Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Polecane posty

Nasz synek ma 2 latka z haczkiem. Od urodzenia to żywe srebro, wszystko go interesuje i domaga się uwagi. Ostatnio jest już lepiej bo potrafi pobawić się sam czy też obejrzeć bajkę. Jestem z nim w domu sama i raczej nie sprawia kłopotów. Czasem gdy jestem zajęta a on zaczyna domagać się uwagi, rozpoczyna się histeria ale szybko ją ucinam i nie ma tragedii. Problem pojawia się gdy w domu jest mąż (czyli niedziela). Mały histeryzuje co chwilę, a jak musimy gdzieś wyjść wszyscy razem to histeria sięga apogeum. Mały wrzeszczy, tupie, zanosi się, aż się porzyga. Mąż ma mało cierpliwości i zaczyna na niego krzyczeć, efekt taki że mały jeszcze bardziej zaczyna wpadać w szał. Ja denerwuję się na męża i krzyczymy wszyscy. Później niezdrowa atmosfera przez kilka dni panuje. Mąż jest zdania że jak on krzyknie to mały ma stać na baczność. Tylko że efekt jest odwrotny. Ja też nie raz na dziecko krzyknę jak jesteśmy sami i coś zbroi, ale on wtedy nie reaguje w ten sposób. Nie wiem jak rozwiązać ten problem. Mąż obwinia mnie że dziecko jest rozpieszczone, ja natomiast jego bo uważam że nie poświęca mu dość uwagi wtedy gdy jest w domu, bo albo śpi, albo grzebie w komputerze, albo tv, albo siedzi w wc pół godz, albo się kąpie, zawsze coś... a mały się denerwuje. Jak uważacie, bo ja już sama nie wiem co myśleć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ,,,,,,,,,,,
Ty masz rację, ojciec poświęca mu za mało uwagi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przy wychowaniu dziecka musi miedzy tobą a ojcem małego byc wpólpraca,tak aby jedno drugiego nie podwazalo metod wychowawczych bo dziecko glupieje i w jego oczach powstaje dobry policjant a drugi ten zly policjant Z mezem musisz dojsc do kompomisu wychowawczego jaki model wychowania macie zamiar stosowac, i sie dwoje tego trzymać, wtedy z dzieckiem i nad dzieciem praca bedzie o niebo łatwiejsza Lecz musisz przyznac, ze dzieciece paskudne zachowania muszą byc korygowane za kazdym razem ,aby to za daleko nie zaszlo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nesskaa1
Taki mąż jak mój. Dziecko oki ale nie na długo bo nerw bierze i szkolenie sie zaczyna choć widuje córe pare godzin dziennie a jak dzień wolny to wielki wychowawca bez cierpliwości tylko by komendy wydawał brrrrr nienawidze tego i wieczne awantury u nas bo ja 24 h z dzieckiem a ten sie odzywa ni z gruszki ni z pietruszki jaki mądry w wychowaniu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dnjdnddbnd
Mam identyczną sytuację tyle że z 22 miesięczną córką. Moje dziecko większośc czasu spędza ze mną. Jestem bardzo czułą ale i konsekwentną mamą i kiedy trzeba nie popuszczę i mała o tym doskonale wie. Córka jest dzieckiem ogroooomnie żywym , bardzo skupiającym na sobie uwagę ale jest też bardzo wrażliwa i troszkę nerwowa (spadek po mieszance mojego i męża charakteru). Kiedy jestem z dzieckiem sama jest w porządku, znamy się dobrze, mała wie czego się może spodziewać , na co zareaguję a co mnie nie ruszy z miejsca i w sumie nie mam z nią większych problemów a jeżeli jakieś się pojawią to same się rozwiązują bo dziecko garnie się do tego by było dobrze, bym ją przytuliła (po tym jak krzyczy bo chce coś wyegzekwować) i łasi się do mnie (wyraz pokory i przeprosiny). Problem jak zawsze pojawia się kiedy do południa przed pracą w domu jest mąż, wtedy córka pokazuje jak bardzo jej go brakuje, jak ma zamiar bronić towarzystwa taty i jak bardzo nie chce się ze mną nim dzielić ;). Kiedy jesteśmy z mężem razem to jest i krzyk i pokazówki i egzekwowanie i płacz i tragedia . Mała robi wszystko by być noszoną i przytulaną przez męża ale najważniejszy by mieć tatusia tylko dla siebie czyli nawet kiedy podchodzę ją ucałować a ona akuratnie jest na rękach u taty to wybuch az buntem . Mąż ją uwielbia, jest mniej konsekwentny, ma mniej czasu dla niej ale kiedy już ma to spędza a nią tyle czasu ile się da, często kosztem mnie . Czasem wydaje mi się że może jestem zbyt konsekwentna i że mała cierpi przez to ale po analizie dochodzę do wniosku że kto jak nie ja będzie pilnował porządku? Mała jest wrażliwa i czasem boleśnie odbiera moje prośby czy zakazy (serce mi pęka kiedy zalękniona odwraca głowę i patrzy czego ta jędza znowu odemnie chce :) ) ale wiem że bez tych zasad wlazła by mi na głowę i nie poradziłabym sobie , już i tak miałam kilka wstydliwych scen w sklepie czy ogólnie na spacerze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Toksyczna ciężko o współpracę skoro męża nie ma w domu. Wraca późnym wieczorem np o 20 a dziecko o 21 idzie spać. Więc trochę z nim posiedzi, a potem kąpiel i spanko. Jest niedziela wspólna i to też nie każda. Ja mam w domu zasady których mały ma przestrzegać, staram się być stanowcza, dużo mu tłumaczę i widzę efekty. Szlag mnie trafia kiedy mąż się nie stosuje do tego co mówię bo mu szkoda czasu. Przykład: posadził go na blacie w kuchni i pozwolił mu przelewać kompot z kubka do kubka po to żeby mu nie marudził bo akurat rozmawiał przez telefon, mały zalał blat, podłogę, szafki które 5 min wcześniej umyłam...inny przykład znosi go na rękach (mieszkamy na 3 piętrze) bo mały chce na rączki i później tego samego mały chce ode mnie a ja jestem w 9 mies ciąży i go nie zniosę. Jak wyegzekwować od męża moje zasady?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdzihjhijhihjih
saint gobain, ,moge spytac skad taki nick u ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko a czy rozmawiałaś
ze swoim mężem tak stanowczo? Jeżeli nie to pora na to a nawet jeżeli nie pomoże to zawsze kiedy widzisz taką sytuację jak z tymi kubkami to podchodzisz i masz pretensje (słuszne) a potem prosisz męża żeby posprzątał. Ja nie wyobrażam sobie sytuacji gdzie ja swoje a mąż swoje . W sprawach dzieci trzeba być zgodnym .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dnjdnddbnd u mnie jest tak, że jak mąż jest w domu to mały nie daje mi nic zrobić, tata ma mu nalać picie, tata ma go umyć, tata ma mu założyć skarpetki...jak ja chcę coś zrobić to zaczyna się histeria. Mąż nie może iść do wc, zjeść itp bo mały protestuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stanowczo to mąż zebrał zjebki ode mnie, bo kiedy rozmawiam z nim na spokojnie to przybiera olewczą minę w stylu "no tak specjalistka się znalazła, druga Zawadzka". A mąż jak sprzątnie to i tak się wszystko klei. Próbowaliśmy szukać rozwiązania ale mąż twierdzi że to moja wina, bo pozwalam małemu na uczestniczenie w pracach domowych i się rozbestwił że mu wszystko wolno. Kiedy odkurzam to mały mi pomaga, kiedy robię śniadanie mały smaruje chleb masłem itd. Nick mam taki bo kiedyś w pracy gdy zakładałam konto na kafe mieliśmy taki kalendarz z firmy saint-gobain.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ,mmnnnbbb
no sain twoj syn to histeryk straszny, klapsa albo kare kiedys dostal?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdzihjhijhihjih
dzieki heheh bylam ciekawa bo kojarze firme ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ogólnie dzieci w okolicy 2 lat zaczynają się buntować i to jest normalne- to jest inny etap ich rozwoju- chcą przede wszystkim móc o czymś decydować tylko jeszcze są na etapie, że nie wiedzą co jest dla nich dobre, więc my rodzice powinniśmy prawo do ich własnych wyborów ograniczyć do ich wieku np. czy chcą się bawić klockami czy czytać ksiażeczke, lub bajka czy drzemka lub jabłuszko czy banan? Wtedy dziecko jest zadowolone, że mogło samo coś wybrać. Napady histerii najlepiej przerywać zmieniając temat- dziecko rzuca się na ziemie bo nie chcemy mu dać cukierka, więc zainteresujmy je szybko czymś innym ignorując to, że krzyczy np. spróbujmy wziąc je na ręce i spokojnym głosem powiedzieć- zobacz pokażę Ci jak śnieżek pada za oknem itp. A tak w skrócie to musimy pamiętać, że dziecko jest naszą wizytówką- obserwuje nas i bierze przykład, więc jeśli my jesteśmy nerwowi to nie spodziewajmy się, że nasze dzieci będą pokorne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chełm1
OJEJUNIU JEJUNIU. ALE SLODZIUNIE TE WASZE DZIECIATECZKA. SZKODA, ZE TAKIE ROZWYDRZONE I TRZBABY CZASEM W DUPUNIE PASUNIEM PRZYLAC ZEBY WIEDZIALY GDZIE ICH MIEJSCE, A NIE POTEM BAWIA SIE W SZKOLE W SLONECZKO I ZAKLADAJA NAUCZYCIELOWI NA LEB KOSZ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dodam że mój mąż uważa, że nie ma czegoś takiego jak bunt 2 latka, uważa że mały jest rozwydrzony, a to dlatego że rzadko wychodzi z domu. Wg niego mały powinien codziennie być na dworzu, a ja w 9 mies ciąży nie mam na to siły, po domu nieraz ledwo chodzę. Gdy moja mama przyjdzie to go zabiera w różne miejsca, także kilka razy w tyg jest poza domem. Ja pojadę z nim na salę zabaw, do rodziny, koleżanki, ale spacer a dokładnie bieganie za nim jest dla mnie zbyt ciężkie teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ann123 to co piszesz to ja wiem i stosuję gdy jestem w domu z małym sama, ta metoda działa. Co w sytuacji gdy wychodzimy z domu bo jesteśmy umówieni i dziecko wpada w histerię bo nie chce założyć czapki, kurtki. Jak mam czas to mu tłumaczę próbuję go czymś tam zainteresować i ubrać, a jak nie mam czasu to ubieram szybko, nie dyskutuję, czasem krzyknę i idziemy, jak w tym drugim przypadku jest z nami tata histeria max murowana i nerwy mamy wszyscy i krzyczymy wszyscy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdansk
ann123-pieknie napisane z tym odwracaniem uwagi.zgadzam się w pełni.a co do samego tematu to chyba nie masz problemu z dzieckiem tylko z mężem.bo dzieci juz takie sa-ze próbują na ile im pozwolimy,wiec trzeba wyznaczyc wyrazne granice i zasady no ale jesli nie ma zgodnosci z męzem to kiepsko...w sprawach z meżem nic ci nie poradzę bo sama wychowuję córeczkę i nikt się do mnie nie wtrąca ale niedobrze,jesli rodzice nie sa zgodni co do dziecka,jak napisala toksyczna-wowczas dziecko głupijeje i tworza się takie schematy ten dobry,ten zły i dziecko się gubi a wkoncu chodzi o to by czuło się bezpiecznie. jak zmienić męża? to juz inny problem i temat-ja mam dosć szczegolną filozofię-nie zadaję się z tymi z którymi się nie zgadzam/zle się czuję/tworzy się toksyczne związki...zmienić czlowieka się nie da bo to nie przedmiot,można cos zasugerowac,o cos poprosić ale nigdy nikogo nie zmusisz do czegoś czego nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę że brak zgodności wychowawczej miałby większy wpływ gdyby mąż był w domu na co dzień. Skoro go nie ma to się nie udziela. Więc za wychowanie odpowiedzialna jestem głównie ja. Na co dzień sporów nie ma bo schemat między mną a dzieckiem jest jasny. Wie co mu wolno, na ile może sobie pozwolić. Może burzenie tego schematu dnia codziennego ma na niego taki wpływ? Bo kiedy jest mąż dzień wygląda zupełnie inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Helenka/
No jakby mój mojej córce poświęcał tak mało uwagi jak Twój mąż swojemu synkowi to moja mała już by go znienawidziła i kazała sie wynosić-tak,tak taki ma temperament moja 2,5latka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość geysa
Pogadaj z mężem niech się ustosunkuje a jak efekt nie będzie zadawalający to jasno mu wyjaśnij że skoro nie dojrzał do roli ojca i woli pozostać nieodpowiedzialnym dzieckiem to ty Waszemu synowi będziesz tak go właśńie przedstawiała jako takie duże dziecko które nie chce się z Wami bawić a do tego jest niegrzeczne i że może kiedyś się zmieni ale póki co... lepiej wam będzie bez niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Faceci tak mają
Oni boją się tego co ich przerasta, np. tematów dotyczących dzieci,dlatego jak jest jakiś problem-oni twierdzą że problem nie istnieje a my jesteśmy głupie-w skrócie. Ja swojego chłopa nie angażuje we wszystkie tematy dotyczące dziecka i traktuje go jak dziecko-ide do niego z konkretnymi postulatami O buncie 2lataka mówiłam swojemu facetowi zanim jeszcze urósł mi brzuch-przerobiłam wszystkie bunty po kolei,uświadomiłam że takie będą i że nie będzie kolorowo. Uświadomiłam też że dziecko będzie domagało się uwagi i na każdym kroku będzie nas testowało,że może się okazać że będzie niegrzeczne i wpędzi nas do grobu...; Lepiej zostać mile zaskoczonym niż się zawieść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z mężem już rozmawiałam, efekt zerowy. Mały robi w niedzielę rano awanturę bo tata nie chce wstać (mąż się tłumaczy zmęczeniem), maż odpala kompa mały chce coś tam popisać i już awantura (mąż odbiera maile firmowe tłumaczy się pracą - działalność gospodarcza), musi się umyć, ubrać, wc, zjeść... to wiadomo, ale mały się denerwuje bo tata znowu coś musi. Usiądzie z małym chwilę, układa klocki ale zerka w tv w międzyczasie. Co chwilę dzwoni mu telefon więc mały już histeria i krzyk (nie może wyłączyć bo musi zarabiać na życie - tak tłumaczy). Najmilej jest jak się wygłupiają wtedy mały się śmieje a mnie serce raduje, ale jak tata przestaje to mały protestuje (tata tłumaczy się brakiem sił). Wygląda to tak że praca na pierwszym planie, a pierdoły (czytaj rodzina) na drugim. Ciężko coś negocjować bo wtedy mąż mówi, że może iść robić na produkcję za 1500zł i ciekawe za co będziemy żyli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój mąż był przygotowany na to że lekko nie będzie. Tylko co on ma do narzekania jak dziecko widzi godz dziennie i to nie zawsze i w niedzielę i to nie każdą. I niech się pracą nie zasłania, bo ja głupia nie jestem, wiem kiedy ma dużo roboty a kiedy po prostu ucieka z domu żeby nie słuchać krzyków małego. Wymyśla sobie zajęcia w niedzielę, albo poprostu musi się odprężyć na basenie bo psychika mu w pracy wysiada. Już niedługo przywitamy noworodka, więc pewnie wyjedzie w delegację, bo będzie miał nawał pracy. Po dzisiejszej histerii małego już się dowiedziałam że on o 6 wstaje. Czyli specjalnie chce wyjść z domu zanim mały się obudzi. Ja tego nie rozumiem, żeby ojciec się na dziecko gniewał. Bardzo chciał założyć rodzinę, dzieci są planowane i wyczekiwane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zazdroszcze............
u nas jest troche inaczej, mój mąż od pon do soboty wychodzi o 8:30 wraca po 23 , niedziele nie zawsze ma cały dzien wolny bo wtedy spotkania ze wspólnikami itp itd (działalnos gospdarcza ale gastronomia czyli świeta i inne rowniez zajete..), a jak w domu to tez telefon ciagle dzwoni, to zamowienie trzeba zrobic, to cos załatwic i mam dosc... a synek wlanie jak tata jest to jest grzeczny sam sie bawi, a jak sami jestesmy (czyli wiekszosc czasu) to mnie bije, ciagle sie nim zajmuje,wymyslam zabawy ale i tak mu sie nie podoba, nie mam nawet jakz zrobic obiadu -jedynie jak mały spi (jest to 1h w ciągu dnia). synek ma 17miesięcy a ja sobie z nim nie radze...wali głową we wszystko jak sie zdenerwuje, we mnie to juz standard... ja sie staram robie wszystko zeby było dobrze...a tu taki efekt. wiec mam pytanie jak robisz ze twoja corcia jest tak grzeczna? mojego męza i tak nie ma i wątpie zeby to sie zmieniło ale ja zwariuje z synkiem...brak mi juz cierpliwosci bo jak wytłumaczyc to ze siedzimy i sie bawimy a on nagle wstaje i zaczyna walic we mnie pięściami? ze jak ubieram go na dwor a ten nie da sie ubrac, a na spacer chce...najchetniej goły... rekawiczek nie jestem w stanie mu zalozyc bo histeria mimo tłumaczen. a jak tata jest to cudowne dziecko....mój mąż mi mowi ale ci dobrze siedzisz w domu tez tak chce... a ja dluzej nie wytrzymam :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jhjhmhhghg
zazdroszcze............ - dwa razy go trzepnij po tylku za bicie ciebie, tak aby zappieklo,moze wtedy sie uspokoi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zazdroszcze............
Myślę że to kwestia charakteru dziecka i twojego charakteru. Ja bawię się chwilę z dzieckiem, a później robię coś w domu i tak na zmianę, odkąd się urodził. Z czasem ten czas zabawy i zajmowania się domem zmienił proporcje i teraz mały bawi się już głównie sam a ja patrzę i chwalę np prasując. Jestem stanowcza i konsekwentna. Jak zaczyna histeryzować bo nie chce umyć zębów, mówię mu że to nie ma sensu bo i tak będzie miał umyte i tylko ułatwia mi zadanie bo buzia jest szeroko otwarta. Angażuję go też w prace domowe co z resztą krytykuje mój mąż, mały ma zabawę, czuje się ważny i potrzebny a ja nie słucham marudzenia. Co do ubierania, to kiedy zaczyna wariować a ja mam czas na to, mały biega chwilę na golasa. Później łapę go ubieram próbując zainteresować bajką w tv albo że na dworzu będzie fajna zabawa, będziemy zbierać kamienie, lepić bałwana, jeździć na sankach i takie tam. Moduluję przy tym głos, żeby się uspokoił i zainteresował. Zazwyczaj działa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zazdroszcze............ (nie tu wpisałam twój nick sorry) Myślę że to kwestia charakteru dziecka i twojego charakteru. Ja bawię się chwilę z dzieckiem, a później robię coś w domu i tak na zmianę, odkąd się urodził. Z czasem ten czas zabawy i zajmowania się domem zmienił proporcje i teraz mały bawi się już głównie sam a ja patrzę i chwalę np prasując. Jestem stanowcza i konsekwentna. Jak zaczyna histeryzować bo nie chce umyć zębów, mówię mu że to nie ma sensu bo i tak będzie miał umyte i tylko ułatwia mi zadanie bo buzia jest szeroko otwarta. Angażuję go też w prace domowe co z resztą krytykuje mój mąż, mały ma zabawę, czuje się ważny i potrzebny a ja nie słucham marudzenia. Co do ubierania, to kiedy zaczyna wariować a ja mam czas na to, mały biega chwilę na golasa. Później łapę go ubieram próbując zainteresować bajką w tv albo że na dworzu będzie fajna zabawa, będziemy zbierać kamienie, lepić bałwana, jeździć na sankach i takie tam. Moduluję przy tym głos, żeby się uspokoił i zainteresował. Zazwyczaj działa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zazdroszcze....
ja się staram jak mod=gę, owszem sprzatamy razem i jest ok, on zawsze ma swoją ściereczke, najpierw synek biega z rurą od odkurzacza i udaje ze odkurza pózniej ja...ale są sytuacje których nie moge zrozumiec a tio zdarza sie coraz częściej, ataki buntu, pisku, bicia próbuuje byc stanowcza i konsekwentna ale nie zawsze mi to wychodzi. nad ranem mały sie budzi, przekładam go do duzego łózka i spie dalej z nim tak do 7- jestem budzona pięściami w twarz!! nie zartuje...naprawde on tak robi albo wchodzi na mnie i skacze mówię mu, proszę ale nic nie pomaga. uwazazm sie za dobra mame...tzn zajmuje sie nim , troszcze sie o to by w pore wszystko dostał (tzn np jestem chora i chetnie chwile dłuzej polezalabym w łózku- w sumie to on by mi nie dał polezec- ale chodzi o to ze wstaje robie, podaje), czasami jak zle sie czuje to mimo wszystko wychodzimy na spacer (chyba ze małemu cos dolega ale to rzadkosc) nie mam sumienia zeby siedział cały dzien w domu...wiec codzienne wychodzimy na dwór, staram sie zapewniac mu atrakcje , naprawde robie co moge. czasami wizja wyjscia mnie przeraza bo wiem jak bedzie wyglądało ubieranie ale wytrzymuje to i wychodzimy. naprawde ciezko mi zrozumiec dlaczego on taki wobec mnie jest...wiem ze przy innych (np z babcia jak został) jest grzeczny, sam sie bawi, na spacerach spokój a ze mną jest inaczej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdansk
moja tez po mnie skacze;) i nieraz chce ujezdzac jak konia ale z tymi pięściami to nigdy sie nei zdarzyło,uwazam,ze tak nie powinno być.no coż-ja staram się przy coreczce być cierpliwa,spokojna jednoczesnie silna i pewna siebie i to zazwyczaj pomaga. a uwierz-wychowywanie samotnie jest o wiele trudniejsze niz jesli ma sie pomoc,bo gdy masz dosc-mozesz dziecko przekazac w drugie ręce ,wyjsc do innego pokoju i ochłonąć,lub najzwyczajniej isc na spacer,cokolwiek,jak cos masz do zalatwienia w urzedzie czy u lekarza to tez masz zkim zostawic dziecko,u mnei tego nie ma,ja jetsem z dzieckiem non stop. mimo to jest to najszczesliwszy okres w moim zyciu,czuję sie kwitnę,dzięku dziecku:) wogóle byl taki okres jak jej nie mialam, ze czulam się jakby martwa,ona wrocila mi zycie,trudno to opisac,ale nigdy nikogo nie kochalam jak jej i nigdy nie bylam taka szczesoiwa jak teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zazdroszcze....
ja synka również bardzo kocham i nie wyobrazamo sobie juz innego zycia jednak czuje sie bezsilna wobec niego, wiem ze pewnie zaduzo pozwalalam a teraz są tego takie skutki, wlasnie tak brakuje kogokolwiek zeby chociaz chwile w ciagu dnia wyjsc na powietrze , usiąść czy cokolwiek innego... tesciowa pare razy byla z małym (moze 5góra) ale wtedy musiałm pojsc w koncu sama np do lekarza, mimo ze zawsze z nim chodze jednak na badanie gin nie pojde ale po recepte na pigulki za kazdym razem jest ze mną ;p mąż niby jest a nie ma wiec rowniez czuj sie jak samotna mama... brakuje mi sił do synka bo dosłownie włazi mi na głowe... ok rozumiem wszystko dlatego poswiecam mu czas non stop ale dlaczego te pięści ? walenie z główki? jakas złość ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×