Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jagoda masia

po prostu chce się wygadac....

Polecane posty

Gość jagoda masia

hej mam 24 lata, synka 13miesięcy i męża którego praktycznie nie widuje... Urodził sie nasz synek to akurat w pracy działy się takie rzeczy że mąż (nazwijmy go X) musiał tam non stop być. Więc jako młoda, niedoświadczona mama , po porodzie byłam sama w domu od rana do nocy z dzieckiem, X wracał ok 22-23 a wychodził 8-9. O to mam ciągły żal do niego bo było mi strasznie cięzko tak całkiem samej. Później (po ok 2-3 miesiącach) wszystko zaczynało być pozytywnie tzn lepiej niz było wcześniej, X szedł do pracy na 2 dni i dwa miał wolne (czasami w wolny dzień było spotkanie współwłaścicieli żeby coś dogadac wiec wtedy wychodził) Od paru miesięcy znowu jest tragicznie!! Jego wcale nie ma bo znowu problemy, dziecko nie widuje go praktycznie wcale, ja wieczorem jak wraca ale tylko mnie denerwuje sobą i swoim zachowaniem. Nie potrafimy się dogadać , kiedys było inaczej... przed ciążą też mieszkaliśmy razem i było naprawde dobrze, wiele tematów a wieczór za krótki. natomiast teraz jest na odwrót! Ale to chyba nic dziwnego skoro X nie uczestniczy w naszym życiu... praca zawsze najważniejsza! Ostatnio synek bvył chory, gorączka wysoka , lek mi się skończył a on wyszedł do pracy zostawiajac mnie z dzieckiem w gorączce której nie miałam jak zbić!! całe szczęście ze miałam kolezanke "z placu zabaw" do której zadzwoniłam i mi przyniosła co trzeba. Jednak jego zachowanie bardzo mnie dotknęło. Po prostu ma gdzieś sowje dziecko i mnie... praca i praca i praca to jest to o czym ciągle mówi i czym żyje. Ja rozumiem robi to dla nas ale jakim kosztem? takim ze dziecko go praktycznie nie zna? ze ja czuję się jakbym była samotną matką? Dziecko potrzebuje ojca , ja potrzebuje męża... ale powiem szczerze ze zaraz nie będzie co ratować! tak strasznie się od siebie oddaliliśmy że to jest dla mnie obcy człowiek, który mnie irytuje, bo nie widzi w niczym problemu, nie potrafię z nim rozmawiać, mam do niego tyle żalu i pretensji o to że jestem ciągle sama. Wyjeżdzam do rodziców co jakiś czas bo tu jest mi cięzko, tak więc synek ma 13 miesiecy a ja u rodziców napewno spędziłam ok 4miesiace jego życia! Mam serdecznie dość tego pseudo związku, nie czuje sie tu kobieta, nie czuje sie partnerką,w wieku 24 lat mam wrażenie ze już przeżyłam życie w sensie damsko-męskim że już nie jestem pożadana, podziwiana , tzn nikt o mnie nie dba. A mój synek tak samo potrzebuje taty, wzorca widzę jak lgnie do płci męskiej... Nie wiem co mam robić nie wiem jak żyć jak mam to ratowac skoro on sie nie stara? ciężki mi... ale lżej jak się wygadałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ile ty masz lat?
kobieto on tyra dla was, dla dzieciaka i dla ciebie zebys mogła w domu siedziec z małym. czego ty od niego chcesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atomowa.biedrona
Autorko, nie bardzo mogę Ci pomóc, ponieważ mam to samo ;( tyle tylko że mój mąż wyjechał za granicę. od ośmiu tygodni go nie widzieliśmy. Nawet nie ma czasu żeby z nami na skype pogadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atomowa.biedrona
To że pracuje nie znaczy ze ma sie odwracac od rodziny.!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ile ty masz lat?
najlepiej zjesc ciastko (miec kase) i miec ciastko (maz w domu a ty z dzieckiem tez). takie zycie drogie panny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ok, ale leki na goraczke
moglby kupic i przywiesc. a to juz bym szczyt szczytow. kopni go w zad. jestes mloda, jeszcze zycie przed toba. niech pracuje i zarabia gorzej jak sie obejrzy na starosc ze ze swoja kasa jest sam i nie ma z kim sie podzielic nia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo Ci współczuję autorko domyślam się że inaczej to sobie wszystko wyobrażałaś ale niestety takie jest życie ktoś musi pracować żeby wydawać mógł ktoś może też jest tak że z 2 strony on jakby ucieka przed Toba i dzieckiem co byś przypadkiem go o pomoc nie poprosiła.Mój też jak mała była malutka pracował długo itd ale ja nie użalałam się nad sobą dałam ogłoszenie w internecie poznałam mase osób czasem nawet internetowo poznałam koleżanki w podobnej sytuacji moje życie nabrało barw miałam gdzie i z kim wyjść a tak też czułam się jak osaczona w klatce.Bo co to za życie mąż w pracy Ty z dzieckiem musisz sobie życie ułożyć harmonogram swój dnia poznać inne mamy to pomaga,gdy obok jest ktoś kto ma podobnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagoda masia
może ja wyjaśnie jeszcze jego prace...a zaraz potem odpisze na posty :) No więc otworzył działalnośc gospodarcza ( lokal z jedzeniem), dostał finanse od taty (ma zwrócić jak będą już zyski), właścicieli jest 3 i dwóch z nich (oprócz mojego X) mają czas dla rodziny, ba byli nawet na wakacjach jeden wyjechał na 10 dni a zaraz potem następny, a X nie może dnia wolnego wziąć? Wraca po piwku co jakiś czas bo spotkali sie we 3 i omawiali różne rzeczy, rozumiem problemy w pracy itp ale dlaczego to jest ważniejsze od rodziny? jakos pozostali mają czas na życie rodzinne... a problemy dletego ze po ponad roku musieli sie przebranzowic bo wzięli jakąś marke po franczyze , ale tylko ich wyzyskiwali i to nie miało sensu. wiec zamknęli tamten lokal, zerwali umowe i otworzyli juz swoje (ze nikom nie podlegają)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mi się wydaje że powinnaś zmienić nastawienie jak on wraca nie rzucać sie mu z niczym nie mówić nie opowiadać niech zobaczy ile traci widzę ze z tego co piszesz on ucieka w prace bo tak to wygląda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jedyne pocieszenie jakie ci moge napisać to to że mam koleżanke w podobnej sytuacji i na dodatek mieszka u teściowej dodatkowy stres nie moze już dziewczyna nerwowo wytrzymać tam.Wy chyba mieszkacie sami z tego co wywnioskowałam z twoich postów bądż twarda może to chwilowe może się zmieni nie poddawaj sie tak od razu.Dziecko wiecznie nie będzie małym dzieckiem potrzebujacym mamy pójdzie do przedszkola odetchniesz,pójdziesz do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagoda masia
ja sobie radze... Czuje się samotna dlatego ze brak mi męża, niby go mam a nie mam... Z synkiem mamy dni ułożone , ładna pogoda to jakieś pikniki, place zabaw, spacery , są i gorsze dni gdy jestem już wszystkim przemęczona bo zakupy, obiady, kąpiele, karmenia itp taka rutyna... ale to naprawde rzadkość, ostatnie 3 dni były ciężkie, mały gorączka 39stopni, nie jadł, mało pił, nieprzytomny, miał biegunkę, dzwoniłam na pogotowie, po lekarza ale usłyszałam ze trzeba pare dni odczekac i tak sama tkwiłam z dzieciątkiem na rękach bo strasznie cierpiał... nie miał mi kto przymniesc nawet pieczywa do domu, ręce i plecy mi odpadały. dziś było lepiej , synek troszke odżył ale nadal zero apetytu..więc sie martwie a mój X nawet nie raczył zadzwonic, zapytac... oj przepraszam przedwczoraj godzine wczesniej zamkną lokal ale z jaką pretensją... nie prosiłam go o to tylko napisałam jaka jest sytuacja, no ale fakt faktem wraca to czasami siada do neta ogarnia jakies gry na tel zeby w pracy jak nic nie musi nadzorowac to pograc... a zadzwonic zapytac o dziecko to juz nie miał kiedy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagoda masia
dziękuje za rady i wypowiedzi!! atomowa.biedrona- napewno trudno jak mąż za granicą ale mam nadzieje ze macie ze soba kontakt, że potraficie rozmawiac, że on mówi ze tęskni, dzwoni, interesuje sie ehhh Życze wszystkiego dobrego! co innego jak ktos jest zapracowany , zmeczony a inna opcja ze jest brak zainteresowania rodziną i wszystko inne jest wazniejsze... Tak my mieszkamy sami, chociaż tesciowa mieszka blisko to zero pomocy a raz jak przyszła "pomóc" to siadła zarzuciła noge na noge i jeszcze musiałam jej usługiwac, pźniej wzięła mojego synka na ręce (miał wtedy jakies 2miesiące), zasnął a ona do mnie :IDZ SIE POŁÓŻ JAK ON SIE OBUDZI TO JA CIE OBUDZE... czyli taka pomoc...denerwuje mnie tesciowa bardzo bo nie dość ze sie wtraca , nie pomoże to tylko przeszkadza... mąj x zaraz powinien wracac , napisał sms : dzis bedze później o 30min , uciekł mi autobus. dokładnie takiej treśc sms... jeju jestem dość ładną kobieta, zadbana, wesołą , z charakterem... a maż mnie nie docenia... już wraca... pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adriana1245
A jak byłaś w ciąży to rozmawialiście o tym jak to będzie jak się urodzi? Ustalaliście coś między sobą? Mówiliście sobie o swoich oczekiwaniach obawach wątpliwościach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adriana1245
My przerobiliśmy temat zarówno ciąży narodzin niemowlęctwa ale też wieku przedszkolnego i szkolnego za razem;) Nie wiem czy będzie o tym jeszcze pamiętał ale omawialiśy nawet to kto będzie chodził na wywiadówki szkolne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagoda masia
hej rozmawialismy o tym jak to będzie jak synek będzaie juz na świecie no ale nie aż tak zeby ustalac wszystko... dziś mój mały dostał wysypki :/ po tych gorączkach czyli to pewnie była 3 dniówka ale i możliwe że rózyczka , sama nie wiem z tym ze jest już ok, apetyt wrócił i humorek ma, tylko te krostki :( jest ich mnóstwo , plecy, brzuch, buzia, za uszami ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwiat.lotosu.
A Twoi rodzice? Ja bym chyba na Twoim miejscu spakowała się i pojechała na jakiś czas ro rodziny. Może wtedy mąż doceni co traci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko z jednej strony Cie rozumiem , z innej nie , skoro nie pracujesz to jak on ma zarobic na rodzine siedzac w domu ? takie zycie takie realia , nie dziwie sie ze jest zmeczony skoro caly dzien ciezko pracuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwiat.lotosu.
ANIA ANIA ANIA 1978 - Autorce chyba chodzi o to, że "interes" ma 3 właścicieli z tego tylko jeden z nich (mąż autorki) nie ma czasu dla rodziny i żyje tylko pracą. Pozostała dwójka znajduje czas dla bliskich, więc się da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagoda masia
kwiat lotosu- właśnie o to chodzi że każdy ze wspólwlaścicieli jakoś zajmuje się pracą ale nie kosztem rodziny... a co do zarabiania i kwestii finansowej , przed ciążą miałam super prace jednak przez agnecje pracy tymczasowej więc po porodzie straciłam prace i wszystkie płace, jednak wiedząc jaka jest sytuacja odkładałam pieniądze na konto oszczędnościowe i szczerze to do dzisiaj mamy tam fundusze, mój mąż pracował w tej samej firmie i też odkładał. Naprawde praca była super ale niepewna bo umowy przedłużali co 3 miesiące dlatego otworzył swój "biznes" zeby miec pewniejszy dochód. Ale jest jak jest... dzis tez sama z synkiem cały dzień i wieczór, X wraca ok 24... pójdzie spać i tyle sie widzimy chociaż ja mimo zmeczenia czekam na niego...tylko czasami zastanawiam sie po co... ale samej cięzko mi zasnąć , wolę jak już jest w domu Jutro niby ma wolne ale musi pojechać do macro po jakieś zakupy do pracy i pewnie ponad pól dnia go nie zobacze ani ja ani synek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiewiórka,,,
Autorko z jakiego miasta jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagoda masia
warszawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiewiórka,,,
Oj to daleko.Ja z Trójmiasta.Tak byśmy się spotkały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiewiórka,,,
Ja mam synka 3,5 roku i też większość czasu jesteśmy sami.Mąż nie pracuje w kraju. Wiem co czujesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uwiklana w historie
Tesciowa nie ma obowiazku pomagac przy dziecku, jest babcia. Ciesz sie, ze wziela dziecko, nie wazne ze spiace i moglas isc sie polozyc. To, ze przyszla do Ciebie nie oznacza, ze powinna latac moze ze sciera, czy obiadek przyniesc, czy zmieniac dziecku pieluche i karmic. Od pomocy masz meza, on jest ojcem. a moze on ucieka z domu w prace? Bo widzi Twoja wiecznie niezadowolona mine? Moze naprawde przejal sie interesem? Pisalas, ze pozyczyl kase, dopiero co rozkrecil lokal. Dziwisz sie, ze siedzi w nim i wszystkiego doglada? A jego wspolnicy? Coz, moze wyczuli, ze z niego koziol ofiarny i go wykorzystuja, bo wiedza, ze sam wszystkim sie zajmie? Nie pozostaje Ci nic innego jak szczera rozmowa z mezem. W jakim wieku jest dziecko? Moze niech on do 14 zajmuje sie lokalem, a potem Ty przejmiesz jego obowiazki popoludniu, moze nie codziennie, ale pomozesz? Zainteresuj sie Waszym biznesem, daj tez cos od siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagoda masia
wiwiórka- niestety takie czasy... napewno czujesz sie samotna tak jak ja, mam tylko nadzieje że gdy jest z Wami spędzacie czas efektywnie, że dzwoni i dowiaduje się co u Was słychać ... Uwikłana w historie- ale kto powiedział że ja jestem niezadowolona? że marudze? nie tak nie jest, wręcz odwrotnie staram się ratować ten związek z tym że X wraca powie co sie działao w pracy a nawet nie zapyta o dziecko. Chodze z synkiem na place zabaw, mam pare koleżanek i uwierz nie siedze i nie płacze ale po prostu brak w tym życiu męża / ojca Co do tesciowej to nie dosc ze nie pomogła w sensie- dziecko małe chwilke sie zając a ja moge w tym czasie cokolwiek zrobic... tylko na dodatek przeszkodziła bo mały spał to była a ja nie mogłam nic zrobic "po swojemu" a synek sie obudził to od razu wyszła...tez nie interesowało ją ze to nie jego pora spania, a wiadomo malutkie dziecko lulając usypiasz... Ja mam dużo energi, optymizmu i życia w sobie, mimo ze są gorsze chwile ale to trwa krótko i męzowi nie jęcze na ten temat, zreszta nie mam kiedy mam dziecko które potrzebuje poznawac świat i dnia wrażeń żeby w nocy mógł spać spokojnie zbierając siły na kolejny dzień. tylko w tym wszystkim brakuje mu taty i to mnie boli najbardziej... ja owszem chciałam zeby czasami było odwrotnie: ja pojade do lokalu i tam zrobie co trzeba a on zostanie z dzieckiem, ale usłyszałam ze nie będę potrafiła bo on wie najlepiej co i jak... chciałam zeby mnie nauczył to by wyszło dobrze dla niego i synka, oni spędzili by czas razem a ja była chwilę bez dziecka ale niestety ten pomysł mu się nie spodobał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze on cie oszukuje
Autorko. Widziałas ten lokal? Byłas tam kiedys?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagoda masia
tak byłam... wiem ze on za duzo czasu tam spedza ale chyba sam sobie wymysla... nie wrocił jeszcze pisze ze wypił piwo z kolegą z lokalu i jeszcze jakis z lokalu obok przyszedł ........ a ja czekam głupia!! mały mi płacze co jakis czas , nie wiem czy go cos boli itp ale juz z 8razy trzeba było do niego pójść i przytulic... a teraz znowu coś sie odzywa .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobieto! Widać od razu że ze wszystkim całe życie do mamusi biegasz. I że zawsze ona podaje matczyną pomocną dłoń, a tatuś ojcowski portfel. Jak byś tak pożyła, jak tego pragniesz, to byś miała 1000 zł w portfelu, 700 miesięcznie wydatku i niezły problem, skąd wziąć na to swoje "samotne, smutne, tragiczne i drastyczne siedzenie w domu". A odwróciłaś tą sytuację? Wyobraź sobie że mały jest chory, ma gorączkę, a ty nie możesz nawet koleżanki posłać do apteki bo lek kosztuje 6 zł a ty masz 2 zł. Fajniej by było? A więc teraz odwróć tą sytuację: Wyobraź sobie że z dnia na dzień musisz zasuwać jak głupi osioł. Już nie ma wieczorków-tulisiów przed filmem, bo po prostu ktoś musi zarobić. Więc poświęcasz się żeby w domu zawsze było. Wracasz zmęczona tak że nie widzisz talerza z kolacją, a on Ci robi wymówki - że musiał sam wykąpać syna, że sam musi robić zakupy, że sam musi bawić się z dzieckiem. I teraz zaczynasz sobie myśleć: "To ja robię co mogę żeby było dobrze, pracuję po 12 godzin dziennie, ciągle w nerwach, ciągle na baczność, a on wymaga ode mnie żebym przy okazji cały czas odpoczynku spędzała dzieląc z nim obowiązki". Wtedy pisałabyś nam o tym jakim jest potworem, bez wyobraźni, który nawet nie zdaje sobie sprawy jak ci jest przykro. Więc może pomyśl że jemu jest przykro gdy zamiast porozmawiać z nim o tym jak mu minął dzień, czy nie ma jakiegoś zmartwienia, słyszy ciągle że "nie było go w domu tylko dlatego, że był w pracy"? I nie wyciągaj tutaj argumentu pod tytułem "mój ojciec pracował i był w domu". Mój też pracował i był w domu. Bo czasy pozwalały na to by pracować osiem godzin dziennie, pięć dni w tygodniu i być w domu. Później gdy wyprowadziliśmy się od dziadków, nie pozwalały, i pracował w święta i niedziele. I co? Mam mieć do niego żal że zapewniał nam przetrwanie, że próbował spełnić nasze marzenia? Zawsze jest coś za coś. No, chyba że macie już tyle pieniędzy, że naprawdę wszystko jedno ile on spędza w pracy. To wtedy mogę Twoje rozgoryczenie zrozumieć. Nic tak skutecznie nie odsunie od Ciebie męża jak niekończący się potok pretensji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdulkii
Idź kobieto do pracy choć na część etatu, dziecko oddaj na ten czas do żłobka (będzie tylko z korzyścią dla niego) i znajdź sobie jakieś życie poza domem, bo zwariujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×