Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość studentka-1

duzo starszy partner??? jakies plusy?

Polecane posty

Gość a co powiecie o mojej sytuacji
Franki bez kochanki - owszem, zadaję sobie pytanie dlaczego on jest wolny w tym wieku ( o ile jest, bo przecież nie pytałam go o to, bo nie znamy się na tyle dobrze, żebym miała na spotkaniu służbowym wyskakiwać z takim pytaniem:P), ale zakładając, że jest wolny.. Hmm.. przecież nie każdy uznaje związki formalne, może po prostu bywał w nieformalnych związkach, które niestety się rozpadały i jakoś tak wyszło, że się nie ożenił.. Poza tym czy w ogóle trzeba tworzyć związek? Według mnie życie singla jest bardzo fajne, gdy nie jest się od nikogo zależnym, z niczego nie trzeba się nikomu tłumaczyć, można realizować siebie, podróżować, spełniać różne marzenia, inwestować wszystko w siebie, wchodzić w różne dłuższe i krótsze romanse..:D Taka forma wygody i sposobu na życie:D Zaraz pewnie mi napiszesz, że sama sobie odpowiedziałam, że pewnie koleś romansuje co chwilę, być może, ale tego nie wiemy, bo nikt z nas go nie zna dobrze, a wy wcale;) A może ja też miałabym ochotę na płomienny romans..?;) Sama nie wiem czego ja bym chciała;) Ale zakładam, że to, że ktoś żyje zupełnie inaczej niż my, nie oznacza, że jego życie jest złe, a wręcz bardzo mnie ono ciekawi i przyciąga;) Myślę, że taką osobę warto poznać i posłuchać co ma do powiedzenia w tym temacie, jak ona widzi i interpretuje świat:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co powiecie o mojej sytuacji
Franki bez kochanki - owszem, zadaję sobie pytanie dlaczego on jest wolny w tym wieku ( o ile jest, bo przecież nie pytałam go o to, bo nie znamy się na tyle dobrze, żebym miała na spotkaniu służbowym wyskakiwać z takim pytaniem:P), ale zakładając, że jest wolny.. Hmm.. przecież nie każdy uznaje związki formalne, może po prostu bywał w nieformalnych związkach, które niestety się rozpadały i jakoś tak wyszło, że się nie ożenił.. Poza tym czy w ogóle trzeba tworzyć związek? Według mnie życie singla jest bardzo fajne, gdy nie jest się od nikogo zależnym, z niczego nie trzeba się nikomu tłumaczyć, można realizować siebie, podróżować, spełniać różne marzenia, inwestować wszystko w siebie, wchodzić w różne dłuższe i krótsze romanse..:D Taka forma wygody i sposobu na życie:D Zaraz pewnie mi napiszesz, że sama sobie odpowiedziałam, że pewnie koleś romansuje co chwilę, być może, ale tego nie wiemy, bo nikt z nas go nie zna dobrze, a wy wcale;) A może ja też miałabym ochotę na płomienny romans..?;) Sama nie wiem czego ja bym chciała;) Ale zakładam, że to, że ktoś żyje zupełnie inaczej niż my, nie oznacza, że jego życie jest złe, a wręcz bardzo mnie ono ciekawi i przyciąga;) Myślę, że taką osobę warto poznać i posłuchać co ma do powiedzenia w tym temacie, jak ona widzi i interpretuje świat:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczerze? Mialam wiele watpliwosci bo moj poprzedni zwiazek byl z 5 lat starszym mezczyzna i wczesniej nawet przez mysl mi nie przeszlo ze moglabym zaintersowac sie starszym. CZzy zaluje? Nie bo moje ostanie 5 lata zycia sa szczesliwe. Osobiscie 13 lat dla mnie nie jest duza roznica ale wiekszej sobie nie wyobrazam wlasnie ze za 10 czy 15 lat moga ale nie musza pojawic sie problemy zdrowotne. Wiadomo , ze na poczatku zwiazku zyje sie pierwszym zakochaniem i patrzy przez rozowe okulary ale mysle ze w wieku 25 lat trzeba starac sie myslec nad ty co bedzie za pare lat bo nie sama miloscia czlowiek zyje. 40 i 53... W czerwcu konczy nasz przyjaciel 50lat. Nigdy bym nie powiedzia ze w wieku 50 lat mozna byc takim ''wariatem'' jakby sie mialo powiedzmy 30-35 lat :-) Teraz to ja sie rozpisalam :-) Mam nadzieje , ze nie napisalam czegos nieodpowiedniego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Piszesz tak normalnie jak rzadko kto na kafeterii. Będę też normalnie z tobą rozmawiał i ja. Wygodniej byłoby mi zwracać się do ciebie jakąś prostą ksywką; powiedzmy "zośka". Jeżeli masz inną propozycję to poważnie ją rozważę. póki co..... zośka, poruszyłaś tak wiele spraw, że nie sposób odpowiedzieć w jednej możliwej do przełknięcia wypowiedzi. Zacznę od kwestii zasadniczej. "Sama nie wiem czego ja bym chciała " - to jest dosyć normalne, tak ma większość ludzi. Ale musimy zrobić jakieś założenie. Jeżeli nie jesteś jakąś sfrustrowaną, sponiewieraną przez różne porażki "kobietą po przejściach" i w dodatku "z przeszłością" to chcesz mniej więcej tego czego chcą wszystkie młode kobiety... czyli "żeby mnie kochał jak ja jego" i .... co oczywiste "do końca świata". Nie napiszę niczego więcej na twój temat dopóki nie potwierdzisz albo nie zaprzeczysz. W przypadku zaprzeczenia chętnie widziałbym jakieś wskazówki co do kierunku, w którym powinienem sie udać. nara

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
gwoli wyjaśnienia...(wszystko przez to niespodziewane pojawianie się zjedzonych postów) moja ostatnia wypowiedź była skierowana do [a co powiecie o mojej sytuacji] :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
baśka (tu zwracam się do [_Biest_ ]), trochę się pogubiłem.... czy to nie ty pisałaś, że 30 letni facet jest dla ciebie małolatem? ile lat miał twój poprzedni men i ile czasu trwał wasz związek? "13 lat dla mnie nie jest duza roznica ale wiekszej sobie nie wyobrazam" w tym samym poście sugerujesz jednak "postęp" swojej wyobraźni: "Nigdy bym nie powiedzia ze w wieku 50 lat mozna byc takim ''wariatem'' jakby sie mialo powiedzmy 30-35 lat" Ile lat masz obecnie? PS mówcie mi franek ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
baśka, czy nie skomplementowałaś "niechcący" małolatów tak sympatycznie wypowiadając się o "starym zgredzie", który przypomina 30-35 letniego małolata?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
baśka, wszelkie znaki wskazują na to, że masz "trzydziechę" i 5 letni staż z aktualnym menem. Czy od zawsze 30 latkowie byli dla ciebie małolatami? Aż boję się pytać ale..... czy to nie "partnerstwo" ze sporo starszym od ciebie jednak facetem tak cię "mentalnie posunęło w latach"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Franus :-) Franki bez kochanki baśka (tu zwracam się do [_Biest_ ]), trochę się pogubiłem.... czy to nie ty pisałaś, że 30 letni facet jest dla ciebie małolatem? ile lat miał twój poprzedni men i ile czasu trwał wasz związek? "13 lat dla mnie nie jest duza roznica ale wiekszej sobie nie wyobrazam" w tym samym poście sugerujesz jednak "postęp" swojej wyobraźni: "Nigdy bym nie powiedzia ze w wieku 50 lat mozna byc takim ''wariatem'' jakby sie mialo powiedzmy 30-35 lat" Ile lat masz obecnie? Ja mam obecnie 30tke. ile lat miał twój poprzedni men i ile czasu trwał wasz związek? Moj ex maz byl starszy ode mnie o 5 lat. Nasz zwiazek trwal prawie 11 lat z tego prawie 5 lat bylismy po slubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
nie jestem kobietą, ale o kobietach wiem "małe conieco"....... WIEM np, że KAŻDA (wyjątki nie przeczą regule!) nastolatka kocha się w którymś ze swoich nauczycieli. I KAŻDA boleje nad jego podstawową wadą - "szkoda, że taki stary; ma już chyba z trzydziechę". I tu pojawia się moja prośba do pań dorosłych.... NIE WIEM ile lat ma kobieta kiedy 30 latek staje się dla niej małolatem? Pomijam panie, które są od niego starsze, bo to rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja sie nie kochlam w nauczycielu hheheh :-) Ale pamietam ze wtedy gdy bylam mala kazdy 30latek byl dla mnie stary juz :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja sie smieje; ze mezczyzni zaczynaja od 30tki dojrzewac dlatego powiedzialam malolatem :-) Gusta sie z wiekiem zmieniaja :-P Choc nie moge powiedziec ze znam paru 29-32 latkow ktorzy sa wspanialymi mezami i ojcami wiec nie bede uogulniac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
dzięki baśka, dużo o sobie powiedziałaś ale wciąż czuję się zagubiony w meandrach twoich doświadczeń. Piszesz o ex "Nasz zwiazek trwal prawie 11 lat z tego prawie 5 lat bylismy po slubie." a o aktualnym "Ja swego wariata tez poznalam w wieku 25 lat" i "moje ostanie 5 lata zycia sa szczesliwe" Rozumiem, że twój aktualny szczęśliwy od samego poczatku związek trwa 5 lat. Poprzedni zakończył się więc minimum 5 lat wcześniej kiedy miałaś nie więcej niż 25 lat, a zaczął wobec tego kiedy miałaś max. 14 a twój ex 19. 19 + 11 = 30 Teraz rozumiem twój URAZ do 30 latków. Pozdrawiam pa nara

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Franku ja nie mam jakiegs urazu...serio :-) Ach ten moj jezyk czasem plecie cos :-P W sumie poznalam swego meza 4 miesiace po tym jak sie zakonczyl moj poprzedni zwiazek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co powiecie o mojej sytuacji
Franki bez kochanki - a w jakim Ty jesteś wieku? Myślę, że to istotne dla poruszanego tu tematu. A co do Twojej wypowiedzi, to mam wrażenie, że trochę zbyt łatwo popadasz w schematy.. Może się mylę i tylko tak mi się zdaje, ale takie mam wrażenie, że usilnie próbujesz mnie pod coś podpiąć, a jak tylko znajdziesz jakiś punkt, to od razu masz za nim całą wizję mojej osobowości. Oczekujesz odpowiedzi na jedno z Twoich pytań, zakładasz dwie możliwości i że coś jest albo albo. A według mnie życie i sytuacje są tak skomplikowane, że nie ma na wszystko jasnych odpowiedzi, życie nie jest czarne albo białe. Jeśli chodzi o to czego ja bym chciała, to ogólnie rzecz biorąc chciałabym kochać i być kochaną, ale myślę, że jeszcze nie na tym etapie życia.. Czuję się dosyć młodo, jeszcze studiuję, obracam się głównie w towarzystwie studentów, chciałabym jak najdłużej zachować tę młodość i stąd moje obawy co do starszego faceta, bo boję się, że on będzie już na innym etapie życia, że będzie mnie ustawiać, traktować jak dziecko, że będzie miał inne potrzeby i że będzie chciał przyspieszyć moją dorosłość. A ja nie mam ochoty wchodzić w rolę żony, matki, kucharki itd itp, kiedyś tam w odległej przyszłości może tak (chociaż nie wiem czy na pewno), ale jeszcze nie teraz. Można więc zapytać to po co właściwie o nim myślę? Chyba moim takim motywem przewodnim jest potrzeba znalezienia sobie jakiegoś starszego przyjaciela/mentora, kogoś kto może pomógłby mi poukładać jakoś to życie, doradził w wielu kwestiach, bo brak mi takiej osoby w życiu.. Poza tym jakoś go po prostu polubiłam, na takim nieświadomym poziomie wyczułam, że to może być dobry, ciepły człowiek i po prostu chciałabym go poznać, ale nie wiem co dalej miałoby z tego wyniknąć.. Momentami myślałam, że w gruncie rzeczy sama mam na niego ochotę i może skusić się na romans, ale z drugiej str znam siebie i boję się, że nagle wpadnę, że się zaangażuję, a wtedy to już nie będzie przelotny romans, tylko cierpienie z mojej strony. A czy jestem z przeszłością? Z jakąś tam jestem, byłam w 2 związkach, w jednym 4 letnim, w drugim prawie 2 letnim i z tym drugim facetem mieszkałam przez rok. Potem spotykałam się z wieloma, naprawdę wieloma chłopakami, ale jakoś tak zawsze mi coś przeszkadza, czasem im.. Mam już mniej więcej w głowie obraz osoby, jaką chciałabym mieć na życie, więc jak od razu wiem, że ktoś mi zupełnie nie odpowiada, to odpuszczam.. Chociaż nie powiem, czasem zdarzyło mi się spotykać z kimś dla własnego dowartościowania..;) Czy jestem sfrustrowana? W jakimś tam sensie jestem,mam różne życiowe problemy, ale myślę, że nie na tyle, aby to miało mi utrudniać normalne funkcjonowanie w związkach międzyludzkich;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co powiecie o mojej sytuacji
A w żadnym nauczycielu nigdy nie byłam zakochana:P Zdarzało mi się podkochiwać w kimś starszym, ale nigdy nie był to żaden nauczyciel;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
witam zośka, pytając o mój wiek piszesz "Myślę, że to istotne dla poruszanego tu tematu". Nie do końca zgadzam sie z tobą. Nie tylko nie uważam aby to było istotne ale wręcz uważam za szkodliwe. Kiedy piszesz o sobie i chcesz rozmawiać o swoich problemach, wątpliwościach itp to podanie wieku staje sie sprawą konieczną. Te same słowa w ustach nastolatki i dojrzałej kobiety wcale nie znaczą tego samego. Jeżeli komentator podaje swój wiek to wielu komentowanym (zbyt wielu) zakłóca to odbiór jego komentarza. I zamiast "wgryzać się" w komentarz ripostują tekstami typy "za młody (za stary) jesteś, żeby to zrozumieć". Ani młody ani stary nie ma monopolu ani na "głupszość" ani na "mądrzejszość". A teraz do rzeczy. Piszesz, że studiujesz i obracasz się głównie w towarzystwie studentów. I trzymaj się tego jak najdlużej. To są najwspanialsze chwile takiego etapu w życiu kiedy to za nikogo nie jest się odpowiedzialnym i przez nikogo nie "zniewolonym". "Chyba moim takim motywem przewodnim jest potrzeba znalezienia sobie jakiegoś starszego przyjaciela/mentora, kogoś kto może pomógłby mi poukładać jakoś to życie" - to jest niebezpieczna filozofia. To nie mentor jest ci najbardziej potrzebny do poukładania sobie życia. Bardziej może zaszkodzic niż pomóc. Bardzo szybko zaimponuje ci swoją "mądroscia" wynikającą z jego przewagi "życiowo-zawodowo-społecznej" i ubezwłasnowolni cię. Mentor i "ksztacąca się u niego na nauce" to PARSZYWY dla niej układ. Wierz mi, wiekszość tych dzisiejszych "mentorów" wyprzedzisz szybciej niż ci się wydaje. Tę ich dzisiejszą przewagę zniwelujesz w dużo krótszym czasie niż oni ją tworzyli. KAŻDE nowe pokolenie jest LEPSZE od starego!!!!!! I jeszcze w nawiązaniu do grona osób, z którymi dzisiaj najchetniej przebywasz.... Musisz mieć pojęcie (wydaje mi się, że masz) iż twój bliższy kontakt z "mentorem" zwanym w twoim srodowisku jednoznacznie STARYM PRYKIEM spowoduje twoje wypadnięcie z grupy i bedzie poczatkiem szybkiego mentalnego starzenia się. Partner/przyjaciel będący rówieśnikiem (także kilka lat starszy ale ze "świeżą" podobną do waszej "przeszlością") praktycznie niedostrzegalnie stanie sie częścią grupy twoich przyjaciół, podobnie jak ty jego. "Mentor" "młodzieżowiec" nigdy nie zostanie kupiony przez twoje towarzystwo, "mentor" "stary zgred" nie pozwoli ci na bratanie się z gówniarzami. Grupa "mentora" też nigdy cię nie kupi, chociaż kulturalnie bedzie starała sie tego nie okazywać. Za plecami będzie się z ciebie podśmiewywała, równocześnie zazdroszcząc temu kumplowi "najmniej z nich rozgarnietemu", który zbajerował "taką fajną dupencję". nara ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
zośka, pozwolę sobie udzielić ci pewnej rady. Zamiast rozglądać sie za odpowiednim "mentorem" skup sie na poszukiwaniu "surowca", z którym wzajemnie (po partnersku) będziecie sie napedzac do naturalnego rozwoju. Uwierz w siebie, nie potrzebujesz żadnych "cudownych" dopalaczy. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Frank. Jak mija dzionek? Ani młody ani stary nie ma monopolu ani na "głupszość" ani na "mądrzejszość".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Chyba moim takim motywem przewodnim jest potrzeba znalezienia sobie jakiegoś starszego przyjaciela/mentora, kogoś kto może pomógłby mi poukładać jakoś to życie" - to jest niebezpieczna filozofia. To nie mentor jest ci najbardziej potrzebny do poukładania sobie życia. Bardziej może zaszkodzic niż pomóc. Bardzo szybko zaimponuje ci swoją "mądroscia" wynikającą z jego przewagi "życiowo-zawodowo-społecznej" i ubezwłasnowolni cię. Mentor i "ksztacąca się u niego na nauce" to PARSZYWY dla niej układ. Tu musze Frankiego poprzec bo pisze zdecydowanie prawde. Takie podejscie nie jest dobre i zdecydownie taki zwiazek pozniej moze byc wszystko inne jak szczesliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Chciałbym jeszcze raz nawiązać do pytania zadanego w tytule topiku. Abstrahując (co sugeruje już sam tytuł) od przypadków szczególnych, nie stanowiących zasady, jeszcze nigdy i nigdzie nie usłyszałem NICZEGO KONKRETNEGO pt PLUS. Odwrócę więc pytanie..... czy są jakieś plusy wynikające z posiadanie partnera MŁODSZEGO niż DUŻO STARSZY (mówiąc dokładniej - "w przybliżeniu" równolatka)? Pomijając oczywiście PRZYPADKI SZCZEGÓLNE, równolatek to: 1. podobny głód odkrywania NOWEGO 2. podobne reakcje na coś co to PO RAZ PIERWSZY 3. podobne "dojrzewanie" 4. podobne rozumienie miłości, która przecież bardzo się zmienia na różnych etapach życia 5. podobne priorytety i podobne drobne cele do etapowego osiągania 6. podobna satysfakcja z osiagnięć wypracowanych "tymi tu oto ręcamy". Mógłbym wymieniać jeszcze wiele "plusów dodatnich" ale...... JAK OCALIĆ TAKIE JAGNIĘ, KTÓRE SAMO WILKA PRAGNIE???????? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
A.B.S.T.R.A.H.U.J.Ą.C. do fachowców..... skorygujcie chociaż trochę tę automatyczną korektę TYLKO JEDNO MACIE W GŁOWACH?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się mogę tylko zgodzić z punktami przemawiającymi za związkiem z kimś w podobnym wieku. Powiedzmy, że 10 lat różnicy jeszcze można obejść, ale im bliżej dwóch różnych pokoleń tym może być ciężej. Sama nie wyobrażam sobie bycia z kimś dużo starszym, to byłby jeden wielki konflikt interesów, poglądów, przyzwyczajeń. Chyba przede wszystkim tych ostatnich. Im jest się starszym tym mniej nawyków można skorygować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem bardzo ladna kobieta
duży plus szczególnie u Wassermanna w odczynie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam jeden plus
Znam jeden plus małżeństwa ze znacznie starszym partnerem to jest tylko po jakimś czasie trwania związku, wtedy gdy wspólne sprawy bardzo łącza a wiek jednak dzieli, no bo dzieli...nie oszukujmy się Starszy znacznie mąż, gdy po kilku latach motyle zwiędną (bo zwiędną gdy się patrzy na starzejące się ciało a samemu jest się jeszcze w kwiecie wieku).................to jego starszość ma jeden wielki plus...on mniej może i nie może często....jaka to ulga , wie o tym tylko żona starego męża............bo z takim starszym nie chce się seksu bo odrzuca....normalne. To nie znaczy że taka żona nie potrzebuje seksu...bo potrzebuje ...ale nie ze starym. Musi sobie ona radzić inaczej z potrzebami seksualnymi, ale nie czarujmy się że stary mąż jest dla niej na tyle pociągający aby przeżywać spełnienie z nim, z nim nie i za żadne skarby świata ...brrr....(pomijam sponsoring ale w sponsoringu chodzi o kasę a nie o spełnienie, to taki rodzaj uciążliwej pracy). Biedna taka młoda żona starego męża, nie może mu pokazać że ją odrzuca bo zawali się cały aspekt wspólnego życia, a przecież się układa i dzieci, musi czasami spelniać i tę intymną strefę życia (i nie jest to łatwe i pociągające dla niej)......wtedy błogosławieństwem dla młodej żony stają się mniejsze czy zanikające możliwości seksualne starego męża.................to jest ten PLUS dużej różnicy wieku. Ale o tym sie głośno nie mówi. To tak jak w scence...ona mówi polewając następny kieliszek, pij pij nie będziesz mógł.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co powiecie o mojej sytuacji
Franki bez kochanki - uważam, że podanie przeze mnie wieku jest tak samo istotne w tej dyskusji, jak i podanie wieku przez Ciebie, bo jak to sam powiedziałeś "Te same słowa w ustach nastolatki i dojrzałej kobiety wcale nie znaczą tego samego", tylko w Twoim przypadku zamiast słowa kobiety należałoby wkleić słowo mężczyzny. Gdybym ja nie podała swojego wieku to udzielenie mi rady sprowadzałoby się do zupełnie innych kwestii, bo co innego różnica wieku 12 lat, gdy strony mają 25 i 37 lat, a co innego np. 17 i 29. To samo tyczy się osoby udzielającej rady, istotne są nie tylko same rady, ale to z jakiej perspektywy ich udziela. No ale jak uważasz, jak koniecznie nie chcesz odpowiadać i wolisz się zasłaniać argumentami, które do mnie zupełnie nie trafiają, to Twój wybór. Jeśli chodzi o dalszą część Twojej wypowiedzi, to zgadzam się z tym, że pewnie związek z taką osobą wiązałby się ze zmianą środowiska, wejściem w jego świat i jakąś tam utratą tych moich "młodzieńczych" nawyków i zachowań, tylko, że z tej znajomości niekoniecznie musi wyjść związek.. Uważasz, że znajomość/koleżeństwo/przyjaźń jest w tym wypadku niemożliwa? Myślę, że warto mieć różnych znajomych, w różnym wieku, z różnym doświadczeniem, to poszerza spojrzenie człowieka na różne sprawy, otwiera na doświadczenie. A poza tym cały czas z tyłu głowy tli mi się w myśl o romansie.. takim niezobowiązującym..;) Jestem wolna, nie mam żadnych zobowiązań, facet mnie przyciąga - więc czemu nie? Trwały związek myślę, że na dłuższą metę by nie wypalił. A tak w ogóle, to przecież jeszcze na to prywatne spotkanie z nim nie poszłam, może warto pójść i po prostu poznać go jako człowieka, a nie jako mężczyznę... A na życie rozglądam się za "surowcem";), ale jeszcze nie szukam usilnie, na razie mam czas:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co powiecie o mojej sytuacji
Przypadkiem trafiłam na ciekawy wywiad odnośnie związku ze starszym partnerem, może ktoś z was będzie miał ochotę obejrzeć:) http://www.youtube.com/watch?v=ZyprY2UD1r8

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Kafe z rana jak śmietana...... .......aż chce mi się powiedzieć po przeczytaniu postu [znam jeden plus]. Tego mi brakowało. Ktoś celnie wskazał mi (po raz pierwszy) rzeczywisty, realny PLUS. Warto było czytać..... Od dziś jestem mądrzejszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
witaj zośka, zacząłem czytać ciebie od końca. I odniosę się tylko do tego. Początek bardzo śmieszny; jedno słowo a moja twarz robi się "jeden wielki uśmiech". "Przypadkiem" - baaaardzo śmiesznie. :) Dalej jest już tylko gorzej. Nie miałem oczywiście nawet najmniejszej ochoty ale "czego to się nie robi dla przyjaciół".....? Zawziąłem się i obejrzałem do końca. Właściwie to za cały komentarz wystarczyłoby przytoczenie jednego (z dwóch!!!!!!) komentarzy: "ten program jest nudny - beznadziejna prowadzaca i jeszcze gorsza psycholog". Ale dodam jednak coś od siebie..... Nie mogę odnieść się do profesjonalizmu pani psycholog (zbyt mało danych) ale ten konkretny jej występ jest żenujący. Adresatem tego jej "występku" jest "określona grupa osób"; dosyć precyzyjnie określona! I pani psycholog wije się jak piskorz aby nie "urazić ich uczuć"; baaaaaaaaaardzo "politycznie poprawne" wypowiedzi. Jedynym MINUSEM takich związków jest ZŁE, NIETOLERANCYJNE SPOŁECZEŃSTWO. Żenada!!!!!! "Stary facet" wie jak dobrze zrobić kobiecie!!!!! To ma być ten prawdziwy plus wg pani psycholog. Ona jeszcze chyba żyje w czasach przedinternetowych...... w czasach kiedy "wolna chata" było fuksem trafiającym się młodym ludziom sporadycznie. W tej konwencji osoba więcej wiedząca, bardziej doświadczona seksualnie MUSIAŁA być DUUUUUUŻO STARSZA. ŻENADA!!!! A pani prowadząca? Odwoływanie się do CELEBRYTÓW jest dziwaczne. "Cudowny seks" w równym stopniu jak "regularne mordobicie" jest przecież dla nich tylko "materiałem promocyjnym". Nazwanie "partnerskim" akurat aktualnego, ostatniego związku 78 letniego Woody Allena ze swoją pasierbicą jest pozbawione podstaw. Z Demi Moore też miała pecha. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×