Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość elena_215_

niesamowite historie miłosne z życia wzięte

Polecane posty

Gość cg
kazdy czlowiek ma ciekawe zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elena_215_
> pasi- konik - taki temat założyłam z czystej ciekawości... słyszałam o kilku historiach, w których wydawało się że nic już nie będzie ze związku, bo ludzie stracili kontakt, bo się pokłócili, bo u jednej osoby niby uczucie wygasło, a później okazywało się że miłość jest silniejsza, że uczucie zwyciężyło mimo wszystko;). No i postanowiłam sprawdzić jak to z tym jest na większą skalę - jakby nie było forum ma wielu odbiorców;). Sama też kogoś bardzo kochałam ale nasze drogi się rozeszły - to jest kolejny powód mojego zainteresowania takim tematem. Czekam na ciąg dalszy Twojej historii. Cieszę się, że ten temat tak się rozwinął i piszcie dalej o swoich niesamowitych przeżyciach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elena_215_
up dzielcie się swoimi przeżyciami i dajcie wiarę innym w niesamowite rozwiązania jakie zsyła nam los ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pasi-konik
elena ! - ciesze sie ze czekasz ,troche bylam zajeta a troche ten moj lap ,nie jestem mocna w tym - jak nie chce zalapac,nie wiem co robic gdy nie ma zasiegu , albo slabiutki ,zapewniam ze moja historia jest ciekawa i -prawdziwa ! a nikt jej jeszcze nie poznal -no poza nami .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elena_215_
To czekam na tą Twoją historię i na wszystkie inne :). Udowodnijcie mi i wszystkim innym, że życie może być na prawdę zaskakujące, że mimo chwil smutku i poczucia bezsilności, w końcu los daje nam nadzieję na zmiany (nie raz nieprawdopodobne) i obdarowuje radością ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odbija mi powqoli
no wlasnie ja zalozylam pr\zed sekunda topik ze sie chybaq zakochalam w 17 latku a ja mam 29! Czuje sie jak nowo narodzona, wypatruje go kiedy przyjd\zie a jak juz jest,,,,, OH MY GOD,. chce mi sie wyc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doświadczona_zupełnie..
Też mam bardzo fajną przygodę miłosną ;) Otóż.. jako 20 latka, w głowie miałam tylko i wyłącznie imprezy, kluby, kolegów, koleżanki, tak jak chyba co 2 osoba w tym wieku ;) Nawet nie myślałam o ustatkowaniu się i o związku. Byłam szalona i spontaniczna. Dokładnie 2 lata temu jak co czwartek wówczas wybrałam się na imprezę (imprezy studenckie i te sprawy). Pech chciał, że na imprezę wybrała się też jedna moja koleżanka, która upatrzyła sobie we mnie super przyjaciółkę i męczyła mnie całą noc swoimi zwierzeniami.. Byłam zła, bo przyszłam się bawić, a nie koniecznie słuchać jej smętów.. no ale cóż.. W końcu w środku nocy udało mi się od niej wyzwolić i poszłyśmy na parkiet potańczyć ;) Tamtej nocy tańczyłam z 3 naprawdę przystojnymi mężczyznami.. jednak, nagle odbił mnie wysoki, dobrze zbudowany chłopak, początkowo nie widziałam jego rysów twarzy dokładnie..ale coś mnie wtedy jakby się we mnie zapaliło.. Jakbym poczuła bardzo duży błysk światła, nie wiem skąd, bo na parkiecie akurat było ciemno ;D I tak tańczyliśmy 4 godziny , hehe.. on opowiedział mi, że ukrywa się przed koleżanką, która na domówce uczepiła się go i opowiadała mu o swoim beznadziejnym życiu, od razu zachciało mi się śmiać, bo miałam taką samą sytuację ;D no i tak ukrywaliśmy się razem przed naszymi trujkami ;D hehe Później spotkaliśmy się jeszcze kilka razy, po czym on powiedział mi że jestem super i że fajnie się rozmawia.. ale on już od dłuższego czasu zaangażowany jest w inną znajomość. Zrozumiałam to i nawet wcale mnie to nie zdziwiło, bo nigdy w życiu nie wierzyłam, że miłość można spotkać na takich klubach.. nie wiem dlaczego tak myślałam, ale takie miałam przekonanie i już. Później przez okres pół roku, bardzo się zaprzyjaźniliśmy i ciągle starałam mu się doradzać, co ma zrobić i jak się zachować z tamtą dziewczyną. Były to czysto koleżeńskie relacje, postawione jasno i wyraźnie. Ja w tym czasie też spotykałam się z pewnym chłopakiem, który zaczął mi się podobać. I tak doradzaliśmy sobie i rozmawialiśmy na prawdę bardzo szczerze i z każdym szczegółem o wszystkim. Poczułam, że nigdy z żadnym mężczyzną aż tak dobrze się nie dogadywałam i cieszyłam się , że mam takiego przyjaciela. Aż w końcu przyszedł czas jego urodzin, na które zaprosił mnie z kolegą, z którym się od dawna spotykałam ;) Niestety, wyszło tak że jemu coś wypadło i poszłam sama ;) Kiedy dojechałam na jego osiedle wyszedł po mnie przed blok i powiedział, że ma plan i prosił mnie żebym mu pomogła ;D Mianowicie, chciał wyrwać tamtą dziewczynę już tak na poważnie. Ona była bardzo niedostępna i jej instynkt odzywał się tylko wtedy, kiedy czuła zagrożenie.. i niestety na prawdę tak było. Dlatego mieliśmy udawać, że coś Nas łączy, po to aby wzbudzić w niej zazdrość. Pomyślałam, że nic nie mam do stracenia i że może być to na prawdę ciekawe hehe ;D No i słuchajcie.. jak weszliśmy impreza już była rozkręcona na maksa.. ;D Wtedy on zaczął mnie gdzieś tam przytulać, głaskać no i tak generalnie udawaliśmy, że ze sobą kręcimy.. wszystko oczywiście pod kontrolą. Po około 2 godzinach, dziewczyna o którą się starał nagle zwróciła na niego uwagę, zgodnie z naszymi założeniami. Wtedy już wiedziałam, że cel został osiągnięty i się wycofałam ;) Widziałam, że zaczęli razem kręcić, a ja poszłam się bawić z koleżankami, które między czasie poznałam. Po około godzinie, zrobiło mi się dziwnie smutno, tak jakbym odczuła faktycznie jego brak i tego że go ie ma obok. Oczywiście, nie mogłam dać po sobie tego poznać. No i tak, wypiłam jedno piwo, drugie piwo i ogółem było fajnie ;) Nagle poczułam, że ktoś od tyłu mnie przytula.. to był on. Poprosił mnie o rozmowę i poszliśmy na mały spacer alejką parku, niedaleko jego domu. Wtedy powiedział mi, że poczuł coś do mnie bardzo silnego, że w momencie kiedy chciał kręcić z tamtą, nie dał rady.. cały czas patrzył na to gdzie jestem i co robię.. Mówił, że kocha patrzeć jak się uśmiecham.. że uwielbia ze mną rozmawiać.. że jestem dla niego najlepszą przyjaciółką i kumplem w jednym. I, że dzisiaj dopiero zrozumiał, że miał przy sobie skarb a starał się o jakieś pomyje.. Zrobiło mi się gorąco...poczułam coś niesamowitego... wtedy pierwszy raz się pocałowaliśmy ;) Teraz mijają prawie dwa lata jak jesteśmy razem, Każdy uważa nas za idealną parę. Prawie w ogóle się ie kłócimy, ciągle rozmawiamy o wszystkim, kochamy się bezgranicznie.. no i mieszkamy razem ;) W przyszłym roku planujemy ślub ;) On jest najpiękniejszym darem, jaki dostałam od życia, losu i Boga. Dziękuje za to każdego dnia. Jestem z miłością mojego życia. Życzę Wam tego samego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dżennifer
wspaniala historia dosawiadczona...... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miczka_7
Byłam w związku na odległość. Kochaliśmy się bardzo. Był zwariowaną duszą towarzystwa, nie brał nic na poważnie, to ja odkryłam w nim dojrzałego mężczyznę. Odwiedzaliśmy się wzajemnie, ale miałam przeczucie, że zaczyna się coś psuć. Miał do mnie przyjechać, nie przyjechał. Na następne spotkanie także wymyślił wymówkę, więc już dość długo się nie widzieliśmy. Nie wiedziałam co się stało, byłam zawiedziona. Mieliśmy iść wtedy razem na imprezę do mojego znajomego. Stwierdziłam, że przez niego nie będę siedzieć w domu, poszłam tam sama. I poznałam pewnego chłopaka, bawiliśmy się i rozmawialiśmy całą noc, a ja wciąż pamiętałam o moim chłopaku. Czułam się niesamowicie przy nowopoznanym M, całkiem inaczej niż przy swoim, lepiej i swobodniej. Pokłóciłam się z moim chłopakiem przez telefon, nie odzywałam się do niego. Jak później się okazało była to nasza ostatnia rozmowa, nie było sensu przyjeżdżać do siebie po to, aby zerwać. Przepłakałam wiele nocy, pocieszał mnie M. Bałam się jakiegokolwiek związku, nie chciałam przeżywać tego drugi raz. Spotykaliśmy się i poczułam, że M to jest właśnie ten. Był bardzo ostrożny i nie spieszył się, dał mi czas. Jesteśmy razem do dzisiaj. Najlepszem lekarstwem na nieszczęśliwą miłość jest nowa miłość!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nononononononnono
up Opowiedzcie coś jeszcze jak znacie jakieś takie historie, przyjemnie się czyta gdy w życiu niedobór czułości ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iskiereczka*
pod orange bedzie lepiej i bez - piękne. I dziękuję z całego serca za iskierke nadziei której tak bardzo mi teraz trzeba. Dużo szcześcia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezperspect
ta historia nie ma zakończenia.. Byłem w kinie na spotkaniu ze znajomymi, przyjechałem do miasta (jednego z trzech), skąd jest moja miłość. Przypomniały mi się razem spędzone chwile, każda ulica wywoływała u mnie fale wspomnień i uczuć. Po kinie poszliśmy do knajpki, a później się rozeszliśmy. Postanowiłem jeszcze nie wracać i pójść nad morze na wieczorny spacer. Poczułem się jak 7 lat temu, gdy przyjechałem tam w wakacje przed klasą maturalną udowodnić sobie, że zarobię pierwsze pieniądze. Po pracy zawsze szedłem na brzeg i czułem, że moje życie toczy się w dobrą stronę. Stałem tam wczoraj i poprosiłem Boga, żeby spełnił moje marzenia. Że chciałbym być z Moją miłością, że nie ma nieodpowiednich marzeń, bardzo zapragnąłem tego, czego chcę. Wiał wiatr, morze było spokojne. Na brzegu stoi kawiarenka, w której wiedziałem, że pracuje jej brat, choć go nie znam, ale wiem jak wygląda. Spojrzałem przez okna. Siedziało tam mnóstwo ludzi, wszyscy w dobrych humorach, cieszyli się wspólnymi chwilami spędzonymi w gronie znajomych w drugi dzień świąt. Byłem zaciekawiony tym co dzieje się w środku: paliły się małe świeczki, było słychać śmiech i muzykę, a obsługa przyjmowała kolejne zamówienia. Pomyślałem sobie, że jest już późno i Ci ludzie są jakby za szybą i postanowiłem wracać. Po czasie jednak coś mnie tknęło i wróciłem tam. Stałem jeszcze tak chwilę i zdecydowałem się wejść. Podszedłem do baru i... z zaskoczenia oddaliłem się kilka kroków, by pozostać niezauważony za szybko..stała tam Moja Miłość, z koleżanką, zamawiały coś przy barze. wiedziałem, że mnie zauważy, więc spokojnie siedziałem na barowym krzesełku i czekałem co dalej. Serce troszkę przyspieszyło. Gdy zamówienie zostało ukończone minęliśmy się. Wtedy zobaczyła mnie i uśmiechając się powiedzieliśmy sobie "cześć". Poszła usiąść do kogoś dalej, ja zamówiłem kawę i usiadłem przy stoliku niedaleko baru w tym samym rzędzie, ale w dużej odległości od niewidzianego przeze mnie stolika. Siedziałem tam i rozglądałem się obserwując ludzi, jak śmieją się, cieszą, opowiadają sobie różne historie. Nad sufitem zawieszone były Okręty, części wyposażenia statków i liny okrętowe. Było nawet " Bocianie Gniazdo" ze schodkami prowadzącymi do stolika. Później przeszła koło rzędu w którym są nasze stoliki jedna z jej koleżanek i mijając mój stolik, który stoi w tym rzędzie udała się w stronę toalety. Koleżanki Mojej Miłości widziałem może raz w życiu dawno, więc nawet nie wiem, czy mnie pamiętają.Po jakimś czasie mijała ten rząd Moja Miłość i jej koleżanka, szły do baru coś zamówić. Wydawało mi się, że gdy odwracam głowę już ktoś na mnie patrzył i ja odwracałem ją z powrotem w kubek kawy. Kolejny raz po czasie kolejna koleżanka szła w stronę baru z telefonem. Skończyła chyba rozmawiać i wróciła. Z minuty na minutę wiedziałem, że ta chwila minie i każdy z nas pójdzie w swoją stronę, ale Ta chwila kiedy jeszcze się to nie stało trwa TERAZ, że tu i teraz coś się dzieje. Zacząłem się zastanawiać co mam dalej zrobić. Że marnuje tu czas i nie mam pojęcia co robić, sekundy mijają. W myślach powiedziałem: Boże co ja mam dalej robić, w końcu dajesz mi kolejną okazję, spotkałeś nas, ale co ja mam z tym zrobić dalej? Nie miałem pojęcia, ale pomyślałem sobie, że napiszę na kartce życzenie. Ale nie miałem kartki i długopisu. Poszedłem więc po to do barmana. Usiadłem i zacząłem pisać modlitwę - życzenie. Zacząłem punktować i napisałem: "Boże, nie wiem dlaczego spotykam tą niewiastę, ale chciałbym z nią porozmawiać, kocham ją, chciałbym, żeby lubiła mnie tak bardzo jak ja ja lubię i chciałbym, żeby się mnie nie bała". Siedziałem jeszcze przez chwilę i zobaczyłem w oddali, że One wstają i szykują się do wyjścia, ubierają kurtki. Poczułem, że chyba muszę na chwilę stąd zniknąć i pierwsze co mi przyszło na myśl, to pójście do toalety. Przerwałem pisanie, położyłem długopis na kartce, wstałem od stolika i poszedłem - po drodze myląc prawie toalety. Dwóch ludzi w moim wieku zwróciło mi uwagę, że chyba wchodzę nie do tej, ucięliśmy sobie żart z tej sytuacji i udałem się do właściwej. Gdy wyszedłem, spojrzałem wgłąb sali i widziałem, że już Ich nie ma. Podszedłem do swojego stolika i wtedy zatrzymałem się na chwilę. Zdębiałem. Zobaczyłem, że ta kartka zniknęła! Został tylko długopis.Przeszła przeze mnie fala zmieszania, zawstydzenia i zaskoczenia. Poczułem się jak chłopiec z podstawówki przyłapany na szczenięcym wyznaniu. Nie wiedziałem jednak, kto został adresatem kartki. Chwilę tak stałem, przeszedłem się po sali rozglądając się za ludźmi i za tymi dziewczynami i, ale nie spotkałem ich i wyszedłem. Moja wyobraźnia zaczęła pracować. pomyślałem sobie. "Albo ktoś jest lekko zmieszany, bo wziął sobie moją kartkę i zaskoczył się treścią, albo odebrała Ją osoba, która była częścią marzenia...i też może być zaskoczona". Udałem się w stronę centrum, po drodze mijając jedną z koleżanek, która stała, trzymając w ręku telefon i coś mówiąc do niego. Po chwili daleko za moimi plecami usłyszałem jak dołączyła do nich reszta. Nie odwracałem się. Raz po raz słyszałem co głośniejsze zachowanie, przeszedłem przez skrzyżowanie, przecinając duży parking oraz spoglądając się w okna stojącego obok domu Mojej Miłości i zniknąłem za rogiem będącego obok centrum handlowego. Odgłosy ustały. Szedłem chwilę po czym postanowiłem wrócić się do kawiarni ciekaw losu mojej kartki. Wchodząc rozejrzałem się raz jeszcze po sali, podszedłem do barmana pytając się, czy On lub inni nie widzieli mojej kartki, którą mi podawał . Powiedział, ze jej nie widział. Spytał się też innych. Oni też powiedzieli, że nie. Zdziwiłem się tym i wyszedłem raz jeszcze z kawiarni udając się w stronę kolejki podmiejskiej z dziwnym poczuciem i wnioskiem "uważaj, czego sobie życzysz, bo ktoś może to przeczytać." tylko kto?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama na włassne życzenie
22 grudzień 2009 r. Jestem w ciąży. Ale zacznę od początku. Znaliśmy się od zawsze. Szkoła podstawowa, liceum, potem studia. Parą zaczęliśmy być w ogólniaku. Takie tam przytulanki, całusy. Jak to para n początku. Po maturze zaczęliśmy studia. On na Polibudzie ja na SGH. Wszystko normalnie. Po zajęciach u niego, albo u mnie. Któregoś dnia postanowiliśmy wynająć kawalerkę. Ale jego rodzice zrobili nam prezent. Było mieszkanie jego babci . Więc babcia na jego miejsce a my na swoim. Już inaczej wszystko zaczęło wyglądać. On pracował, żeby utrzymać nas przez czas studiów. Ja coś tam dorywczo łapałam jako hostessa. Jakoś szło i to całkiem nieźle. Po studiach on starał się o stypendium w Stanach i czekał na odpowiedź. Ja zaczęłam szukać pracy i coś znalazłam. Jakoś tam drapałam się w górę i po dwóch latach zostałam szefową. Zbliżały się święta. Kiepsko się czułam. Nudności zmiany nastrojów. Kupiłam test ciążowy i... SZOK. Poszłam do lekarza. Badanie moczu, fotel ginekologiczny "wiatrak". Pani doktór popatrzyła, pomruczała i.... Jest pani w drugim miesiącu. Gratuluję. Proszę zapisać się na kolejne badanie itp. W wigilię byliśmy razem z moją mamą u jego rodziców. Mieliśmy dla siebie wiadomości. Ja swoją znałam. Co on miał mi powiedzieć ? Po życzeniach do stołu. Rybka, śledzik, sałatka, barszczyk. Po wigilii już chciałam powiedzieć ale on mnie ubiegł. Dostałem stypendium w Stanach. Wyjazd zaraz po świętach. Świat mi się zwalił na głowę. Zamurowało mnie. Wybiegłam od nich bez słowa ze łzami w oczach. Wpadłam do domu, zabrałam trochę ciuchów i wyjechałam do siostry ciotecznej. Zadekowałam się tam coś ze trzy tygodnie. Po świętach do pracy i w międzyczasie szukałam jakiegoś lokum. Do naszego domu, ani do matki nie chciałam wracać. Po dwóch miesiącach jak już brzuszek był widoczny pojechałam do mamy. Zaczęła o nim mówić. Wykrzyczałam, ze nie chcę o nim słyszeć. Że jak zacznie cokolwiek to już się z nią nie spotkam. Przestała. 10 Lipca 2010 Urodziłam synka. Mama pomagała mi dosyć dużo. To ona pokazała mi jak się obchodzić z maluchem. Jak byłam w pracy mama zajmowała się dzieckiem. Kiedyś spróbowała znowu. Może ojciec powinien się dowiedzieć. Ucięłam temat jednym słowem. I tak minęło 2 lata. Zaczął się koło mnie kręcić jakiś facet. Tak niby przypadkowe spotkania. Czasem nawet w markecie. Pomagał mi zakupy wsadzić do samochodu. Czasem odprowadzał mnie do domu. Trwało to tak ze dwa miesiące. Facet niby dyskretnie, ale narzucał mi swoją obecność. Kiedyś zaczął mi proponować spotkanie, jakąś kawę, albo kino. No i któregoś dnia pomyślałam, a co tam. Zobaczymy. 15 marzec 2013 r Umówiliśmy się w kawiarni. Zdążyłam tylko usiąść. Nagle słyszę za sobą jego głos. Dzień dobry, nie przeszkadzam ? Zerwałam się jak oparzona i nie mogłam uwierzyć. On. cały mój koszmar. Moje utrapienie i zmarnowane trzy lata. Poryczałam się i zaczęłam go okładać pięściami. A on nic. Stał i czekał aż ja skończę się wyżywać na nim. Zostawiłam tamtego fagasa i poszliśmy do mamy. Tam cały cyrk. Okazało się że on pisał do mnie po dwa listy tygodniowo. Mama chowała je do pudełek. Jakieś trzy tygodnie wcześniej napisała do niego o wszystkim. O dziecku, o tym jak sobie radzę i nie radzę. I o tym facecie co się koło mnie kręcił też. Wiedział gdzie i o której się umówiłam od mamy. Musi wracać do Stanów bo podpisał kontrakt na 4 lata. Po roku stażu jeszcze cztery to razem 5. Ja mam się zastanowić jak sobie to wszystko wyobrażam i mam dać mu odpowiedź. On rozumie tylko jedno. W ciąży za mnie myślały hormony. Ale po urodzeniu miałam czas pomyśleć rozsądnie. Według niego tego rozsądku zabrakło. On nie wie co ma myśleć o mnie. To ja mam się zastanowić i dać mu odpowiedź. Po jego wyjeździe czytałam te listy. Jest ich ponad czterysta pięćdziesiąt. Siedzę czytam i ryczę. W pierwszej kopercie jest list i niezrealizowany bilet do Stanów z możliwością przebukowania na dogodny dla mnie termin. Dochodzę do jednego wniosku. Sama sobie ukradłam trzy lata życia. Kocham go. Wiem że go będę kochała. Jak mam powiedzieć żeby mi wybaczył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość domarlena1895
naprawde cie to ciekawi? to ci opowiem swoja... a co nie bede gorsza od innych, chociaz sie wygadam, to historia niestety bez happy endu:( jestem mezatka, niestety nie uklada nam sie w zyciu zwiazalam sie z nim bo zaszlam w ciaze i na rodzicow nie moglam liczyc:( jakos pare lat zlecialo, poszlam do pracy tam poznalam faceta...przystojny, dowcipny, slodki:)...wiadomo naasze relacje byly czysto formalne, pozniej zaczal sie niewinny flirt:). Nie moge nazwac tego romansem ale ta znajomosc byla bardzo burzliwa, nieraz na siebie nakrzyczelismy, bylismy mili itd az w koncu przypadek chcial ze wymienilismy sie numerami i jakos zaczelismy pisac ze soba smsy, a wiadomo ze teraz przez esy latwiej sie wygadac, poznac... Kiedy spotkalismy sie w pracy raz postanowilam skorzystac i przytulilam sie do niego... zaluje do dzis ze odwrocilam glowe kiedy chcial mnie pocalowac:( pamietam jak sie wtulil do mnie mocno, jego rece dotykajace moje plecy (ja glupia chcialam byc fair wobec meza no i chlopak byl mlodszy o 3 lata) tak bym chciala zeby znow mnie przytulil z takim uczuciem.... niestety to sie nie stanie nigdy bo 3 dni pozniej powiedzial ze jedzie do Niemiec, nie spotkalismy sie bo nie bylo kiedy:( powiedzial ze jak bede chciala z nim byc to zostanie, musialam mu odmowic bo nie chcialam wciagac go w moje zycie, dzieci, zreszta balabym sie zostawic meza, stabilne zycie... i koniec, teraz piszemy ze soba na portalu spolecznosciowym on pisze ze jak tylko zechce to wroci... chcialabym ale boje sie... wiec nic z tego nie wyjdzie, ogladam jego zdjecia, mysle o nim, wspominam... nic wiecej na nic nie moge liczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz kto :) ee34hhghgb
ee to sa piękne chwile ,tak jak z Nia z żadna inna sie nie poczuję , te ograszki, rozgrzane serce na maxa eee , kiedy tylko sie ukazuje na horyzoncie człowiekowi nogi miękną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość domarlena1895
i te motylki w brzuchu, to czekanie az sie go zobaczy...jakiez to bylo cudowne:) teraz to jedynie moge cobie powspominac:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sara_sandra
Żyła kiedyś dziewczyna, która czuła sie gorsza od innych, ponieważ była niewidoma. Bała się kochać ludzi poza jednym facetem. Był zawsze przy niej. Pewnego razu powiedziała mu : "Gdy tylko będę mogła zobaczyć świat, poślubię Cię". Pewnego dnia, ktoś ofiarował jej parę oczu. Gdy zdjęła bandaże, cieszyła się, że może zobaczyć wszystko wliczając w to jej chłopaka. Zapytał ją: " Ponieważ możesz zobaczyć teraz wszystko w około, wyjdziesz za mnie?" Dziewczyna spojrzała na niego i zobaczyła że nie posiada oczu. Widok jego zamkniętych powiek wstrząsną ją. Nie spodziewała się tego. Myśl, że on nigdy jej nie zobaczy, była dla niej nie do zniesienia - odrzuciła zaręczyny. Widziała jak jej chłopak wychodził z pomieszczenia a z powiek lał się strumień łez. Za jakiś czas otrzymała wiadomość : "Jak tam Twoje oczy moja Kochana? Chciałbym, żebyś wiedziała, że kiedyś należały do mnie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem co robic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bardzo mi sie podobal jeden chlopak.ale znalam go tylko z widzenia.on sie nie ozenil.ja niestety wyszlam za maz za innego i pozniej tego zalowalam.po kilku latach ten chlopak zginal w wypadku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
piszcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
xxx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja zapraszam na mój nowopowstały blog: zabicmotyle.eu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam męża a on żonę i dziecko, oszukalismy przeznaczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawe ile jest czy było par poznanych na tym forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To było w liceum. Cały czas mialam pod górke. Byłam nielubiana nie to co Wojti. On był obiektem westchnień kaźdej z mojej klasy. Pech chciał źe mielismy łączony wf. Nasz naucyciel powiedział ze od dzisiaj zamiast normalnego wf ja i wojti mamy taniec. Pomyslałam ze super bo pewnie solo a kocham taniec. Ale okazało sie że taniec towarzyski. Na poczatku pelen profesjonalizm. Wiecie wsystko typowo bez uczuc. Same kroki, układy itp. Potem było trudniej bo odkryłam ze sie w nim zakochuje ale kto by mnie chciał. W 2 klasie liceum juz były konkursy taneczne. Nawet polubilismy te proby. Gadalismy po zajenciach i w przerwach. Było jak kuplowie. W 3 klasie juz jakis dotyk. Niby byłam do niego pryzwyczajona ale to nie to samo co na probie. No i jeszcze stodniowka. Mielismy zatancyc 2 tance. Ale kiedy mielismy je wykonywac ja jeden zmieniłam na dla mnie najtrudniejszy a mianowicie na rumbe. To pienkny taniec jezeli są w nim uczucia. Rumba wyszla cudnie. A w trakcie studniowki wojti poprosil mnie o rozmowe na osobnosci. Myslałam ze cos powie a on mnie pocałowal. Tlumaczylam mu ze to nie ok bo mnie nikt nie chce. A on mi na to: nawet nie wiesz że wienkszmść chłopakow chcialoby byc na moim miejscu, bo im imponujesz. Wmurowalo mnie. Teraz studiuje a moj chlopak wojti chce isc do wojska. Nie bronie mu tego bo go kocham. A myslałam ze mnie nikt nie pokocha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To trafiłeś, raz spotkałam się z kimś tu poznanym, gdzie od początku oboje wiedzieliśmy, że nigdy nie będziemy ze sobą. Nie mamy żadnych zobowiązań w postaci żony/męża, dzieci. Tylko inne problemy, z powodu których nie moglibyśmy stworzyć związku. Chodzi o choroby. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z życia wzięte czyli z tej gazety? Pasują jak ulał. A najlepsze są odrecznie pisane komentarze do tekstów. Pozdro dla M. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Belladonna

Ciekawe opowiesci milosne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×