Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość to_wlasnie_ja

To koniec... Jak to przertwać?

Polecane posty

Gość to_wlasnie_ja

Wiem, że dla was to kolejna taka sama historia... być może nic nie znaczaca, bo ile o tym sie czyta. Jednakże ja takiego uczucia doświadczam pierwszy raz i cicho modlę się do Boga by był moim ostatnim... Jestem naprawdę słabą psychicznie osoba więc jak mam przetrwać odrzucenie, odtrącenie, koniec miłosci, koniec związku ktory przecież mial być na całe życie? Wiem, że powiecie "jesteś mloda" (mam 23 lata) jednak to nie zmienia faktu że jestem nieszczesliwie zakochana do granic możliwości i nie mogę powstrzymać potoku łez. Pewnie chcecie wiedzieć o co w ogóle w tym wszystkim chodzi. W skrócie to brak zrozumienia, brak komunikacji (każde moje słowo, każde najdrobniejsze zwrócenie uwagi jest odebrane jako atak i konsekwencją jest atak złości, nerwów, krzykow) Przez to stwierdziłam że nie mam prawa glosu, nie powinnam wyrazać swojej opinii, uczuć, bo to wszystko od razu zostaje odebrane agresją i wlasnie dzięki temu dziś jestem sama. Miesszkamy razem więc jest podwójnie cięzej, jutro (a wlasciwie juz dzis) wyjezdzam stad i prosze was o rade, jak sobie z tym poradzic, jako pohamowac lzy, jak przetrwac chociaz ten dzien. Bardzo tego potrzebuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ghenekh
mala nie martw sie glowa do gory.Dzis jest beznadziejnie,ale kiedys nadejdzie taki dzien ze z usmiechem na twarzy powiesz ze podjelas dobra decyzje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to_wlasnie_ja
dziekuje kochana za te slowa. niby nie wiele a ja czytajac je od razu poczulam sie malenka odrobinke lepiej. dziekuje, wlasnie tego potrzebowalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani xxxxxxxxxxxx
ja po 8 latach wiem, ze podjelam dobra decyzje...mam meza, 2 letnie dziecko, ale...nadal kocham i jeszcze czasem strasznie tesknie...kocham meza, kocham swoje dziecko- uwielbiam Ją...dorabiamy sie, mamy plany daleko w przod, wiem ze nie przezylabym gdyby ktos mi Jego i/lub Ją zabral, ale...sentyment pozostal...czasem to tak rzeczywiste, ze az sama sie boje tego co moglabym zrobic...ale wybudowalam "mur"...sentyment i uczucia zostaly mimo moich staran.../ nie wszyscy tak maja i obys Ty piekna tak nie miala...glowa do gory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to_wlasnie_ja
Do Pani xxxxx ale jaką dobrą decyzję podjęłać bo nie do końca zrozumiałam... z tego co piszesz to cieszysz się ze masz męza i córeczkę więc jaka to dobra decyzja była 8 lat temu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bumbam
chodziło raczej o to że pani xxxxxxxxx kiedys z kimś była, teraz jest z kimś innym, ale czuje sentyment do osoby z którą była kiedyś, tęskni. Autorko opisz bliżej sytuacje, z doświadczenia wiem że czasem dana decyzja nie jest najwłaściwsza jeśli podejmowana jest pod wpływem emocji. A teraz zdecydowanie jesteś pełna emocji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to_wlasnie_ja
Bumbam, zgadza się jestem pełna emocji, ale to nie ja podjęłam taką a nie inną decyzję. Chodzi o to ze już od jakiegoś czasu praktycznie co 2, 3 dni byly kłotnie.. zawsze z błahego powodu ale kończyły się wielką awanturą i zazwyczaj zawsze moją winą, bo za dużo "gadam".. a ja po prostu zwyczajnie bez emocji, bez groznego tonu w glosie zwrocilam na cos uwage... np. teraz wlasnie na to ze moj ukochany nie zaproponowal mi wyjscia z nim, a sam poszedl do kolegi i jego dzieczyny. wiec stosownym uznalam ze skoro kolega bedzie z dzieczyna a nie nie sam to ja tez powinnam tam byc... ale nie mialam pretensji, nie robilam wyrzutow tylko zwrocilam na to uwage, po ludzku, spokojnie, dodajac ze nie chce sie klocic. i to przelalo czare goryczy, bo jak moge cos takiego w ogole mowic? zreszta to nie pierwszy raz, nie pierwszy raz naszych klotni ale chyba juz ostatni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani xxxxxxxxxxxx
racja zapomnialam dodac ze wczesniej bylam prawie 3 lata z 10 lat starszym facetem- moja pierwsza milosc...kochalam go na zaboj...ale po jakims czasie On zacza mnie ustawiac, oceniac, wyszydzac...na koniec naszego zwiazku zachorowalam na bulimie, 4 lata mi zajelo by z tego wyjsc...zawsze dla niego bylam zbyt luzacko ubrana, zle umalowana, lub wcale, zle wlosy tzn mam loki- wiec powinnam miec proste, zly kolor, zle studia...za gruba mimo ze nosilam rozmiar 38...z bolem serca zostawilam go, tzn powiedzialam to glosno, on mnie zostawil duzo wczesniej, po cichu..bez slow.../ a teraz po 8 latach sie odezwal i lamie mi serce, zabiera dusze...obiecuje...a ja jak mlodka szamocze sie w sobie, wiem ze On sie nie zmienil i sie nie zmieni ale...oj milosc jest glupia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bumbam
Widocznie to co dla Ciebie wydaje się stosowne (czyli w tym wypadku zaproszenie Ciebie na spotkanie) dla niego jest zbędne. (ja się zgadzam z Tobą, że powinnaś zostać zaproszona, żeby była jasność). Jest kilka możliwości takiego zachowania z jego strony: 1. faceci często są niezadowoleni jak się im zwraca uwagę na cokolwiek co im się akurat podoba lub im nie przeszkadza. Nawet jeżeli zwrócimy na to uwagę spokojnym normalnym tonem. Niestety takie zachowanie z faceta trzeba powoli wypleniać, czasem trwa to całe lata. 2. dziewczyna tego chłopaka zabroniła przychodzić twojemu chłopakowi z tobą (znam taki przypadek, mój chłopak miał kiedyś kolegę, którego dziewczyna nawet mnie nie znając zabroniła mnie zapraszać). 3. Szedł do kumpla, a jego dziewczyna go nie obchodziła, chciał sie spotkać z nim, i odpocząć od Ciebie. 4. nie wiem jak jest u was i o co czasem masz pretensje. Czasem zagalopowujemy się z roszczeniami i pretensjami sami tego nie dostrzegając a faceci są na to szczególnie wrażliwi. Jak długo jesteście razem? Pamiętaj że to może być kryzys, jak się nawarstwią wzajemne żale i zaczynacie je z siebie wyrzucać przy każdej okazji, to związek się załamuje. Dobrze zrozumiałam, że to on zerwał i Cie wyrzucił z domu??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to_wlasnie_ja
Pani xxxxxxxxxxxx, pod zadnym pozorem nie probuj z nim utrzymywac zadnego kontaktu, wracac do tego co bylo! i mowie to ja, kobieta ktora pewnie dalalaby wszystko zeby jej dopiero co "byly" sie do niej odezwal. Moja droga nikt nie ma prawa z Ciebie szydzic, mowic jak powinnac sie zachowac, jak malowac, jak ubierac. Albo ktos kocha Ciebie taka jaka jestes albo probuje Cie na sile zmienic dazac do swoich upodoban. Ciesz sie kochana tym, co masz, ze masz meza, dziecko, milosc. Pamietaj ze jestes wartosciowa osoba i nikt nigdy nie ma prawa tefo kwestionować!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trimer_ball
Kluczem do ulgi w cierpieniu przy rozstaniach jest uświadomienie sobie faktu, że wiele osób nam się podoba i spełnia nasze oczekiwania oraz też że my się podobamy wielu osobom. Nie ma czegoś takiego jak "to ten", "to ta". Jednak rozstanie cholernie boli, dlatego że realny dowód, że wcale nie jesteśmy doskonali i nie wszystkim się podobamy na tyle że z nami chcą być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to_wlasnie_ja
Bumbam dobrze zrozumialas, to on zerwal, one chce odpoczac, a w czasie klotni wyszlo ze w ogole najlepiej by bylo jakbym juz wyjechala, nawet taksowka (a moje miasto rodzinne miescie sie 200 km od tego w ktorym jestem). Kochana ja rozumiem to ze faceci nie lubia jak sie im zwraca uwage... Jak szedl do tego kolegi to ten kolego nie mowil ze ma koniecznie przyjsc sam bo sobie nie zyczy czy chociazby nie chce mojego towarzystwa. wiec po prostu powiedzialam mojemu, ze skoro bedzie ten kolega ze swoja dziewczyna, to powinnam i ja przyjsc, po co ma byc jedna para i jeden samotny? ale nie zrobilam z tego powodu awantury, nie zaczelam krzyczec, nie chcialam sie klocic... najlagodniej jak potrafilam wyrazilam swoja opinie ktora zostala odebrana jak atak, jak cos najgorzego, po czym zapadla decyzja o rozstania, przynajmniej na jakis czas z jego inicjatywy. najsmienieszje w tym wszystkim jest fakt ze jakis czas temu on wyrzadzil mi wielka krzywde i nawet wtedy ja nie podjelam decyzji o rozstaniu tylko staralam sie wszystko odbudowac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bumbam
swoją drogą trudno coś doradzić, bo związki to rzecz skomplikowana i zawsze wymaga głębokiej analizy. Ani nie mam odwagi Ci powiedzieć "kończ to" ani nie powiem "nie kończ". Ale widzę, że bardzo kochasz, pytanie czy czujesz że on też kocha równie mocno. Jeśli tak to sądzę że się jutro nie wyprowadzisz, bo on Cie zatrzyma a Ty pewnie skrycie na to liczysz (więc zostaniesz). Fakt, że głownym problemem może być brak komunikacji a i pewnie zmęczenie materiału. Na to zwykle pomaga odpoczynek od siebie nawzajem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to_wlasnie_ja
Trimer_ball piłeczko bardzo mądre slowa, po prostu wlasnie tego potrzebuje! musze mieć sile zeby przetrwac, dziekuje za te pewnie dla Ciebie niepozorne zdanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bumbam
o jakiej krzywdzie mówisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to_wlasnie_ja
Po prostu Pan Y (tak go nazwijmy), zarzekal sie ze nie rozumie, jak ludzie w zwiazku moga sie oszukiwac, jak moga nie rozmawiac, jak nie mowic sobie wszystkiego, ze on by nigdy w zyciu mnie nie oszukal, ze tak nie wolno, ze to wszystko niszczy. Po czym, na slubie mojej siostry (a dokladnie juz na poprawiniach) kiedy to przez chwile go nie bylo a zostawil mi swoja marynarke(bo bylo mi zimno) odkrylam ze w kieszeni chowa trawke.. chociaz mowil ze on juz nie bedzie palil bo po co skoro juz tak dlugo nie palic, ze jesli by bardzo tego chcial to by mi powiedzial... a tu takie cos... sam to zalatwil, sam do tego dazyl... to bylo straszne uderzeni dla mnie.. osoba ktorej tak bardzo ufalam zawiodla to zaufanie. to boli bardziej kiedy wiem ze ja nigdy bym go nie oszukala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to_wlasnie_ja
po prostu tak bardzo mnie zmylil, tak czesto mi powtarzal ze wie ze tego nie akceptuje i tym bardziej nie ma zamiaru robic tego na przekor mnie.. a tu takie cos i to na poprawinach mojej siostry, ona dopiero co wziela slub, kazdy byl szczesliwy, nic wiecej nie bylo nam potrzebne! ale on wolal przypodobac sie kolegom i zaltwic co nie co chociaz wie czym to grozi (nie chodzi tu juz o mnie, sam ma wyrok w zawieszeniu);tak bardzo mnie to zabolalo ale mimo wszystko dawalam z siebie najwiecej ile moge. po czym on po kolejnej klotni stwierdzil ze ma dosc... tego ze sam reaguje agrsesja na wszystko. Ja wiem ze nie moge z nim byc bo nic z tego nie wyjdzie. tylko ze to tak cholernie boli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to_wlasnie_ja
boże moj czemu jestem taka slaba, czemu nie moge pohamowac tych lez, na razie niczego wiecej nie wymagam, po prostu chce przestac plakac. musze przeciez wyjsc, dotrzec na dworzec, przesiedziec swoje w autobusie, nie moge ciagle plakac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martajajestem
moze pocieszy Cie to co powiem. Czujesz teraz ból i pewnie jestes przekonana ze to nigdy nie minie. A ja ostatnio przeczytalam ze naukowcy zbadali dokladnie mozgi osob cierpiacych po rozstaniu i okazalo sie ze bol mija po 5-10tygodni. wiec na swieta powinnas byc juz spowotem w swiecie zywych:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bumbam
jezu napisałam sie tyle i mi sie wszystko skasowało, chyba padne :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bumbam
czy jest mozliwy kontakt z tobą teraz np. na gadu? byłoby wygodniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trimer_ball
Takie właśnie uświadomienie sobie, że osoba kochana przez nas robi nam swobodnie rzeczy, które my byśmy nigdy przeciw niej nie zrobili jest jednym z cięższych ciosów jakie nas dotyka przy rozstaniach. Człowiek czuje się wtedy jakims idealistycznym naiwniakiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bumbam
trzeba też poznać trochę psychikę facetów, dla nich niektóre kłamstwa nie są czymś strasznym, służą tylko im i w założeniu mają się nie wydać. Rzeczony pan Y chciał przed dziewczyną wyjść na gościa co to nie popala, żeby dobrze wypaść w jej oczach, ale miał raz ochotę i stwierdził, że nie zaszkodzi a mówić dziewczynie nie musi bo po co, jeszcze zabierze, pokręci nosem, obrazi się albo skrytykuje, zacznie sie gadanie "po co ci to". Jak on sobie to wyobrazi, to woli zaryzykowac zapalenie w tajemnicy licząc że sie nie wyda. Dla nich KŁAMSTWA to tylko kłamstwa przez duże K, czyli taki poczciwiec nie zdradzi, nie zacznie związku na boku itd, ale np. w tajemnicy popije z kumplem, albo spotka sie ze starą znajomą (to tylko przykłady). Wielu ma też przekonanie, że NIE MÓWIENIE o czyms to nie to samo co kłamstwo (to mnie bawi najbardziej). Ja sama wielokrotnie sie dowieadywalam o czyms dopiero zadając pytania. Z tym ze były to pierdoly, ktore powodują niezadowolenie, chwile napięcie, minimalny spadek zaufania, żal, a pózniej te uczucia stopniowo znikają. Nie zostaje zadra jak np, po zdradzie. Ja ich nie usprawiedliwiam, ale sama czasem mam swoje małe tajemnice, chociaz zdecydowanie rzadko i naprawde to są pierdoly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to_wlasnie_ja
Trimer_ball podnioslas mnie na duchu, ile bym dala zeby za 5-10 tyg czuc sie o niebo lepiej nie teraz! Bumbam kochana, ja dokladnie rozumiem o co chodzi w tych klamstewkach, tylko ze ja przeciez zawsze staralam sie na spokojnie, tylko wyjasnic, tylko zauwazyc, i zawsze byla potem wielka awantura, i ostatnie stwierdzenie ze on nie jest po to w zwiazku zeby sie katowac.. bo przeciez to JA, bo to wszystko MOJA wina, to bol, to bardzo boli... to boli tak ze nie moge przestac plakac.. nie tylko to, takze slowa ze powinnam wyjechac jak najszybciej, zebym w zyciu nie liczyla ze bedzie mnie prosil bym wrocila, ze jestem jebnieta, ze po co w ogole zaczynam mowic bo mnie boli, ze jestem smieszna ze chcialam wazne sprawy o naszym zwiazku poruszac o 2 w nocy 2 dni wczesniej... to przeciez zawsze wszystko ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to_wlasnie_ja
marta_jestem poczatkowe zdania poprzedniego postu mialy byc do Ciebie :) a timer_ball dziekuje ze tak madre zdania wypowiada, rzeczywiscie to straszne kiedy czlowiek dowiaduje sie co wyrzadzila mu ukochana osoba wiedzac ze sam NIGDY by tego nie zroibl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bumbam
moj facet jest troche podobny, dlatego Cię rozumiem. Nie lubi jak zaczynam jakąś rozmowe po nocach i np. nie skupi sie na powadze sytuacji tylko gada o zostawieniu tego do rana, a rano juz nie pamieta i jest dla niego wszystko ok. Poza tym my tez z dwoch innych miast, bardzo oddalonych od siebie. Najpierw związek na odleglosc, potem mieszkanie w jego miescie potem w moim. raz tez postanowil mnie wywalić :D oczywiście spakowałam się i już mialam wychodzić, złapał mnie za reke i powiedział że nie wypuści. Widocznie taki mają trudny charakter, który trzeba temperować. Ja temperuje juz charakter mojego od przeszło 6 lat i nadal nie jest doskonale. Ale kocham i uznałam ze i tak nie dam rady bez niego, wiec dołoże starań żeby troche zrozumiał moje uczucia. Ważne jest też zorientować się, że faceci wiele rzeczy które my kobiety widzimy jako "ogromnie problematyczne" uważają za wręcz nieważne. Dla nich pewne problemy nie istnieją, to my robimy z nich problem. Jednak ja już mojemu udowodniłam, że dla niego też wiele rzeczy może być problemem (wiesz, oko za oko). Wtedy zaczął bardziej rozumieć. Nam się może wydawać że wcale tak wiele nie wymagamy, ale dla faceta przesadą jest wymaganie żeby opuszczał deskę lub nie zostawiał wszędzie brudnych skarpet. (3 lata pracowałam nad pierwszym, do dziś tak do konca nie pozbyłam się drugiego, ale zaczęłam osiągać lepsze efekty przy zostawianiu moich brudnych skarpet na jego poduszce). U mnie takie kłotnie to nie jest do konca tak ze ja o cos spokojnie a on nerwowo. Raczej sekwencja wygląda tak: ja spokojnie prosze on spokojnie olewa ja bardziej nerwowo prosze on spokojnie olewa zaczynam sie wkurwiac jego obojętnością, podnosze głos on nadal olewa i tu zwykle przestaje sie do niego odzywac łamane przez robie mu w czymś na złość pozniej jest albo zgoda, albo mała wojna, to zależy oboje mamy w sumie trudne charaktery

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalilam
Graj w mmorpgi-zapomnisz o całym świecie- gwarantuję :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to_wlasnie_ja
Bumbam bardzo madrze mowisz. Tylko powiem Ci moja droga ze ja olewam te brudne skarpetki, ta deske klozetowa, czy inne takie podobne rzeczy. Wlasnie taka jestem, ze nie przeszkadzaja mi takie drobiazgi, nie chce sie o nie klocic, nie chce wytykac. Tylko widzisz, ja po prostu zwrocilam uwage Mu, ale z Nim jest o wiele inaczej niz z Twoim... On nie olewa, on po prostu predzej zacznie sie awanturowac a jak ktos zacznie na mnie krzyczec to i ja zaczynam krzyczec bo nie moge zniesc tej niesprawiedliwosci i tego obarczania mnie wszystkim. I gratuluje Ci ze tak dlugo wytrzymalas, widac ze mimo wszystko jestescie sobie pisani, potraficie sie dogadac, byc ze soba. A u mnie to calkiem inna historia, skoro on chce rozstania, na jakis czas to watpie zeby cos z tego wyszlo.. tym bardziej ze ja juz czuje sie skopana i odrzucona wiec prosze powiedzcie mi ze mam racje iz w nigdy przeninigdy nie powinnam nikogo namwiac by ze mna byl!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rrrum
Olej go albo się pogódź z losem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bumbam
Wiesz, z tymi skarpetami to przykład. Ale sądzę że jakbyś przed pójściem spać znalazła czarną od brudu skarpete obok głowy, to byłoby głupie nie zwrócić na to uwagi. No ale nieważne :D Mój różnie reaguje, ja właśnie rzadko mu na cos zwracam uwage wiec dlatego olewa, może gdybym robiła to częściej zacząłby być przewrażliwiony i by od razu dochodziło do awantur. Zresztą to też zależy od jego nastroju. W każdym razie jeśli twój jest szczególnie nerwowy, to niewiele można na to poradzić, albo żeby coś na to poradzić trzeba dojść z czego to wynika. no i absolutnie nie namawiaj go na bycie z Tobą. Zagrywka w stylu wyprowadz się, nie zawsze jest na poważnie. Uważam, że on Ci sie nie pozwoli wyprowadzić tylko tak nagadał w nerwach. No chyba że się mylę, bo w zasadzie przecież go nie znam. Powiedz mi jak to jest jak się godzicie? Co wtedy mówicie? Dochodzicie do porozumienia? Na pewno mu mowilas ze nerwowo reaguje na twoje prośby/pytania/problemy i pytałaś czemu tak jest, co Ci wtedy odpowiedział? W ogóle czujesz że on Cię kocha? Co Ty w nim kochasz? Jest w nim coś dobrego? I jak długo już jesteście razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×