Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lichota

Wirtualny romans- czy warto?

Polecane posty

Był ktoś, w Realu, ktos bardzo wazny. Nie doszło do romansu, nie było zdrady, było jedynie wielkie zaangażowanie z mojej strony- z jego nie wiem. Niby tak, ale jednak nie. Nie wiem i pewnie nigdy sie nie dowiem, czy się bał, czy po prostu mnie nie chciał. Milion obietnic i deklaracji a teraz po sprzeczce zostałam sama z niczym. Wiem jedno -NIGDY wiecej realnych znajomosci, spotkań, drżeń serca. NIGDY. Ale i tu nie ma z kim porozmawać. Szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość równo
Twoje postępowanie przypomina jak żywo zachowanie małpy, która to trzyma się jednej gałęzi zanim nie wskoczy na drugą. A o związkach, poważnych zwiazkach, nie masz pojęcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myfgh@
a czemu by nie popisac sobie z kims obcym czy nawet nie poflirtować ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myfgh@
...tylko nie wiem gdzie szukac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myfgh@
ale ja chce w sieci znależć? tylko i wyłacznie i bez spotkań

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość równo
he he he .. powiedziała mężatka, która szuka romasu na boku :) Może porozmawiaj z mężem o swoich problemach, po to go masz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
równo- porozmawiam z tym, z kim będę chciała. Ale już na pewno nie z Tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tgbnhy*
równo- świętojebliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Faktyczna_
Lichoto, ja stoje przed dylematem spotkania sie z kims kogo znam tylko z neta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Faktyczna_
mamy oboje udane zwiazki wiec balabym sie ze sie to przerodzi w realny romans

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to jest problem. Skoro macie udane związki, to może lepiej tamten zostawić jednak wirtualnym? Zależy też czy byłabyś w stanie znieść prawdziwą realną zdradę, czy bys tego chciała....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Faktyczna_
nie chcialabym zdrady realnej on jest fantastycznym kompanem rozmow,na poziomie. Czasem lepiej nie kusic losu i zostawic wszystko tak jak jest A Ty bys sie nie bala ze sie zakochasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zlotej klatce
temat jak dla mnie napisany:) jestem szczesliwa mężatką, w sensie, ze mam cudownego męza, ktorego kocham, ktory mnie podnieca, z ktorym mam tyle wspomnien, planow i piekna przyszlosc przed nami. swietnie sie nam powodzi, bywamy razem tu i tam, podrozujemy, mamy wspolne pasje, za rok planujemy dziecko - wiec to nie jest tak, ze ogarnelo mnie zniechecenie, nuda albo ze on mnie nie docenia. rzecz w tym, ze od jakiegos czasu mam dziwne odczucia, przemyslenia, odnosze wrazenie, ze sie nie wyszumialam, nie wyszalalam sie przed slubem tak jakbym chciala... meza poznalam majac ledwo 19 lat, zawsze bylam mu wierna, zakochana, lojalna. od jakiegos czasu fantazjuje, jakby to bylo z innymi, brakuje mi imprez, pierwszych randek, mieszkania samej, braku odpowiedzialnosci, zobowiazan, i tych kajdan w postaci obraczki... sytuacje pogarsza fakt, ze faceci lepia sie do mnie jak pszczoly do miodu (nie zgrywam sie- po co? taki jest fakt, ze uwazaja mnie zwykle za cholernie interesujaca kobiete i lgna do mnie, chca sie umawiac, spotykac, flirtowac itd). w realu zawsze unikam takich ryzykownych znajomosci, ale... od jakiegos czasu flirtuje wirtualnie wlasnie z jednym, bardzo interesujacym mezczyzna - przyjacielem z dawnych lat, z ktorym odnowilam kontakt. laczy nas glownie wspolna pasja/hobby, o ktorej duzo rozmawiamy, ale wyczuwam, ze on jest mna rowniez bardzo zainteresowany jako kobieta. chcialby sie spotkac, dzieli nas duuuuuza odleglosc, wiec na razie nie wchodzi w gre. zreszta po co mialabym sie spotkac? zeby zdradzic? tego nie chce, juz wolalabym zakonczyc zwiazek- ale po pierwsze, kocham meza nad zycie i chce wlasnie z nim isc przez zycie, a po drugie nigdy bym nie porzucila meza dla innego faceta, bo nie warto. i jak tu zyc? i jak wytlumaczyc, co sie ze mna dzieje? seks czesty i boski, maz o mnie dba, nie mamy zadnych klopotow finansowych, kredytow itd, zyjemy pelnia zycia. ale wlasnie... brakuje mi nowosci, WOLNOSCI, niezaleznosci chyba:( co robic? przeciez nie powiem mezowi; sluchaj, chyba sie nie wyszalalam przed slubem, moze sie rozstaniemy na jakis czas?:D smieszne i straszne zarazem. domyslam sie, ze juz po prostu na to wszystko za pozno, podjelam kiedys (zbyt mlodo) taka decyzja a nie inna i teraz musze dac sobie spokoj z podobnymi pragnieniami i marzeniami, zyc jak wiekszosc moich rowiesnic w zwiazkach malzenskich, planowac dziecko i tyle:( czy ktos ma podobne refleksje i żale?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikola**
skoro masz Takie zycie i Takiego meza to zakończ ten wirtualny związek i pisze to do Ciebie bardzo dorosła i doswiadczona osoba:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zlotej klatce
obwiniam tez za to rodzine- religijna do przesady, zawsze trzymali mnie raczej pod kloszem. z mezem wybuchla wielka milosc, seks uprawialismy juz po tygodniu:D i do tego pory jest goraco, jestem prawdziwa szczesciara jesli chodzi o udanych zwiazek (7 lat razem). no ale wlasnie - maz byl JEDYNY, i w sumie wiekszosc 'szalenstw' mam za soba z nim. owszem, troche imprezowalam w LO i tak dalej, ale tez duzo sie wtedy tez uczylam, inwestowalam w siebie, zawsze chcialam zdobyc swietny zawod, zrobic kariere itd. poza tym nie mialam wtedy kasy, nie umialam tak o siebie zadbac = duzo mniejsze zainteresowanie mezczyzn. teraz to wszystko mam, a brakuje mi wlasnie nowosci, flirtow, randek, nowych porywow serca. i mezczyzn jest na peczki, chetnych, interesujacych, wolnych, atrakcyjnych - ale ja jestem zajeta i juz bede do smierci :D troche to straszne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zlotej klatce
ciezko zakonczyc taka wirtualna znajomosc- jedna, rownie goraca, juz zakonczylam rok temu... wlasnie ze wzgledu na to, ze chcialam byc lojalna i uczciwa wobec wspanialego czlowieka, jakim jest moj mąż. do niczego wtedy nie doszlo. teraz jest podobnie - facet totalnie zainteresowany, a i mnie pociaga... mysle o nim, lubie sie kontaktowac, pisac;/ echhh dramat. mysle sobie czasem, ze moze ostatni dzwonek na jakis flirt, 'szalenstwo' jest teraz, poki dziecka nie mamy, jestesmy niezalezni? moze by mi przeszlo, ulzylo gdybym raz, jeden raz umowila sie z innym mezczyzna? moze wtedy bardziej docenilabym stabilizacje i milosc, jaka mam w domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sima
jak wszystko jest ok-to nie jest ok- tobie brakuje wyzwania szalenstwa-kurcze problemik masz. ale z drugiej strony to lubie takie posty pod jednym wzgledem ze ludziom sie uklada w zwiazku itd-mimo wew zawirowan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Faktyczna ja sie nie boję, że się zakocham, bo chyba jestem zakochana. Tyle, że bardzo nieszczęśliwie. w złotej klatce... tyyyle napisałaś, zaraz doczytam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do "w złotej klatce" i "lichota" :-) ile wy dziewczyny macie lat? jeśli wolno spytać...:-) to zwykła ciekawość bo mam wrażenie że jesteście jeszcze młodziutkie i dlatego możecie mieć "pewne" wątpliwości co do swoich związków.. Lichota - to w końcu jesteś w realu w związku czy się zakończył jak to opisałaś powyżej? bo straciłam orientację albo coś źle zrozumiałam a nie chcę wysuwać błędnych wniosków :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sima
hm dobrze napisalas ze wtedy bys docenila -tylko ze tragedia jest to ze ty potrzebujesz powodu by docenic. a jak sie rypnie wsio? pol na pol-czy stac cie na takie ryzyko np.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sima- dobrze napisałaś, koleżance brakuje szaleństwa, wyzwania. To spory problem, bo ciężko tak żyć i będzie coraz gorzej, ale nie ma gwarancji że jeden mały "romans" wystarczy, że nie wpadnie w pułapkę, nie będzie chciała więcej i więcej i jeszcze bardziej cierpieć. Nie mam pojecia co poradzić....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sima
ruda misia-wiek tu raczej malo ma do rzeczy-ludzie dojrzali z doroslymi juz dziecmi,ogarnieci finansowo romansuja,zdradzaja...(pod plaszczykiem falszu..ba! lubia to) najorsze to wg mnie jest kiedy czlowiek szasta uczuciami partnera oszukuje go.... i paraoksem tu co czytam jest tez plus tego ze te dziewczny sobie zdaja sprawe gdzie ich problem-wiec wielka szansa ze go wyjasnia..czy tez zminimalizuja klopoty. no zycie..poprostu ZYCIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
misa ja nie jestem młoda :-) jestem po 30 mój stały związek ma ponad 10 lat. A to co się skończyło, to było... nie wiem, najpierw przyjaźń, potem zauroczenie, potem znów przyjaźń i tak w kratkę od wielu miesiecy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zlotej klatce
sluchajcie, to nie jest tak- ja naprawde kocham męża, doceniam, mam o nim jak najlepsze zdanie i NIE CHCE GO STRACIC. nie dlatego, ze jestem interesowna, ze daje mi wygodne zycie- bo sama sobie potrafilabym stworzyc wygodne zycie w kazdej chwili, jestem totalnie niezalezna i bardzo samowystarczalna od dziecka. i gdyby bylo mi zle, moglabym odejsc- w kazdej chwili, zwlaszcza ze nie mamy dzieci ani zadnych zobowiazan wzgledem siebie. laczy nas milosc... i slub, wlasnie. ale mysle, ze nawet gdybysmy zyli bez slubu - tez nie potrafilabym odejsc, bo meza zwyczajnie KOCHAM. i szanuje go tez, dlatego mi wstyd za te mysli, wstyd ze flirtuje z innym (choc tylko wirtualnie), wstyd ze nie jestem taka jak maz- 100% oddany mnie, uczciwy, nigdy nie ma nic do ukrycia:o nie ma potrzeby szalenstw, lazenia gdzies z kumplami, kocha dom, sport, spedzanie czasu ze mna. ideal nie facet:( moze wlasnie mi jest za dobrze, i dlatego jestem taka niepoukladana w tej glowie, dlatego takie pragnienia mnie drecza... a lat mam 27 wyszlam za maz majac 23,5 - tuz przed obrona mgr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sima
pogadac mozna-chyba taka jest idea forum tez? poradzic ..no takie bylo pyt w poscie.tyle ze do tych rad trzeba miec dystans-nikt za nas zycia nie przezyje. na pewno padaja madre wypowiedzi-obiektywne..i warto przede wszystkim znac swoje sumienie-pozniej gorzko mozna zaplacic..wiec kobietki trza dac rade- tak mysle sobie-wygadac sie tu to jeszcze duzo moze znaczyc-anonimowosc-gorzej jak czlowiek hop siup idzie na calosc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×