Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czy to możliwe?

czy zdrada może naprawić zwiazek?

Polecane posty

Gość Franki bez kochanki
Ona Zapomniała już.., podziwiam cię za to, że POGODZIŁEŚ się z tym, że twoja UKOCHANA po zbyt krótkiej nocy z tobą wraca tam skąd MA CHLEB. Ale nie próbuj mi wmówić, że CHLEB JEST NAJWAZNIEJSZY!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Rozumiem, że jak nie ma chleba to można rozkoszować się nawet RESZTKAMI TORTU. Ale, do qrwy nędzy, nie możesz twierdzić, że TORT ZNALEZIONY NA ŚMIETNIKU jest lepszy niż zdobyty własnymi rękami CHLEB, TYLKO I WYŁĄCZNIE DLATEGO, że jest TORTEM.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
życząc wszystkim OnaZapomniałajuż..podobnym konsumpcji bez obrzydzenia, powolę sobie powrócić do słów mojego kolegi....... "Człowiek inteligętny potrafi przekazać tak swoją rację aby była czytelna dla wszystkich." Człowiek inteligentny potrafi nawet z gówna uczynić, ATRAKCYJNY dla potencjalnego nabywcy, towar. Ale ponieważ JA nie traktuję kafeterii jako giełdy towarowej, pozwolę sobie na SUBIEKTYWNĄ opinię. "Z romantyzmu twojej opowieści wyłania się ból twój ,twojej żony, twojej kochanki, męża kochanki." Już to mówiłem, ale przypomnę...... z romantycznego cytatu na pewno nie wyłania sie ból; a jeżeli już szczególnie ból ŻONY, KOCHANKI, TUDZIEŻ MĘŻA TAKOWEJ. Wyłania się BÓL bohatera ROMANTYCZNEGO. ....i WYSTARCZY....... żeby cipuleńki poczuły mokrość w majtkach...... a faceci? zakładając, że nie są PEDŁAMI..... obśmiewają się ze śmiechu........ :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
bronek, kolego ty mój.... nie mam najmniejszego nawet zamiaru dziękowania ci za obronę mnie W CELU IŻBY jakoby POGŁOSKI o tym, że wielbłąd nie ma garba, a jeżeli nawettowceluiżby SŁUSZNYM, były przesadzone? ale..... "Z romantyzmu twojej opowieści wyłania się ból twój ,twojej żony, twojej kochanki, męża kochanki." Już to mówiłem wielokrotnie ale....oczywiście powtórzę: NIC TAKIEGO SIĘ NIE WYŁANIA!!!!! Ale zakładajac (gdyby tak przypadkiem się jednak wyłaniało) to co? bronek, wczuj się w bohatera romantycznego..... czy czujesz ból wchodząc do SWOJEGO domu, WIEDZĄC NA PEWNO, że jest wiele osób, które nie tylko domu, ale nawet swojego "kąta u innych" nie mają? a co z autem? ...nie wspominając o basenie..... czy gotów jesteś DOPROWADZIĆ swoja ŻONĘ bezdomniekoczujcemunadziałkachwyposzczonemu w celu iżby nie poczuł się DYSKRYMINOWANY???????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Myślę, że to już najwyższa pora na kończenie. Na okoliczność świeżo przebytej okoliczności życzę Wam wszystkiego......... Szczególnie Wszystkich Świętych!!!!! Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
bronku, jeszcze tylko coś do WYŁĄCZNEJ twojej wiadomości.... "wyłania się ból twój ,twojej żony, twojej kochanki, męża kochanki" Ból mój jest moim bólem. Co do żony to już mam pewne wątpliwości.... Jest żoną moją to pewnie PEWNIK, ale jej ból to....cholera wie.... na pewno nie jest mój.... a ból "przedmiotu"? nawet nazywanego pięknie KOCHANKĄ - można sobie wsadzić tam gdzie się ty domyślasz, a ja wiem.... a już ZUPEŁNIE OBCEGO FACETA?????????? NO BRONEK, WEŹ SIE....... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
tytułem podsumowania.... im bardziej prosiaczki wchodzą do pokoju misiaczka.... tym bardziej misiaczka tam NIE MA..... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwiat paproci umyty
słoneczko wyszorowane skomentuj to proszę hihihihihi:) jesteś zabawny i śmieszny Franeczku Twoja żona będzie miała z Tobą ubaw po paszki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta z prawego łoża
Mnie osobiście rozśmiesza ten bełkot franciszka z idiotolandu. Niby taki "enteligentny" a prostych słów nie rozumie. Jednym słowem ŻENADA. A cały topik staje się jednym bełkotem. Do autorki. Ktoś wrzucił cytat. Życie nie jest przyjemnością, ale jeżeli się postarasz... może takie być. Więc krótko. Więcej licytacji z twojej strony ile ty jemu.... Niż faktycznych uczuć miłości. Miłość nie licytuje. Miłość daje nie żądając nic w zamian. Nie mam tu na myśli pokornego znoszenia zniewag. Ale czasem sami sprowadzamy na siebie gromy. Potem mamy pretensję do garbatego, że mu się dowód osobisty zamyka. Więc oceniaj swoje postępowanie, a nie osądzaj męża. Mąż się tu nie wypowiada. Więc i dysputa jest takim waleniem goli do jednej bramki. Dlatego stwierdzam. Nie jesteś uczciwa nawet względem siebie. Brak prawości, rzetelności i pokory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magnolia czarnabiała:)
Bardzo dobrze ujęte ":)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona Zapomniała już..
Zdrada nie leczy kryzysu małżeńskiego lecz go zwielokratnia. Teraz autorka wzięła udział w wielkiej bitwie. ZNISZCZYĆ MĘŻA. Mowa o psychicznym wykończeniu. Nie dość że dorobiła mu piękne poroże to jeszcze winą obarcza ślubnego. A miało być tak pięknie.................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona Zapomniała już..
Zdrada nie bierze się znikąd, część jej przyczyn tkwi w osłabieniu naszej więzi - którą jednak tworzyliśmy oboje. Ten, kto zdradził, potrafi znaleźć dla siebie dowolne usprawiedliwienia, a najwygodniejsze z nich obwiniają współmałżonka. Zdradzona żona może się zatem dowiedzieć, że była zbyt oschła, utyta, oziębła albo zajęta tylko dzieckiem. Zdradzony mąż - był nudny, zajmował się wyłącznie pracą, nie chciał chodzić na koncerty albo beztrosko wydawał pieniądze zarabiane przez żonę, pił piwo od rana i oglądał godzinami Eurosport. Oboje - że nie mówili nic miłego, nie doceniali, a teraz, przy tym kimś, wreszcie można się poczuć osobą atrakcyjną ("Kiedy ostatnio powiedziałaś, że chcesz się ze mną kochać? No? A ona mi to ciągle mówi"). Zapewne wiele zarzutów to prawda. Ale do emocjonalnej stagnacji związku przyczyniają się obie strony. Nie daj się zepchnąć do narożnika, wpędzić w poczucie winy ("No tak, od dawna nie zaprosiłem jej na kolację, chociaż to ona chciała, żebyśmy oszczędzali i szybciej spłacili kredyt" albo "Fakt, od urodzenia małej nie udało mi się zrzucić tych trzech kilogramów"). Nie bądź zdającym poprawkę uczniem. Szkoda fatygi. Cokolwiek by w sobie zmieniać, dla zdradzającego i tak będzie za mało, za późno albo w ogóle nie tak. "Kiedyś byłbym szczęśliwy, gdybyś była taka jak teraz. Ale teraz nic mi to nie robi" - usłyszy poprawiająca się żona od męża, któremu aktualnie "robi" inna pani. Jeśli chcesz się zmieniać, rób to dla siebie, a dla niej (niego) dopiero wtedy, gdy zdrada będzie zamkniętą przeszłością, czego obojgu życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magnolia czarnabiała:)
Też piknie napisane podobacie mi się:) i chce mi się kochać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeszcze jeden z porożem
"Zdrada? Mnie to nie dotyczy; moja żona jest kobietą idealną i nigdy by mnie nie zdradziła, za bardzo mnie kocha". Fajna myśl, co? Znam ją. Towarzyszyła mi przez lata. Cholernie żałuję, że w nią wierzyłem, naprawdę cholernie tego żałuję. Okazało się, że wiara w siłę i miłość kobiety są złudne. Nawet jeśli jest naprawdę wartościową osobą, nawet jeśli od lat jest najwiekszym wsparciem i wytchninieniem dla swojego faceta... nawet jeśli nigdy się na niej nie zawiodłeś, zawsze mogłeś liczyć na jej pomoc... nawet wtedy gdy wybacza Twoje humory i kaprysy, wspiera w trudnych chwilach, przytuala kiedy tego potrzebujesz... nawet wtedy nie powinieneś wierzyć, że jest tylko Twoja i nigdy Cię nie zdradzi. Ba, nie możesz w to wierzyć nawet wtedy gdy ona sama jest o tym przekonana... NIGDY W TO NIE WIERZ. Jeśli uwierzysz w niezłomność i dozgonną wierność swojej kobiety... zginąłeś. Dziesięć wspólnych lat, mnóstwo wspaniałych wspomnień, właściwie niczym niezmącona miłość, przyjaźń. Zawsze była moim największym przyjacielem, najlepszym kumplem. Być może to był błąd... być może nie powinna wiedzieć o wszystkich moich myślach, o najskrytszych pragnieniach. Trudno powiedzieć jak powinien wyglądać idealny związek... kiedyś myślałem, że idealnym jest ten mój. Myliłem się. Problemy w nowej pracy, jakieś załamanie, depresja, brak naprawdę szczerych rozmów, zdawkowe stwierdzenia, że jutro będzie lepiej, albo zmień tą cholerna pracę, itp... Błąd! Chcesz znać swoich największych wrogów, proszę bardzo, oto oni: codzienność, monotonność, ciągłe oszczędności, wybieganie marzeniami w odległą przyszłość bez skupiania się na dzisiaj, charowanie z chęci poprawienia waszego wspólnego bytu... to są wrogowie miłości... one prowadzą do zdrady. Stajesz się nudny, bo codzienny, nie zaskakujesz swojej kobiety, nie zabierasz jej już na spacery w ciekawe miejsca, skupiasz się na pracy, pieniądzach, bo wydaje Ci się, że ona tego właśnie od Ciebie oczekuje. Nie wiem jaka jest Twoja kobieta, ale moja chyba potrzebowała czegoś więcej niż poczucia, że stać ją na dobre żarcie, wino i wyjazd wakacyjny. Potrzebowała prawdziwego poczucia biezpieczeństwa... takiego, które pozwoli jej być pewną, że facet przytuli ją kiedy będzie jej źle, że nie będzie dawał rzeczowych rad, ale po prostu pozwoli jej sobie popłakać, a potem naleje kieliszek wina, przykryje kocem i posłucha z nią ulubionej muzyki... poczucia bezpieczeństwa, które pozwoli się odprężyć i wylać całą żółć, która zebrała się po ciężkim dniu. Nie miała tego... Błąd! A on... on był ciekawszy... miał inny sposób bycia, mówienia, inaczej wyglądał, lubił z nią rozmawiać i nie odważył się krytykować, bo przecież dopiero zaczynali znajomość. Co z tego, że miał żonę i dziecko, a ona zawsze brzydziła się facetami, którzy zdradzają swoje żony... co z tego, że wcale nie był bogaty i może nawet nie był szczególnie przystojny... ott zwykły facet. Ale... słuchał, rozmawiał, uśmiechał się, zapraszał na własnoręcznie ugotowany obiad... po prostu poświęcał jej swój czas i uwagę. Od przyjaźni się zwykle zaczyna, a potem już leci... pierwszy dotyk dłoni, pierwsze przytulenie, pocałunek, pierwszy raz ... Gdy o tym myślę serce mi pęka, naprawdę, nie potrafię o tym spokojnie mówić... łatwiej napisać. Serce mi pękło gdy dowiedziałem się, że moja żona ma romans ze swoim kolegą z pracy... trzymiesięczny. Podejrzewałem to oczywiście od początku, zachowywała się inaczej, była chłodna, nie chciała się ze mną kochac, często wychodziła na imprezy ze znajomymi. Zwykle nic nie miałem przeciwko jej wizytom u znajomych, oddzielnym imprezom, późnym powrotom... ale jej zachowanie po tych imprezach wskazywało na coś niedobrego. Pytałem kilkakrotnie wprost czy jest ktoś inny... zawsze stanowczo zaprzeczała. Próbowała też ode mnie odejść, ale po kilku dniach wróciła, prosiła żebym ją przyjął... z resztą ja walczyłem o jej powrót, wiedząc że coś zamąciło w jej głowie. Łudziłem się, że to może depresja, jakiś chwilowy spadek apetytu na seks, apatia... Bzdura - to był po prostu inny meżczyzna. W końcu nie wytrzymałem, sprawdziłem jej pocztę i gg... znalazłem jednoznaczne wpisy. Pokazałem jej dowody, przyznała się. Byłem załamany. Wyjechałem na kilka dni... nie odierałem telefonów. Ona w tym czasie wysłała kilkadziesiąt smsów, kilkanaście razy dzwoniła. Chciała przeprosić... uznała, że chce dalej ze mną być. Tyle że ja nie wiedziałem czy chcę ją widzieć. Gdyby kilka miesięcy wcześniej ktoś zapytał mnie co zrobię gdy zdradzi mnie żona, odparłbym bez namysłu - odejdę!! Nie wybaczę !! Ale gdy już to się stało... nie byłem pewien swoich decyzji. Ona przepraszała, błagała, żebym jej wybaczył, tłumaczyła, że się poplątała, zagubiła... byłem wściekły, rozżalony, czułem się upokorzony. Przeleciało mi przed oczami całe nasze wspólne życie, całe te dziesięć wspólnych lat. Zapamiętałem mnóstwo wspaniałych chwil, kiedy byliśmy razem i żadno z nas nie myslało o innej osobie. Nikt inny się nie liczył. Przypomniałem sobie ile dla mnie zrobiła, jak przeniosła się z innego miasta, żeby ze mną studiować, choć ja mogłem bez trudu i bez wyrzeczeń z nią zamieszkać, ale chciałem mieszkać w Krakowie... ona to zrozumiała i przyjechała do mnie. Pamiętam jak chcąc skosztować życia studenckiego odszedłem od niej, a po kilku miesiącach pustki i poczucia osamotnienia w obcym mieście poprosiłem, żeby pozwoliła mi wrócić... przyjęła mnie bez wahania, choć sprawiłem jej tym sporo bólu... pamietam, że zawsze gdy potrzebowałem jej pomocy rzucała wszystko i biegła załatwiać jakieś moje sprawy, zawsze była przy mnie, zawsze... oprócz tych trzech pieprzony miesięcy. Najwidoczniej miała dość poświęcania się ... choć chyba ciągle mnie kochała, to jednak egoizm musiał zostać ukarany... podświadomie chciała być z kimś, kto będzie ją stawiał na piedestale... a nie z zaharowanym i zwyczajnie pogubionym facetem. Po wszystkim były łzy, błaganie o wybaczenie, obietnice... przeczytałem w internecie wiele wpisów, wiele różnych zdań i ostrych sformułowań. Większość internautów radziło, żeby odejść od zdradzającej osoby... bo jeśli raz zdradziła, zdradzi i drugi. Ale był też jeden wpis, jeden na piećdziesiąt, który dał mi nadzieję. Napisała kobieta, która zdradziła swojego mężczyznę. Napisała, że cztery lata temu miała romans i do dziś tego żałuje... napisała, że mąż jej wybaczył i teraz mają rocznego synka, są szczęśliwi, a ona nie zamierza nigdy popełnić tego samego błędu. Rozpłakałem się jak to przeczytałem... kurwa nigdy nie płaczę po takich łzawych wpisach, ale wtedy puściły mi emocje, z resztą byłem sam, mogłem sobie na to pozwolić. Pomyslałem... a co jeśli to był pojedyńczy błąd i to w dodatku oparty na moich własnych błędach, na kumulujących się przez lata niedomówieniach? A co jeśli już nigdy nikogo tak nie pokocham? A co jeśli będę tęsknił? Postanowiłem zaryzykować. Było cholernie ciężko... obojgu. Ciągle walczyłem z własnymi myślami, widziałem ją z tym drugim oczami wyobraźni, widziałem jak się kochają, przytulają, całują. Wzbierała we mnie złość, żal, byłem wściekły, momentami nie chciałem jej widzieć. Ona płakała, ale cierpliwie to znosiła, wiedziała, że muszę to wyrzucić z siebie, że gdzieś te emocje muszą ujść. Trwało to okołu roku, kilka dni było dobrze, a potem znów dopadała mnie chandra, wściekłość, poczucie upokorzenia. W moim życiu pojawiła się też inna kobieta, która zrobiła na mnie duże wrażenie, z którą sporo i szczerze rozmawiałem... poważnie rozważałem rozpoczęcie z nią wszystkiego od nowa. Ostatecznie jednak nie zdradziłem żony, mimo że przez chwilę brałem to pod uwagę, mimo że oboje mogliśmy sobie na to pozwolić... czułem że nie krępują mnie już żadne obietnice... skoro ona mogła zdradzić, to dlaczego ja nie mogę. Taka forma odwetu myslałem... albo zwyczajnie odbudowanie zranionej dumy, urażonej miłości własnej. Chyba właśnie to drugie zdecydowało, że zaplątałem się w taki... hmm... dziwny związek. Ta kobieta bardzo mi pomogła, pozwoliła od nowa poczuć się facetem atrakcyjnym dla kobiet, odbudować poczucie męskości. Chciała ze mną być w chwili kiedy czułem się śmieciem, byłem dla niej mężczyzną, a nie eksponatem na domowej kanapie... Mimo wszystko postanowiłem zakończyć tę znajomość i jeszcze powalczyć o żonę... dać jej szansę... albo raczej dać szansę nam. Ciągle nie była mi obojętna, ciągle ją kochałem. I powiem Wam coś...ten rok po zdradzie był najbardziej namietnym okresem naszego związku. Co więcej, nie było żadnych niedomówień, żadnych ograniczeń. Kochaliśmy się namiętnie jak nigdy dotąd, odkryliśmy nowe możliwości w łóżku i poza nim. Nigdy nie byliśmy tak blisko siebie, nigdy tak bardzo nie staraliśmy się wzajemnie o siebie. Emocje zaczęły się uspokajać, upokorzenie zmieniać w świadomość własnych błędów i chęć ich naprawienia. Dziś (1,5 roku po) powoli wracamy do normalności. Nie... źle napisałem... nie wracamy, a przynajmniej nie do tej normalności sprzed zdrady. Budujemy od nowa... mamy świadomość zagrożeń, świadomość, że w każdej chwili każde z nas może odejść. Już wiem, że ona nie jest moja, że mogę ją w każdej chwili stracić... jeśli tylko przestanę o nią walczyć, zabiegać. Nawet najbardziej niezłomni też potrzebują zrozumienia, przyjaźni i bezinteresownej miłości. I chcę jej ją dać, bo tylko wtedy oboje mamy szansę być naprawdę szczęśliwi. Mamy szansę nie popełnić starych błędów. Tym wszystkim, którzy właśnie dowiedzieli się o zdradzie partnera mogę powiedzieć tylko jedno: przypomnijcie sobie wszystkie dobre chwile, przeanalizujcie złe, oceńcie na ile wiarygodne są zapewnienia Waszego partnera o wierności w przyszłości. Jeśli nigdy wcześniej Was nie zawodził może warto spróbować...? Nie dla niego (niej), ale dla samego siebie, po to by mieć pewność, że zrobiliście wszystko dla ratowania swojego związku... i to nawet jeśliby za rok czy dwa miało okazać się, że przegraliście. Chyba i tak warto zaryzykować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magnolia czarnabiała:)
Szczerze ja nigdy nie zdradziłam nie miałam potrzeby jestem dość skomplikowana nie potrafiłabym to mnie zdradzono i jak czytam Twoje przeżycia myślę , że nie ma na to reguł Wszystkiego dobrego biegne do innego miasta...........:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magnolia pracująca
Podszywko kochać ci się chce? dam ci klapsa zobaczysz!!!!! do ......... Napisałeś bardzo obszerny wątek z życia dla Ciebie bolesny wiesz powiem Ci , że ja nie za bardzo rozumiem ludzi zawsze marzył mi się mąż który jest w domu ze mną idzie do pracy wraca spędzamy razem czas no ja też dużo pracuję ale np. niedzielę nie wychodzimy z łóżka tak? Jestem jego przyjaciółką itd.....tak jak Ty to opisałeś partnerstwo na 100% Życie ułożyło mi się dziwnie bardzo bo 1 mąż zmarł bardzo szybko , młodo a drugi kompletnie żył dla siebie i swoim życiem Jestem wolna i zastanawiam się co ja zrobiłam nie tak byłam sprzątałam prałam, gotowałam, pracowałam, może byłam za mało atrakcyjna jako kobieta? Nie wiadomo w każdym razie doszłam do wniosku , że kochałam za bardzo a w związkach ponoć zawsze 1 osoba kocha bardziej a druga mniej. Teraz boję się, że nie sprostam mężczyźnie dlatego unikam ich ... pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magnolia pracująca
Zapomniałam dodać, że ja też podobnie jak Ty wybaczyłam przeżyłam okres ok 6 lat po tej jego zdradzie i rozpadło się wszystko w drobny pył. Był taki okres cudowny tak pamiętam doskonale, ale to ja wszytko składałam jak puzzle ....wystarczy ....dość ///////koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia klozetowa z kafeterii
Uczciwość, rzetelność, prawość, miłość..............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
do tej z łóżka po prawej, dosyć zgrabnie złożyłaś swoją wypowiedź. ale....... jest jedna rzecz, która rozpieprza większość teorii na temat przyczyn zachowania jaktomożliwej. Pięknie piszesz "Miłość daje nie żądając nic w zamian". I tu jest pies pogrzebany. Prezentowane tu "kompletne szaleństwo" jaktomożliwej jest skutkiem jej bezsensownego trwania w jakimś związku POMIMO tego, że MIŁOŚCI NIE MA!!!!! Można by dyskutować czy była kiedykolwiek; z tego co pisała jaktomożliwa nie jest zupełnie nieuprawnionym stwierdzenie, że MIŁOŚCI nie było nigdy. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
"Gdybyś mówił językami ludzi i aniołów, a miłości byś nie miał stałbyś się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BBBRRRRRRRRR
:) najlepsze jest to że nie rozumiecie dlaczego wasze drugie połówki gotowe sa zdradzic. :) To nie chodzi o to że ty jesteś za bardzo, że ty jesteś niewystarczająco, że inny był bardziej niż ty lub że inny był mniej niż ty. Naprawde uwierzcie mi osobie która nie raz kosztował wasze tajemnice w tajemnicy przed wami. Przyczyną jaka powoduje że wasze żony kochają się ze mną jest to że ja jestem inny, że swoją osobą obiecuję jej przygodę. Ciepłe papcie i ogień w kominku są marzeniem każdej kobiety ale nawet najbardziej szczęśliwa kobieta pragnie przygody, dreszczu emocji. Ty jej tego nie dasz ponieważ znacie się jak łyse konie i czy będziesz ją zdobywał czy nie, czy każdego dnia czy nie to nie ma znaczenia.Jeśli potrafię sprzedać jej swoją osobę jako powiew przygody to najpierw będzie o mnie marzyć a później ............. sorki ale tak jest. Człowiek to istota bardzo przewrotna i w swojej przewrotności może w jednej chwili być zwykłą kurwą a chwilę potem przykładem wszelkich cnót. Więc katowanie się myślą że to moja wina to bzdura. Nawet że to jej wina jest kwestią sporną . Zbytnio przywiązujecie się do myśli że podstawą udanego związku jest wyłączność. Więc gdzie zaczyna się zdrada ? czy myśli o seksie z innym są uznawane za zdradę? czy może sms uznany jest za zdrade? czy fizyczność to zdrada o wymiarze ostatecznym? a może zostawienie całego dorobku dwóch pokrewnych dusz mimo chwilowej niedyspozycji jednego z nich jest zdradą? Czy fizycznośc jest naprawde tyle warta aby ze względu na nią rezygnować z drugiej osoby, z jej wkładu w moją osobę, wkładu w moje szczęście? a może zawdzięczam tej osobie coś wiecej ? Czy mam to przekreślić i powiedzieć jej że dla mnie nie istnieje że wszystkie te dni jakie poświeciłem dla niej , jakie poświęciła dla mnie są niczym? Zdrada fizyczna to tylko seks, taniec dwóch ciał, melodię całego życia tworzysz ty w oparciu o wnętrze, czy dla jednego tańca gotów jesteś żyć przez resztę życia w ciszy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
i coś do rogatego, też pięknie piszesz o swojej miłości. ale "....moja żona jest kobietą idealną i nigdy by mnie nie zdradziła, za bardzo mnie kocha" - przypominasz "fajną myśl". Powala mnie twój komentarz do tej myśli: "Cholernie żałuję, że w nią wierzyłem, naprawdę cholernie tego żałuję." Nie mogę nie zadać ci pytania jakby wyglądało tak ładnie opisane wasze wspólne 10 lat, gdybyś NIE WIERZYŁ? Czego ty, do qrwy nędzy, żałujesz? Tego, że nie stworzyłeś sobie (i nie tylko sobie) PIEKŁA??????? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
bronek, już na temat ZDRADY wymienialiśmy opinie. Tekst rogatego jest dobrym pretekstem do przypomnienia. "czy fizyczność to zdrada o wymiarze ostatecznym?" "moja żona jest kobietą idealną i nigdy by mnie nie zdradziła, za bardzo mnie kocha" - dokładnie tak sądzi zdecydowana wiekszość ludzi. I nie sposób aby o tym nie wiedzieli ich partnerzy. rogaty po przyprawieniu rogów dalej z dużą przyjemnością posuwa swoją żonę, ale JUŻ NIGDY JEJ NIE ZAUFA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Rozbieramy na czynniki pierwsze ŹRÓDŁA ZDRADY. Pozwolę sobie na kolejne wetknięcie kija w mrowisko. Ludzie mówią, że okazja stwarza złodzieja. Gówno prawda!!!!!!!!! Każdy człowiek ma w swoim życiu mnóstwo okazji. Ale nie każdy staje się złodziejem. Potrzebna jest jeszcze "złodziejska natura". Dlaczego efektem nawet "chwilowego zagubienia" jednego z partnerów jest często DEFINITYWNE ROZSTANIE? Bo nie każdy potrafi dalej funkcjonować z osobą, która odkryła w sobie KUREWSKĄ NATURĘ. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta z prawego łoża
A ten idiota z franiszkolandu nic nie zrozumiał. Właśnie dlatego, że są tacy idioci jak ty są zdrady, morderstwa i inne zbrodnie.człowieku małej wiary i ptasim móżdżku, zakończ te swoje idiotyczne dywagacje. Przestań się produkować, bo przynosisz wstyd gatunkowi ludzkiemu. Wylewasz tylko bezsensowy bełkot,. Mały śmieszny człekopodobny stworze, ZAMILCZ WRESZCIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
do tej z łóżka po prawej, "Właśnie dlatego, że są tacy idioci jak ty są zdrady, morderstwa i inne zbrodnie." wina franciszka, moherku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
"Przestań się produkować, bo przynosisz wstyd gatunkowi ludzkiemu." franciszki do gazu, bo łóżko MUSI być po prawej? zostaw mnie mój wstyd nie wypowiadaj się za cały gatunek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
cóż takiego napisałem między 16:45, kiedy to cię jeszcze tylko rozśmieszałem, a 09:48 kiedy to puściły ci tak obrzydliwie nerwy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkoda słów na tego debila
Ten imbecyl franio to tak jak świnia. Pluj mu na mordę, a on się obliże i powie że deszcz pada. Nie rozumie nic, bo on nie ma mózgu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pierwszy raz się spotykam
z taką ograniczoną kreaturą. Bełkocze i bełkocze. On się zapętlił i nie wie kiedy skończyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×