Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 007doris0012

Odrzuciłam oświadczyny i nie wiem co teraz.

Polecane posty

Gość 007doris0012
Ciężko mi zrezygnować z niego, zerwanie tylko z takiego powodu wydaje mi się mało racjonalne. Z drugiej strony jednak, miał dużo czasu, może to znak, że nie powinniśmy być razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 007doris0012
Tego się właśnie obawiam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 007doris0012
Mam takie myśli, że mnie nie kocha i nie ma sensu tłumaczenie sobie dlaczego i wieczne usprawiedliwianie. Ale gdzieś głęboko czuję, że to nieprawda, rozminęliśmy się i tyle. Dobrze było nam razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 007doris0012
Czuję jakbym miała rozdwojenie jaźni... Kocham go i chyba nienawidzę jednocześnie. Nie wiem jak jest. Czy faktycznie mnie kocha, czy to iluzja w mojej głowie? Jeszcze trochę i zwariuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez wybielacza
Posłuchaj siebie raz jeszcze. Weź kartkę i pisz + i -, za i przeciw. Czego masz więcej? Daj sobie dużo czasu mowię Ci a wszystko wyjdzie w praniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 007doris0012
Tak będzie chyba najrozsądniej... Zastanawiam się tylko czy spotykać się z nim w tym czasie, może lepiej byłoby po prostu rozstać się albo zrobić sobie przerwę? Chociaż i jedno i drugie wydaje mi się bezsensu, sama już nie wiem. I tak jesteśmy teraz jakby w lekkim zawieszeniu :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez wybielacza
A może to się wypaliło i śmiercią naturalną wygasło? Brak chemii, tej iskry, która dodaje skrzydeł, że lśni się w związku. Przyzwyczailiście się do siebie przez tyle tat jak stare małżeństwo. Wypracowaliście pewne układy i sobie w nich tkwiliście. Ale to nie to. Ty chciałaś czegoś innego, a jemu być może pasował taki układ bez zobowiązań i deklaracji. Jak się zorientował, że Ty byś chciała ,to zrobił to, bo tak już pasowało ale bez fajerwerków. To chyba nie ma sensu tak tkwić. Nic nie cieszy, wszystko jest takie nijakie. Daj sobie na luz, przetnij odpocznij, wyjedź, zajmij się czymś innym. I nie szukaj z nim kontaktu, bo to ważne. Jeżeli miał by być, to z jego inicjatywy. A on niech sobie wtedy przemyśli i albo stwierdzi że jednak mu Ciebie brakuje i przyleci, albo się to rozmyje jak fala na brzegu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a dla mnie to bez sensu co robisz. Skoro piszesz, ze jest Wam ze sobą dobrze, ze go kochasz to po co chcesz sie rozstawać, dawać czas? Przemysl sobie, co do niego czujesz, czy wyobrażasz sobie życie bez niego- jak wyjdzie Ci, ze chcesz z nim być to spotkajcie się i porozmawiajcie. Ślub, oswiadczyny- to sprawa drugorzędna. Najważniejsze, zebyscie oboje wiedzieli, ze chcecie być razem- wtedy w każdym temacie się dogadacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 007doris0012
Możliwe, że się wypaliło. Nadal zależy nam na sobie, ale czuję że brakuje mi tego 'flow'... Myślę, że to naturalne, w końcu każda relacja przebiega swoimi etapami i chyba coś przegapiliśmy. Szkoda mi odejść, bo fajnie było nam razem. Bardzo trudne jest to dla mnie, boję się że go stracę na zawsze. Z drugiej strony, jeśli mamy być ze sobą to tak będzie i nie powinnam martwić się na zapas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 007doris0012
mireczkowataaa Tak, tworzyliśmy udany związek, ale po drodze trochę się skomplikowało. Mam żal do niego, że tak długo z tym czekał. Gdy poczułam się na tyle źle w tej relacji, że zdecydowałam się na rozstanie - nie dyskutował ze mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hubba bubba
a mnie się wydaje, że to Ty autorko nie do końca wiesz, czego chcesz. najpierw Ty chciałaś oświadczyn, a on nie, więc Ci się nie podobało. jak się w końcu oświadczył, to stwierdziłaś, że zrobił to pod wpływem impulsu i odmówiłaś. facet Ci wytłumaczył, że ta kłótnia nie miała wpływu na jego decyzję, ale Tobie to też nie pasuje. ciężko Ci dogodzić... dziwisz się, że teraz jest między wami dziwna atmosfera? a Ty jakbyś się czuła, gdyby to on odrzucił Twoje oświadczyny, nie byłoby Ci nieswojo? zastanów się dobrze, czego Ty tak naprawdę chcesz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ixyyyyyyyyyyy
jak to co teraz? KONIEC nie chcialas zeby zrobil to pod wplywem emocji tylko sobie dobrze to wykalkulowal? :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 007doris0012
Nadal uważam, że zrobiło pod wpływem emocji. W końcu - nie planował tego w tym czasie. Zastanawia mnie jego nagła odmiana. Mam wątpliwości co do motywów jego działania, czy zrobił to z miłości, czy tylko stwierdził, że tak będzie mu wygodnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hunululu
doris nie kombinuj człowiek kombinuje, a potem trafia na byle kogo ja tak miałam, nie szanowałam sobie to co miałam, on zakończył związek no i następny związek był o dupę rozbić chyba potrzebowałam wiecej czasu na nauczenie się zyć z samotnością a nie łapanie się pierwszego lepszego byleby zabić ból

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 007doris0012
ixyyyyyyyyyyy Uważam, że takie decyzje powinny być przemyślane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ixyyyyyyyyyyy
ty swoja jak rozumiem przemyslalas i liczysz sie z konsekwencjami w postaci rozstania? jezeli tak to po co sie zastanawiasz:co teraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ixyyyyyyyyyyy
poza tym skad wiesz, ze tego nie przemyslal? nie siedzisz mu w glowie, moze i zle trafil z momentem (po klotni) ale moze mial juz wczesniej taki zamiar i po prostu uznal, ze nie ma na co czekac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 007doris0012
ixyyyyyyyyyyy poza tym skad wiesz, ze tego nie przemyslal? nie siedzisz mu w glowie, moze i zle trafil z momentem (po klotni) ale moze mial juz wczesniej taki zamiar i po prostu uznal, ze nie ma na co czekac Nie odrzucam takiej opcji. Zastanawia mnie tylko na ile podjęcie tej decyzji było podyktowane jego potrzebą, a na ile przeczuciem, że jak tego nie zrobi to mnie straci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no 8lat chyba mu wustarczyło na przemyslenie? :) Moim zdaniem dałaś się wcisnać w machinę pt" on sie nie oświadcza, czy mnie kocha"- serio. Jestescie razem 8lat, zkłądam, ze czujesz się kochana to po cholere stwarzasz głupie problemy? usiądź i porozmawiaj z nim- o tym, czego oczekiwałaś, że zastanawiasz się, czy oświadczył sie pod wpływem chwili. Jeśli Ci zależy oczywiście na nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 007doris0012
mireczkowataaa Moim zdaniem dałaś się wcisnać w machinę pt" on sie nie oświadcza, czy mnie kocha"- serio. Nie mogę się z tym nie zgodzić. A nadmiar zastanawiania się nad tym tylko pogorszył sprawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ixyyyyyyyyyyy
[zgłoś do usunięcia]007doris0012 ixyyyyyyyyyyy poza tym skad wiesz, ze tego nie przemyslal? nie siedzisz mu w glowie, moze i zle trafil z momentem (po klotni) ale moze mial juz wczesniej taki zamiar i po prostu uznal, ze nie ma na co czekac Nie odrzucam takiej opcji. Zastanawia mnie tylko na ile podjęcie tej decyzji było podyktowane jego potrzebą, a na ile przeczuciem, że jak tego nie zrobi to mnie straci. takiej pewnosci nigdy miec nie bedziesz, chocbys nie wiem co wymyslila, po co zaklad najgorsze? lepiej ci z takim doszukiwaniem sie dziury w calym? poza tym to, ze boi sie, ze cie straci tez nie swiadczy o najgorszym, kocha cie, zalezy mu na tobie wiec zdaje sobie sprawe co jest dla ciebie wazne, moze dla niego slub nie jest do niczego potrzebny, ale wie, ze dla ciebie to jest wazne i chce, zebys byla zadowolona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 007doris0012
ixyyyyyyyyyyy Nawet gdyby tak było to uważam, że zamiast oświadczyn w imię myśli 'skoro chce to niech ma', powinien mi to oznajmić. Wiem jednak, że jest to dla niego istotne. Trudno mi zrozumieć, że w ciągu 2 miesięcy tak radykalnie zmienił zdanie, skoro przez 8 lat nigdy nie miał takich pragnień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 007doris0012
Jednak rozstanę się z nim. Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Muszę odpocząć, mam nadzieję, że czas sam to rozwiąże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avril 14th
Doris, jestes tu jeszcze? Albo ktos w podobnej sytuacji? Bo mam to samo i ogromny metlik w glowie... Jakis czas temu czulam sie gotowa na ten kolejny krok, czekalam, rozmawialam, on nie chcial sie zdeklarowac. Zajelam sie soba i staralam sie o jego niepewnosci nie myslec, cieszylam sie tylko kazdym dniem z nim, tak na biezaco. Tymczasem teraz on wspomina o slubie, pyta o pierscionki, chyba planuje oswiadczyny w najblizszym czasie. A kiedy ja o tym mysle, to ogarnia mnie... zlosc. To dziwne, wiem, ale ja nie potrafie sie teraz z tych jego planow cieszyc. Kocham go, chce byc z nim do konca zycia, ale temat slubu mnie boli. Mam mu za zle, ze za jego sprawa przypominaja mi sie te wszystkie negatywne emocje, ktorych doswiadczylam kiedy wczesniej o tym rozmawialismy. I teraz kiedy ja w koncu osiagnelam spokoj oraz wszystko sobie w glowie poukladalam, on rozdrapuje moje zabliznione rany. Nagle ja mam skakac z radosci, bo jemu sie slubu zachcialo, tak jakby cala sila napedowa tego zwiazku byl tylko on i wazna byla jego gotowosc, nie moja. Nie wiem co o tym myslec, ale wiem, ze gdyby on sie teraz oswiadczyl, a ja chcialabym odpowiedziec zgodnie ze swoim sumieniem, to odpowiedz bylaby negatywna. Smutno mi, bo przeciez go kocham, ale zraniona duma, smutek ktorego doswiadczylam i pamiec o morzu wylanych przez niego lez mnie blokuja. Mialyscie dziewczyny moze taka sytuacje? Jak sobie z nia poradzilyscie? Moze ktoras cos mi doradzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avril 14th
Nikt nie pomoze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9 lat straciłam dla niego...
Dla mnie takie zwiazki to istna porażka. Sama straciłam swoje najlepsze lata dla faceta z ktorym bylismy parą 9 lat, nawet nie meiszkalismy razem:-( Jak juz rpzyszło do zaręczyn to ja zakończyłam tą farsę. Niestety ale po tylu latach jak facet sie oświadcza to jest to żałosne, nikt tyle czasu nie czeka jesli ejst pewnien swoich uczuć. Dziś jestem z kimś innym i powiem wam ze dopiero teraz czuję ze to ejst TO, ze moglabym wskoczyc za nim w ogien a wyszłabym za niego za mąż choćby jutro. Tych uczuc nie było w moim poprzednim zwiazku mimo że było zakochanie i było nam dobrze, ale jak sie okazuje to nie wystraczy. Trzeba pozać odpowiednia osobę i wtedy nie czeka się z takimi sprawami 5-10 lat a działa dużo szybciej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9 lat straciłam dla niego...
Takie wieloletnie zwiazki to najcześciej tak zwana "poczekalnia", jest sie z kims, jest nam fajnie ale czuje się ze to nie ejst TO, że czegoś brak, nie brakuje jednak strachu przed podjęciem tej ostatecznej decyzji który nas paraliżuje więc dlatego tak trwamy i nie podejmujemy latami tej ostatecznej decyzji. Zostawiamy sobie furtkę, liczymy ze ktoś nas wyrwie z tego zwiazku, ze kogos poznamy w miedzy czasie, ze się naprawde zakocahmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avril 14th
Z mojej strony to nie jest raczej poczekalnia, chce z nim spedzic zycie i on ze mna tez. Nie czuje, ze to cos mniej waznego, bo nie mamy slubu i nie wydaje mi sie bym "tracila" na niego swoje najlepsze lata, gdyz jest mi z nim zwyczajnie dobrze, kocham go i ciesze sie kazdym dniem w tym zwiazku. Problem w tym raczej iz mi sie do malzenstwa juz nie spieszy, a jemu sie nagle zachcialo. Troche sie rozminelismy w tej naszej gotowosci do kolejnego kroku. I nie wiem co teraz zrobic, bo jesli sie oswiadczy to mam dwa wyjscia: 1) powiedziec mu prawde, ze nie chce teraz wychodzic za maz i ten temat nie jest dla mnie przyjemny, ale wiem jak bardzo taka odmowa boli. Nie chce zeby on cierpial tak jak ja cierpialam oraz boje sie, iz moja odmowa moze popsuc nasze wzajemne stosunki. 2) zgodzic sie, no ale przeciez chyba nie powinnam sie zmuszac do czegos na co nie mam ochoty. Zareczyny jeszcze przeboleje, ale co z pozniejszym planowaniem slubu? Mnie ten temat po prostu juz nie cieszy. I co dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×