Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Niesamowitaa22

nieJestem gotowa na małżeńśtwo,dzień po dniu uświadamiam sobie to coraz bardziej

Polecane posty

a do ślubu zostało kilka miesiecy, mój związek należał do najbardziej udanych od pół roku to tylko niepotrzebne nerwy i kłótnie. Od zaręczyn nie było kolorowo, raz on nawalał, raz ja. Teraz narzeczony stara się jak może a ja jestem obojętna. Nie interesuje mnie nic związanego ze ślubem, najlepiej żeby go w ogóle nie było. Nie mam odwagi o tym powiedzieć najbliższemu otoczeniu. Coraz częściej wieczorami myśle że ten związek zakończy się rozwodem. Na studiach poznałam kogoś, od tego czasu wszystko się zmieniło, jesteśmy dla siebie obcymi ludźmi, a jednak ciągnie mnie do niego a jego do mnie chodź trzyma mnie na dystans od kiedy zobaczył pierścionek zaręczynowy. Teraz unika spojrzeń, patrzy jak ja nie patrzę, uśmiecha się kiedy spogląda na mnie i odwraca wzrok kiedy nasze oczy sie spotkają. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że przez tego człowieka moje dotychczasowe życie straciło sens. W myślach najchętniej byłabym z nim, a z drugiej strony mam cholerny żal że los zesłał mi go właśnie teraz w tym momencie :( codziennie zadaje sobie pyt czy warto jest ryzykować wieloletnią miłość, dla kogoś o kim nic nie wiem, z którym może nigdy nie będę, tylko po to żeby zaryzykować i nie powiedzieć sobie po latach : "mogłaś spróbować miałaś czas, mogłaś się wycofać" nie szukam zrozumienia, każda inaczej patrzy na swój wielki dzień, 2 lata temu to ja nalegałam na zaręczyny, ślub teraz najchętniej rzuciłabym wszystko i wyjechała bez słowa zostawiając tylko pierścionek. Tylko czy warto i jest dla kogo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionalola......
autorko, dosłownie jakbym czytała o sobie.... :( też mnie to męczy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klaudia1617
jejku dziewczyny, po co się tak dręczycie? przecież odpowiedz jest jasna-powinnyście "uciec". Tzn rozstać się z obecnymi mężczyznami bo nic dobrego nie zrobicie ciągnąć to w nieskonczoność. Po co macie cierpieć, a co za tym idzie cierpienie Waszych obecnych partnerow, czy dzieci....jezeli tak sie czujecie to naprawde nie widzę sensu ciągnąć takich związków. No chyba że to jest "stres przedślubny" najlepiej szczerze porozmawiac z partnerami...i co najwazniejsze Nie OSZUKIWAC samych siebie. Bo nie bedziecie szczęsliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 89E89W
autorko nic z tego nie bedzie odwolaj slub bo bedziesz meczyc sie przez cale zycie ,jak sa teraz watpliwosci to sygnal ze cos nie tak lepiej odwolac niz meczyc sie cale zycie byl tu taki watek o malzenstwie z rozsadku poszukaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wybieram sukni ślubnej, jeśli bede musiała kupie jakaś na odczepne, obraczek w ogole nie chce ogladać, zaproszenia, winetki itd to wszystko mnie przytłacza. Czuje sie nieszczęśliwa. Nie wiem jak będzie wyglądało moje życie po ślubie. Na dzień dzisiejszy wiem jedno. Czuje że przegrałam życie. Dla mojego przyszłego męża zrezygnowałam z dobrych studiów, wyjazdu na wyższą lepszą uczelnie, gdzie miałabym lepsze perspektywy zawodowe i życiowe. Teraz wiem że to był mój błąd, gdyby tak cofnąć czas ani nie byłoby mnie tutaj a może nie miałabym takich problemów. Zmieniłam się. Sama to widzę po sobie. Chce zmienić życie póki jeszcze mam co zmieniać i zacząć żyć po swojemu. Nie wiem czy facet pod którego jestem wrażeniem, myśli choć czasem o mnie, czy jestem jedną z wielu identycznych dla niego kobiet. Zawsze mówiono mi że nic nie zdarza się bez przyczyny. Tylko dlaczego akurat teraz ten ktoś musiał się zjawić i czy to może zwykłe zauroczenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionalola......
ja tez jestem jeszcze przed slubem.. czuję się tym wszystkim znudzona,to straszne ale tak własnie jest... :( a co dopiero będzie po slubie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim zdaniemmmmm
no i wszystko jasne: pojawił się ktoś drugi, więc nic dziwnego, że Ci odwaliło. I nie w tym rzecz, że nie jesteś gotowa na małżeństwo - gdyby nie ten drugi to pewnie by Ci nawet przez myśl to nie przeszło. Czy warto ryzykować? Pewnie za chwilę się okaże, że nie warto. Ale niestety w obecnej sytuacji nie warto marnować życia obecnemu narzeczonemu, bo Ty już dobrze wiesz, że wcześniej czy później i tak rzucisz się w ramiona temu drugiemu. Ot, życie. Zerwij zaręczyny póki nie jest za późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko czy warto ryzykować miłość o którą walczyliśmy tyle lat, też kolorowo nie było, a to rodzice byli przeciwni, a to poważny wypadek a to rehabilitacja. Byliśmy razem zawsze wszędzie wspieramy się. Wiem że moge na niego liczyć Facet, który mi sie podoba od 3 miesiecy jest z dziewczyna... która wygląda rażaco podobnie do mnie, te same oczy, kolor oczu, długie włosy, kolor też się zgadza, nawet ubiera sie podobnie. Nie wiem co mam myśleć, jak funkcjonować, jak żyć. A może to wszystko minie z czasem te wątpliwości. Teraz wiem jedno, dopóki on jest w moim życiu choćby przez pare godz w tyg nie daje sobie rady z własnym życiem i uczuciami które mieszają we mnie jakbym była na karuzeli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionalola......
mnie tez ktoś zauroczył i wydaje mi się , ze wlasnie to cholerne zauroczenie jest powodem tych moich rozterek. dziwnie się czuję przez to, okropnie nie fair wobec partnera! na cale szczescie kontakt z tatmtym się urwał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Wiem że moge na niego liczyć" xxx Najwyraźniej on na ciebie liczyć nie może. Nie marnuj mu życia - masz łajdactwo we krwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionalola......
jak zapanować nad takim głupim zauroczeniem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim zdaniemmmm
"Facet, który mi sie podoba od 3 miesiecy jest z dziewczyna... która wygląda rażaco podobnie do mnie, te same oczy, kolor oczu, długie włosy, kolor też się zgadza, nawet ubiera sie podobnie" ta... I co, wydaje Ci się, że to ze względu na CIEBIE? Że niby jako substytut sobie znalazł podobną? Nie pochlebiaj sobie :O Rozejrzyj się po ulicach, jest mnóstwo dziewczyn wyglądających, ubierających się podobnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdy go nie widze, staram sie zapominać, nie przypominać sobie jego twarzy, ograniczam z nim kontakt, jednak wystarczy jeden moment jedno spojrzenie i już wszystko powraca. Wiem, że choćby coś było z tego, to byłby tylko przelotny romans, nic na całe życie raczej flirt na kilka miesięcy. Dlatego odcinam się od niego jak tylko mogę, nie patrze, nie zerkam, staram się myśli skupiać na czym innym ale jeden dźwięk jego głosu i wszystkie moje starania idą na marne. Wiem, że nie warto ryzykować tego co mam, wiem że to co robie teraz. Nie wiem jakby wyglądało moje życie bez obecnego partnera. Wiem, że byłby puste. Łączą nas wspólne wspomnienia, wchodzenie w wiek dorosłości, najpiękniejsze chwile, najlepsze imprezy. Ludzie mówią że chce nadal szalonej miłości nastolatków, a tutaj jesteśmy już w innym wieku, bardziej dorośli. Narzeczony myśli częściej o przyszłości o pięknym domie, dzieciach, o moich studiach, pracy niż o tym, co było dawnej imprezach do rana, oglądaniu gwiazd, wspólnych wypadów nad wode czy kolacji przy świecach. Z boku jak na siebie patrze czuje że jestem idiotką, że to co teraz mam inne dziewczyny nigdy by nie wypuściły z rąk, z drugiej wewnętrznej strony targają mną emocje, może chęć bycia atrakcyjną dla obcego faceta, chęć poczucia adrenaliny, romansu, przeżycia jeszcze raz swojej młodości. Czytajac to co pisze myślicie pewnie że albo jestem tak cholernie nieszczęśliwa albo tak cholernie głupia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zagubionalola jesteśmy w tej samej sytuacji, pewnie nigdy nie zerwiemy zaręczyn i nie odwołamy ślubu, ale tu chociaż mogę się wygadać, w domu udaje szczęśliwą. Będąc sama ze sobą już nie potrafie. Ciagle myśle czy moje życie naprawde zmieniłoby się na lepsze gdybym odeszła, myśl ta napawa mnie strachem i lękiem przed tym co mogę utracić. Ja nie widziałam tego faceta ok 1miesiaca, po paru tyg zaczęłam żyć normalnie, jedno spotkanie rozwaliło bariere która chciałam miedzy nim a sobą postawić. Gdyby rok temu ktoś powiedział, żebym ożeniła się z mym narzeczonym zaraz, choćby o północy, zrobiłabym to, nie zawachałabym się, dziś byłoby mi ciężko podjąć taką decyzję. Kiedy bierzesz ślub?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionalola......
Autorko, slub biorę w czerwcu, a Ty? ja próbowałam pogadać na ten temat z bliską mi osobą, ktora mnie niestety nie zrozumiała... dobrze mi szło zapominanie o tym facecie, tak samo jak u Ciebie doszło do ponownego odnowienia kontaktu i znów od początku to samo. Z tym, że jestem pewna iż już tym razem nasze drogi się nie spotkają, bo kontakt się urwał. i dobrze bo strszne by byly tego konsekwencje dla obojga stron. Z tym, ze mi głupio, ze z powodu przelotnej znajomości chodzę przybita i z rozterkami....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim zdaniemmmm
"Czytajac to co pisze myślicie pewnie że albo jestem tak cholernie nieszczęśliwa albo tak cholernie głupia. " - jak dla mnie: głupia. Zdecydowanie głupia. Bo nie widać powodów, dla których miałabyś być nieszczęśliwa. Ale emocje to emocje, ciężko z nimi walczyć. Tylko jedna rada ode mnie: jeśli zdecydujesz się zostać z narzeczonym to pod żadnym pozorem go nie zdradzaj, nie zasłużył sobie na to. A jeśli uważasz, że nie dasz sobie rady z tym całym zauroczeniem to po prostu odejdź. Jeszcze jest czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem nieszczęśliwa nie dlatego że jestem z moim narzeczonym, tylko dlatego ze właśnie w takiej chwili kiedy ułożyłam sobie już prawie plan na całe życie zjawił się ktoś i nagle wszystko stanęło pod znakiem zapytania. Ślub biore w czerwcu. Narzeczonego nie zdradze, prędzej bym odeszła. Nikt nie załużył sobie na to. Boje się że po ślubie będzie tak, że jak spotkam tego faceta, bede miała myśli typu: teraz żyjesz w rutynie, może z nim byłoby inaczej, może dziś byłabyś inną kobietą, rozwinęłabyś się zawodowo, a nie trzymała się kurczowo wyznaczonego schematu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionalola......
Autorko, ale pamiętaj o jednym, nie warto poświęcać miłości, którą budowało się latami dla jakichś przelotnych uniesień.. To co nowe zawsze wydaje się nam tajemnicze i fascynujące, później pojawia się rutyna, nagła fascynacja znika. Ja cały czas sobie to powtarzam, szkoda tylko, że jestem jakimś dziwnym typem człowieka, który co chwile jest targany jakimiś emocjami :O sama siebie zaskakuję, aż zgroza bierze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim zdaniemmmm
Niesamowita - ja sobie myślę, że prędzej czy później każdy ma jakieś wątpliwości. I każemu czasem przychodzi do głowy, że może z kimś innym... może coś stracił... może gdzieś, coś, jakoś mogło być inaczej, lepiej, fajniej. I myślę sobie, że taki strach przed ślubem to chyba też się zdarza. No ale musisz sama przemyśleć czego chcesz. Póki jeszcze można się wycofać bez zmarnowania komuś życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość l'l,;l,m
nie wiem, specjalistka od milosci nie jestem ale niepokoi mnie to, ze ulegasz zauroczeniu bedac w stalym zwiazku. na podstawie moich doswiadczen wiem, ze jesli cos takiego sie dzieje to jest to znak, ze zwiazek nie ejst taki jaki byc powinien. Oboje z mezem jestesmy bardzo atrakcyjni, zwracamy na siebie uwage a mimo tego od 10 lat zadne z nas nie przezywalo tego typu rozterek. Kochamy sie niesamowicie mocno i nasz wzajemny pociag nie zmienia sie od lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionalola.....
l'l,;l,m , zazdroszczę :) w naszym związku brakuje mi docenienia mojej osoby przez partnera.. Przy tamtym poczułam się piękna i dowartościowana, mój narzeczony też mi czasem prawi komplementy, ale już niestety nie z taką intensywnością. Dbam o siebie, nie jestem zapuszczoną dziewuchą, wręcz przeciwnie.. Jeju ale jestem próżna, żeby z takiego powodu dać się ogłupić :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja od 4 lat jestem z facetem, nigdy nie zdarzyło mi sie patrzec na innego, do czasu ... tego który sie pojawił, bo pojawił się w nieodpowiednim momencie, przechodziliśmy kryzys, brak czasu dla siebie, ciagłe nerwy, pretensje, i nagle pojawił się on, zawsze zadbany, uśmiechnięty, skory do rozmowy, a potem to już głowa sama zaczęła wariować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionalola.....
i teraz ciężko nad tym zapanować..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
głowa lubi marzyć o szalonej, namiętnej miłości, a mój związek kiedyś taki był. Dziś jest spokojny, nie boimy sie o jutro. Wiem, że gdyby coś się stało albo coś było nie tak zawsze byłabym przy moim przyszłym mężu, nawet jeśli miałabym poświęcić życie tylko jemu. Tak samo on dla mnie, mówi że gdyby mi się coś stało sprzedałby wszystko co ma, stałby się biedny tylko po to, żeby mnie ratować. Ale prawda jest taka,że mój związek stał się rutyną, nie ma w nim nic zwariowanego, żadnych miłosnych uniesień, więcej żalu za to jaki kiedyś był, jak nie miał dla mnie czasu, zaniedbywał mnie, często spotykał sie "bo tak musiał" a nie chciał. Wiele wybaczyłam, zapomniałam. Serce nie zapomina, ma pewną granicę, po jej przekroczeniu człowiek po prostu przestaje się starać, staje się obojętny i szuka w innych coś czego nie ma u siebie w swoim życiu,coś czego mu brakuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zagubionalola a Tobie jak idą przygotowania, masz już kiecke. U mnie przygotowania stoją w martwym punkcie, gdy sie pytaja o głupie zaproszenia mówie tak tak pokiwam głową i wychodzę, wiem, że gdy zaczne załatwiać rzeczy potrzebne do ślubu, będę się do niego zbliżac coraz bardziej aż w końcu będzie moment, że nie bedzie odwrotu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionalola.....
Czas niestety robi swoje, wkrada się przyzwyczajenie. Przeraża mnie to, że człowiek będąc w szczęśliwym związku daje się tak łatwo zwariować..Dawno takich uniesień nie czułam, może dlatego tak jest.. Nie chcę być taką rozchwianą kobietą :( Mój facet przez pewien czas zauważył, że coś jest ze mną nie tak :( Gdyby znał moje myśli było by mu pewnie okropnie przykro :( Mam to sobie za złe.. Niesamowitaa, często widujesz tego faceta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubionalola.....
Kieckie już mam. Teraz zaczną się takie sprawy organizacyjne, związane głównie z wizytami w parafii, protokołami itp.. Widzę jak mój narzeczony się na to fajnie nakręca, cieszy go to. A ja? Mnie się zwyczajnie nie chce, to okropne co mówię, ale tak cholera jest :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie powinnaś tkwić w związku z wygody. samo to, ze myślisz o innym już świadczy o tym, że to niewypał i powinnaś odejść teraz niż później zostać rozwodka, nie daj boże z dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to tak jak u mnie, jadac do ksiedza i zapisujac sie na msze slubna najchetniej wyszłabym stamtąd, nie chciałam za bardzo tam iść, prekany on załatwiał, pojechałam siedziałam i byłam niezadowolona, czułam że marnuje czas, kiecki nie mam, zaproszeń tez nie, obraczek, w ogole niczego nie mam. A kuzynki przyjeżdżają i się pytają: na co jeszcze czekasz kobieto, zostało Ci mało czasu na co czekasz czasem mam chęć powiedzieć na cud

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×