Dorosłe dzieci obwiniają mnie o rozwód!

Moj M ma dorosłe dzieci i w dodatku małe wnuki. Syn mojego mężczyzny jest 3 lata starszy ode mnie ma 30 lat, żone i dwójke dzieci (chłopca i dziewczynke) Córka mojego faceta jest w moim wieku. Jesteśmy do siebie bardzo podobne. Ja wychowuje samotnie córke a ona syna, obie mamy po 25 lat, liczyłam na to że się zaprzyjaźnimy ale ona traktuje mnie już całkiem jak rywalke. Mój przyszły mąż jest człowiekiem miłym, uczciwym, silnym, wysportowanym, dobry w łóżku. Powiedział że zaopiekuje się mną i moją córką. Że będziemy miały wszystko czego potrzebujemy. Nawet żartował kiedyś że może moja córeczka będzie kiedyś żoną któregoś z jego wnucząt. Ale oni po prostu nie lubią mnie bo obwiniają mnie o rozwód swojego ojca. A była mojego M dostała mieszkanie od niego, na dodatek samochód i pieniądze. Wyobrażacie sobie jaka to złodziejka. Ja bede sie starała namówić go by po ślubie jego dorosłe dzieci wyprowadziły się z naszego domu.

Matematyka mi się nie zgadza. Syn starszy o 3 lata, ma 30 lat czyli Ty powinnaś mieć 27. A potem, że jesteś rówieśniczką córki - 25. Taki "mały" szczegół. A wczuj się tak w rolę tych dorosłych dzieci. Tatuś ma przynajmniej 50tkę. Całe życie z mamą, a tu nagle inna kobieta. Może przyjdzie czas, że Cię zaakceptują.

Szczególnie syn. Tu masz jakieś szanse.

jesteś złodziejką mężów

Jesteś sprytna, wyprowadziły się z waszego domu? pamiętaj ojcem jest się do końca życia a żon może mieć kilka

I brawo dla nich bo mają racje. Chcesz żyć z facetem zabierajcie się z domu i doróbcie wszystkiego.Sponsor dla ciebie i dla twojej córki czy co.Ty zarób na swoje życie i na córkę razem z tatkiem.

Ale gosc sie juz dorobil.Teraz kolej na dorabianie sie doroslych dzieci ktore maja swoje rodziny.Taka jest kolej zycia.Tez by mi sie nie podobalo zeby moje dorosle dzieci mieszkaly ze mna.Teraz takie czasy,zeby zalozyc rodzine trzeba byc samowystarczalnym a nie zwaliac podpowiedzialnosci za swoje dorosle zycie na rodzicow,ktorzy teraz powinni cieszyc sie druga mlodoscia.

Co nie oznacza by obca baba miała cokolwiek do wypieprzania dzieciaków faceta z domu.

A tak nawiasem piszesz że żebu zakładać rodzinę trzeba być zabezpieczonym.To ciekawe dlaczego panienka mająca dziecko nie ma mieszkania że chce sie wprowadzać i wywalać z domu.Ona siebie i dziecko powinna zabezpieczyć prawda???

Ona jest dokladnie w takiej sameje sytuacji jak jego dzieci.Tyle ze ona znalazla partnera ktory chce jej zabezpieczyc przyszlosc.To jest taka glupia polska metalnosc.Starzy sie dorobili,ale nie maja prawa wydac wg wlasnego widzimisie bo sepy ktore poczeli iles lat temu waruja przed drzwaimi notariusza.Gosc ktory zblirza sie do emetury powinien miec wiecej praw do wlasnego majatku ,niz jego dzieci To samo powiedzialam tesciowej,ktora jest moja przyjaciolka i oddala by mi wszystko.Jednak uwazam ze nie powinna oszczedzc,powinna zrobic ze swoim majatkiem co chce i jak chce.Jesli odda na chore dzieci OK,jesli wyda na zwierzeta,tez OK.jesli mi da tez sie zgodze.Ale ma prawo dysponowac swoim majatkiem jak jej sie podoba,nie ogladajac sie na to czy dzieci nadal beda ja kochaly

jak facet porzuca rodzinę to też i porzuca dobytek rodziny, bierze ze soba tylko szczoteczkę do zębów i dorabia sie od nowa z mlodą i nową siłą roboczą (kochanką)....to chyba oczywiste? Takie jest moralne prawo i tak ma być. Co się dorobił z pierwszą żoną musi pozostać przy pierwszej rodzinie. A z wypowiedzi waszych wynika....PAZERNOŚĆ Wam się marzy wskoczenie na kasę tamtej rodziny....ale ...ZONG.... Nic nie dostaniecie....NIC (a jeśli sięgnięcie po cokolwiek....to dla wyrównania dostaniecie ...wiaderko rzadkiego gówna na łeb....albo kwas jakiś ...też skuteczny...i tak jest sprawiedliwie)

Ja wychodze z zalozenia ze majatek zostaje przy tych,ktorzy sie go dorobili.Zawsze jest pdzial przy rozwodzie.Kazdy robi ze swoim majatkiem co mu sie podoba i jak mu sie podoba.Nigdzie nie jest napisame ze ten facet rozwiodl sie dla autorki,a jesli nawet tak,to nie nasz interes.Na koniec ci napisze ze pewnie i tak nie zalapiesz tego co napisalam,bo ty tylko znasz sie na rzadkich gownach w wiaderkach.

A była mojego M dostała mieszkanie od niego, na dodatek samochód i pieniądze. Wyobrażacie sobie jaka to złodziejka. Z tego, co piszesz, on ma się Tobą zaopiekować, ma mieszkanie, kasę, czyli z walizką od byłej nie wyszedł. Więc co ona ukradła. bo nie łapię? Skoro dostała to wszystko od niego, to jej się należało, jak psu kość. Dorobili się w małżeństwie i podzielili dorobek po rozstaniu. Tyle w temacie. A jeśli dał jej więcej, niż jej się z podziału należało, to jego wolna wola, a Ty im kasy nie licz, żeby ktoś Tobie nie zaczął.

zgadzam sie

to nabieracie i odpisujecie