Oblałam egzamin przez obcego kierowce! Czemu tacy jesteście?

fajter "po prostu czuł się pewnie w "swoich" rejonach" a od kiedy to kierowca może czuc się "pewnie" w swoich rejonach, to co, znaczy że jak 1000 razy jedzie tą sama drogą to juz może czuc sie pewnie i nie musi się rozgladac bo jest u siebie :D? Cos tu rytyna zawiało, a jak mu postawia znak to też po co ma patrzec niech jedzie z pamieci bo zawsze było inaczej :D?

Nie mówię, że dobrze zrobił, mówię, że nie musiał zrobić tego na złość Tobie, specjalnie. Pewnie później też mu głupio było.

Ale takie sytuacje są przewidziane i od tego jest zasada ograniczonego zaufania, dodatkowo jeśli nie jedziesz swoim pasem i po osiedlu zachowujesz szczególną ostrożność. Nie zrobiłaś tych rzeczy. Skoro widzisz swój błąd i nie masz pretensji to dlaczego przeżywasz błąd tego gościa, tak bywa po prostu i wtedy my musimy zareagować, bo teraz stawką jest prawko, a kiedyś może być życie.

Wyluzuj, przyjdzie czas to zdasz. Gdzie zdawalas?

ale na nikogo nie mozna zwalac winy, bo takie sytuacje na drodze beda Ci sie zdarzaly wiele razy! Ty jako kierowca musisz o tym wiedziec i wszedzie stosowac zasade ograniczonego zaufania, pamietam jak ja zdawalam to o dziwo kierowcy byli bardzo mili, przepuszczali mnie, za kazdym razem jak chcialam zmienic pas zawsze mnie ktos wpuszczal,bo jak jezdzilam zwykla elka to roznie bywalo, tylko podczas jednego egzaminu 4razy na droge wpadli mi piesi, raz jechalam droga uliczkowa przebieglo mi dziecko..drugim razem zza zaparkowanego samochodu wyszla mi starsza kobieta, trzecim razem jakis gosc przebiegl mi na czerwonym, za 4razem wyszla mi na ulice przed maske samochodu kobieta, ktora rozmawiala przez tel a szla obok mnie chodnikiem i w ogole nie obejrzala sie do tylu..wszedzie oczywiscie szybko zareagowalam, takze egzaminator nic nie musial robic i na koniec mi powiedzial, ze widzi, ze szybko reaguje na niebezpieczenstwa i ze nalezy mi sie prawko, no coz powodzenia za 2razem!