mogłaś dla niego zrobić. Ja nigdy nie pozbędę się wyrzutów sumienia, że pozwoliłam mu się meczyć i umrzeć zamiast podjąć tę decysję parę miesiecy wcześniej. Przytulam Cię. i pamiętaj;dobrze zrobiłaś, ulżyłaś mu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mądralla
ja już pieska nie wzięłam od tej pory a pozbierać nie mogłam się przez wiele lat. Ale dojdziesz do siebie. Więcej nie mogłaś już zrobić dla niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja dużo płakałam, kilka pierwszych dni nie mogłam się ogarnąć. Ale potrzebne są takie dni. Tylko potem pozwól mu w twojej głowie i serduchu już odejść. Dasz radę, obiecuję ci to !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strata ukochanego zwierzaka
mi w lutym umarł Myszoskoczek, samiczka...nadal o Niej myślę, wspominam, tęsknię... ale może patrzy na mnie z nieba i cieszy się, jak dobrze żyją jej dzieci, jak sie nimi zajmuję... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moją kotkę otworzyli na stole operacyjnym, bo wciąż myśleli, że to może jakieś zatrucie, jakieś mechaniczne uszkodzenie. Schodziła nam z dnia na dzień. I okazało się , że nie było nawet co zbierać z układu pokarmowego - cały być w guzkach. I mieliśmy wybór: obudzić ją po operacji na jakieś 2-3 dni, gdzie nadal by cierpiała i to jeszcze po operacji, albo jej nie wybudzać z narkozy i dać jej odejść w tym śnie po większej dawce leku. I też , tak jak Ty, daliśmy jej odejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Strata ukochanego zwierzaka: może to śmieszne, ale nawet można sobie wyobrazić "niebo" naszego zwierzaczka - wiesz...np. świat kanap do drapania pazurami, czy świat pełen karmy itp. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strata ukochanego zwierzaka
no własnie, lepiej myśleć, że jest im teraz dobrze,poza tym dbałyście o swoje zwierzaki, były otoczone troską, miłością, One na pewno są Wam wdzięczne, a jak były chore to nie było sensu przedłużać ich cierpień

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tę wdzięczność naszych zwierząt można było zobaczyć nawet podczas ich chorób i Na pewno Pies, Myszoskoczek i mój Kot wiedzieli, że robimy dla nich wszystko, co w naszej mocy, żeby im pomóc i ulżyć. A nowotwory, jak u ludzi, nagle pojawiają się i perfidnie zabijają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strata ukochanego zwierzaka
maleeha, staraj sie myślec o dobrych chwilach,gdy była zdrowa, biegała... nie mysl o tym jak odeszła i jak chorowała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strata ukochanego zwierzaka
wzruszają mnie takie tematy...az mam ochotę iść przytulić mojego myszaka (mam jeszcze kilka) a Wy dziewczyny nie myślałyście o nowym Psie/Kocie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mądralla
jesteś mądra, że go uśpiłaś. JA nie byłam tak silna :( I mam wyrzuty. Nic to. Ważne, ze już się nie męczy i twój i moj piesek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nawet nie pojechalam go uspic bo chyba bym tego nie przezyla, nigdy nei dopuszczalam do siebie nawet tej mysli ze kiedys bedzie to konieczne ale stalo sie, nie moglam juz patrzec jak cierpi chociaz chcialam miec go jak najdluzej ale to by byl moj egoizm. Nigdy nie zapomne jak na mnie popatrzyl smutnym wzrokiem jak wsiadal do samochodu a ja go ucalowalam i sie poplakalam :( ktos tu kiedys napisal ze zwierze czuje jak jedzie po smierc ciekawa jestem czy to prawda i co sie z nim dzieje podczas zastrzyku, czy to bardzo boli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mądrala - to są sprawy pełne emocji i uczuć, każda inna od siebie. Dawałaś szansę swojemu pieskowi na przeżycie. Wierzyłaś w to, że wszystko będzie dobrze. I Uwierz mi, zwierzęta to czują. I chociaż potem cierpiał, to wiedział, że przy nim bylaś -każdego dnia . Nie żaluj, tylko pamiętaj o tym jak było dobrze. :) Stara (...) : Tak, gdzieś przez głowę przelatuje mi nowy kot, jednak dopiero teraz po 2 miesiącach. Wcześniej czułam, że byłoby to zastąpienie Kotki jakimś innym kotem. A tak nie jest. Nie wiem czy kiedys się zdecyduję. Choroba mojego kota trwała 8 dni - bardzo ciężka i nagła. I byłam z nią każdego dnia 24 h na dobę. Nie wiem czy jestem gotowa być znów tak odpowiedzialna za czyjeś życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie był smutny wzrok ! To był zmęczony chorobą i cierpieniem wzrok. I oddanie. Gdy pies patrzy w oczy okazuje milość i zaufanie swojemu właścicielowi. Pożegnał się z tobą na tyle, na ile miał siły. Więc tak to zapamiętaj. Czy czuł, że jedzie na śmierć ? Nie, myślę , że nie. Może czuł , że coś się zmieni, że będzie inaczej, może trochę się bał, ale nie smierci - bał się jak każdy czegoś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mannoza a ile lat miala twoja kotka? Ja bardzo kocham zwierzęta ale na innego psa sie chyba nie zdecyduje bo ciagle bedzie mi przypominal tego pierwszego poza tym zle by mi z tym bylo ze zastapilam go innym, moze teraz tak mowie bo to swieza rana a z czasem zmienie zdanie, nie wiem :( Mojego piesia mialam od dziecka wychowywalam sie z nim i to tak boli, byl moim pierwszym i byc moze ostatnim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maleeha - odnośnie następnego zwierzątka, czułam to samo. Dzisiaj nie wiem czy bym chciała, na pewno wiem, że to nie jest zastąpienie tego pierwszego, to nowe, inne zwierzątko, które można pokochać. Moja kotka - Benka, miała nie całe 10 lat. Żyła bardzo zdrowo, byłam z nią u weterynarza na szczepieniach i odrobaczywienia kiedyś, no i raz spadła z balkonu. Nigdy nie chorowała. Jak to kot wymiotowała sobie kłaczkami i nic jej było. Ale nagle wymiotowała coraz częściej i przestała jeść. I milion innych objawów. 8 dni - nagle zachowowała i umarła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To straszne stracic ukochanego przyjaciela tak nagle :( moj piesek jeszcze w marcu dobrze sie czul, pod koniec kwietnia pojechalam z nim do lekarza bo zauwazylam guza pod pyszczkiem ktory bardzo szybko rosl okazalo sie ze to rak a potem juz bylo coraz gorzej :( piesio przy jedzeniu czesto sie dusil, lalo mu sie z pysia jakaś brązowa ciecz, zapewne z tego guza, oczka mial zaropiale a dzis to juz nawet ledwo chodzil, wiem ze nie bylo sensu dluzej utrzymywac go przy zyciu bo tylko sie meczyl ale i tak mam takie wyrzuty sumienia czy dobrze zrobilam i czy mialam prawo decydowac o jego smierci :( wiem ze on bardzo mnie kochal,jak wracalam do domu to nawet juz ciezko chory piszczal, merdal ogonkiem i mnie lizal, straszne jak to boli :(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mysle ze ona
bardzo mi przykro wiem jak to jest stracic ukochanego przyjaciela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aska24
A kiedy się pożegnać trzeba I psu czas iść do psiego nieba To niedaleko pies wyrusza Przecież przy tobie jest psie niebo Z tobą zostaje jego dusza "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piękne slowa, znowu sie poryczalam, juz nie mam sił wszystko mi go przypomina :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yumi30
ja wlasnie wczoraj stracilam mojego kochanego piesia nie wiem juz oc mam ze soba zrobic, caly czas tylko placze nigdy go nie zapomne!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
doskonale wiem co czujesz. tyle że mój zwierzak, mianowicie kot nie został uśpiony, ani nie umarł (choć nie jestem tego na 100% pewna) ale stało się coś zupełnie gorszego. mój stary wyrzucił mi go, miał maluszek 2 miesiące :( minął już ponad rok, a nie ma dnia kiedy bym o nim nie myślała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×