Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ainna28282

zbyt szybki ślub jeszcze szybszy rozwód?

Polecane posty

Gość ainna28282

Witam, nie wiem czy dobrze robię chcąc wylać swoje prywatne życie na forum publicznym, ale chyba tego potrzebuje, bo już się pogubiłam .... Byłam z moim obecnym mężem 4 lata przed ślubem, ale nie mieszkaliśmy ze sobą, nie zawsze było różowo ma ciężki charakter jest chorobliwie zazdrosny co nie znaczy że ja też jestem idealna. Decyzja o ślubie zapadła w 7 miesięcy przed a na 2 miesiące przed zamieszkaliśmy razem. Bywało źle przez te 4 lata, na tyle że próbowałam od niego odejść nie raz wyzwał mnie od idiotek i najgorszych, ale wracałam, naiwnie wierzyłam że zrozumiał. Niestety nie zrozumiał raz na jakiś czas robił mi jakieś chore wypominki o byłych jak i o facetów z którymi nigdy nie byłam związana, oczywiście ze wszystkimi kolegami tez mnie coś łączyło, o kolesia na którego nigdy nie spojrzałam jak na faceta - ale piłam z nim piwo więc go zdradziłam. Ale pomyślałam że po ślubie zrozumie że nigdy nikogo nie było między nami - do pierwszej sprzeczki, kiedy zaczynaliśmy się kłócić o pierdoły zawsze schodził na tor zdrady której nigdy nie było, i facetów którzy też nigdy mnie nie interesowali... nie wytrzymuje tego jestem wiecznie obwiniana za coś czego nie zrobiłam, cały czas żyje w napięciu bo nie wiem co mu się przypomni lub co nagle zdenerwuje. Ma moje hasło do profilu społecznościowego żeby zrozumiał że nic tam złego się nie dzieje ale broń boże abym tam miała znajomych (facetów) z przeszłości lub tych z którymi on sądzi że mnie coś łączyło. Nabawiłam się nerwicy żołądka jak tylko jest większa awantura wymiotuje kwasem lub mam biegunkę. A teraz nawet wymyślił że startuje do naszego wspólnego kolegi, czuje się jak jakaś ladacznica wmawia i wpaja we mnie poczucie winy nigdy nikogo nie zdradziłam ale on stworzył w swojej głowie swój obraz mojej osoby. Boję się że popełniłam największy błąd swojego życia wychodząc za niego... czy jest sens walczyć o takie małżeństwo i być wiecznie poniewieraną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dżepetto...
jak przychodzi ci do głowy, że jak wam się nie bedzie układać to dasz noge po slubie - lepiej daj nogę PRZED ślubem :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ainna28282
jesteśmy po ślubie pół roku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slodkawisnia
a rozmawialas z nim na spokojnie dlaczego tak sie zachowuje? Czy ktos go kiedys zranil, zdradzil?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość za- światy
żeby istniał kat musi istniec i ofiara a jak ty sie na role ofiary zgadzasz to przepraszam do kogo pretensje? panu potrzebna jest fachowa pomoc - psychiatra, psycholog itp a chłopiec do bicia w twojej osobie tylko go rozzuchwali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teraz sie mecz
jak cie walil po lbie przed slubem i ci sie takiego chama chcialo brac za .. m e z a

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ainna28282
tak rozmawialiśmy nie raz wiecznie tylko obiecywał... wiadomo jaki był efekt możliwe, pozwoliłam mu stać się ofiarą, ale ja nie piszę tu że mam do kogoś o to pretensje jak tylko do siebie, czasem naiwność kobiet (czyt. moja) przerasta wszystko, wierzyłam że się coś zmieni na marne. Jesteśmy 6 miesięcy po ślubie a ja myślę o rozwodzie to jest mój problem bo boję się tego, że znów zwali winę na mnie a ja bronić się nie będę w stanie, zawsze odwraca kota ogonem a na koniec przeprasza ale ile ja muszę znieść przez to wmawianie mi winy nikt nie wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ainna28282
tak, był ktoś kto go zranił - podobno, teraz myślę że to może on męczył swoją osobą? nie wiem czy dobrze odczytałam ale przemocy fizycznej nigdy nie użył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona_potrzebuje_rady
Moim zdaniem powinniście się udać na jakąś terapię dla małżonków. Bez specjalisty się chyba nie obejdzie skoro rozmowy nic nie dały. A może warto powalczyć, bo to że za niego wyszłaś świadczy o tym że go kochasz. Więc zawalczcie o to małżeństwo. Powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdxfcgvhj/;l"
wiem że to nie przyjemne co napisze ale jesteś pewna że to on nigdy cię nie zdradził, sama u znajomych widziałam jak facet był strasznie zazdrosny a potem się okazało że ja ciagle zdradzał i widać sądził po sobie że ona jest taka sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moje zdanie jest takie: bierz nogi za pas, pozew rozwodwy i tyle po Tobie w tym zwiazku.Juz masz poczucie winy za rzeczy kompletnie irracjonalne . Rozumiem, ze nie macie dziecka , wiec tym szybciej uciekaj.On sie nigdy nie zmieni, miej w tylku terapie jego, bo to jest droga przez meke i mozna poniesc fiasko. Nawet sie nie pytaj nikogo tylko wnos sprawe o rozwod .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozwiec sie jak najszybciej Ja popełniłam taki bład 37 lat sie meczyłam miałam dwie corki i duże gospodarstwo rolne Przepisałam za rente wziełam rozwód po pięciu latach wyszłam za mąż jestem rok po ślubie i w pełni szcześcia jak w bajce oby tak dalej i tobie tego życze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ainna28282
dziękuję Eleene, niby wiem czego chce ale potrzebuję jakiegoś kopa, poza tym strasznie boję się tej walki nie wiem czy terapia nam coś da skoro on sobie mnie już stworzył patrzy i odbiera mnie tak jakbym była po to obok niego żeby go ranić, przy czym dzieje się odwrotnie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestes mloda kobieta , nie niszcz sobie zycia z kims , kto bedzie Cie niszczyl dzien po dniu.Kropla drazy skale .Bedziesz mloda stara kobieta , bez checi na zycie, checi na doskonalenie sie, na wszystko. Nie warto .Uwierz mi na slowo .Walczyc mozna, jesli jest o co.W twoim przypadku nie widze ku temu przeslanek. Nie daj sie obwinic za rozwod .Jestes mloda wiec jeszcze masz zapas sil na walke przy rozwodzie.Pozniej moze jej Ci zabraknac. Zycze powodzenia . Ulozysz sobie kiedys jeszcze zycie, tylko sprobuj madrze wybrac.Nie pomin zadnych niepokojacych lampek ostrzegawczych .Milego dzionka i sily duzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem Cię doskonale. Jak czytam Twoją historię to tak jakbym czytała swoją. Z małą różnicą. Ja się opamiętałam przed ślubem... Nie wiem co Ci poradzić. Chciałabym Ci życzyć, aby wszystko się ułożyło, ale z doświadczenia wiem, że ludzie aż tak bardzo się nie zmieniają. Gdybym była na Twoim miejscu pewnie zaproponowałabym terapię małżeńską chociażby po to, aby nie mieć do siebie pretensji, że nie starałam się walczyć o małżeństwo. Jeśli mimo to się nie uda, to życzę Ci abyś ułożyła sobie życie na nowo z kimś kto będzie Cię szanował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz to, na co godzisz się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulina Baran
Zbyt szybki ślub to częsty błąd, ale nie ma się co martwić, rozwód to nic strasznego, co prawda towarzyszą mu spore emocje ale trzeba to dźwignąć. Mi podczas rozwodu pomogła ekipa z kancelarii adwokackiej Wojas Pawlak, byli warci swojej ceny, bo gdy by nie oni, to pewnie sąd orzekłby moją winę, lecz tak się nie stało dzięki nim. Skuteczne kancelarie są dość drogie, nie ma się co oszukiwać ale jeżeli zależy nam bardzo na wygranej, to tylko doświadczeni zawodnicy w branży mogą nam pomóc, a cena schodzi na drugi plan, priorytety są inne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×