Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Czerwona jagódka

Czy nie macie wrażenia, że w kościele katolickim 90% dogmatów to wymysł ludzki?

Polecane posty

Gość apologeta
Żadne I przykazanie nie zostało wykreślone, ani też jego sens nigdy nie został zmieniony, jak to kłamliwie próbuje się oskarżać chrześcijan. W Starym Testamencie I przykazanie Dekalogu jest rozwinięte wcale nieprzypadkowo. Hebrajczycy mieli nieustanne ciągoty politeistyczne. Wpływ na to miało sąsiadowanie z ościennymi ludami czczącymi wielu bogów. Kulty te były dla Hebrajczyków w pewnych kwestiach bardzo atrakcyjne. Oni też chcieli wyobrażać sobie Boga tak samo, jak ich sąsiedzi. Stąd pomysły na choćby takiego złotego cielca albo czczenie bogini Astarte czy boga Baala w późniejszych wiekach. To obostrzenie w starotestamentalnej wersji Dekalogu miało trzymać Hebrajczyków w ryzach. Sens I przykazania jest nadal taki sam. Nic się nie zmieniło. Spór o czczenie obrazów między ikonofilami a ikonoburcami jest już dawno przeszłością. Niektórzy - bez powodzenia - próbują odgrzewać go na nowo. Chrystus nauczając spotykał wiele niedowiarstwa, również wśród swoich uczniów. Mówił: "Mają uszy, ale nie słyszą, mają oczy, ale nie widzą". Wielu ówczesnych "racjonalistów" było świadkami cudów Chrystusa, i pozostali na nie obojętni. Wreszcie sami zaczęli go zwalczać, bo głupio im było przyznać samym przed sobą, że postępują źle. Podobnych "racjonalistów" jest i dziś całe multum. Usiłują oni zakrzyczeć nauczanie Kościoła, samego Chrystusa sprowadzić do roli zwykłego tzw. mędrca, ewentualnie wyśmiać jego nauczanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 213721938721
"Niektórych swiętych- historycy dowiedli, że w ogóle nie było, mimo to zostali kanonizowani w "nieomylnych" procesach kanonizacyjnych" podaj przykład Np. Sw. Dionizy- najb. popularny swięty sredniowiecznej Francji - w "szkicach średniowiecznych" prof. Strzelczyka jest esej o tym, postac ta nie istniała, pomylono dwie osoby istniejące- jakiegoś biskupa zyjącego ok. 1 wieku n. e. i jeszcze jedną osobę, zrobiono z tego jeszcze inną osobę, i ją kanonizowano. Nieomylne procesy- to moja ironia- tak mi katechetka tłumaczyła, jak ktoś spytał, skąd wiadomo w sumie, czy ktoś był na serio swięty. Co ciekawe, masa pielgrzymów przybywała do klasztoru w St Denis, gdzie miał ów swięty kiedyś przebywac, i notowano liczne uzdrowienia, itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na ten przyklad
sami :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przepisy to znaczy co
ale naiwni jesteście :-D skoro gwałty, porody na plebanii i inne seksafery księży was nie ruszają , to co powiecie i w jaki sposób wytłumaczycie to, ze kościół namawia wiernych do oddawania pieniędzy na biernych ludzi, na głodujące dzieci w Afryce itp. a sam stawia sobie świątynie i koscioły za miliony, księża jeżdżą najlepszymi autami z salonu i jakoś zadnegmu nie pzrejdzie przez myś kupić sobie tojotkę a resztę oddac na głodujące dzieci :-O no wytłumaczcie mi to!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ssSami po za tym kto pisał historię, tą wersję, której się uczysz? Mam siostrę, która mieszka w Niemczech i wyobraź sobie, że w podręcznikach do historii w liceum w Niemczech uczą innej historii niż w Polsce... Jeśli historyk jest antykatolikiem, to trudno, żeby przy okazji swoich prac nie nadawał negatywnie na Kościół. Nic nowego. JAko historyk powinnaś mieć świadomość omylności historyków. To żaden dowód. x Zgadza się.Niestety.Fałszowano nawet historię Watykanu(potem te fałszerstwa wyszły na jaw, ale i tak część ludzi nadal wierzy w nie, np historia Piusa 12) Do osoby ktora uparcie(mimo że to już bylo tłumaczone) wpaja sobie (i innym)swoją najswojsza rację,o tym iż rzekomo w KK czci się obrazy, raz jeszcze mówię -jak do dziecka, cierpiliwie -nie, w KK NIE czci się obrazów.Czci się Boga. Chm, ile to jeszcze razy trzeba będzie powtórzyć aby do co niektórych dotarło...? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 213721938721
"po za tym kto pisał historię, tą wersję, której się uczysz? Mam siostrę, która mieszka w Niemczech i wyobraź sobie, że w podręcznikach do historii w liceum w Niemczech uczą innej historii niż w Polsce... Jeśli historyk jest antykatolikiem, to trudno, żeby przy okazji swoich prac nie nadawał negatywnie na Kościół. Nic nowego. JAko historyk powinnaś mieć świadomość omylności historyków. To żaden dowód." Tylko ja sie nie uczę jednej wersji... :p Tak sie robi w szkole moze , na studiach sie czyta sto róznych wersji, konfrontuje sie je ze soba i składa w całosc. Tak własnie działa nauka, polega na podejsciu krytycznym. kosciół zresztą sie zgadza z historykami, i wie, że niektórych swiętych nie było, tylko na religii ci tego nie powiedzą, nie powiedzą ci, że doktryny nie są pewne, i że były przedmiotem sporów. To jest jeden z najpowazniejszych minusów tego wszystkiego- propaganda jak w komunie, jakby obsesyjnie się bali, że cos moze okazac sie nieprawdą... Watykan ma kupę tajnych dokumentów których nie udostępnia. A doktryna czyścca - to tez wiedzą, skąd pochodzi i wielu teologów ją podwaza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odnośnie jeszcze nieszczęsnych obrazów i dekalogu: Jak sama nazwa wskazuje dekalog składa się z dziesięciu przykazań (dosłownie "dziesięciu słów" - deka logos, po hebr. asaret haddebarim). Często można spotkać oskarżenie, że Kościół katolicki zmienił podstępnie treść przykazań dekalogu, co przypomina nieco kolejną wersję spiskowej teorii dziejów. Polemiści, przypisujący Kościołowi katolickiemu sfałszowanie dekalogu, sugerują, iż jedno z przykazań zostało usunięte, zaś pozostałe zostały "inaczej ponumerowane", okrojone i tak podzielone, aby zachowana została liczba dziesięć, mimo "wyrzucenia" przykazania, które nie było wygodne. Aby sprawdzić zasadność tych zarzutów, wystarczy otworzyć którekolwiek z katolickich tłumaczeń Pisma świętego i zajrzeć do obu miejsc, w których zamieszczono Dekalog (Wj 20,1-17 oraz Pwt 5,6-21). Czy tekst przykazań został zafałszowany w tych wydaniach Biblii? Każdy protestant musi uczciwie przyznać, że nic takiego się nie stało. W katolickich tłumaczeniach Biblii znajdujemy pełną treść przykazań. Oczywiście dzieci uczą się na pamięć skróconej wersji, gdy przygotowują się do I komunii. Na przykład pierwsze przykazanie w wersji dla dzieci brzmi "Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie", podczas gdy w Biblii czytamy : "Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań" (Wj 20,3-6). Uczymy dzieci na pamięć pewnej syntezy przykazań, czy raczej popularnego skrótu pamięciowego. W Katechizmie Kościoła Katolickiego (przeznaczonego dla dorosłych) znajdujemy nie tylko pełny tekst I przykazania, ale i szczegółowe jego omówienie (65 kanonów od 2084-2141). W istocie dalsza część I przykazania (po słowach "Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!") jest jedynie komentarzem do przykazania. Są wyznania protestanckie, których przedstawiciele twierdzą, że nakaz "Nie będziesz miał bogów cudzych oprócz Mnie" stanowi I przykazanie, zaś słowa "Nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi. Nie będziesz oddawał im pokłonu ani służył (...)- to przykazanie drugie, a nie komentarz i rozwinięcie I- ego przykazania. Taki układ układ Dekalogu jest obecnie stosowany przez prawosławnych (którzy przyjęli go na podstawie Filona z Aleksandrii) oraz tych protestantów, którzy chcieli specjalnie wyeksponować, że istnieje oddzielne przykazanie o "nieczynieniu sobie obrazów". Rozstrzygnięcie, czy jest to naprawdę oddzielne przykazanie, stanowi pewien problem, bowiem Pismo Święte nie zawiera żadnej numeracji przykazań. Tekst hebrajski zapisywany był ciągiem, bez odstępów miedzy wyrazami, bez dużych i małych liter. Przykazania dekalogu nie są w Biblii ponumerowane. W tekście biblijnym nigdzie nie ma również żadnych wskazówek jak podzielić tekst dekalogu na przykazania, wiadomo tylko, że było ich dziesięć. Współczesne oznaczanie wersetów Biblii i ich numerację wprowadził dopiero w 1528 r. S. Pagnino. Podział na wersety, jaki znajdujemy w wydaniach Biblii (katolickich czy protestanckich), nie ma więc żadnego znaczenia dla rozstrzygnięcia, jaki powinien być podział na przykazania. Celem tego ponumerowania było ułatwienie wyszukiwania fragmentów w Biblii i łatwość przedstawiania jednoznacznych odsyłaczy, a nie jakaś segregacja o charakterze teologicznym. Ponumerowane wersety służyły jako pomoc w znalezieniu poszczególnych tekstów, a nie do podziału przykazań. Jeśli więc chodzi o podział dekalogu, istnieją trzy tradycje. Katolicki podział, uznawany także przez luteran, umieszcza słowa o cudzych bogach i ich wizerunkach w jednym przykazaniu. Żydzi w kwestii podziału I przykazania są zgodni z podziałem katolickim (a więc słowa o cudzych bogach i wizerunkach także umieszczają w jednym przykazaniu), aczkolwiek jest to dla nich drugie przykazanie, bo za pierwsze uważają to, co dla nas stanowi prolog ("Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej..."). Być może wpłynął na to fakt, iż w wersji z Księgi Powtórzonego Prawa dekalog zaczyna się podobnie jak formuła wyznania wiary Szema Izrael ("Słuchaj, Izraelu") z Pwt 6,3. Natomiast przykazanie o zakazie pożądania żony bliźniego połączone jest u Żydów z zakazem pożądania jego dóbr (katolicy uwazają to za dwa oddzielne przykazania). Istnieje też numeracja lansowana niegdyś w kręgach hellenistycznych przez Józefa Flawiusza i Filona z Aleksandrii, która obecnie jest przyjęta przez Kościół prawosławny i ewangelicki reformowany (a także przez adwentystów). Jak wiadomo dekalog został nam przekazany w dwóch wersjach (Wj 20 i Pwt 5), które różnią się nieco od siebie, jeśli chodzi o wyeksponowanie pewnych kwestii. I tutaj należy wyjaśnić, że tradycyjny układ katolicki oparty jest nie na Księdze Wyjścia 20, ale na Księdze Powtórzonego Prawa 5, która zawiera bardziej dojrzałą i przemyślaną teologicznie wersję dekalogu. Niesłuszny jest zarzut, że utworzyliśmy bez podstaw biblijnych osobne przykazanie, tzn. "nie pożądaj (...) żadnej rzeczy, która jego jest". Katolicki podział przykazań ma podstawę w Księdze Powtórzonego Prawa, w której zakazy pożądania żony i innych rzeczy fukcjonują osobno (Pwt 5, 21). Zestawienie (w jednym zdaniu) kobiety ze zwierzętami (takimi jak wół czy osioł), czyni z kobiety jedną z pozycji inwentarza, bedącego własnością mężczyzny. Mozna powiedzieć, że podział katolicki, sugerując się układem z Pwt, bardziej docenia kobiecą godność. Zakaz pożądania cudzej żony nie jest tym samym co pożądanie, aby mieć na własność osła, należącego do bliźniego. Pisma osób z pierwszych wieków chrześcijaństwa potwierdzają podział przykazań istniejący w KRK. Tak odczytywał dekalog już Orygenes (ur.185) w "Przeciw Celsusowi" (5:6, 7:64) i w "Homilii o Księdze Wyjścia" (8:2). Podobnie Tertulian (ur.155) w "Lekarstwie na ukłucie skorpiona". Klemens Aleksandryjski (ur.150) w "Kobiercach" (VI:137,2-4) przykazanie o dniu świętym nazywa "trzecim przykazaniem". Widać więc, że istnieją dla niego wcześniej dwa przykazania, które wymienia (o cudzych bogach wraz z ich podobiznami i o wzywaniu imienia Bożego). Bibliści odnajdują argumenty takiego podziału w samej strukturze Dekalogu. Argumentują, że z logicznego i literackiego punktu widzenia Wj 20,3-6 stanowi wyraźnie jedną wypowiedź, a sprowadza się do zakazu bałwochwalstwa - czyli stawiania czegokolwiek - rzeźb i obrazów (Wj 20,4), ciał niebieskich (Pwt 4,19) itp. na miejscu Boga, czyli wgruncie rzeczy jest to zakaz tworzenia sobie bożków (Ez 8,16). Z tego wynika, że rzeźby i obrazy z Wj 20,4 są tożsame z bożkami narodów otaczających Izrael (Wj 20,3). W przykazaniu jest mowa o zakazie kultu i sporządzania figur kultycznych, tego "co jest na niebie, na ziemi i w wodach. Termin "na niebie" - dot. słońca, gwiazd itp. (Pwt 4,19), którym poganie oddawały cześć (Ez 8,16). Określenie "na ziemi" (Pwt 4,39), można wiązać z wszelkimi czczonymi zwierzętami (Ez 8,10; Mdr 13,10; 15,18; Ps 106,20). Przejdźmy teraz do drugiej części pytania wystosowanego przez Czytelnika, a mianowicie do kwestii, jak współcześnie rozumieć zakaz sporządzania wizerunków (niezależnie od tego czy jest to oddzielne przykazanie, czy też część uzupełniająca Iprzykazanie). Już Justyn Męczennik (ur.100) napisał, że zakaz tworzenia wyobrażeń nie dotyczy przedmiotów związanych z Bogiem prawdziwym: "Otóż powiedzcie mi, czy Bóg przez Mojżesza nie przykazał, by nie czynić żadnego obrazu ani podobieństwa zgoła niczego, co jest w górze, na niebie, ani na ziemi? A przecież On sam na pustyni przez Mojżesza kazał zrobić węża miedzianego i postawił go na znak zbawienia dla pokąsanych" ("Dialog z Żydem Tryfonem" 94:1 por. 112:1-2). Justyn dowodził, że Wj 20,4 odnosi się do zakazu sporządzania posągów o charakterze bałwochwalczym, natomiast zakaz czynienia wszelkich wizerunków nie istnieje w Biblii. Przecież sam Bóg nakazuje w niektórych miejscach wykonać pewne wizerunki. 1 Krl 7,25 mówi o figurach dwunastu wołów w świątyni Pana, Bóg nakazał uczynienie węża miedzianego na pustyni, Arka Przymierza udekorowana była cherubami, a więc postaciami aniołów (Wj 25,18; 37,7; Lb 21,8), także świątynia ozdobiona była płaskorzeźbami (1 Krl 7,31). Król Ezechiasz zniszczył co prawda miedzianego węża, ale stało się tak dlatego, ze Izraelici odsunęli się od kultu Boga. Oddawali cześć obcym bogom na wyżynach, czcili stele i aszery oraz składali ofiary kadzielne wężowi, a nie Bogu. Zaczęli też wierzyć w niego jak w magiczny przedmiot dając mu imię Nechusztan, niezwiązane z Bogiem lecz z miedzią i wężem (2 Krl 18,4). Wcześniej, gdy Izraelici uprawiali czysty kult Boży, pozwalał On im posiadać to, co sam nakazał im sporządzić i co przypominało im wielki cud na pustyni (Lb 21,8). Bóg zakazywał tworzenia obrazów, gdyż w świecie politeistycznym ludzie łatwo ulegali pokusie utożsamiania posągu z bóstwem. W pojęciu dawnych ludów wizerunek bóstwa był po prostu tożsamy z bóstwem. Widać to również w 32 rozdziale Księgi Wyjścia : "A gdy lud widział, że Mojżesz opóźniał swój powrót z góry, zebrał się przed Aaronem i powiedział do niego: Uczyń nam boga, który by szedł przed nami, bo nie wiemy, co się stało z Mojżeszem, tym mężem, który nas wyprowadził z ziemi egipskiej. (...) A wziąwszy je z ich rąk nakazał je przetopić i uczynić z tego posąg cielca ulany z metalu. I powiedzieli: Izraelu, oto bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej. (...) Bardzo szybko odwrócili się od drogi, którą im nakazałem, i utworzyli sobie posąg cielca ulanego z metalu i oddali mu pokłon, i złożyli mu ofiary, mówiąc: Izraelu, oto twój bóg, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej. (...) Powiedzieli do mnie: Uczyń nam boga, który by szedł przed nami, bo nie wiemy, co się stało z Mojżeszem, z tym mężem, który nas wyprowadził z ziemi egipskiej. Jak widać ( a potwierdza to nasza wiedza historyczna o starożytnych) złoty cielec nie był tylko "wizerunkiem", lecz był po prostu bóstwem (prawdopodobnie utożsamianym z egipskim Apisem). Ów cielec nie był pomocą modlitewną, lecz rzeczą niezbędną do składania ofiar i modlitwy. Bałwochwalca traktuje posąg czy rzeźbę jako swoje bóstwo, a nie jako jego symboliczne wyobrażenie. Dla pierwszych chrześcijan wywodzących się z narodu żydowskiego, sporządzanie jakichkolwiek obrazów było nie do pomyślenia. Żydzi w ten sposób chronili swoją tożsamość i wiarę w jedynego niewyobrażalnego Boga, otoczeni przez pogan. Odrzucali wykonywanie posągów, bo posągi były czczone przez Egipcjan, Greków, czy Rzymian jako bóstwa. Z czasem chrześcijanie uznali jednak , że odpowiednio pojmowana cześć obrazów da się pogodzić z Boskim przykazaniem. Pierwsze malowane w katakumbach, przedstawiane na sarkofagach chrześcijan, a potem na mozaikach w bazylikach sceny i postaci biblijne nie były wizerunkami kultowymi. Miały tylko pouczać o dziejach zbawienia i zdobić. W V w. pobożność wiernych wschodniej części Kościoła skupiała się już na tyle mocno wokół wizerunków, że teologowie i pasterze Kościoła stanęli przed koniecznością uporządkowania i utrzymania w granicach prawowierności tego kultowego żywiołu. Ojcowie Kościoła, święci Bazyli i Atanazy podkreślali bardzo mocno, że: "Cześć okazywana wizerunkowi odnosi się nie do niego, a do przedstawionej osoby". Wypowiedzi te, powtarzane przez całe wieki, stanowiły podstawowe uzasadnienie dopuszczalności czci obrazów w chrześcijaństwie. Wyjście poza ten fundament oznaczało i oznacza bałwochwalstwo. Teologiczną zaś racją, którą chrześcijanie tłumaczyli godzenie Przykazania z wykonywaniem i czcią wizerunków, była prawda Wcielenia: skoro Bóg w Chrystusie stał się widzialny, to można Go przedstawiać. Niewyobrażalny i niemożliwy do przedstawienia Bóg stał się człowiekiem. O Jezusie czytamy w liście do Kolosan, ze jest on Obrazem Boga niewidzialnego. Ludzie mogli więc już tu na ziemi patrzeć w oblicze Boga. Oczywiście masowa pobożność odnajdywała własne odpowiedzi uzasadniające traktowanie wizerunku jako nie tylko przypomnienie, ale jako manifestację czy wręcz rodzaj uobecnienia przedstawionej osoby. Pojawiły się legendy, wykazujące bezpośredni, wręcz fizyczny charakter odwzorowania prototypu. Najsłynniejszy wizerunek miał według legend wykonać sam Chrystus, odbijając swą twarz na płótnie, gdy jej rysów nie potrafili uchwycić malarze przysłani przez króla Edessy Abgara V. Póżniej zasłynęła chusta Weroniki. W Rzymie czczono kolumnę biczowania, na której odcisnąć się miało ciało Jezusa. Sporo obrazów Bogurodzicy zostało przypisanych św. Łukaszowi. Cudowne okoliczności powstania wizerunku służyły przekonaniu o trwałości jego związku z przedstawioną osobą i jego uzdrawiającą mocą. Terapeutyczne oczekiwania stanowiły bowiem najsilniejszy magnes przyciągający rzesze przed obrazy. Dochodziło do różnych nadużyć, które wywoły sprzeciw wielu teologów, prowadzący aż do drugiej skrajności, czyli odrzucenia wizerunków w ogóle. W VIII w. przeciwnicy kultu obrazów niszczyli je i prześladowali w Bizancjum ich zwolenników. II Sobór Nicejski w 787 r. potępił obrazobórstwo i potwierdził, że adoracyjny kult uwielbienia należy się Bogu samemu, zaś wizerunkom pełna uszanowania cześć, oddawana przedstawionej postaci. Zachód w tym czasie interesował się znacznie bardziej relikwiami niż obrazami. Jeszcze w 600 r. papież Grzegorz I był przeciwny czci obrazów, które jednak cenił jako środek dydaktyczny, gdyż dla niepiśmiennych zastępowały księgę. Upowszechniającej się i na Zachodzie pod koniec średniowiecza czci wizerunków, często w zdeformowanej formie, sprzeciwiały się w XII-XIV w. ruchy waldensów, lollardów i katarów, a w XVI w. Reformacja. Zarówno dla teologów, jak dla Soboru Trydenckiego, ludowa praktyka kultu obrazów była tematem ubocznym. Trydent przypomniał, że w kościołach wiszą obrazy "nie iżby kto miał wierzyć, żeby w nich jakie Bóstwo albo moc jaka była, dla której by je czcić miano, albo żebyśmy czego od nich żądać albo prosić mieli, albo żebyśmy jaką ufność albo nadzieję w obrazach pokładać mieli, jako kiedyś pogani czynili, którzy w bałwaniech nazieję pokładali. Ale iż ta cześć, która się im dzieje, ściąga się na oryginały, to jest na te, których one obrazy znamionują" (przekład Jakuba Wujka). Kult obrazów pozostawiono, jako element pobożności ludowej, ale wypowiedź o nim znalazła się nie wśród kanonów dogmatycznych, lecz dyscyplinarnych. Opatrzono ją też wyraźnymi wskazaniami duszpasterskimi. Polecono przypomnieć wiernym o niewidzialności Boga i piętnować tendencje utosamiania obrazów z jego przedmiotem. Wspołcześnie Kanon 2132 Katechizmu Koscioła Katolickiego stwierdza, ze chrześcijański kult obrazów nie jest sprzeczny z pierwszym przykazaniem, które odrzuca bałwochwalstwo. Cześć oddawana obrazowi odwołuje się zawsze do pierwotnego wzoru, więc, kto czci obraz, ten czci osobę, którą obraz przedstawia. Cześć oddawana świętym obrazom nie może być zaś nigdy uwielbieniem należnym jedynie samemu Bogu. Obrazom nie oddaje się czci religijnej ze względu na nie same jako na rzeczy, ale dlatego, że prowadzą nas ku Bogu, który stał się człowiekiem. A zatem cześć obrazów jako obrazów nie zatrzymuje się na nich, ale zmierza ku temu, kogo przedstawiają. Taki jest teologiczny punkt widzenia Kościoła katolickiego. KRK nie usunął więc z dekalogu zakazu sporządzania wizerunków bożków i czynienia z nich przedmiotów kultu. Kościół katolicki również uważa to za grzech bałwochwalstwa. Równocześnie jednak KRK uznał, że ikony i inne święte obrazy nie podlegają pod tę kategorię. Oczywiście nadal istnieją nadużycia i spotkać można przejawy zabobonnego traktowania figur oraz obrazów. Często przyczyniają się do tego sami księża. Jako katolik nie mogę zaakceptować tego co dzieje się przy peregrynacji figur Matki Boskiej i wielu innych zwyczajów tak bardzo żywych w pobożności ludowej. Należy ubolewać nad takimi zjawiskami, ale zarzucanie, ze KRK sfałszował dekalog, albo manipuluje treścią przykazań, jest wysoce niesprawiedliwe i swiadczy o tendencji do budowania własnej tożsamości na antykatolicyźmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewnei ze wiedza
i tak naprawde wiedza ze klamia, ale wam tego nie powiedza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przepisy to znaczy co
pzrede wszystkim większość osób MYLI kościół z Bogiem, to nie ma nic wspólnego, no chyba , zę wasza wira opiera się na Bogu koscielnym tylko. Ja nie uznaję koscioła i skieży, ale wierzę w BOGA i tylko w jego, widzę go na co dzień i cpodziennei obserwuję cuda jakie stworzył, ale kościoła nie uznaję, bo to jest tylko firma tudzień działalnosć gospodarcza, która nie opłaca składek w dodatku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TY SERIO MYSLISZ
ZE KTOS TO PRZECZYTA? SMIECH NA SALI... SKROC DO KILKU ZDAN :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lingualatina...
Do tek kupy tajnych dokumentów w Watykanie nie będziesz miał dostepu z jednego prostego powodu: jesteś ignorantem w zakresie biegłej znajomości języka łacińskiego tudzież paleografii łacińskiej. Dlatego odpadasz w przedbiegach:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 213721938721
To że św. Dionizy nie istniał, jest niezbitym, naukowym faktem. Mimo to, dokonywał cudów. Podobnie jak nieistniejący Robin Hood, łupił szeryfa Nottingham.. :p O czym to swiadczy? Ze legenda roznosi się szybko. Człowiek potrzebuje w coś wierzyc, bo boi sie nieznanego. Bóg- nie wiem czy zauwazyłyscie, pojawia się w kontekscie zycia pozagrobowego, tych wszystkich rzeczy których się boimy, i których nie znamy. Tak jak kiedyś bano sie pirunów- i tłumaczono je gniewem Zausa, czy sztormu, teraz boimy sie tego co moze byc po smierci, nie znamy tez sensu istnienia, więc jakoś to potrzeba sobie wytłumaczyc. Teologia nie jest w ogóle nauką, bo nie ma podejscia krytycznego, zakłada z góry, że cos istnieje, i koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przepisy to znaczy co
Ja tego nie wymyslilam- to jest napisane w BIBLII. Nie mozna modlic sie do niczego stworzonego ludza reka. :-D :-D :-D a Biblia to czyją ręką jest stworzona, co?? pan Bóg siedział i ja spisywał wiecznym piórem a moze markerem :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na studiach różne wersję, hahah, uśmialam się jak norka po piwie ;) Zwł na studiach komunistycznych, tam to było multum wersji :D Cała bezcenna masa :) Teraz jest dalej to samo, wszystko zalezy od wykładowcy, władz uczelni, ich poglądów, a reszta już tylko od pracowitości lub lenistwa studentów. W USA np na studia medyczne nie przyjmuje się ludzi o poglądach prolife-proszę sobie wyobrazić. I co to jest neutralność poglądowa? Jesli nawet jakiemuś uda się dostać(kto nie ujawni od poczatku swojego światopoglądu) będzie mial wystawiane niższe noty.To jest powszechnie wiadome-"tajemnica poliszynela".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 213721938721
jesli to było do mnie, to uczyłam sie łaciny wiele lat, ale dokumenty sa utajnione, i nawet profesorzy nie mają dostępu, to chore. Wiele osob spekuluje, że kosciół wie nawet o reinkarnacji, cholera wie co tam jeszcze jest. Oni tylko mówią to, co pasuje im do doktryny, do dziś tez ludzi uwaza się za tępe bydło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TY SERIO MYSLISZ
JA WIERZE W BOGA, ALE NIE W KOSCIOL. ZGADZAM SIE Z TYM, ZE NIE POWINNO SIE MODLIC DO OBRAZOW I FIGUR. TEZ MYSLE, ZE TO GRZECH JAK KTOS TAM WCZESNIEJ PISAL. A WIEKSZOSC WIERNYCH KATOLICKICH MA WYPRANE MOZGI.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 213721938721
Shesadda- dziewczyno, ty się teraz juz osmieszasz. Poczytaj cokolwiek, nikt nie neguje że Sw.Dioniego nie było, jest to dowiedzione, a ty znowu swoje, nic nie łapiesz. Jesteś ciemna jak tabaka w rogu, mylisz zupełnie rózne rzeczy... Po prostu nie masz zadnej wiedzy o historii koscioła, to tak jakbyś sie upierała, że rak nie istnieje, bo na studiach medycznych są rózne poglądy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lingualatina...
Tylko ci się wydaje, że znasz, nawet jak uczyłeś się wiele lat. Łacina średniowieczna jest w oryginale trudna do odcyfrowania, a co dopiero do tłumaczenia. Takie niewinne abrewwiacje potrafią doprowadzić badacza do białej gorączki. Archiwum Kongregacji Doktryny Wiary, ma status tajny. Papież może tam sobie wejść ledwie raz w roku. Dla profesorów tym bardziej nie ma tam wstępu, albowiem wiele ksiąg i dokumentów ma klauzulę tajemnicy spowiedzi i NIGDY nie może być opublikowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 213721938721
teraz po latach juz rzeczywiscie g... pamiętam z łaciny sredniowiecznej, ale zajebista jesteś, że wiesz ode mnie lepiej, o czym mam pojęcie.. Chyba to Duch święty?? :p Przeciez niejeden z kolegów pisał magisterkę w oparciu o zródła sredniowieczne, które musiał odcyfrowac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lingualatina...
Jeden dokument w obliczu księgi z 1000 kart, to pikuś. Swego czasu próbowałam opracować księgę wizytacji biskupich z XVI stulecia w mojej diecezji. Spasowałam po trzysta którejś karcie. Podłe pismo, skróty, skróty, skróty, domyślanie się z kontekstu o o co chodzi piszącym, czytanie przez LUPĘ....Oczy siadają. Mam dość. Tylko się wydaje, że łacina jest łatwa w czytaniu, he,he,he

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 213721938721
Łacina nie jest łatwa, to chyba jeden z najtrudniejszych języków... Ale magisterki się nie robi na jednym dokumencie, na milosc boską... :( Ja musiałam przyczytac do magisterki kilkadziesiąt monografii, a ze zrodeł to w orgynale po angielsku- tysiące stron, nieraz jedna ksiazka miała po 500 stron, a ich było wiele, na szczęście od deski do deski nie musiałam czytac, bo byl indeks

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
studia uczą myślenia i nawet jeśli nie przedstawia się wwszystkich pism to chociaż pokazuje się JAK SZUKAC. Nie wiem czemu nawiązujesz do jakichś studiów komunistycznych. Archiwa watykańskie sa tajne. I nie, nie chodzi tu o to czy ktoś umie czytać czy nie, po prostu NIE MA wstępu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lingualatina...
Takich ksiąg pisanych okropnym pismem łacińskim z tymi paskudnymi skrótami jest w archiwach watykańskich całe sale. Jak pisałam, nie ma tam wstępu poza papieżem nikt postronny (mówię o archiwum KDW), gdyż byłoby to łamanie tajemnicy spowiedzi, którą wiele z tych ksiąg jest objęta. moim zdaniem słusznie. Watykan to USA, że ma obowiązek udostępniać najbardziej nawet tajne dane po 30 latach, bo są głupie ustawy na ów temat. W Polsce wiele tajnych dokumentów ma klauzulę niedostępności wieczystej i nikt nie robi z tego tytułu jakichś problemów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lingualatina...
*Watykan to NIE USA, że ma obowiązek udostępniać najbardziej nawet tajne dane po 30 latach, bo są głupie ustawy na ów temat. Sorki, błąd, już poprawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
213721938721 Shesadda- dziewczyno, ty się teraz juz osmieszasz. Poczytaj cokolwiek, nikt nie neguje że Sw.Dioniego nie było, jest to dowiedzione, a ty znowu swoje, nic nie łapiesz. Jesteś ciemna jak tabaka w rogu, mylisz zupełnie rózne rzeczy... Po prostu nie masz zadnej wiedzy o historii koscioła, to tak jakbyś sie upierała, że rak nie istnieje, bo na studiach medycznych są rózne poglądy... x Kobito....:o nie kompromituj sie już...ja nie pisałam nic o Dionizym. Co Ty palisz? Obudz się ? :) Och mamo mamo...Daj cierpliwości, bo to gadka jak z przedszkolakiem albo kawałkiem drewna.Ja mówię a drewniana ściana rezonuje głuchym łomotem ...:o No ale cóż, tak to jest gdy ktoś liznał studiow, w główce poprzewracało się ,myśleć się nie nauczył ale za to ubliżać potrafi perfekt myśli że cała jego wartość opiera sie na tym :o Tym co napisałaś ośmieszyłaś się tylko Ty sama.Nie zauważyłaś tego że ja w ogóle nie odnosiłam sie do św Dionizego ani do żadnego świętego...Mówiłam ogólnie o nauczaniu historii na studiach. Wróć z tych studiów do podstawówki, i naucz się czytać ze zrozumieniem, a poza tym naucz się kultury choć trochę,(kultury dyskusji), bo słowa"ty znowu swoje, nic nie lapiesz,jesteś ciemna jak tabaka w rogu"o niej nie świadczą... Nie potrafisz zauważyć o czym ja piszę i do czego się odnoszę więc nie komentuj może moich wpisów? Bo się tylko kompropmitujesz. I swoje epitety zaadresuj do siebie . Napisałam bardzo wyraznie o tym iż historii uczy się różnej, ( i to nie dotyczy wcale historii kosciola debilku maly :D) tylko dotyczy to każdej (nawet historii Polski,czy historii Indian półnamerykanskich). A o tym jaką ja mam lub nie mam wiedzę o historii kosciola, to wybacz ale nie masz zielonego pojęcia, (jeśli wydaje Ci się inaczej to chyba cierpisz na jakis rodzaj paranoi albo manni wielkości) więc Twoje autorytarne wypowiedzi w tej kwestii są żenujące :o I bardzo nie na miejscu. Kafeteria (i powinnaś to wiedzieć, skoro taka jesteś"oświecona") to nie jest miejsce na jakiekolwiek poważne dyskusje, a już na pewno nie dyskusje o historii i to jeszcze na dokladke Kosciola.O historii można poważnie porozmawiac np na "historycy pl", tylko ze tam takie trollowanie by nie przeszło i pocikanie bzdur jak tu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok, mało rozgarniętym trzeba wytłumaczyć jeszcze raz; 213721938721 "po za tym kto pisał historię, tą wersję, której się uczysz? Mam siostrę, która mieszka w Niemczech i wyobraź sobie, że w podręcznikach do historii w liceum w Niemczech uczą innej historii niż w Polsce... Jeśli historyk jest antykatolikiem, to trudno, żeby przy okazji swoich prac nie nadawał negatywnie na Kościół. Nic nowego. JAko historyk powinnaś mieć świadomość omylności historyków. To żaden dowód." Tylko ja sie nie uczę jednej wersji... Tak sie robi w szkole moze , na studiach sie czyta sto róznych wersji, konfrontuje sie je ze soba i składa w całosc. Tak własnie działa nauka, polega na podejsciu krytycznym. x x Odnosiłam się do TEGO.I TYLKO do tego.Do niczego więcej.Bo tak mnie rozśmieszył ten pluralizm historyczny, to iż rzekomo z tak wielu rożnych zródeł sie korzysta(kto korzysta ten korzysta, ale nie opowiadaj bajeczek że wszyscy, bo to bajda niczym M jak Milość :D Nauka moja droga, jak sama dobrze wiesz też ma różne twarze, i zależy od poglądów.Nie dawno dopiero co gdy cytowala slowa naukowcow o poczetym czlowieku , sami pisaliści iż nauka nie jest obiektywna, że wszystko zależy od poglądów danego naukowca.Jest to poniekąd prawda.A już w szczególności dotyczy to historii.Przykladem jest wlasnie historia Polski czy krajow obozu socjalistycznego, hist Niemiec,itd,przecież to wszystko bylo przeklamane.Więc nie wyskakuj tu z jakimiś róznymi wersjami, obiektywzimem, bo takie rzeczy to możesz 3 latkowi opowiadać na dobranoc. 2 Watykan ma kupę tajnych dokumentów których nie udostępnia. x a jeszcze więcej ma"dokumentów o ktorych nie wie że je ma ;) Stworzono je w jednostkach ruskich służb komunistycznych, na potrzeby propagandy, żyją sobie i dobrze sie mają . A tacy jak Ty wierzą w nie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 213721938721
"No ale cóż, tak to jest gdy ktoś liznał studiow, w główce poprzewracało się ,myśleć się nie nauczył ale za to ubliżać potrafi perfekt myśli że cała jego wartość opiera sie na tym Tym co napisałaś ośmieszyłaś się tylko Ty sama.Nie zauważyłaś tego że ja w ogóle nie odnosiłam sie do św Dionizego ani do żadnego świętego...Mówiłam ogólnie o nauczaniu historii na studiach." Nie liznęłam studiów, tylko je skończyłam, i to z bdb, piszesz o nauczaniu historii na studiach, czyli rozumiem, że tez te studia kończyłas, albo wykładasz na nich, że wiesz o nauczaniu historii na studiach? Z tego co wypisujesz to wiem że nie... Mylisz wyraznie program studiów z dawnymi programami w liceum z czasów prl, i nie masz zielonego pojęcia o studiowaniu chyba w ogóle. Mnie na studiach nie tyle uczono, co dyskutowalismy w ramach tego, co przeczytalismy, a lista lektur, czy podręczniki są w duzej mierze dowolne, są oczywiscie te b. uznanych profesorów i mniej uznanych, ale nikt nie wtłacza jedynej oficjanej wiedzy, trzeba nauczyc sie myślec i konfrontowac ze soba zródła Historii się nie uczy róznej, historia jest tylko jedna, choc mozna powiedziec filozoficznie, że jest milion historii, kazdy człowiek ma własną, a historie kazdego człowieka składają sie w jedną całosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TY SERIO MYSLISZ JA WIERZE W BOGA, ALE NIE W KOSCIOL. ZGADZAM SIE Z TYM, ZE NIE POWINNO SIE MODLIC DO OBRAZOW I FIGUR. TEZ MYSLE, ZE TO GRZECH JAK KTOS TAM WCZESNIEJ PISAL. A WIEKSZOSC WIERNYCH KATOLICKICH MA WYPRANE MOZGI. x I to jest fajny przykład. "Wierzę w Boga"(a co to dla Ciebie znaczy dokładnie?Wyjaśnij na czym to polega to "wierzenie"?) a po chwili"większość wiernych katolickich ma wyprane mózgi". Chm, no to zapytam-jak te 2 zdania mają się do siebie? Czy wiara w Boga nakazuje ubliżać bliznim? Osądzać ich? W słowach"mają wyprane mózgi"wiesz ja miłości nie widzę w nich..A Ty? Z jaką intencją je pisałeś? Ta wiara w Boga(której nie neguję..) nie koliduje Ci z takimi hasłami? Wiesz o tym że modlić się do obrazów jest grzechem(i to fakt) ale tego że mówic fałszywe świadectwo o bliznim, jest grzechem to już nie wiesz? Tego że go mówić mu raka, albo bezbożniku jest grzechem nie wiesz?To pisze w Biblii... A na niej się opierasz chyba, prawda? Więc jak to jest ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 213721938721
"Odnosiłam się do TEGO.I TYLKO do tego.Do niczego więcej.Bo tak mnie rozśmieszył ten pluralizm historyczny, to iż rzekomo z tak wielu rożnych zródeł sie korzysta(kto korzysta ten korzysta, ale nie opowiadaj bajeczek że wszyscy, bo to bajda niczym M jak Milość Nauka moja droga, jak sama dobrze wiesz też ma różne twarze, i zależy od poglądów." ty nic dziecko, nie rozumiesz... :( Istotą nauki jest podejscie krytyczne, czyli zeby coś przyjąc, że było, trzeba udowodnic. Główną bazą historyków sa zródła pisane... Jesli tylko jedna osoba wspomni o wydarzeniu, to nie jest to niezbity dowód, że w ogóle istniało, ale jesli w róznych niezaleznych zrodłach jest to samo- wtedy prawdę sie przyjmuje za istniejącą. Na tej zasadzie np. nikt nie udowodnił istnienia Chrystusa na sto procent, mimo że doniesienia o nim padają w zródłach, są jednak b skromne i za mało potwierdzone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×