Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość compaqusuger

Nerwica lekowa

Polecane posty

Gość compaqusuger
Bardzo mnie martwi "klucie serca" i bol lewej reki. Nie wiem czy to normalne przy nerwicy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja sie boje
ja nie wiem, ale podejrzewam u siebie nerwice. Ja mam cos takiego, ze wszystko jest ok, mieje sie, zartuje a za chwilepotrafie sie bac...płakac,...Ciagle mysle o smerci. Ze umre, a jak za niedlugo umr to co z synkiem (synek ma niepselna dwa lata), jak maz da sobie rade itd. Kazdy bol, zy to glowy czy pleców to juz oznaka choroby, raka, itp...Czasami lapie sie na tym ze robie zakupy na zapas, aby w razie formalnoci dotyczacych mojego pogrzebu chłopaki mieli co jesc i nie muieli zakupów robic...wiem ze o smieszne ale nie wiem jak sobie z tym radzic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leeeeki
Pewnie ze normalne...cialo bardzo szybko reaguje na stres a tak naprawde nic sie nie dzieje....zignoruj to....przejdzie...jak sie bedziesz tego bala noe przejdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mam dziecka, ale też się zmagam z chorobą. nie wiem czy nazwać ją chorobą, bo rzadko mam nawroty. powiem tak, najgorszy okres dla nerwicowców, to właśnie marzec... ja wtedy staram się uważać na siebie bardzo i najczęściej nawroty mam właśnie wtedy. z resztą taka jest też opinia lekarzy, że najczęstsze powroty depresji i nerwicy mają miejsce w marcu, a nie np. w listopadzie, jakby się mogło wydawać. dużo czytałam o tej okrutnej chorobie. ale niestety nawet lekarze wypowiadają się w ten sposób, że najlepiej z tej choroby wyjść samemu. nie chcę pakować w siebie leków, nie chodzę na terapię. najważniejsze to nie wymagać od siebie, żeby choroba natychmiast przeszła, bo to jeszcze gorzej. trzeba ją zaakceptować,"zaprzyjaźnić" się z nią. mi bardzo pomaga praca wtedy, odwraca od niej moją uwagę, pomaga mi także MAGNEZ. w ulotce napisane, że dzienna dawka to np. 2 tabletki, ale ja biorę, np. 4-6 dziennie. kiedy zaczynam odczuwać niepokój i drganie mięśni albo powiek, wtedy zaczynam przyjmować magnez. trzymajcie się, znalazłam także cudowne forum, na której dziewczyny piszą o swojej chorobie, bardzo mi to pomaga. dodam jeszcze, że najgorszy atak jaki miałam to po... zaręczynach. dostałam takiego natłoku silnych uczuć (cudownych), że odwróciło się to przeciwko mnie... ale po miesiącu minęło i teraz jest cudnie. teraz trochę gorzej się czuję, właśnie przez marzec. trzymajcie się !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość compaqusuger
Witam Kochaj Siebie :) To bartdzo ciekawe co napisalas o tym marcu... Kto wie, moze i rzeczywiscie tak jest. Podziel sie wiedza i napisz nam jakie to forum znalazlas :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leeeeki
Ja zawsze mialam nawroty w padzierniku i zgadzam sie ze nerwice trzeba zaakceptowac a nie z nia wlaczyc...i dac sobie poczuc wszystkie emocje zarowno te dobre jak i zle...autorko sa rozne ksiazki na temat nerwicy niektore bardzo pomocne pisane przez psychiatrow i przez osoby ktore zwalczyly chorobe jesli nie maasz dostepu do terpii sprobuj poszukac ksiazek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leeeeki
A i nie nalezy odwracac uwagi wrecz przeciwnie trzeba sie z tym zmierzyc a nie uciekac...to powoduje pozorne polepszenie...a nerwica rosnie sobie spokojnie i atakuje w najmniej spodziewanym momencie...uciekanie od nerwicy to uciekanie od problemow, ktore spowodowaly nerwice...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość compaqusuger
Dzieki Dziewczyny. Piszcie jak tam u Was, z checia podtrzymam konwersacje. U mnie dzisiaj nie jest zle, ale jeszcze ciezko jest mi zaakceptowac to co sie ze mna dzieje. Mam nadzieje, ze kazdy dzien bedzie lepszy. Co do marca to rzeczywiscie... Pierwszy raz atak mialam wlasnie w marcu zeszlego roku. W tym roku wszystko wrocilo. Mam nadzieje, ze szybko minie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta,23
mam podobny "problem"...patologiczny rodzinny dom,gresja,awntury,wyziska od dziecka......brak motywacji,wsparcia,bieda....złamana sciezka kariery,bezradnosc,samotnosc...brak wiary w siebie,odwagi. Wiem,sama sie tez swiadomie czy tez nie -oddalilam od znajomych,rodziny i normalnego zycia...Organizm zaczął dawac mi niepokojace sygnaly-nieustanne dreznie rak,nog,chudniecie,czeste wymioty,bezsennosc i w koncu napady lęku...:( Straszne to jest...meczy mnie od kilku lat...Bylam u lekarza kilka razy....dal mi leki ktore nie dzialają....chodizlam rok do terapeuty,ale dziewczyna rok starsza ode mnei niic tylko glową zawsze mi potakuje... Strasznie zle sie czuję...nie mam w nikim wsparcia,zadnych planow ani marzen... motywacji...Napady lęku w nocy....nagle napady pańki w dzien... Wycofałam sie calkowicie z zycia...i tkwie w zawieszeniu. ZA nic w swiecie nie wejdę do supermarketu,pociagu czy autobusu... Rzcuialam przez to studia...Nie usiedze dłuzej niz godzina w tlumie ludzi.. Nie moge sie skupic na niczym,czuje sie taka nieobecna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta,23
bardzo zle znoszę zmianę aury za oknem... Zawsze fatalnie sie czuje po zimie...Po tych ciemnych,krotkich,mrocznych "wspanialych "pustych dniach....nagle wdziera sie wiosna.,jasnosc,zielen,ptaki,haos i hałas...jest mi tak zle. Nieodslanialabym zaslon przez caly dzien...I bardzo wiele sil i odwagi kosztuje mnie to zeby w taki wiosenny dzien wyjsc na dwór... Rzeczywisice marzec-kwiecien są takimi chorobliwymi misieacmi u mnie... Pozniej w lato juz jest lepiej,przyzwyczjam sie do slonca i budze do zycia. Ale te pierwsze tygodnie wiosny ktore kadego pobudzają i ozywiają....na mnie dzialają dolujaco :\

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jojokoiiewww
marta 23.Objawy podbne. Nie wysiedze w tlumie.Nie jezdze pociagiem ani autobusem. Ostatnio tylko poruszam sie rowerem Bo boje sie chodzic z mysla ze dostane jakiegos atalu leku czy paniki a do domu daleko.A jezdzac rwerem rozbijam te mysli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jojokoiiewww
tak. ostatnio byly ladne dni.Sloneczko cieplo a ja czulam sie bardzo dziwnie. Taka skolowana. Tez jak jestem wdomu nie odslaniam rolet dopiero gdzies ok.15.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta,23
i gdy musze wyjsc z domu to najbepieczniej sie czuje w nocy . Gdy musialam isc do przychodni tydzien temu ,w sloneczny dzien o godz,12 stej...(przychodnia 3 km od domu,do autbusu nie wsiade)....Chciałam sie "ratowac " rowerem..Bylo tak slonecznie,glosno,ten ruch,to zycie na ulicy:((...Pojechalam rowerem,ale balam sie caly czas ataku pańki...(lęk przed lękiem).Ze nagle wjade w przechodnia czy pod samochow.I akurat na czerwonym swietle dostalam tego ataku...nie wiedzialam gdzie jestem,co sie dzieje,kolatanie serca....myslalam ze zaczne krzyczec..Ale jakos po kilku minutach minelo. Moja terapeutka mi tak mowila "nie ma innego sposobu na ten lęk,jak to zeby go PRZEZYC...dla pani to cala wiecznosc,ale naprwde do tylko kilka minut"...eh,latwo mówic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leeeeki
Marta...potrzebujesz pomocy byc moze trafialas na zlych lekarzy a terapeute zawsze trzeba sprawdzic...mysle ze powinnas poszukac dobrego lekarza...a najgirsze to zamknac sie w domu...ja robilam sobie na przekor jak balam sie wychodzic z domu to zmuszalam sie choc na krotki spacer kolo domu i tak cora dalej coraz dluzej...to samo sklepy...masz kogos bliskiego?z nerwicy mozna wyjsc wiem co mowie bo chorowalam 10lat...ale na przekor chorobie skonczylam studia choc bylo bardzo ciezko czasem mialam napady leku na zajeciach...przez wiele lat probowalam sama sobie poradzic ale w pewnym momencie juz nie dalam rady...bralam leki chodzilam na terapie i odzyskalam radosc zycia....trzeba szukac pomocy do skutku dopoki znajdzie sie lekarza terapeute ktory pomoze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leeeeki
Marta....terapeutka miala racje...to trzeba przezyc nie uciekac od tego...oswoic...wierz mi ze kiedy przestaniesz sie bac atakow beda powoli sie zmniejszac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta,23
leki wiesz co...zawsze na wiosnę brałam antydepresant na noc...niby "przeciwlękowy"...bralam codziennie od stycznia do maja...Tylko przez 2 Wiosny ...(same wiosny).. lekarka kazala go brac non stop przez kilka lat,ze jest niby bezpieczny.... A ja go sama odstawiałam jakos tak jak juz sie wkrecałam w tą wiosnę i nabieralam odwagi na wyjscia z domu...Ale tak cholernie mi bylo ciezko... Uzaleznilam sie od brania...myslalam ze jak nie wezmę tej tabletki dzisiaj to umre....to sie pogorszy...jak mialam juz ostatni blister to lecialam do lekarza po receptę...Do dzisiaj muszę miec ten blister pod reką (choc nie biorę juz ich od czerwca)... Jest mi tak cholernie ciezko i zle..Zawalilam studia-ktore byly moją pasją,bylam najlpesza na roku...Byla super atmosfera i wykaldowcy,Ale po kilku miesiacach przerazily mnie te ataki panki...swidomosc ze bede zamknieta w malej salce z grupą ludzi...dochodzilo do tego ze stalam prze drzwiami Uczelni...wyobrazałam sobie ze napewno bedzie atak...wahalam sie 20 minut i zawracalam do domu :((( Unikam spotkan rodzinnych,rodzina ma mnie za jakąs nienormalną....choc raz na kilka tygodni ktoś mnie odwiedzi...Boje sie byc sam na sam z moją malą siostrzenicą...czasami boję sie nawet glupiego wyjscia do sklepu... Nie mam nikogo bliskiego.Zamknelam sie w swoim swiecie wspomnien...Ta samotnosci bezradnosc mnie zabija...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rferertertr
leki moj stan pogorszyly, rzucilam to swinstwo ktore zamiata objawy pod dywan. trzeba walczyc samemu ze swoimi lekami, nauczyc sie funkcjonowac na nowo. Ja po tych lekach musialam wychodzic z najgorszego dna przez rok i wyszlam, funkconuje w miare dobrze ale wiem ze spora droga rpzede mna, niemniej jednak ja leki wywalam i sie swinstwem nie futruje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rferertertr
kochane probujcie ziolami!!! mi rodzinna powiedziala ze ejstem za mloda na te swinstwa, ze szkoda zdrowia i mam brac ziolowe ktore zawieraja ziele kozłka czyli waleriane i tak pilam meliske , nerwosan i czasem validol i naprawde pozbylam sie atakow paniki!!! przestalam sie bac zostawac sama w domu, nie boje sie wychodzic. Fakt ze mam ejszcze strach jechac gdzies daleko i uczestniczyc w jakichs spogtkaniach grupowych ale jest o niebo lepiej niz kiedys bylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rferertertr
dodam, ze ja mam utrudnione zadanie poniewaz mam skurcze dodatkowe wiec jako tako ciezko pozbyc mi sie do konca tej nerwicy bo ejdnak mam ciagly strach o serce ktore skacze kiedy chce i jak chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta,23
chodzilam do terapeutki od stycznia do listopada ubieglego roku...Bardzo ciezko mi bylo,przemoc sie ,otworzyc,wogole wyjsc z domu i zobowiazac ze podejmuje leczenie i bede chodzic. Na pierwszej wizycie...chyba niesmialo wziela mnie za jakąs wariatkę :D (za taką sie przedstawilam..).zapytala czy chce jezdzic do przychodni na oddzial dzienny..NA TERaPIĘ GRUPOWĄ :( .i tam są zajecia od 8 do 15...(to ma byc podobno takie dobre, bo ma sie staly rytm dnia,zajecie ...nocuje sie w domu,w grupie jest 10 osob ,kazdy ma jakies problemy i uczy sie o nich mowic,jest 2 terapeutow i lekarz)... Odmowilam bo to sasiediednie miasto (bilet miesieczny 200zł, do autobusu i tak nie wsiade),przeraz mnie obce nieznane mi miasto...) i wiem ze po godzinie napewno bym stamtad uciekla...Uciekam skad tylko moge. Zamnkelam sie w domu z obawy przed tymi lękami...a teraz nawet w domu je mam :( I ta terapeutka namaiwala mnie kilka razy na tą terapię w styczniu... A jak juz bylam w polowie terapii ,w czerwcu i na koniec w listpoadzie powiedziala cos takiego "nie wierze w pani fobie,pani depresje,pani smutki....jest pani taką sympatyczną,zawsze usmiechnietą osobą...i dobrze zrobilam ze nie skierowalam pani na tą terapię grupową" !!! :O Mowie je ze to ze sie usmiecham,zartuję to wcale nie zanczy ze jestem w dobrym nastroju....Przeciwnie.Ukrywam tym swoje prawdziwe uczucia,albo ukrywam niesmialosc...KAzala sie mi zapisac tez w tym roku,ale nie zapisalam sie...bo zwykle pogaduchy i jej potakiwanie nic mi nie dają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rferertertr
ja takze nie chodze na zadne erapie, mysle, ze to bezsens, wygadac moge sie kolezance...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta,23
skad sie wzielo u mnie to dziadostwo..:(.Nie mam kompleskow na tle wygladu...zawsze bylam najlepsza w klasie.. mialam kolezanki,zawsze milam duze poczuce humoru,lubialam sie wyglupiac... No ale mam ten cholerny balast patologicznego dziecinstwa...awantur,libacji,krzykow,agresji,chorych relacji,biedy ,braku wiezi rodzinnych...wstret do ojca (mimo ze juz X lat nie pije)... Moje rodzenstwo jakos sobie ulozylo zycie,pokonczyli studia,mają piekne domy i szczesliwe rodziny..super kontakt z rodzicami....(wymazali to zlo z pamieci?),.a ja wciaz tkwie w tym...zyje wspomnieniami.Jestem chyba 100 razy bardziej wrazliwa i pamietliwa niz oni.. Terapeutka powiedziala ze boje sie byc szczesliwa...(?!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zmielonaaaaaa
Ja tez nie wiem skąd to sie u mnie wzięło. Mieszkam w UK i czytałam, ze o częsta przypadłość u emigrantów. Zaczęło sie dwa lata temu, byłam u kosmetyczki robić paznokcie i dostałam wtedy pierwszego ataku. Ręce mi sie trzesly i pocily, pod byle pretekstem stamtąd ucieklam i już nigdy nie wróciłam. Żyje z tym ponad dwa lata. Najgorzej kiedy jadąc autem wpadnę w korek. Zdarzało mi sie wtedy zawracać nie zwracając uwagi na niebezpieczeństwo wypadku. Wyszłam na prosta sama. Rzucalam sobie wyzwania- wyjść rano do sklepu i stać w kolejce do kasy, przejechać autostrada, wyjść do urzędu itp. Po każdym pozytywnie zakończonym "wyzwaniu" w duchu gratulowalam sobie i mówiłam lękom, ze nie są silniejsze ode mnie. Pomogło. Teraz już wiem jak sobie z nimi radzić. Czasem zdarza sie, ze mam lęk przed lękiem i wtedy mówię mu "fuck off, nie dam sie" i to działa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta,23
tez tak mam...zawsze sie nakrecam,zawsze analizuję....co mnie moze spotkac... wiec chyba stad ten lęk przed lękiem...i poddawanie sie.PRzez to starcilam kilka cennych lat.,ominelo mnie sporo.W pazdzierniku rzucilam kolejne studia-moj wywmarzony kierunek... Zawsze czuzuje ze bedzie lęk,spodziewam sie go...wiem dokladnie ile krokow moge ujsc z domu...wiem ktorymi drogami nie powinnam chdzic... Ale zaciskam zęby,zakladam klapki na oczy...staram sie skoncetrowac tylko na tym co mam załatwic i zapomniec o calym haosie i zlym swiecie ktory mnei otacza...:) Ucze sie pomału odnowa zycia...na wslaną rekę,malym krokami...z wlasnej woli bez lekow i terapeuty...i bez zadnego wsparcia... Zwykle pojscie do sklepu jest dla mnie sukcesem...A juz medalowym wyczynem jest biegane miedzy regalami w markecie (gdzie nie widze wyjscia).czy stanie tam bezcelowo zeby przeczytac gazete...Nie zawsze mi sie udaje ale 6/10 tak. Rok temu bylam pierwszy raz na urodzianch mojej siostry :(...Bylo duzo osob,obce miasto to był wyczyn medalowy...Rok temu bylam u dentysty...Nie widzialam drzwi,bylam uwieziona..A obcy mi czlowiek byl niebezpiecznie blisko przez 20 minut...Byl lęk przed lękiem,potworny bol brzucha i drżenie rąk (powiedzialam mu ze sie boję wiercenia)...To byl najodwazniejszy czyn na jakis zdobylam sie od kilku lat. (nie balam sie bolu balam sie tego lęku przed brakiem swobody)...W grudniu odwazylam sie pojsc do fryzjera...Znowu lęk przed lękiem...kontakt z obcą osobą i ten brak swobody,swiadomosc ze nie moge uciec-bo mam mokrą głowę...Ciezko bylo,ale staralam sie rozluznic,nie myslec o tym gdzie jestem ,zajac czytaniem gazety... Mysle ze to wychodzenie naprzeciw tym lękom to jest jedyny sposb zeby je oswoic....bo z pozbycie sie chyba nie wierzę.O ile w lato i w zimię moge sie zdobyc na takie próby...to na wiosnę totalnie nie mam odwagi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natalietka
MAGNEZ MAGNEZ MAGNEZ!!! Ponad polowa wszystkich nerwic ma swoja przyczyne w niedoborach magnezu! Suplementacja magnezem powinna trwac nawet rok zeby była ona skuteczna!Nie szukajcie dziwnych przyczyn i powodow waszej nerwicy, zacznijcie od podstawowej kwestii-kupienia magnezu i brania go w zwiekszonej dawce regularnie przez dłuzszy czas! http://www.nerwica.vegie.pl/niedobor_magnezu.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nerwica to ja o nie jak żyć
Witaj ja nam nerwice lekówa od 8 lat z przerwami od leków mam 5 letnie dziecko , zawsze gdy odstawiam leki nerwica wraca z jeszcze większą siłą teraz biorę leki rok już i jestem w trakcie odstawiania bo chce zajść w ciążę boję się jak to będzie ale jeśli nie teraz to kiedy :-( moje ataki wyglądały tak że bałam się nawet być sama w domu dostawalam ataków , niemogłam wyjść do sklepu który jest 100 metrów od mojego domu boję się stać w korku dobrze się czuje tylko wtedy gdy mąż jest obok mnie czuje się bezpiecznie bez niego ani rusz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta,23
moja rodzina nie wie ze mam taką chorobę...moją niechęc do zycia wyjasniją sobie glupim charakterem arogancją,lenistwem albo wogole sie mną nie przeyjmują.....Boję sie panicznie byc sama w domu dluzej niz 2 dni.(jakos te 2 dni sobie zawsze wypelnie czas)...Po dluzszym okresie totalna paranoja. Wiec jak sobie pomysle ze za miesiac mają wyjechac na 3 tygodnie i mam zostac sama juz mi slabo...:((( Nie wyobrazam sobie w takim stanie jakim jestem (raz gorzej raz lepiej,ale przeciez mam tą chorobe od kilku lat i watpie ze da sie to wyleczyc)....nie wyobrazam sobie zebym miala zachodzic w ciaze..To bylo by straszne nie byc swidomym rodzicem,mamą zaangazowaną w macierzysntwo...zadowloną ,radosną biegającą bez przerwy z wozkiem to tu to tam...Napewno wpadłabym w jakis szok poporodowy,zupelną niecec do zycia...krzywdzilabym to dziecko jesli zamykalabym je w domu razem z sobą...Czy bylabym nagorliwą mamusią z nerwicą natrectw ktora boi sie zostac z wlasnym dzieckiem...Macieryznstwo to ogromna odpowiedzialanosc...a ja sie nie czuje na tyle zdrowa i silna.(zdarza mi sie ze wybucham złoscią,klnę i krzycze na kogos)...Stabliizatory nastroju nic mi nie dał...Nie mam zadnego wsparcia i nie pozwolilabym zeby moje dziecko wychowyalo sie w moim rodzinym domu,w takich warunkach jak ja...Wiem,ze licznik bije,czas leci...i powiedzmy mam presje otoczenia...Ale to nie jest moj czas,wiem ze jestem chora.:\ Nie wiedzialam ze jest nas tak duzo :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta,23
czytalam duuzo na temat depresji...dzisiatki ksiazek i poradnikow,wiem jakie wazne jest pozytywne myslenie ,i wsparcie otoczenia(ktorego nie mam)...cieszenie sie malymi rzeczami i podejmowanie prob na sile,mimo kumulacji tych wszsytkich lękow i niemocy...Wszyscy pisza i mowią ze wazne sa i leki i rownoczesna terapia...(ja szczerze mowiac czuje sie madrzejsza od terapeutki ,nic szokujacego sie nie dowiedzialam od niej w ciagu roku)....O lekach wszsycy mowia ze teraz sa takie bezpieczne i skuteczne....ahaaaa... (Moja ciocia tez byla u tej lekarki co ja....tez zaufala tym" bezpiecznym" antydepresantom, stracila urzedowoą posadkę po 30 latach,zalamala sie...w domu despotyczny mąz tyran na emeryturze,gnebil ja caly dzien,dzieci nie mają...Wpadła w takiego dołaaa...brała te leki garsciami,nie myslala racjonalnie...zaczela dziwaczec,-chodzila w zimowych ciuchach w lato...Pewnej niedzili stracila kontak z rzeczywistoscią i zostala hospitalizowana... Juz 5 razy byla n atakim turnusie dla osob chorych psychicznie..).... Moja lekarka tez mi zapsiala jakis lek dla schizofrenikow,mial mi on niby stabilizowac nastroj i hustawkę...Przeczytalam w ulotce z tysiac efektow ubocznych i nie wzielam ani jednej tabletki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta,23
tez tak macie ze lęk jest najczesciej wtedy gdy jestescie same ze sobą i swoimi myslami i nie macie akurat nic do roboty? ...np,gdy siedze bezruchu u dentysty,gdy czekam w kolejce...gdy siedze w autobusie,u fryzjera,czesto gdy sie budze w nocy... Czasami zeby pokonac ten lęk wystarczy go ZAGADAC,zeby go zagluszyc...O byle dupie maryny czy pogodzie. No ale nei zawsze jest sie do kogo odezwac...i nie zawsze jest wtedy odwaga zeby wydobyc z siebie glos.Too jest bardzo trudne,odezwac sie do obcej osoby w ektremalnym momencie gdy jest napad lęku,sybko bije serce,czujesz sie zagrozony i nie wiesz czy krzyczec czy uciekac...Udalo sie mi to gdy czekalam 2 godz bezczynnie w dluugiej kolejce do neurologa:) Kilka zdan niezobowiazujacej rozmowy ze starsza panią i lęk jest stlamiony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×