Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 007doris0012

Odrzuciłam oświadczyny i nie wiem co teraz.

Polecane posty

Gość do Avril 14th
pytanie przy zaręczynach brzmi 'czy wyjdziesz za mnie/będziesz moją żoną'' a nie ''cieszy Cię planowanie ślubu?'' !!! Jeśli kochasz i chcesz być jego żoną, a nie całe życie tylko dziewczyną to przyjmij jego oświadczyny i nie pisz, że to by było nie zgodne z Twoim sumieniem bo wtedy wychodzi na to, że wcale nie chcesz tego ślubu (a w ogóle to chcesz,prawda?) Bądź gotowa na to, że jeśli on już kupi pierścionek i się oświadczy,a ty go odrzucisz to bardzo prawdopodobne jest to, że on nie oświadczy Ci się już nigdy (no bo skoro ten temat jest dla Ciebie taki bolesny ...) Myślę,że gdzieś podświadomości chcesz się na nim w pewien sposób odegrać, że teraz jemu zależy na ślubie, a Tobie nie. takie odwrócenie ról. Zastanów się czy naprawdę go kochasz. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avril 14th
Chce byc z nim, ale nie zalezy mi na byciu jego zona. O planowaniu slubu pisalam poniewaz jeszcze dla dobra naszych relacji moglabym przyjac jego oswiadczyny (w koncu powiedziec "tak" to nie problem), ale pozniej nie dam sobie rady z kolejnymi etapami, przeciez to wyjdzie w praniu, ze cos jest nie tak, ze mi sie do tego slubu nie spieszy. Zgodze sie w momencie oswiadczyn, a pozniej bede kombinowac jak zwiac sprzed oltarza... Bardzo mozliwe, ze to jakis podswiadomy rewanz za jego odtracenie, ale nie umiem sie tego pozbyc. Kiedy ja bylam gotowa na slub on zranil zarowno moje serce jak i dume. Teraz nie potrafie tak nagle o tym zapomniec i podejsc do tematu slubu jakby nic zlego sie nie stalo. Tylko jesli odrzuce jego oswiadczyny nasze relacje juz nie beda pewnie takie same, a tego nie chce, bo go bardzo kocham i chce spedzic z nim zycie. Czuje sie przyparta do muru. Dlatego zalezy mi na opinii kogos kto moze byl w podobnej sytuacji i jakos sobie z tym poradzil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Avril 14th
kazdy zwiazek i jego historia sa inne dlatego nie wiem czy opinia kogoś kto przeżył podobną sytuację może Ci coś pomóc. U kogoś jedno rozwiązanie poskutkowało, u Ciebie może być zupełnie odwrotnie. Zanim twój facet kupi pierścionek, usiądź z nim na spokojnie i powiedz mu to co piszesz tutaj teraz. im szybciej tym lepiej. bo gdy już przed tobą klęknie to będzie trochę za późno :D Myślę, że za jakiś czas wróci Ci chęć na ślubik. każda kobieta (prawie) o tym marzy. ja również :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avril 14th
Tylko boje sie, ze bedzie urazony i pomysli sobie, ze nie jestem pewna czy chce z nim byc. Nic dobrego moze z tego nie wyniknac. Raczej wolalabym chyba uslyszec, ze ktoras dziewczyna przyjela oswiadczyny i pozniej jej ta ochota na slub sama wrocila. ;) Mam nadzieje, ze Ty nie masz moich problemow i marzysz sobie na spokojnie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Avril 14th
Załóżmy, że jesteś przez chwile nim. Zdecydowałeś się wreszcie na ślub, wiesz, że twoja ukochana kiedyś o tym marzyła, a teraz nagle się jej odwidziało (?) i taka klapa :( Ale pamiętaj, że to jak on zareaguje na to w dużej mierze zależy od Ciebie. Spokojnie podejdź do tematu, bez wrzasków, wyrzutów, czy pretensji. Swoją decyzję koniecznie musisz potwierdzić konkretnymi argumentami. On może pomyśleć, że wcale nie chcesz z nim być i nie jesteś jego już pewna (bo kiedyś byłaś, bo chciałaś tego ślubu, a teraz już nie....) dlatego Twoim zadaniem teraz jest to wyjaśnić i rozwiać jego wątpliwości - przecież cały czas z nim jesteś, tylko po prostu masz złe wspomnienia i nie potrafiłabyś teraz się cieszyć tym pięknym okresem. ''Raczej wolalabym chyba uslyszec, ze ktoras dziewczyna przyjela oswiadczyny i pozniej jej ta ochota na slub sama wrocila'' - ahaa, czyli jednak jesteś troszeczkę ku temu, żeby jednak powiedzieć TAK? ;) Ja mam 21 lat, dla mnie to zdecydowanie za mało aby podejmować tak ważna decyzję, ale jakoś ostatnio wzięła mnie jakaś FAZA i cały czas myślę o oświadczynach. Nie wiem skąd mi się to wzięło. Przeczytałam chyba wszystkie topiki na kafe o tej tematyce, łącznie z Twoim. SZALEŃSTWO :D Mam faceta, którego kocham i jestem jego strasznie pewna, wiem że on tez mnie kocha, ale obawiam się, że on nie chce żadnego ślubu i że za kilka lat zostanę starą panną. Nie wiem jak podejść do tematu żeby go nie spłoszyć :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raki4444
Nie czytałam całego wątku, tylko początek... ale jakbym czytała swoją historię... 8 lat razem, potem rozstanie, po 3 miesiącach się namyślił i kolejne 3 miesiące za mną biegał... wróciliśmy do siebie, po roku zaręczyliśmy... dwa tygodnie przed ślubem odwoływaliśmy imprezę... Od pół roku jestem sama i nie żałuję tej decyzji... Wydaje mi się, że jesteś dość mocno zagubiona ze swoimi uczuciami, daj sobie czas, zastanów, dlaczego odrzuciłaś... ja zagłuszałam swoje emocje, odczucia... nie rób tego... Myślę, że jak się zastanowisz to będziesz wiedziała co zrobić... Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avril 14th
Mysle o tym zeby ewentualnie przyjac oswiadczyny, ale raczej po to by go nie zranic, nie dlatego, ze w glebi duszy jednak chce. Potem moge ewentualnie modlic sie zeby mi sie tego malzenstwa jednak znowu zachcialo. ;) Ale szczerze to ja naprawde juz teraz nie chce, slabo mi sie robi na mysl, ze musialabym jeszcze raz przez temat slubu przechodzic. Akurat w okresie kiedy ja bylam gotowa na kolejny krok w zwiazku, w moim zyciu bylo bardzo burzliwie i szczegolnie potrzebowalam poczucia stabilizacji, jakiegos zapewnienia z jego strony. Ale on tego nie zrobil i to zabolalo. Teraz wszystko sama ogarnelam i juz nie chce wiecej byc od jego "widzimisie" zalezna. Choc kocham go szalenie. A co do Twojego mezczyzny to porozmawiaj z nim moze jesli chcesz byc pewna na czym stoisz. Tylko zastanow sie czy sobie poradzisz z negatywnymi emocjami jesli sie okaze, ze Ty i on macie rozne plany zebys nie skonczyla jak ja. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Avril 14th
Myślę, że jeśli przyjmiesz oświadczyny to radość z tego przyjdzie sama. Myśl o tym w kategoriach nie cierpienia jakie Cię wtedy spotkało tylko w takich, że on Cię kocha i jesteś kobietą jego życia. powinnaś skakać z radości! a to że nie zgraliście się czasowo to tylko złośliwość losu i w pewnym znaczeniu próba dla Was obojga. Ja niestety jestem kilka dni po takiej krótkiej rozmowie i niestety odpowiedź była wymijająca i miała negatywny wydźwięk. Nie wiem jak się do tego ustosunkować bo wiem, że jestem młoda i nie chcę stawiać mu ultimatum bo to co między nami jest piękne, no i gdzieś w głębi i tak wiem, że kiedyś i tak będziemy małżeństwem...tylko ŻEBYM SIĘ POTEM JEDNAK NIE ZDZIWIŁA :D Jestem w czarnej dupie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To proste ...
Kurde, kobieto, DLACZEGO jesteś w stanie napisać o swoich odczuciami na forum, a nie jesteś w stanie wyrazić swoich obaw wprost do osoby zainteresowanej? Po co zgadujesz, co on myślał czy czego nie myślał, skoro możesz go o to zapytać? Komunikacji miedzy wami brak. Nie masz do niego dość zaufania, żeby powiedzieć mu prawdę o tym, co czujesz? Czy on jest dla Ciebie najbliższa osobą, a jeśli tak - co Cię powstrzymuje przed odslonieciem swoich uczuć i obaw?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ze co?
ja niestety czuje się podobnie, jestem z chłopakiem 6 lat bardzo go kocham i czekam na oświadczyny od pewnego momentu już dość obsesyjnie i jak przeczytałam Twoją wiadomość to uświadomiłam sobie że tez już mam powoli tego dość. To jest chyba ten ostatni moment wyczekiwania i już mnie to męczy, płakać mi się chce bo tak jak Ty bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie życia z kimś innym, absolutnie nie powiem że ten czas spędzony razem to poczekalnia tylko najcudowniejszy okres w moim życiu, tylko czegoś brak... tej pewności że już będziemy razem , jego deklaracji że jestem tą jedyną. Gasnę w oczach, nie wiem co mam robić. Rozmawiałam z nim o tym pół roku temu, powiedziałam że moim marzeniem jest założyć rodzinę, nie żeby mieć dzieci ale żeby on był moją rodziną. Niestety minęło tyle czasu i nie wróciliśmy do tego tematu, on nigdy go nie porusza, ja czasem robię jakieś aluzje ale rzadko bo nie chce przesadzać, przecież on wie o co chodzi. Czuje się z tym strasznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avril 14th
Do Avril 14th, 21 lat to najlepszy moment na wyszalenie sie. Nie spiesz sie do malzenstwa, korzystaj z mlodosci, ciesz sie swoim zwiazkiem, a na wszystko przyjdzie czas. Jak ja bym chciala znow byc w Twoim wieku! :) Chociaz rozumiem, ze jesli jestes juz absolutnie pewna czego chcesz, to czekanie faktycznie moze byc uciazliwe. A on ile ma lat? To proste ..., jestem w stanie wyrazic swoje obawy wprost do osoby zainteresowanej i komunikacja miedzy nami ma sie bardzo dobrze, ale zdaje sobie doskonale sprawe z tego, ze wypowiedzianych slow sie juz nie cofnie, dlatego wole sie dobrze zastanowic zanim powiem cos, co moze zranic druga osobe i czego moge pozniej zalowac. Chce najpierw przeanalizowac wszystkie za oraz przeciw, zastanowic sie nad ewentualnymi konsekwencjami i dopiero podjac decyzje jak postapic. Chyba po to zreszta to forum jest, zeby moc sie poradzic osob trzecich, ktore moze maja bardziej obiektywne podejscie do tematu i wiecej doswiadczenia w podobnej sytuacji. A jak sie komus nie podoba to, ze przedstawiam tu swoje uczucia, to przeciez nie jest zmuszony do czytania i wypowiadania sie. Jest mnostwo innych tematow. Ze co?, wiem doskonale co czujesz. Czekalam cierpliwie ile moglam, w koncu mu powiedzialam co czuje (ta slawetna komunikacja!) i nie zadzialalo. Pozniej tylko zalowalam, ze sie tak uzewnetrznilam i stad pozostala mi teraz niechec do tematu malzenstwa. Pomimo calej milosci jaka go darze nie chce byc juz niczyja zona. Czytalam wiele podobnych tematow na forum i zawsze wszyscy mowia, ze trzeba powaznie porozmawiac, niektorzy doradzaja nawet dac ultimatum. Ale ja mysle, ze czasem juz mozna sobie powiedziec, ze sie zrobilo dostatecznie. Przeciez facet po kilku wspolnych latach, rozmowach na temat przyszlosci i mnostwie aluzji juz chyba wie, czego sie od niego oczekuje. Nie wierze, ze dorosly mezczyzna jest taki niedomyslny. Kiedys tylko trzeba przestac czekac i zastanowic sie co chce sie zrobic dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Avril 14th
''wypowiedzianych slow sie juz nie cofnie'' - BARDZO WAŻNA UWAGA. Dlatego musisz dokładnie wszystko przemyśleć i ostrożnie dobierać słowa w rozmowie z nim (ale nie owijać w bawełnę!) Powinien zrozumieć. Kiedy chcesz z nim o tym pogadać? Co do mnie to wiem, że jestem jeszcze za młoda, ale zraniło mnie to, że on raczej negatywnie podchodzi do tematu ślubu. Nie wymuszam od niego pierścionka bo moim życiowym celem jest usiedlenie jego, NIC Z TYCH RZECZY! po prostu spytałam się go (po jego dziwnych reakcjach na żarty znajomych o ślubach itp) czy myśli o mnie na tyle poważnie. Odpowiedź nie była tragiczna, ale zdołowała mnie bo powiedział że ''nie wie co będzie za kilka lat'' :( Nie wiem jak to rozumieć. Cieszę się, że z nim jestem, ale wolałabym już teraz wiedzieć czy coś z tego będzie niż żeby za kilka lat się dowiedzieć że on nie chce ślubu wcale. Boję się, że za kilka lat kiedy ja już będę miała takie konkretne parcie na ślub on powie, że tego nie chce i nigdy nie chciał i że niczego mi przecież nie obiecywał. Nie wiem też co to znaczy ''wyszaleć się''. Dla kazdego pewnie to jest coś innego. Będąc w związku z mężczyzną którego kochasz już nie można ''szaleć''?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avril 14th
Kurcze, to faktycznie chyba mozesz miec problem. Bo jak on negatywnie podchodzi do tematu slubu i moze sie okazac, ze nigdy nie bedzie chcial zakladac rodziny, a Ty wprost przeciwnie, to szkoda Twojego czasu i nerwow. Lepiej sobie wczesniej w takim razie powiedziec do widzenia. Moze sie go jeszcze jakos podpytaj dokladniej? Tzn. niech wie, ze nie masz parcia na pierscionek tu i teraz, ale co on ogolnie mysli o malzenstwie. Bo ja sie boje, ze takie "nie wiem co bedzie za kilka lat" moze zbyt dobrze nie rokowac. A co Wy robicie w zyciu ogolnie? Pracujecie, studiujecie,mieszkacie razem? Moj zrozumiec to pewnie zrozumie, madry chlopak z niego. Ale tak czy inaczej bedzie mu przykro, moze czuc sie odtracony. Ja tez niby rozumialam kiedy on nie chcial, ale wciaz mnie to bolalo. Nie bede chyba z nim jeszcze rozmawiac na ten temat, poczekam moze troche jeszcze, oswoje sie z mysla o tych zareczynach, moze mi sie pouklada w glowie. Poki co on cos wspominal o pierscionkach, ja chcialam troche odwlec sytuacje, mowilam zebysmy poczekali do wakacji z ewentualnymi decyzjami, bo oboje mamy sporo na glowie, ale on nie chce czekac... Kurcze, jakie zycie jest przewrotne! Jeszcze rok-dwa temu bym inaczej na to wszystko reagowala, a teraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Avril 14th
No życie jest bardzo przewrotne. Ciekawe czy u mnie ta sytuacja się kiedyś odwróci i czy będę w takiej samej sytuacji jak ty teraz. Za kilka lat napiszę wejdę tu i Ci napiszę, heheh :D Ty się dziewcyzno ciesz, że Twój nie chce czekać. Pewnie już wie na 100%, że to TO i boi się że ktoś Cię może mu zwinąć z przed nosa. Powinnaś czuć się wyjątkowa i cieszyć się tym co masz teraz. Bo na pewno za jakiś czas Ci przejdą te mętliki w głowie, będziecie razem, a ty za kilka lat będziesz żałować, że nie potrafiłaś się tym cieszyć tylko było Ci smutno. Wiem, że nie masz wpływu na swoje samopoczucie, ale jak na moje powinnaś zapomnieć o przykrych chwilach, a przynajmniej o nich nie myśleć i nie rozpamiętywać tego! ''moze sie okazac, ze nigdy nie bedzie chcial zakladac rodziny, a Ty wprost przeciwnie, to szkoda Twojego czasu i nerwow'' - no racja, ale nie chcę odejść teraz, skoro go kocham. Zależy mi na nim, a nie na samym ślubie - ale chciałabym żeby i on i ślub szli razem w parze :( Nie powiedział bezpośrednio, że nie chce brać ze mną ślubu więc myślę, że nie powinnam zrywać. Ale jego odpowiedź mnie zraniła, on wie o tym. Myślę, że teraz gdy wie że mi tak na tym zależy przemyśli jakoś to wszystko. Facet powinien wiedzieć takie rzeczy i w sumie cieszę się, że zakomunikowałam mu to już teraz - żeby za kilka lat nie był zdziwiony :D tak przynajmniej wie, czego pragnę. ''niech wie, ze nie masz parcia na pierscionek tu i teraz'' - boję się, że on tą rozmowę błędnie zinterpretował, ja nie chcę się żenić teraz, ja po prostu chcę czuć się tą jedyną :( Nie mieszkamy ze sobą (ale on chciał - właśnie to też jest martwiące że mieszkać ze mną to chciał, a porozmawiać o ślubie to już nie) On pracuje i studiuje dziennie, ja studiuje i szukam pracy. Przepraszam Cię, że zaśmiecam Ci temat, ale dzięki Tobie przynajmniej mam z kim o tym pogadać. Założyłam o tym kiedyś topic na kafe, ale prawie nikt się nie udzielił. Jeśli chcesz to mogłabym podesłać Ci linka :( Wracając do tego, że TWÓJ zrozumie Ciebie, ale może czuć się urażony to myślę, że odpowiednia postawa i czyny ;) powinny ukoić urazę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avril 14th
Nic nie zasmiecasz, sama sie pod czyjs topik tez podpielam. Daj link do Twojego tematu, chetnie poczytam. :) Dobrze jest czasem sie po prostu wygadac przed kims i nie bic sie z myslami sama z soba. Fajnie, ze moj wie, tylko szkoda, ze nie wiedzial wczesniej kiedy mnie zalezalo. Teraz zreszta tez sie chyba boje, ze zaczne sie nastawiac na slub, a on znow mnie zrani. A ja juz nie chce byc raniona. Troche tak jak dziecko, ktore pragnelo swojego wymarzonego prezentu pod choinke, nie dostalo go, przezylo rozczarowanie i nawet jak za rok ten prezent dostanie, to to juz nie bedzie to samo. :P Ja tez nie chce sie z nim rozstawac, bo jest nam razem dobrze, tylko to wspolne widzenie przyszlosci troche kuleje. A co do mieszkania wspolnego, to mysle, ze dobrze jest razem pomieszkac przed slubem na pewno, tylko trzeba uwazac zeby facet sie za bardzo do tego nie przyzwyczail, bo pozniej moze juz nie chciec sie deklarowac... :/ Uciekam teraz na chwile, wpadne pozniej jeszcze na pewno, wiec pisz jesli tylko masz ochote.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny, mnie się wydaje, ze wszystkie powariowałyscie, naprawdę :) Avril- skoro chcesz z facetem byc, spędzić z nim reszte życia to przyjmij oświadczyny. A o ślubie zdecydujecie jak do tego dojrzejecie, jaki problem?? do Avril- dziewczyno, masz 21lat! Naprawdę nie dziwi mnie, ze Twój facet Cie zbył, w tym wieku niewiele osób myśli o ślubie, ba, chyba nawet jaki ma stosunek do słubów. Wiec wrzuc na luz i ciesz sie fajnym zwiazkiem. Basta :) Tak na marginesie, mój facet oswiadczył mi sie jakieś 10lat temu- a ślubu do tej pory nie wzielismy :) A jesteśmy naprawdę szczęsliwi razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avril 14th
Mireczkowataaa, on juz dojrzal, ja nie, a raczej juz mi sie odechcialo. Taki problem. Nieuczciwie byloby moim zdaniem oswiadczyny przyjmowac jesli nigdy nie mam zamiaru za niego za maz wychodzic... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ze co?
Avril 14th - kurcze tak Ci współczuje, bardzo dobrze Cię rozumiem... Może puki co postaraj się o tym nie myśleć bo jeśli nadejdzie ten moment to dopiero będziesz wiedziała co wtedy poczujesz. Może jak on powie do Ciebie te kilka sów to wszystko w Twojej głowie się zmieni i zniknie ta niepewność i będzie tylko szczęście. Bardzo Ci tego życzę. do Avril 14th - twój wiek jest rzeczywiście jeszcze młody, niestety jakoś się nie doczytałam ile jesteście ze sobą. Ja mam prawie 27 lat i boje się,. Mój partner podobnie zawsze mówił że ślub go nie interesuje, ze nie jest do niczego potrzebny a ja zawsze dawałam znać że dla mnie jest on ważny. W ogóle nie rozmawiamy na tematy przyszłości, On jest osobą bardzo odpowiedzialną - przynajmniej ja tak go postrzegam, i wiem że bez jakiegoś zaplecza nigdy nie zdecyduje się na tak poważny krok jak małżeństwo. Nie mieszkamy razem, ale nawet ten temat wychodzi ode mnie. Wiem że on chce ze mną być, ze ma dla nas jakieś plany ale się ze mną nimi nie dzieli. Jestem osobą która jak coś usłyszy to się nastawia na różne rzeczy i myślę że On woli mi oszczędzić rozczarowań ale ja potrzebuje jakiegoś zapewnienia. ja w tej rozmowie sprzed pół roku powiedziałam ze nie oczekuje że to się stanie jutro czy za tydzień, bądź miesiąc ale chciałam żeby wiedział i to przemyślał- o to go poprosiłam - ale jest cisza nie poruszył nigdy tego tematu i ja też nie. Boje się że zawiśliśmy w jakiejś próżni i pomimo tego że tak bardzo się kochamy to właśnie kwesta ślubu wszystko zepsuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avril 14th
Ze co?, ciezka masz kochana sytuacje, rozumiem. Nie ma nic gorszego chyba niz kiedy czlowiekowi wydaje sie, ze tej drugiej osobie nie zalezy tak bardzo na nas jak nam na niej. W Twojej sytuacji jest chyba szczegolnie ciezko, bo dziecmi juz nie jestescie, a po 6 latach zwiazku juz faktycznie czas na jakies konkrety. Tymczasem Wy nawet razem nie mieszkacie, a cala inicjatywna wychodzi zawsze od Ciebie. Ja chyba w takiej sytuacji bym zastanawiala sie, czy dalej sens to ciagnac. Mozesz tez z nim porozmawiac, ale nie dac sie zbyc tak latwo, bez jakochkolwiek wyjasnien. W przeciwnym razie boje sie, ze mozesz czekac w nieskonczonosc... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ze co?
Teraz jesteśmy w takim bardzo ciężkim okresie - nie uczuciowym ale życiowym, musimy pewne sprawy powyjaśniać, pokończyć i to nie jest odpowiedni czas na rozmowy i ja o tym doskonale wiem. Tylko ciężko mi bo przez tą sytuacje poboczną jestem ogólnie podłamana, w lekkiej depresji i ten temat jeszcze do tego mnie bardzo przygnębia. Wiem że muszę się wstrzymać ale wszystko mnie przerasta, znajomi lawinowo biorą śluby (taki wiek) planują przyszłość a my... Też planujemy ale wyjazdy, wypady ale życie.... Postanowiłam że wytrzymam miesiąc po tym jak ten kocioł się skończy i coś zrobię tylko ten moment się odwleka a ja ciągle męczę się sama ze sobą. jest cudownym człowiekiem, mądrym, zawsze można na niego liczyć, stara się, robi niespodzianki, ma cudowną rodzinę, wiem że nigdy tak nikogo nie kochałam a nie jest moim pierwszym chłopakiem i czasem mam do siebie pretensje że może to wcale nie jest potrzebne, że on jest wyjątkowy i że ja przesadzam, ale boję się że będę nieszczęśliwa i że kiedyś nie wytrzymam albo tak jak Ty będę się bała że on się oświadczy bo już nie będę tego chciała a on się wtedy zdecyduje - właśnie ON a ja co ja mam do powiedzenia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avril 14th
Ze co?, ja mialam wlasnie taka sytuacje jak Ty, burzliwy okres zyciowy z wieloma problemami. W pewnym momencie juz mialam wszystkiego dosyc, rozwazalam wyjazd gdzies daleko i zaczecie zycia od poczatku. Wtedy wlasnie bylam tez gotowa na jego deklaracje, chcialam wiedziec czy jest w ogole sens zostawac tu gdzie jestem, czy juz nawet z nim nie moge wiazac przyszlosci. Niestety, wyszlo na to, ze musialam liczyc tylko na siebie. Zawzielam sie i udalo mi sie wszystko w moim zyciu wyprostowac, poukladac w glowie, juz niezaleznie od niego. Z nim postanowilam nadal byc, bo wciaz go kocham i na co dzien jest mi z nim bardzo dobrze, ale tamten zgrzyt duzo w moim mysleniu zmienil. Teraz wole pozostac niezalezna, nie chce byc jak choragiewka powiewajaca na wietrze jego nastroju: on nie chce slubu to ja mam siedziec cicho, a jak nagle mu sie zachciewa to ja rzucam wszystko i biegne do oltarza. Nie. Ja tez mam uczucia i nie mozna sobie nimi tak po prostu grac. Widze, ze madra z Ciebie kobietka, jesli masz sile to mozesz czekac, ten miesiac, a moze nawet trzeba bedzie wiecej. Tylko jesli on sam o wspolnej przyszlosci nie wspomina, to kiedys bedziesz niestety musiala podjac ten temat, w przeciwnym razie mozesz sie nie doczekac zadnych konkretow. W kazdym razie kiedy Ci zle, to wchodz tutaj, ja Cie zawsze chetnie wyslucham, bo sama wciaz pamietam jak sie meczylam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avril 14th
Jeszcze tak mysle, a Twoi i jego rodzice co na to wszystko? Nikt nie zacheca go do slubu? Moze on juz cos planuje, wlasnie po tym jak sie ten Wasz ciezki okres zakonczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ze co?
Też mam taką nadzieje, nasza przyjaciółka (no bardziej moja ale on ją dobrze zna , lubi i często się spotykamy) od jakiegoś czasu jak mam gorszy dzień albo okres mówi żebym wszystko najpierw po dokańczała a potem się zobaczy... czasem mi się wydaje że ona coś wie... a może tylko się łudzę. Jeśli chodzi o rodzinę to nikt nic nie mówi, nie naciska, traktują nas jak dorosłych i w sumie cieszę się z tego bo było by mi jeszcze trudniej. W przeciwieństwie do rodziców natomiast moi znajomi lubią się nade mną znęcać tego rodzaju pytaniami... mojego partnera nikt o to nie pyta, koledzy dalsza rodzina która mnie zna... a ja co chwila słyszę jakieś pytania... Mój partner się kiedyś zaśmiał że jakiś prostych mam znajomych... Prawda jest taka że z mojej strony większość osób mi najbliższych w mniej więcej naszym wieku już pozakładała rodziny albo ślub już niebawem a od strony mojego "chłopaka" tylko jeden kolega się zdecydował na taki krok. Niestety przykra prawda jest tez to że na 4 pary tylko jeden chłopak podjął decyzje o ślubie samodzielnie, inni byli zmuszani bądź sterowani przez swoje partnerki... Oboje o tym wiemy dlatego ja w żaden sposób nie chce nic nie mówię bo nie chce być taka jak one... Niedawno mojemu koledze urodziło się dziecko. Podczas rozmowy z nim między słowami jakoś powiedziałam ze mu zazdroszczę a on mi na to że przecież to żaden problem i jak chce to przecież sama mogę się postarać... ręce mi opadły, nie wiedziałam co odpowiedzieć.... Były kiedyś dwie takie sytuacje( ja dowiedziałam się o nich po bardzo długim czasie) że raz rodzina,a raz kolega mojego chłopaka obstawiali ze wyjazd na który jedziemy będzie zaręczynowy. Naprawdę często wyprzedzamy, bliżej , dalej, na długo bądź na krótko i ja też kiedyś tak myślałam ale dziś już się nie nastawiam bo za wiele razy się rozczarowałam... Przyjaciółka o której wyżej wspomniałam kiedyś powiedziała mi że może lepiej żebyśmy się rozstali bo mogę się tylko męczyć i cierpieć, ale ja powiedziałam,że nie wyobrażam sobie życia bez niego i że bardzo go kocham. Minął jakiś czas i przyznała mi że chyba nie miałam racje i teraz namawia mnie do cierpliwości... Wiem że kiedyś z nim rozmawiała i potem poinformowała mnie że mój K. jak najbardziej wiąże ze mną przyszłość, wspólne mieszkanie tylko że ja z jego ust tego nie usłyszałam... co prawda czuje to i wiem że tak jest ale też chciała bym to usłyszeć żeby poczuć się pewniej w tej dziwnej sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avril 14th
Moze ona faktycznie cos wie na ten temat? Chociaz szkoda by bylo zebys sie nastawiala teraz niepotrzebnie w wyniku jakichs tam jej dwuznacznych slow. Moze zapytaj jej wprost czy wie o czyms o czym Ty nie wiesz. W koncu skoro to przyjaciolka to powinna odpowiedziec szczerze. Wiadomo, juz nie bedziesz miala niespodzianki zwiazanej z zareczynami, ale nie wiem czy na tym etapie jeszcze Ci w ogole na tym zalezy, czy nie wolalabys po prostu troche spokoju ducha zamiast fajerwerkow. Jego kolegami sie nie przejmuj, faceci z reguly pozniej dojrzewaja do decyzji o stabilizacji. I zawsze jest tak, ze jak sie kilku razem trzyma to dopoki inni nie zaczna sie zenic zaden sie nie chce wylamac. Dla przykladu: moj facet ma czterech najblizszych przyjaciol, trzech z nich ma dziewczyny juz od dlugiego czasu. Kilka miesiecy temu byla u nas impreza, w pewnym momencie rozmowa zeszla na temat malzenstwa, a panowie sobie jakos tak wymyslili zaklad nagle, ze ten ktory sie pierwszy oswiadczy przegrywa i to tak zupelnie na powaznie sie zdawali mowic, patrzac znaczaco i z glupawym usmieszkiem na mojego faceta zwlaszcza, bo my juz najdluzej jestesmy razem. I to sie jeszcze w takim tonie odbylo jakby poslubienie ukochanej dziewczyny bylo niewiadomo jaka hanba, czy wyrazem slabosci lub posmiewiskiem. Wiesz, ze mi sie lzy w oczach zakrecily? To bylo akurat jakis czas po naszej negatywnej rozmowie na temat slubu. Pomyslalam sobie, ze jesli faceci maja takie podejscie do malzenstwa, to chyba najlepiej byloby w ogole jak najszybciej przestac sie ludzic. Teraz nawet jak mi sie oswiadzczy, a ja go przyjme, to przeciez przegralismy "zaklad". Co do rodzicow u nas natomiast to jego rodzina jest w porzadku. Byly dwa czy trzy razy tylko jakies tam komentarze, ze dziadkowie chcieliby dozyc slubu, rodzice zreszta tez, ale to nigdy nie bylo jakies natarczywe czy nieprzyjemne. Natomiast po mojej stronie jest inaczej. Moja mama jest strasznie wierzaca i w ogole ciagle jakies tam aluzje rzuca, nawet mojego tate zdaje sie podpuszczac do tego samego. Malo tego, jako ze nie mieszkam w Polsce ciezko jest mi czasem przyjechac do kraju, nie moglam np. przyjechac na Boze Narodzenie, wiec chcialam moim rodzicom zafundowac podroz do siebie, ale mi odpowiedzieli, ze nie przyjada, bo nie mam uporzadkowanej sytuacji z moim partnerem i dopoki sie to nie stanie oni mnie nie beda odwiedzac. Normalnie szantaz po prostu. Przeplakalam cale swieta praktycznie, ze mnie odtracili z takiego glupiego powodu. W ogole jesli chodzi o idiotyczne i bolesne historie zwiazane z zareczynami, a raczej ich brakiem to bym Ci mogla wiele opowiadac. Dlatego z czasem naroslo u mnie tyle niecheci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ze co?
Współczuje Ci bo sytuacja z rodzicami jest naprawdę nie do pozazdroszczenia i na pewno jest Ci przykro. Jak Twój partner zareagował na ta sytuację, bo na pewno wiedział dlaczego Twoi rodzice nie przyjadą na świta ? Sprawa z zakładem tez jest dość żenująca Jak bym była świadkiem takiej sceny to potem zrobiła bym mu aferę i myślę że to był by kryzys ale ja jestem w innej sytuacji Miałyśmy się wczoraj spotkać ale ja odwołałam, chyba nie chce z nikim teraz rozmawiać na ten temat na żywo bo bym się totalnie załamała i rozkleiła, ale zapytam jej na pewno tylko jeszcze nie teraz Mój „chłopak(pisze w cudzysłowie bo nie znoszę tego określenia ale jak ja mam go nazywać?) ma starsze rodzeństwo, wszyscy już mają rodziny, jedni udane inni nie i w tej sytuacji nikt chyba nie wpadł by na pomyśl by na niego naciskać bo różnie się w życiu układa. Wiem ze jego rodzice bardzo mnie lubią, rodzeństwo też, znam bliższa i dalsza rodzinę, wyjeżdżamy przynajmniej raz do roku na jakiś wspólny wyjazd, dzieci mówią do mnie ciociu i doceniam to bo wiem że nie każdy ma tyle szczęścia. Kiedyś na forum jak ktoś mnie pytał co z nami tylko się uśmiechałam a teraz pokazuje ręce i mówię że nic mi się tu na palcu nie świeci więc nie wiem. Raz nas usprawiedliwiam, raz nie. Kiedyś poszliśmy na spotkanie ze znajomymi i narzeczona od 2 dni MOJEGO kolegi zaczęła mojemu K. wymachiwać tym pierścionkiem przed oczami on tego nie zauważył nawet dopiero jak mu powiedziałam, a ona zrobiła to ponownie to powiedział ze rzeczywiście. Ale to zachowanie nie było wymierzone w niego tylko we mnie, żeby mi pokazać ze ona jest lepsza. Nigdy się takimi rzeczami nie przejmowałam ale naprawdę ostatnio to już przechodzi wszelkie granice. Z drugiej jednak strony zdaje sobie sprawę że jemu tez jest ciężko, że on przez te śluby tez jest pod presją, a że z natury jest przekorny to się nie daje, a ja no cóż muszę zaciskać zęby Tyle ze wszyscy są ze sobą 2-3-4 lata a my cóż 6 i nic nie wiadomo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Avril 14th
Na pewno Cię nie zrani, nie powinnaś tak myśleć tak więc myślę, że nie masz się czego obawiać. To pewnie nie tak, że ''on nie wiedział wcześnej kiedy mnie zależało'' Jeśli nie powiedzialaś to on w myślach czytać nie mógł, a jeśli dawałaś znak a on to przepuścił mimochodem to nie dlatego, że Cię nie kocha, tylko dlatego, że nie czuł się gotowy. Tak przynajmniej ja myślę. I w dalszym ciągu uważam, że powinnaś się cieszyć że oboje się kochacie. Źle by było jakbyś nie miała tej świadomości. Jeśli chciałabyś zapoznać się z moją sytuacją to oto link: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=5496318&start=0 Z chęcią przyjęłabym jakąs dobrą kobiecą radę :( mireczkowataaa --- nie uważam żebyśmy powariowały. Nie znasz mojej sytuacji dokładnie. Mój problem jest nieco bardziej rozbudowany bo mój chłopak rozmawiał o wspólnej przyszłości ze mną, chciał ze mną zamieszkać, ale zauważyłam, że panicznie reaguje na rozmowy o oświadczynach. Skoro myśli o mnie na tyle poważnie jak twierdzi, to co mu przeszkadza w jakiejś deklaracji? O to się roznosi. A nie o to, że mam parcie na ślub w młodym wieku. A tak w ogóle to nie jest Tobie głupio, że jesteś wieczną narzeczoną? Zaklepał sobie Ciebie, ale ślubu nie chce bo widocznie ceni sobie tą całą ''WOLNOŚĆ''.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avril 14th
Generalnie niestety wychodzi jacy niektorzy potrafia byc "zyczliwi". Nigdy nie wiesz kto Ci bedzie chcial noge podstawic i uszczypnac w ten czy inny sposob, czy to znajomi czy rodzice. Nie wiem skad sie w ludziach tyle zlosciwosci bierze. Nudza sie moze w swoim wlasnym zyciu i chca poprawic sobie samopoczucie tym jacy to oni sa "lepsi". Ja bym nigdy nie pomyslala zeby kolezance w takiej sytuacji jeszcze dodatkowo noz w plecy wbijac. Jak zareagowal? Bylo mu przykro, ze tak mnie potraktowali, zwlaszcza ze nie byl to pierwszy raz jak takie emocjonalne szantaze sie pojawily. Teraz tez co chwila slysze podobne teksty od rodzicow, ale juz mu nawet nie mowie, bo po co. Sama tez od razu po czyms takim koncze rozmowe, nie bede przeciez dyskutowac, to moje zycie i mam prawo przezyc je jak chce. Co do pokazywania rak, kiedys pojechalismy na romantyczny wypad, siedzimy sobie wieczorkiem w miejscu, ktore znane jest z zareczajacych sie tam par. W pewnym momencie podchodzi do nas pewien mezczyzna sprzedajacy kwiaty zakochanym i pyta sie mojego faceta czemu jeszcze nie mnie nie poprosil o reke tylko tak siedzimy, nie wiem o co mu chodzilo, moze chcial mi sprzedac kwiatka na pocieszenie. Tez tylko mu puste miejsce na palcu pokazalam i wzruszylam ramionami, moj facet uszy po sobie, a oglupialy koles od kwiatkow sie zmyl bez slowa. Teraz to mi sie nawet smieszne wydaje. :P Faktycznie moze Twoj facet ma tez dosyc tych wiecznych aluzji, no ale skoro wiaze z Toba plany na zycie to czemu sie nie wezmie w garsc i raz na zawsze tej gadaniny innych nie ukroci? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avril 14th
Do Avril 14th, przeczytalam Twoj temat i odpisalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ze co?
też chciała bym wiedzieć :) Morze on sobie do końca nie zdaje sprawy z tego jak to na mnie działa, ale już ostatnio mu pokazałam wyraźnie że mnie wcale nie bawią takie sytuacje. Wybieramy prezenty, poświęcamy czas nie chcemy czegoś dawać na odczepnego (bo pieniędzy w kopertach po prostu nie uznajemy) a ja się potem zastanawiam czy mnie ktoś tak poważnie potraktuje i będzie się starał żeby nas uszczęśliwić i w ogóle czy będzie taka okazja. Zresztą męczy mnie już to szczęście innych - nie to żebym była zawistna i im źle życzyła ale co chwila ktoś mnie angażuje w swoje sprawy i przygotowania ślubne a nikt nie myśli o tym jak ja mogę się z tym czuć. Jestem pomocna i chętnie służę radą, tym bardziej że jestem dość zorientowana w temacie ale był już jedna sytuacja że zadzwoniłam do mojego partnera i powiedziałam że mam dość tych ślubów i się popłakałam. Mam pytanie ile masz lat i ile jesteście ze sobą bo jakoś mi to chyba umknęło. Ja też nie mówię o wszystkim typu ten tekst o kontrolowanej wpadce bo kolega by już nie był akceptowany i nasza znajomość zapewne by się bardzo oziębiła... ale też już nie mowie o innych sprawach z tym związanych bo wydaje mi się że to tez wywołuje presje, z drugiej jednak strony z jakiej racji mamy się same męczyć i ich chronić, powinni wiedzieć że jest nam ciężko ale czy takie informacje przyniosły by coś dobrego... nie sądzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avril 14th
Ja mam 28, on prawie 30. Jestesmy para 4,5 roku, mieszkamy razem ponad 4. A ile Twoj wybranek ma lat? Jeszcze jedno mi przychodzi do glowy... Nie mieszkacie razem, ale jaka jest Wasza sytuacja? Studiujecie? Pracujecie? Mieszkacie z rodzicami jeszcze? Bo moze on sie boi, ze nie zarobi na ten slub, nie utrzyma rodziny, nie znajdziecie mieszkania i ogolnie, ze jako maz Cie rozczaruje? Wiesz, kiedy juz nie bedziesz mogla tego czekania wytrzymac, to mozesz mu tez dac do zrozumienia wyrazniej, ze cos jest naprawde nie tak. Zrob sobie kilka dni wolnego od niego (ale bez dramatow, zrywania, stawiania ultimatum, po prostu zajmij sie soba), niech zateskni, zastanowi sie nad sytuacja. A Ty odpocznij, zrelaksuj sie, zapomnij o tym wszystkim. Moze to go troche zmotywuje do dzialania. Gorzej tylko jesli nic nie zrobi, znow zaczniecie sie widywac jak gdyby nigdy nic, a on sie uspokoi, ze widocznie jeszcze troche moze Cie pozwodzic skoro nadal z nim jestes, bo widocznie miarka sie jeszcze nie przebrala. :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×