Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kat125

Rak Płuc ! Niedrobnokomorkowy

Polecane posty

Witam, dotąd przyglądałam się postom innych użytkowników aż w końcu postanowiłam napisać swój. Chodzi o mojego tatę. Od początku czerwca strasznie bolała go łopatka ale jakoś specjalnie nikt się tym nie przejmował tabletki przeciwbólowe i rożne kremy pomagały. W połowie października zaczęło się pogarszać, już nie pomagały leki przeciwbólowe wiec wybraliśmy się na pogotowie(tutaj pragnę podkreślić ze mieszkamy w Wielkiej Brytanii),tego dnia tato zaczął mieć problemy z chodzeniem, drętwiały mu nogi po prostu nie potrafił ich kontrolować,ze tak powiem każda chodziła jak chciała;-) Na pogotowiu dostaliśmy się do lekarza który stwierdził ze to może być cukrzyca i kazał wybrać się do lekarza rodzinnego po skierowanie na badania.Po wizycie u lekarza to był poniedziałek 22/10 nie mieliśmy jeszcze konkretów ale zlecił prześwietlenie klatki piersiowej i badanie krwi,kolejna wizytę wyznaczył na 26/10. Nadszedł długo wyczekiwany piątek wybraliśmy się do lekarza,taty stan był już dla mnie krytyczny nie mógł sam chodzić serce mi się krajało. Podczas wizyty u lekarza dowiedzieliśmy się ze problemy z chodzeniem są wywołane uciskiem na nerw i jeszcze lekarz dodał ze coś jest na płucu(jeszcze nie potwierdził ze to rak)podczas badania doszedł do wniosku ze nie ma co dalej czekać i skierował tatę do szpitala żeby wykonali wszystkie badania typu. Przyjęli tatę na oddział porobili badania i wieczorem dostałam telefon i potwierdziło się najgorsze rak płuc z przerzutem do kości,powiedzieli ze musza go natychmiast przewieść do innego szpitala.Po przewiezieniu do innego szpitala na drugi dzień został zoperowany ten ucisk na nerw jego części zostały pozamieniane i wtedy został pobrany wycinek z płuca żeby mogli potwierdzić jakie typ.Tak wiec po tygodniu czekania dowiedzieliśmy się ze to niedrobnokomórkowy rak no i ten przerzut wiec nieoperacyjne już zaawansowane stadium, był to dla mnie koszmar tym bardziej ze jestem sama z tata a do tego w tym samym czasie do szpitala trafiła moja ukochana babcia i zmarła na udar.Ale wracając do tematu 22 listopada tata wyszedł z szpitala już o własnych nogach podpierając się o tak zwany ' balkonik ' . Po wizycie u lekarza końcem listopada lekarz zalecił paliatywna radioterapie łącznie 13 naświetleń na płuco i kręgosłup, zakończyliśmy 21 grudnia. Początkiem stycznia tata zaczął chodzić już przy pomocy laski . Ogólny stan taty jak dla mnie jest wspaniały przybrał na wadze lekarz powiedział ze radioterapie zrobiła dobra prace i teraz chcą skorzystać z chemii bo jak to powiedział ' w chemii maja więcej dróg które mogą wykorzystać ' ale strasznie się boje,teraz jesteśmy po kolejnych prześwietleniach i czekamy na 5 marca. Zobaczymy jak to wygląda 'od środka',nie wiem jak sobie z tym poradzić,boje się co będzie za jakiś czas. Jak myślicie na ile czasu możemy liczyć ? Jak długo utrzyma sie ten dobry stan ? Tak bardzo się boję ... dodaję ten post ponownie,bo nie wiem dlaczego został usunięty ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annia.....................
Bardzo Ci współczuję.Cuda bywają . trzymaj się kochana .tacie życzę duuuuuuuuużo zdrówka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety ja cie nie pocieszę
mój tato zmarł na raka płuc, nie zdążył skorzystać z żadnego leczenia, to znaczy leczono go na zapalenie oskrzeli :P dowiedzieliśmy się, że to rak po badaniu tomografem, trzy godziny po badaniu ojciec dostał krwotoku i zmarł. Jak twój tata czuje się lepiej, to dobry znak, trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam nadzieję że cuda się zdarzają,wierze ciągle bardzo mocno ! Zobaczymy co lekarz powie 5 marca,strasznie się boję miewam koszmary że mówi że tata ma przerzuty po całym ciele straszne ... mam tylko jego.Jejku bardzo Ci współczuję,troszkę się cieszę że przebywamy w Wielkiej Brytanii bo tutaj na nikim nie ' oszczędzają ' i działają w miarę szybko i skutecznie jak do tej chwili.Chcę go bardzo zabrać do Polski na jakiś czas ale boję się że tam się coś przytrafi a uwierzcie tyle co się nasłuchałam ile ludzie na leczenie czekają,w głowie się nie mieści !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×