Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość anastazja 22

perforacja przegrody nosa,przeszczep

Polecane posty

Dnia 24.06.2017 o 16:58, Gość gość napisał:

Byłam na konsultacji w Szczecinie,niestety nic dobrego mi niepowiedzieli.Zaproponowali ponowną operację tak jakby od nowa raz jeszcze która polaga na przesunięciu przegrody do przodu,nie wiem co o tym myśleć bo nigdzie o takiej metodzie nie dowiedziałam się,wszędzie tylko jest mowa o przeszczepie,implancie lub klipsie.Co wy o tym myślicie napiszcie bo ja już nie mam siły.

Witam.u kogo w Szczecinie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gol gol

Witam wszystkich ponownie

nie wyświetla mi 11 str chatu, wyskakuje jakiś błąd.. wiec napisze co mi się udało ustalić do tej pory. jestem po konsultacji u laryngologa, 16.11 mam mieć wykonany zabieg na zamknięcie perforacji w Suchej Beskidzkiej, koszt 6900 zl. Zamknięcie poprzez załatanie dziury tkanka z górnej części nosa przynajmniej tak zrozumiałam lekarza. Z tego co rozmawiałam z lekarzem to wykonał takich operacji ok 25, 2 przypadki większej perforacji niż moja , jeden pozytywnie zakończony, w drugim przypadku przeszczep się nie przyjął. Moja perforacja to coś mniej więcej 1,5 cm. Boje się, ale zdecydowałam sie podjąć operacji, dostałam 70 % szans ze bedzie dobrze. Przed zabiegiem jeszcze planuje raz udać się na konsultacje i dopytać bardzo szczegółowo o wszystko wiec jeśli ktoś chce znać szczegóły napisze tutaj. Pozdrawiam 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elos124

Witam i jak u Pana operacja? Udała się? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teest123

test

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Poprzednie forum, na którym prowadziliśmy rozmowy przez lata coś szwankuje. Nie można odpowiedzieć na posty, występuje jakaś pętla przekierowań, nie chce załadować strony. Wklejam więc poniżej moją całą wypowiedź z 2011r aby ta dzisiejsza miała sens. Poniżej link do całej rozmowy oraz mój ówczesny tekst.
https://rozmowy.polki.pl/zdrowie,perforacja-przegrody-nosowej,1070149,1,wypowiedzi.html

 

Witajcie, niektórzy może mnie pamiętają z forum po wpisie z esejem ze strony 6 (03.12.2011) na polki.pl (kiedyś commed), jeśli nie to możecie tam zajrzeć i przeczytać początek historii.
Dziś minęło kolejne 8 lat od ostatniego wpisu, a już 15 lat od momentu pojawienia się perforacji w przegrodzie nosowej. Forum zmieniło nazwę z Commed na Polki.pl ale na szczęście zostały wszystkie stare wpisy. Dziś poodpisuję na wszystkie wiadomości od was tam i jakby co to już na kafeteria.pl będę opisywał resztę. Niektóre są sprzed kilku lat, przepraszam za obsuwkę. Teraz już będę w temacie na bieżąco.
Co u mnie nastąpiło dalej? Na pewno każdy jest ciekawy bo perforacja przegrody to taki 'kompan' na lata a może i na całe życie. Postanowiłem w końcu, że coś z tym zrobię, w sumie to żona wymusiła to na mnie bo obawia się o moje zdrowie od samego początku. Ja przez te wszystkie lata bagatelizowałem sprawę, i przypominałem sobie jak lekarze mówili, że da się z tym żyć, że to nic strasznego, że może być większa albo mniejsza i to nic zagrażającego życiu. Dziś wiem, że to czcze gadanie i pieprzenie bzdur z powodu braku wiedzy w tym zakresie, przez co sami tkwimy w błędzie. Jeśli lekarz tak wam mówi to na pewno musisz odwiedzić innego lekarza.
Wracając do mojej historii nie będę już powielał tego co pisałem wcześniej, chętni niech doczytają, bo myślę, że warto dla samo uświadomienia się. Co nastąpiło po 2011 roku u mnie? Po tamtym wpisie, w zasadzie długo jeszcze bo jakieś 3-4 lata, następowało ciągle to samo. Raz się goiło, a częściej krwawiło po mojej ingerencji najczęściej nocnej. Przegroda powiększała się w każdą stronę. Noce były najgorsze, ponieważ wraz z poszerzaniem się dziury, wydzielina z nosa zatrzymywała się bliżej kanału oddechowego i szybciej go zatykała. Najczęściej w nocy wkładałem palucha w nos żeby się odetkać i wyrzucałem wszystko w kawałek papieru. Nie zawsze jednak na tym się kończyło. Czasami byłem tak zmęczony, że źle trafiłem i spowodowałem krwawienie. Z krwawieniem zasypiałem bo nie miałem siły wstać żeby nad tym zapanować. Rano budziłem się ze skrzepami krwi, które po wyjęciu z nosa były np wielkości paznokcia. Takie objawy doprowadzały do chrapania, do bezdechu. Nie wspomnę już o posmaku krwi w gardle. Powoli przyzwyczajałem się do takiego stanu, nie widziałem wyjścia, w internecie czytałem co jakiś czas jakieś artykuły, z których nie wynikało nic. Po prostu odpuściłem sobie szukanie pomocy ze strony medycyny. Życie toczyło się dalej a moim przyjacielem stała się pęseta. Perforacja mam wrażenie, że na tą chwilę zatrzymała się na kości nosowej powlekając ją jeszcze cienką warstwą. Ma długość 2,5cm, wysokość 1,5cm. Jest ogromna. Pęseta zaczęła ułatwiać mi życie, ponieważ tylko nią mogłem sięgać po kawałki strupków aby się odetkać. Zanim jednak nauczyłem się nią obsługiwać to zrobiłem sobie kilka razy krzywdę, spowodowałem krwawienie, gdyż za mocno chwyciłem lub się wyślizgnęła lub obsunęła po strupku. To było najgorsze, gdyż ból był natychmiastowy, od razu zaczynała mnie po tym boleć głowa, oczy, zatoki i ogólnie czułem się jakbym rozchorował się na jakąś poważną chorobę. Ból trwał różnie, od kilku godzin po cały dzień. Każda taka wpadka powodowała coraz większy ból, a przespanie się już nie pomagało, trzeba było wziąć środek przeciwbólowy. Dziś nadal jej używam, ale dużo ostrożniej, wiem już jak mam usuwać strupki (których jest już dużo mniej - ale o tym później) aby nie spowodować krwawienia. Kiedyś używałem zwiniętego papieru w stożek, ale to tylko popychało wszystko do przewodów oddechowych i musiałem wtedy mocno dmuchać, żeby zechciało wyjść w drugą stronę. To był problem, ponieważ ciśnienie powietrza potrafiło odrywać inne strupki i powodowało krwawienie. Poza tym zdarzało się, że kawałek papieru się gdzieś przykleił (podobnie z suchymi patyczkami do uszu. Mokre sprawdzały się do pewnego czasu)
Przez te opisywane 3-4 lata traciłem coraz bardziej węch, tracąc go całkowicie w którymś momencie i na jakiś czas. Zaczynałem wtedy czuć okropny zapach z nosa, tak jakby zbliżony do ropiejącego zęba. Strupki były koloru brązowego/ropnego. Nie jestem w stanie sobie przypomnieć ile to trwało, ale zakładam, że mógł być to okres nawet pół roku albo i więcej. Rana w nosie była praktycznie cały czas. Zatykałem się cały czas, nawet w ciągu dnia, jeśli długo siedziałem w pomieszczeniu ogrzewanym, lub słabo wentylowanym. Strupki zaczęły robić się ogromne. Zaczynały się z lewej strony przegrody a kończyły z prawej łącząc się z górą i dołem. Zacząłem wyjmować całe płaty strupków. To było coś okropnego. Po usunięciu takiego płata rana była od razu otwarta, a taki płat odchodził dosłownie na dotyk. Tak jakby nie wytwarzało się osocze, które ma sklejać strupek z tkanką. W końcu mocno zachorowałem na gardło. Lekarz przepisał antybiotyk na gardło, niestety po kilku dniach nie było poprawy. Nadal kasłałem prawie wymiotując. Inny lekarz odkrył problem, była to tchawica. Miałem zapalenie tchawicy i dostałem potężny antybiotyk. Wyleczyłem się i odkryłem w międzyczasie, że przestało z nosa śmierdzieć (smród wyczuwałem tylko ja). Antybiotyk zadziałał na cały organizm i pomógł mi w temacie przegrody. Pozbyłem się przykrego zakażenia czy czego innego czym to było. Doszło nawet wiele razy do tego, że miałem idealnie czysto w nosie, zero strupków, zero krwi. Ucieszyłem się. Przegroda przestała się powiększać. Opanowanie techniki z pęsetą pozwoliło oczyszczać się w sposób delikatny, punktowy nie uszkadzając nic. Stwierdziłem, że znalazłem sposób na życie. W tym czasie odwiedzałem basen, miałem remont z pyłem w nosie, a nawet się zatrułem starą wodą, ponieważ węch nie wrócił. Na basenie jest ogromny dyskomfort gdy się skacze do wody, na nogi czy w jakikolwiek inny sposób, bo woda mam wrażenie jakby wręcz płynęła prosto w oczy. Tak więc zatykam nos przy skokach. Samo pływanie nie powoduje dyskomfortu. Z kolei po remoncie pył z nosa wypłukiwałem prysznicem, jednak gdy miałem ranę to musiałem kogoś brać do roboty.
Minęły kolejne lata. Historia czasami się powtarzała w zależności od tego czy miałem katar czy nie. Katar to była totalna masakra, ponieważ nie wypływał dziurkami tylko leciał po ściance przegrody wprost do gardła. Smarkanie powodowało ogromne ciśnienie, tak duże, że aż nieprzyjemne. W międzyczasie zmieniały się pory roku i odkryłem, że przy -1 już czuję tą temperaturę. Przy -10 szalik był konieczny do zasłonięcia nosa. Przy -20 nie byłem w stanie wystać na dworzu. Chłód szedł aż do mózgu, dosłownie paraliżowało mnie. Węch dalej nie wracał. Wszystko smakowało tak samo, czułem tylko mocne smaki w typie kwaśnego, gorzkiego, ostrego. Słodkiego nie zawsze. Perfumy jakie wyczuwałem to były tylko takie babcinne mocno kwiatowe. W międzyczasie trafiło mi się kilka razy lecieć samolotem z przegrodą w bardzo dobrym stanie, czyli wygojoną lub z suchym odpadającym strupkiem. Nic się nie działo, wszystko było w porządku. Aż przyszedł taki jeden lot, przed którym dwa dni wcześniej niefortunnie paluchem zerwałem strupek. Bałem się, że jak dojdzie do krwotoku w samolocie to nie będą w stanie zatamować na takiej wysokości. Mimo to wsiadłem. Czułem jednak zmiany ciśnienia podczas lotu, czyli zmiany wysokości. Wszystko to było w miarę do zniesienia do momentu kiedy nie okazało się, że pilot musi ominąć chmurę burzową... i to nie bokiem tylko górą. To była masakra. Czułem co chwila tak jakby mi coś zabulgotało lub zasyczało w nosie a przepływ krwi w tym miejscu czułem tak wyraźnie jakby ktoś mi przyłożył coś pulsującego. Wtedy się przestraszyłem, że mogę wykrwawić się na śmierć. Na szczęście strupek wytrzymał ciśnienie. Kilka dni później jak wracałem było już komfortowo... i nie było burzy 🙂
Czas leciał dalej. Przegroda zaczęła się powiększać, zacząłem się bać, że zrobi mi się dziura w podniebieniu, gdyż widziałem, że komuś się tak trafiło. To byłaby już bardzo kiepska sytuacja. Przegroda powiększała się przez to, że napływające płyny w nosie cały czas tworzyły strupki, które musiałem mniej lub bardziej umiejętnie usuwać. Skóra się zabliźniała przez co się ściągała powiększając dziurę. Zauważyłem, że gdy przegroda jest całkowicie wygojona to mam strasznie dużo energii, tak dużo, że nie wiem co z nią zrobić. Zaczynam się czuć jak nastolatek, pomimo, że mam 38 lat. Z kolei przegroda uszkodzona powoduje u mnie ogromne znużenie, nic mi się nie chce, brak mi pomysłu na samego siebie, libido w dół, wegetacja. Dwa lata temu w 2018r zacząłem chodzić na crossfit. Perforacja przegrody nosowej w niczym nie przeszkadzała, ale ćwiczyłem dla siebie nie dla wyników, więc da się. Nie wiem jak to jest w przypadku osób, u których następuje samoistne krwawienie z perforacji. U mnie następuje tylko gdy sam je wywołam przez odrywanie strupka.
Jest dziś, minęło tyle lat. Jeszcze trochę i mogę zostać lekarzem w tej dziedzinie 😉 Mam wiedzę większą niż nie jeden z nich. I co z tego? Zmiany są takie, że teraz ewidentnie zatrzymała się powiększać perforacja. Nie idzie w dół, czyli do podniebienia, czasami mam jeszcze momenty, w których idzie w górę bo goją się rany po strupkach. Tak samo jest w przypadku strony ocznej. Nos się na szczęście nie zapadł. Staram się być w tym wszystkim coraz bardziej delikatny. Przegroda cały czas jest pofalowana od uderzenia, o którym pisałem w 2011r, jednak nie przemieszcza się już tak bardzo jak wcześniej gdy przegrody było więcej. Przegroda potrafiła się po nocy bardziej przesunąć w jedną ze stron powodując problemy z oddychaniem. Wszystko się tak jakby troszeczkę ustabilizowało. Nawet trochę węch powrócił, ale czuję coś dopiero jak mam przy samym nosie. To dobrze, bo już czuję czy mięso jest świeże, nabiał czy woda. Gdy mam katar to bardziej mi przeszkadza w mówieniu niż w oddychaniu. Tak jakby przeniósł się w głąb nosa. Niestety jak tylko dostanę kaszlu to jest mi go bardzo ciężko się pozbyć. Był czas, gdy 3 miesiące kasłałem. Prawdopodobnie jest to właśnie od nosa. Zauważyłem, że bardzo pomagają mi inhalacje, jednak te tylko z soli fizjologicznej strasznie wysuszają śluzówkę i po jednym takim zabiegu całkowicie odstawiłem je w takiej postaci. Chyba już lepiej samej wody wlać. Inhalacje dość szybko pozwalają na pozbycie się strupków, gdyż same odpadają. Okna w domu są cały czas rozszczelnione lub pootwierane, bardzo to pomaga. Poza tym zima w tym roku była łaskawa i nie budziłem się już w nocy z łzami w oczach i wyschniętym nosem i gardłem.
Cały czas jednak mam problem podczas rozmawiania najczęściej przez telefon gdy rozmowa trwa dłużej niż kilka minut. Wtedy muszę mieć coś do popicia. Tak samo się dzieje z gardłem gdy się zdenerwuję, od razu mi wysycha, zaczynam kasłać i się dusić, ale to może tylko ja tak mam. W nosie dopóki sam nie rozwalę czegoś paluchem to mnie nie zatyka. Przestały się tworzyć te płyny, które za wszelką cenę chciały sklejać perforację, albo tworzą się w bardzo małym niewyczuwalnym stopniu. Potrafię kilka dni nie czyścić nosa, choć chyba już z przyzwyczajenia zawsze rano sprawdzam czy nic się nie zawieruszyło, oczywiście świecąc przy tym w drugą dziurkę jakimś światełkiem.
I pewnie to by tak trwało kolejne lata bo dziś mogę stwierdzić, że nauczyłem się z tym żyć. Jednak tak nie będzie. Pojawił się u nas ostatnio na wizycie domowej pewien zaufany rodzinny lekarz, gdyż wszystkich rozłożył jakiś wirus. Gorączka, kaszel, katar. Żona wykorzystała sytuację i poprosiła żeby zajrzał do nosa. Zaskoczyła mnie, ponieważ u lekarza byłem ostatnio... wtedy gdy pisałem w tamtym poście z 2011r. Uciec nie było jak więc lekarz zerknął. Był zmartwiony. Opowiedziałem mu historię powstania perforacji i to jak to wyglądało na przełomie tych nastu lat w wielkim skrócie. W poniedziałek idę do niego po skierowanie do szpitala. Kieruje mnie na sprawdzenie pod kątem zwiotczałych mięśni (temat chrapania i bezdechów). A to już nie jest takie fajne jak ta cała historia. To już jest podejrzenie o komórki nowotworowe. Mam się położyć na jedną noc w temacie bezdechów. Później wezmą wycinek z nosa i sprawdzą co się tam dzieje, i czy na pewno rany powstają od tego co robię. Ostatecznie podejmuję leczenie. Odkładam pracę, zlecenia, pieniądze. To przez co cały czas nie mogłem tego zrobić. Teraz już nie mam więcej czasu. Mam nadzieję, że jakoś przez to przejdę i wtedy podejmę próby poszukiwania lekarza, który podejmie się operacji wszczepienia tak jakby innej skóry (tkanki). Ostatnio gdzieś o tym czytałem ale nie zapisałem z wrażenia. Nie jest to metoda małżowinowa (chyba małżowinowa przyjmuje się już tylko u 1% pacjentów). Nie jest to też metoda z płytkami ani z kółeczkiem silikonowym wstawianym w dziurę w przegrodzie. U mnie to już po prostu nie przejdzie, perforacja jest zbyt duża. U mnie w grę wchodzi tylko i wyłącznie całkowita plastyka nosa oraz pozostałości pofalowanej przegrody nosowej.
Gdzie będę szukał pomocy? Nie wiem, na razie muszę przejść badania. Kiedyś widziałem w jakimś programie w tv, że w USA już zaczęli to naprawiać (szukajcie pod hasłem: nasal septal perforation) w sposób całkowicie poprawny, bez powikłań. Nie wiem jaka to może być cena. Nie mam pojęcia czy ktoś w Polsce ma o tym już takie wystarczające pojęcie.
A na koniec taka ciekawostka. Lekarz rodzinny, który mnie odwiedził powiedział jeszcze coś takiego. Perforacja przegrody może doprowadzić to otworzenia zatoki sitowej, gdy tak się stanie to zawał mózgu murowany. I stąd moja decyzja o leczeniu.
Dam znać na bieżąco co u mnie.

 

 

Jakby link nie działał lub admin usunął odnośnik:
Z roku 2011
"Witam wszystkich,

Cieszę się, że znalazłem miejsce, w którym ludzie dzielą się swoimi dolegliwościami związanymi z perforacją przegrody nosowej, ponieważ żaden lekarz nie chce jednoznacznie odnieść się do tego problemu. Akurat dziś przyszedł taki dzień, że chciałem poczytać na ten właśnie temat i podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Zacznę więc od opowiedzenia całej historii przewlekając ją wszystkim co wiem na temat tego problemu 🙂
Perforację przegrody nosowej mam od 6 lat. W moim przypadku perforacja powstała - uwaga - podczas kichnięcia. Zawsze lubiłem nabrać mocno powietrza w płuca i porządnie kichnąć, bo zawsze daje to fajnego kopa energetycznego 🙂 Wtedy byłem delikatnie podziębiony i zawsze miałem przy sobie chusteczki, więc gdy kichnąłem poszło wszystko w chusteczkę i poczułem, że jest w niej coś twardego. Odsłoniłem by sprawdzić i stwierdziłem, że musi to być kolejny strupek z nosa. Tak dokładnie jak ktoś już tu pisał, często miałem strupki w nosie i po prostu się ich pozbywałem, tak jak to zapewne robi każdy, palcem.
Po tym nieszczęsnym kichnięciu minęło kilka minut i zacząłem słyszeć gwizdanie podczas wciągania powietrza przez nos. Nie mogąc stwierdzić skąd dobiega świst obejrzałem cały nos z zewnątrz, poliki, podniebienie, nos w środku (nie widząc dziurki) i stwierdziłem, że pewnie znowu mi coś toruje oddech w nosie. Z taką świadomością dotrwałem do dnia następnego.
Po przebudzeniu okazało się, że nadal "to" słyszę. Wtedy się już wkurzyłem bo musiałem iść do pracy i postanowiłem jeszcze raz obejrzeć nos. Znowu nic nie znajdując na pierwszy rzut oka stwierdziłem, że to musi być coś poważniejszego i zacząłem wykrzywiać nos oraz zatykać jedną z dziurek - o dziwo przestawało gwizdać. Poszedłem po małą latareczkę i zacząłem doświetlać środek nosa. Po którymś z kolei odgięciu nosa oczom ukazała się jakaś ciemna plamka na środku ścianki między dziurkami. Gasząc światło stwierdziłem, że widzę światło latarki w drugiej dziurce. Wtedy zacząłem się śmiać do rozpuchu i stwierdziłem, że mogę teraz zakolczykować się jak byk 🙂
Wspomnę jeszcze, że po kichnięciu nie było w ogule krwi ani żadnego stanu zapalnego - ot tak po prostu jakby wypadło mi kawałek ciała bez bólu.
Moja radość jednak nie trwała długo, ponieważ po 48h od wystąpienia perforacji znów zacząłem oczyszczać sobie nos ze strupków i nie zauważałem, że zdrapywałem strupki, które tworzyły się właśnie w tej maleńkiej wtedy dziurce (pewnie ledwo by przeszła zapałka).
Nie przejąłem się wcale tą perforacją (nie wiedząc jeszcze wtedy jak to się nazywa) i żyłem sobie dalej, opanowując powoli technikę oddychania, podczas której świst z nosa był prawie niesłyszalny. Nie szedłem również do żadnego lekarza, bo przecież nic nie bolało i krew wogule nie leciała. Po kolejnych 2 tygodniach stwierdziłem, że "gwizdanie" nosem zaczyna mnie doprowadzać do szału, a podobno w nocy musiałem spać tylko na jednym boku, bo w każdej innej pozycji byłem nie do zniesienia. Postanowiłem więc przyjrzeć się problemowi mojej dziury w nosie bliżej i po raz kolejny stanąłem przed lustrem. Wtedy już nie było mi do śmiechu bo odkryłem, że z nosa wyciągam dziwne włókniste i długie nawet na 2-3cm jakby strupki w formie nitki. Te nitki miały różne grubości i długości. Jednak i to mnie nie zmusiło do pójścia do lekarza, bo stwierdziłem, że wydzieliny z nosa tak właśnie zasychają.
Po kolejnych kilku tygodniach odkryłem , że moja dziura troszkę się jakby powiększyła i dało się zauważyć, że ma kształt leja - takiego jak po wybuchu bomby w ziemi 🙂 Z jednej strony ścianki była mała dziurka a z drugiej 2-3 razy szersza. Wtedy postanowiłem przy najbliższej okazji udać się do lekarza. Niestety z braku odwagi o prawdzie zwlekałem jeszcze chyba z miesiąc. Przez ten czas oczywiście się oczyszczałem codziennie rano i wieczorem, ale zauważyłem, że w nocy zaczynam dłubać w nosie. Po którejś nocy polała się delikatnie krew z nosa, ponieważ zahaczyłem paznokciem o obrzeża mojej perforacji. Nie zmartwiłem się szczególnie bo przecież wcześniej już się tak trafiało podczas oczyszczania w ciągu dnia. Przez kolejnych kilka dni chciało się to wszystko zagoić ale miałem przy tym tak ogromne swędzenie wokół tej nieszczęsnej dziury, że musiałem się chociaż dotknąć. Tak też zrywałem sobie strupek z rany, która się nie wygoiła doprowadzając ponownie do krwawienia większego lub mniejszego. W takim stanie trwałem jeszcze chyba z 2 miesiące.
Nagle nabrałem odwagi i udałem się do przychodni, wybierając dzień, w którym moja dziura wyglądała jak najlepiej. Tam lekarz pierwszego kontaktu zrobił oczy i stwierdził, że przypadek nie jest typowy i koniecznie trzeba się spotkać z laryngologiem. Tak też uczyniłem. Na spotkaniu z laryngologiem okazało się, że jest to dla niego dość typowa 'usterka' i stwierdził, że jest coraz więcej ludzi z tym problemem. Oczywiście chcąc poznać genezę powstania dziury w przegrodzie zadawał pytania: -czy jestem narkomanem, bo najczęściej występuje to u ludzi, którzy wciągają nosem narkotyki-przytoczył tu amfetaminę, kokainę i heroinę; -czy uczestniczyłem w bójce; -czy może gdzieś się niedawno uderzyłem; -czy przekuwałem sobie przegrodę nosową; Oczywiście na wszystkie pytania otrzymał odpowiedź NIE. Zdziwił się bardzo bo widząc młodego człowieka (23 lata) stawiał na ćpanie, o czym sam mi powiedział. Powiedziałem, że to od bardzo mocnego kichnięcia i nie mógł uwierzyć. Spytałem co dalej, co można z tym zrobić jak to leczyć i zapobiegać. Spytałem się również czy może ta dziurka sama się zrośnie. Odpowiedział, że nie ma na to metody w medycynie, jeszcze nie została wymyślona taka, która byłaby skuteczna a dziurka na pewno się sama nie zrośnie i niestety będzie się powiększała szybciej lub wolniej. Wtedy się zmartwiłem i spytałem jakie więc są do wyboru na tą chwilę, z których mógłbym skorzystać. Lekarz stwierdził, że można zrobić przeszczep lub... zostawić tak jak jest jedynie pozbyć się krwawienia. Zapytałem więc, skoro miałby być przeszczep, to skąd się bierze 'część zastępczą', czy może się naciąga to co zostało i zszywa? Odparł twierdząco, że nie da się nic zrobić z tego co jest a materiał do przeszczepu bierze się z małżowiny nosowej. Zaznaczył jednak, że nie zawsze przeszczep się przyjmuje i może się okazać, że po kilku tygodniach od przeszczepu należy zrobić drugą operację, aby usunąć przeszczep, który może się nie przyjąć. Spytałem, a jeśli przeszczep się nie przyjmie co wtedy z dziurą? Odpowiedział, że będzie większa bo będzie trzeba wtedy wyciąć ewentualne zrosty, które pojawią się podczas procesu wrastania w przegrodę nosową. Podczas dalszej rozmowy dowiedziałem się, że operacja ta jest robiona pod znieczuleniem całkowitym, po operacji będę 2 tygodnie w szpitalu pod obserwacją, a podczas wyjmowania z nosa opatrunku-tamponów najprawdopodobniej zemdleję bo mężczyźni nie wytrzymują tego, natomiast kobiety wytrzymują bez problemu tą czynność 🙂
Po rozmowie z tym lekarzem (Szpital Łomża, dr Marek Pyd) stwierdziłem, że nie jestem na to gotowy i... stchórzyłem 😛 Oczywiście nie mam tu pretensji do lekarza bo jest świetny w tym co robi i ma odpowiednią wiedzę. Niestety na tamtą chwilę byłem niedojrzały emocjonalnie do takiej operacji. Doktor oczywiście wyznaczył mi już termin naprawy perforacji na wrzesień i kazał nawilżać nos wodą morską (najlepiej Marimer-spray do nosa-woda morska) oraz nie odrywać strupków, ale ja już się nie pojawiłem.
Tak sobie żyłem dalej kolejne 2 lata. Czasami dłubałem w nosie udrażniając sobie tunel do oddychania, czasami odrywałem strupki ze ścianek dziury w przegrodzie, doprowadzając coraz częściej do większych krwotoków. W między czasie ustąpiło gwizdanie nosem a dziura powiększyła się dwukrotnie w każdym kierunku tworząc kształt owalnego koła. Zacząłem zauważać, że coraz gorzej znoszę mróz, boli mnie głowa gdy za mocno przykładam się do czyszczenia nosa, przez dziurę zaczął przechodzić już najmniejszy palec u ręki, rana jest jakby ciągle otwarta, jestem zmęczony życiem codziennym, nie mam czasu na zwilżanie nosa Marinerem, dłużej śpię, ciężej mi się oddycha w dzień i w nocy, przestały tworzyć się wcześniejsze wydzieliny z nosa w formie nitki, trafiło się kilka kilkunastominutowych krwotoków z nosa po mojej ingerencji, zauważalnie spadła krzepliwość krwi w nosie, zacząłem bardziej uważać, żeby nie uderzyć nigdzie nosem, zmieniłem trasy do pracy na oświetlone, żeby przypadkiem nie uczestniczyć w jakiejś bójce i nie stracić nosa :P, ponadto przytyłem dość znacznie (kilkanaście kg) i ogólnie pewność siebie zmalała.
Nagle stwierdziłem, że muszę znowu udać się do lekarza bo dziura jest zdecydowanie za duża i nie mogę pozbyć się nawyku dłubania w nosie 😞
Spotkałem się w Bydgoszczy w Szpitalu Wojskowym z doktorem, którego imienia ani nazwiska nie mogę sobie przypomnieć (młody wysoki).
Lekarz po obejrzeniu stwierdził, że cała przegroda jest, nie skrzywiona, lecz pofalowana a perforacja jest już tak duża, że nie wchodzi w grę przeszczep. Nie mówił nic na temat wyprostowania przegrody więc nie wiem czy jest taka opcja w przypadku wystąpienia perforacji. Dodał, że pofalowanie nastąpiło po czasie wystąpienia perforacji i może być tak, że samoistnie się trochę naprostuje lub nie (chodziło tu o wykrzywioną część przegrody w kierunku czubku nosa, tył przegrody wygiął się na stałe). Lekarz podczas dalszej rozmowy powiedział, że po przeszczepie mało komu się przyjmuje i problem pozostaje. Zalecił zwilżanie wodą morską-najlepiej Marimer i czyszczenie nosa tylko na mokro. Spytałem dlaczego nie na sucho? Odpowiedział, że razem z tymi strupkami odrywam sobie kawałki ciała powiększając nieświadomie dziurę, a jeśli dochodzi do krwotoku to później organizm chcąc zabliźnić ranę ściąga się, czyli ściągając się powiększa się perforacja. Wytłumaczył mi, że te 'nitki' to taki materiał naprawczy, który jest produkowany w celu zlepienia przegrody ale nie słyszał o przypadku żeby perforacja się zrosła dzięki temu. Dodatkowo stwierdził, że w moim przypadku przeszczep pewnie by i tak nie dał rezultatu bo przegroda nosowa jest zbyt cienka-taka moja natura. Prosił żebym przestał oczyszczać nos na sucho bo inaczej perforacja zatrzyma się na kości i może dojść do zapadnięcia się nosa, na które będzie miało wpływ pofalowanie tego co zostało. Jednak ciągle coś Mu nie dawało spokoju i stwierdził, że perforacja sama w sobie nie powinna doprowadzić do takiego stanu całej przegrody. Spytał się czy nigdzie nie uderzyłem nosem lub może dostałem podczas bójki. Wytężyłem pamięć i przypomniałem sobie jak to ćwiczyłem sztuki walki, biegałem, skakałem i takie tam inne, ale nigdy nie dostałem w twarz ani tym bardziej w nos. Nagle po chwili przypomniało mi się, że jak miałem 7-8 lat byłem na wycieczce szkolnej, na której płynęliśmy statkiem a ja kupiłem 2 butelki coli i niosłem w dłoniach. Wtedy nagle statkiem zakołysało do przodu i do tyłu, ja się zachwiałem i nie puszczając butelek z rąk upadłem na kolana a później od razu na twarz uderzając przy tym nosem w rant schodków. Pamiętam, że to nie bolało tylko trochę łzy napłynęły do oczu. Zapewne bardziej by bolało jakby butelki z colą się wylały 🙂 W ten sposób znaleźliśmy przyczynę. Okazało się, że uderzenie było tak silne i tak niefortunne, że trafiło idealnie w miejsce łączenia się chrząstki z kością i delikatnie tą chrząstkę przesunęło. Następstwa w postaci perforacji oraz pofalowania przegrody nosowej nastąpiły w taki sam sposób jak odprysk od kamienia na przedniej szybie w samochodzie, czyli jest uderzenie, i powstaje rysa, która nie wiadomo w jakim kierunku pójdzie-nie da się przewidzieć jej trasy. I co więcej-odbywa się to wszystko w czasie krótszym lub dłuższym, dlatego nawet nie zauważyłem kiedy nastąpiło skrzywienie. W moim przypadku prędzej czy później by do tego doszło bo skrzywiona przegroda wyginała na jedną ze stron i wtedy gdy miałem katar, podczas kichnięcia wytworzyło się ogromne ciśnienie i wypchnęło kawałek chrząstki z przegrody.
W ten sposób dowiedziałem się skąd TO mam ale zarazem mocno zmartwiło, że może dojść do kości i zapadnięcia się nosa. Na koniec rozmowy lekarz wstał i powiedział-nie martw się nie jesteś ty sam (choć tak myślałem, że to tylko mnie spotkało bo nie słyszałem nigdy o takim przypadku a zdziwienie Pani w przychodni mnie tylko w tym upewniło), a na potwierdzenie tych słów opowiedział mi historię umieszczając samego siebie w roli głównej. Otóż ten oto lekarz jakiś czas wcześniej chciał sobie wyprostować skrzywioną przegrodę nosową. Po operacji okazało się, że nabawił się perforacji przegrody i też ma ten sam problem co ja. Z tym, że on poddał się przeszczepowi. Niestety w jego przypadku przeszczep się nie przyjął. Stwierdził jednak, że ma dużo mniejszą perforację od mojej ponieważ zawsze czyści na mokro, np patyczkami do uszu i używa wody morskiej, dzięki czemu śluzówka nie wysycha, nie robią mu się strupki i rana nie musi się zabliźniać więc nie powiększa się otwór 🙂 (jakie to proste:P). Tym akcentem spotkanie się zakończyło i wróciłem do domu.
Niestety dość szybko wróciłem do starych nawyków z racji braku czasu, ale stwierdziłem, że mogę nawilżać sobie śluzówkę w inny sposób. Kupiłem nawilżacz powietrza do domu (urządzenie elektryczne). I rzeczywiście jest idealnie. Urządzenie włączam jak wchodzę do domu i chodzi sobie na minimalnych obrotach (małe mieszkanko więc wystarcza). Nie wyłączam na noc bo jest dość ciche i bardzo wydajne (do 16h ciągłego działania na jednym tankowaniu) lub ustawiam żeby nad ranem się sam wyłączył (wbudowany timer). Wcześniej próbowałem nawilżaczy powietrza które wiesza się na grzejnikach lub ustawia, rozwieszałem mokre ręczniki, rozszczelniłem okna lub je otwierałem i wietrzyłem co kilka godzin. Pozostałem tylko przy nawilżaczu elektrycznym, ponieważ nawilżacze stojące lub wiszące w naczyniach (plastikowych, glinianych lub ceramicznych) wogule nic nie dawały. Ręczniki i inne mokre materiały były dobre na godzinę lub dwie a później wszystko po staremu. Rozszczelnienie okien lub otwieranie za bardzo wychładzało mieszkanie lub nie chciało mi się budzić co kilka godzin, żeby otworzyć okno na 15min i kłaść się spowrotem spać.
A jak jest dziś? Po 6 latach życia bez kawałka ciała.
Dziura się powiększyła i mogę przełożyć palec wskazujący (około 2 cm średnicy), stała się idealnie okrągła. Nie doszła jeszcze do kości a nos się jeszcze nie zapadł. Nie byłem już więcej u żadnego lekarza. Nigdzie nie znalazłem informacji na temat 'naprawy' tego przypadku. Nadal czasami doprowadzam do krwotoków przez własną głupotę lub przez ten pewien rodzaj nałogu i braku nad nim kontroli. Obcinam paznokcie najkrócej jak mogę, żeby w nocy zrobić sobie mniejszą krzywdę. Nie zawsze pamiętam żeby włączyć nawilżacz. Nadal stosuję technikę z oknami. Dużo szybciej wysycha mi w gardle podczas rozmowy. A podczas rozmowy strasznie szybko zatyka mi się nos. Z upływem czasu nie zauważyłem, że tracę węch. Teraz prawie nic nie czuję z odległości większej niż kilka centymetrów od nosa. Wszystkie zapachy są mniej intensywne, czasami muszę się zastanawiać jaki zapach czuję patrząc na to co mam zjeść. Całe szczęście, że nie mam problemu z rozpoznaniem smrodu/fetoru bo mógłbym przypadkiem zjeść coś starego. Przytyłem o kolejne kilogramy, dlatego, że nie czując zapachów straciłem też smak (jeszcze nie do końca), a co za tym idzie jjem wszystko u teściowej 😛
A najgorsze jest to, że obniżyło mi się znacznie moje libido. Jest coraz gorzej, bo nie działa zmysł węchu tak jak powinien. Coraz mniej czuję zapachu skóry, perfum, balsamów, kremów i całej reszty co wpływa na wyobraźnię, przez co strasznie mocno obciążam swoją głowę myśleniem i przypominaniem sobie. Truskawki i czekolada już też nie smakują tak jak kiedyś.
Nie zauważyłem natomiast żebym chorował bardziej na zatoki, czy gardło, jedynie czuję, że pęd powietrza podczas wdechu jest dużo większy, przez co podczas mrozów zasłaniam nos szalikiem żeby nie dostać zapalenia płuc.
Kilka razy doprowadziłem do całkowitego wygojenia perforacji, lecz trwało to maksymalnie kilka dni.
Zauważyłem jak ważne jest dla mnie nawilżenie powietrza, czyli wilgotność. Na dworze nigdy nie mam problemu z oddychaniem, nigdy się nie zatykam. Sytuacja zmienia się po wejściu do lokalu/mieszkania.
W swoim mieszkaniu w bloku, na piętrze sięgającym chmur, mam kaloryfery stare, żeliwne, żeberkowe. Centralne ogrzewanie tak bardzo wysusza powietrze, że pisząc to wszystko kilka razy chodziłem się napić bo samo oddychanie-bez mówienia wysuszyło mi strasznie gardło. Do tego wszyscy sąsiedzi z dołu podgrzewają mi podłogę. Gdy otworzę okna to po chwili robi się za zimno bo w końcu im wyżej tym chłodniej.
Jakiś czas temu miałem remont w mieszkaniu i poszliśmy nocować na kilka dni do teściów. Efekt był wspaniały, ponieważ w nocy nie dłubałem w nosie ani razu, nie wysychało mi w gardle ani w nosie. I to nie za sprawą teściów 🙂 Okazało się, że mieszkają w domku, który jest zbudowany z cegły. A jak wiadomo cegła 'oddycha'. Okna były pozamykane, centralne ogrzewanie chodziło a ja w końcu się porządnie wyspałem i nie byłem zmęczony. Tak więc jeśli mieszka się w bloku lub jakimkolwiek budynku, ze ścianami z betonu lub pustaka z ogrzewaniem centralnym to niestety można tylko się namęczyć z nawilżaniem pomieszczeń.
Moim marzeniem jest zamieszkać w domu zbudowanym z cegły. Wtedy nie będę musiał używać nawilżacza powietrza 🙂 i pozbędę się nawyku dłubania w nosie.
Tym chciałbym zakończyć swój esej, taką nadzieją, że w końcu kiedyś może będzie mi się dobrze oddychało będąc w domu... np. zimą (pomijam już sprawę zapachów).

Bardzo się cieszę, że znalazłem to miejsce, że mogłem opisać swoje życie i swoją traumę związaną z perforacją przegrody nosowej. Mam wielką nadzieję, że niektórzy skorzystają z pewnych rad i sposobów, które tak na prawdę odkrywałem po części sam z upływem czasu i będą przez to mogli bardziej zapobiegać i bardziej świadomie żyć z perforacją przegrody nosowej.
Oczywiście jestem też otwarty na inne, może nawet lepsze sposoby na radzenie sobie z tą nieszczęsną dziurą w nosie. Być może jest też jakiś sposób aby powrócił lepszy węch... chociaż w jakimś stopniu. Nawet nie sądziłem, że tak ogromną rolę w życiu człowieka odgrywa zmysł węchu.

Pozdrawiam :)"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Witam.u kogo w Szczecinie?

Jestem z okolic Szczecina,mam taki sam problem od 3 lat,wcześniej byłam aktywna na forum ale pisanie i myślenie cały czas o tym bardzo mnie przytłaczało ,więc rzadko teraz zaglądam .A jeśli można zapytać to jesteś dokładnie ze Szczecina?Chętnie nawiazałabym jakiś kontakt, żeby porozmawiać na ten temat.Byłam na dwóch konsultacjach w Szczecinie i ostatecznie jeden lekarz podjąłby się operacji właśnie w Szczecinie-prywatnie,a na drugiej konsultacji p.profesor zaproponowała mi Police.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Jestem z okolic Szczecina,mam taki sam problem od 3 lat,wcześniej byłam aktywna na forum ale pisanie i myślenie cały czas o tym bardzo mnie przytłaczało ,więc rzadko teraz zaglądam .A jeśli można zapytać to jesteś dokładnie ze Szczecina?Chętnie nawiazałabym jakiś kontakt, żeby porozmawiać na ten temat.Byłam na dwóch konsultacjach w Szczecinie i ostatecznie jeden lekarz podjąłby się operacji właśnie w Szczecinie-prywatnie,a na drugiej konsultacji p.profesor zaproponowała mi Police.

Ja jestem z zachodnioponorskiego. Mam dużą perforacje. Mój lekarz nic z tym nie robi i nie zrobi.  Poznałam tu on-line dziewczynę która poddała się ostatnio operacji.  Więc jest nadzieja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A gdzie miała operację?W jakim mieście i czy wszystko poszło dobrze .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cześć 

Kryna fajne ze napisałeś o swoim doświadczeniu

To ja miałam w listopadzie operacje, dokladnie w Suchej Beskidzkiej. Niestety płat się nie przyjal, jedynie mała jego część i rzeczywiście po tych paru miesiącach dalej ze mną jest. Moja perforacja jest bardziej w cześci tylniej niż z przodu nosa, ta mała czesc przyjęła się właśnie z przodu. Dziura jest duża, jak dla mnie ogromną, ale niestety nie jestem w stanie wam napisać średnicy w cm, lekarz tez mi tego nie okreslil. Mam to już ok 4 lata. Jeśli chodzi o samą operacje to wszystko przebiegło sprawnie, o 14 wzięli mnie na stol, narkoza całkowita i o 16.30 juz się budzilam, 17 byłam w drodze do domu. Jeśli chodzi o moje wrażenia to nic mnie nie bolało, najgorszy był powrót do domu i pierwsze 2-3 dni, bo nos był mega zatkany krwią, która przestała cieknać po ok 36 h po zabiegu. Cały ten czas oczywiście trzeba oddychać ustami, jest to spore utrudnienie, w gardle cały czas mi zasychalo ale da się to przetrwać, cały czas miałam ze sobą butelkę wodę z rurka i małymi łykami je nawilzalam. Po zabiegu jak dla mnie sporym utrudnieniem były też zatykajace się uszy i ciężko było mówić co było spowodowane ponownie oddychaniem tylko ustami, dlatego pierwsze 24 h w ogóle się starałam nie odzywac. Oczywiście po zabiegu byłam tez osłabiona leżałam w łóżku cały czas dopiero po 4 dniach zabiegu niego wstałam, jest to normalne. Caly czas miałam do dyspozycji manager doktora który mnie operować w razie pytań czy jak by mnie coś niepokoilo. W pierwszu dzień sama do mnie dzwoniła, nawet jak nie odebrałam to dostałam SMS zebym się koniecznie odezwała czy wszystko ok co oceniam na wielki plus, jeśli chodzi o usługi lekarza, który mnie operowal. Po zabiegu jest ciężko, ale jest to do przeżycia jak juz minie pierwsza doba to się udzie przyzwyczaić do sytuacji a pozniej czas leci. Tak jak pisałam nic nie boli tyle ze jest ten dyskomfort ze nie można oddychać nosem i w gardle cały czas sucho. Po tyg miałam pierwsza konsultacje, ale wtedy się jeszcze wszytko goilo i w sumie lekarz mi nic nie powiedział takiego. Na drugiej na którą sama się zecydowalam po tym jak prez przypadek moje dziecko uderzyło mnie głowa w nos tez wszystko wyglądało okej. Dopiero na trzeciej 3 tyg po zabiegu, przy pomocu kamerki chyba badanie endoskopowe fachowo lekarz zobaczył ze niestety cześć płatu się nie przyjęła tak jakby obumarlo samo. Rzeczywiście od paru dni czułam dziwny zapach w nosie czasami dlatego nastawialam się ze płat się nie przyjal. Nie trzeba było kolejnej operacji żeby usunąć płat lekarz podczas tego badania go wyjąl bezbolesnie. Jeśli chodzi o samego lekarza to myślę że mogę go polecić, po tym jak zobaczył ze płat się nie przyjął widać byli na jego twarzy złość i rozczarowanie ze poszło nie tak. Sam mi później powiedział ze spodziewał się ze płat się przyjmie, bardzo chciał mi pomóc, ale czasami tak jest. Powiedział też ze się nie podda i żebym wróciła za 8 mies po operacji bo wcześniej nie jest wstanie mi powiedzieć co robic. Płat był pobierany z górnej części nosa i potrzebuje ok roku żeby się zregenerować, wiec teraz czekam. Po zabiegu ok w lutym raz mi krwawil nos ale chyba dlatego ze za mocno go wydmuchalam i moze coś tam naruszalam miałam wtedy bardzo zatkany nos z powodu przeziebienia. Lekarz powiedział mi żebym nie ruszał preformacji nie dotykała jej nawet wiec do tego się stosuje i czekam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przykro, że się nie przyjęło ,dlatego ja nic z tym nie robię boję się .Łatwo nie jest z tym żyć,raz jest lepiej raz gorzej,ostatnio bardzo mi wysycha w nosie ,może ktoś napisze jak skutecznie nawilżać żeby nie zasychało .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Miki a jak duża masz perforacje i jak dlugo? No przez te 3 tyg mislam nadzieje ze będzie dobrze nawet już przestałam się tym tak martwić a tu ..... i od początku.. ostatnio zauważam lekkie ślady krwi jak wydmu...e nos i boję się że może tam się coś nie zagoilo jak trzeba po tej operacji zobaczymy jak będzie 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Perforację mam 3 lata,po operacji prostowania przegrody,1cm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Perforację mam 3 lata,po operacji prostowania przegrody,1cm.

To mała. W ogóle bym się nie nie przejmował. Też taką   kiedyś miałam tylko nikt nie wytłumaczył jak z tym żyć... Nie drap,nie grzeb,  nawilżaj i będzie dobrze .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Przykro, że się nie przyjęło ,dlatego ja nic z tym nie robię boję się .Łatwo nie jest z tym żyć,raz jest lepiej raz gorzej,ostatnio bardzo mi wysycha w nosie ,może ktoś napisze jak skutecznie nawilżać żeby nie zasychało .

Oprócz wody morskiej polecam nollix spray.  To taka oliwa do nosa bardzo tłusta.  Fajnie osiada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ok.dzięki.Własnie wróciłam do psikaczy typu nozoil,dla mnie są jednak najskuteczniejsze.Ja mam tak bardziej po środku więc trudno było mi smarować czymkolwiek a jak się psiknie dociera wszędzie.Nie pamiętam czy nollix jest też na bazie oleju sezamowego...Stosuje regularnie od 3 dni i jest lepiej a było bardzo sucho zauważyłam też krwawiące ranki i strupy.Jakoś trzeba z tym żyć ,codziennie pilnować natłuszczania żeby nie doprowadzić do znacznego powiększenia.Trzymajcie się wszyscy,jeszcze raz dziękuję za porady🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witajcie kochani. Mam 25 lat, jestem zdrowy i wysportowany. Mialem septoplastyke 11 dni temu, wszystko ladnie i szybciutko sie goi. Po sciagnieciu szwow postanowilem troszke sobie ulzyc i wydlubalem malego strupka w nosie. Spowodowalo to pozioma performacje na okolo 2-3mm na moje oko na srodku przegrody, dokladnie po srodku sciany (nie wysoko i nie nisko). Tak na prawde mysle ze ta perforacja tam mogla juz byc tylko pomoglem jej szybciej sie pojawic... Moj operator (dr.hab otolaryngologii) z ogolnopolska renoma, nie zdawal sie byc zmartwiony po tym jak go o tym telefonicznie poinformowalem. Powiedzial ,ze taka mala dziurka nie bedzie powodowala duzego dyskomfortu oprocz swistania i wysuszania.

Ja przez ostatnie 3 dni odchodze od zmyslow dlatego chcialem zapytac o wasze doswiadczenie. Czy jezeli perforacja bedzie codziennie nawilzana oraz ewentualnie smarowana, jest szansa ,ze nie bedzie sie powiekszala? Po tym wypadku nigdy w zyciu nie wloze juz palcow do nosa zeby cos wydlubac. Czy taki defekt (dziura na 3mm) bardzo dokucza w funkcjonowaniu? Jestem bardzo aktywnym facetem - gram w siatkowke, serfuje, lubie plywac. Strasznie sie obawiam komplikacji i tego ,ze za pare lat perforacja moze sie powiekszyc i mocno mi uprzykrzyc zycie (dalej bede bardzo mlody!).

Z gory dziekuje za wszystkie wskazowki.

Edytowano przez kubula25

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czesc ja mam 26 lat i perforacje bardzo duza, pare cm, tak mi sie wydaje, takze glowa do gory 🙂 jak sie komus cos ma stac to bede pierwsza 🙂 codziennie nawilzaj noc, ja robie to woda morska w sprayu, nawet kilka razy, przez to w nosie nic nie zasycha. Perforacja, kilkumilimetrowa ma najwieksze szanse na pomyslna operacje, wiec mozesz jeszcze probowac, bo te wieksze trudno łatac, ale zawsze jest szansa ze przeszczep sie nie przyjmie, wiem po sobie probowalam operacji, mozesz poczytac wyzej. Dzisiaj bylam na kontroli leksrz powiedzial ze juz sprobowalismy raz, skoro sie nie przyjelo, to jest malo szansa, ze nastepnym razem sie przyjmie i z racji tego ze brzegi perforacji sa zagojone i nie maja zadnych stanow ropnych ani zapalnych to zostawiamy tak jak jest. Powiedzial ze moj przypadek jest "niemy klinicznie" czyli jest, ale nie ma wpywu na organizm. Musze chodzic na kontrole co pol roku, aby sprawdzac czy sie nie powieksza.

 

Doskonale rozumiem twoje obawy, ja wczesniej miewalam ataki paniki, czasami z drgawkami, bo balam sie tej sytuacji i myslalam codziennie jak to sie moze dla mnie skonczyc. Znajdz dobrego lekarza, ktory ma stycznosc z takimi przypadkami, moze to Cie troche uspokoi, zrob liste pytan, ktore zadajes sobie w glowie i zadaj jemu. Jak bedziesz o tym myslal to sie wykonczysz 🙂 moge Ci polecic dr Glowackiego w Krakowie, dr Grzegorzek w Katowicach lub Krajmed w Wawie, oni na pewno maja jakas wiedze na ten temat. Nie ruszaj nosa, a juz na pewno w nim nie dlub, moja perforacja jest takich rozmiarow przez to, no i brak wiedzy na ten temat 🙂

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hej Syl1402. Dzieki za slowa otuchy. Jak u Ciebie pojawila sie perforacja? Czy mialas ja malutka na poczatku i ona urosla?

Strasznie sie wlasnie boje ,ze ona bedzie rosla. Czy papierosy oraz np alkohol wplywaja na jej powiekszanie? Czy np uderzenie pilka moze mi calkowicie rozerwac przegrode albo powiekszyc perforacje?

Czy Twoja perforacja bardzo Ci dokucza? Ja przed septoplastyka mialem ciagle zablokowany nos i ciagly katarek, kilka razy w roku przytykalo mi jedno ucho i tracilem duzo slyszalnosci. Dodatkowo przez te problemy zaczal mi rosnac polip w kanale szczekowym. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moja perforacja jest bezobjawowa, nie przeszkadza mi jak o niej nie mysle, ale jak zaczne to wydaje mi sie ze odczuwam jakies cisnienie, albo mam wrazenie ze nos mi troche ciąży 🙂 czasami, w okresie przeziebien zwlaszcza, sacza mi sie pojedyncze krople. Powiem Ci szczerze ze juz sie do tego przyzwyczilam, jak mam gorszy dzien, przypominam sobie slowa lekarza, bo przeciez on zna sie lepiej niz ja 🙂

Od malego dziecka dlubalam w nosie (troche glupio mi o tym pisac, ale pisze jak jest) i doszlo az do takiego uszkodzenia chrzastki. Na pewno powiekszala sie z czasem, bo zamiast to zostawic caly czas rozdrapywalam strupki i generalnie nie dalam jej odpoczac. Nie nawilzalam tez nosa niczym. Gdzies na forum przeczytalam jak ktos napisal ze zyje 20 lat bez przegrody, ktora stracil w wyniku uderzenia i nie przejmowalam sie na poczatku, dopiero pozniej poszlam do lekarza i to byl błąd. 

Alkohol mam nadzieje nie ma zadnego wplywu 😉 nie pytalam, ale z tego co wiem papierosy zawsze zle wplywaja na regeneracje, wiec nie pale. Z tego co pisalam z jednym lekarzem powinno sie unikac uderzen, urazow i ingerencji w srodku nosa, generalnie lepiej tego nie dotykac. 

Musisz znalezc lekarza i chodzic do niego regularnie na kontrole, jesli perforacja sie nie bedzie powiększała, pewnie nie bedzie kazal Ci z tym nic robić, tak mi sie wydaje 🙂

Wiem ze na poczatku jest ciezko, ja balam sie szczegolnie z uwagi na to ze mam male dziecko, ale chyba najwazniejsze to nic sobie nie wmawiac. Pozdrawiam Cie serdecznie i trzymam kciuki zeby wszystko bylo dobrze 😉

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.10.2020 o 22:00, Syl1402 napisał:

Moja perforacja jest bezobjawowa, nie przeszkadza mi jak o niej nie mysle, ale jak zaczne to wydaje mi sie ze odczuwam jakies cisnienie, albo mam wrazenie ze nos mi troche ciąży 🙂 czasami, w okresie przeziebien zwlaszcza, sacza mi sie pojedyncze krople. Powiem Ci szczerze ze juz sie do tego przyzwyczilam, jak mam gorszy dzien, przypominam sobie slowa lekarza, bo przeciez on zna sie lepiej niz ja 🙂

Od malego dziecka dlubalam w nosie (troche glupio mi o tym pisac, ale pisze jak jest) i doszlo az do takiego uszkodzenia chrzastki. Na pewno powiekszala sie z czasem, bo zamiast to zostawic caly czas rozdrapywalam strupki i generalnie nie dalam jej odpoczac. Nie nawilzalam tez nosa niczym. Gdzies na forum przeczytalam jak ktos napisal ze zyje 20 lat bez przegrody, ktora stracil w wyniku uderzenia i nie przejmowalam sie na poczatku, dopiero pozniej poszlam do lekarza i to byl błąd. 

Alkohol mam nadzieje nie ma zadnego wplywu 😉 nie pytalam, ale z tego co wiem papierosy zawsze zle wplywaja na regeneracje, wiec nie pale. Z tego co pisalam z jednym lekarzem powinno sie unikac uderzen, urazow i ingerencji w srodku nosa, generalnie lepiej tego nie dotykac. 

Musisz znalezc lekarza i chodzic do niego regularnie na kontrole, jesli perforacja sie nie bedzie powiększała, pewnie nie bedzie kazal Ci z tym nic robić, tak mi sie wydaje 🙂

Wiem ze na poczatku jest ciezko, ja balam sie szczegolnie z uwagi na to ze mam male dziecko, ale chyba najwazniejsze to nic sobie nie wmawiac. Pozdrawiam Cie serdecznie i trzymam kciuki zeby wszystko bylo dobrze 😉

 

 

 

Hej, masz jakiegoś maila? Mam podobny przypadek, perforacja na kilka cm. Niestety powiększała mi się przez lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.04.2021 o 22:45, Fitka.fitka napisał:

Hej, masz jakiegoś maila? Mam podobny przypadek, perforacja na kilka cm. Niestety powiększała mi się przez lata

Czesc napisz na gwiazdka14_94@o2.pl 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jestem dalej obecna. Nic nie robię z perforacja,  jest duża i zostawiam ją taką jaka jest, wolę nie ruszać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Powiększa się u Ciebie? Czy raczej bez zmian? Ja już miałam dwie operacje ale oczywiście nic nie dały...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.06.2022 o 00:09, Ania_97 napisał:

Powiększa się u Ciebie? Czy raczej bez zmian? Ja już miałam dwie operacje ale oczywiście nic nie dały...

Nie wiem. Nie sprawdzam. Ale jest duza. I co mówią lekarze po 2 operacjach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeden powie ze nic nie robić bo nic to nie da, drugi rozkłada ręce, a trzeci powie że jest jeszcze inny sposób i można spróbować. A Ty chodzisz do kontroli z tym ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 godzin temu, Ania_97 napisał:

Jeden powie ze nic nie robić bo nic to nie da, drugi rozkłada ręce, a trzeci powie że jest jeszcze inny sposób i można spróbować. A Ty chodzisz do kontroli z tym ?

Już nie. Doprowadzało mnie to do depresji. Nie ruszam tego i tyle. 

Edytowano przez Joanna04

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie nie mogę przestać o tym myśleć, bo mam bardzo dużą perforacje, szukam cały czas jakichś nowych informacji, czy ktoś to robi tylko z powodzeniem ale nic nie widzę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Podobno w Krajmedzie robią takie operacje nawet perforacje 2cm. Dr Krawczyński wykonuje takie operacje. Mi jedynie modlitwa dodaje sily i mam nadzieję że wszystko będzie dobrze choć często się załamuje. Życzę wszystkiego co najlepsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje Natalia :) nie wiem czy się podejmę kolejnej operacji… moja perforacja niestety jest na tyle duża, że obawiam się, że trzecia  operacja mogłaby spowodować jeszcze większy problem, tym bardziej, że chrząstki pomiędzy dziurkami w nosie pozostało mi może 5mm… dla mnie ratunkiem jest już tylko operacja u lekarza z USA, ale na to niestety mnie nie stać… 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×