Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dorosla choć zagubiona

DOROSŁE DZIECI TOKSYCZNYCH RODZICÓW!!!

Polecane posty

Gość Mama łezka
A ja inaczej. Jestem matką dwójki dorosłych dzieci. Córka jest w związku od lat 4 syn różnie. Córka 20lat syn 22lata. Wychowywaliśmy z mężem jednakowo. Urodziłam syna w wieku lat 18 córke 20.Jak to jest kochani że córka jest naszym przyjacielem, a syn wrogiem. Nic nie pomaga, nie daje na utrzymanie jak go prosze żeby się wyprowadził to się śmieje ze mnie. Ja jestem psychicznie wykończona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widocznie nie bylas dobra dla syna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To od rodzicow zalezy jakie sa dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój ojciec - kocham go i nienawidzę, żałuję go i chcę by zniknął z naszego życia. Nigdy mu nie wybaczę tego, jak bardzo poharatał naszą rodzinę, jak bardzo niszczy swoje dzieci, mimo że twierdzi, ze kocha nas najmocniej na świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wlasnie. Ludzie sa zli. Rodzice sa zli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tenćpun
Mama Łezka. A czy podając wiek córki będziemy ci mogli odpowiedzieć na pytanie dlaczego syn się z ciebie smieje? NIE. Ty jesteś toksycznym rodzicem przez twoją głupotę i ignoranctwo. Syn - wypadek przy pracy? 18 lat to chyba za mało na zostanie rodzicem. Komuś się wydawało ze jest dorosły, ale prawda jest zupełnie inna i wstyd się przyznać ze się spartaczylo robotę. Ty nawet nie wiesz co zrujnowałaś, a pomimo to oskarżasz syna, że ci nie daje pieniędzy. Zapewne odkuwa sobie te całe zło, ktore go spotkało z twojej strony. Ot - przyszły (potencjalny) toksyczny rodzic. Stąd myślę się bierze ta cała gangrena i wrzód na dupie społeczeństwa. Takich ludzi (toksycznych rodziców) tylko do odstrzału, bo po co mają wszystkim dookoła zatruwać życie? Jestem w wieku, gdzie ty już miałaś dziecko, a nie jestem jeszcze w stanie sam się utrzymać (chociaż nie przeraza mnie wizja koczowania przez jakiś czas w samochodzie) i mieszkam u ojca. A gdybym miał jeszcze dziecko?? Ani swoich pasji nie zrealizuję, ani nie zadbam odpowiednio o dziecko, o partnerce nie wspominając. Nick - mama łezka, czyli ta poszkodowana... Ta co płacze po nocach, a potem pierdoli się w kuchniach na oczach dzieci (co prawda oskarżenie postawione jedynie na podstawie kilku zdań, ale jestem mistrzem w wyłapywaniu tego rodzaju ludzi - nie liczą się konkretne "zbrodnie", wszystkie są mniejwiecej tego samego pokroju). To może teraz opowiem coś o sobie. Na wstępie dodam jeszcze, że sam nie do końca poznaję siebie po tych słowach, które wyżej wypowiedziałem. (Schemat - tłumaczę się ze żyję - i weź to zwalcz...) Mieszkałem przez 18 lat. 18 lat pier...(no nie chcę znowu przeklinać, zeby nie wyjsc na wulgarnego idiotę) obelg, destrukcyjnych komentarzy, besztania mnie i na każdym kroku udowadniania że jestem nikim (obelgi w stylu: jesteś gównem, jesteś żałosny, ćpun, gówniarz, trzeba cie było oddać (do 5 letniego dziecka) do domu dziecka - tyle problemów stwarzasz, zamknij się (nieadekwatnie do rozmowy/sytuacji)), podjudzania swoich znajomych przeciwko mnie, notorycznego oskarżania mnie o rzeczy stworzone i niestworzone, gnębienia, prześladowania, szantażowania (np psychicznego - telefon ok godz. 18 "wróć bo ja cierpię" - tak, to jest szantaż emocjonalny "wróć, albo mi się stanie i to będzie twoja wina"), zaniedbywania moich potrzeb, rozkazów i nakazów, a w końcu stwarzania chorej, odmiennej od rzeczywistości a co najważniejsze nie przyjaznej dla mnie rzeczywistości. Do tego izolacja, zniszczenie rodziny, ignorancja i skrajna głupota. Po tych wszystkich atrakcjach doszedłem do wniosku, że mam tego dość i wyprowadziłem się do ojca. Do niego mam jakiś taki uraz (pomimo, że jest dobrym człowiekiem, nawet bardzo), nie do końca zależny ode mnie, bo już trudno - stało się. Poślubiłeś kogo poślubiłeś, ale nie trzeba było zostawiać (tak, sąd, ale spotykaliśmy się co 2 tygodnie, mogłeś się zainteresować moim losem z popierdoloną matką) i udawać że wszystko w porządku. A potem komentarz "zastanawiałem się kiedy to zrobisz". Dziękuję. Pół roku, w całkiem innej rzeczywistości, a potem szturm na dorosłe i odpowiedzialne życie, kiedy ja nawet nie wiem co chcę w życiu robić, bo 18 lat schematu "słuchawki na uszy i oby do jutra". Ojciec jest jak najbardziej w porządku i jak najbardziej ludzki i normlny pod jakim kolwiek względem, i jest jeszcze szczodry, ale co z tego, że on jest gotowy mi dać pieniądze, czy nawet samochód, jesli ja nie jestem w stanie tego przyjąć? Podpyta mnie o plany na przyszłość, a ja już się chcę wyprowadzać... (Znowu schemat, kurczę, zachowuje się podobnie do mojej matki, pretensjonalne pytania bogu ducha winnego człowieka oczekując, że rozwiąże moje problemy). (Rafał,proszę,uspokój się) Przez tą cała sytuację, gdy conajmniej rozmyślam na ten cały temat czuję się jak wariat, ale pomimo to będę kontynuował wypowiedź. Odnośnie związków (kurde, ten styl wypowiedzi, dobitny, zawsze konczacy dyskusję - jak ja tego nie cierpię, na codzień nie stosuję, ale skoro krążymy wokół paszczy lwa pozwolę sobie na (jak to określam) niekonwencjonalne ruchy) - nie wiem jak potraficie zbudować pozytywną (a co tam, jakąkolwiek) relację z drugim człowiekiem (Tym bardziej opartą na miłości - uczucie mi nieznane) [mi zostało dwóch przyjaciół, z czego jeden żyje tylko po to, żeby się najarać, a drugi... w sumie też - tracę przez nich tylko pieniądze, bo nie potrafię powiedzieć "nie!" - wykorzystują brak asertywności, jaki przejawiam; ale to odmienny temat]... Ja sam jakoś się usprawiedliwiam sam przed sobą, że to nie najlepszy okres na związki (bo się niedługo wyprowadzam), wiecznie "coś", a tak naprawdę szkoła na karku, gdy tylko pomyślę o tej żałosnej instytucji do upokarzania i obrażania człowieka to mi się zbiera na nocne przemyślenia takie jak ten post (6 rano, wtorek, a ja za 2h idę do szkoły... sam fakt siedzenia 6h przed telefonem i nie zrobienie tsk naprawdę niczego jest dla mnie lekko przerazajacy, ale myślę że dla własnego dobra nie chcę kontynuować studiów, bo pociąga to za sobą szereg przykrych schematów i wspomnień i splendor życia, w którym nie realizuję się według własnych potrzeb i możliwości... Bardzo chciałbym się komuś z tego wszystkiego wyżalić, ale chciałbym żeby to wyżalenie się pomogło mi rozwiązać problemy z przeszłości... Bo takowe są. Np wcześniej czytałem post w tym temacie, że ojciec się kimś opiekował (jak się okazało za bardzo) - nie widziałem w tym nic dziwnego i przyłapałem się na tym, że sam mógłbym swoje dziecko w podobny sposób zranić. Obawiam się tego, i nie będę rodzicem dopóki WSZYSTKICH problemów z przeszłości nie załatwię. A jeżeli już będę ojcem (co też nie jest takie oczywiste - ani ja potrafię, ani mi świadomość pozwala - ale gadam tak tylko teraz, bo jak przychodzi wieść życie normalnego człowieka to mam więcej wiary w siebie, ale to siedzi gdzieś głęboko i daje czasami o sobie znać. Ostatnio coraz czesciej. Właśnie, prześladuje mnie jeszcze wizja, że moje życie to mrzonka, nic nie znaczące starania. Osiemnaście lat starałem się udowodnić swoje racje w morzu absurdu. Przez 3 lata wegetowałem na siłowni bez żadnego rezultatu podczas, gdy mój kolega przemienił się w 95kg byka z bardzo niskim body fatem (czyli tluszczem). Każde moje działania (chociażby nauka ta w szkole) nie dają żadnego rezultatu i się sam zastanawiam czy to wszystko ma sens? Co jakiś czas, bardzo często przewija mi się myśl o samobójstwie. Poznałem dlaczego ludzie się tną (żeby dać upust emocjom) i choć wiem, że to totalna glupota i wzgardzenie tak pięknym darem, to mnie do tego ciągnie. Na coraz bardziej poważnie. Jeszcze jakiś czas w ten sposób i stanie się to moją świadomą decyzją,a jak nawet i to mi nie wyjdzie, to wtedy jakość mojego życia spadnie jeszcze o drugie tyle w dół. BARDZO boli mnie fakt, że brak mi pewności siebie. To cecha, którą każdy człowiek z normalnej rodziny dostaje "w pakiecie", a ja, pomimo znalezienia źródła jego braku i rzetelnej analizy wszystkich (no może nie wszystkich) procesów zachodzących na tej płaszczyźnie nie mogę się tego braku pozbyć. Przeszkadza mi on na płaszczyźnie zarówno biznesowej jak i prywatnej. Biznesowej - często w godzinach wieczornych/nocnych "tracę jaja" i porzucam wszystkie swoje plany, które SĄ bardzo ważne jeżeli chodzi o jakość mojego przyszłego życia. Prywatnej - że poprostu wolę nie poznawać nowych ludzi i budować z nimi relacji "bo i tak się nie uda" a jeśli już to "po co się tyle męczyć,i tak się wyprowadzę" JAKOŚĆ MOJEGO ŻYCIA JEST TAK ŻAŁOSNA, ŻE JAK OGLĄDAM SWOJE ZDJĘCIA Z PRZESZŁOŚCI TO SIĘ DZIWIĘ CZEMU TAM WYGLĄDAM TAK MŁODO I SZCZĘŚLIWIE. Jedyne co mi daje szczęście na krótki okres czasu to plany związane z zarabianiem pieniędzy. Bo przecież jestem wychowany na maszynkę do robienia pieniędzy... Zawsze miałem taki cel: utrzymywać zjebaną matkę. I jak czytam wasze posty,to wam współczuję,bo sam nie chciałbym "wiązać końca z końcem" tylko rozwiązac problem NA AMEN. Błagam,niech mi ktoś pomoże,wesprze... Jestem świetny w udawaniu normalnego, ale przed kimś trzeba się otworzyć. A jestem takim desperatem, bo to nie pierwszy raz kiedy wylewa swoje żale, a postępu czy poprawy jakości życia nie widać żadnego.... Do tego ciągła wizja ze będę taki sam jak ta... kobieta lekkich obyczajów oraz że jestem głupim idiotą. Boże, dlaczego moje życie jest takie skomplikowane? Rano się budzę w harmonii i spokoju, żeby potem całą noc nie spać. To mnie męczy. Męczy mnie wszystko. Męczy mnie obecność ojca, męczy mnie brak jego obecności, kurwa nie wiem co się dzieje Nie chce taki być :((((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najlepszym wyjściem z sytuacji jest przebaczenie. Co jednak zrobić gdy przy każdej rozmowie/wizycie rozdrapuje się stare rany? Pochodzę z wielodzietnej, fanatycznie religijnej rodziny. Ojciec kupił dom z gospodarstwem rolnym oddalony od wioski 2 km, bez utwardzonej drogi, bez bieżącej pitnej wody. Przeprowadziliśmy się tam gdy chodziłam do podstawówki. Ojciec jako były wojskowy nigdy nie był mi bliski. Rozmowy z rodzicami były ograniczone do rozkazów, zakazów i nakazów w trybie natychmiastowym. Nie mogłam wyrażać swojego zdania bo "nie jestem u siebie" i wymierzano mi karę w postaci najgorszej pracy. Zero telewizji, tylko radio Maryja. Tylko katolickie książki i możliwość czytania tylko w niedzielę. Obowiązkowe przynależenie do wspólnoty religijnej, co wiązało się z wracaniem do domu po 22 idąc nieoświetloną drogą 2,5 km od autobusu. Nie rzadko umorusana błotem do kolan. Rodzice nigdy o nas nie dbali tak jak należy. Często chodziłam głodna, bo nie było pieniędzy. Dostawałam ubrania po obcych ludziach, często z poprzedniej epoki. Rodzice nie kupowali mi bielizny, skarpetek - nosiłam to po obcych ludziach, często z dziurami, nie do pary i za duże. Po szkole opiekowałam się 4 młodszego rodzeństwa od 11 roku życia, bo rodzice 4-5 razy w tygodniu wyjeżdżali i wracali po północy. Często płakałam z maluszkiem karmionym piersią bo było głodne a moja rodzicielka nie odciągała pokarmu. Rodzice stwierdzili, że przez te parę godzin nie umrze. Od najmłodszych lat marzyłam o wyniesieniu się od nich jak najdalej. Będąc nastolatką często uciekałam do koleżanek bo ojciec stwierdził, że za dużo jem (ważyłam niecałe 50 kg). Buty nosiłam całoroczne - typu adidasy bo musiały starczyć mi też na kilka lat. Było też znęcanie psychiczne. Przez jedną sytuację, dzięki rodzicom, miałam ogromne problemy w liceum i całą klasę nastawioną przeciwko mnie, przez 3 lata! Ogólnie pracowałam w domu bardzo dużo i ciężko a nie dostawałam pieniędzy na podstawowe potrzeby. Zaznaczę, że moi rodzice nie należeli do biednych. Ojciec dostał z wojska 90 metrowe mieszkanie w mieście, dom i mieszkanie od babci. Częste wsparcie finansowe od swojej mamy, kupiła też ciągnik, ziemię i inne drogie sprzęty do gospodarstwa. Mieszkają w piętrowym poniemieckim domu z filarami, na dole jest 100 m2. Jednak kochani rodzice woleli (i nadal tak robią) wszystkie oszczędności przekazać wspólnocie przykościelnej niż własnym dzieciom. Obecnie, mimo iż dostają kilkunastotysięczne dopłaty do ziemi nie kupią nic wnuczce, bo twierdzą że nie są skarbonką (?!) nie pamiętają o urodzinach, rocznicach. Nigdy nie wspierają emocjonalnie mnie i mojej rodziny. Zachęcali do zerwania z chłopakiem który obecnie jest moim cudownym mężem. Zniechęcali do pójścia na studia, które ukończyłam za własną krwawicę. Odradzali stabilnej pracy która jest moją pasją. Odradzali kupna mieszkania, które jest moją dumą. Do niczego się nie przyłożyli, nie kupili nawet kwiatka do mieszkania. Nie wspomnę, że niektórym z rodzeństwa opłacali mieszkanie i studia. Na obecną chwilę uważają się za najlepszych rodziców pod słońcem i roszczą sobie prawo do dawania mi życiowych rad i gnębienia mnie przy każdej możliwej sytuacji (np. bo za krótko karmiłam piersią swoje dziecko!) Chcę o wszystkim zapomnieć i najlepiej odcięłabym się od toksycznej rodzinki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dinokle
Witam, ja mam 43 lata i czuje sie okropnie.Rodzice caly czas mnie kontroluja.Moj syn jest problemowy i nie chce sie uczyc.Oni obwiniaja mnie za to.Ja poswiecam dziecku duzo czasu i rzygotowuje je do sprawdzianow.Pomimo tego moj ojciec i matka wyzywaja mnie od czubka.Prawie codziennie slysze od matki , ze jestem ; szmata, debil, gruba p***a; ze powinna siedziec w psychiatryku.Na mojego meza mowi , ze jest chujem z krzywymi girami.Nie mam juz sily jestem wyczerpana psychicznie.Wypominaja ciagle , ze bez nich bylabym ; glownem, nikim; Rodzice pomogli mi w zyciu finansowo ale przez to tyranizuja mnie dziecko i meza.Jak syn dostanie w szkole zla ocene to mowia ze to moja wina ze jestem zla matka.Raz jak matka przyszla do mnie i mialam troche balagan to stwierdzila ze zadzwoni po ojca i przyjedzie policja.Mam jeszcze mlodsza siostre ktora ma zupelnie inne prawa.A traktuja z szacunkiem.Ona ma ponad 30 lat i nie wolno mowic Agata tylko Agatka.Jak raz powiedzialam Agata byla awantura.Z siostra nie mam dobrych stosunkow.Zawsze uwazala ze jest lepsza, ladniejsza , madrzejsza.Nnajgorsze ze moja siostra sie z tego cieszy.Jest wredna, kiedys prowadzila interes i chcialam zeby rodzice mi pomogli, to wmawiala ze jej nie idzie ze bedzie zamykac.Tylko ze prowadzila interes jeszcze pare lat i stac ja bylo na piekne rzeczy, droga bizuterie.Moja matka ciagle mi sie odgraza ze mnie zniszczy, siostra postawila warunek, ze jak nie rozwiode sie z mezem to mam spodziewac sie codziennych awantur.Maz kiedys jej sie narazil, boobronil mnie przed nia.mMoja rodzina na pozor jest szanowana i mila do innych ludzi.Ja jestem osoba niesmiala przez co nie nawiazuje szybko rozmowy i znajomosci.Nie wiem co mam robic , czuje sie bezsilna.Dziekuje za chwile uwagi i serdecznie Was pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dinokle, zszokowało mnie to, co napisałaś. Jesteś na swoim? Jeżeli tak, to wprowadź jedną zasadę: rodzice won z twojej posesji i się więcej na oczy nie pokazywać. Skąd ta nienawiść?? I to do własnego dziecka... Musisz obowiązkowo (w jakiś sposób) się usamodzielnić w 100%, bo 43 lata to zdecydowanie za dużo na takie akcje. Mąż powinien ich ustawić do szeregu, w końcu od tego jest mężczyzna. A syn to nie maszynka do uczenia się, tylko człowiek. To trzeba sobie uświadomić w wychowaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość girl28
Ja mam dokladnie to samo. Niestety zajelo mi wiele lat aby pogodzić sie z tym ze mam toksycznych rodziców. Ale moja psychika nadal jest zawalona poczuciem winy i niskiej wartośći. Cale zycie musialam podporzadkowywac sie rodzicą wszystkie zwiazki jakie mialam to mi rozbili nie mowiac juz o tym ze nawet nie moglam kierunku studiow wybrac ani tego co chce jesc. Wszystko mi narzucali!! i nadal to robią. Odkad pamietam nie bylo mi wolno miec kolegow kolezanek znajomych. Tylko do szkoly po szkole ugotowacim obiad prac sprzatac. Jak mialam 12 lat to rodzice zalozyli firme wiec w kazdy weekend musialam pracowac a jak chcialam chociaz 2 lata na loda czy czekolade to powiedzieli ze moja zaplata jest to ze u nich mieszkam i ze mnie utrzymuja. W wieku 19 lat sie w****ilam na maxa i wyjechalam do pracy za granice byli na mnie tak zli ze nie odzywali sie przez rok. Pozniej zaczeli szukac ze mna konaktu kiedy ja odrzucalam polaczenia to zaczeli mnie straszyc ze nie wiedza co sie ze mna dzieje i zawiadomia policje. Na sile pisali mi smsy caly czas szantaze emocjonalne ze sie zle czuja ze to ze tamto. 3 razy zjechalam do kraju zostawilam tam swoje zycie i wrocilam do Polski. Po jakims miesiacu okazlo sie ze im nic nie jest i wszystko wrocilo znowu do tego jak bylo zle traktowanie kontrola klotnie itp. Prosili zebym przylecialam do nich na swieta bo sa sami. No na wlasne zyczenia sa sami. Kupilam bardzo drogie bilety lotnicze zeby byc z nimi odmowilam znajomym i przylecialam i co sie okazalo? ze siedzielismy przed TV a i ch nie bylo nawet stac na prezent dla mnie. Oboj***ardzo dobrze zarabiaja ale jak oni to mowia to sa ich pieniadze i dla nich. Jak wrocilam pierwszy raz do kraju to powiedzieli mi pomozemy ci ale musisz isc na najblizszy uniwersytet. No to poszlam na kierunek ktorego nie lubialam wogole ale tak oni chcieli bo to byl warunek zeby mi pomogli finansowo. Nagle znalazlam chlopaka ktory mnie wozil na zajecia i juz bylo goraco ze strace do niego glowe ze nie skoncze studii itp. No i stalo sie najgorsze bo zaszlam w ciaze do tego zagrozona. Wielki halas w domu grozby klotnie uderzenie mnie w twarz nazwanie mnie k***a i wywalenie z domu podczas gdy bylam w ciazy. Powiedzieli ze jestem okropna bezmyslna oni mi chcieli pomoc a ja sie p******ilam z moich facetem i przynioslam im ogromny wstyd. Moglabym opowiadac dniami i nocami o tym co oni robia. Jest to bardzo bolesne zwlaszcza ze obiecuja mi ze sie zmienia a ja widze ze wkloko robia to samo. Nie mam z kim o tym pogadac bo mam bardzo mala rodzine a moja jedyna siostra odciela sie od rodzicow w 2011 bo traktowali ja podobnie. Jednak ona stanowczo powiedziala dosyc mieszka z mezem i nie mam z nia kontaktu juz wiele lat. Ja mialam byc a mlodsza ktora ma siedziec w domu z rodzicami przynosic zyski i sie nimi opiekowac. Przypuszczam ze mnie traktuja gorzej niz siostre bo jestem wrazliwa i uczuciowa a siostra ma na wszystko wyj****e. Drugi raz wrocilam do kraju by pomoc rodzicom bo tata zostal zdiagnozowany ze ma raka wiec robilam co moglam by pomoc. A na koniec uslyszalam dziekuje?NIE. Na koniec uslyszalam od taty ze dobrze ze ma mame. Teraz mama byla na operacji w szpitalu i powiedziala dokladnie to samo: Dobrze ze mam tate. A ja do cholery jej tez pomagalam odwiedzalam kapalam ja itd. Wkurza mnie to ze powtarzaja te same schematy wkolko. Podjelam obecie drugi raz studia i jestem w trakcie konczenia pierwszego roku. Tyle lat minelo a oni sie ciagle nie zmieniaja. Wplywa to strasznie na moja psychike mam problem nawiazywac nowe znajomosci nie wspominajac juz o zwiazkach. Nawet dostalam sie na wymarzone studia za granica a rodzice potrafili tak mna zmanipulowac ze wrocilam do kraju. Zdaje sobie teraz sprawe ze wiele razy powinnam powiedziec NIE ale moje zachowania sa jakby silniejsze ode mnie dopiero jak juz jest po to dochodzi do mnie ze zle zrobilam. Chcialabym sie wkoncu jakos od tego wszystkiego uwolnic i zyc po swojemu wkoncu mam juz 28 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdy czytam ten artykuł, przeraża mnie, ile rzeczy sie tutaj zgadza z moim życiem. Moi rodzice byli dla mnie dobrzy,ale nadopiekuńczy, byłam wcześniakiem i moje zdrowie zawsze było kruche, rodzina chuchała i dmuchała na mnie, że tego sama nie zrobie, zawsze miałam bogatą wyobraźnie, gdy o czyms mówiłam, rodzice mówili że kłamię, nawet nie chciali mnie wysluchać. Nie znosiłam matematyki, w szkole płakałam i wagarowałam, bo bałam sie matmy, moi rodzice darli sie na mnie ile wlezie, nazywali mnie łgarzem i że nie poradzę sobie w życiu, kontrolowali mnie ile wlezie, nie wiedzieli, że próbuję zwrócić na siebie uwagę, wołałam o pomoc, nie chcieli mnie wysłuchać. Moj tata jest dyrektorem szkoly i jest znany w moim miescie, dla niego zawsze wazna byla reputacja. Chodzilam do gimnazjum, gdzie pracował mój ojciec, a potem do liceum, gdzie pracowała moja mama. Pilnowali mnie ile wlezie, nie pozwolili mi iść do liceum, gdzie ja chciałam iść. Najgorsze było wieczne porównywanie do mojej starszej siostry, która jest bardzo zdolna w nauce. W szkole zawsze mnie do niej porównywano. Czułam presję ze strony moich rodziców, by być jak najlepszym. Zaczełam dostawać świra, byłam zakompleskiona i w krzyczałam o pomoc. Zawsze, gdy miałam gorszą ocenę, zwłaszcza z matmy, rodzice krzyczeli na mnie, zabierali mi telefon, dawali szlaban. Im bardziej mnie trzymali, tym gorzej sie zachowywałam. Moi rodzice i siostra mają zupełnie inny charakter niż ja: ja zawsze byłam wrażliwa i bardzo pomoca, zawsze pomagałam, jak mogłam. Ludzie zwierzali się mi ze swoich problemow, a ja zawsze dawałam od siebie więcej niż dostawałam w zamian. Gdy nie udało mi się zaliczyć matury z matmy, miałam depresję, chodziłam do psychologa, podniosłam się,bo moja mam sie zmartwiła. Zdałam maturę,poszłam na studia, które chciałam i wyniosłam się z domu. Gdy wyrwałam się z domu, odkryłam, jaka naprawdę jestem. Byłam władcza (jestem starostą i muszę jakoś trzymać grupę w ryzach xD) i asertywna, wszyscy mnie lubili, miałam dużo kolegów i koleżanek, czułam się pewna siebie. Jednak w środku wciąż czułam olbrzymią bryłę, która uaktywniała sie jak tylko wracałam do domu, lub przebywałam sama. Czułam poczucie winy,że zawiodłam moich rodziców, mimo iż moje relacj***ardzo się z nimi poprawiły, ale ja wciąż czuję, że nie jestem dla nich wystarczająco "dobra", czuje się gorsza od innych, nauczyłam się kryć moje negatywne emocje w środku. Zawsze jest jakieś ale, czasami czuję się totalnym przegrywem. Studiuję, mam świetnych przyjaciół, mieszkanie, na związek jestem gotowa, mam wszystko co chciałam, o czym marzyłam, ale z tyłu głowy wciąż słyszę głos: Nie jesteś wystarczająco dobra, jesteś zbyt wrażliwa, nic nie osiągnęłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość girl28
Z tego co widze to ja mialam dokladnie to samo co kolezanka powyzej. Z roznica taka ze ja bylam bardzo dobra w nauce a i tak bylam ponizana za czwórki bo mialy byc piatki, a moja siostra ledwo przechodzila z klasy i do klasyi bylo ok. Zawsze faworyzwoali moja siostre. Ja bylam wrazliwa miekka i non stop plakalam a ona miala gdzies i do dzis tak jest. Na siostre dmuchali jak nie wiem. Ale cos wam powiem. Nagle moje zycie bardzo sie zmienilo. Wystarczy ze zwrocili uwage mojej siostrze ze za malo dba o dziecko i teraz juz sa 3 lata jak sie nie odzywa do rodzicow. Mama probowala sie z nia skontaktowac to ona nastraszyla ja policja. Dla rodzicow to byl cios bo ona byla ulubionym dzieckiem i nie mogli siez tym pogodzic. Nagle zaczela pojawiac sie karma. Tata zachorowal na raka i mama rowniez kazdy nainny przypadek? No i kto musial sie nimi zaopiekowac? SIOSTRA? nieeeeeeeee siostra miala gdzies jak zawsze. JA. Rodzice sami potrzebowali psychologa gdy sie dowiedzieli jak bardzo ich starsza córka ma ich gdzies. Nie mogli sie pogodzic ze JA dziecko przez nich gnebione cale zycie okazalam sie osoba ktora im przebaczyla i pomogla w ciezkich chwilach. Do dzis rodzice nie maja super zdrowia ale mysle ze to w jakims stopniu ich zmienilo a szczegolnie mame. Tata nie do konca docenia zycie mimo ze ledwo co wyszedl ze wszystkiego. Postanowilam jednak wziasc sprawe w swoje rece. Teraz kiedy oni juz nie sa tacy silni ja przejelam paleczke. Powiedzialam ojcu ze albo pojdzie na terapie i przestanie zalewacz smutki wódka albo ja sie za niego wezme. Postraszylam go juz nie powiem czym, ale jak narazie dziala. Zrozumialam ze to byl kuluminacyjny moment mojego zycia. Dzięki Bogu rodzice sie opamietali i byc moze przykle wydarzenia i ich choroby troche im zmienily charakter. Oczywiscie nie wymagam zeby sie pozmieniali ale choc troche zmienili swoje zachowanie a to duzo pomoglo. Ojciec do dzisiaj nie jest zbyt tolerancyjny i ma mniej szacunku dla mnie. Jednak poszlam do pracy i na studia pokazalam ze nie jestem zalezna od nich i wtedy sie wystraszyli ze moga mnie stracic a tylko mnie maja. Oczywiscie to nie jest tak ze nagle jest ok. Ja nadal chodze na terapie bo to wszystko nie minie tak szybko. Mam wiele ran w sercu. Sama jest po toksycznym malzestwie. Nie dosc ze rodzicow mialam toksycznych to meza rowniez. Mam jednak nadzieje ze jestem na dobrej drodze. Kluczem wszystkiego jest zwrocenie uwagi na siebie. Wiem ze jest ciezko ale tylko w ten sposob damy rade. Przez wiele lat probowalam zmienic rodzicow probowalam namowic babcie dziadka wujka kogokolwiek zeby z nimi porozmawiali ale wtedy bylo jeszcze gorzej. Nauczylam sie ze mamy wplyw tylko na wlasne zachowanie. Pogodzilam sie z tym ze sa jacy sa ale mam jedno zycie i nie zamierzam caly czas byc ofiara losu. Na negatywne uczucia ktore tlumilam w sobie tez znalazlam sposob. Zaprzyjaznilam sie ze sportem. Za kazdym razem jak jest jakas klotnia w domu probuje milczec i potem to wybiegam. Wtedy rodzice wiedza ze juz mnie nie sprowokuja tak jak kiedys a ja wypoce wszystkie zle emocje ktore sa we mnie. Sluchajcie rodzicow sie nie wybiera, ale jaką drogą pójdziemy w życiu doroslym zależy tylko od nas samych. Powodzenia dla wszystkich którzy maja problemy z rodzicami nie poddawajcie sie i walczcie o swoje zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Glupia Jola
Witam wszystkich ktorzy tu na tym forum sie znajda ja dzis sie tu znalazlam i jak poczytalam o problemach dorosych ludzi to az mi ulzylo mam prawie 60. Lat i myslalam ze jestem sama z problemami takimi jak tu czytam mialam toksycznych rodzicow a malo tego moj maz tez pochodzi od takicj rodzicow cale zycie winilam meza i siebie ze mamy taki nie udany zwiazek zr nasze zycie to porzaka wiele razy chcialam zostawic mojego meza bo to czlowiek z ktorym nie da sie normalnie zyc jest wybuchowy obrazalski malomowny do tego stopnia ze przychodzac z pracy to nawet dziendobry nie powie wchodzi jak do stodoly nie liczy. Sie z nikim ja z moja rodzina jestem sklocona tylko przez niego bo teraz widze jak bardzo komus zazdrosci choc nam wcale niczego nie brakuje towarzystwa unika bo nie potrafi z nikim rozwinac zadnego tematu kiedys syn mi powiedzial " mamo gdzie ty go znalazlas " jak cos nie jest po jego mysli to polozy sie na kanapie odwroci do sciany i sie obraza ja probowalam kiedys popelnic samobujstwo nalykalam sie tablete po zmarlej na raka mamie lezalam cala noc i caly nastepny dzien nie swiadoma a on nie probowal mi pomoc dawno go juz nie kocham teraz juz misze z nim zostac bo na starosc to bym z glodu umarla hihihi poniewaz emerytury dostane 600 zl a to dlatego bo nie pracowalam za duzo wychowalam trzech synow dzis juz dorosli ludzie jeden jest kawalerem i jak ma maz wrocic z pracy to on wychodzi i wraca w nocy gdybym chciala oddac wszystkie krzywdy mezowi to napewno zycia by mi nie starczylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prosiopomoc
Mam ten sam problem , bardzo proszę o pomoc bo już nie wiem co mam robić .. chciałabym porozmawiać z kimś kto ma te same problemy co ja może wtedy udałoby mi się jakoś łatwiej z tego wyjść o ile w ogóle się uda z tego wyjść .. proszę zostawić jakiś kontakt do siebie cokolwiek , a napewno się odezwę .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Podgladalemrenate
Cześć Chłopak 25 L mam dość a sam nie wiem co zrobic nie umiem rozmawiac z rodzicami zawsze bylem tym gorszym mlodszym synem, który tylko probowal sciagc na siebie uwage by byc zauwarzonym przewaznie cos nabroilem po czym bylo jeszcze gorzej,brat starszy co by sie nie stalo lecial do matki kablowac przez co tez malo z nim mam jaki kolwiek kontakt pozniej to juz i nawet wszystkim do okola zdawał relacje o mnie przez co nie ufam a z 3-4 Lata temu przestal to robic bo wyczuł we mnie bankomat wiadome praca w delegacji ma dwie strony medalu jest pieniadz a jest i samotnosc i teskonta gdyby nie dziewczyna i przyjaciel to nie mialbym powodu do usmiechu na powrocie,w podstawowce nauczyciele zawsze chwalili brata grzeczny i wolę gdzie by go nie postawił tam będzie stał życie pod kloszem a ja po wywiadowce bicie krzyki wyzwanie od najgorszych do końca szkoły średniej zawsze tak było... O wyjściu w wieku 17 lat na wakacjach z kolegami na wioskę to ani mowy nie było co do minuty powroty a jak nie to straszenie przez tel różnymi argumentami o średniej szkole ani nie mówię porażka matka wiedziała lepiej gdzie mam się udać i porównywanie do zdolniejszych kuzynów w pewnym czasie nie dałem rady byłem alkoholikiem zdążyło mi się być za kierownicą,pod wpływem gdyby nie dwóch kumpli ktorzy wbili mnie na odp tor nie wiem co by ze mna teraz ze mna sie dzialo jestem im wdzięczny, po drodze jeszcze gdzieś narko a to nie ma się czym chwalić na szczęście pozostalem przy paleniu gandzi czasem raz mi nawet matka znalazła krzyk jak fiks miała prawo do złości lecz nie do grzebania w aucie ktore bylo zamknięte a klucze w spodniach,nie mam zaufania ani do matki do tej pory jak by mogła to by kontrolowala moje sprawy zaczęło się od plecaka skończyło się na grzebaniu po pokoju aucie, ojciec od zawsze dolowal matkę ulegała nie ma swego zdania głównie zajmowała się domem sprzątaniem i wychowaniem i słuchaniem pretensji nie wiem jak to znosi mimo wszystko wstawiłem się do ojca by zmienił podejscie, ojciec równy gość pomógł w różnych sprawach finansowych głowę ma na miejscu co do spraw zrobienia naprawy czego kolwiek, lecz zdolowac potrafi tak ze -30 w dół to taki standard przynieś podaj pozamiataj a ja bd stał pil piwo poszczal zjebe taka że psyche jak ktoś miał słabą to nie dawał rady a gdy się miało swoje zdanie z biegiem lat robilem tak by bylo dobrze a brat nadal czeka az ojciec powie co i jak starałem się to zmienić młodszemu jest zawsze trudniej być starszym bratem w decydowaniu,po szkole tylko siedziałem w domu albo praca przy domu albo lekcje, jedynie w piatki i soboty moglem gdzie kolwiel wyjsc nie czułem się i nadal tak mam sam nie wiem co to za uczucie siedze a czuje sie obcym czlowiekiem lokatorem lecz jak coś jest do zrobienia pod moja nieobecność wbic mi poczucie winy ze mnie nie ma, praca na delegacji pierwszy raz wyjechałem w wieku 23 lat praca też psychiczna i fizyczna większość trzeba być skupionym i myslec trzeźwo, miesiąc za granicą tydzień w domu i dalej miesiąc spotkałem dziewczyne nigdy tak się nie czułem byliśmy razem od kwietnia wyjechałem końcem sierpnia tak to działało ze dwa miesiące i koniec pracy psychicznie matka to jeszcze ex laska ze mnie nie ma i ciągle jest samą szczegół taki ze rodzice ex nie trawili tego mieli innego kandydata swojego przez co ukrywanie się przez długi czas aż w końcu nie dałem rady wrak człowieka nie dość że to jeszcze związek w ukryciu a ex woli zobaczyć się z kolegami znajomymi nie chciałem jej tylko dla siebie każdy ma życie i znajomych wiadome, wyjechała i wrocila po miesiącu ważniejsze jest wyjście na imprezę z kolegami jak spotkanie z bliska osoba podobno nie wiem tak mówiła długo byliśmy próbowaliśmy sexu dziewica lecz też to raczej bylo sprawdzenie co i jak oddawał się cała od razu rozebrana do połowy w samochodzie tak ze mało nie wybuchła taka można by powiedzieć Pani ktora lubiła gdy macana byla i rozbierana plce na lechtaczce po romansie z Kobieta dojrzala zrozumiałem że dotykiem można sprawić wiele z cipki kapalo u tej małolaty tak ze leginsy mokre lubila sie tak puszczać, pijana nastke będzie ****** każdy odda całe ciało do macaniajak szmate obracać i skończyć w buzi pijana leżącą jak kłoda naatolatka ktora nie wie kto ja ******** żadna przyjemność rozpalić i zostawić...taka co by z kazdym cos chciala dusza towarzystwa towar Cialo do momentu wyjścia z gościem z imprezy zrozumiałem że to szmata, tylko we dwoje byla wszystkim starałem się ogarnąć wszystko na raz uczucia i nie tylko pierwszy związek piękny przez chwilę później piekło ktore oddałem jej raz a dobrze dowiedziała się o sobie to i owo każdy ja miał za właśnie taka jak opisałem wtedy miałem inne zdanie lecz brakowało jej tego , Teraz jestem szczęśliwy z Kobieta ktora aktualnie planujemy razem coś więcej zamieszkać bez rodziców by nikt nam nie mieszal,poskladala i pomaga nauczyć zrozumiec to co sprawialo wielka trudnosc w zyciu i to widać doskonale po tym jak przeczytałem wasze wpisy zrozumiałem trochę co się dzieje u mnie powoli myślę że matka osposci jeszcze jedna akcja przeprowadzka z dziewczyną na swoje : Wcześniejsze związki glownie ten jeden opisany wyzej toksyczny byl na tyle ze nie umialem sie uwolic opentala mnie swoją urodą, inne zas byłygłównie na moją nie korzyść ten ktory opisany jest wyżej był po tych porażkach wyczuwali moje słabości zaangażowanie na bycie z dziewczyną bylo czasem takie ze wszystko sie sypalo,przez długi okres bawiłem się dziewczynami tak jak one mną miałem różne fantazje starsza o rok lubila sie p******ic nimfomanka długi czas oddała się miałem jej cipke kiedy miałem ochotę nawet gdy ona nie chciała dawała i ciągła jak odkurzacz, a zaczelo sie omłodych lat ciotka byla panna przyszedł czas i na mnie w dorastaniu byla I jest Kobieta ktora w moim życiu jest ważna jej wdzięki seksowne i pociagajace mnie, mlodziak miał na wyciągnięcie ręki Kobiete po 30 Cialo podniecajace na sam widok wydaje mi się że wiedziała jak działa na mnie czasem w samym reczniku lub bieliznie jest Kobieta ktorej pragnę po upływie lat nikt nie wie że podgladalem gdy się przebierala stojąc za firanka nie wiele upłynęło i miałem w wieku 14-15 lat przepiękna pol naga Kobieta przed oczami piersza ktorej cialo do tej pory seksowne piersi starcza jedrne jak u nastolatki pomimo 45 lat i w tym 10 po ślubie utrzymuje kontakt wzrokowy oczy po ciele wędrują od zawsze by wiedziała że jest atrakcyjna i pociagajaca okazywałem j by miała świadomość zawsze podziwialem jej Cialo pokryjomu dawałem znaki by pomyślała się że jestem pewny czego pragne nikt o tym nie wie raczej plamki na staniku i wiele innych ocierania ktore podobały się bardzo raz chcial pojsc na spacer nie bylem gotowy jeszcze wczesniej czula mojego gotowego k****a wiem czy z mężem próbowała czego kolwiek widzi że to na co ma ochotę dostanie na boku bez wiedzy męża tak by po cichu dac się zerrznac wydaje mi się że wiedziała jak podgladalem jej polnagie z rana nagie na wieczór Cialo seksowna jest Kobieta w pelni naturalna chce jej powiedzieć to o czym tutaj napisałem wiem ze ktoś teraz mnie weźmie za świra napalonego gowniarza a albo coś dzieki za kazania potrzebuje porady właśnie od Takiej Kobiety dojrzałej dzięki Renacie chcialo mi sie cokolwiel robic piekno od ktorego poprawialy mi się wszystkie niepowodzenia i nadawala mi sens chciałbym jej rozkosz zapewnic taki o jakim nie myslal wyjątkowa Kobieta seksowne Cialo ktore przyciągalo mnie zawsze kusilo kusi czas upłynął za nagość ktora mi okazała teraz chwycilbym dopuścić jej Cialo i zmysly tak by zaspokoic jej pragnienia.Co myślicie o takiej sytuacji Panna po 30 prezentuje Kobiece wdzieki do pol naga a sam dochodze do jej nagosci po kryjomu wiedziala ze jestem tam i patrzę moze właśnie i to nie jest na miejscu wielu pomyśli o mnie swir i zbok,ciekawy Kobiecego Ciała bylem i mialem takie szczescie ze pierwsza na ktora mam ochote nadal to Kobieta ktora obserwowałem przez tyle lat Renata jej Cialo tak zgrabne to bylo cudowne stopniowo w kazdym stroju az w pelni naga ukazala sie mym oczom teraz w myslach pragnienie zaspokaja choc smak jaki pragne jest jedyny jej soki poczuć na wardze, oczami pokazuje jej o czym myślę marze pragnienie zmieniło się w ochote pieszczenia jej tylko chciałbym po prostu zapytać Kobiet w podobnym wieku co bys w takiej sytuacji zrobiła przez wiele lat tak Cię uwodzil okazywał pragnienie ktore ujrzał gdy spoglądal na pół nagie Cialo głęboko Ci w oczy patrzylaa Piękno Kobiety poznał u Renaty Kobieta mojej młodości miałem raz romans z 30 latka po tym wszystkim nadal pragne tylko Renaty, Dorota wiedziała czego chce miałem 22 boska jest Kobieta ktora wie czego chce ostre ******ie nie zaspokoilo pragne Renate przyciągnąć do siebie i zabawić się by była zadowolona na dojrzałe lata, co o tym sądzicie Drogie Panie w podobnym wieku trudny temat pokusa z roku na rok wzrasta pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem tak wykończona, że boje się dzwonić do własnej mamy. Jak zadzwonię to się pyta czy posprząta jej w domu, czy jej kupie to i zrobię tamto. Według niej nie mam prawa do własnego życia. Cała rodzina jest zła na mnie, bo w końcu walczę o siebie i unikam kontaktu z nimi. A prawda jest taka ze przez własną rodzinę mam nerwice, nerwobole, depresje i jestem nieszczęśliwa, chociaż mam najlepszego faceta na świecie i pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama

Czytam to wszystko i nie moge uwierzyc.Moze rodzice zamiast opiekowac sie wami,powinni oddac was do domu dziecka.Nikt by sie wami juz nie przejmowal,nie byloby nadopiekunczosci no i oczywiscie tych toksycznych rodzicow.Ale wtedy znalazlby sie inny problem...trzeba by bylo winic kogos innego....lub cos.Dorosnijcie wreszcie i zrozumcie,ze to wszystko bylo dlatego,ze ktos was kochal...moze czasem za bardzo...ale wszystko robil dla waszego dobra.Moze nie zawsze wyszlo to tak,jakby sie chcialo,ale na pewno nie bylo w tym zlych intencji.Toksyczne dzieci....nowy termin psychologiczny...ktore niszcza wszystko...kazde uczucie...egoisci zapatrzeni w siebie i szukajacy winnych za wszystkie swoje niepowodzenia.

 

 

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość motylek

Witam Mam 24 lata pochodze z rodziny dysfunkcyjnej typu brak ojca dziadka babci wujków niczego oprócz mamy i dwóch starszych braci.Miałam kiepskie dzieciństwo i szczególnie gdy byłam nastolatką.Brak ojca,nadopiekuńcza mama,zaborcza,miałam problemy w szkole, nikt mnie nie lubiał, nie miałam koleżanek .Uciekłam gdy tylko miałam dowód osobisty w ręku, mialam złość do mamy przez rok czasu i ojca, że tak mi życie zepsuli, dzisiaj mam męża i córkę, zapraszam mamę do siebie, wybaczyłam jej, ojcu też wybaczyłam, nawet go zaprosiłam do domu obcego faceta który tylko mnie splodził a nie wychowywał.( ale go zaprosiłam).

Długo obwiniałam innych za mój los, teraz widzę to inaczej trochę, wnioski są takie: że ja też czasami nie byłam dobra dla mamy, oraz nie wolno zwalać na innych swoje niepowodzenie, ktoś może pochodzić z patologicznej rodziny ale może zmienić swoje życie w miarę możliwości jeśli się chcę i nie musisz być taki jak inni twoi z rodziny.Warto samemu pomyśleć nad tym , że nie powninno się zwalać na rodzinę, politykę pogodę itd. 

Kiedy się rodzimy i jesteśmy u rodziców do 18 roku życia to oni odpowiadaja za nas i jesteśmy zależni, ale kiedy człowiek ma 18 lat to stajesz się wolnym człowiekiem i możesz iść w inną stronę, ja jako jedyna z rodziny mam całkiem inne podejście do życia, zawsze tak miałam.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna

Witam

Pozwólcie że przedstawię wam tu moją historię: 

Mam 23 lata nadal mieszkam z rodzicami, mam narzeczonego. Nie wiem noże już jestem przewrażliwiona, ale gdy słyszę coś od rodziców w moim kierunku, od razu łzy napływają mi do oczu, od razu przychodzi płacz i bezsilność. Teraz już i tak jest lepiej, ale gdy zdarzy im się powiedzieć że np. W życiu zgine, albo sobie nie poradzę, że sierota że mnie to po prostu łzy same lecą i czuje że nic nie mogę.... Nie mam patologicznej rodziny, nie ma awantur, alkoholu, mamy pieniądze... Szczerze nie pamiętam żeby rodzice kiedykolwiek mnie przytulali- chyba że jak składamy sobie życzenia na swieta- nie pamiętam żeby mówili że kochają... Na chwilę obecną kończę studia bardziej dla nich, bo jakoś nie pasjonuje mnie ten kierunek, zajmuje się w miarę młodsza siostra, czasem coś ugotuje posprzątam, a oni tak mnie ranią, mam wrażenie że wiedzą gdzie uderzyć żeby bolało... niby to nie są jakieś wielkie słowa, coś w stylu: ty się nie nadajesz, ty nie dasz rady, co dasz sie w rozwoju, nie pomagasz nam, myślisz tylko o sobie... mówią że moja 12 letnia siostra jest zaradniejsza ode mnie... ale usłyszałam to już tyle razy że każdy kolejny raz to cios dla mnie i dla mojej pewności siebie... chyba już zaczęłam w to wierzyć że nie dam sobie rady... proszę o pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna

Jakich metod używacie, gdy rodzice wam czegoś i zabraniają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ola29

Mam 29 lat, męża,mieszkamy sami w wynajmowanym mieszkaniu. Moja matka mieszka w innym mieście, 3h drogi od nas, wyprowadziłam się 5 lat temu, mam też siostrę, która nadal mieszka w tym samym mieście co moja matka. W dzieciństwie mieliśmy ciężko z powodu ojca alkoholika, matka przez lata była ze wszystkim sama, ale my też to przeżywałyśmy, w końcu żyłyśmy wraz z nim w jednym domu. 
Ojciec nie żyje od dwóch lat, matka niby ma kogoś, ale cały czas ma jakieś pretensje do mnie, nie wprost ale jednak: że wyjechałam i mam wszystko gdzieś, że lepiej zarabiam, że żyję w normalnym, zdrowym związku, że wyjeżdżam za granicę podczas gdy ona siedzi w domu, bo nie ma na to kasy. W jednej chwili mi to wszystko wypomina i porównuje mnie ze sobą, że "ona tak nie miała, a ja mam", a w drugiej mówi, że cieszy się, że mi się układa. Siostra nie ma z nią takich problemow, jej decyzje też są krytykowane, ale bardziej do innych niż do niej samej, robi w życiu co chce i nawet jeżeli wyjdzie to źle, to jej sprawa, nawet może liczyć na jej współczucie np. ze względu na niską pensję. Ja zawsze byłam tą porządną, która słuchała się mamy, robiła wszystko to co trzeba, żeby było jak najlepiej, mimo trudnej sytuacji w domu. Niedawno usłyszałam jednak, że jestem niewdzięczna za jej poświęcenie, za trud jaki włożyła w to, żebyśmy mogły "normalnie żyć"... Mam teraz ciężki czas w pracy, potrzebuję odpoczynku. Myśleliśmy z mężem o urlopie - pierwszym pozaeuropejskim urlopie w zimie, bo z reguły wyjeżdżamy latem. Byłoby pięknie, ale już słyszę w głowie jej słowa "zwariowałaś, po co chcecie tam jechać, przecież to tyle pieniędzy!" Nie jestem w stanie się zdecydować na głupi wyjazd z powodu tego, co może powiedzieć na to moja matka. Mój mąż ma do tego zdrowe podejście, tłumaczy mi, że przecież jestem dorosła, jadę za pieniądze, które sami zarobiliśmy, więc nie powinnam się przejmować... Jest mi ciężko, nie wiem co zrobić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

jedź

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elo

Śmieszą mnie takie problemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja 28 lat, córka 14 miesięcy. 

Przez nadopiekuńczych rodziców rozpadł się mój związek. Czy mieszali w nim otwarcie? Nie. Złożyło się na to całe moje dzieciństwo i okres dorastania. Zawsze było nie pyskuj, ucz się, czerwony pasek na świadectwie i nagroda - jednego roku było tak, że uzależnili wyjazd nad morze od tego czy będę mieć czerwony pasek czy nie. Dzisiaj zastanawiam się czy sobie nie robili żartów, ale to co stało się z moją psychiką to nie żarty... 

Jeśli chodzi o rozpad związku.. Jak to mówią "docieraliśmy" się z moim. Rodzice od samego początku go nie akceptowali. Jak sam mówi jego życie jego zasady. A oni lubią kontrolować. A gdy poszłam z nim stracili kontrolę nade mną. Podczas gdy słyszę że gdy młodzi się docierają to rodzice jakoś wspierają ja słyszałam tylko żeby to zakończyć. I po jednej takiej kłótni, bylo bardzo gorąco, ja nie wiedziałam już co zrobić zadzwoniłam po nich. Gdy przyjechali spakowałam siebie i dziecko i wyprowadziłam się spowrotem do nich. To był błąd. Szybko mi przypomnieli dlaczego tak bardzo chciałam się wyprowadzić. Zaczęłam myśleć o całej sytuacji, szukać odpowiedzi i znalazłam. Mam toksycznych rodziców którzy lubią kontrolować wszystko, narzucają swoje zdanie, które według nich jest jak najbardziej słuszne. 

Gdy emocje po kłótni opadły, przemyślałam sprawę, dziecko potrzebuje ojca, a ja potrzebuję odciąć się od rodziców. Może nie całkowicie, ale ograniczyć kontakty. Tyle że utknęłam w martwym punkcie. Oni id razu powiedzieli że jak mi strzeli do głowy do niego wracać to ich wykończę, dostaną zawału, wtórują im moje siostry mówiące, że wykończę rodziców. Nie mam pojęcia jak mam im przekazać wiadomość że wracam do niego i mam zamiar naprawić moją rodzinę. Czy ktoś ma podobne doświadczenie? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×