Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

g.e.o.r.g.

Jak przekonać dziewczynę, żeby nie zmieniała pracy na gorszą?

Polecane posty

Gość E-ewela
Faktycznie, na państwówce z tego co wiem to jak kobieta urodzi to dostaje przez jakiś tam czas normalną wypłatę mimo że nie ma jej w pracy. U prywaciarza nie ma szans na takie coś, no chyba że w bankach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość desdeeeemonkaaa
nie wiem czy Twoja dziewczyna przemyślała sobie tą sytuację. Doskonale ją rozumiem,że praca państwowa może dac w kośći wszystkiego się odechciewa, ale czy wzięła pod uwagę to,że jest bardzo duże prawdopodobieństwo,że w tym fast foodzidzie będą nagminnie łamać kodeks pracy? Albo,że nadgodziny będzie robić za freee? nie zawsze jest tak,że uciekamy do czegoś lepszego. czasami spadamy z deszczu pod rynnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość desdeeeemonkaaa
tak jak napisałam wcześniej - dobrze,żeby dziewczyna miała tego świadomość. Kolejnym argumentem" na nie" jest brak stałych umów o pracę, mogą zwolnić ją z dnia na dzień. Nie zachęcam jej do pozostania w biurze. Niech szuka, ale z głową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O wadach takiej pracy już z nią rozmawiałem. Ona jednak nie chce do siebie przyjmować żadnych argumentów. Teraz to ona na decyzję podejmie pod wpływem emocji, dopiero potem, jak ta nowa praca da jej w kość, to się zastanowi nad tym co zrobiła. A powrotu do dawnej pracy nie będzie... Wiem, że ciężko jest jej ostatnio w tej obecnej pracy, ale jeśli chodzi o stabilizację (zarobki, stałe godziny pracy, urlopy itp.) to lepiej na pewno nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość desdeeeemonkaaa
w takim razie trudno. Samam musi przyjąć na siebie konsekwencje tej decyzji, a teraz chyba liczy,że jakoś to będzie. Niestety nie musi być. To jej decyZja. Ty próbowałeś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość desdeeeemonkaaa
ostatni racjonalny argument? Zróbcie wspólnie analizę SWOT, bo chyba nie zdaje sobie sprawy z zagrożeń i z tego jak może być. Na chwilę obecną ma wielkie nadzieje i wierzy,że będzie jej lepiej. to takie trochę dziecinne myślenie. A często przejscie z budżetówki w sektor prywatny jest dla wielu ludzi szokiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie, teraz to jest na zasadzie 'jakoś to będzie'. Potem jednak okazać się może, że nie stać nas życie i będziemy zmuszeni do zamieszkania osobno. A mieszkać osobno po dwóch latach mieszkania wspólnego i z wyznaczoną datą ślubu... to nie jest zbyt fajne. Piszecie mi tutaj, że ja nie liczę się z tym co ona czuje, szkoda, że ona też nie liczy się z tym co czuję ja. Ale spróbuję to jakoś naprostować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Konsekwencje będą ponosić oboje - bo standard życia spadnie na łep na szyje! uważam, że dziś, kiedy TO MY kobiety walczymy o uprawnienie, oboje partnerzy są odpowiedzialni za wspólne życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Konsekwencję mogą być takie, że ona wróci na garnuszek mamy (która i tak jest całą tą sytuacją wkurzona, bo też odradza jej zmianę pracy), a ja albo wrócę do swojego rodzinnego miasta, albo zamieszkam z jakąś obcą osobą na stancji. Pewnie, ważne są uczucia i wzajemne wsparcie, ale przecież żyć z czegoś trzeba. Jeśli jej zarobki spadną o jakieś 700-800 zł, no to faktycznie standard życia spadnie bardzo mocno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość E-ewela
Kurcze jak to tak czytam to chyba faktycznie Cię rozumiem. Niełatwa sytuacja i ja bym jednak nie była taka skłonna łatwo osądzać ciebie jak to wcześniej niektóre zrobiły. Spróbuj ją nakłonić żeby nie rezygnowała. Albo najlepiej pogadajcie, żeby ona jeszcze z miesiąc czy dwa zacisnęła zęby a w tym czasie szukajcie dla niej lepszej pracy niż ten cały fastfood.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
Tam musi być jakaś lepsza afera, może nie wszystko do końca mówi. Skoro ona się uparła, że dłużej nie da rady, a odradza jej taką decyzję i jej mama i jej narzeczony, a ona dalej twardo rzuca. Nikt nie rezygnuje z sensownej, stabilnej pracy na etat na rzecz gorzej płatnej pracy (pewnie na zlecenie czy inne cóś) bez jakiś dalszych perspektyw bez poważnych powodów. To nie jest zmiana "zarobię mniej teraz ale zdobędę doświadczenie w moim fachu". Nie ma jakieś opcji, żeby w swojej obecnej robocie zmieniła dział albo co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×