Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ecie pecie co powiecieee

Czy te pierwsze skurcze to takie jak przy miesiączce?

Polecane posty

Jestem 5 dni po terminie i jakieś dwie godziny temu zaczęły mi się w dole brzucha takie bóle jak na miesiączkę. Pierwsze były takie lekkie, ledwo co wyczuwalne, ale za każdym kolejnym razem jakby odrobinę mocniejsze. Ale z regularnością różnie, raz co 8 minut, raz co 4, ostatni co 14 minut... Nie wiem co o tym myśleć, myślicie, że to już?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mizbina
mysle ze tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie kąpiesz go wcale?
tak, właśnie się zaczyna. Takie coś obudziło mnie o 4 rano, a 20 godzin później urodziłam córkę :) Trzymaj się i powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dodam, że prócz tego żadnych innych objawów nie ma. Żadnych upławów, wody nie odeszły i generalnie czuję się dobrze. Ale takie bóle jak wcześniej opisałam to po raz pierwszy, wcześniej nigdy nic takiego się nie działo... Czyli mówisz zbierać się pomału? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie kąpiesz go wcale?
wody zaczęły i odchodzić 10 godzin późnie. Też byłam tydzień po terminie. Zacznij pakowac potrzebne rzeczy, ale nie spiesz się zbytnio, bo lepiej ten pierwszy okres być w domu niż w szpitalu. No, chyba, że zaczełoby się dziać coś niepokojącego albo wody zaczęły odchodzić to do szpitala szybciutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurdę, ale się cieszę :) Bo za nic nie chciałam mieć wywoływanego, a gdybym do poniedziałku nie urodziła to właśnie tym by się skończyło. A te skurcze to ostatnie kilka razy były z takimi odstępami: 16.00 16.14 16.21 16.24 16.31 To tak jeszcze mało regularne, nie? Położna mi mówiła, by do szpitala przyjechać jak wody odejdą albo jak skurcze będą regularne co 5 min.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasion
no narazie jeszcze masz niezbyt regularne te skurcze ale juz dosc czeste:) choc z drugiej strony jak masz siły pisac na kafe to jeszcze nie jest tak daleko:) a polozna dobrze Ci poradzila, zobaczysz ze potem skurcze beda jak w zegarku, co 5, 4, 3 minuty :) a potem to juz z gorki:) powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w takim razie
ecie pecie na razie nie panikuj. Siedź w domu ile się da. Ja takie bóle dostałam ok godz 4 rano, koło 16 zajechałam do szpitala - bóle bardzo mocne. Urodziłam po 23 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
Ja też miałam tylko bóle jak na miesiączkę (coraz silniejsze) - nie odeszły mi wody ani czop śluzowy. Pierwszy skurcz poczułam około 7 rano, a na cc zabrali mnie po 21 (miałam planowane) i wówczas nadal wody nie odeszły i miałam 3cm rozwarcia. Tak że z reguły jest sporo czasu od tych pierwszych bóli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie kąpiesz go wcale?
haha, to było 30 lat temu i pojechałam od razu i mnie pogonili, że jak za tydzień urodzę to będzie dobrze.. No więc wsiadłam w tramwaj i do domu a po drodze mi wody zaczęły sączyć ale się uparłam i wróciłam do domu. Dopiero ok 18.00 pojechałam do szpitala bo mąż się denerwował że sama urodzę. Ale i tak dziecko urodziło się tuż przed północą. Więc od tych pierwszych objawów minęło 20 godzin

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak rozpoznać te skurcze porodowe jak się nigdy nie miało bolesnej miesiączki?? Obecnie mam chyba te przepowiadające bo ze dwa razy na dzień ściska mnie w dole brzucha i jednocześnie odczuwam ból w krzyżach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie kąpiesz go wcale?
no nie wierzę, że nigdy brzuch cię nie boli podczas miesiączki.. Nic a nic?? Bo przecież te pierwsze skórcze nie są jakieś straszne, to właśnie taki ból jak zbliża się miesiączka albo podczas niej. A bóle 2 razy na dzień to pewnie coś innego niż zaczynający się poród.. Krzyże cie bbolą? A ja myślałam, że człowiek ma tylko jeden krzyż czyli kręgosłup :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ochjaaaaaaaaaaaaaa
no ja bym juz zadzwoniła po taryfe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w takim razie
szybkiego i łatwego rozwiązania ;), no i dzidziusia zdrowego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ochjaaaaaaaaaaaaaa
trzym się! I niech ci się łatwo wypsknie :D ale dopiero na porodówce ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dlaczego masakra
a co się działo ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasandrra
no właśnie , opiszesz coś o porodzie ??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla każdej poród to pewnie masakra, więc ja nie byłam lepsza :) Tak jak tu pisałam, dostałam tych skurczy. Przed 19 w sobotę byliśmy już w szpitalu, podłączyli pod ktg, bóle mocne, położna patrzy na zapis i mówi-ale ja tu skurczy nie widzę. Myślę cholera to co to niby jest?? Ale wysłala mnie na oddział do ginekolog na badania, ta zbadała i w przeciwieństwie do położnej stwierdziła początek akcji. Rozwarcie na 1 palec, zrobili badanie wód, czyste, męża odesłali do domu, mnie położyli na oddział przedporodowy i kazali czekać. Nie zdążyłam się w sumie rozpakować, bóle się nasilały, nie mogłam siedzieć, leżeć,chodzić, stać, tak bolało...Po godzinie wzięli na kolejne badanie, położna mówi: ooo ładnie, już rozwarcie na 4 cm. Powiedzieli, by iść na pół godziny pod prysznic. Poszłam - ulga niesamowita! Siedziałam godzinę, prawie siłą wyciągali mnie stamtąd na kolejne badanie. Położna- o proszę, jak prysznic przyspieszył. Już na 6-7 cm. Pozwolili dzwonić po męża - bo mieliśmy poród rodzinny. Nim przyjechał rozwarcie było już na 8 cm. I się zatrzymało. Przebili więc wody, co miało przyspieszyć (bo główka jak pływa w wodach to nie chce tak ładnie schodzić w dół). I tu się dopiero zaczęło. Z bólu tarzałam się po podłodze - dosłownie. Nie wiedziałam czego się chwytać,na co patrzeć, kogo zabić. Klęczałam przed łóżkiem, łaziłam na czworaka, mąż wycierał mnie mokrą pieluchą. Błagałam by mnie pocięli, zrobili cesarke i puścili do domu. Dali gaz. Uff jaka ulga!!! Do czasu, aż się skończył :/ I od nowa jazda. Nie byłam w stanie wejść na fotel, co się wygramoliłam,z bólu usiedzieć nie mogłam, złaziłam, mąż i i jedna położna siłą mnie trzymali, by druga mogła zbadać. Kazali przeć. Parłam. Ból - inny, ale nadal masakryczny. I tak pół godziny. Postraszyli oksytocyną. I nagle - "pięknie pani Beato! Widzę włoski!" I w tej chwili jakby cały ból uleciał. Parłam ile sił, do chwili, gdy poczułam okropne pieczenie. Zapytałam co to, powiedziała, że pękam, że przy następnym parciu musi naciąć. Nacięcia nie czułam ani odrobinki. Kolejne parcie z pomocą drugiej położnej, która od góry lekko masowała i uciskała brzuch i o 2.30 w niedzielę synek był już z nami :) Brzydki i brudny :) Położyli mi go na piersi, razem z mężem popłakaliśmy się jak głupi, a synek co? Nasrał na mamusię. Walnął pierwszą kupkę :) Zabrali go do mycia. Przyszła lekarka i zabrała się za szycie nacięcia. I jak Boga kocham - ból był gorszy niż sam poród. Niby dała znieczulenia, ale czułam każde wkłucie igły, każdy jej ruch ręką, ból niesamowity. Mąż mówi, że przy szyciu jego rękę ściskałam mocniej niż przy skurczach... Masakra. Po szyciu, po umyciu, mówią proszę siadać na wózek, ja nogi z fotela i jeb - straciłam przytomność. Krwi za dużo traciłam, spadło ciśnienie, jakiś drgawek dostałam, podłączyli jakieś dwie kroplówki, z którymi przeleżałam na porodówce kolejne dwie godziny. Przewieźli mnie na normalną salę, przynieśli synka a ja co? Kolejne jeb - kolejna utrata świadomości, kolejne kroplówki. Obudziłam się rano, rześka i wypoczęta (nie wliczając zmasakrowanego krocza), w oczekiwaniu na synka - przynieśli! Pięknego, czyściutkiego, taką malutką moją kruszynkę, która teraz słodko mruczy w pokoju obok :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×