Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kokardka*26

Mam chorą sytuację z mężem.

Polecane posty

Gość mietas szczesnias
kokardka mowisz, ze masz swoje zycie, ze nie pisalas nic o tym, ze skaczesz wokol meza, to wytlumacz mi dlaczego tyle osob wlasnie to tak odebralo? Poza tym sama mowilas, ze tp Ty zaczynasz zawsze dyskusje z mezem, ze to ty zostajesz sama z dzieckiem a on wychodzi bez slowa, to ty sprzatasz i gotujesz obiady ale nieee, ty wcale nie skaczesz wokol meza i wcale nie zyjesz tylko tym domem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mietas szczesnias
o, a to zdaje sie twoje slowa: "Tylko co zrobić z fantem, jak ja przychodzę wykonczona z pracy i muszę zająć się dzieciem (co robię z przyjemnością, żeby mi nikt nie zarzucił, że nie) muszę ogarnąć dom, małą, zrobić coś do jedzenia, jest masa rzeczy do zrobienia, a on przychodzi zmęczony z pracy, zje obiad, który ja mu podaje, interesuje się co u niego, pytam się go co by chciał na kolację, jakie ma plany, i slysze, ze w jego planach nie ma nic związanego ze mną."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokardka*26
dziewczyny, ale wy nie gotujecie obiadow? nie opiekujecie się dzieckiem? jak on wychodzi, to nawet mnie nie informuje, wiecie stawia mnie przed faktem dokonanym! i ja mogę mec pretensje do usranej śmierci, jego to nie ruszy bo nastepnego dnia, jak bede np. w łazience to też sobie wyjdzie na fajkę na schody i ma w dupie. i mogę tak gadac i gadać. Wy nie pierzecie ciuchow? to jak chodzicie? dla mnie naturalne, ze musze uprać swoje ciuchy, czy dziecka, a jak robie pranie to wrzucam wszystkie. Jeżeli rzeczywiście jemu uczucie przeszło, i nie czuje do mnie nic, to litości, niech mi to powie i nie marnuje mi życia. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mietas szczesnias
kokardka gotujemy. Ale jezeli on gotuja to ja piore i sprzatam, podzial obowiazkow jest zawsze. Wy obydwoje pracujecie, ale domem i mala zajmujesz sie tylko ty. Jezeli on wychodzi bez slowa- zrob to samo. Jezeli on poza zarabianiem pieniedzy nie chce zrobic nic wiecej- zrob to samo. Albo moze najprosciej- sprzatajac powiedzm mu "zrob obiad", wiesz to sie nazywa komunikowanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokardka*26
oprocz tego, ze gotuje obiad jak jestem w domu, a nie w pracy, czy posprzatam dom, zajmuje sie corką to tez pracuje, chodzę na zakupy, na fitness, na kawe z kolezanką, nie siedze w domu i nie czekam na ksiecia az wroci. ale jak wraca i ja jestem to chce naprawic nasze relacje. ale chyba na darmo.. uciekam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moim zdaniem to już nie związek. to układ. ­ nie kocha cię, nic go nie obchodzisz i jest z tobą z poczucia obowiązku. ­ przynajmniej tak wynika z tego wszystkiego, co piszesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz Kokardko, nie gotuję, piorę czasami, sprzątam czasami. I wiesz co? Podoba mi się to. Mój mężczyzna robi 75% czynności domowych. Jemu pasuje, mi pasuje. Różnica jest taka, ze jakby mu się nagle odwidziało to nikt nie miałby pretensji! A ty się zachowuejsz tak jakby to był twój zasrany obowiązek. A w związku z tematem. Nie wiem czy to malżeństwo jest do uratowania. Możliwe, że Twój mąż ma już kogoś innego na oku i nie podniecasz go. Możliwe, że męczysz go tym, że jesteś. Jeśli miłośc minęła nie poradzisz na to nic. Możesz co najwyżej wieść życie pozorów. Ty gotujesz, ty sprzatasz, ty dziecko wychowujesz, on daje kasę i dyma sąsiadki. A może jest alkoholikiem? Dużo pije? Bo to by bylo jakieś wytłumaczenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mietas szczesnias
zal mi cie cholera jasna, wiem ze na pewno ci zalezy na zadbanym domu, szczesliwym malzenstwie i starasz sie jak mozesz. Musi byc ci ciezko i pracowac, i zajmowac sie dzieckiem, i sprzatac i jeszcze dbac o relacje z mezem, ale zrozum, ze nie mozesz sie tak poswiecac. Zwiazek to partnerstwo, nie bedziesz nigdy szczesliwa chocbys nie wiem jak sie starala jezeli twoj maz nie zacznie z toba wspolpracowac. Na prawde, zamiast podchodow stosuj jasne komunikaty, polecenia, nie dyskutuj i nie rozmieniaj sie na drobne, czasem faceci nie rozumieja jak sie im normalnie tlumaczy i potrzeba im poprostu czytelnego komunikatu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mietas szczesnias
dokladnie, palma ma racje. Przestan z ta pierdolona etykietka na twoim czole "ja musze, moim obowiazkiem jest zajmowanie sie domem, odpowiedzialnosc za dziecko". NIE twoim. Waszym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dgdgdg
"Jeżeli rzeczywiście jemu uczucie przeszło, i nie czuje do mnie nic, to litości, niech mi to powie i nie marnuje mi życia." to tak nie dziala :) godzac sie na to co jest teraz, to ty marnujesz sobie zycie a nie on tobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zetka123455
Kokardka, Nie przeczytałam całego wątku, bo mnie aż skręca czytając niektóre z głupich wypowiedzi, które się tu pojawiają... Nie wiem co Ci poradzić, ale chciałam Ci napisać, że masz pelne prawo do rozterek, które aktualnie posiadasz. Pragnienie, aby mąż po pracy znalazł chwilę dla żony i córki, czy też aby wekendy spędzić razem (niekoniecznie romantycznie i niewiadomo jak! Po prostu razem - rodzinnie) jest zupełnie naturalne i to normalne, że gdy jest inaczej, reagujesz na to żalem i nie podoba Ci się to. Osoby, które piszą tu na forum, abyś wzięła się do roboty lub piszą komentarze typu "takie jest życie" to z dużym prawdopodobieństwem ludzie, którzy sami nie są zadowoleni ze swojego życia , nie widzą perspektywy, mają kompleksy patrząc na tych, którzy zaszli wyżej, mają lepiej , ale JEDNOCZEŚNIE, nie maja odwagi/umiejętności/pewności siebie/możliwości, aby coś zmienić, więc co robią? Ściągają innych na swoją pozycję, w dół, aby czuć się lepiej. Co więcej, czytając niektóre wulgarne komentarze widzę na jak niskim poziomie funkcjonuje współczesnie duża część społeczeństwa... Po Twoich wypowiedziach zaś wnioskuję, że jesteś rzeczywiście "fajną babką":) Poza tym że jak piszesz, dobrze wyglądasz, to i z tego co piszesz wynika że nie jesteś głupia, że potrafisz rozmawiać. A osoby, które potrafią rozmawiać, potrzebują komunikować się z innymi, potrzebują nie tylko zarobku, jedzenia i "chowania dziecka", ale i pewnych dóbr intelektualnych, uczuciowych, potrzebują pielęgnować relację ze współmałzonkiem Także jestem 100% po Twojej stronie. Nie znam oczywiście perspektywy Twojego męża. Może jemu coś się też nie podoba? Ale to już pozostawiam Waszej rozmowie, która niewątpliwie powinna się odbyć:) Pozdrawiam Cię i 3mam kciuki:) Dla mnie Twój post nie był za długi, a na pewno nie był wypocinami. Mam nadzieję, że mój też za taki nie uważasz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zetka123455
Przeczytałam kilka postów na tej stronie i aż mnie skręca! Nie sluchaj tych komentarzy... To malżenstwo moze byc nie do uratowania? Nie mozna traktować czynnosci domowych jako swój obowiązek? Nie wolno tak mysleć! Ile domów, tyle podziałów obowiązków! Nie ma reguły. Są małżeństwa, w których żona tylko zajmuje się domem i dziećmi i mimo to mąż ją bardzo szanuje (a nawet jeszcze bardziej!) i ma dla niej czas. Są też malżeństwa odwrotne oczywiście. Pamiętaj, problem nigdy nie tkwi w takich prozaicznych rzeczach jak podział obowiązków. To bzdury. Znam się trochę na psychologii, znam się na tyle, aby wiedzieć że przyczyny konfliktów między ludzmi (czy to w małżeństwie czy nie) tkwią głębiej, mają głębszą przyczynę, a nie to, czy ktoś sprząta więcej czy mniej... Bo sama widzisz, ze teraz, ile bys sie nie starała , to nic nie działa. I myślisz że gdybys nagle przestała to byłoby inaczej? Nie wierzę w to. Ten problem trzeba inaczej rozwiązać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zetka, oczywiscie, że są domy, gdzie osoba zajmująca się domem jest darzona szacunkiem, ale autorka nie jest! Widzisz, ja bardzo szanuję mojego mężczyznę, że ogarnia dom, gotuje, dba o mnie, czasem aż mi głupio, ale jej mąż wodać uważa, że ona musi to robić. DLATEGO dzewczyny tu piszą by zbastowała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mietas szczesnias
"Nie mozna traktować czynnosci domowych jako swój obowiązek? Nie wolno tak mysleć! Ile domów, tyle podziałów obowiązków! Nie ma reguły. Są małżeństwa, w których żona tylko zajmuje się domem i dziećmi i mimo to mąż ją bardzo szanuje (a nawet jeszcze bardziej!) i ma dla niej czas. " smieszna jestes naprawde. Ona nie zyje w jakims zakladzie karnym zeby myslec o sobie za ma OBOWIAZEK zajmowania sie domem. Nie ma zadnego obowiazku. Obowiazek to ty masz placenia podatkow. I na marne te twoje przyklady gdzie kobieta jest kura domowa a maz ja tak szanuje, jakbys nie zauwazyla to w ich przypadku to sie kompletnie nie sprawdza i raczej juz nie sprawdzi, dlatego musza cos zmienic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mietas szczesnias
jezeli rozmowy nie pomagaja to autorka nie zmieni postepowania meza jesli najpierw nie zacznie tej zmiany od siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zetka123455
Po pierwsze wypowiedz typu "śmieszna jesteś" wzbudza tylko negatywne emocje i nic nie wnosi w dyskusję, więc proszę, ale powstrzymaj się od tego typu zwrotów... Macie niewątpliwie rację, że "należy coś zmienić". I może zmianą będzie właśnie podział obowiązkow. Mi nie chodzi o to, że u Kokardki w domu podział jest dobry, tylko że to nie jest głównym problemem (moim zdaniem). Główny problem zawsze leży głębiej, w relacji i jeśli porozmawiają to okaże się co nim jest. Może jednym z wniosków po takiej rozmowie będzie tez inny rozklad obowiązków w domu, ale to powinno byc tylko efektem rozwiązania głebszego problemu, a nie odwrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zetka123455
a moze powinni z mężem skorzystac z pomocy mediatora rodzinnego albo psychologa? (tak tylko rzucam pomysł)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mietas szczesnias
zetka to przeczytaj moze najpierw wszystkie posty. Ona mowi, ze rozmawiala i tlumaczyla juz 1000 razy i nic to nie dalo. Po jej wypowiedziach widac tez, ze ona uwaza tylko siebie za odpowiedzialna za porzadek w domu, obiady, relacje z dzieckiem. Facet zostal nauczony, ze nie musi nic robic bo ona zawsze zrobi za niego. Dodatkowo zaczal ignorowac takze ja. Ludzie nie zmieniaja sie bez powodu. Moze juz jej nie kocha a moze znalazl sobie inna kobiete. I nie mow mi co moge pisac a co nie, twoja wypowiedz mnie rozbawila i nie zamierzam tego ukrywac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o co wam ludzie chodzi
jak ja bym miała z mężem chodzic za rączke wszędzie oszalałabym. Może facet jest zmęczony twoją namolnościa? znajdz sobie porzadne hobby ciesz się kazdym dniem i nie truj gosciowi dupy a staniesz się na powrór ciekawą kobietą dla niego. Takie na siłę ciągniecie goscia nic nie daje. Jestem 20 lat po slubie więc wiem co mówię. W rodzinie kazdy musi mieć prywatna przestrzen . Wychodzi na fajkę na korytarz bo może już nie daje rady słuchac twojego trucia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zetka123455
mietas szczesnias, Mam prawo upominać Cię o tym co piszesz, jeśli to dotyczy mnie. Nie wymagam przeprosin, bo wiem że tego nie uczynisz. Nawet nie spodziewam się, że przestaniesz pisać wypowiedzi, które wywołują negatywne uczucia w innych ludziach. Napisałam, że proszę o unikanie takich wypowiedzi, bo poczułam że nie miała ona związek z dyskusją, ale jej cel był tylko taki, aby wywołać we mnie negatywne emocje - i chciałam Cię poinformować że tak się poczułam. To co z tym zrobisz mało mnie obchodzi. I pisz co chcesz, ale to co napisałam nie było zabawne, ale po prostu było inne niż Twoje zdanie. A jeśli naprawdę bawią Cię wypowiedzi, z którymi się nie zgadzasz, to zapewne masz wiele okazji w życiu, aby się uśmiać po pachy, bo 90% ludzi ma od nas w czymś odmienne zdanie...w tym przypadku zazdroszczę życia pełnego humoru... Chcę jedynie zwrócić uwagę na to, że w dobrym tonie jest czasem pomyśleć, że coś może urazić rozmówcę, zanim się to wypowie. I o ile w internecie może nie wyciągniesz z tego wniosków (bo tutaj, jako osoba anonimowa czujesz się pewnie i odważnie), o tyle mam nadzieję, że przemyślisz zasady kulturalnej dyskusji w życiu rzeczywistym (choć być może w życiu rzeczywistym dyskutujesz kulturalnie, a jedynie w internecie dajesz upust swojej agresji - która bądź co bądź jest w każdym z nas - jako że tutaj można poczuć się silniejszym niż się jest). Co do Kokardki...niech sama zdecyduje. Napisalam ze opcją jest zwrócenie się do specjalisty, jako że zauważyłam wypowiedzi o tym, że rozmowy z męzem nie wypaliły. Myślę, ze warto porozmawiac z kimś na żywo o tym (czy to ze specjalistą, czy z kims innym)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Natkap
Jakbym czytała siebie, Kokardko... Jesteśmy dwa lata ze sobą, a czuję się jak Ty. Mało kobieca, nieważna, nieatrakcyjna. Rzadko się kochamy. Kiedy inicjuję, trochę się krzywi. Mówię o swoich uczuciach, o tym co bym chciała, co lubię, przytulam i staram się jak mogę. Czuję, że dałam sobie wejść na głowę. I też nie potrafię zrobić nic, żeby naprawić sytuację. Nawet nie wiem, od czego zaczynać, i czy w ogóle warto. Nie rozmawiamy o przyszłości, bo on nie chce. Boję się, że pewnego dnia się obudzę i pomyślę 'dziewczyno, zmarnowałaś tyle lat'. Też mam 26 lat, też nie chcę nikogo innego, też mocno wierzę, że można wszystko naprawić, tylko trzeba chcieć, z obu stron.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×