Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Luano

Klub Zaniedbanych Mamusiek

Polecane posty

no ale dziś od rana jestem zadbana i wyczesana i wyperfumowana na maxa :-D jeszcze kilka dni i wpadnę w ten rytm, precz z tym marazmem, który mnie ogarnął, jestem przekonana, ze za jakiś czas nie będę mogła wyjść z podziwu jak mogłam tak podupaść. Sawo to dopiero pierwsze śniadanie, nie jest źle, poprawisz się w następnym posiłku :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dziuni
Ty super sexy, najpiekniejsza na forum , najbardziej zadbana, najbogatsza kobieto nie jestes nam tu potrzebna, idz leczyc kompleksy gdzie indziej idiotko! Zrozum ze ciebie nikt tu nie chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No jeśli chodzi o mężów to też kwestia w jakich warunkach się wychowali. U mojego w domu rodzinnym mama nie chodziła na obcasach (ma chore nogi, ostrogi na piętach czy jakoś tak to się nazywa) więc zawsze na płasko, jego siostra mimo że teraz studiuje to też chodzi tylko w trampkach. Malować też się ani jego mama ani siostra nie malowały na co dzień i jak go poznałam i zaczęłam do niego przyjeżdżać to wszyscy się na mnie patrzyli jak na zwierzę w zoo jak się codziennie malowałam (serio), więc potem przestałam. Włosy teściowa ma krótko ścięte i nie układa ich tylko przeczesuje szczotką, a szwagierka mimo że ma ładne kręcone to tylko w kucyk spina. Tak więc mój mąż nie ma wpojonego od dziecka w domu widoku super zadbanej kobiety i nie wymaga też tego ode mnie, bo dla niego nie jest to "oczywistą oczywistością" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe no może tak, ale u mnie to się nie sprawdza, mama mojego męza chodziła w szpilach do nieba, z kolei jej córka, a siostra meza, tylko płaskie. No a co do makijażu, to ja się wcale nie maluję, ewentualnie rzęsy, trochę podkreślę oko. Niestety makijaż kompletnie mi nie pasuje, mam dosć młodą twarz i niejedna osoba powiedziała mi, ze jak się wymaluje to wyglądam jak spod latarni, coś w tym jest, moja mama ma prawie 60 lat i robi do tej pory tylko oko, jak się mocniej wymaluje to tragedia, taki typ urody. Mój mąż makijażu tez nienawidzi a najbardziej szminek i pudru, bo nawet pocałunku sprzedać nie może, bez ryzyka, ze nażre się kosmetyku hehe. No widac dobraliśmy się :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i jak już jesteśmy przy tym temacie, to ja zawsze miałam świra na punkcie malowania paznokci, choć również mówiono mi, ze absolutnie nie na czerwono ani jakiś inny kolor, że w ogóle mi to nie pasuje,ale to akurat olewam, bo lubię takie kolory na paznokciach i właśnie zdałam sobie sprawę, ze ostatnio tak dbałam o nie może z 4 lata temu. No ale teraz to się zmieni, tylko niestety przed moją metamorfozą obcięłam je na krótko więc czekam aż odrosną :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej a ja pofarbowałam wczoraj włosy na blond i siedzę w full makeupie :) M jak mnie wczoraj wieczorem zobaczył to aż się zdziwił :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heh, to ja jak mojej mamie sama makijażu nie zrobię to ona sobie raczej nie zrobi :) ostatnio właśnie tak się złożyło, że byłam u niej rano a po południu miała iść z tatą do znajomych, więc mnie poprosiła o ułożenie fryzury a ja jej jeszcze do tego dołożyłam makijaż, tylko że łatwo nie było bo mama się nie maluje i nie ma za bardzo w domu kosmetyków do makijażu, więc miałam tylko do dyspozycji przeterminowany podkład, puder/róż w kulkach, tusz i cienie do wyboru niebieskie albo zielone :D:D no ale jakoś sobie poradziłam i nawet wyszło okey.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
La Mania BRAWO!!! I TO WIELKIE! ciesz mnie, ze ten topik to nie tylko pisanie pustych deklaracji ale działamy, wychodzimy z tego dołka, który sobie wykopałyśmy, naprawdę dziewczyny zobaczycie, ze niedługo nie będzie wam sie mieściło w głowie jak można było tak o siebie nie dbać i jakie to proste i mało czasochłonne się wyda :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a propos malowania paznokci... to latem pierwszy raz od porodu sobie pomyślałam że właśnie zaszaleję z paznokciami. Kupiłam sobie kilka lakierów (różowy, żółty, fioletowy, granatowy, turkusowy i koralowy) i co kilka dni zmieniałam kolory :D Powiem wam że czułam się super. Ale potem jakoś nie miałam czasu, bo mogłam malować tylko jak córka spała żeby nie wdychała smrodku z lakieru i zmywacza, a miałam wtedy dużo innej roboty przy gotowaniu. Po za tym często było tak że pomalowałam te nieszczęsne paznokcie a 2 h potem po obieraniu ziemniaków, zmywaniu garów itp. lakier odpryskiwał :-/ No i tym sposobem wraz z końcówką lata, zakończyłam projekt "malowanie paznokci". No ale może czas do tego wrócić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i nie chodzi tu o wagę.... tylko o wylaszczenie hehe na rzykładzie mojej mamy, która zawsze ważyła sporo, ale była tak ubrana, tak zadbana... włoski, paznokcie, balsamy perfumy itd, że wyglądała sto razy lepiej ode mnie a jest sporo starsza ;)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sawo właśnie przypomniałas mi coś co miałam kiedyś napisać. Można być dobrą gospodynią i przy okazji zadbaną kobietą używając pomoc takich jak na przykład gumowe rękawiczki, ja wiem, ze to oczywiste, ale w praktyce okazuje sie takie nie być. Mam rękawiczki, nawet kilka par i to nowiuśkie ale przestając dbać o siebie zatraciłam jakiś instynkt by zwracać uwagę na takie rzeczy. Dlatego trzeba się pilnować, detergenty strasznie niszczą dłonie, a ja nawet klopa czyszczę gąbką i gołą ręką. Pamiętajmy o szczegółach :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
La Mania moja mama tak samo, choćby wojna miała wybuchnąć to fryz zawsze na tip top, wymyta, wypachniona, ubrana, choć teraz również wagowo jest jej więcej, to nie widac tego, bo jest bardzo zadbana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam niby rękawice i w kuchni i w toalecie, ale tych w kuchni to używam tylko jak obieram lub ścieram buraki :D W toalecie używam prawie zawsze, za to w łazience (mam oddzielnie) nie używam nigdy. heh... córka mi usiadła właśnie na kolanach i wcina tą jagodziankę... tylko że już połowa jest na moich spodniach rozciapana, więc.... chyba czas zmienić spodnie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja właśnie wczoraj utarłam buraka na zupę dla dzieci i bez rękawiczek i mimo zrobionych paznokci wiadomo jaki był efekt, ale zaraz pomogłam sobie cytryną i rękawiczki wróciły do łask. Sawo na pewno teraz bedzie więcej prania, bo normalnym trybem w tych zaplamionych szmatach chodziłoby się do konca dnia, bo takie przebieranie sie to straszne marnotrastwo, skoro i tak się nie wychodzi... :-D Czy też odnosicie takie wrażenie, ze jakoś się jest mniej zmęczonym przy tym dbaniu o siebie, ja tak własnie odczuwam, do dzieci mam większą cierpliwość, chce mi sie wiecej i mam mnóstwo energii, to tylko potwierdza teorię jak mocno wygląd wpływa na naszą psychikę :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to teraz mam szare jeansy, oby córka mi ich nie uświniła :D Jak tak czytam o waszych mamach to mi się kojarzy moja ciocia (bratowa mojego taty). Zawsze elegancko ubrana, nawet jak jechała na działkę, zawsze makijaż pierwsza klasa, biżuteria, paznokcie (zarówno mani- jaki pedicure) itd. Hmm.. moja babcia od strony taty też była zawsze odstawiona jak 5 zł (hehe jak to mawia mój mąż), więc może to dlatego ciocia była zawsze ulubienicą babci a nie moja mama, która nie przywiązywała aż takiej wagi do strojenia się :P Ale przychodzić do mojej mamy na wyżerkę na wszystkie święta to było fajnie :o Zresztą u mnie to w ogóle była dziwna sprawa, bo dziadek robił futra a mojej mamie (swojej synowej) nigdy futra nie dał, za to moja odpicowana ciocia dostawała nowiuśkie futra z pracowni :o No ale dobra, nie ma co się już żalić, stare czasy hehe Ja za to kupiłam sobie jeszcze przed pierwszą ciążą taką kurteczkę z prawdziwego futra/skóry w Van Graffie za 2500zł (-50% było) i chodzę w niej 2 razy do roku bo boję się zniszczyć haha - czy to nie jest nienormalne? Zakładam ją na wszystkich świętych i na boże narodzenie :D Może nie tyle boję się ją zniszczyć, jak obawiam się jakiś świrów z puszkami farby, że mi wyleją na nią bo prawdziwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakoś nie wyobrażam sobie w takim futerku pójść na spacer z córką czy po pieczywo (ciotka nie ma oporów i w futrach chodzi rano po bułeczki), a nawet gdybym się przemogła to co ja do tego futra założę? trampki? :D hehe nie no kupiłam sobie tydzień temu buty zimowe, czarne zamszowe na takiej mocnej podeszwie więc pewnie by pasowały. Owszem były śliczne kozaki, ale tak sobie pomyślałam że jak byłam w poprzedniej ciąży to ledwo co buty zakładałam z wielkim brzuchem zimą, wiec tym razem kupiłam takie do kostek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj sawo wiem o czym piszesz, ja kiedyś dostałam od babci śliczny kożuszek z futerkiem z lisa, rzeczywiście strach wychodzić, moja mama ma norki i kiedyś została oblana na przystanku autobusowym atramentem. Masakra jakaś, większość z nich nosi wyroby garbarskie i je mięsa pośrednio z ubojni ale przecież co tam świnka, taka brudna i śmierdzaca, nie czuje, nie myśli, nie to co piękna maskotka z futerkiem...takie moje zdanie w tym temacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to koniec opieprzańska na kafe czas się zając burakami, słoikami, łazienką i podłogami, oczywiście wszystko w rękawiczkach. OBOWIĄZKOWO! Udanego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja też coś teraz porobię, bo właśnie mój dziadek wychodzi na spacer, więc mogę trochę u niego posprzątać, odkurzyć itp. :) a w ogóle to już drugie pranie dziś wstawiłam i się pierze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość staffffffffffffffff
Tez sie nie maluje-nie lubie tapety. Jedynie tusz, jakas pomadka, ewentualnie kreska na powiece. Mam taki charakter pracy, ze nie moge miec pomalowanych paznokci. Zreszta.... czy oznaka dbania o siebie jest lakier na paznokciach?-nie sadze, wazne ze sa czyste, zadbane i ladnie przyciete. Nie wiem tez, dlaczego tak wiele z Was z normalnych czynnosci higienicznych robi wielki wyczyn.... Tez mialam male dziecko, maz pracowal w systemie 3-zmianowym i jakos nie chodzilam brudna, w dresie i ze strakami zwisajacymi z glowy :P Co do ciuchow-jesli sa dobrze dobrane, czyste, to we wszystkim mozna wygladac sexi-nawet w trampkach i t-shircie :) Szpilki nie sa jedynym wyznacznikiem atrakcyjnego wygladu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość staffffffffffffffff
Co do mojej mamy. Ma 48 lat ale jest szczupla i nosi takie ciuchy, ktore i ja chetnie bym zalozyla. Nie maluje sie-jsli gdzies jedzie to tylko tusz i blyszczyk i uzywa od lat ten sam krem-nivea :) I musze przyznac, ze nie jeden mlody koles jeszcze sie za nia obejrzy. Ale to chyba nie ma znaczenia, jak wyg;ladaly kobiety w domu faceta-moja tesciowa dresy, nie malowala sie nigdy a szwagierka wypacykowana lala. A moj maz nie ma wzorca. Ostatnio strzelil mi komplement, ze ladnie sie wymalowalam a ja nawet tuszu na rzesach nie mialam :P Zreszta znam wiele kolezanek-na codzien prawie non stop z tapeta na twarzy a jak sie czasem je zobaczy bez makijazu, to sie mozna zdziwic....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tyle naprodukowałyście, że z godzinę będę nadrabiać. Ale dzisiaj nie mam czasu więc może jutro, a do jutra to już będzie z 10 stron do nadrobienia ;) Dzisiaj mam zakręcony dzień, rano było badanie krwi z młodym, potem zakupy, a teraz mnóstwo pracy bo postanowiłam urządzić dla paru znajomych Halloween Party :D Więc czeka mnie teraz robienie upiornych przekąsek i dekoracji :) Ale to jest świetna zabawa :D Miłego dnia, jak nadrobię to się odezwę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość evey-wero
Witam mam dwie córeczki, jedna 10 lat druga 4 miesiące. Jestem załamana. Nie umiem się z niczego cieszyć, przed ciążą waga 54 teraz 65, ciągle siedzę w domu i popłakuję, mąż pracuje do wieczora. Mieszkam w nowoczesnym blokowisku, niby kupa ludzi ale wszędzie pusto:( Zresztą i tak nie mam siły wyjść, zero makijazu, włosy zaniedbane, niefarbowane od porodu. Nie mam motywacji wcale. Wszyscy wkoło mówią "ciesz się masz zdrową córeczkę, dom, itp" owszem cieszę się ale w środku płaczę:( Moja mała dużo płacze, moje zycie polega na robieniu wszystkiego żeby nie płakała, nie mam nawet siły się usmiechać jak ją zabawiam:( Ciągle tylko pytam, kiedy to minie, chciałabym żeby już siedziała i się pobawiła, a ona marudzi, nudzi się po 10 min. Nic nie mogę zrobić w domu i koło siebie. Karmię piersią więc nigdzie raczej nie wyjdę na dłużej, w nocy karmię co 2h. Chodzę z nią spać ok 21:00. Kocham moje córeczki i mam okropne wyrzuty, że wogóle to piszę - dobrze , że jest takie miejsce gdzie mogę się wyżalić, choć pewnie zaraz mnie ktoś zjedzie, że po co chciałam mieć dzieci...- do dnia porodu było wspaniale, po przyjściu ze szpitala zaczęło się. To już chyba depresja. A najgorsze jest to że ja ambitnie wmówiłam sobie, że moje dziecko nie może płakać. Jak mała płacze ja nie raz ryczę z bezsilności razem z nią. (dodam, że mała płacze po odłożeniu do łózeczka, musi być na rękach i najlepiej jak ktoś ją ciągle zabawia)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja to nie wiem jak to jest mieć taką "atrakcyjną" mamę. Moja z wyglądu i zachowania to taka pani, którą można spotkać o 7 rano na bazarze z wózkiem na kółkach i plecakiem wypełnionymi owocami, warzywami i mięsem :) Moja babcia u której się wychowywałam (tzn. mieszkałam w tygodniu przez pół podstawówki) też jeździła ze mną po bazarach i marketach, nie malowała się i nawet kolczyków nie nosiła a paznokcie obcinała często żyletką. Tak więc jedyny wzorzec dbania o siebie miałam w mojej cioci, ale całe życie mi powtarzano że ciotka jest wredna i lubi plotkować, więc miałam się trzymać "z daleka" :D hehe Tak więc nie mam czegoś takiego jak wrodzone dbanie o siebie. I żeby nie było to pochodzę z tzw. "dobrego domu", gdzie zawsze mówiono że trzeba być oczytanym i słuchać ludzi mądrych a szata nie zdobi człowieka. Jeśli chcę coś zrobić czy zmienić w sobie to tylko dla siebie samej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
evey-wero - ja też się cieszyłam za każdym razem jak córcia zaczynała się usamodzielniać, najpierw nie mogłam się doczekać aż będzie siedzieć a teraz moje serce (i ciało przede wszystkim) raduje się jak córka weźmie sobie sama książeczkę i ją ogląda bez konieczności ślęczenia nad nią ciągle. :) Jak już pisałam na innym topicu, nie przepadam za malutkimi dziećmi i już nie mogę się doczekać jak moja będzie duża i będę mogła z nią razem coś porobić typu rysować, malować, lepić czy nawet zrobić sałatkę lub ciasteczka. A teraz to mam wrażenie że pierwsze kilka lat to taka szara egzystencja gdzie dziecko samo nic nie chce robić a jak już coś robi ze mną to to jest takie "bezcelowe" np. ja chcę jej poczytać książeczkę to ona mi ją wyrywa i się wygłupia, jak chcę sama pooglądać czasopismo to ona zaczyna mi wyrywać strony, jak buduję wieżę z klocków to ją rozwala itp. Ja wiem że to taki normalny okres w życiu dziecka i że to ma sens i cel rozwojowy, ale ja po prostu tego nie lubię. Tak samo jak idę z nią na dwór, to muszę mieć konkretny cel... piekarnia, warzywniak itp. nie lubię szwendać się bez celu, nawet jak idziemy do parku to wyznaczam sobie cele.. park, kaczki, mostek itd. Dobra troszkę się nie na temat rozpisałam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama sierpniowa
Luano widze, ze znasz sie na tych roznych dietach itd. Bo ja jem dosyc malo i nie chudne. Moze napisze co jadlam wczoraj 1. 2 kromki chleba z chuda poledwica i rzodkiewka 2. kawa zbozowa i kawaleczek jablecznika 3. zupa ogorkowa + makaron z miesem z indyka + buraczki 4. jablko i jogurt z musli 5. kawaleczek wedzonej makreli (mniej niz 1/4) tak mniej weocej jem caly czas i waga ani drgnie a karmie piersia, wiec prosze o pomoc co robie zle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama sierpniowa
Luano widze, ze znasz sie na tych roznych dietach itd. Bo ja jem dosyc malo i nie chudne. Moze napisze co jadlam wczoraj 1. 2 kromki chleba z chuda poledwica i rzodkiewka 2. kawa zbozowa i kawaleczek jablecznika 3. zupa ogorkowa + makaron z miesem z indyka + buraczki 4. jablko i jogurt z musli 5. kawaleczek wedzonej makreli (mniej niz 1/4) tak mniej weocej jem caly czas i waga ani drgnie a karmie piersia, wiec prosze o pomoc co robie zle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka,Mały usnął więc zasiadłam do kompa:)Piszecie o malowaniu,ja np nigdy sie nie malowałam bo wychodze z załozenia ze nie potrafie,jak wychodze z domu to rzęsy i troche rózu na policzki,paznokcie -lakier bezbarwny i tyle!Mój facet moze i chcialby mnie ogladac umalowana,ale mi nigdy nic nie pasuje,zawsze ktos wyglada lepiej,rozumiecie o co mi chodzi?! Moje dziecko to skrab,przesypia noce,ladnie je,samo sie pobawi,ale mi jest wiecznie zle,juz naprawde zaczynam wierzyc w to ze to deprecha:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×