Byłam kołem zapasowym 17latki, dziwna historia

Mam 25 lat, facet, z którym się spotykałam - 26. Wczoraj poszłam po imprezie do jego mieszkania ze wspólnym kolegą, a tam on z 17latką, siostrą dziewczyny najlepszego przyjaciela. Wtedy zrozumiałam dawne sytuacje - brak zapraszania mnie na imprezy u tego przyjaciela/jego dziewczyny - i to już od samego początku naszej znajomości (październik 2011)! Przez ten cały czas starał się ją uwieść, ale że była dziewicą, nie było łatwo ją zaciągnąć do łóżka, więc sypiał ze mną. Tej nocy, której przyszłam był chyba jej pierwszy raz, nie było prześcieradła na narzucie. Zachowałam się bardzo dziwnie, bo chociaż byłam w nim zakochana i rozdzierało mnie w środku, nie popłakałam się, za to przebrałam przy nich bluzkę na jego koszulę, w której zawsze spałam (tyłem do nich) i powiedziałam spokojnie, że ze mną już więcej do łóżka nie pójdzie (odpowiedział - zobaczymy) i zasugerowałam, żeby przebadał się na hiv, chyba że poza mną sypia tylko z dziewicami. Do tego powiedziałam, że chcę buzi na dobranoc! Pocałowałam go, a on mnie i poszłam spać do drugiego pokoju. Powinnam była zareagować jakoś agresywniej, rozpaczliwiej i stamtąd pójść, ale nie miałam dostępu do mojego mieszkania tego dnia, poza tym byłam trochę pijana, wszystko wydawało się takie surrealistyczne. Jakos o 8 rano tamta dziewczyna sobie poszła. Pewnie było jej głupio czekać aż ja i kolega się obudzimy, a może to "mój facet" powiedział jej, żeby już poszła, jednak, że był to ktoś w jakiś sposób bliski jego przyjacielowi chyba nie potraktowałby jej tak chamsko. Nawet jeśli dziewicą poprzedniego dnia już nie była. Niby nie wygonił jej kiedy ja przyszłam i spał z nią aż do rana, ale z drugiej mnie pocałował na dobranoc i kiedy wyszła wziął mnie do łóżka i przytulił. Jeśli to był jej pierwszy raz, to chyba współczuję jej bardziej niż sobie, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że to jak się zachowałam było idiotyczne i sama zasługuję na współczucie mi mojej ślepoty, głupoty i nie wiem czego jeszcze.

Skróć do trzech linijek

Ty nie jesteś normalna.

I tak, jest to tak głupia historia, że nie opowiem jej nawet przyjaciółkom. Skończyło się tak, że potem poszliśmy razem z tym kolegą coś zjeść na miasto, a potem jak gdyby nigdy nic sobie pojechałam. Nie rozmawiałam z nim jeszcze i nadal nie mogę się w tym odnaleźć. Z jednej strony kochałam go i to była moja pierwsza miłość, której byłam pewna - tzn. że kocham, z drugiej mam świadomość tego, że za takie coś powinnam zerwać z nim kontakt i uważać go za zwykłego śmiecia.

Do tego 17latka... :/

Nie wierzę w to.

Ty nie bylaś z nim, a poprostu łatwo wskakujesz do łóżka dziwi cie że on skorzystał? o mnie wcale, gdzie ty masz godność???!!!!

Nie napisałam, że jestem z siebie dumna. Napisałam, że byłam w nim rozkochana i wiem, że powinnam była wtedy trzasnąć drzwiami i więcej się z nim nie widzieć. Co do tego, co było wcześniej - do innych przyjaciół mnie zabierał, na wyjazdy z przyjaciółmi też, m.in. z tymi od tej dziewczyny, ale jej nigdy nie było. A ta dziewczyna jest mało atrakcyjna, myślę, że jego celem było po prostu jej zdobycie. Nie wiem, czuję się jak w jakimś tanim filmie.

Małolata wyszła, a on wziął ciebie rano do łóżka? :D Ty jesteś jakaś nienormalna.

I mam godność. Zanim poszłam z nim do łóżka miałam ponad 1,5roczną przerwę od seksu mimo, że było wielu wielbicieli, podrywaczy itp. Choć w kontekście jego osoby masz rację. Nie dociera to do mnie, ja zachowałam się dziwnie, tak łagodnie i on też jakby się nic nie stało. Ta dziewczyna nie odezwała się ani słowem do mnie, nie wiem czy jej o mnie coś wcześniej mówił albo co powiedział później.

Niby nie wygonił jej kiedy ja przyszłam i spał z nią aż do rana, ale z drugiej mnie pocałował na dobranoc i kiedy wyszła wziął mnie do łóżka i przytulił haaaahhaaa

Tak się robi hahahahha :D :D :D

Zgadzam się, jestem nienormalna i z twarzą się już z tego nie da wyjść. A co sugerujecie teraz? Milczeć? Zapaść się jak pod ziemię?

NIe. Po prostu z nim zerwij i nie utrzymuj kontaktu. On cię nie kocha i bezczelnie zdradzał.

Do tego mam teraz ważny i skomplikowany projekt w pracy, ale nie mogę się zupełnie na tym skoncentrować. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Zdrada, zdarza się (choć nigdy wcześniej mnie nie zdradzono), ale z 17latką? Z siostrą dziewczyny najlepszego przyjaciela, który jest dla niego jak brat? Do tego ta para mnie znała a na tamtych uroczystościach widzieli, że ją podrywa i na pewno zauważyli, że tam mnie akurat nigdy nie zabiera. Powinni mi o tym powiedzieć, a przynajmniej nie zachęcać do angażowania się w mój związek - w sensie wspierania mnie, a to robili - albo swojej siostrze, że to nie jest porządny facet. Zastanawiam się, co oni o tym myślą teraz po fakcie. Przecież ta sytuacja jest absurdalna.

Ok, przyjaciel trzymał stronę mojego faceta, nie ma się co dziwić. Tutaj przesadziłam.