Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czy to możliwe?

czy zdrada może naprawić zwiazek?

Polecane posty

Gość wyrwać chwasta
Zabić gnoja to za mało. Jego trzeba wpierw wysterylizować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bursukjashd
w wtakim razie poc oc zakładać rodzinę jak i tak się zdradzacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
fajne teksty, ale wcale nie musisz jeździć łóżkiem....... nawet NIE MUSISZ czytać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
ależ gatunek się uaktywnił ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Darek_zzzz
Do "Jeszcze jeden z porożem" z dnia 17:29 [zgłoś do usunięcia] Facet zaimponowałeś mi! Wiesz przeżywam podobne emocje. Przydał by mi się kumpel taki jak Ty. Odezwij się na maila. (Napisze go z podkreślnikiem dolnym którego nie ma w nazwie maila.) d_a_r_e_k_r_x_10_@gmail;.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bursukjashd
Nie ładne teksty:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Pewna osoba, nazwę ją dla uproszczenia (z powodu wielości nicków)[gatunek ludzki] sprowokowała mnie do ponownego przeczytania tego co dzisiaj napisałem, a co tak ją wyprowadziło z równowagi. Wielokrotnie to podkreślałem już, ale przypomnę. Wszystkie moje wypowiedzi są SUBIEKTYWNE. Zarzut o moim powolywaniu się na reprezentowanie gatunku jest bezpodstawny. 1. "Prezentowane tu "kompletne szaleństwo" jaktomożliwej jest skutkiem jej bezsensownego trwania w jakimś związku POMIMO tego, że MIŁOŚCI NIE MA!!!!!" Pozwoliłem sobie powiedzieć, że w związku małż jaktomożliwej nie dostrzegam MIŁOŚCI. Uważam to za praprzyczynę tego co zrobiła. 2. "....moja żona jest kobietą idealną i nigdy by mnie nie zdradziła, za bardzo mnie kocha" Na bazie tego cytatu pozwoliłem sobie powiedzieć, że uważam iż podstawą każdego związku POWINNO być wzajemne zaufanie. 3. "czy fizyczność to zdrada o wymiarze ostatecznym?" Pozwoliłem sobie, nie pytając wcześniej o pozwolenie [gatunku ludzkiego] na wypowiedzenie SWOJEGO SUBIEKTYWNEGO zdania co uważam za OSTATECZNĄ konsekwencję ZDRADY. Przypomnę: UTRATĘ RAZ NA ZAWSZE ZAUFANIA. 4. Ośmieliłem się powiedzieć, że wg mnie aby zdradzić trzeba mieć coś więcej niż tylko okazję. Trzeba mieć i pewne PREDYSPOZYCJE. I to były wszystkie MOJE SUBIEKTYWNE wypowiedzi "w temacie", wyrażone w dniu dzisiejszym. co z tego tak wyprowadziło z równowagi [gatunek ludzki]? Mam pewne podejrzenia..... ale OCZYWIŚCIE nie ujawnię ich..... dla dobra [gatunku ludzkiego] OCZYWIŚCIE...... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyrwać chwasta
Przecież taka gnida wyzwala w ludziach te słowa. Franki pojeb genetyczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
dziękuję i do zobaczenia.... być może.... ;) franciszek nieświęty, OCZYWIŚCIE....... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaktomozliwa
ale nieprzyjemnie co do okazji Franku racja - miałam ich wiele i do tego czasu nie uległam Dopiero jak coś we mnie definitywnie zdechlo uległam Mysle, ze u mnie ta milosc zdychala powoli Jestem wytrwala i nie poddaje sie szybko, ale w koncu kazdy sie podda Z tchorzostwa jestem z nim, a powinnam odejsc Wiem, ze ten zwiazek nie ma sensu Teraz zastanawiam sie jak odejsc Boje sie mu powiedziec - koniec rozejdzmy sie :( boje sie jego reakcji, pretensji, cierpienia i zalu jestem przerazona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BBBRRRRRRRRR
oooo 69 strona :) moja ulubiona liczba szkoda że tylko mi sprawia przyjemność . Jak widzę wasze żale i docinki to ciśnie mi się na usta coś czego nie chce mówić. Więcej kultury kochani

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeszcze jeden z porożem
do osoby o nicku franki: Nie rozumiesz tego co ludzie piszą. Jesteś osobą delikatnie mówiąc troszkę zapętloną we własnym świecie. Ja zrozumiałem wiele wpisów o autorce i jej dalszych poczynaniach jako już nie etap zdrady, ale jej dalszego toku rozumowania. Większość wypowiedzi wskazuje autorce że ona brnie dalej w jeszcze głębsze bagno. Szuka czegoś, czego już nie znajdzie. Zalała wodą to co nazywało się ogniskiem domowym, i nie o zdradę fizyczną tu chodzi. Ona chce brnąc dalej w coś co zapamiętała z dawnych lat. Tego już nie ma. To już ona zaprzepaściła. Powinna powiedzieć szczerze mężowi o samej zdradzie i to ułatwiłoby obydwojgu podjęcie decyzji. Nie znam jej męża. Nie wiem jaki jest. Nie przekazał nam żadnych swoich uczuć. Pojmuję tylko, że chciał zadbać o byt dla rodziny. Tak widać żona mu sugerowała swoim postępowaniem. A może i wręcz tego od niego oczekiwała. Facet starał się stanąć na wysokości zadania. Niestety umknęło jego uwadze zasadnicze i wręcz priorytetowe zadanie. Stracił z pola widzenia rodzinę. Żona tak się tym przejęła że poszukała pocieszenia w śmietniku. Teraz boi się samotności. Konsekwencji i odpowiedzialności. Ale dla nich obojga najlepszym rozwiązaniem jest rozstanie. Tak po prawdzie to razem nie byli. Oni żyli osobno. A osoba podpisująca się franki nie dostrzega tego wszystkiego i przekonuje nas o wyższości życia w zakłamaniu zamiast w prawdzie. Franki. Tu chodzi o prawdę, szczerość i uczciwość względem siebie. A ty tak jak autorka żyjesz w kłamstwie i fałszywym świecie pełnym fałszu i obłudy. Szczerość w stosunku do partnera jest czymś w okazaniu mu szacunku. Ale tylko człowiek odważny może zdobyć się na taki gest. Tchórz zawsze zwali winę na kogoś innego. Najczęściej na osobę kt6óra mu dobrze życzy i jej ufa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Darek_zzzz
Jeszcze jeden z porożem - chciałbym miec takiego kupla jak ty napisz mi na tego maila co wyzej napisałem. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaktomozliwa
jeden z porozem nie oczekiwalam od meza i nie sugerowalam dbania o byt rodziny Mozna bylo zyc w Polsce, mieszkanie, praca i kasa na zycie byly Nie mam wymagan ani apetytu na wielki dom, zagraniczne wczasy etc To on chcial wiecej kasy i ta kasa w calosci jest jego, nic w jej nie iwenstuje, nic nie kupujemy i nei przeznacza jej dla nas To sa jego pieniadze i zdobyl je, bo chcial je miec, zeby sie lepiej czuc Rozumialam to Ale po jakims czasie mowilam, wracaj, nie - chcial wiecej kasy to ma wiecej kasy Po prostu oczekujemy od zycia innych rzeczy, inne mamy podejscia do wielu spraw Oddalenie nie pomoglo, wrecz przeciwnie poglebilo roznice

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BBBRRRRRRRRR
Złotko ale wszyscy ci mówią że nigdy nie był ci mężem choć przez chwilę wydawało ci się że byłaś mu żoną. To inaczej nie mogło się skończyć. Małżeństwo to relacja wzajemna relacja obu partnerów a wy od zawsze byliście osobno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Jeszcze jeden z porożem, wydaje mi się, że zbyt lekkomyślnie podpisujesz się pod słowami, że ja nie rozumiem co piszę. 1. "Ja zrozumiałem wiele wpisów o autorce i jej dalszych poczynaniach jako już nie etap zdrady, ale jej dalszego toku rozumowania." - czyli dokładnie tak jak WSZYSCY, łącznie ze mną i z nią samą. 2. "Większość wypowiedzi wskazuje autorce że ona brnie dalej w jeszcze głębsze bagno. Szuka czegoś, czego już nie znajdzie." Z pełną świadomością własnych słów potwierdzam; zaliczam się do tych co ty nazywasz większością, a ja nie kojarzę, żeby choć jedna osoba miała zdanie odrębne (śledzę topik od początku). Problem jest w tym, że to jej brnięcie pomimo tego, że WSZYSCY jej to zarzucają, wywołało u WIĘKSZOŚCI nieakceptowany przeze mnie atak na nią. Moja "zdrada" tzw większości spowodowała, że lawina pomyj jakie NIEKTÓRZY wylewali na nią rozdzieliła się na dwie strugi. Myślę, że zbyt pochopnie dałeś się ponieść fali. Nie rozumiem dlaczego używasz takich słów jak te, że jaktomożliwa ZNALAZŁA POCIESZENIE NA ŚMIETNIKU? Czy chcesz jakoś dowartościować swoją żonę, czy tylko DOKOPAĆ temu, z którym się "pocieszała"? "ty tak jak autorka żyjesz w kłamstwie i fałszywym świecie pełnym fałszu i obłudy" - czyżbyś miał jakieś informacje co do mnie, których ja nie mam? Dlaczego tak uważasz? Czy to wyczytałeś w moich wypowiedziach? Czy tylko poddałeś się płynącemu potokowi......?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeszcze jeden z porożem
Ja piszę o odwadze, uczciwości i rzetelności. O prawdzie. Ty piszesz znowu o kłamstwie. Zdobądź się na szczerość w stosunku do siebie samej. Przestań zwalać winę na męża. Znajdź winę w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Jeszcze jeden z porożem, nie odpowiedziałeś mi na zadane tobie wprost pytanie. Dlaczego żałujesz, że ufałeś swojej żonie aż 10 lat? Czy mam rozumieć, ze gdybyś nie zaufał to byłyby to lata lepsze? A może zamurowałbyś ją, żeby nie miała okazji? "Jeśli uwierzysz w niezłomność i dozgonną wierność swojej kobiety... zginąłeś." - tak napisałeś. Mnie zarzucasz fałsz? Zginąłeś? Wprost przeciwnie, nawet się dzisiaj chwalisz, że "Nigdy nie byliśmy tak blisko siebie". Kolego, to JA nie rozumiem co piszę??????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaktomozliwa
porożaku ale ja znam swoją winę - tchorzostwo - powinnam była odejść od meża, a nie zdradzac go Wina jest i moja i meza Przekonac meza do powrotu wczesniej - nie mialam szans, nie chcial i nie moglam nic zrobic Wine ponosze w tym, ze tkwilam w tym i doszlo do tego calego gowna, do ktorego doszlo Wina meza - postawil mnie na ktoryms tam z kolei miejscu w swoim zyciu A powinnam byc najwazniejsza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a propos przyczyn zdrady
Hej. Niestety tez mam coś na ten temat do powiedzenia, choć byłam święcie przekonana, że mnie to nigdy nie będzie dotyczyc. Po pierwsze, zawsze brzydziłam się zdradą, jestem, he, a raczej byłam, osobą religijną i starałam się w moim życiu postępować zgodnie z zasadami wiary. Po drugie, z moim praktycznie zerowym libido jak mi sie wydawało nie miałabym potrzeby zdradzać. Po trzecie, mojego męża wybrałam świadomie i był to najlepszy mężczyzna, jakiego w życiu spotkałam. Ale. Już jako mała dziewczyna marzyłam o wielkiej miłości, która spada na człowieka jak grom z jasnego nieba i przewraca całe jego życie do góry nogami. O drugiej połówce, do rozpoznania której wystarczy jedno spojrzenie w oczy. O uczuciu, które obezwładnia i paraliżuje, które dodaje skrzydeł i sprawia, że dla drugiego człowieka jestesmy w stanie zrobić wszystko. Niestety nigdy nie dane mi było tego doświadczyć, więc w końcu przestałam wierzyć, że to istnieje. Ale los bywa przewrotny. Już niespełna 2 lata po ślubie postawił na mojej drodze JEGO. No i niestety - wystarczyło, że spojrzałam w jego oczy i już wiedziałam, że jestem stracona. Od naszego pierwszego spotkania nie mogłam przestac o nim myśleć, zaczęłam fantazjować i prawdę mówiąc wystarczyłoby jedno jego słowo, a zrobiłabym, co zechce. On, równiez w związku małżeńskim, traktował mnie uprzejmie ale chłodno choć czułam, że tez zrobiłam na nim wrażenie, ale w jednej z naszych rozmów wspomniał, że nie wie, czy byłby w stanie oprzeć się gdyby na jego drodze pojawiła się naprawde wyjątkowa kobieta. Powiedziałam, że mam nadzieję, że nie będzie miał okazji tego sprawdzać, ale w głowie już snułam plan, jak go uwieść. W międzyczasie zaczęłam się odsuwać o od męża. Nigdy nie było między nami jakiejś szczególnej emocjonalnej bliskości, ale wtedy zaczynała się tworzyć wręcz przepaść. Zaczęłiśmy się kłócić o pierdoły, on był zły, że go lekceważę, a mnie trudno było się skupić na mężu, gdy moje myśli zaprzatał ON. Seks, hmm, jak do tej pory bywał, choć rzadko (mąż ma większe libido, ale nie chciał mnie zmuszać), tak zupełnie zniknął z naszego życia. Za to ja odkryłam w sobie spore pokłady pożądania - jak dotychczas mężczyźni musieli się naprawdę nieźle postarać, żeby mnie choć trochę rozbudzić, tak wystarczyło, że ON usiadł blisko mnie i np. zetknęły się nasze kolana albo poczułam jego zapach, a już byłam gotowa. Zaczęłam się zachowywać coraz śmielej podczas naszych spotkań, narzekałam na męża, że mi źle w tym małżeństwie, chciałam mu jednoznacznie dać do zrozumienia, że jestem chętna na gorący romans. A on nadal nic nie proponował. Raz odwiózłszy mnie do domu pocałował mnie w policzek tłumacząc, że zasłużyłam skoro już tyle miesięcy go znoszę. Widziałam po jego zachowaniu, że był zdenerwowany, więc wzięłam to za dobrą monetę i następnym razem postanowiłam pójść na całość. Poczekałam na sytuację, w której będziemy sam na sam, czyli droga do domu, bo niestety spotykaliśmy się w miejscach publicznych. Poprosiłam go, żeby zjechał na chwilę z drogi i się zatrzymał, bo nie czuję się najlepiej i muszę chwilę pooddychać świeżym powietrzem. On zjechał, ale ja zamiast wysiąść zaczęłam się do niego dobierać. Nie powstrzymywał mnie, ale tez nie zachęcał, siedział i w milczeniu obserwował, co robię. Gdy się zawahałam zaprowadził mnie na tylne siedzenia i wziął mnie tam. Resztę drogi przejechaliśmy bez słowa. Od tej pory wyraźnie zaczął mnie unikać, napisałam mu smsa, że przepraszam, że mnie poniosło, nie powinnam była i że to się więcej nie powtórzy i zapytałam, kiedy się spotkamy. On odpisał, że spoko, dla niego to nie było nic wielkiego, czym się warto przejmować, a co do spotkania to nie ma potrzeby, chyba że bym miała jakąś ważną sprawę do niego. Nie miałam poza tym, że cholernie tęskniłam i po prostu chciałam z nim porozmawiac i chwilę pobyć. Od tego czasu widziałam go dwa razy. To były przypadkowe spotkania. Pierwszy raz minęliśmy się na ulicy - on z żoną, ja z mężem. Powiedzieliśmy sobie "cześć", ale widziałam w jego oczach pogardę dla mnie, niechęć. Drugi raz widziałam go w "naszym" miejscu z inną kobietą - śmiali się i pili kawę patrząc sobie w oczy. Nie wytrzymałam, napisałam mu długiego smsa, w którym wyrzuciłam wszystko, co mi leżało na sercu, on napisał, że nic mi przecież nie obiecywał i to nie jego wina, że sobie wkręcam nie wiadomo co. To był mój ostatni z nim kontakt, nie da się ukryć, że ma rację, sama się nakręciłam, ale mimo wszystko czuję się oszukana. Najśmieszniejsze jest to, że mam wsparcie i pocieszenie w mężu. Jest przy mnie, widzi, że od jakiegoś czasu jestem cieniem samej siebie, a jeszcze latem tryskałam energią, ale nie pyta o nic tylko przytula bez słowa i mówi, że będzie dobrze. Przyłapał mnie parę razy, jak płakałam w nocy myślać, że śpi, ale nic nie powiedział. Stara się poprawić mi homor, wyciąga z domu, kupuje kwiaty, przygotowuje niespodzianki. Nie sądzę, żebym szybko zapomniała o tamtym, ba, obawiam się nawet, że jak zechce się spotkac to nie będe potrafiła odmówić. Aż mi się wierzyć nie chce, że jestem aż taką świnią, że byłam w stanie posunąć się do tekich rzeczy, ale niestety. Powinnam zwrócić wolność mojemu mężowi i dać mu szanse na spotkanie kogoś, kto na niego zasługuje, ale tego nie zrobię. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się wynagrodzić mu wszystko, co dla mnie robi. Sorry, że tutaj to piszę, ale musiałam to z siebie wyrzucić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sławek_.........
Koledzy przekomarzacie sie jak dzieci ;-) Chociaż sprawa jest faktycznie jest poważna. Ja moją żonę zdradziłem raz z prostytutką po tym jak w nerwach, wyrzuciła mnie z domu. Powiedziałem jej - i w sumie sam nie wiem czy dobrze czy źle zrobilem mówiac jaj o tym. Ale świadomość mam jedną, zdrada nieczego nie rozwiązuje, ale z drugiej strony, jak od niej wyjeżdżałem z domu byłem w takim stanie i tak zapieprzałem autem że wszystko jedno mi było czy się zabiję czy nie. Po tej zdadzie wiele się nacierpiałem, to było cos nie do zniesiesienia, że tak siebie poniżyłem, zdarłem z siebie do naga cały szcunek jaki maiłem wobec siebie. Pzrez 7 lat narzeczeństwa potrafiłem wytrwać w wstrzemięźliwości, by tak jak chciała, szła do ślubu cnotliwa. A na ironię w małzęństwie nie potrafiłem byc wierny - nie będę teraz pisał o tym co mnie pchnęło do tego, jak potwornie zimna dala mnie okaąła sie byc ona. Zdrada jedne czego mnie nauczyła to dystansu - do wszsytkiego, ale też podkopała wiarę w samego siebie, co najbardziej mnie bli do dziś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sławek_.........
a propos przyczyn zdrady - wiesz co, jak przeczytałem to co napisałaś sam się zastanawiam, czy z moja żona nie było podobnie. A niechęc do sexu i emocjonalnego otworzenia sie na miała tylko dla mnie :-(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaktomozliwa
czytam Was i wpsominam przypomniało mi się, jak maz przyjechal pierwszy raz z dluzszego pobytu do Polski (nie bylo go jakies 3-4 miesiace) i tego dnia jak przyjechal ja cala w skowronkach, szczesliwa itd podchodzilam go przytulic, dotknac, pocalowac W pewnej chwili on mnie odsunal i powiedzial, ze go mecze tymi calymi uczuciami Poczulam sie okropnie zraniona Zauwazyl to i powiedzial - przykro mi, ze tak powiedzialem ale ja nie mam takich potrzeb jak ty Dla mnie to tylko 3-4 miesiace i nie czuje takiej potrzeby bliskosci jak ty boli to teraz tez jak sobie przypomne jak sie wedy czulam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaktomozliwa
no i po tych slowach wrocil do swojego zajecia Wiecej tego nie poruszalismy Ale to tkwilo we mnie i kiełkowało aż do teraz A teraz jemu smutno, ze sie juz nie ciesze jak kiedys na jego przyjazdy, ze go nie namawiam do powrotu Zawsze mowie - wiesz co zrob co uwazasz za sluszne Mi to obojetne I teraz on ma zal do mnie i wychodzi, ze to ja jestem TA ZLA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaktomozliwa
a moze rzeczywiscie to moja wina, moze nie kochalam tak jak powinnam nie wiem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pallikot
Autorko. Ty cały czas swoje. Rozlicz się z własnym sumieniem. Męża i tak masz za nic. Przestań jego obwiniać. Policz swoje błędy. Swoje, ale nie obarczaj nimi faceta. Powiedz sobie szerze co złego zrobiłaś sobie. Nie używaj męża w tym rozrachunku. Cały czasz tchórzysz przed powiedzeniem sobie prawdy o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziarga
Ale się gorąco zrobiło. I dobrze i źle. Dobrze bo widać wreszcie przesłanie dla autorki. Źle bo franek jełop nic nie rozumie i bruździ dalej.Napiszę to jasno i wyraźnie. Franki jełopie. Gdyby nie twoje pseudo delirki do autorki dawno już dotarłoby sedno sprawy. A ty motasz, nawijasz makaron na uszy i bełkoczesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a propos przyczyn zdrady
Czyja to wina nie ma aż takiego znaczenia jak to, co można i chcce się z tym zrobić. Sławek, Ty jesteś jej pierwszym, więc trudno powiedzieć, czy tylko na Ciebie. Dla mnie prawdę mówiąc do czasu poznania JEGO seks mógłby nie istnieć, pierwszy raz w życiu zaczęłam fantazjować o zbliżeniu, swoją drogą ten nasz numerek w aucie był kiepski, parę pchnięć i po wszystkim, zero czułości, nawet mnie nie pocałował. Ale i tak nie mogłam się doczekać kolejnego razu. A co do emocjonalnego otwarcia się to też niestety okazało sie, że potrafię. Mam nadzieję, że Twoja żona nie będzie nigdy chciała sprawdzić, jak to by mogło być z innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaktomozliwa
ale autorka dobrze zna swoje grzechy i winy az za jak widac zycie weryfikuje nasze opinie o nas samych Jeszcze rok temu bym powiedziala - ja i zdrada?! nigdy!! a dzis

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Panie Pallikocie, jaktomożliwa już dawno rozrachunek zrobiła. Nawet już powiedziała sobie, co SOBIE zrobiła. Męża używa sporadycznie i jak pisała bez przyjemności, wręcz wbrew sobie. Jej problem polega na czym innym. Ona już nie wierzy, że coś w ich tzw związku małż może zmienić się na lepsze. A, że jest całkiem do dupy, to chyba nikt nie ma wątpliwości. Ona wciąż ma wątpliwości czy wybrać życie z piętnem tej TEJ CO ROZWALIŁA coś świętego, czy też egzystować w czymś "uświęconym" chociaż bardzo dalekim od jej oczekiwań i w dodatku w ciągłym zagrożeniu, że się WYDA. Nie rozumiem czemu ŻĄDACIE od niej "aktu daleko posuniętej ekspiacji". Co on miałby zmienić? Czy chcecie ją beatyfikować? A może po obfitym posypaniu przez nią głowy popiołem zakrzykniecie zgodnym chórem SANTA SUBITO!!! podziargana, wciąż mnie zaskakujesz. Niespodziewane twoje wynurzenie, że w końcu na 69 stronie topiku zobaczyłaś przesłanie dla autorki każe mi pokłonić się z pokorą.... lepiej późno niż wcale..... ;) "Napiszę to jasno i wyraźnie. Franki jełopie. Gdyby nie twoje pseudo delirki do autorki dawno już dotarłoby sedno sprawy." - a które SEDNO tak "jasno i wyraźnie" masz na myśli? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×