Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nfwiosbsoi

Czy Wasi mężowie też tacy są?

Polecane posty

Gość rorkrkr
Mireczkowata-latwo ci pisac. Ja mialam w zeszlym roku kryzys z mezem-wlasnie nie docieralo nic, bylo przytakiwanie albo patrzenie w sciane, gdy do niego mowilam. Doprowadzalo mnie to doszalu taka olewka z jego strony, zaczely sie klotnie. Po jakims czasie powiedzialam, ze odchodze. dopiero to podzialalo, zaczelismy rozmawiac i teraz jest tak, ze jak jest problem to rozmawiamy i rozwiazujemy, szukamy kompromisu. Moj tez ma takie fazy, ze powie, ze ja cos zrobie lepiej przy dziecku, ze on zmeczony i chce spac po pracy. To wtedy mu mowie, ze ja z dupa do gory caly dzien nie siedze, zreszta widzi sam w weekend ile czasu zabiera przygotowanie dobrego obiadku i sie wlacza w przygotowywania. Pod koniec lipca ide do pracy, tez nie mam nikogo do pomocy, bo rodzina mieszka daleko. Ide na druga zmiane, zeby nie placic opiekunkom-i maz bedzie musial z dzieckiem zostac i sie zajac-ja wiem, ze on potrafi, ale jak ja jestem w domu, to mu sie czasem nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rorkrkr
Tak, tyle ze moj maz nie wyzywa mnie od suk... Bylby skonczony, gdyby tak do mnie powiedzial.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boto tylko bylobylo lipnie
mireczkowataaa Żeby to było takie proste.Są faceci do których ciężko dotrzeć.Takie nieustające gadanie tylko pogarsza sytuację, ileż można słuchać smęcenia nad głową???!!!Ani mnie ani jemu to nie pomoże.Gdy się zdenerwuję już podczas takiej rozmowy, to dziecko wysłuchuje krzyków ( co też nie jest dobre),albo ja ze zdenerwowania i żalu się popłacze, co pogarsza sytuację, mój mąż staje się nieczuły na łzy i go drażnia , mówi ,że zachowuje się jak dziecko a nie dorosła kobieta. Cięzko znaleźć sposób w takiej sytuacji, kalkulując zyski straty, więcej jest dobrego aniżeli złego w naszym związku.DLatego przez wzgląd na siebie,córkę i małżeństwo, powinno się czasami przygryźć zęby,przejść trudny okres ( dla nas obojga,jakby nie patrząc). Żeby coś zmienić musimy zacząć od siebie,a to jest najtrudniejsze!Dopiero wtedy wymagajmy od innych.Sądzę,że jeśli zmieniłabym się O 180 stopni, to mój mąż z czasem też by się zmienił.Tylko,że najgorzej i najciężej walczy się ze sobą!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do autorki : Moja Droga rozpisz sobie plusy i minusy tego związku, męczysz się bardzo, Twój mąż Cię olewa, nie szanuje i do tego ma gdzieś dziecko, skoro jak piszesz rozmowy, płacze, szantaż, ciche dni nie pomagają i sama piszesz że macie na koncie więcej złości niż radości to oznajmij swojemu tępemu facetowi, że oddajesz mu to szczęście i odchodzisz.. pozew o rozwód, zasądzone alimenty, Ty masz studia, ogarniesz pracę, dom, życie osobiste i zaczniesz żyć po swojemu bez ciągłego poniżania i olewania ze strony tego buraka. zadaj sobie pytanie czy tylko dla dziecka warto w tej farsie uczestniczyć, zresztą nie wiem nawet czy dla dobra dziecka jest sens skoro on - Twój mąż nie interesuje się nim :( życzę powodzenia i podjęcia odpowiednich i skutecznych środków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkowataaa
dziewczyny, ale ja Was przecież nie znam! Nie wiem czy jesteście upierliwce, które smęcą nad głową, czy jesteście rzeczowe kobitki :) Piszę po moich doświadczeniach- do mojego faceta trafia rzeczowa, konkretna rozmowa. Jak pierwszy raz go zapytałam, czy mnie jeszcze kocha, najpierw odburknął, ze znowu coś wymyślam. Ale nie odpuściłam i powiedziałam, ze naprawdę pytam. I już było " a dlaczego pytasz"? I wtedy poleciałam argumentami. Dowiedziałam się, ze on nie zdawał sobie sprawy, ze tak pewne jego zachowania odbieram... U mnie nie było tak cieżko, jak u autorki- jednak dzieckiem zajmowaliśmy się razem itp. Ale też był okres, że od usypiania byłam ja (bo zrobie to lepiej), od przygotowywania obiadkó ja (bo się na tym znam)- i też miałam dość! Jak się rzucałam, płakała, trzaskałam drzwiami to się buntował. Dopiero jak starłam się używać mniej emocji coś z tego wyszło. I tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeti....
Mój mąż też jest z tych zapracowanych, przemęczonych, leniwych i wygodnych, ale nie pozwalam mu dyrygować moim życiem...On wraca, zjemy razem obiad, usypiam mu małego (karmię piersią) i wychodzę na zakupy odreagować cały dzień. Nie ma mnie max godzinę (nie zostawiam ściągniętego mleka dlatego tylko tyle), przychodzę, mały dalej śpi, biorę gazetkę do ręki, zamykam się w drugim pokoju i się relaksuję. Gdy on się obudzi, jestem stęskniona i pełna energii. Staraj się oddawać dziecko mężowi i wychodź z domu, to najlepsze lekarstwo!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość michigan
mireczkowata---to, ze do Twojego dociera, to sie ciesz. Z mezem mielismy taki okres, ze nic nie docieralo. I nie pisz, ze nie znasz dziewczyn i moze sa upierdliwe. Sa, ale po czasie, jak rozmowy nic nie daja. co bys powiedziala, gdyby maz na kazde pyatnie odpowiadal "nie wiem" albo "czepisz sie" albo "przestan gledzic". Po czasie swiety tego nie zniesie, wiec kobiety awantury wtedy wszczynaja albo placza z bezsilnosci. Na mojego meza podzialalo dopiero, gdy na horyzoncie pojawil sie moj adorator (mnie nie interesowal wcale, ale mezowi sie lampka zapalila) i gdy siedzialam z gazeta, szukajac kawalerki do wynajecia. Zobaczyl, ze to nie przelewki i dopiero zaczal mnie naprawde saluchac i rozmawiac. Wiec nie wiem, jak Ty bys sie zachowala, probujac rozmawiac i zadajac pytania, a Twoj maz by Cie zbywal. Moj maz zly nie jest, od poczatku zajmowal sie dzieckiem, wstawal tez w nocy (razem wstawalismy). Po pracy czasem z dzieckiem zostawal, a ja szlam na miasto-wtedy zawsze sie smial, ze dziecko oczy naokolo glowy i patrzylo, ze mnie nie ma-ale nie plakalo, bo bylo przyzwyczajone ze maz tez sie nim zajmuje-karmi, zmienia pieluchy, ubiera po kapieli (jak jest w domu, bo jak chodzil na nocke czy na poipoludnie, to ja kapalam). Gorszy problem mialam ze szwagrem i tesciami-ktorzy uwazali, ze od zajmowania dzieckiem jest wylacznie matka, tesc przy dzieciach reka nie tknal (no chyba ze byly najedzone i zadowolone), szwagier tez nie-nie karmil, nie przewijal, nie zostawal z dziecmi sam. I strasznie patrzyli sie pewnego razu, ze ja poszlam sie poopalac na godzinke, a moj maz w tym czasie przewinal i nakarmil mala. a jak zobaczyli, ze maz butelke myje, to w ogiole w szoku. Moj tez ma fazy na zmeczenie po pracy, nawet na wygarniecie mi tego czasem-bo on w pracy byl. Ale ja w domu nie leze bezczynnie, z dzieckiem chodze wszedzie (do urzedu, do sklepu, z czym maz ma problem jak ma sam isc z mala gdzies). zreszta on widzi, co to jest siedziec w domu, sprzatac, gotowac, siedziec z dzieckiem. Zwlaszcza, gdy wrocilam do pracy-nie ma mnie 5 godzin popoludniami. Wczoraj wrocilam z urlopu (bylam u rodzicow) to wszystko posprzatal, kupil mi kwiaty i zrobil obiad-upiekl palki w piekarniku. Co prawda przez 2 tygodnie mojej nieobecnosc reka w domu nie tknal, ale dzien przed naszym przyjazdem posprzatal. Dodam, ze tez nie mamy rodziny na miejscu, wiec musielismy radzic sobie sami od poczatku-no i chcielismy. Jak bylam w domu, to wychodzilam do kolezanek-ale z dzieckiem-albo zapraszalam kumpele do mnie. I bylo ok. Popoludnia zawsze spedzalismy z mezem i dzieckiem razem-moj maz nie mial priorytetu wylazic z kumplami. Ja wychodzilam, gdy on byl w pracy, wiec odskocznie mialam no i bylam zorganizowana, wszystko bylo na czas-i posprzatane i obiad. Tyle ze w weekend to np. ja odkurzam i zmywam, a maz sprzata lazienke. Pomaga przy obiedzie-chociaz ziemniaki obierze. Codziennie po pracy (teraz pracuje w koncu na jedna zmiane) myje naczynia. Ale szczerze, to ja sama od poczatku zaczelam go wlaczac w sprawy domowe, potem w dziecko. W rodzinnym domu od wszystkiego byla tesciowa, on nawet w pokoju u siebie nie sprzatal-wszystko mial pod nos-obiadek, pranie, posprzatanie. a mimo to w naszej rodzinie obowiazuja teraz inne zasady-maz rowniez sprzata i rowniez zajmuje sie dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kikolec
autorko ja mam identycznie jak Ty! ja nawet gadalam to wszytko jego rodzicom ale nic to nie dalo, wymyslilam tlko,ze moze psycholog pomoze a jka nie to trudno- 600 zl i wniosek o separacje. Nie mam na to innego pomyslu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boto tylko bylobylo lipnie
michigan Najbardziej obrazowo to przedstawiłaś:-) Ciężko opisać sytuacje od A do B.A moja bardzo przypomina Twoją tylko jeszcze tego zakończenia nie uraczyłam,ale wierzę,że się uda.Bo mogę powiedzieć,że po ostatnich rozmowach, coś do ślubnego dotarło i się poprawił.Więcej czasu poświęca córce.Dzisiaj wrócił z pracy,zjadł tylko obiad i wziął małą do spania, bo już marudna była.Sam od siebie, nie prosiłam go o nic:-)Także,jest coraz lepiej,i oby tak dalej.Jeszcze troszkę musimy popracować nad aspektem miłośnym w związku,bo jakiś czas temu było bardzo źle.Doszłam do wniosku,że widział we mnie tylko matkę i gosposię, z kochanką było tragicznie wręcz.Ta sfera życia jak wiadomo też jest bardzo ważna:P U nas to można nazwać zmęczeniem materiału , bo człowiek tak zmęczony życiem,obowiązkami itp.że jak już mieliśmy chwilę dla siebie i szliśmy do łóżka to ochota była a sił brak.Od razu zasypialiśmy oboje i tak mijał dzień za dniem, tydzień za tygodniem.Ale oboje postanowiliśmy pracować nad naszymi relacjami i póki co jest lepiej, oby tak dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Małaa 29
A ja takiego frajera dawno bym zostawiła! Jak można zwać żonę i tak traktować a samemu się bawić? No jak? Widzicie że autorka wszystkiego próbowała, a na tego konowała nic nie działa. Zabrałabym dziecko i się wyprowadziła. Jak kocha to będzie wszystko robił żeby wrócili no i zmądrzeje, a jak nie to znaczy że nie kocha i nie ma czego żałować. Wtedy tylko pozew rozwodowy i alimenty. Nie dawaj sobą pomiatać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ma tragedii
nie ma tragedii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elcik1001
mój dużo mnie wyrecza i przy dzieciach , przeprasuje to co ja wyjmę z pralki też, zawsze zmywa recznie mimo że mamy zmywarkę już 12 lat, mimo tego że pracuje po 12 i wiecej godzin, w soboty również, spokojnie mogę sobie jechać na zakupy czy do mamy, na spacery z dziecmi w soboty i niedziele on wychodzi i gotuje, z dzieciakami zawsze sobie radził lepiej niż ja czy mama, kupił tez sam mieszkanie i samochody,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×