Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lichota

Wirtualny romans- czy warto?

Polecane posty

Gość w zlotej klatce
co ciekawe, przez 1,5 roku zylam z mezem, a wtedy jeszcze tylko chlopakiem/narzeczonym in spe na odleglosc. on wyjechal naukowo za granice, ja konczylam studia w Polsce. i mimo tego, WTEDY nie mialam zadnej potrzeby zdrady, umawiania sie ze plecami- choc wtedy moglam to robic, bo byl daleko, bo i tak by sie nie dowiedzial, bo widywalismy sie tak rzadko, bo bylismy tylko para i nic sobie jeszcze nie obiecywalismy... a mimo to w tym okresie pozostalismy sobie wierni, skupieni tylko na przyszlosci, kombinowalismy tylko jak najszybciej sie polaczyc znow i szukalismy tylko kontaktu ze soba. milosc byla tak silna, ze nie interesowali mnie inni po prostu. tym bardziej mi przykro, ze mam takie mysli teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sima
zlota klatka no i poczytaj co piszesz...... to idylla wrecz-marzenie miec takiego partnera....ale zbyt dobrze jest wg mnie-chyba gdzies rutyna wlazi? bo przeciez gdyby bylo na odwrot nie pisalabys tu i realnie nie miala rozkmin ja cie rozumiem-ale wiadomo ze nie przyklasne i nie powiem..ok idz poomansuj a poznmiej wroc do domu ugotuj obiad i daj mezowi buzi..hmm? tylko ze no to TY musisz postawic kropke nad I...nie my.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sima
co ciekawe, przez 1,5 roku zylam z mezem, a wtedy jeszcze tylko chlopakiem/narzeczonym in spe na odleglosc. on wyjechal naukowo za granice, ja konczylam studia w Polsce. i mimo tego, WTEDY nie mialam zadnej potrzeby zdrady, umawiania sie ze plecami- choc wtedy bo wtedy tesknilas..walczylliscie o siebie i chyba tego zycia nie znalas od strony zony. macie wsio....wiec zobacz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co dziewczyny? tak sie od dłuższego czasu zastanawiam nad tym tematem naszej dyskusji i coraz bliższa stwierdzenia, że może macie racje? może trzeba się przekonać jak to będzie z kimś innym? no oczywiście bez zdrady - bo to zupełnie zmienia sytuację... ja całe moje małżeństwo - 9 lat - zawsze byłam wierna, lojalna, myśląca o nim... nawet jak byliśmy parą przed ślubem to rezygnowałam z porównań - a wierzcie mi - miałam z kim porównywać... suma sumarum - źle na tym wyszłam, bo wtedy dokonałam złego wyboru, a raczej nie zastanawiałam się nad wyborem bo mój - były już mąż - kilka godzin wcześniej - przed moją ówczesną wielką niespełnioną miłością - wyznał mi miłość i nie chciałam go oszukiwać... tak, tak... tak właśnie było... a po tylu latach od tego wydarzenia - 12 latach - spotkałam tego faceta -TĘ MOJĄ MIŁOŚĆ - i on sam wielokrotnie pytał - jakby to było? czemu nie byliśmy razem? itd.... może gdybym wtedy miała tę mądrość co teraz to postąpiłabym inaczej.... z pewnością.. ale niestety za późno... WOW! to mi się zebrało na zwierzenia - ale to tak wyglądało - więc morze lepiej o tym wszystkim pomyśleć wcześniej... może....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zlotej klatce
sima- moze rutyna, moze:( moze ja mam po prostu taka dusze, ktora potrzebuje wolnosci, niezaleznosci za wszelka cene? byc moze mam to w genach. kocham sporty ekstremalne, rejsy dalekie, lubie samotnosc, lubie czasem 'uciec' z domu. wiec tu nie chodzi tylko o mezczyzn, ale tez taka potrzebe totalnej wolnosci, chodzenia wlasnymi drogami, rozwiniecia skrzydel jak ptak. z mezem czasem sie klocimy- wiadomo, ja jestem dosc impulsywna to i czesto iskrzy. on jest bardzo spokojnym, pracowitym i ugodowym czlowiekiem, ale tez absolutnie nie nudnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Faktyczna_
ja tez mam bardzo udany zwiazek malzenski wyszlalam sie za mlodu, pierwsze randki, motylki w brzuchu, bylo tego az nadto. nie tesknie za tym po prostu tamten facet jest ujmujacy,dobrze sie rozumiemy i gada sie na luzie nie wiem czy cos by nie zadrzalo w sercu gdybysmy sie spotkali dlatego boje sie zaryzykowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zlotej klatce
no ja juz jedna wirtualna znajomosc - najpierw przyjazn, potem totalne zauroczenie- jak juz pisalam, przekreslilam calkowicie wlasnie ze wzgledu na to, ze balam sie co sie stanie w realu, ze moglabym poleciec jak cma w ogien. chociaz psychike mam dosc silna i generalnie silne zasady, ktorych nie przekroczylam nigdy. teraz jest TEN mezczyzna- laczy nas milosc do pasji, ktora mamy oboje, mozemy o tym gadac godzinami... ale wiecie, jak latwo to sie moze przerodzic w flirt:) echhh co tu robic, kurde? rozmawialam nawet o tym z mezem, wiecie:) nie wprost, ale wlasnie o tych moich watpliwosciach, rozterkach, ze sie moze nie wyszumialam tak jak on (jest kilka lat starszy), ze mam zal do rodzicow i zycia, ze nie imprezowalam wiecej, nie umawialam sie itd. a on jest takim idealem, ze to zrozumial:) porozmawial ze mna, tlumaczyl, ze wazne jest to co, co teraz, i ze jakies rozterki ma kazdy. i zebym raczej skupila sie na pielegnowaniu naszego malzenstwa, milosci, a on sie postara dostarczac mi 'motylkow' na co dzien. i co tu zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zlotej klatce
tak, jak o tym mysle, to chyba brakuje mi nowosci, niepewnosci, nowych uniesien, doswiadczen. chcialabym z TYM wirtualnym znajomym pojechac gdzies oddac sie naszej pasji, wlasnie z nim- bo nowy, bo nie tak znany, bo inny. nie z mezem, chociaz to meza kocham- ale znam na wylot. straszne, naprawde mi przykro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sima
rozumiem was-tez poniekad to przechodzilam-dlatego udzielam sie w rozmowie. ale teraz tak pomyslalam.. pisza tu kobiety z malzenstw patologicznych-i wrecz walcza o szczescie w zwiazku-on pije bije i w ogole jest nie ok... wiec gdzie tu jakies normy pozycia w tym swiecie..chyba wszyscy dazymy do tych norm a jednak nawet jak one juz sa na solidnych fundamentach to wciaz malo i malo..... echhhhhhhhhhhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do "w złotej klatce" - Jeżeli Twój mąż jest taki jak opisujesz to szczerze Ci zazdroszczę i marzę o tym, aby kogoś takiego mieć przy sobie... no ale to masz problem... no tego nie zazdroszczę... w każdym razie - pomyśl dwa razy o konsekwencjach zanim coś zrobisz bo wydajesz się mądrą i rozsądną kobietką ... :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sima
in ci tak powiedzial? ze rozumie....... chyba w przekorny sposob dal ci pozwolenie na podobne sytuacje...hmm zlota klatka musze cie kopnac SORRY hehe nie rob tego co chyba masz zamiar-masz wspanialego meza.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zlotej klatce
tak, moj maz jest naprawde dobrym czlowiekiem. bardzo dobrze wychowany, pomocny w domu, pracowity, inteligentny, zabawny. ma duzo pasji, no i kocha mnie nad zycie, czuje to. tym bardziej mi ciezko i nie wiem, nie wiem jak wytlumaczyc swoje odczucia. moze jest tak, ze tutaj tez chodzi o charakter? ze ktos jest bardziej predestynowany do domu, rodziny, a ktos inny jest bardziej jak kot, ktory potrzebuje pewnej wolnosci i zmian. ale jesli tak, to nagle zmienil mi sie charakter? kiedys, jeszcze 2-3 lata temu byl tylko maz, maz, maz, tylko jego chcialam i pragnelam, byłam zafascynowana naszym zwiazkiem, malzenstwem, byciem zona itd. cholera, nawet 30tki nie mam i takie problemy. i co, rozwod? mimo ze kocham?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sima
a masz wyobraznie? to pomysl ze jestes juz bez niego...po rozwodzie..takim kotem...i co?kot tez potrzebuje stabilizacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zlotej klatce
powiedzial- ze rozumie moje rozterki w sensie, ze kazdy ma jakies. i ze on takowych nie ma, bo jednak bardziej sie 'wyszalal' za mlodu, w koncu poznalam go jak juz mialm 25 lat i jakies doswiadczenia za soba. ALE zebym nie robila glupot i jemu przykrosci, tylko skupila sie na tym, co jest, na rozwijaniu zainteresowan itd. i ze on postara sie, abym nie czula sie znudzona i ograniczana w zwiazku, ale musi mi ufac. co ciekawe- nie jestem jakas typowa znudzona mloda pania domu. pracuje w duzej korporacji, wyjezdzam sluzbowo, podrozujemy wspolnie, spotykam sie z ludzmi. a jednak... czegos mi brak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sima
moze za wczesnie stalas sie zona... nie wyszalalas sie. tego ci brakuje ewidentnie...bo gdybys kochala to bez niego cokolwiek mowiac..zcyie byloby puste. a gdybym ja cie poprosila o rade..odwrocmy sytuacje.. co bys mi poradzila?pomysl..to moze byc odp dla ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zlotej klatce
przepraszam, ze zdominowalam topik - i dziekuje za wasze wpisy. piszcie, prosze, dzielcie sie doswiadczeniem. nie wiem co sie ze mna dzieje i jak temu zaradzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zlotej klatce
jedna bliska osoba, ktorej sie nieco zwierzylam, stwierdzila ze w glowie mi sie przewraca bo... nie mam dziecka = nie mam prawdziwych problemow i za dobrze mi jest. ciezko mi w ten sposob o tym myslec i nie sadze, ze to mogloby byc powodem...? maz bardzo pragnie miec dziecko w przyszlym roku, wstepnie zaplanowalismy, ze jak skoncze kolejne kursy itd i wykonczymy nowe mieszkanie to zaczniemy sie o nie starac. ale jak tu miec dziecko, jak ja szukam kontaktow z innymi mezczyznami? flirtow? jak ja zaluje, ze nie moge po prostu spakowac sie i pojechac z TYM facetem w rejs na atlantyk, zeby doznac czegos nowego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W złotej klatce... ja mam całkiem inne problemy, ale nie ma sprawy niech ktokolwiek ma rade, pisze Ci je tu. Mnie chyba niewiele da się poradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zlotej klatce
lichota- chetnie poslucham o twoich problemach, i doradze w miare mozliwosci. i dzieki, ze moglam sie wygadac na twoim topiku - od razu troche lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sima
dobrze ze znasz swoj klopot-i chcesz sie wygadac-to cie moze jakos nastawic na dalsze myslenie -byle pozytywnie. ja ci tylko powiem jedno ..duzo opisalas swoje rozterki-i widze ze ty jestes troszke na rozdrozu- zyjemy w materialnym swiecie-wy macie praktycznie wsio-mlodosc kase prace..SIEBIE..(pokus tez wiele wkolo).wiele ludzi miliony mlodych marza o takim zyciu-ja jestem starsza od ciebie i mieszkam za granica i wierz mi-jest nieciekawie...nie zazdroszcze ci -podziwiam ze umiesz sie wyslowic w tym kryzysie-ze szukasz pomocy porady-ale musisz sobie zakodowac jedno-ze zycie to parabola-nikt nie ma grafiku na wzloty i upadki-teraz masz wsio i prawdopodobienstwo tej egzystencji tzn jej straty rosnie przez to ze masz dylemat kobiecy-nie tylko ludzki...masz kolezanke oddana?pogadaj z nia czasem-ale to musi byc zaufana b osoba.moze psycholog?ja jestem socjologiem -nie pracuje w zawodzie ale ogarniam pewne sprawy i stad moje rozmowy z toba. zastanow sie czy ten kot bylby szczesliwy...zastanow.idealnym rozwiazaniem bedzie jesli pomyslisz o mezu...bo niestey wielokrotnie piszesz ze ja ze ja...a on co on?co by bylo gdyby on mial takie rozkminy?powiedz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zlotej klatce
bardzo mi pomagasz, sima. zamierzam porozmawiac szczerze z przyjaciolka na ten temat, ale ciagle nie ma dobrej okazji, ciagle jestem w biegu, albo ona w rozjazdach (okres wakacyjny). bedzie okazja bardzo dobra za miesiac. masz racje- gdyby maz mial takie rozkminy... zamknelam na chwile oczy i wyobrazilam to sobie. mysle, ze pekloby mi serce z żalu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sima
lichota-wybacz ja weszlam w trakcie na druga strone,teraz zerknelam na twoje sprawy. to jest zdrowe..taka wirtualna znajomosc-ale w koncu prowadzi do zaangazowania-bo im bardziej czegos potrzebujesz tym bardziej ciezko bedzie ci z tego zrezygnowac-jesli juz KTOS da ci to...no i ludzie MY realu potrzebujemy..moze nie od razu-bo ostroznosc bo dystans...ale jednak.sex..czemu nie?to jest czesc naszego zycia..ta przyjemna -troche zwierzeca..jednak musi to byc zgodne z wew JA. dziewczyny czasem trzeba przejsc pieklo zeby miec niebo...tak dodam i to prawda.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sima
zlota klatka.. no i juz masz odpowiedz.. wiec chcesz by mu serce peklo z zalu? w tym parzywym swiecie tak ciezko zbudowac cos z kims..fajnego ufnego-wiesz co..przyjedz do anglii do mnie-ja ci pokaze pewne rzeczy i rzysiegam ci-wrocisz do meza rozkochana na amen..i bez kota..heh. tak humorystycznie wtrace. ok?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie sytuacja jest dość pokomplikowana i nie umiem jej tak po prostu opisać. sima seks.... ten mnie w tej chwili nie interesuje. Nie ze nie potrzebuję, ale po prostu zszedł na inny, dalszy plan. Jednak ja chyba nie będę narazie robić NIC. Poczekam, dam szansę tj znajomosci z reala, może jeszcze się odrodzi z popiołu. Juz kiedyś tak było. Wiem, ze nie będzie z tego romansu, prawdziwego szaleństwa, ale ja nie umiem zapomnieć, moje serce jest uwiazane. Zresztą... piszę bzdety, bo jak w jednym poście opisać kawał zycia? Wiem, ze nie chcę szukać sobie kogoś na złość komuś innemu, a tak by teraz było. Moje serce jest połamane na milion kawałków i mam nadzieje, ze już nigdy w nic nowego sie nie zaangażuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zlotej klatce
sima- ja mieszkam aktualnie w anglii:) wiec moge przyjechac;) co mi pokazesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sima
zlota klatka jedna uwaga TO MUSI BYC ZAUFANA B KOLEZANKA..skoro juz ci ktos powiedzial ze ci sie przewraca w glowie..wiesz-no deko w tym racji-ale ty walczysz z tym..wiec jeszcze jest ok. kolezanka jw moze narobic bigosu-namieszac-cis niechcaco powiedziec ot komus i lipa. zasugerowalam rozmowe z kims bliskim bo to wazne-ja jestem obca raczej choc rozumiem..znam zycie. ale jak chcesz -mozemy pogadac nie tylko tu.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zlotej klatce
myslicie ze jednorazowe spotkanie z NIM mogloby cos rozwiazac? taka konfrontacja, zderzenie z rzeczywistoscia? juz tak kiedys mialam - ze ktos wydawal sie idealem, pociagajacy itd, ale przy pierwszym realnym kontakcie wielki niewypal. on chce w sumie spotkac sie przyjacielsko, ALE - martwie sie, ze maz sie dowie? chyba ze mu powiem wprost, ze ide na spotkanie z kolega? (tyle, ze nie powiem iz ten kolega czuje do mnie miete- a i mnie pociaga poki co) - martwie sie, ze cos z tego wyniknie powazniejszego z jego strony (tzn juz calkiem sie zauroczy, zakocha czy cos) - martwie sie, ze cos z tego wyniknie powazniejszego rowniez z mojej strony, np pocalunek, ktorego bede zalowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sima
lichota- ja cie rozumiem..ale gdzies wew siebie-nie mozesz byc ciagle na drugim miejscu i czekac dawac szanse..ktoos musi powalczyc o ciebie. zwyczajnie czy nie.jestes najpiekniejszym cudem swiata...jak my wszyscy-ale trzeba o to dbac i szlifowac..i usmiechnij sie.:)troszke trzeba czasu na pewne rzeczy.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×